Gość Miśka Napisano Październik 2, 2019 37 minut temu, Gość Celesta napisał: Cześć dziewczyny. Chciałabym Was podpytać o kilka kwestii. Leczymy się w Angeliusie w Katowicach. Chcemy w najbliższym czasie podejść do in vitro i tu pojawia się setka wątpliwości... Czy trzeba brać jakieś wolne w pracy? Jak to wygląda. Mam bardzo dobrą pracę, na której mi zależy i nie chciałabym, aby ktoś zaczął coś podejrzewać w związku z długą nieobecnością. Wiadomo, że dziecko najważniejsze, ale miło byłoby mieć gdzie wracać po macierzyńskim... Jestem trochę przerażona. Cześć Ja też jestem w Angeliusie i raczej nie było problemów z dopasowaniem wizyt. Wolne brałam na dzień punkcji (miałam w piątek więc weekend odpoczywałam) i na dzień transferu. Wizyty w trakcie stymulacji najczęściej wieczorem. Tylko trzeba wziąć pod uwagę fakt, że przed każdą wizytą w trakcie stymulacji trzeba zrobić badanie krwi a laboratorium jest do 17:30. Ja przyjeżdżałam na 17:15 robić badanie i ok 2h czeka się na wynik i potem wizyta ☺ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Pechowiec 1993 Napisano Październik 2, 2019 Hej dziewczyny, od 2 msc obserwuje forum i wiele razy zbieralam się do tego, żeby napisać coś od siebie, aż w końcu się odwazylam, poniewaz strasznie blisko są mi wasze przypadki i odczucia. Moja historia jest skomplikowana...długa i kręta, wiec prawdopodobnie ten post zajmie cała stronę hehe. Mam 25 lat, w 2007 roku lekarze nie stwierdzili u mnie wyrostka i doszło do rozlanego zapalenia otrzewnej, ledwo co mnie odratowali, wychowałam nanawet bakterie paciorkowca. Pamiętam jak wtedy, lekarz mi powiedział ze będę miała juz do końca życia problemy z narządami wewnetrznymi i ze małoprawdopodobne ze bd kiedykolwiek w ciazy.. I się zaczęło. ... w 2009 roku stwierdzono u mnie torbiel w prawym jajniku 12 cm × 9 cm. Usunęli mi jajnik razem z jajowodem, za pół roku znowu miałam operacje, ponieważ torbiele były już w całej jamie brzusznej, po tej operacji, dali mi tabletki anty. i kazli brac, do puki nie bd planowac dziecka. Za kazdym razem co lekarz probowal odstawilc tabletki, robily sie natychmiastowo torbiele, a Lekarz nie mógł dopuścić do straty jedynego jajnika. Przez te wszystkie lata nabawiłam się również mnóstwo innych chorób: Astma, Niedoczynnosc tarczycy.. poprzedzone łysieniem plackowatym, problemy z nerkami i żołądkiem, zespół jelita drażliwego i różne inne co naprawdę są uciążliwe w moim życiu. Jestem z mezem 9 lat w zeszłym roku w czerwu, wzielismy slub i zaczęliśmy starania. Pani Dr. która od początku wiedziała o moich problemach, powiedziala ze mimo tego że mam tak zdewastowany brzuch przez ten rozlany wyrostek, daje nam rok czasu aby się starać i po roku dopiero stwierdzamy całkowita nieplodnosc. Ledwo co po 8 latach odstawilam tabletki, zaraz zaczęły robić się torbiele, praktycznie cały czas jechalam na duphastonie żeby chronić jajnik. Nasienie meza wysmienite : 170 mln plemników, 97 % żywotności itd, moje AMH 7,80 Wiec z tej strony jak najbardziej wszystko ok ! ;) W styczniu tego roku, Pani Dr. wykryla ze mam wodniak jajowodu , powiedziała ze jeżeli się nie wchłonie a ciąży nadal nie bd zapisuje mnie do CENTRUM MEDYCZNE ANGELIUS W KATOWICACH na zabieg laparoskopi, histeroskopi oraz droznosci jajowodow. Niestety został mi usunięty drugi jajowod a lekarz powiedział ze w brzuchu jest maskara ( nie pierwszy raz to słyszałam) wszystko pozarastane, podobno wygląda to tak jakby ktoś nalal super glue i wszystko wymieszać, ale o dziwo macica w środku w stanie idealnym tak samo szyjka itd. Ale został mi tylko jeden jajnik bez jajowodów. Pani Dr odrazu skierowała nas na zaplodnienie IN VITRO, nie było to dla nas szokiem, poniewaz lata już sie na to nastawialam. Punkcje miałam 12 sierpnia, pobrano 11 komórek i 6/6 się zaplodnilo ;) ale 3 blastocysty zostały 4AA, 2BB, 3BB oczywiście pech chciał i przy pobraniu zakażono mi pęcherz ;/ w dniu punkcji nie bolalo mnie nic, dzien po, ból był tak ogromny i z dnia na dzień gorszy ze nie umiałam stac, siedzieć, leżeć nie wspominając o załatwianiu... mocz oddawałam do wiaderka przy łóżku, Pani Dr przepisala mi augmentin i silne czopki przeciwzapalne, oraz brałam te wszystkie inne leki po punkcji luteina, estrofem itd. Augmentin przyjmowalam 10 dni czyli po transferze tez, ale czopki w dniu transferu kazala mi już odstawic. 17 sierpnia miałam transfer jednego zarodka 4AA, wyobraźcie sobie teraz ten ból przy pelnym pecherzu, to było moje najdluzsze 20 minut życiu. 3 dni po transferze, zaczela mi wariowac tarczyca z 1,20 skoczyła na 5,80 ;/ w 9 dniu po transferze zaczęłam plamic a później BETA HCG pokazywala juz tylko cholerne 0,100 ; ( wszystkie wiemy jaki to bol i trauma, ale ja jestem z tych bardzo walecznych oraz odpornych psychicznie i się nie poddam !! Wczoraj dostałam miesiaczke a od dziś zaczęłam przyjmować estrofem i zaczynamy od nowa ;) nasze maluszki nie mogą tam tak długo marznac ;) 17 pazdziernika ( znowu 17) transfer, oczywiście jak znowu cos po drodze nam nie wyskoczy ;P bo żeby tego było mało, 2 tyg temu mialam takie zapalenie pochwy ze myślałam że oszaleje ! Dostałam gynoflor i z tego powodu opóźnil mi się okres hehe, właśnie śmiać mi się chciało, ponieważ któraś z dziewczyn tam pisała, ze tez czeka na miesiaczke i się doczekać nie potrafi, ja miałam tak samo, nawet uwierzylam ze nastąpiło cudowne odrosniecie jajowodu i zrobiłam test hehe :) i robiłam go rano a miesiaczka przyszła wieczorem hehehe Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Miśka Napisano Październik 2, 2019 8 minut temu, Gość Pechowiec 1993 napisał: Hej dziewczyny, od 2 msc obserwuje forum i wiele razy zbieralam się do tego, żeby napisać coś od siebie, aż w końcu się odwazylam, poniewaz strasznie blisko są mi wasze przypadki i odczucia. Moja historia jest skomplikowana...długa i kręta, wiec prawdopodobnie ten post zajmie cała stronę hehe. Mam 25 lat, w 2007 roku lekarze nie stwierdzili u mnie wyrostka i doszło do rozlanego zapalenia otrzewnej, ledwo co mnie odratowali, wychowałam nanawet bakterie paciorkowca. Pamiętam jak wtedy, lekarz mi powiedział ze będę miała juz do końca życia problemy z narządami wewnetrznymi i ze małoprawdopodobne ze bd kiedykolwiek w ciazy.. I się zaczęło. ... w 2009 roku stwierdzono u mnie torbiel w prawym jajniku 12 cm × 9 cm. Usunęli mi jajnik razem z jajowodem, za pół roku znowu miałam operacje, ponieważ torbiele były już w całej jamie brzusznej, po tej operacji, dali mi tabletki anty. i kazli brac, do puki nie bd planowac dziecka. Za kazdym razem co lekarz probowal odstawilc tabletki, robily sie natychmiastowo torbiele, a Lekarz nie mógł dopuścić do straty jedynego jajnika. Przez te wszystkie lata nabawiłam się również mnóstwo innych chorób: Astma, Niedoczynnosc tarczycy.. poprzedzone łysieniem plackowatym, problemy z nerkami i żołądkiem, zespół jelita drażliwego i różne inne co naprawdę są uciążliwe w moim życiu. Jestem z mezem 9 lat w zeszłym roku w czerwu, wzielismy slub i zaczęliśmy starania. Pani Dr. która od początku wiedziała o moich problemach, powiedziala ze mimo tego że mam tak zdewastowany brzuch przez ten rozlany wyrostek, daje nam rok czasu aby się starać i po roku dopiero stwierdzamy całkowita nieplodnosc. Ledwo co po 8 latach odstawilam tabletki, zaraz zaczęły robić się torbiele, praktycznie cały czas jechalam na duphastonie żeby chronić jajnik. Nasienie meza wysmienite : 170 mln plemników, 97 % żywotności itd, moje AMH 7,80 Wiec z tej strony jak najbardziej wszystko ok ! W styczniu tego roku, Pani Dr. wykryla ze mam wodniak jajowodu , powiedziała ze jeżeli się nie wchłonie a ciąży nadal nie bd zapisuje mnie do CENTRUM MEDYCZNE ANGELIUS W KATOWICACH na zabieg laparoskopi, histeroskopi oraz droznosci jajowodow. Niestety został mi usunięty drugi jajowod a lekarz powiedział ze w brzuchu jest maskara ( nie pierwszy raz to słyszałam) wszystko pozarastane, podobno wygląda to tak jakby ktoś nalal super glue i wszystko wymieszać, ale o dziwo macica w środku w stanie idealnym tak samo szyjka itd. Ale został mi tylko jeden jajnik bez jajowodów. Pani Dr odrazu skierowała nas na zaplodnienie IN VITRO, nie było to dla nas szokiem, poniewaz lata już sie na to nastawialam. Punkcje miałam 12 sierpnia, pobrano 11 komórek i 6/6 się zaplodnilo ale 3 blastocysty zostały 4AA, 2BB, 3BB oczywiście pech chciał i przy pobraniu zakażono mi pęcherz ;/ w dniu punkcji nie bolalo mnie nic, dzien po, ból był tak ogromny i z dnia na dzień gorszy ze nie umiałam stac, siedzieć, leżeć nie wspominając o załatwianiu... mocz oddawałam do wiaderka przy łóżku, Pani Dr przepisala mi augmentin i silne czopki przeciwzapalne, oraz brałam te wszystkie inne leki po punkcji luteina, estrofem itd. Augmentin przyjmowalam 10 dni czyli po transferze tez, ale czopki w dniu transferu kazala mi już odstawic. 17 sierpnia miałam transfer jednego zarodka 4AA, wyobraźcie sobie teraz ten ból przy pelnym pecherzu, to było moje najdluzsze 20 minut życiu. 3 dni po transferze, zaczela mi wariowac tarczyca z 1,20 skoczyła na 5,80 ;/ w 9 dniu po transferze zaczęłam plamic a później BETA HCG pokazywala juz tylko cholerne 0,100 ; ( wszystkie wiemy jaki to bol i trauma, ale ja jestem z tych bardzo walecznych oraz odpornych psychicznie i się nie poddam !! Wczoraj dostałam miesiaczke a od dziś zaczęłam przyjmować estrofem i zaczynamy od nowa nasze maluszki nie mogą tam tak długo marznac 17 pazdziernika ( znowu 17) transfer, oczywiście jak znowu cos po drodze nam nie wyskoczy bo żeby tego było mało, 2 tyg temu mialam takie zapalenie pochwy ze myślałam że oszaleje ! Dostałam gynoflor i z tego powodu opóźnil mi się okres hehe, właśnie śmiać mi się chciało, ponieważ któraś z dziewczyn tam pisała, ze tez czeka na miesiaczke i się doczekać nie potrafi, ja miałam tak samo, nawet uwierzylam ze nastąpiło cudowne odrosniecie jajowodu i zrobiłam test hehe i robiłam go rano a miesiaczka przyszła wieczorem hehehe Trzymam kciuki za powodzenie 17.10 i żadnych niespodzianek po drodze Ja grzecznie czekam na miesiączkę ale myślę że w podobnym czasie będziemy odliczać dni do bety ☺ Powodzenia ! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Pechowiec Napisano Październik 2, 2019 1 godzinę temu, Gość Celesta napisał: Cześć dziewczyny. Chciałabym Was podpytać o kilka kwestii. Leczymy się w Angeliusie w Katowicach. Chcemy w najbliższym czasie podejść do in vitro i tu pojawia się setka wątpliwości... Czy trzeba brać jakieś wolne w pracy? Jak to wygląda. Mam bardzo dobrą pracę, na której mi zależy i nie chciałabym, aby ktoś zaczął coś podejrzewać w związku z długą nieobecnością. Wiadomo, że dziecko najważniejsze, ale miło byłoby mieć gdzie wracać po macierzyńskim... Jestem trochę przerażona. Wiesz co ja miałam 2 tyg L4 po transferze i uwarzam teraz ze to był blad ;/ człowiek tylko myslal i zastanawial się nad tym kiedy będą pierwsze objawy ciąży hehe, teraz po następnym transferze idę do pracy i nie myślę o glupotach, ci innego jak ktoś pracuje fizycznie to wskazane jest L4 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Celesta Napisano Październik 2, 2019 10 minut temu, Gość Pechowiec napisał: Wiesz co ja miałam 2 tyg L4 po transferze i uwarzam teraz ze to był blad ;/ człowiek tylko myslal i zastanawial się nad tym kiedy będą pierwsze objawy ciąży hehe, teraz po następnym transferze idę do pracy i nie myślę o glupotach, ci innego jak ktoś pracuje fizycznie to wskazane jest L4 Nie pracuję fizycznie, więc myślę, że obejdzie się bez L4 po transferze, zresztą tak jak napisałaś, w pracy człowiek czymś zajmie głowę zamiast się bić z myślami i niepotrzebnie nakręcać. A po punkcji faktycznie jest tak ciężko, że przyda się kilka dni wolnego? Czy są dziewczyny, które obyły się bez tego? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna Napisano Październik 2, 2019 38 minut temu, Gość Pechowiec 1993 napisał: Hej dziewczyny, od 2 msc obserwuje forum i wiele razy zbieralam się do tego, żeby napisać coś od siebie, aż w końcu się odwazylam, poniewaz strasznie blisko są mi wasze przypadki i odczucia. Moja historia jest skomplikowana...długa i kręta, wiec prawdopodobnie ten post zajmie cała stronę hehe. Mam 25 lat, w 2007 roku lekarze nie stwierdzili u mnie wyrostka i doszło do rozlanego zapalenia otrzewnej, ledwo co mnie odratowali, wychowałam nanawet bakterie paciorkowca. Pamiętam jak wtedy, lekarz mi powiedział ze będę miała juz do końca życia problemy z narządami wewnetrznymi i ze małoprawdopodobne ze bd kiedykolwiek w ciazy.. I się zaczęło. ... w 2009 roku stwierdzono u mnie torbiel w prawym jajniku 12 cm × 9 cm. Usunęli mi jajnik razem z jajowodem, za pół roku znowu miałam operacje, ponieważ torbiele były już w całej jamie brzusznej, po tej operacji, dali mi tabletki anty. i kazli brac, do puki nie bd planowac dziecka. Za kazdym razem co lekarz probowal odstawilc tabletki, robily sie natychmiastowo torbiele, a Lekarz nie mógł dopuścić do straty jedynego jajnika. Przez te wszystkie lata nabawiłam się również mnóstwo innych chorób: Astma, Niedoczynnosc tarczycy.. poprzedzone łysieniem plackowatym, problemy z nerkami i żołądkiem, zespół jelita drażliwego i różne inne co naprawdę są uciążliwe w moim życiu. Jestem z mezem 9 lat w zeszłym roku w czerwu, wzielismy slub i zaczęliśmy starania. Pani Dr. która od początku wiedziała o moich problemach, powiedziala ze mimo tego że mam tak zdewastowany brzuch przez ten rozlany wyrostek, daje nam rok czasu aby się starać i po roku dopiero stwierdzamy całkowita nieplodnosc. Ledwo co po 8 latach odstawilam tabletki, zaraz zaczęły robić się torbiele, praktycznie cały czas jechalam na duphastonie żeby chronić jajnik. Nasienie meza wysmienite : 170 mln plemników, 97 % żywotności itd, moje AMH 7,80 Wiec z tej strony jak najbardziej wszystko ok ! W styczniu tego roku, Pani Dr. wykryla ze mam wodniak jajowodu , powiedziała ze jeżeli się nie wchłonie a ciąży nadal nie bd zapisuje mnie do CENTRUM MEDYCZNE ANGELIUS W KATOWICACH na zabieg laparoskopi, histeroskopi oraz droznosci jajowodow. Niestety został mi usunięty drugi jajowod a lekarz powiedział ze w brzuchu jest maskara ( nie pierwszy raz to słyszałam) wszystko pozarastane, podobno wygląda to tak jakby ktoś nalal super glue i wszystko wymieszać, ale o dziwo macica w środku w stanie idealnym tak samo szyjka itd. Ale został mi tylko jeden jajnik bez jajowodów. Pani Dr odrazu skierowała nas na zaplodnienie IN VITRO, nie było to dla nas szokiem, poniewaz lata już sie na to nastawialam. Punkcje miałam 12 sierpnia, pobrano 11 komórek i 6/6 się zaplodnilo ale 3 blastocysty zostały 4AA, 2BB, 3BB oczywiście pech chciał i przy pobraniu zakażono mi pęcherz ;/ w dniu punkcji nie bolalo mnie nic, dzien po, ból był tak ogromny i z dnia na dzień gorszy ze nie umiałam stac, siedzieć, leżeć nie wspominając o załatwianiu... mocz oddawałam do wiaderka przy łóżku, Pani Dr przepisala mi augmentin i silne czopki przeciwzapalne, oraz brałam te wszystkie inne leki po punkcji luteina, estrofem itd. Augmentin przyjmowalam 10 dni czyli po transferze tez, ale czopki w dniu transferu kazala mi już odstawic. 17 sierpnia miałam transfer jednego zarodka 4AA, wyobraźcie sobie teraz ten ból przy pelnym pecherzu, to było moje najdluzsze 20 minut życiu. 3 dni po transferze, zaczela mi wariowac tarczyca z 1,20 skoczyła na 5,80 ;/ w 9 dniu po transferze zaczęłam plamic a później BETA HCG pokazywala juz tylko cholerne 0,100 ; ( wszystkie wiemy jaki to bol i trauma, ale ja jestem z tych bardzo walecznych oraz odpornych psychicznie i się nie poddam !! Wczoraj dostałam miesiaczke a od dziś zaczęłam przyjmować estrofem i zaczynamy od nowa nasze maluszki nie mogą tam tak długo marznac 17 pazdziernika ( znowu 17) transfer, oczywiście jak znowu cos po drodze nam nie wyskoczy bo żeby tego było mało, 2 tyg temu mialam takie zapalenie pochwy ze myślałam że oszaleje ! Dostałam gynoflor i z tego powodu opóźnil mi się okres hehe, właśnie śmiać mi się chciało, ponieważ któraś z dziewczyn tam pisała, ze tez czeka na miesiaczke i się doczekać nie potrafi, ja miałam tak samo, nawet uwierzylam ze nastąpiło cudowne odrosniecie jajowodu i zrobiłam test hehe i robiłam go rano a miesiaczka przyszła wieczorem hehehe Wielki szacun za taką determinację i odwagę. Trzymamy za Ciebie kciuki i czekam na same miłe informacje bo na to zasługujesz. Zbyt dużo już złego teraz tylko słoneczko i szklanka do połowy pełna. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna Napisano Październik 2, 2019 6 godzin temu, Gość Izulka87 napisał: Hej Justyna ja tak miałam, myslalam, że zawału dostanę... Ale po konsultacji z lekarzem musiałam zwiększyć dawkę duphastonu i to pomogło... Byłam dziś na kontroli i dr. powiedziała że to nic złego, po luteinie szyjka jest bardziej wrażliwa ale krwawienia nie ma. Duphastonu biorę 4dziennie tabletki i 6 tabletek luteiny dopochwowo. W poniedziałek mam dopiero usg i ciężko mi nie zwariować. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Pechowiec 1993 Napisano Październik 2, 2019 1 godzinę temu, Gość Justyna napisał: Wielki szacun za taką determinację i odwagę. Trzymamy za Ciebie kciuki i czekam na same miłe informacje bo na to zasługujesz. Zbyt dużo już złego teraz tylko słoneczko i szklanka do połowy pełna. Dziękuję bardzo ;) nawet nie wiesz jak pragniemy z mezem aby to słoneczko w koncu oswiecilo! ;* a jeszcze żeby było śmieszniej w dniu kiedy się dowiedziałam ze nic z tego, dowiedziałam się też, ze mój pies jest w ciąży w 6 tyg nie wiadomo z kim, hehe a za tydzień ze moja szwagierka sobie wpadła i plakala ze jeszcze nie chciala heh, a dwa tyg. temu dowiedziałam się że moja siostra jest w trzeciej ciąży tez niespodziewanej i mało tego, jakby ten transfer co miałam by się udał to mialybysmy na ten sam termin porodu ....... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina Napisano Październik 2, 2019 Pechowiec No faktycznie trochę tego jest ale podobno im dłuższa i kręta droga tym nagroda lepsza :) Trzymamy kciuki i powodzenia !! Renia ja też wykupiła PGD mogła byś coś wiecej napisać jak to wygląda?? Strasznie długo na wyniki się czeka. Tunessia 21 jajek . Ekstra ;) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Renia20k 12 Napisano Październik 2, 2019 14 minut temu, Gość Karolina napisał: Pechowiec No faktycznie trochę tego jest ale podobno im dłuższa i kręta droga tym nagroda lepsza Trzymamy kciuki i powodzenia !! Renia ja też wykupiła PGD mogła byś coś wiecej napisać jak to wygląda?? Strasznie długo na wyniki się czeka. Tunessia 21 jajek . Ekstra Właściwie to wiem tylko tyle że pobrali komórki we wtorek a w piątek zrobili punkcje zarodkow.... I dopiero jutro poznam wyniki co kolwiek maja wskazać... Wiem też że zaplacilam 5900zl za jednego zarodka i przy kolejnym podejściu się nie zdecyduje... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Październik 2, 2019 3 godziny temu, Tunessia napisał: Ola wszystko poszło super sprawnie ale emocje zrobiły swoje i leżę w łóżku i odpoczywam, z mężem u boku Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Październik 2, 2019 2 godziny temu, Gość Pechowiec 1993 napisał: Hej dziewczyny, od 2 msc obserwuje forum i wiele razy zbieralam się do tego, żeby napisać coś od siebie, aż w końcu się odwazylam, poniewaz strasznie blisko są mi wasze przypadki i odczucia. Moja historia jest skomplikowana...długa i kręta, wiec prawdopodobnie ten post zajmie cała stronę hehe. Mam 25 lat, w 2007 roku lekarze nie stwierdzili u mnie wyrostka i doszło do rozlanego zapalenia otrzewnej, ledwo co mnie odratowali, wychowałam nanawet bakterie paciorkowca. Pamiętam jak wtedy, lekarz mi powiedział ze będę miała juz do końca życia problemy z narządami wewnetrznymi i ze małoprawdopodobne ze bd kiedykolwiek w ciazy.. I się zaczęło. ... w 2009 roku stwierdzono u mnie torbiel w prawym jajniku 12 cm × 9 cm. Usunęli mi jajnik razem z jajowodem, za pół roku znowu miałam operacje, ponieważ torbiele były już w całej jamie brzusznej, po tej operacji, dali mi tabletki anty. i kazli brac, do puki nie bd planowac dziecka. Za kazdym razem co lekarz probowal odstawilc tabletki, robily sie natychmiastowo torbiele, a Lekarz nie mógł dopuścić do straty jedynego jajnika. Przez te wszystkie lata nabawiłam się również mnóstwo innych chorób: Astma, Niedoczynnosc tarczycy.. poprzedzone łysieniem plackowatym, problemy z nerkami i żołądkiem, zespół jelita drażliwego i różne inne co naprawdę są uciążliwe w moim życiu. Jestem z mezem 9 lat w zeszłym roku w czerwu, wzielismy slub i zaczęliśmy starania. Pani Dr. która od początku wiedziała o moich problemach, powiedziala ze mimo tego że mam tak zdewastowany brzuch przez ten rozlany wyrostek, daje nam rok czasu aby się starać i po roku dopiero stwierdzamy całkowita nieplodnosc. Ledwo co po 8 latach odstawilam tabletki, zaraz zaczęły robić się torbiele, praktycznie cały czas jechalam na duphastonie żeby chronić jajnik. Nasienie meza wysmienite : 170 mln plemników, 97 % żywotności itd, moje AMH 7,80 Wiec z tej strony jak najbardziej wszystko ok ! W styczniu tego roku, Pani Dr. wykryla ze mam wodniak jajowodu , powiedziała ze jeżeli się nie wchłonie a ciąży nadal nie bd zapisuje mnie do CENTRUM MEDYCZNE ANGELIUS W KATOWICACH na zabieg laparoskopi, histeroskopi oraz droznosci jajowodow. Niestety został mi usunięty drugi jajowod a lekarz powiedział ze w brzuchu jest maskara ( nie pierwszy raz to słyszałam) wszystko pozarastane, podobno wygląda to tak jakby ktoś nalal super glue i wszystko wymieszać, ale o dziwo macica w środku w stanie idealnym tak samo szyjka itd. Ale został mi tylko jeden jajnik bez jajowodów. Pani Dr odrazu skierowała nas na zaplodnienie IN VITRO, nie było to dla nas szokiem, poniewaz lata już sie na to nastawialam. Punkcje miałam 12 sierpnia, pobrano 11 komórek i 6/6 się zaplodnilo ale 3 blastocysty zostały 4AA, 2BB, 3BB oczywiście pech chciał i przy pobraniu zakażono mi pęcherz ;/ w dniu punkcji nie bolalo mnie nic, dzien po, ból był tak ogromny i z dnia na dzień gorszy ze nie umiałam stac, siedzieć, leżeć nie wspominając o załatwianiu... mocz oddawałam do wiaderka przy łóżku, Pani Dr przepisala mi augmentin i silne czopki przeciwzapalne, oraz brałam te wszystkie inne leki po punkcji luteina, estrofem itd. Augmentin przyjmowalam 10 dni czyli po transferze tez, ale czopki w dniu transferu kazala mi już odstawic. 17 sierpnia miałam transfer jednego zarodka 4AA, wyobraźcie sobie teraz ten ból przy pelnym pecherzu, to było moje najdluzsze 20 minut życiu. 3 dni po transferze, zaczela mi wariowac tarczyca z 1,20 skoczyła na 5,80 ;/ w 9 dniu po transferze zaczęłam plamic a później BETA HCG pokazywala juz tylko cholerne 0,100 ; ( wszystkie wiemy jaki to bol i trauma, ale ja jestem z tych bardzo walecznych oraz odpornych psychicznie i się nie poddam !! Wczoraj dostałam miesiaczke a od dziś zaczęłam przyjmować estrofem i zaczynamy od nowa nasze maluszki nie mogą tam tak długo marznac 17 pazdziernika ( znowu 17) transfer, oczywiście jak znowu cos po drodze nam nie wyskoczy bo żeby tego było mało, 2 tyg temu mialam takie zapalenie pochwy ze myślałam że oszaleje ! Dostałam gynoflor i z tego powodu opóźnil mi się okres hehe, właśnie śmiać mi się chciało, ponieważ któraś z dziewczyn tam pisała, ze tez czeka na miesiaczke i się doczekać nie potrafi, ja miałam tak samo, nawet uwierzylam ze nastąpiło cudowne odrosniecie jajowodu i zrobiłam test hehe i robiłam go rano a miesiaczka przyszła wieczorem hehehe Trzymam kciuki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Tunessia 6 Napisano Październik 2, 2019 Pechowiec 1993 zmień ten nick bo się przyzwyczaisz droga trudna i ciężka, ale głowa do góry i dzialajcie dalej, młodość zwycięży ściskam Was i całuję trzymajcie się dzielnie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Anana Napisano Październik 2, 2019 Miśka super że wróciłaś ja nadal czekam na @. Po raz kolejny mój organizm pokazał mi że żyje swoim życiem i nie mam żadnej kontroli i że moje plany ma głęboko w dupie no ale jak już się jednak zdecyduje łaskawie na okres to zaczynamy będzie dobrze, trzymam za ciebie mocno kciuki Iryza kochana a jak ty się w ogóle czujesz? Domyślam się że mega szczęśliwa ale jak przechodzisz ten wspaniały czas? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Keffy 249 Napisano Październik 2, 2019 Tym razem się nie udało.... Beta 0,1 a było tyle symptomów, tak mi się wtedy wydawało Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Październik 2, 2019 5 godzin temu, Gość Paulina napisał: Hej Dziewczyny, Już po transferze Podano mi 1 pieciodniową blastocystę 3AA. Pracują jeszcze nad 9 zarodkami, jutro dowiemy się, ile bedzie nadawalo sie do zaplodnienia. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz, jakąś godz przed transferem miałam pobieraną krew na progesteron, wynik odebrałam już po transferze i rozmowie z lekarzem. Wynik to 199 ng/ml, nie mam jeszcze żadnej informacji od lekarza, ale to chyba strasznie dużo? Nigdzie nie znalazłam takich wartości, czy to nie jakiś kosmiczny wynik? Jak któraś z Was ma jakąś wiedzę na ten temat to napiszcie proszę.pozdrawiam Będzie dzidzia Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Październik 2, 2019 7 minut temu, Keffy napisał: Tym razem się nie udało.... Beta 0,1 a było tyle symptomów, tak mi się wtedy wydawało Przykro mi. Jestem myślami Kochana z Tobą. Następnym razem oby się udało Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Zuzana 163 Napisano Październik 2, 2019 8 godzin temu, Tunessia napisał: Dziewczyny jestem po pick up i jadę do domu. Poszło super sprawnie 21 pęcherzyków Super Kochana tak bardzo się cieszę. A ile jest komórek? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia Napisano Październik 2, 2019 4 godziny temu, Gość Celesta napisał: A po punkcji faktycznie jest tak ciężko, że przyda się kilka dni wolnego? Czy są dziewczyny, które obyły się bez tego? Ja punkcje przeszlam zupełnie bez skutków ubocznych w postaci złego samopoczucia czy coś. Sama się zdziwiłam że zupełnie nic mi nie dolegalo . Co prawda kolejnego dnia wzięłam sobie przezornie wolne w pracy (a praca biurowa) bo się obawiałam, że będę się źle czuć ale to w moim przypadku było bez sensu. A więc tak ja jestem tą co ciężko po punkcji nie miała . Po transferze wzięłam dwa tygodnie zwolnienia i potwierdzam że tylko głowa mi szalala. Przy kolejnym transferze o ile w ogóle do niego dojdzie nie będę brała L4. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Izulka87 Napisano Październik 2, 2019 20 minut temu, Keffy napisał: Tym razem się nie udało.... Beta 0,1 a było tyle symptomów, tak mi się wtedy wydawało Keffy następny transfer okaże się tym szczęśliwym zobaczysz! Nie poddawaj się i uszy do góry! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Sylwia Napisano Październik 2, 2019 24 minuty temu, Keffy napisał: Tym razem się nie udało.... Beta 0,1 a było tyle symptomów, tak mi się wtedy wydawało Przykro mi razem z Tobą.... Macie jakieś mrozaczki jeszcze? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Tunessia 6 Napisano Październik 2, 2019 49 minut temu, Zuzana napisał: Super Kochana tak bardzo się cieszę. A ile jest komórek? Nic jeszcze nie wiem, lekarz tylko powiedział że pobrał 21, ale mamy separacje plemników także może to chwilę potrwać. Staram się nie myśleć, jestem spokojna i będę czekać na info z kliniki. Wizytę ET + konsultacje mam w poniedziałek Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Keffy 249 Napisano Październik 2, 2019 58 minut temu, Gość Sylwia napisał: Przykro mi razem z Tobą.... Macie jakieś mrozaczki jeszcze? Na szczęście jeszcze są. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Patrycja Napisano Październik 2, 2019 7 godzin temu, Gość Ola napisał: Tunessia, brawo dziewczyno! Zaszalałaś! Teraz odpoczywaj Ava bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki! Wszystko wygląda pięknie Patrycja, wynik nasienia nie jest dobry, ale daj go do zinterpretowania lekarzowi. Mój mąż był na terapii hormonalnej, która poprawiła jakość nasienia przed in vitro. Nie ma się co załamywać, trzeba szukać różnych rozwiazan. Iryza, rozumiem Twój strach. Wiem, że wybierzesz dobrze i wszystko się ułoży po Twojej myśli. Ola możesz coś napisać więcej o tej terapii, jakie leki, jak długo przyjmował? I czy poprawiła się po nich morfologia czy raczej ilość, ruch? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Miśka Napisano Październik 2, 2019 Keffy Kochana, odpocznij troszkę i walcz dalej. Wszystkie tu trzymamy kciuki żeby następny raz był tym szczęśliwym. Trzymaj się.. Anana, te nasze organizmy lubią płatać figle.. Nie pozostało nic innego jak cierpliwie czekać ☺ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ava1231234 Napisano Październik 2, 2019 2 godziny temu, Keffy napisał: Tym razem się nie udało.... Beta 0,1 a było tyle symptomów, tak mi się wtedy wydawało Serce mi pęka ☹☹☹☹☹ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Ava1231234 Napisano Październik 2, 2019 Ja idę w piątek powtórzyć betę żeby sprawdzić czy nie spadła jak w poprzednim transferze. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Justyna Napisano Październik 2, 2019 2 godziny temu, Keffy napisał: Tym razem się nie udało.... Beta 0,1 a było tyle symptomów, tak mi się wtedy wydawało Trzymam kciuki za kolejną próbę. Głowa do góry, pozytywne myślenie pomoże Ci dążyć do celu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Iryza Napisano Październik 2, 2019 2 godziny temu, Gość Anana napisał: Miśka super że wróciłaś ja nadal czekam na @. Po raz kolejny mój organizm pokazał mi że żyje swoim życiem i nie mam żadnej kontroli i że moje plany ma głęboko w dupie no ale jak już się jednak zdecyduje łaskawie na okres to zaczynamy będzie dobrze, trzymam za ciebie mocno kciuki Iryza kochana a jak ty się w ogóle czujesz? Domyślam się że mega szczęśliwa ale jak przechodzisz ten wspaniały czas? Anana super Cię widzieć znowu na forum czuję się dobrze, nie ma plamienia, wymiotów ani nic takiego, czasem tylko mdli, ale przez chwilę. Za 2 tyg kontrola czy wszystko gra, a za 3 prenatalne. Jesteśmy zapisani do szpitala, do poradni ciąż mnogich. Tam niestety nie mogę wybrać sama lekarza. Poszukam chyba jednak jeszcze kogoś dodatkowo. Ogólnie wszystko ok, radość ogromna, myśli cały czas krążą jakie łóżeczka, foteliki itd. ale to taki zagluszacz, bo wiadomo, najważniejsze żeby TWIXY były zdrowe . Dużo płaczę ostatnio, czytam forum i przeżywam bardzo niepowodzenia, ale absolutnie nie tracę nadziei, każdej z nas się uda, jestem tego pewna. Keffy dziś się nie udało, ale to niczego nie przekreśla, masz dolożone więcej drogi do przebycia ale dasz radę. Odpocznij ile potrzebujesz, a potem załóż mocniejsze buty i w drogę, po MaluchaJesteś silna i bardzo dzielna. Życzę Ci by marzenie się spelnilo Do Dziewczyny, która opisała nam swoją dramatyczną historię. Dziękuję Ci bardzo, że podzieliłaś się z nami tym co Cię spotkało. Nic mądrego nie da się tu napisać, pocieszyć Cię też nie wiem jak. Ale 2 rzeczy wiem na pewno. 1 - nie dam rady zwracać się do Ciebie twoim nickiem. Już wystarczy tej złej passy Teraz musi być już tylko lepiej. Zaczynam czary nad Tobą, będę się do Ciebie zwracała... Awokado 2 sprawa-Niech siły Cię nie opuszczają, dźwigniesz to. Kiedyś, któraś z dziewczyn tu napisała, chyba Anana, że,, Tu nie ma miękkiej gry,, i to szczera okrutna prawda, wzięłam sobie te słowa bardzo do serca. Więc głową do góry, pierś do przodu, idziemy zdobyć szczyt Miśka oczy mi się zaświecily jak Cię znowu zobaczyłam na forum Ava na kolejnym badaniu to już będzie serduszko bić Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Werka 1993 Napisano Październik 3, 2019 9 godzin temu, Gość Iryza napisał: Anana super Cię widzieć znowu na forum czuję się dobrze, nie ma plamienia, wymiotów ani nic takiego, czasem tylko mdli, ale przez chwilę. Za 2 tyg kontrola czy wszystko gra, a za 3 prenatalne. Jesteśmy zapisani do szpitala, do poradni ciąż mnogich. Tam niestety nie mogę wybrać sama lekarza. Poszukam chyba jednak jeszcze kogoś dodatkowo. Ogólnie wszystko ok, radość ogromna, myśli cały czas krążą jakie łóżeczka, foteliki itd. ale to taki zagluszacz, bo wiadomo, najważniejsze żeby TWIXY były zdrowe . Dużo płaczę ostatnio, czytam forum i przeżywam bardzo niepowodzenia, ale absolutnie nie tracę nadziei, każdej z nas się uda, jestem tego pewna. Keffy dziś się nie udało, ale to niczego nie przekreśla, masz dolożone więcej drogi do przebycia ale dasz radę. Odpocznij ile potrzebujesz, a potem załóż mocniejsze buty i w drogę, po MaluchaJesteś silna i bardzo dzielna. Życzę Ci by marzenie się spelnilo Do Dziewczyny, która opisała nam swoją dramatyczną historię. Dziękuję Ci bardzo, że podzieliłaś się z nami tym co Cię spotkało. Nic mądrego nie da się tu napisać, pocieszyć Cię też nie wiem jak. Ale 2 rzeczy wiem na pewno. 1 - nie dam rady zwracać się do Ciebie twoim nickiem. Już wystarczy tej złej passy Teraz musi być już tylko lepiej. Zaczynam czary nad Tobą, będę się do Ciebie zwracała... Awokado 2 sprawa-Niech siły Cię nie opuszczają, dźwigniesz to. Kiedyś, któraś z dziewczyn tu napisała, chyba Anana, że,, Tu nie ma miękkiej gry,, i to szczera okrutna prawda, wzięłam sobie te słowa bardzo do serca. Więc głową do góry, pierś do przodu, idziemy zdobyć szczyt Miśka oczy mi się zaświecily jak Cię znowu zobaczyłam na forum Ava na kolejnym badaniu to już będzie serduszko bić Oj.... dziękuję kochane za tak miłe słowa ;) jak tak mówicie ze mam się nie przyzwyczajać do nicku, to teraz będę tu zagladac jako Werka 1993 ;) Nawet nie wiecie jak ten nick do mnie pasuje heh, powiedzmy stoi 1000 ludzi i leci piłka i jak myślicie w kogo trafi ? I tak właśnie jest w moim życiu, ciągle mi się przydarza coś złego i to juz o tak młodego wieku ! Mam nadzieje ze teraz koniec !! Wszystko zawierzam Panu Bogu i on zdecyduje co jest dla mnie najlepsze !!! ;* Wszystkie w końcu będziemy mamusiami, tylko musimy jeszcze trochę powalczyć Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach