Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jeszcze się dobrze rok szkolny nie zaczął a córka mnie okradła

Polecane posty

Gość gość
50 zł to kosztuje antyperspirant i szminka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
50 możesz jej dać na jeden dzień jak idzie na randkę a nie miesiąc. Dzisiaj mamy fenimizm i powinna za siebie zapłacić :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś gość dziś Czemu matka ma jej pracy szukać? Niech idzie i przekona się ile odmów trzeba przyjąć zanim ktoś ją raczy za te 50 zł zatrudnić. xxx Ona ma teraz obowiązki szkolne a nie zawodowe. Coś odbędzie sie kosztem czegoś. Siły nastolatki nie są wiecznie odnawialnym źródłem energii i jak pójdzie do tyrki w niskopłatnej branży to nie będzie miala siły na naukę w trakcie tygodnia. ccc Aaa obowiązki szkolne. No cóż, moja córka pracuje od ponad pół roku w weekendy jakoś jej to nie przeszkadza w nauce. Ponad połowa kolegów z jej klasy również pracuje i też nie przeszkadza. Mało tego, rodziców tych kolegów stać na dużo i nie dają dzieciom żadnego kieszonkowego. Teraz były wakacje, każdy z nich (nie wszyscy pełnoletni) ma zaliczony cały miesiąc pracy. Sorry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze pewnie się zaraz okaże ze córka za to kieszonkowe musi tez kupować sobie doładowania do telefonu xD jaka patola i nędza. Ja miałem 150-200zl miesięcznie w liceum, ale to było 15 lat temu i wszystko tanie, oranżada 30gr chipsy biesiadne 50gr a teraz wszystko 3 razy droższe. Pewnie wodę do szkoły z domu bierze z kranu, a ojciec wali do drzwi łazienki ze już ma kończyć ten prysznic bo licznik leci xD To musi być prowo chyba że autorka to totalna patola

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś jprdl, jakaś ty głupia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest prowokacja, niestety inne osoby mają tak samo, m.in ja :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak można płodzić dzieci nie mając na nie kasy. Jèbany margines społeczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli twoja córka ma 50 miesięcznie to pewnie stoi pod ścianą w szkole z włosami z 20 wieku i koledzy by ją kijem nie tkneli :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeśli już uciułała na chwilę szaleństwa czyli farbę do włosów to ma odrosty do połowy pleców :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest prowokacja leniwych szczyli, którzy k***inistami są w teorii i pierwsi do pouczania komu wolno się rozmnażać, a wszelką sugestię, żeby zarobić samemu kwitują obrazą majestatu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
E tam może sobie radzi i lize się z każdym po 20 a od frajerów i nerdow 50 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U mnie na osiedlu była taka dzesika. Za kwadrans w sline brała 20. Podobno niektórzy dochodzili w spodnie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moje niespełna 6 letnie dziecko przyszło do mnie jakoś na początku roku i zapytało "skąd się bierze pieniądze, że tylko dorośli mają a dzieci nie". Bez rozwijania historii, zaczęło pracować i od początku roku zarobiło jakieś 900zł. Nie wiem dokładnie ile, bo wydaje na bieżąco na d**erele. Ostatnio w sklepie powiedziało "perfumy z elzą za dwa papierki to się nie opłaca". I zrezygnowało z zakupu. Nawet nie ma co komentować postawy kradnących czy roszczeniowych kilkunastolatków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W jaki sposób zarabia 6 letnie dziecko? Mój syn dostaje miesięcznie 70 zl. Nigdy nie narzekał, że to mało i widzę, że ma pieniądze na koncie czyli spokojnie mu to starcza. Nie kupuje codziennie drożdżówek, chipów czy coli, bo ma swój rozum i wie, że to niezdrowe. Do szkoły dostaje kanapki. W czasie wakacji umawiał się z kolegami do parku na rolki, tam kupowali sobie coś do picia i loda. Nie trzeba spędzać całego dnia w pizzerii i wydawać kupy kasy, aby się dobrze bawić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
7.10 Jaja sobie robisz. Jak 6-latek niby zarabia pieniądze. W kopalni albo szyje ubrania z innymi dzieciakami z Bangladeszu? :) Mogłaś mu jedynie sztucznie stworzyć okazje do zarobku zlecając mu jakieś prace domowe, których I tak 6latek nie jest w stanie dobrze wykonać, więc de facto dostaje tę kasę za nic. A Ty dumna jak paw nie wiadomo z czego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
50 zł miesięcznie dla 17 latki? Serio? Moje 10 letnie dziecko dostaje 70 zł tygodniowo na swoje wydatki. I nie, nie jest rozpuszczone. W wakacje pomagał dziadkom, z własnej woli, przy łatwych pracach w gospodarstwie typu zbieranie jajek od kur, nakarmienie mniejszych zwierząt i zarobił 500 zł. Na coś o czym marzy odkłada cześć kieszonkowego i połowę mu dokładamy. Sorry ale nie rozumiem płodzenia dzieci z myślą, że jakoś to będzie, micha w domu jest i ma się zamknąć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja dostawałam dokładnie takie samo kieszonkowe 10 lat temu i już wtedy to było bardzo mało, a przecież wszystko zdrożało.Nie było mowy o wyjściach na pizzę ze znajomymi, do mcdonalda w wolnej godzinie, kupieniu lepszych kosmetyków czy ciuchów. Nie było mowy o pójściu na koncert, do kina. Też zdarzyło mi się kilka razy w ten sposób okraść rodziców. Konsekwencja takiego stałego braku pieniędzy było to że przestałam mieć kontakt z ,,normalnymi'' rówieśnikami a zaczęłam z patologią, wśród której normą było picie taniego wina w parku, włóczenie się wieczorami bez celu, kombinowanie, drobne kradzieże. To nie mnie ciągnęło do takiego towarzystwa, ale było mnie stać na utrzymanie kontaktów i jakiś relacji tylko z takimi. Teraz jestem dorosła,kontakt z rodzicami mam dobry, ale nie wyobrażam sobie tworzyć rodzinę nie mając do tego dobrych warunków finansowych tak jak autorka czy moi rodzice. Wolę nie mieć dziecka (a już na pewno dzieci) niż skazywać je na takie problemy i gorszy start w życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech córka poszuka na soboty mieszkania albo domu do sprzątania. Dom to min 100 a pracy maks 6 godzin. Tylko jedźcie z nią na pierwsze spotkanie, będzie wiarygodniej i bezpieczniej. Polecam portal pomocedomowe.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sprawa jest prosta. Córka sobie wzieła kieszonkowe już za miesiąc październik w wysokości 50 zł, wiec w październiku kieszonkowego już dawać jej nie potrzeba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"50 zł to kosztuje antyperspirant i szminka... " Które nawet codziennie używane starczą na dłuuuugo. Zresztą autorka nie sprecyzowała na co jest to kieszonkowe, może coś takiego jak antyperspirant córka ma kupowane poza kieszonkowym, bo to raczej rzecz pierwszej potrzeby, a nie wyższego rzędu. Z kolei szminka to już jest coś co jest w różnych cenach. Nastolatka nie musi mieć szminki za 4 dychy. Nie sądzę też aby używała jej codziennie. Mało kto robi sobie do szkoły na lekcje codziennie mocny makijaż, chyba, że jest to szkoła o gorszej reputacji. Niech pójdzie do pracy jak chce mieć więcej kasy na przyjemności. U mnie w okolicy tu gdzie mieszkam jest pewien zakład produkcyjny gdzie w okresie wakacji do pracy przychodzą pracować na taśmie nie tylko studenci ale i licealiści. Najmłodsza która tam sie zgłosiła do pracy miała 16 lat. Była bardzo dobrym pracownikiem i została już tam na stałe. Teraz jest już dorosła i pracuje nadal w tej samym miejscu tyle, że w biurze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie wy jesteście puste Jak rodzice nie maja pieniędzy to nie dadzą dziecku kilka stów kieszonkowego . Dziecko które widzi, ze w domu sie nie przelewa powinno to zrozumieć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
50 zl ? Ona ma sobie waciki kupic czy co? Moja matka dawala mi 100 zl na miesiac a bylam w liceum od 2012 do 2015 więc to też inne ceny były. Glupi podkład i tusz 50 zł wyjda a gdzie jedzenie, ubrac sie itp?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie było mowy o wyjściach na pizzę ze znajomymi, do mcdonalda w wolnej godzinie" Macdonald drogi ? Nie rozśmieszaj mnie. Uwierz mi 50 zł to aż ciężko nadto. Pizzeria już owszem wychodzi drożej, ale te wymienione to nie są miejsca gdzie sie powinno chodzić często, raz na dłuższy czas wystarczy, no chyba, że ktoś chce być gruby, ale to i tak absurd szczególnie jak matka zmęczona po pracy stoi w chacie przy garach gotując zdrowe jedzenia a gówniarzeria tego nie docenia. Może faktycznie pieprznąć tym wszystkim i niech chodzi do McDonalda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak jesteś biedna na chuj robiłaś bachora. 500 plus bierzesz a nawet pewnie o siebie nie dbasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:43 Waciki nie kosztują 50 zł. Nie zgrywaj paniusi. Co do samej kwoty to bądźmy szczerzy no mogłaby stówe dostawać miesięcznie, ale trzeba tutaj uściślić na co to miałyby być pieniądze, bo jeśli na potrzeby które poza kieszonkowym i tak przez rodzica są zaspokajane to nie potrzeba takiej kwoty i te 50 zł w zupełności wystarcza. Z drugiej strony nie mamy pojęcia ile autorka zarabia. Może niewiele i w takiej sytuacji pisanie, że to mało jest chamstwem. Każdy ma inaczej. Ja w młodości nie dostawałam od rodzica kieszonkowego. Jak coś chciałam i potrzebowałam to musiałam iść i powiedzieć jaka jest sytuacja, że potrzebuje pieniądze na coś tam i jaka to kwota. I to były zawsze pertraktacje. Czasami od babci dostawałam kase i to były pieniądze z których nie musiałam sie tłumaczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale jesteście śmieszni z tym pisaniem jak to wszystko podrożało. W sklepach kosmetycznych typu Rossman są cały czas ceny takie jak w 2000 roku. To nie jest błąd. Hahaha W 2000 roku czyli 18 lat temu. Czyli przykładowo antyperspirant około 10 zł, jego cena nie zmieniła się od 18 lat i to samo jest z innymi kosmetykami, jedyne co to kosmetyki są z różnych półek i w różnych kategoriach cenowych, jak ktoś ma chęci na coś droższego to albo niech sobie dołoży kase i zaoszczędzi wtedy będzie bardziej doceniał co ma albo niech zarobi. To co faktycznie bardzo podrożało z perspektywy lat to transport przejazdy np. taksówką, autobusem, czy pociągiem oraz żywność w marketach spożywczych, ale najbardziej ten transport. Kosmetyki to śmiesznie naciągana historyjka hehehe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przecież to co robicie swemu dziecku autorko to jawne łamanie psychiki. W ten sposób wyrośnie Wam totalny odludek. Przez swoje skąpstwo systematycznie popychacie ją do dystymii, która rozwija się w człowieku od lat nastoletnich. Przecież ona nie ma nawet szans by ze 2 razy w miesiącu wyskoczyć na imprezkę w ramach zrelaksowania, kino, przysłowiowa pizza zostały już odnotowane, ona będzie dążyć instynktownie do kontaktów z rówieśnikami, ale będzie przez nich marginalizowana z automatu, gdyż na najprostsze formy rozwijania sieci towarzyskiej nie będzie jej stać. Wiesz jak w tym wieku boli brak akceptacji i odtrącenie nie z własnej winy? Zresztą poniekąd już to sytuuje ja niekorzystnie w relacji damsko-męskiej przecież ona nie ma szans poznać kogoś spoza swej ligi. A to jest poziom materialny dresika, którego rzeczywistością jest kamienica komunalna i malik montana na głośnikach 24h.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Jakie wy jesteście puste Jak rodzice nie maja pieniędzy to nie dadzą dziecku kilka stów kieszonkowego . Dziecko które widzi, ze w domu sie nie przelewa powinno to zrozumieć . xxx Zrozumieć w imię czego? Fałszywie rozumianego męczeństwa? Ona ma prawo czuć się upokorzona. Rodzie biorą pieniądze od państwa (ojciec rente i 500+) a nie potrafią zapewnić dziecku uczestnictwa w gronie rówieśniczym. Z wiekiem będzie coraz gorzej: byle jakie studia, byle jak najszybciej do byle jakiej roboty, a najlepiej córuś się wyprowadź od nas, kursy kosztują nie ma pieniędzy etc. Ten temat powinny uwaźnie prześledzić zwolenniczki 500+ insynuujące, że program rządowy podźwignął dzieci z biedy. No nie bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ość wczoraj Tu autorka, dziękuje niektórym ludziom za rzeczowe odpowiedzi, co do reszty szkoda słów. Faktycznie, nie powodzi sie nam z mężem i co, mamy z tego powodu czuć sie gorszymi ku satysfakcji innych? Jakim prawem niby? Pracuje w markecie, mąż jest rencistą i dorabia jako ochroniarz, te 50 zł i tak oznacza, że musieliśmy sobie z mężem odjąć od ust kilka posiłków w skali miesiąca. Ja będąc w jej wieku marzyłam o takiej kasie. Uważam, że może presja otoczenia tak na nią wpłynęła. Szczególnie gdy poszła z gimnazjum do liceum w sąsiednim mieście. Co gorsza córka zna sytuacje w domu, że się nie przelewa. Jej brat przecież również rośnie. Myślałam, że jest na tyle dojrzałą dziewczyną by to zrozumieć smutas.gif Co do wydatków: zapewniamy jej z mężem jedzenie, więc nie musi przecież jeść pizzy na mieście, ubrania czasem otrzymuje od starszych sióstr ciotecznych, buty, kurtkę zimową itd. kupujemy jej z mężem według zapotrzebowania gdy wyrośnie, ma też od nas bilet miesięczny, najprostsze kosmetyki typu żel do mycia, szampon, maszynkę do golenia, jak chce więcej kosmetyków to już musi sobie finansować z tych 50 zł np. błyszczyk do ust albo perfumy. Niestety, taka sytuacja. Ja nie używałam takich rzeczy jako nastolatka i jakoś i tak zostałam zauważona przez mojego męża, nawet mi się nie marzyło. Córka ostatnio zrobiła się strasznie konfliktowa. Pamiętam jak na koniec roku szkolnego, w czerwcu postanowiła, że w ramach odreagowania pofarbuje sobie włosy na rudo. Wyraziłam zgodę, niech ma swoją chwilę szaleństwa zapowiedziałam, że niech kupi farbę z tych 50 zł a ja pofarbuje ją w domu. Zrobiła mega aferę, że ona chce w salonie u fryzjera, bo już się umówiła nawet z inną koleżanką i wyjdzie przeze mnie niby na niesłowną. Niestety, ale pozostałam nieugięta. Spytałam sie jej czy widziała abym ja kiedyś trwoniła pieniądze na fryzjera? Oczywiście, że nie bo odbyłoby się to kosztem ich pustych brzuchów. Jak widać ta historia nic jej nie nauczyła smutas.gif Ona nic nie rozumie smutas.gif Xxx Zawsze mieliście taka sytuację materialną? Bo jesli tak to po co wam dzieci? I mowie to jako matka Waszym obowiązkiem jest kupic ciuchy a nie od rodziny brać. Pewnie te buty i kurtki to tez najtańsze? A wyobraź sobie ze ja gotuję w domu codziennie ale id czasu do czasu mamy ochotę na jedzenie na miescie. Albo kino, koncert Tymbardziej młoda dziewczyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×