Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Po porodzie nie pozwalajcie swoim mężom siedzieć całymi dniami w sali!

Polecane posty

Gość gość
gość dziś Książkę niech Wam mąż przyniesie, a nie siedzi tam cały dzień utrudniając wykonywanie higienicznych i intymnych czynności innym kobietom. x Podmywasz się na środku sali czy współżyjesz ze swoim w jej kącie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma odwiedzin cały dzień! wystarczy przeczytać w holu w jakich dniach i godzinach są odwiedziny. Tyle,że nikt tego nie przestrzega,bo personel ma wtedy z glowy obsługę pacjentów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kosiaraumyslow
Musze poinformować mojego męża ze według kafe jestem księżniczką :))) bo po cc siedział przy mnie kilka godzin . Jak milo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma odwiedzin cały dzień! wystarczy przeczytać w holu w jakich dniach i godzinach są odwiedziny. Tyle,że nikt tego nie przestrzega,bo personel ma wtedy z glowy obsługę pacjentów. x Nie ma? A to dziwne, bo na stronie szpitala jest napisane cś zupełnie innego. http://www.szpital-inflancka.pl/porod-i-polog-0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 12:23 Nie mów mu, że jesteś księżniczką, tylko że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem... One nie piszą o odwiedzinach, tylko o CAŁODOBOWYM wysiadywaniu czyt. znoszeniu jajek. Czyli prawie 24 h

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do 12:23 Nie mów mu, że jesteś księżniczką, tylko że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem... One nie piszą o odwiedzinach, tylko o CAŁODOBOWYM wysiadywaniu czyt. znoszeniu jajek. Czyli prawie 24 h x Przed chwilą było jeszcze calodniowym teraz jest całodobowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matko jedyna, jakie zmuszać?! Mój mąż chciał być przy swoim nowo narodzonym synu, chciał wspierać partnerkę po ciężkim porodzie. Ojciec to pełnoprawny rodzic, tak samo jak matka chce być przy swoim dziecku, tak samo on tego pragnie. Rodząc z premedytacją wybrałam szpital pod patronatem "Rodzić po ludzku" gdzie wizyty są nieograniczone. Niestety z powodu epidemii grypy, odwiedziny zostały zakazane :( i to co według niektórych tutaj powinno być normą, czyli zakaz odwiedzin ojców przez cały pobyt w szpitalu, dla nas było koszmarem. Najgorzej miały kobiety po cc, którym zabierano po porodzie dzieci na 24h a one mogły tylko leżeć, płakać i patrzeć w sufit... To okrutne i straszne jak niektóre z was, umniejszają roli ojca. Niektórym przeszkadza nawet to, że ojcowie towarzyszą ciężarnym partnerkom w czasie wizyt ginekologicznych :O , że towarzyszą podczas porodu (bo to przecież kobieca sprawa) oraz to, że ojciec pragnie kontaktu z nowo narodzonym dzieckiem... Jak tak można? W efekcie ojcowie opiekujący się swoimi dziećmi, są chyba tak niespotykani, że położna środowiskowa z 30letnim stażem powiedziała do mojego męża by nie nosił na rękach płaczącego syna, ponieważ zaraz żona skończy wypełniać dokumenty i się nim zamie :O a pielęgniarka u pediatry chciała sama rozebrać naszego malucha, bo ojciec to nie ma wyczucia i może mu zrobić krzywdę ! TRAGEDIA :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba bylo wziac jedynke i byc z mezem całą dobę.Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
trzeba bylo wziac jedynke i byc z mezem całą dobę.Proste. x No własnie trzeba było wziąc jedynkę a nie boczyć się, że ktoś chce korzystać z możliwości odwiedzin, ktore trwają cały dzień. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bidulka,grypa szalala a ta koszmarnie sie czuła bez odwiedzin i chyba bezrozumnie,ze powiklania po grypie to czasem śmiertelne zagrozenie,zwlaszcza dla maluszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12:42 nie dopowiadaj sobie, bo ona nic takiego nie napisała. Ot stwierdziła fakt, ze byl zakaz z powodu grypy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12'43,przeczytaj ze zrozumieniem i powoli ten wpis a potem pisz / odpowiadaj.Nie odwrotnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czytam was i czytam i ze zdziwienia wyjść nie mogę. Niby kazda taka mądra a nierozumne jesteście. Chcecie zeby wasze racje rozumiano a drugiej strony nie chcecie rozumieć i tylko kłócicie sie. Szpital to nie hotel .trzeba zrozumieć, ze jezeli sa wizyty, kazda ma prawo do odwiedzin i do obecności męża i ze szpital to nie hotel ze możesz byc sama .ale i ta strona powinna zrozumieć , ze nie jest w pokoju sama i ze szpital to nie hotel i mąż nie powinien siedzieć caly dzień. Jezeli jednej lub drugiej stronie tego konfliktu to nie pasuje, w każdym szpitalu jest możliwość sali jedynki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
12'43,przeczytaj ze zrozumieniem i powoli ten wpis a potem pisz / odpowiadaj.Nie odwrotnie. x Ja przecyztałam. Najpierw napisała o barku odwiedzin a póxniej, ze koszmarnie zniosła pobyt z tego powodu. To co miała klaskać, że zakazali odwiedzin. Nigdzie nie napisała, że powini znieść ten zakaz. Ot po prostu stwierdziła fakt, że koszmarnie zniosła pobyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakim cudem wy karmicie i wstajecie do toalety w określonych godzinach? Jak mąż sąsiadki posiedzi dwie godziny, to wtedy nie będziecie tego robić, a jak siedzi cały dzień, to będziecie, biedne, zmuszone do tego? I mąż który siedzi "całą dobę" (bądźmy szczerzy- przy najlepszych chęciach nie może to być więcej niż 8, bo i ojciec dziecka musi coś zjeść, musi wychodzić w czasie badań czy obchodów, nawet przy mega długich godzinach wizyt) będzie oczywiście "z ciekawości" zerkał non stop na te obrzmiałe piersi i zakrwawione krocza, a ten który przyjdzie na godzinę- wejdzie z workiem na głowie, i ani razu nie popatrzy w waszym kierunku, dobrze zrozumiałam? Po drugim porodzie mąż mnie odwiedzał na 3 godz dziennie- nie chciał na dłużej zostawiać starszego, a te 3 godz. to było akurat żebym spokojnie zjadła, wzięła prysznic i zdrzemnęła się. I owszem, na czas skorzystania z toalety panie z sali bez problemu rzuciły okiem, zresztą dziecko słychać, na czas prysznica położne mówiły że można podrzucić malucha, ale na czas mojej drzemki- nie wyobrażam sobie jak wyglądałby oddział gdyby wszystkie zaczęły tak podrzucać dziecko pod opiekę personelu... Wszystkie dziewczyny u mnie na sali które mogły, robiły tak samo- przychodził mąż albo mama, kto tam mógł dłużej posiedzieć, mama pod prysznic, karmiła i do spania. To był jedyny taki porządny sen, bo w nocy trzeba być czujnym, otwiera się oczy na każde stęknięcie- czy to własne dziecko, czy sąsiadki, a ze świadomością że naszym ktoś się zajmuje, śpi się zupełnie inaczej. Nie mówiąc już o tym że mała pierwsze doby wymiotowała wodami płodowymi- wyglądało to tak że chlustała z buzi zalewając siebie i pół kuwety, krztusząc się przy okazji, musiał ktoś na nią patrzeć. Po pierwszym porodzie mąż siedział dłużej, po drugim- zaglądał właśnie na te 3 godz jeśli dał radę, jak nie- to prosiłam siostrę. Ale leżałam dłużej i mężowie innych pań bywało że faktycznie przesiadywali w godzinach odwiedzin, i nigdy nie czułam się tym skrępowana. Zachowywali się taktownie, oczywiście że popatrzyli na mnie wchodząc- niegrzeczne byłoby wchodzenie ze spuszczoną głową, bez kontaktu wzrokowego. Raz rzeczywiście widziałam jak jeden facet "zerkał z ciekawością"- inaczej nie da się tego określić, tyle że to nie był ten mąż przyrośnięty do żony, tylko chłopak koleżanki która wpadła w odwiedziny. Wszedł na salę dosłownie na moment, i widać było że nie wie co ma ze sobą robić- on faktycznie, patrzył na karmienie, na łóżka... tyle w kwestii tego jak istotna jest długość pobytu. Dodam tylko że personel zachęcał jak najbardziej do tego żeby ktoś bliski był przy kobiecie w połogu, bo to po prostu było dla nich dobre. Większość w takim momencie potrzebuje wsparcia moralnego. Tatusiowie zostawali też na obchodzie pediatrycznym, zachęcani przez pediatrę, byli przy badaniu, rozbierali i ubierali dzieci. Tak na marginesie- co ma na celu zadzieranie koszuli po pachy i jednoczesne wietrzenie krocza w samych siateczkowych majtkach? W ogóle same siateczkowe gacie? Ja nosiłam w takich podkład, nie bardzo widzę sens zakładania czegokolwiek bez niego, a koszuli nie trzeba przecież zadzierać żeby był przewiew, nogi wystarczy ugiąc. No i polecam też myć krocze, a nie tylko wietrzyć, bez zakażenia rany wietrzenie nie ma żadnego uzasadnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ehhh a wydawało mnie się, że napisałam wystarczająco czysto i klarownie... Z powodów nadzwyczajnych (epidemia grypy) wprowadzili zakazy, które dla niektórych z was powinny być zwyczajne/normalne tj całkowity zakaz odwiedzin. Koniec. Żadna matka nie negowała zakazu i zagrożenia epidemiologicznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty nastepna tez z Krakowa hihi - ("wydawalo MNIE się).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
baby to jednak wredne są i lubią tak sobie dosrać dla sportu - umówmy się - każda robi jak chce i niech się lepiej dogadują między sobą na sali a nie gorzkie żale odprawiają, co która, gdzie, ile i po co, z kim :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pospac / umyć się / poczytać książkę / w miarę możliwosci odpoczywać. Czas dla siebie.Sorki,ale do tego mąż nie jest potrzebny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedna rzecz mnie zastanawia, osoba wyżej już zwróciła na to uwagę. Miałam co prawda cc, więc nic nie wierzyłam, Ale z racji komplikacji byłam ma poloznictwie 17dni. Przez ten czas byłam z kilkunastoma kobietami po sn i żadna nic nie wietrzyla. Nie wystawiała poersi-a jak tak to okrywla je tetra. Abstrahując od facetów to przy innych kobietach nie wstydzicie się wystawiać cipki? Z reszta jak wy to robicie w majtach z podkładem? Wyciąganie podkład a krew się leje pod was czy jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:54 tobie mąż nie jest potrzebny a inna potrzebuje jego obecności. Tak ciężko to zrozumieć? Poza tym weź jeszcze zdanie tego ojca po uwagę. W szpitalu jest jego nowonarodzone dziecko. Chyba ma prawo tam być. Tak, ty tez masz prawo do intymności, więc jej mąż ma obowiązek zachowywać się tak aby nikomu nie przeszkadzać, nie zgadladac tam gdzie nie Trzeba itd. Ale daj ludziom się cieszyć tymi pięknymi chwilami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.00.Chyba się nie rozumiemy,bo ja nie piszę,ze mąż nie jest potrzebny tylko,ze to ostatnie chwile,by bez domowych obowiązków dochodzić do siebie po ciaży,porodzie to czas dla nas. Mowa o odwiedzinach a nie jego przebywaniu calodniowym na sali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o co chodzi z tym wietrzeniem krocza ??? jak to wyglada ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dobra, to umawiamy się dzisiaj babki na godz 16:00 na ogólnokrajowe wietrzenie krocza!!! Mężczyznom wstęp wzbroniony :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiecie co, śmiać mi sie gdy czytam ten wątek, ale to chyba dlatego, że w dzieciństwie spędziłam sporo czasu w szpitalach. Nie, nie w celach rozrywkowych, a dolegliwości fizjologicznych miałam masę. Wyobraźcie sobie jakie dla wczesnej nastolatki musi być krepujące gdy ma okres, już nie mówiąc że często miałam np. biegunki a w sali leży z 8 latką u której non stop są rodzice. To akurat oczywiste, dlatego się męczyłam bez żadnej pretensji bo to małe dziecko, ale żeby dorosłe kobiety coś takiego sobie wzajemnie robiły? Szkoda mi was, bo użalacie sie nad sobą jak małe dzieciaczki, które potrzebują by mamusia (tutaj mąż) był obok bo inaczej umrą ze smutku i z niedopieszczenia. Gorzej niż często dzieci które doskonale sobie radzą podczas wielotygodniowych pobytów w szpitalu gdzie nikt też nie ma czasu się nimi zajmować non stop, ale poczekają, często same sobie poradzą i nie marudzą wiecznie. Albo poczekają na rodzica, który ich odwiedza np. późnym popołudniem. Gdzie wy się uchowałyście... myślałam, ze tacy ludzie to mniejszość. Co to jest 3 dni?! albo 4 czy nawet 5... długie lata wspólne przed wami, wspólne. Jeszcze dopowiem, ze ja mam taki charakter, że gdy gdzieś jestem to zawsze też patrzę czy ludziom wokół nie przeszkadzam swoim zachowaniem, nawykami czy włąśnie gośćmi, wszędzie, w szpitalu, w pokoju wspólnym też mieszkałam z dziewczynami, w pociągu, w hotelu, gdziekolwiek. To sie chyba nazywa empatia, szkoda, ze z wielu z was bije taki egoizm, ja ja ja moje potrzeby ważniejsze, przykre to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No z tym osławionym tu wietrzeniem krocza ja też się nie spotkałam na oddziale. Każda miała zlecone podkłady i siteczkowe majtki i tyle. Żadna pacjentka (dzięki Bogu) nie leżała z kroczem na wierzchu a piersi okrywała. A co do brania jedynek - skoro w szpitalu godziny odwiedzin są od-do to mąż może wtedy siedzieć i 10 godzin ciągiem jeśli para ma takie życzenie i potrzebę, nie łamiąc regulaminu. Więc tę jedynkę powinna wziąć ta pacjentka, która nie może sobie tego krocza powietrzyć bo to jej nie pasuje regulamin szpitala. Inna sprawa że mnie odwiedzający (moi) wkurzali czasem. Pomijając pierwszy dzień po cc, kiedy naprawdę potrzebowałam pomocy, później córka spała i ja razem z nią i tyle. Mąż wpadał po pracy, pomagał co miał pomóc i tyle. Ale nie jestem na tyle ograniczona żeby uważać, że jak ja tak mam to każda inna też. Inni odwiedzający mi nie przeszkadzali i szczerze mówiąc to nie zwracałam na nich uwagi nawet, kto wchodzi, do kogo i ile siedzi. Miałam co robić ze swoim dzieckiem i.nie prowadziłam kroniki odwiedzin na oddziale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.00.Chyba się nie rozumiemy,bo ja nie piszę,ze mąż nie jest potrzebny tylko,ze to ostatnie chwile,by bez domowych obowiązków dochodzić do siebie po ciaży,porodzie to czas dla nas. Mowa o odwiedzinach a nie jego przebywaniu calodniowym na sali. x No własnie to czas dla nas - mnie mojego męza i naszego dziecka a nie krocza współpołożnicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siedzenie całe dnie to przesada. Co innego mieć prywatny jednoosobowy pokój a co innego mieć z innymi. Wiadomo że każdy potrzebuje troche prywatnosci a tym bardziej kobieta po porodzie. Parę godzin ok ale cały dzień jest przegieciem moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to niezbędny pokój jednoosobowy. Dla każdej z nas jest to czas dla siebie,nie tylko ty jestes połoznicą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Za pierwszym razem potrzebowalam pomocy przy wstawaniu itd pekłam az do o***tu i stracilam duzo krwi, ledwo sie ruszalam. Maz przesiadywal dlugo to fakt ale na sali byl parawan i to bylo cudne rozwiazanie, nie widzielismy sie i tyle. Za drugim porod byl szybki, czulam sie swietnir, maz wpadal na godzinke tak samo jak i 2giej sasiadki, ktora rodzila 2gi raz, 3cia dziewczyna rodzila 1sze i jej partner przesiadywal cale dnie. Ale nie przeszkadzalo mi to bo specjalnie sie nie gapil, nawet nie patrzyl wiec ok. Zalezy na kogo sie trafi, na przygłupa który sie gapi czy na czlowieka kulturalnego.. Pamietam jak za 1szym razem przyszli do sasiadki tesciowie, widac (przepraszam) z jakiejs wiochy, starszy facet wlepial we mnie gały, mierzac mnie z gory na dol - to bylo obrzydliwe! Goscie tez sa meczacy, wchodza tacy wypachnieni, ubrani, laski wymalowane a ty lezysz jak jakies zwłoki. Powinno to byc zabronione! Rodzilam w Krakowie, 1 w Rydygierze, 2 w Narutowiczu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×