Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jagość

Mój mąż się zakochał

Polecane posty

Gość Jagość
Dwulatko: a czujesz się zmęczona, bo ta sytuacja meczy Cię psychicznie. Brak stabilizacji, zagubienie w tej sytuacji, szarpanie z uczuciami, zamartwianie się. Takie zawieszenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
No tak, napisałam kolejna wiadomość i nie wyświetla :-o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo często się klocimy i to zazwyczaj O p*****ly. Ja mam dosyć nerwowy charakter, ale on też coraz bardziej chodzi znerwicowany. Ostatnie pół roku to masakra, brakowało nam pieniędzy, ja nie miałam pracy do tego ta ciąża która była nie planowana. Ja bardzo chciałam tego dziecka, on widział tylko problem z kasa przez to i w ogóle. Byłam zła na niego, że zamiast mnie jeszcze pocieszyć albo chociaż by udawać to się nie odzywal. Potem to poronienie... problem znikł ale co z tego skoro ja się nie umiem po tym pozbierać. Z nikim nie mogę o tym porozmawiać. Ciągle wyskakują jakieś problemy niespodziewane, spędzany bardzo mało czasu ze sobą bo ja pracuje na zmiany, a on zawsze ma jakąś robotę. A to remont, a to auto itp. Rozmawialiśmy wiele razy, niby było ok na trochę ale ten problem powraca... jak jest dobrze między nami to jest super, kochamy się jesteśmy mili dla siebie a jak ktoś coś powie nie tak, druga osoba źle to zrozumie i rusza lawina którą ciężko powstrzymać. I koło się zamyka... Brakuje mi ciepłych uczuć z jego strony, takiego wsparcia ze sobie ze wszystkim poradzimy bo jesteśmy razem, bo się kochamy. A wychodzi zwykle tak ze po większej kłótni to ja jego O tym zapewniam a nie on mnie. A ja tez tego czasem potrzebuje. On jest taki, że jak coś się psuje albo nawala np coś w aucie albo domu albo brakuje mu pieniędzy na coś to on zaraz jest zrezygnowany już do końca " bo to nie ma sensu, bo nigdy nie będzie dobrze" itp teksty. Mi wtedy ręce popadają, nerwy się podnoszą bo uważam że w tym wieku i tak mamy bardzo dużo . On chciałby jeszcze więcej, ale doskonale wie ze to na ten moment jest nimożliwe i psuje przez to atmosferę i to co jest teraz z nami. Ja nie mówię, że całkowicie jestem bez winy, ale myślę że ja mam większe prawo się twraz załamać niż on i to on mnie powinien podnieść a nie ja jego... Czasem Mam wrażenie że dla niego ważniejsze jest to, że auto miało wypadek i nie jeździ niż to, ze ja straciłam nasze dziecko :/. Tłumaczyłam, że jak pójdę do pracy znowu to będzie lepiej, bo więcej kasy, możliwości itp ale on cieszył się z tego tylko miesiąc. Teraz znowu coś wyszło z jego winy i oczywiście on się nie poczuwa do tego. Już zostawiłam ten temat, bo to było dawno ale mimo wszystko boli mnie ze dzisiaj to ja muszę to przekonywać ze damy radę a on jako jedyną opcję widzi się rozstać, bo tak jest łatwiej. Ok ale czy będzie lepiej ? Twierdzi że nie. Więc ja już nic nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Najlepsze jest w tym wszystkim to, że jego własna matka ma dokładnie to samo zdanie o nim co ja. Że wyszedł z niego materialista i ze za dużo by chciał naraz od życia. A pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Pewnie, ja też bym ciała zarabiać 5k i mieć na wszystko, ale wiem ze na ten moment to niemożliwe i cieszę się ze mam chociaż te 2. Bo inni, np jego mama nie mają wcale, bo nie pracują. Większość ludzi ma mieszkania na kredycie, albo na wynajmie. My mamy bez tego i tego i to w dodatku w domu, z którego nas nikt nie wyrzuci. Jego rodzice mnie akceptują, jak jego mamie powiedziałam że się wyprowadzam to się zmartwila, że po co takie rzeczy robić, że mamy porozmawiać i mieszkać normalnie dalej razem. Ale co ja sama mogę... Ale on się naslucha bzdur W robocie i wymyśla potem problemy na siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
Dwulatka: z tego, co piszesz, to ja widzę dwoje kochających się ludzi, którzy totalnie się pogubili. Oczywiście ta historie znam tylko z Twojej strony, wiec nie mogę być pewna. Ale pamiętaj proszę, ze czasem trzeba zrobić krok w tył, żeby można znowu było iść do przodu. Dlatego naprawdę radzę Ci się wyprowadzić na jakiś czas i dać mu, i sobie, czas na przemyślenie, co jest dla Was ważne, na znalezienie priorytetów w życiu i celu. Na opadnięcie emocji. Masz jego mamę po swojej stronie, a to bardzo dużo znaczy w związkach. Daj mu i sobie czas, i przez swoją wyprowadzkę ostrzeżenie, żeby się gość opamiętał, bo kasa to nie wszystko. Mysle, ze nie wszystko stracone :-) Głowa do góry! Popatrz na to, jak na być może lepszy początek Waszego związku, a nie koniec. Trwanie w tej beznadziei zniszczy Was i to uczucie, ktore jeszcze w Was się tli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też w głębi serca wierzę że mnie kocha, bo niby jest źle, niby nam się wyprowadzić, a on sam od siebie w srodku nocy mnie przytuli nagle albo rano prZed wyjściem do pracy się pożegna czule. Potem się nie odzywa, ale często na mnie patrzy tak smutno... boję się tylko ze jak się wyprowadze to to nam to wejdzie w nawyk przy każdej kłótni, albo okaże się że naprawdę jest mu lepiej samemu... boję się tego strasznie. Poza tym, jeśli się wyprowadze to tylko do mamy i ona potem będzie próbowała mi wmówić ze ten związek nie ma sensu. Ona taka jest niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zwykle potem jak się już ppgodzimy to on mi mówi że dobrze że jesteśmy razem, że on nie chce żebyśmy się rozstali, nie raz mnie błagał żebym została z nim. Ale jak jest kłótnia to już od razu jest na nie. Potem przychodzi dopiero refleksja, że my nie umiemy bez siebie żyć. Tak mi się wydaje. Uparty jest jak osioł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
Dwulatko: to nie jest każda kłótnia, sama napisałaś, ze jest bardzo zle. To, co ja Ci radzę, radzę ze swojego doświadczenia, bo w moim poprzednim związku byłam w bardzo podobnej sytuacji. Tez mówiłam, ze się wyprowadzę i nic nie zrobiłam, bo kasy żal itp. Byliśmy ze sobą jeszcze trochę, a potem rozeszliśmy się. Jakiś czas potem, kiedy emocje opadły, pogadaliśmy na ten temat i on mi powiedział, ze szkoda, ze się wtedy nie wyprowadziłam, bo być może to uratowałoby nasz związek. Ale potem to już było za późno... Teraz, po wielu latach wiem, ze ten pierwszy gość był naprawdę fajnym facetem, ale nam nie wyszło. Żeby nie było: nie jestem w nim już zakochana. Co do mojego męża to ja niestety nie widzę szans na nic, bo on przez ten cały czas, gdy mnie nie było nie zainteresował się mną, nie zapytał jak sobie radzę, jak się czuje, mimo ze bardzo mnie zranił...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
Teraz zastanawiam się, jak moje dziecko przeżyje kolejna rewolucje w swoim życiu. Czy ktoś ma doświadczenia z tym, jak dziecko przeżyło rozstanie rodziców?? W jaki sposób można mu pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo Ci dziękuję za wsparcie i ciepłe słowa. Nie mam za bardzo się komu wygadać... I jednocześnie mi przykro i złość mnie ogarnia, że przez takiego egoiste cierpi jego własne dziecko. Tutaj widziałam wczoraj temat o dzieciach które przeżyły rozwód rodziców. Dużo cennych rad dziewczyny tam pisały. Ja co prawda dziecka nie mam, ale napisze Ci co ja myślę żeby w tej sytuacji zrobić. Na pewno nie możesz rozmawiać na ten temat z innym osobami przy dziecku ani bezpośrednio do dziecka mówić jaki jej tatuś jest zły i okropny, bo to jednak jej ojciec. Moja bliska osoba robiła takie akcje i naprawdę dziecko było strasznie skolowane. Może mężem był beznadziejnym ale jako ojciec chyba nie był aż taki zły. Daj jej dużo ciepła i miłości, zapewnij ze to nie przez nią się rozeszliscie, bo dzieci lubią brać na siebie winę. Nie mów że to on rozwalił wasze życie, wiem że może tak byłoby Ci łatwiej ale ona nie może go obwiniać. Rola ojca w życiu dziecka jest bardzo potrzebna, ja niestety dorastałam bez taty i wiem jakie to uczucie. Mów jej ze oboje dalej ja tak samo kochacie i jest dla Was najważniejsza. Dbaj też o jej kontakt z ojcem. Na pewno będzie zalamana, może Ciebie obwiniać ale musisz to przetrwać. Może wizytą u psychologa też pomoże jej się pogodzić z tą zmiana. Nie bój się prosić o pomoc. Spróbuj zapelnic jej teraz jak najwięcej czasu, żeby nie miała go na rozmyślania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dwulatka
No właśnie, jak się sytuacja układa ? Rozumiem że on o kontakt nie zabiega ? Wiesz co się z nim dzieje, w sensie gdzie przebywa jak Ciebie nie ma w domu teraz ? I wybacz jeśli jestem wscibska, ale czy mówiłas komuś oprócz tutaj na forum o swojej sytuacji? Rodzinie, znajomym ? Ps. Te wszystkie ostatnie posty pisałam ja jakby co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwulatko : twoj związek jest toksyczny i oboje jestescie slabi i uzaleznieni od siebie. To nie nazywa się miłością.. Niestety,tylko tak to widzę po twoich wpisach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jagosć,ja chodziłam na terapię,gdy zorientowałam się,że popełniam kardynalny błąd - usilnie podświadomie chciałam byc mama i tata w jednym,by nie odczuły corki jego braku ( a bardzo szybko przestalo mu zalezeć na poprawnych,regularnych ojcowskich kontaktach z nimi).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
Gość: a jak Twoje dzieci przeżyły rozstanie? W jakim wieku były?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc jak to nazwiesz jak nie miłością ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
toksycznym uczuciem uzalezniającym jedno od drugiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie zgodzę się z tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
Dwulatko: dziękuje za rady odnośnie postępowania z dzieckiem podczas rozstania :-) właściwie to dokładnie co zamierzałam robić. On jest dość dobrym ojcem. Co prawda o większość spraw dbam ja, ale czasem jak się ma pobawić z córka lub się ja zająć, to potrafi to zrobić i oboje dobrze się bawią. Ja jestem osoba bardzo skryta, ale o sytuacji wie jedna osoba z mojej rodziny i jeden przyjaciel. Dwoje innych przyjaciół wie, ze mam jakiś kłopot. Czekają na mój ruch.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
Dwulatka: dzisiaj wróciłyśmy do domu. Jak byłyśmy w hotelu to on prawie codziennie dzwonił do dziecka. Pomiędzy nami dialogu prawie nie było. Dzisiaj po naszym powrocie otworzył nam uśmiechnięty i szczesliwy. Trochę mu mina zrzedla, jak zobaczył moja twarz. Wieczorem pogadaliśmy chwile o pierdołach i powiedział, ze za nami tęsknił. Mysle tylko o tym, kiedy poinformować go o moich planach. Mysle, ze on uważa, ze nic się nie zmieniło i nie zmieni w naszej sytuacji, a ja chce najpierw być pewna, ze dla nas to najlepszy czas na odkrycie kart, bo jak tu już wcześniej wspominałam nasza sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana niż ja tu przedstawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz za to pytanie, ale czy jesteś w ciąży ? Trzymam kciuki i mam nadzieję że podejmiesz najbardziej właściwą i najlepszą dla siebie i dziecka decyzję. Nie daj się stlamsic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może coś przegapilam lub nie rozumiem : dlaczego byłas w tym hotelu,jaki był cel ? I dlaczego wróciłaś do domu,do niego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko nie rozumiem czemu się dziwisz. Celem człowieka jest szczęście. Powiedz jakie szczęście daje CODZIENNE bieganie z dzieckiem, martwienie się, nudne życie praca-dom-dziecko-sprzątanie-praca? Dlaczego zabiłas te miłość dzieckiem ? Nie lepiej gdybyście byli razem, podróżowali, mieli normalne szczęśliwe życie we dwójkę? Po pracy spacer,kino,wino i wspólny film? Po co to zniszczyłas dzieckiem i życiem jak w jakimś więzieniu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie są wasze znaki zodiaku ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
9:44 na szczęście nie jestem w ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
9:44 i bardzo dziękuje za słowa wsparcia. W hotelu byłam, żeby pozbierać myśli, sprawdzić czego chce, zobaczyć, czy on będzie się nami (głównie dzieckiem) interesował. Niestety, nie mogę mieszkać w hotelu na zawsze, wiec wróciłam. Ale to nie znaczy, ze się poddaje, czy coś. Po prostu robie swoje i pomału realizuje swój plan.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
11:32 decyzji o dziecku nie podjęłam samotnie. On bardzo chciał. Ale już w ciąży zaczęły się pojawiać problemy. Akurat on nie biega codziennie za dzieckiem i nie nadweręża sprzątaniem, tak jak sugerujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jaki masz ten plan?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coś czuję że nas autorko czymś zaraz zaskoczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nie wy powinnyście odchodzić, tylko jaśnie Pan powinien. Jak się zakochał to niech idzie. Czym się przejmujecie? Nie warto, żaden mężczyzna nie zasługuje na to, by się nim przejmować. Za dużo fajnych mężczyzn poznałam, którzy okazali się być i tak nic nie warci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jagość
On sam nie odejdzie. Chce tak żyć. Posprzątane, zrobione zakupy, dziecko na miejscu obrobione, towarzystwo do pogadania i ukochana przyjaciółka. Żyć nie umierać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×