Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie zapominam o sobie

Czy mając dziecko mam już zapomnieć o sobie?

Polecane posty

Gość cała prawda o hh29
nie podam tu jej danych, bo byłoby to przegięciem. Jej poprzedni nick jak ktoś słusznie zauważył to dziunia, większość pamięta dziunie i jej zabane mądrości:D Wcześniej jej mąż jeździł do Niemiec co jakiś czas, ona do niego też jeździła stąd te jej słowa, ze związana jets z Niemcami:D hh29 czyli dizunia nie pracuje w Niemczech nie dlatego, że pragnie siedzieć w domu, ale latego, że nie zna języka i jej przyjazd tutaj był po to by zarobili wreszcie na porządne mieszkanie. Bo jak pamiętami dziunia, jej mąż i dziecko mieszkali w kawalerce i jak sama pisała to za młae mieszkanie i będą zarabiać na większe. No i zarabia on. Dodajmy, że hh29 nie mieszka w żadnej dzielnicy normalnej wśród niemiek a wśród turek i innych kolorowych, które albo właśnie nie pracują albo sprzątają w nienormowanych godzinach. Nawet połowa z tego co ta laska tu pisze nie jest prawdą. I wiem hh29 że się wyprzesz ale pamiętaj, ze założyłaś tu jeden temat już i troche o sobie nakłapałaś za wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wśród turczynek, nie wiem czemu napisałam turek:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
LenkaMarlenka - jesteś jedną z niewielu rozsądnych i kulturalnych osób na forum. Zgadzam się z Tobą zupełnie. Dobrze jeśli matka jest z dzieckiem w pierwszym roku życia, ale jeśli uzna, że z jakiś powodów nie może lub nie daje rady (to jednak nie jest łatwe), to nie powinna się do tego zmuszać. Sfrustrowana matka to nic dobrego dla dziecka. 20 miesięcy z dzieckiem, (przypadek autorki) to i tak bardzo długo. Ja po macierzyńskim wróciłam do pracy, ale z radością codziennie wracałam do domu i spędzałam resztę dnia z moim dzieckiem. To że matka jest w domu, nie znaczy, ze faktycznie ma z dzieckiem dobry kontakt. A ile to matek później wypomina swoim dzieciom, że życie, karierę dla nich poświęciły. Po co komu takie poświęcenie? Z takimi matkami dziecko na pewno nie będzie miało dobrego kontaktu. Jak ktoś jest pewny swojego wyboru - czy zostać z dzieckiem dłużej, czy wracać do pracy - to nie najeżdża na tych, co inaczej wybrali. Trzeba wszystko robić z radością, a nie z miną cierpiętnicy i oczekiwaniem, że wszyscy powinni być wdzięczni za moje poświęcenia. W taki cierpiętniczy sposób nikogo nie uszczęśliwimy - ani siebie (jako matki), ani dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za uznanie. Ale ta moja może rozsądność wynika z doświadczenia życiowego, obserwowania ludzi. Znam bardzo wiele mam, które oczywiście są za jak najdłuższym pobytem z dzieckiem w domu. I nie dziwię się im. Ale dziwię się, że fakt ten je przytłacza. Że chcą być adorowane, na piedestał wynoszone - bo one są prawdziwymi matkami, co to czego dla dzieci nie zrobią. A rzeczywistość jest zupełnie inna. Wystarczy spytać ich mężów, dzieci. Wystarczy spojrzeć, jakie są sfrustrowane, pełne żalu i negatywnych emocji. Wystarczy posłuchać, jak wydzierają się na swoje dzieci. Jak nimi pomiatają. Nie generalizuję. Bo nie wszystkie niepracujące mamy takie są. Dla mnie szczęśliwe dziecko będzie wtedy - kiedy i mama jest szczęśliwa. Nie neguję decyzji mam, które zostały w domach. To ich decyzja. Tylko nie narzekajcie później do własnych dzieci, jakie to było wyrzeczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja przyjaciolka zostala sama z 3 dzieci i kredytem na mieszkanie - rata 2500zl, maz ja zostawil przestal pracowac, zaczal pic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
" Wystarczy spytać ich mężów, dzieci. Wystarczy spojrzeć, jakie są sfrustrowane, pełne żalu i negatywnych emocji. Wystarczy posłuchać, jak wydzierają się na swoje dzieci. Jak nimi pomiatają" No tak za to matki pracuje NIGDY nie krzyczą na swoje dzieci :) spoko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestwm w szoku jak ktos nudnie opisal wczasy z dzieckiem. Moje na szczescie zawsze na wczasach spalo do 9:) nigdy nie wstawal o 6 nawet w domu:P jezdziliamy za granice,zwiedzilismy mnostwo a nawet czas na drinki/wino sie znalazl. Wpolczujw ze dziecko was ogranicza i mile spedzanie czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hh29
rewelacji, ktore na moj temat odkryla tam ktoras madra, komentowac nie bede, bo szkoda gadac ;). lenkamarlenka, nie zareagowalam agresywnie na jugendamt i to zaden czuly punkt. smieszy mnie po prostu, jak ktos sie naglada w polsce programow, ktore strasza, jak to zle w niemczech, a potem to polsce zabieraja dziecko dziadkom, bo jest za grube. ze szczegolnie nie lubia polakow to juz przemilcze calkiem ;). a ze wydawalas sie dosc inteligentna i na poziomie (choc sie nie zgadzamy), to twoj tekst o jugendamcie pokazal, ze jednak pojecie masz zerowe. napisze tylko jedno: jesli ktos boi sie jugendamtu, to nie daje dziecka do przedszkola, bo to do jugendamtu sklada sie wniosek i to jugendamt sprawuje nadzor. ja jak wiadomo dziecko do przedszkola dalam, wiec pomysl, zanim wyjedziesz z madrosciami rodem z uwagi albo innego programu dla sprzataczek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No widzisz, a moje dziecko (ma 3 lata) nigdy w życiu nie pospało dłużej, niż do 7mej. Chodzi spać o 20. Ciężko, żebym nie chciała pojechać z mężem raz w roku na kilka dni sam na sam, choćby po to, żeby rano się wyspać, a wieczorem, raz w roku na spokojnie móc się napić wina nie myśląc o tym, że od 6;30 muszę być na najwyższych obrotach. Patrzcie dalej niż na czubek własnego nosa. Bo niby gdzie jest ta granica, kiedy można pojechać na tydzień samemu z mężem? 10 miesięcy - nie, bo za małe. 2 lata - nie, bo potrzebuje mamy non stop i jak się poczuje, jak się tak je odepchnie. 3 lata wzwyż - nie, bo dziecko będzie wiedziało, że jest odsunięte od rodziców. Ludzie... Kto tak żyje? :o :o Moje dziecko ma 1.5 roku i odkąd skończyło pół roku czasem (raz, dwa razy w mcu) szło do babci w bloku na przeciwko na noc. Uwielbia ją, dobrze się u niej czuje, nigdy w życiu nie było problemów z zasypianiem czy jedzeniem u babci. Wręcz przeciwnie, jak ją stamtąd zabieraliśmy, często był płacz za babcią. Teraz córka ma 1.5 roku i nie było dla niej najmniejszym problemem to, że w wakacje najpierw spędziliśmy z nią 2 tyg nad morzem, ale potem z mężęm pojechaliśmy sobie sami na tydzień w góry. Mała miała super opiekę, dziadkowie byli przeszczęśliwi, my odpoczęliśmy jak nie wiem co. Wróciliśmy, dziecko było szczęśliwe na nasz widok, my na jej. Nie przeżyła żadnej traumy, nie odchorowywała tego wcale i w ogóle. Ale rozumiem, że dla niektórych z Was i tak jestem kryminalistką pokroju Kuby Rozpruwacza, bo nieważne co dziecko, co dziadkowie, co ja, co mój mąż - ważne, co WY sądzicie na ten temat. Czizas!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaaa, jeszcze nie powiedzialam, ze moj sasiad jest urzednikiem jugendamtu :D. czesto sie odwiedzamy z nim i jego rodzina, wiec potem nie moge spac po nocach, czy nas nie zaaresztuja :D!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(moje drugie dziecko ma 1.5 roku, starszak spędza co 2 weekend u dziadków na wsi, dopiszę, bo chyba napisałam niejasno).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego wypoczynek z mężem bez dziecka nazywacie odpoczynkiem od dziecka? Trzeba dbać o małżeństwo, na dziecku świat się nie kończy, a dziecku może się świat skończyć, gdy rodzice się rozstaną. My tak z mężem skupiliśmy się tylko na dziecku, w ogóle nie spędzaliśmy czasu tylko we dwójkę, żadnych wspólnych wyjść (tylko na zmianę lub znajomi do nas) i niestety coraz częściej się sprzeczaliśmy, w domu coraz gorsza atmosfera. I kto na tym najbardziej cierpiał? Dziecko własnie! Także ludzie, trochę umiaru. Nie można się zatracić. Trzeba zachować jakiś balans w życiu! Jak komuś pasuje rola matki polki - proszę bardzo. Najważniejsze to trzeźwo oceniać sytuację, żeby nikt na tym wyborze matki nie cierpiał, ani dziecko, ani małżeństwo, ani kobieta. Ja poza tym swojej córce nie chciałabym przekazać wzorca kobiety i matki niepracującej, spędzającej czas w domu, na przyjemnościach i rozrywkach (skoro gotowanie to dla niektórych taka rozrywka i pasja), bo to się nijak ma do rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hh29 - gdyby jugendamt nie był Twoim czułym punktem - nie pisałabyś teraz tego postu. I nie szukałabyś za wszelką cenę usprawiedliwienia. Nie trzeba oglądać programów na ten temat - wystarczy po prostu czytać. I rozumieć to, co się czyta. A Ty raczej nie pokazałaś, że posiadasz tę umiejętność. Na Twoim miejscu uważałabym z ignorancją tej organizacji. Sąsiad powiadasz. Najciemniej pod latarnią powiadają. Obyś się nie zdziwiła. Ale raczej konfabulujesz na tema sąsiada. Bo strach Cię już ogarnia na samą myśl. Dałaś dziecko do przedszkola - więc tym bardziej siebie kontrolujesz. I tym bardziej boisz się o to, aby ktoś z przedszkola nie doniósł do Jugendamt, że dziecko jest zaniedbywane. Stąd też Twoje tutaj wywody. Presja pokazuje swoje oblicze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
co wy macie z ta matka polka? luuuudzie, dziwni jestescie, ze ktos jest matka polka, jak lubi jezdzic na wakacje z dzieckiem... a co do wzorca - przekaz corce wzorzec jaki chcesz, czyli matka niepolka, co pracuje, gotuje, sprzata, zajmuje sie dziecmi po pracy (tak wiem, tu wszystkie maja sprzataczki i nianki), a w miedzy czasie probuje dogodzic mezusiowi, bo jeszcze odejdzie. super upodlenie, nic dodac nic ujac, bo nie dosc, ze zachrzania w pracy, to i w domu, do tego panienka na skinienie dla meza, bo inaczej odejdzie, no i zero wlasnego majatku, stad boi sie zostac miesiac bez pracy :(. super wzorzec, niech corka powiela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy dla was istnieją same skrajności??? Nie uznajecie czegos takiego jak złoty środek?? Naprawdę widzicie albo superwoman na najwyższym stanowisku w korporacji bez czasu dla dzieci albo laskę jadącą na szmacie na utrzymaniu męża??????? Strasznie jesteście ograniczone, skoro nie potraficie wypośrodkować tego, o czym tu piszecie, a wasze jedyne argumenty to te skrajności właśnie - bo inaczej nic mądrego byście nie odkryły. Popieram, że jedynie LenkaMarlenka jakoś sensownie, z głową, inteligentnie podchodzi do sprawy, jeszcze parę anonimowych orendżów. Ludzi, na litość boską, świat nie jest czarno-biały!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlaczego tak sie same ponizacie drogie mamy pracujace zawodowo , ze uwazacie iz rzeczy , które robicie w domu to nie praca ? Czyli co ? Sluzba ? Pańszczyzna ? :P Partner robi wszystko ? To jego panszczyzna ?:D Czy macie pania do pomocy i ona tez robi wszystko za free ?:P Rozumiem , ze pracowac mozna jedynie poza domem , a w domu to sie siedzi i pachnie ? :D Rozwijajaca i ambitna jest jedynie praca zawodowa, najlepiej poza domem :D Nawet gdy jest to praca na przysłowiowej kasie w Biedronce :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lenkamarlenka, tak, tak, czytalas... w fakcie i zyciu na goraco ;). nie masz pojecia, wiec piszesz p*****ly, bo niemcy kojarza ci sie tylko z filmami wojennymi. szkoda gadac z taka osoba niestety...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mylisz pojęcia - tutaj chodzi o pracę zawodową, która przynosi dochód. Ileż tej pracy w domu jest? Serio, aż tak bardzo macie wieeelkie mieszkania i domy, że nie jesteście w stanie tego ogarnąć? A do tego wasi mężowie nie posiadają rączek, aby Wam pomóc? Litości! Oboje z Mężem pracujemy. Każdy z nas ma swój zakres obowiązków. Nie mamy bzika na punkcie codziennego sprzątania, nie mamy też sprzątaczki - a mamy czysto w domku. Nie mamy kucharki - ale mamy ugotowane. Może dlatego tak jest - że umiemy zorganizować sobie dobrze czas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18:22, o to chodzi wlasnie. przedszkolanka jest pracowita i sie rozwija, bo podciera tylki cudzym dzieciom, a matka nie, bo zajmuje sie swoim ;).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lenkamarlenka, a moze inni moga sobie zroganizowac czas inaczej, tzn. ugotowac, a potem jechac na wycieczke popoludniu, bo niepracujaca matka zrobila obiad przedpoludniem?? i cale popoludnie maja wolne??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hh29 - brakło merytorycznych argumentów i dlatego nie chcesz dyskutować? Miej odwagę i spróbuj przynajmniej coś sensownego napisać. To nic trudnego. Chociaż czytając Twoje posty - to jednak mam obawę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lenkamarlenka, jak cos pisze, to twoja odpowiedz brzmi, ze sie tlumacze, jak olewam, to nie mam argumentow, wiec co bys chciala, zebym ci napisala?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lenkamarlenka, to kiedy gotujesz, sprzatasz, robisz zakupy, skoro pracujecie na caly etat? a gdzie teoje hobby, skoro po pracy spedzasz czas wylacznie z synem? w nocy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hh29 - starasz siebie tłumaczyć, a jednocześnie nie potrafisz uargumentować dobrze swoich decyzji. Tak, jakbyś sama sobie chciała wytłumaczyć, sama przed sobą nie jesteś szczera. Tak ja to widzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Popieram autorkę tematu dyskusji. tez mam małe dziecko, z którym jestem 24 h/dobę i czuję, że w pewnym sensie zatraciłam w tych wszystkich obowiązkach samą siebie, nie mam czasu prawie na nic, nie mam tez kogoś kto na co dzień choc przez chwile zajął by się córeczką (mąż od rana do wieczora pracuje), uważam że mastka spełniona to matka szczęśliwa, a nie umartwiona, kto ma zadbac o nas same jak nie my?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lenkamarlenka... tak, codziennie rano zaprowadzam dziecko do przedszkola drzac, zeby sie nue zdradzic, ze nie jestem prawdziwa niemka, bo do tej pory tego nie odkryli. jak sie skapna, to koniec. rozgryzlas mnie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzisz - da się jednak tak zrobić. Dobrze wypracowany system działa. I zakupy można pogodzić. I sprzątanie i gotowanie również. I nocy na pasje nie trzeba zarywać - choć czasem jednak tak się dzieje (nocne sesje z księżycem i gwiazdami ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×