Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość konstanty

Walczyć o nią?

Polecane posty

Gość gość
Uwielbiam takie rady. Ciągle to samo. Oboje spieprzyli ale to tylko facet ma się starać. A kobieta łaskawie się zastanowić czy dać mu szansę. Strzelcie sobie bo baranku, księżniczki niedopieszczone, nikt nie będzie wokół was tańczył żebyście się łaskawie "zastanowiły"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
akurat tu spieprzyl Autor. ma nie biegac za Nia, ale jasno okreslic swoje intencje czy ta dziewczyna jest kobieta jego zycia czy nie, poki co lawiruje jakby byl 20 lat mlodszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ten kto spieprzyl naprawia, niewazne czy kobieta czy mezczyzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o taką starą nie ma sensu walczyć, to już jest ścierka po podłogi a nie kobieta do kochania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"zastanawiac " ma sie stokrotka bo jest na poczatku drogi. jak sie troche postarasz to kotona c z glowy ni espadnie,a smakowac bedzie o niebo lepiej. a u konstantego rrada byla inna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Czyli nie naciskać tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
stokrotko. odpowiedz sobie na pytanie: czy chcesz z takim facetem spedzic zycie? jak tak to nacisnij. on sie zapewne z toba ozeni. bedzie slub, i na "chwile" oddasz sie "szalenstwu slubnemu", a pozniej zapewne znowu bedzie tak samo, rozmowy o pracy, on "olewajacy", pozniej nacisniesz na dziecko i tak bedziesz naciskac az do smierci. a na koncu posdumujesz czy bylo warto. bo jezeli on teraz " nie stara sie" to juz sie nigdy nie postara. zastanow sie powaznie. czy lepiej teraz zerwac i troche poboli czy ma cie bolec po trochu cale zycie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Niestety wydaje mi się, że masz rację. Dużo zainstalowałam w ten związek i boję się, że będę sama do końca życia. Ale może samotność byłaby lepsza? Tyle razy z nim rozmawiałam to wg jego się czepiam i wymyślam sobie coś. On nie widzi w sobie winy i wg niego to on wszytko robi źle. Ja rozumiem, że można o pracy pogadać ale non stop? mnie nie pyta o to jak mi dzień zlecial nie wspomnę już o przyszłości. Wydaje mi się ze poczuł się zbyt pewny siebie bo to tylko ja o dzieciach wspominam a on może łaskawie się zastanowi. Ostatnio wypalił, że za często się klocimy wiec może to poczekajmy zatem z dziećmi itp . jestem juz mega tym zmęczona . nadchodzi weekend a my go spędzamy w moim pokoju bo jechać gdzieś to mu się nie chce bo on zmęczony a zaraz trzeba będzie wracać przecież no rano praca. Paranoja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Kiedyś chciałam zerwać jako powód podałam to ze się nie stara, że nie myśli o nas, że jego życie to praca praca praca. Było dobrze do następnego razu. Oczywiście usłyszałam, że praca tez ważna , że on jest przyziemnym facetem a ja wiecznie naciskam i wiecznie wymyślam itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wierzba z
Konstanty. Wydajesz się fajnym, poukładanym facetem, niegłupim i mimo wszystko-romantycznym.:)).Moim zdaniem : walcz! Powoli, konsekwentnie, z humorem, ale przede wszystkim z miłością pokaż A.,że jest dla Ciebie wszystkim.Uważam, że macie szansę.Nie zwlekaj za długo.Z serca życzę Tobie powodzenia i- trzymam kciuki. Ps. Nikt mi nie powie: mieszkanie ze sobą dłużej niż 2 lata bez ślubu, to gwóźdź do trumny k a ż d e j miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesli Ci zależy na niej i chcesz zebyście do siebie wrocili to skontaktuj się z jusytwitkow@onet.pl robi rytuały na powrot partnera i inne reczy. do mnie wrocil moj chlopak po roku rozląki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja tez robie, gratis. "hokus pokus, czary mary, leć mi stara po browary". Done.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Opowiem Ci jedną historię. Historia mojej babci. Gdy była młoda miała chłopaka i szalenie się kochali. On zrobił jedno glupstwo (na dożynkach pocałować czy spędził noc z kobietą nie pamietam) I babcia chciała się odegrać. Poznała mojego dziadka i też się z nim przespala z tym że zaszła w ciążę i z dziadkiem została. 6 dzieci na końcu ale wspominała to dziadkowi a dziadek doskonale wiedział że ona kocha tamtego. Na stare lata postanowili odwiedzić babci strony i tam spotkała ex. Odkąd stracił babcię do końca życia był sama babcia byla również smutna. Dziadek cudowny ale tu chodzi o historię. Morał z tego taki ze czasu nie można cofnąć a trzeba go wykorzystac jak najlepiej. Ja jestem dwa dni po rozstaniu ale staram się żyć normalnie. Jeśli kochaja się dwie strony, warto spróbować chodź ostatni raz. Jeśli tylko jedna, odpuść. Im szybciej tym lepiej. Czy mieliście stały kontakt po rozstaniu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
TO MNIE BYŁO TO PYTANIE?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam koleżankę w podobnym wieku i problemami. Tylko,że oni się rozstali bo ona uważała,że on się nie dość stara. Właśnie zero oświadczeń itd.. a latka lecą. Kobiety w tym wieku już bardzo czują zegar biologiczny i nie chcą zostać z niczym. Czasami same sobie nie zdają z tego sprawy ale tak jest. No i ona czeka na jego ruch tylko nie wiem czy on sobie zdaje z tego sprawę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do stokrotki Autorko ty za wszelka cene nie chcesz byc sama ale rzucanie sie na pierwszego faceta to zly wybor! Po co ci facet skoro zero zaineredowania z jego strony? Czy ty czasem nie jestes w panice? Takie wybory sa najgorsze!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NikiMniam
Byłam z mężczyzną osiem lat..kochałam go..kocham i będę kochać..ale jego bierność doprowadzała mnie do szału..traktował nasz związek jak jakąs polisę..niekończący się kredyt...rozstawalismy się i do siebie wracaliśmy..po 8 latach oświadczył się..obiecał, że wiele się zmieni. Uwierzyłam. Tymczasem to była gra na zwłokę, mydlenie oczu...tak mogę to nazwac. Mielismy miec dzieci. Stracilismy 2 ciąże. Wiec siła rzeczy dązyłam do macierzynstwa. Zwlekał..twierdząc , że dziecko to nie lekarstwo. Sadziłam...ze raczej powinien traktowac to jak błogosławieństwo..Rzuciłam pierscionek..powiedzialam ze jesli nic sie nie zmieni, rozstaniemy sie na zawsze. Gdy trzasnęłam drzwiami-nie wybiegł za mną..nie zadzwonił..nie przyjechał pod mój dom..Wiedziałam ze jesli czegos nie zmienie..znowu bedzie jak zawsze..znowu to ja polece do niego na kolanach...Spotkałam się z kims kogo znałam od lat..stało się..po miesiącu-dwie kreski...Daleko mi do radośći...i przykro mi ze z takiej okolicznosci zyciowej nie potrafie sie w pełni cieszyc..straciłam jedną miłość o która wiecznie walczyłam..a zyskałam druga..bezwarunkową, bezgraniczną...ale czuje , że zycie bez niego straciło sens..miłość potrafi mnie tylko boleć..bo tęsknie za tym co nie walczył..wiem, że mnie kocha..ale ma swoj honor i godnosc..Hm jego brak decyzji i moja zła decyzja doprowadziły do czegos czego oboje nie chcielismy...nie myslelismy powaznie o rozstaniu..a teraz każde z nas w imię wyzszego dobra zyje z daleka od siebie...Dlatego_KONSTANTY_jedyne co CI mogę poradzić-to mieć jaja!nie bać się jutra i działania,obietnice i czekanie nic nie gwarantują...zwodzą i zawodzą...jestem teraz szczęśliwą przyszła mamą...ale niespełnioną i nieszczęśliwą kobietą...buduje dom o którym marzyłam..ale w którym nie chce mieszkać..w którym nie będzie JEGO..istnieje miłośc jedna i na całe życie..i ma na imię........:( wymawiac mogę je tylko cicho w sercu....POWODZENIA I DO ROBOTY!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Tłumacze sobie ,że przecież pracuje w tyg. Z jednej strony chciał byśmy wspólnie mieszkali ale na gadaniu się kończy. Myślę, że o facecie świadczą czyny a nie słowa .nic nie robi w kierunku bym czuła się ważna. W tyg tylko pisze smsy ,dzwoni. Nie czuję potrzeby by ze mną pobyć ,by przyjechać. Widocznie na dwie godz mu się nie opłaca bi przecież rano wstaje. Nie panikuje ale czasami mam myśli, że mnie zwodzi.po zaręczynach wszystko się zmieniło. Zero starań. Spotkanie raz na tydzień i to najchętniej u mnie w domu .zero wyjść no zmęczony . nie rozmawiamy o nas a o jego pracy, problemach a gdzie temat przyszłości? dzieci? zresztą coraz częściej zastanawiam się czy warto mieć z kimś takim dzieci . może ja za dużo wymagam ? Za dużo chce? Sama nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do stokrotki moze cie nie odwiedza bo jest z kims innym jak mu sie nie uda to zostalas jeszcze ty! Na powaznie masz 35 lat I nagle bijesz sie z mysla chce rodziny , dzieci a nawet nie znasz faceta! Walczysz o kogos kto sie toba nie ineresuje no ale jak juz chcesz meza za wszelka cene.......powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Nie ma nikogo. Byłam nie raz u niego i wiem, że mieszka sam. Ponadto w weekendy się widzimy więc jakby kogoś miał to udawało by mu się tak znikać? po drugie przecież jeśli by kogos miał toby nie chciał bym z nim zamieszkała. I nie chce męża na sile .chciałbym być w końcu szczęśliwa i ułożyć sobie życie .myślałam, że on będzie tym człowiekiem. On jest strasznie uczulony na temat pracy. Boi się ją stracić a wstaje nad świtem. Jestem pewna, że nie ma nikogo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do stokrotki wynika z tego ze facet jest nudny I brak w nim spontanicznosci zapatrzony w swoje potrzeby! Ale zamieszkaj z nim a oszczedzisz na swoim czasie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Dużo masz racji. Tak go określiła moja mama. Jako nudziarza któremu nic się nie chce. Dziękuję za rozmowę. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
W sumie to zaczynam mieć go dosyć i chyba wole juz być sama niż z takim facetem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez cie stokrotko pozdrawiam I nie rob glupot!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka7894456
Otworzyłas mi oczy i w sumie napisałaś to o czym sama wiem od dawna nie będę robić nic w przypływie emocji ale teraz moje nastawienie i zachowanie w dużej mierze się zmieni . wyczuł ze marzyła mi się rodzina, dzieci ,normalne życie no i poczuł się pewny jak nigdy. Sama wiem co powinnam zrobić. Dziękuję raz jeszcze i pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Cześć. Odpowiem kobietom, które wieszają na mnie psy jakobym "zmarnował Jej 8 lat" i przez ten cały czas był niezdecydowany, żył jak truteń. Otóż mam wrażenie, drogie kobietki, że piszecie te komentarze przez pryzmat własnych złych doświadczeń. Nie zmarnowałem Jej 8 lat, wspierałem w wielu kwestiach, byłem jej pierwszym poważnym facetem, dużo bardziej doświadczonym życiowo niż Ona. Wspierałem, kochałem, do końca była pewna o mojej wierności tego że na inne nawet nie spojrzę (ile z Was może to powiedzieć o swoim facecie?), zaraziłem swoją pasją, wciągnąłem w swoją rodzinę, zaangażowałem się w Jej. Miałem realne plany - dzieci, plany na budowę domu, wszystko to w kontekście życia razem. Jedynym moim błędem była chęć życia na kocią łapę - OK, mea culpa. Byliśmy partnerami i przyjaciółmi do końca. Niestety nie daliśmy rady kryzysom po tych 6-7 latach nie umieliśmy naprawić, ja wiedziałem że źle się dzieje, ale nic z tym nie robiliśmy. OBOJE! Ogarniał nas tylko coraz większy smutek. I błędy leżą po obydwu stronach, nie będę mówił o wszystkich, bo to ekshibicjonizm zbyteczny i nie jest to fair w stosunku do A. Ale tak jak i ja, tak i Ona ma swoje problemy i wady, które wpłynęły na całokształt. Do gościa z 13:04 Doskonale zdaję sobie sprawę z takiego niebezpieczeństwa. I dlatego ewentualny powrót musi być na wspólnych, jasno zidentyfikowanych i postawionych warunkach. Skoro ja inwestuję w zmiany siebie, Ona musi zrobić to samo. Inaczej się nie uda. Dlatego też nie wpadnę z kwiatami i pierścionkiem i nie padnę u stóp. Wolę powolny progres, próby randkowania, mieszkanie oddzielne do czasu, aż nie będziemy pewni na 100%. Na razie to jednak chyba wyłącznie moje fantazje. Czas pokaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
do 15:54 Tak, mamy dość stały kontakt, sms i kilka wspólnych spraw. Poważne spotkanie na rozmowę tylko jedno, dużo Jej łez. Kilka dni temu rozmawialiśmy przez tel, o paru wspólnych sprawach. Głos Jej się łamał. Ale wiem, wyczuwam, że jakbym teraz padł u stóp, to usłyszałbym NIE, w płaczu, ale NIE. Trzeba dać czasowi czas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość konstanty
Aha, jeszcze coś. Uwaga natury ogólnej. Jasne, fajnie i łatwo powiedzieć, że przecież gdzies tam czeka nowe, lepsze, motyle w brzuchu, bla bla. Tylko że nie ma związków idealnych. Chyba że chcemy uprawiać w życiu seryjną monogamię i przeskakiwać od związku do związku wtedy, kiedy pojawią się kolejne kryzysy. Nie ma związków idealnych i nie ma ludzi idealnych. NIe ma też osób w 100% dopasowanych. Są tylko ludzie, którzy nad związkiem nie pracują, bo im się nie chce. Dziś łatwo się rozstać, zwłaszcza gdy nie ma ślubu i dzieci. Pytanie czy ta kolejna osoba będzie lepsza? Czy po prostu zagrają nam znowu hormony, zakochamy się, a później przyjdzie proza życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj jej czas i musisz być cierpliwy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćKatarzynka
To prawda..Nie ma związków idealnych.Ja jestem z mężem 9 lat po ślubie,niejedno przeszliśmy,chociaż jakiegoś odchodzenia od siebie w ogóle chyba jakoś nie braliśmy pod uwagę.Jesteśmy ze sobą,tak ma być i musimy się dogadywać.Konstanty,coraz więcej piszesz o tym Waszym związku.Wygląda na to,że Ty się starałeś a Ona nie,tylko wymagała.Przepraszam,ale takie mam teraz odczucie po tym co piszesz.Pytanie tylko..Dlaczego odeszła?? Piszesz,że macie kontakt esemesowy,może na tym etapie warto "pogadać" o Waszych sprawach ?? Może w ten sposób łatwiej dowiesz się o co tak naprawdę chodzi ? Nie będzie łez...emocji takich jakie by były w realu.Nad odpowiedzią na Twoje pytania będzie mogła się zastanowić.Ja jako kobieta mogę Ci tylko podpowiedzieć,że żyjąc w otwartym związku tyle lat odeszłabym w momencie kiedy już nie byłoby uczucia albo wtedy kiedy chciałabym żeby facet "odpoczął",ale zrozumiał,że jestem tą jedyną i oczekiwalabym walki z Jego strony o nas.Myślę,że gdyby z Jej strony uczucia kompletnie nie było również nie byłoby łez,emocji.Kobieta poczułaby się nareszcie "wolna".Nie wiem co Ci radzić,ale gdybym ja chciała spróbować ze swoim partnerem jeszcze raz i nie wiedziałabym jak się do tego zabrać zapytałabym specjalistów..Może potrzeba Wam terapeuty ?? Zapytaj Twoją kobietę o to..To żaden wstyd,musi Wam tylko obojgu zależeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×