Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość konstanty

Walczyć o nią?

Polecane posty

Gość gośćKatarzynka
Do stokrotki.. Jestem 9 lat po ślubie a moj mąż jeździł do mnie co tydzień przez prawie rok.Też pracował i jeżeli mial drugą zmianę to przyjeżdżał w sobotę około 13.00 a odjeżdżał w niedzielę ok 19.00,bo w poniedzialek już miał pierwszą zmianę.Jeżeli miał cały tydzień pierwszą aminę było trochę lepiej bo przyjeżdżal już w piątek około 23.00 a odjeżdżał w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek o 5.00 rano żeby zdążyć do pracy na 14.00..Może to trochę zawiłe,ale warto policzyć,że czasami na trzydzieści kilka godzin co tydzień przemierzal 400 km w jedną stronę i kolejne 400 wracał.Ponieważ ja często pracowałam równiez w sobotę czasami chociaż przyjechal wcześniej i tak musial kilka godzin poczekać..Mój tato nie mógł się nadziwić,bo chociaż z mamą już byli ponad 25 po ślubie to oczy wytrzeszczal ze zdziwienia..Z mojej strony nie była to wielka miłość,tę wielką już przeżylam i dostalam w łeb i może wlaśnie dlatego dostrzegłam mężczyznę,który naprawdę mnie kocha i któremu naprawdę na mnie zależy.Teraz,po 9 latach malżeństwa skoczyłabym za Niego w ogień,chociaż jak w każdym związku mamy wzloty i upadki..teraz więcej wzlotów :-)) już się dotarliśmy.Uwaga !!! Nie mieszkaliśmy ze sobą przed ślubem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Katarzynka, nieprawda - Ona też się starała. Wiele dawała. Inaczej bym nie chciał ratować. Trudno w postach na forum przedstawić wszystkie aspekty 8-letniego związku. Zresztą nawet nie chcę. Nie mam poczucia braku równowagi między tym, ile dawaliśmy, a ile psuliśmy. Co do reszty Twojego postu - całkowicie się z Tobą zgadzam. Nie odeszłaby, gdyby trochę się nie wypaliło. I gdyby nie widziała, że i u mnie...też. Tylko że ja uważam, że nie warto tracić tego, co jednak budowaliśmy, o uczucia po latach trzeba już walczyć. Pielęgnować. Zobaczymy...nic więcej na razie nie wymyślę. Teraz jest pewien trudniejszy w innych sprawach dla mnie okres. Mam po prostu ważny projekt do zamknięcia. Potem urlop. Ona też jedzie - z mamą. Po powrocie...zobaczymy. Kontakt sms delikatny podtrzymam. O poważnych sprawach wolę jednak rozmawiać twarzą w twarz. I raczej też nie od razu, potrzebuję znormalizować przestrzeń między nami, grunt jakiś zrobić, wyczuć. Na razie z kae znikam. Dam znać za jakiś czas. Dzięki wszystkim za wypowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kachasir
Mieszkanie ze soba przed slubem bardzo ale to bardzo szkodzi. To takie cos na próbe a nie na prawde... - tak jest,nawet jesli to mamy w podswiadomosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćKatarzynka
Konstanty,powiem Ci tylko,że jak znam rodziców,szczególnie dziewcząt to jej nagadali w stylu "a nie mówiłam?""teraz starą panną zostaniesz""wpędził cię w lata""kto cię teraz zechce?-pewnie jakiś rozwodnik" ,"twoje koleżanki już dawno powychodzily za mąż,mają duże dzieci" itd..Reszta rodziny patrzy ze wspólczuciem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Konstanty, Twoje spostrzezenia są jak najbardziej trafne. Bo slogany o połówkach są nie tyle mitem, co raczej nader rzadko spotykanym zjawiskiem. Odnoszę jednak wrażenie, że boisz się odrzucenia. Kiedy mówisz, że zawrzeć nową znajomosć nie jest takie oczywiste, bo historia wręcz moze się powtórzyć. A po co przechodzić to wszystko ponownie? Poczuć ten ból raz jeszcze? Odrzucenie, tego się boisz najbardziej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konstanty
Katarzynko, dokładnie tak jest u niej w domu teraz. Niestety. I żal mi Jej z tego powodu, ale cóż zrobić. Wygląda o wiele młodziej niż te 34 lata, raczej na 26-28. Z pewnością kogoś sobie jeszcze znajdzie jak się nie uda. Jest atrakcyjna. Sponi, nie. Nie boję się. Są dwie osoby, które...hmmm...wyczuły moment. Próbują coś robić. Jedna zawsze mi się podobała. Mógłbym rzucić się w klasyczny plaster na dupę. Klin klinem. Nie chcę. Trzy miesiące minęły, tak naprawdę dopiero miesiąc temu podjąłem decyzję że chcę to ratować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też trudna emocjonalnie
Jak chcesz ratować, to nie czekaj. To nieprawda, że czas działa na Waszą korzyść. Im dalej, tym może być trudniej. A że sobie kogoś jeszcze dziewczyna znajdzie, jak Wam nie wyjdzie........... wiesz ile kobieta, która była zaangażowana w związek może z niego wychodzić? Ja swój zakończyłam 2,5 roku temu i nadal nie zatrzasnęłam drzwi. Te trudne emocjonalnie czy jak ją tam nazwałeś trudniej wychodzą ze znajomości. Kochają mocniej i dłużej. Za bardzo kalkulujesz czas - projekt, urlop, wyjazd.... Co jest dla Ciebie najważniejsze? Projekt i urlop? A kobieta zaczeka? Czemu Wy zawsze zakładacie, że kobieta zaczeka? Jeśli kochasz, to bij się o nią nawet z nią samą. I nie czekaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konstanty
Ona sama chciała żebym dał Jej czas na uporządkowanie się. Chciałem wracać miesiąc temu podczas rozmowy. Postawiłem sprawę jasno, jak ten osioł myślałem że zaraz w łóżku wylądujemy :D i dostałem kosza :D Niedawno proponowałem spotkanie. Spacer czy coś - wyjeżdżała do rodziców, nie zaproponowała alternatywnego terminu. Jeszcze nie teraz. Wie że ma u mnie otwartą furtkę. W sumie komfortowo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Konstanty
I jeszcze coś. Osobę, która nie jest pewna, zagubiona, nadal tkwi w decyzji, nagabywaniem i proszeniem można tylko zniechęcić. W 99% przypadków. Ba, w ekstremalnych przypadkach traci się szacunek u osoby do której chce się wrócić. Do siebie zresztą też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Nie potrzebuje Twojej bliskości... To nie wróży dobrze. Jak i jej stwierdzenie o potrzebie zyskania czasu na uporzadkowaniu siebie. Czy to nie termin typowy przy wycofywaniu się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też trudna emocjonalnie
A ja mam wrażenie, że tam się wydarzyło coś więcej niż tylko zwykłe wypalenie. Że był jakiś bardziej konkretny powód.... No i te 8 lat w związku bez ślubu, bez dzieci, bez domu..... przesadziliście, ostro przesadziliście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
To było do Sponi, w sensie że dość symptomatyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
nic konkretnego się nie wydarzyło. suma małych zdarzeń i suma zaniechań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też trudna emocjonalnie
Myślę, że Ty czymś mocno zraniłeś tą dziewczynę. I że nie o wszystkim piszesz. Ona się po prostu boi, że znów będzie cierpieć. Ze strachu ucieka w kąt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niewierzacy to zwykle egoista......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Mam szacunek do wierzących, więc oczekuję tego samego od nich w stosunku do wierzących.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
...do niewierzących miało być. idę spać, dobrej nocy. zmęczony jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
do 23:49 każdy ma swój próg wrażliwości. Ona ma nisko ustawiony. Oczywiście masz rację, na pewno ją raniłem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MatkaZona
Witam :) Widze ze madrze tu radzicie to moze ja sie podepne-jestem zona i matka. Mloda bo 25 mi zaraz stuknie. Zona od 3 lat, matka od niecalego roku. Para jestesmy 8 lat. Ogolnie wiele sie zmienilo po slubie-nie mieszkalismy wczesniej razem, nie znalam jego przyzwyczajen, upodoban... teraz czesc rzeczy mnie mocno irytuje( rowniez dzieki dziecku bo wymagam zeby ono bylo na 1 planie a nie jakies p*****ly typu auto na przyklad). Jest tez jeszcze zla babajaga ( czyt tesciowa :P ) co tez na nas wplywa, ale juz mniejsza o to. No dobra, przechodzac do sedna-co moglabym zrobic zeby poprawic nasze relacje? I tu chodzi mi o ogolne rady bo wiadomo ze nie znacie dokladnie naszej sytuacji. Moj maz to z tych narzekajacych, wiecznie mu malo, pesymista, nie ma w sobie raczej empatii, z pomaganiem przy dziecku jest roznie ( sa tez oczywiscie i jego zalety ale skupiam sie teraz na wadach ) a ja ( oprocz tony wad :P ) jestem osoba ktora chce zeby bylo wszedzie dobrze, zeby wszyscy byli szczesliwi, jestem pozytywnie nastawiona, ciesze sie z malych p*****lek, jestem ugodowa osoba i potrafie isc na kompromis. Problem w tym ze jestesmy chyba tak rozni :P co prawda nie klocimy sie tak jak kiedys bo i szkoda na to czasu i nerwow ale dajemy sobie popalic o tak to ujme-niby jestem ugodowa ale tez mam swoja cierpliwosc haha no dobra bo pisze jak potluczona i nic z tego nie wynika ;) a wiec co robic zeby na nowo rozpalic ten zar?? :P zebysmy poczuli sie jakbysmy na nowo sie w sobie zakochali? W nasze zycie wkrada sie rutyna. Mam tez wrazenie ze on sie nie stara-ja niby siedze w domu ale staram sie dbac o siebie, cos dobrego upichcic co najbardziej lubi, wiecie takie male kroki to sa a moze potrzeba czegos wiecej? Nie chce pisac o nim zle bo wg mnie to dobry czlowiek, pracuje ciezko wiec tez zmeczony, ja to rozumiem wiec nie chce wymagac bog wie czego, tylko chcialabym zapalic ta iskre... nie usmiecha mi sie zeby bylo byle jak. A teraz jest po prostu nudno-ciagle to samo. Nie mamy z kim zostawic dziecka wiec nie wychodzimy sami, on czesto ucieka do auta jak ma w czyms mi pomoc, troche sie mijamy i chce to zmienic. Nie chce byc tylko matka ale tez zona i to najlepiej doceniona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
z tej maki chleba nie bedzie Autor juz szuka alternatyw a swoja wieloletnia partnerke olewa. Jeszcze jest sam winien a probuje zwalic wine na dziewczyne. Przez te kilka stron nie widze zadnego problem po stronie twojej dziewczyny, za to mnostwo wtop, olewactwa I egoizmu z twojej strony. trzeba bylo dziewczynie nie marnowac 8 lat jak ty sam nie wiesz czego chcesz I jestes mniej dojrzaly niz 20-latek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Ona się wycofuje. Ostrożnie. Bezszelestnie. Ma świadomość popełnionych przez Was obojga błędów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sponi
Ona się wycofuje. Ostrożnie. Bezszelestnie. Ma świadomość popełnionych przez Was obojga błędów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Do Katarzynki. Uważasz zatem że to ja przesadzam oczekując od niego większego zainteresowania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćKatarzynka
Do stokrotki.. Stokrotko,wręcz przeciwnie..Jeżeli zależy Ci na tym związku to postaw sprawę jasno..To nie Ty masz jeździć do Niego ale On do Ciebie.Nie wiem ile km Was dzieli, więc się nie wypowiem jak często.Dziwny ten Twój facet...jakoś szczególnej miłości tu nie widzę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do stokrotki , kobieto jestescie na poczatku waszego zwiazku a juz powiewa nuda !!! I brakiem inicjatywy z jego strony!!! Czy ty jwstes z nim szczesliwa siedzac na we-kennd w pokoiku? Tyle chcesz od zycia!!! Wychodz a noz kogos znajdziesz kto bedzie szalal za toba!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Stokrotko ja mam wrazenie ze ty znasz odpowiedz na twoj ala zwiazek ale oczekujesz a noz ktos ci powie ze to ty masz za nim biegac! On wie ze juz nikogo nie znajdziesz I dlatego jest 100procent pewny was A wspolne mieszkanie nie zmieni u was nic bonic z jego strony na poczatku nie bylo I nie bedzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka 7894456
dzieli Nas 40 km. wydaje mi się , że zarówno Ty jak i Autorka poniżej macie oboje rację. Mówi, że kocha, ale co z tego skoro tego nie czuję. Co z tego , że on do mnie przyjedzie, jak nigdzie nie chcę się ruszyć. Kiedyś mu powiedziałam, że się nie stara, to mi odpowiedział, że widocznie on za biedny dla mnie, bo ja chcę niewiadomo czego.Rozmawiałam z nim na ten temat, czego mi brakuję, że nie chcę życia w pokoju przesiedzieć, to od czasu do czasu się wysilił, ale nawet jak gdzieś pojechaliśmy to czułam że zrobił to na siłę, nie wspominając o tym, ze myślami był gdzie indziej. Najchętniej by w domu siedział.:( Nie wiem, tyle razy z nim rozmawiałam ale to nic nie zmieniło jego zachowania i nastawienia.Myślę, że poczuł się zbyt pewnie , bo z początku był inny. Co zrobić?Rozmawiać z nim? Kiedyś chciałam to skończyć, tłumaczyłem dlaczego, że mi to nie odpowiada takie nastawienie jego, on nie widział nic złego,. Twierdzi, że nie robi nic złego i że to ja wymyślam bóg wie co....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka 7894456
Do Katarzynki. Jak to ma wyglądać? Ja mam go zmuszać by bywał u mnie częściej?Jak on nie czuje potrzeby to nie bede aż tak zdesperowana. zle bym się z tym czuła....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka 7894456
dlaczego uważasz, że nikogo nie znajdę? Pewnie on tak myśli...Łapię się na tym, że jak ma przyjść wekeend i pomyślę, że znowu będzie "Walka" o to by nie siedzieć w domu, to aż mi się odechciewa wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×