Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

daria1764

Czy do opieki naprzemiennej potrzebna jest zgoda obu rodziców ?

Polecane posty

Dnia 26.05.2020 o 11:54, daria1764 napisał:

Chyba sąd musi brać moje argumenty pod uwagę, po za tym opieka naprzemienna to jakaś rzadkość, w 95% dziecko zawsze trafia do matek po mimo tego, że istnieją faceci którzy walczą o dzieci. 

sąd weźmie pod uwagę waszą słabą realcje i bardzo negatywne zdanie jakie masz o córce. Skoro jest 'trudna', a ty uważasz, że sama ją głównie wychowywałaś to...kto zawalił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Powód jest prosty autorka nie chce opieki naprzemiennej bo wtedy nie będzie miała alimentów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Autorko a córka czego chce? Chciałaby raz mieszkać tutaj a raz tutaj?

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2020 o 21:26, Gość888 napisał:

Autorko a córka czego chce? Chciałaby raz mieszkać tutaj a raz tutaj?

 

Ona by oczywiście chciała, ale to co chce dziecko nie oznacza, że to dla dziecka jest najlepsze, zwłaszcza, że ciężko mówić o dobru dziecka w sytuacji gdy rodzic zamiast dziecko wychowywać to je rozpieszcza jak tylko się da. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2020 o 20:13, Lampka napisał:

Powód jest prosty autorka nie chce opieki naprzemiennej bo wtedy nie będzie miała alimentów

No, ale ja i tak i tak nie mam alimentów, bo to nie są moje pieniądze, tylko mojego dziecka, byłoby to dziwne gdybym okradała własne dziecko z pieniędzy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2020 o 17:01, Ciężka Nutka napisał:

sąd weźmie pod uwagę waszą słabą realcje i bardzo negatywne zdanie jakie masz o córce. Skoro jest 'trudna', a ty uważasz, że sama ją głównie wychowywałaś to...kto zawalił?

Charakter to rzecz wrodzona, a nie nabyta, można co prawda trochę zmienić swój charakter, ale diametralnie tego nie da się zrobić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Coraz gorzej ci wychodzi ta prowokacja. Trzeba wiedzieć, kiedy skończyć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 27.05.2020 o 16:49, spz napisał:

Nawet nie chce już mi się walczyć z chochołami, które tworzysz w swojej głowie, ale wreszcie sprowadziłem Cię do narożnika i sie nie wybronisz. Bo skoro stwierdzasz, że funkcjonuje wyższa instancja, autorytet orzekający w umowie społecznej jak chociażby w przypadku wystawienia mandatu to Twoje veto w kwestii naprzemiennej jest co najmniej kulawe. Nie ma, że sobie powiesz "nie wyrażam zgody" na sali rozpraw, sąd jako ostateczny organ rozstrzygnie a Ty masz obowiązek się podporządkować nawet jeśli wynik będzie niekoniecznie po myśli.

Bo jakby "nie wyrażam na to zgody" miało ostateczną moc sprawczą to w sądzie dochodziłoby do kuriozalnych sytuacji w stylu:

prokurator: "w związaku z napaścią i kradzieżą na pokrzywdzonym żądam X lat pozbawienia wolności dla oskarżonego"

sąd: "przychylam się do wniosku prokuratora idziesz pan do pierdla"

oskarżony "ALE JA NIE CHCE"

sąd: :aha, no to jak tak to pan nie idziesz".

Na sali rozpraw Twoje życzenia to, że macie odmienne stosunki do wychowywania dziecka to jest marginalna sprawa. Ojca modelu jeszcze nie sprawdzono, nie dałaś mu szans, natomiast Twój okazał się demoralizujący dla dziecka, generujący w nim stres i niepodporządkowanie normom społecznym. Czas by wykazał się bardziej liberalny ojciec.

Oskarżasz mnie o to, ze stawiam chochoły, podczas gdy praktycznie cały twój wyżej tekst to jeden wielki chochoł. Tak funkcjonuje wyższa instancja, która orzeka w umowie społecznej jak chociażby wystawienie mandatu i jeżeli wiem doskonale, że złamałam prawo to nie mam problemów, żeby wziąć konsekwencje na przysłowiową klatę, ale jeżeli wiem, że jestem niewinna to byłabym ...ką, gdybym dała sobie od tak wlepić mandat. Jeżeli wiem jakie zasady funkcjonują to je przestrzegam, jeżeli wiem, że rozpieszczanie dziecka jak się tylko da jest złe, to nie zamierzam mówić, że jest dobre, tylko dlatego, że uderza to w Twój światopogląd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, daria1764 napisał:

No, ale ja i tak i tak nie mam alimentów, bo to nie są moje pieniądze, tylko mojego dziecka, byłoby to dziwne gdybym okradała własne dziecko z pieniędzy. 

Bzdura, te pieniądze są po to żeby pani wykarmiła dziecko i zrobiła podstawowe opłaty oraz dołożyła do tego swoją część. Skoro będzie opieka naprzemienna to nie dostanie pani od niego żadnych pieniędzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Lampka napisał:

Bzdura, te pieniądze są po to żeby pani wykarmiła dziecko i zrobiła podstawowe opłaty oraz dołożyła do tego swoją część.

No i dokładnie tak jest. 

 

9 minut temu, Lampka napisał:

Skoro będzie opieka naprzemienna to nie dostanie pani od niego żadnych pieniędzy.

No, ale teraz też nie dostaje, bo jak już pisałam to nie są moje pieniądze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, daria1764 napisał:

No i dokładnie tak jest. 

 

No, ale teraz też nie dostaje, bo jak już pisałam to nie są moje pieniądze. 

No bo na siebie pani ma zarobić, ale jak będzie opieka naprzemienna to nie dostanie pani pieniędzy na córkę, o to chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Lampka napisał:

No bo na siebie pani ma zarobić

Ja na siebie zarabiam od 18-go roku życia.

1 godzinę temu, Lampka napisał:

ale jak będzie opieka naprzemienna to nie dostanie pani pieniędzy na córkę, o to chodzi

W sytuacji gdy drugi rodzic przejmuje 50% obowiązków to żaden problem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony rozumiem obawy autorki, mam niestety taki przypadek w rodzinie. Matka względnie normalna, ale ojciec lekkoduch, gdy dziecko u niego mieszka to przez ten czas nie myje zębów, jedzą głównie gotowce z biedry, lekcji nie odrabia bo po co. Potem kolejne 2 tygodnie matka walczy by wrócić właściwe tory a za 2 tyg znowu historia od nowa. Oczywiście dziecko zachwycone bo fajny tata daje pizzę na obiad i nie każe myć zębów a zła mama daje warzywa i goni do lekcji. : ) Sąd nie widzi nic złego w zachowaniu ojca, przecież dziecko zaopiekowane i nakarmione to się nie czepiają. A dziecko już się opuściło w nauce, pyskuje, rośnie kolejny roszczeniowy gówniarz. 

Ale zanim prawnie ustalicie opiekę, daj mu spróbować. Jak się sprawdzi to super, jak się okaże ze sobie nie radzi to wtedy się zastanawiaj jak to zanegować. Nie zakładaj z góry ze będzie źle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.05.2020 o 17:17, daria1764 napisał:

Oskarżasz mnie o to, ze stawiam chochoły, podczas gdy praktycznie cały twój wyżej tekst to jeden wielki chochoł. Tak funkcjonuje wyższa instancja, która orzeka w umowie społecznej jak chociażby wystawienie mandatu i jeżeli wiem doskonale, że złamałam prawo to nie mam problemów, żeby wziąć konsekwencje na przysłowiową klatę, ale jeżeli wiem, że jestem niewinna to byłabym ...ką, gdybym dała sobie od tak wlepić mandat. Jeżeli wiem jakie zasady funkcjonują to je przestrzegam, jeżeli wiem, że rozpieszczanie dziecka jak się tylko da jest złe, to nie zamierzam mówić, że jest dobre, tylko dlatego, że uderza to w Twój światopogląd.

To, że coś arbitralnie narzucasz nie oznacza, że t to jak insynuujesz "zasady, które funkcjonują" obiektywnie się sprawdza. Przypominam bowiem, że to Twoje metody są wychowawczo wadliwe skoro interweniuje szkoła. Tym bardziej udowodni Ci to sąd w kwestii opieki naprzemiennej, gdyż jak przyznałaś gdy popełniasz wykroczenie przyjmujesz mandat, podobnie jest z wychowaniem. Ty sobie nie radzisz i czas podzielić socjalizacje między obojga rodziców aby dziecko nie wegetowało w wiecznym stresie i napięciu.

Argument w stylu: nie chce, wiem lepiej, on się nie nadaje, on źle robi bo ja zrobiłabym jako jednostka silnie kontrolna inaczej - nie przejdą. Do tego jeszcze mnóstwo prób ucięcia tematu wycieczkami personalnymi, że osoba która jedynie z zewnątrz ocenia temat nie myśli jednokierunkowo to na pewno ma problem na gruncie rodziny... chociaż jak zasugerowałaś występuje on u Ciebie. To taki syndrom oblęzonej twierdzy, kto nie jest ze mną - ten przeciwko mnie.

Jak dziecko nie funkcjonuje na zasadach przeze mnie narzuconych tym gorzej dla niego. Spróbuje je wpędzić w poczucie winy poprzez kategorie "rozpiesczona przez tatusia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałam temat i postanowiłam włączyć się do rozmowy, ponieważ widzę tu kobietę, która się martwi o przyszłość i ludzi, którzy nie mają wiedzy a jedynie własne wyobrażenia. I na ich podstawie za pomocą postanowiły nieznaną sobie osobę osądzić po całości.

Odniosę się pokrótce do poruszonych tutaj wątków.

1. Wystąpienie o opiekę naprzemienną bedzie rozstrzygane jako zmiana sposobu sprawowania władzy rodzicielskiej nad małoletnim. W praktyce oznacza to, że strona przeciwna musi udowodnić, że obecny system sprawowania opieki nad dzieckiem się nie sprawdza i jest szkodliwy dla małoletniego. Musi też udowodnić swoją większą wydolność wychowawczą i korzysci jakie odniesie dziecko z powodu zmiany stanu zastanego.

2. Opieka naprzemienna faktycznie powinna być ustalana na podstawie zgodnego wniosku obu stron, w ściśle określonych sytuacjach życiowych. Tyle teoria. W praktyce sąd bardzo łatwo może zmusić do zgody na opiekę naprzemienną. Paradoksalnie tutaj wygrywa ten, kto ma mniejszą motywację do sprawowania opieki nad dzieckiem.

3. Proces będzie długi, kosztowny, nieprzyjemny, będzie wymagał pomocy dobrego pełnomocnika. Będziecie ciągani po różnych ośrodkach nie tylko Wy, ale również i dziecko. Już sam fakt narażania dziecka na grube nieprzyjemności powinien się opierać na mocnych dowodach co do niewydolności wychowawczej rodzica sprawującego główną władzę.

4. Chcemy myśleć, że to sąd orzeka w sprawie, ale prawda jest taka, że linię orzecznictwa wyznaczają biegli sądowi. Trzeba mieć bardzo mocne argumenty, aby sąd orzekł wbrew tej linii. Do sądu idzie się po sprawiedliwość a dostaje wyrok. Rozwód sam w sobie jest dramatem, dokładnie tak jak życie w dysfunkcyjnej rodzinie. Niestety dramatem jest także źle rozstrzygnięty system sprawowania władzy nad dzieckiem. A tutaj wystarczy, że w roli biegłego lub sędziego wypowie się osoba o ściśle ustalonym światopoglądzie. Bo władza niestety psuje. Własny pogląd zaczyna traktować jako prawdę objawioną. I tylko w medialnych przypadkach, jak np Tomasza K. ktoś wraca do sądu po 20 latach i mówi "Twoja decyzja zmarnowała mi życie". Normalnie feedback jaki otrzymuje sąd to ew obalenie wyroku w apelacji.

5. Opieka naprzemienna ma dużo wad (dokładnie tak jak ustalenie miejsca pobytu dziecka przy jednym z rodziców) i nie jest lekiem na całe zło. Do jej sprawowania potrzeba dwojga rodziców, o podobnym światopoglądzie, zdaniu na temat kwestii wychowawczych, dobrze zorganizowanych logistycznie i współpracujących. Niestety, takie pary się raczej nie rozwodzą.

Błędnie sprawowana opieka naprzemienna to przypisanie dziecku roli worka ziemniaków, które się przenosi z miejsca na miejsce w czasie ustalonym przez sąd. To wydzieranie go z jego życia, pakowanie do walizki i wrzucanie w inne łóżko, ubieranie w inne ubrania,  wożenie na inne zajęcia dodatkowe, czasowe odbieranie grupy znajomych, niedopilnowanie długoterminowych pracy czy projektów w szkole. To też zrzucanie problemów i odpowiedzialności na drugiego rodzica, ponieważ niewiele rzeczy jest tak ważnych i bolących aby nie można było z nimi wytrzymać tydzień czy dwa. A potem niech dzieckiem zajmie się drugi rodzic.

I tak faktycznie wygląda opieka naprzemienna w życiu a nie w sloganach mówiących o prawie dziecka do obojga rodziców. Bo ten argument faktycznie brzmi dobrze, ale nie jest zestawiany z argumentem o tym, ze dziecko ma także prawo do poczucia bezpieczeństwa, tożsamości i jasnych reguł.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Martamaja napisał:

Przeczytałam temat i postanowiłam włączyć się do rozmowy, ponieważ widzę tu kobietę, która się martwi o przyszłość i ludzi, którzy nie mają wiedzy a jedynie własne wyobrażenia. I na ich podstawie za pomocą postanowiły nieznaną sobie osobę osądzić po całości.

Odniosę się pokrótce do poruszonych tutaj wątków.

1. Wystąpienie o opiekę naprzemienną bedzie rozstrzygane jako zmiana sposobu sprawowania władzy rodzicielskiej nad małoletnim. W praktyce oznacza to, że strona przeciwna musi udowodnić, że obecny system sprawowania opieki nad dzieckiem się nie sprawdza i jest szkodliwy dla małoletniego. Musi też udowodnić swoją większą wydolność wychowawczą i korzysci jakie odniesie dziecko z powodu zmiany stanu zastanego.

2. Opieka naprzemienna faktycznie powinna być ustalana na podstawie zgodnego wniosku obu stron, w ściśle określonych sytuacjach życiowych. Tyle teoria. W praktyce sąd bardzo łatwo może zmusić do zgody na opiekę naprzemienną. Paradoksalnie tutaj wygrywa ten, kto ma mniejszą motywację do sprawowania opieki nad dzieckiem.

3. Proces będzie długi, kosztowny, nieprzyjemny, będzie wymagał pomocy dobrego pełnomocnika. Będziecie ciągani po różnych ośrodkach nie tylko Wy, ale również i dziecko. Już sam fakt narażania dziecka na grube nieprzyjemności powinien się opierać na mocnych dowodach co do niewydolności wychowawczej rodzica sprawującego główną władzę.

4. Chcemy myśleć, że to sąd orzeka w sprawie, ale prawda jest taka, że linię orzecznictwa wyznaczają biegli sądowi. Trzeba mieć bardzo mocne argumenty, aby sąd orzekł wbrew tej linii. Do sądu idzie się po sprawiedliwość a dostaje wyrok. Rozwód sam w sobie jest dramatem, dokładnie tak jak życie w dysfunkcyjnej rodzinie. Niestety dramatem jest także źle rozstrzygnięty system sprawowania władzy nad dzieckiem. A tutaj wystarczy, że w roli biegłego lub sędziego wypowie się osoba o ściśle ustalonym światopoglądzie. Bo władza niestety psuje. Własny pogląd zaczyna traktować jako prawdę objawioną. I tylko w medialnych przypadkach, jak np Tomasza K. ktoś wraca do sądu po 20 latach i mówi "Twoja decyzja zmarnowała mi życie". Normalnie feedback jaki otrzymuje sąd to ew obalenie wyroku w apelacji.

5. Opieka naprzemienna ma dużo wad (dokładnie tak jak ustalenie miejsca pobytu dziecka przy jednym z rodziców) i nie jest lekiem na całe zło. Do jej sprawowania potrzeba dwojga rodziców, o podobnym światopoglądzie, zdaniu na temat kwestii wychowawczych, dobrze zorganizowanych logistycznie i współpracujących. Niestety, takie pary się raczej nie rozwodzą.

Błędnie sprawowana opieka naprzemienna to przypisanie dziecku roli worka ziemniaków, które się przenosi z miejsca na miejsce w czasie ustalonym przez sąd. To wydzieranie go z jego życia, pakowanie do walizki i wrzucanie w inne łóżko, ubieranie w inne ubrania,  wożenie na inne zajęcia dodatkowe, czasowe odbieranie grupy znajomych, niedopilnowanie długoterminowych pracy czy projektów w szkole. To też zrzucanie problemów i odpowiedzialności na drugiego rodzica, ponieważ niewiele rzeczy jest tak ważnych i bolących aby nie można było z nimi wytrzymać tydzień czy dwa. A potem niech dzieckiem zajmie się drugi rodzic.

I tak faktycznie wygląda opieka naprzemienna w życiu a nie w sloganach mówiących o prawie dziecka do obojga rodziców. Bo ten argument faktycznie brzmi dobrze, ale nie jest zestawiany z argumentem o tym, ze dziecko ma także prawo do poczucia bezpieczeństwa, tożsamości i jasnych reguł.

 

Jeżeli więc mówimy o domniemanym dramacie dla dziecięcej psychikii (na pewno mowa o nastolatce w ostatnim akapicie czy o dziecku żłobkowym?) to lepiej aby ojciec od razu wnioskował o całość opieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 30.05.2020 o 17:06, daria1764 napisał:

No, ale ja i tak i tak nie mam alimentów, bo to nie są moje pieniądze, tylko mojego dziecka, byłoby to dziwne gdybym okradała własne dziecko z pieniędzy. 

Ale nimi dysponujesz. Te alimenty są na tyle wysokie, że wykarmisz i zrobisz opłaty bez własnego wkładu finansowego. Aczkolwiek to nic złego, bo twój wkład, to główne wychowanie, ale pier/dolenie, jak to dziecka nie okradasz, że to pieniądze dziecka są co najmniej nie na miejscu. To są pieniądze dla ciebie na utrzymanie dziecka, a nie dziecka. Przy naprzemiennej nie dość, że będziesz dalej wychowywać dziecko, to jeszcze na połowę jego utrzymania będziesz musiała wyłożyć ze swojej wypłaty. To jest jedna rzecz, która cię boli. Druga to to, że w zestawieniu z tobą ojciec według dziecka jest super.

Dnia 30.05.2020 o 17:09, daria1764 napisał:

Charakter to rzecz wrodzona, a nie nabyta, można co prawda trochę zmienić swój charakter, ale diametralnie tego nie da się zrobić. 

No popatrz! Jak nabyta, to czego się boisz w tej opiece naprzemiennej? Krótka piłka. Młoda jest w tym tygodniu u ciebie i jak coś zbroi, to ty idziesz do szkoły. Proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2020 o 10:28, daria1764 napisał:

Witam

Mam do was pytanie. Mój były chciałby domagać się opieki naprzemiennej nad naszą córką i chciałabym was zapytać czy on ma duże szanse w momencie gdy ja na takie coś nie zamierzam wyrazić zgody ? Wiem, że w Polskich sądach faceci raczej mają małe szanse na wywalczenie czegokolwiek, no ale to wiadomo różnie z takimi rzeczami też bywa, trafi się jakiś bardziej liberalny sędzia i pozamiatane. 

Opieka naprzemienna jest możliwa, jeśli pomiędzy rodzicami nie ma zażyłego konfliktu, aby dziecko nie ucierpiało. Widzę, że są tu same matki, które srają we własne gniazdo i zamiast wesprzeć matkę, to plują. Rzadko kiedy ojciec nadaje się do wychowywania dzieci, a zaczyna się interesować w momencie, kiedy pojawia się kwestia płacenia alimentów. Alimenty są potrzebne, chyba, że ktoś sra pieniędzmi i może sam łożyć na dziecko (matka). Byście się wstydziły wstrętne baby!!! Opinie w OZSS przez te kobiety, które mają ze sobą problem i dlatego zostały wielkimi paniami psycholog/ pedagog i sikają na widok faceta, robiąc przy tym z matki wariatkę. A OZSS nie ma żadnej instytucji, która je tam nadzoruje. Jest tyle ojców- świrów, a tu widzę, że kobieta kobiecie wrogiem. Tfuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Poza tym każdy powinien mieć swoje miejsce na ziemi, a nie od jednego do drugiego. Chciałybyście prowadzić wiecznie podwójne życie? Nie sądzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, spz napisał:

Jeżeli więc mówimy o domniemanym dramacie dla dziecięcej psychikii (na pewno mowa o nastolatce w ostatnim akapicie czy o dziecku żłobkowym?) to lepiej aby ojciec od razu wnioskował o całość opieki.

A bunt nastolatka itp? helloł!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Martamaja napisał:

Przeczytałam temat i postanowiłam włączyć się do rozmowy, ponieważ widzę tu kobietę, która się martwi o przyszłość i ludzi, którzy nie mają wiedzy a jedynie własne wyobrażenia. I na ich podstawie za pomocą postanowiły nieznaną sobie osobę osądzić po całości.

Odniosę się pokrótce do poruszonych tutaj wątków.

1. Wystąpienie o opiekę naprzemienną bedzie rozstrzygane jako zmiana sposobu sprawowania władzy rodzicielskiej nad małoletnim. W praktyce oznacza to, że strona przeciwna musi udowodnić, że obecny system sprawowania opieki nad dzieckiem się nie sprawdza i jest szkodliwy dla małoletniego. Musi też udowodnić swoją większą wydolność wychowawczą i korzysci jakie odniesie dziecko z powodu zmiany stanu zastanego.

2. Opieka naprzemienna faktycznie powinna być ustalana na podstawie zgodnego wniosku obu stron, w ściśle określonych sytuacjach życiowych. Tyle teoria. W praktyce sąd bardzo łatwo może zmusić do zgody na opiekę naprzemienną. Paradoksalnie tutaj wygrywa ten, kto ma mniejszą motywację do sprawowania opieki nad dzieckiem.

3. Proces będzie długi, kosztowny, nieprzyjemny, będzie wymagał pomocy dobrego pełnomocnika. Będziecie ciągani po różnych ośrodkach nie tylko Wy, ale również i dziecko. Już sam fakt narażania dziecka na grube nieprzyjemności powinien się opierać na mocnych dowodach co do niewydolności wychowawczej rodzica sprawującego główną władzę.

4. Chcemy myśleć, że to sąd orzeka w sprawie, ale prawda jest taka, że linię orzecznictwa wyznaczają biegli sądowi. Trzeba mieć bardzo mocne argumenty, aby sąd orzekł wbrew tej linii. Do sądu idzie się po sprawiedliwość a dostaje wyrok. Rozwód sam w sobie jest dramatem, dokładnie tak jak życie w dysfunkcyjnej rodzinie. Niestety dramatem jest także źle rozstrzygnięty system sprawowania władzy nad dzieckiem. A tutaj wystarczy, że w roli biegłego lub sędziego wypowie się osoba o ściśle ustalonym światopoglądzie. Bo władza niestety psuje. Własny pogląd zaczyna traktować jako prawdę objawioną. I tylko w medialnych przypadkach, jak np Tomasza K. ktoś wraca do sądu po 20 latach i mówi "Twoja decyzja zmarnowała mi życie". Normalnie feedback jaki otrzymuje sąd to ew obalenie wyroku w apelacji.

5. Opieka naprzemienna ma dużo wad (dokładnie tak jak ustalenie miejsca pobytu dziecka przy jednym z rodziców) i nie jest lekiem na całe zło. Do jej sprawowania potrzeba dwojga rodziców, o podobnym światopoglądzie, zdaniu na temat kwestii wychowawczych, dobrze zorganizowanych logistycznie i współpracujących. Niestety, takie pary się raczej nie rozwodzą.

Błędnie sprawowana opieka naprzemienna to przypisanie dziecku roli worka ziemniaków, które się przenosi z miejsca na miejsce w czasie ustalonym przez sąd. To wydzieranie go z jego życia, pakowanie do walizki i wrzucanie w inne łóżko, ubieranie w inne ubrania,  wożenie na inne zajęcia dodatkowe, czasowe odbieranie grupy znajomych, niedopilnowanie długoterminowych pracy czy projektów w szkole. To też zrzucanie problemów i odpowiedzialności na drugiego rodzica, ponieważ niewiele rzeczy jest tak ważnych i bolących aby nie można było z nimi wytrzymać tydzień czy dwa. A potem niech dzieckiem zajmie się drugi rodzic.

I tak faktycznie wygląda opieka naprzemienna w życiu a nie w sloganach mówiących o prawie dziecka do obojga rodziców. Bo ten argument faktycznie brzmi dobrze, ale nie jest zestawiany z argumentem o tym, ze dziecko ma także prawo do poczucia bezpieczeństwa, tożsamości i jasnych reguł.

 

Bardzo mądra wypowiedz, widać że osoby, która się zna, a nie pisze, by pisać i opluć przez internet osobę, która prosi o radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
39 minut temu, Anka94 napisał:

są tu same matki, które srają we własne gniazdo i zamiast wesprzeć matkę, to plują. Rzadko kiedy ojciec nadaje się do wychowywania dzieci, a zaczyna się interesować w momencie, kiedy pojawia się kwestia płacenia alimentów

wg Ciebie sraniem we własne gniazdo jest uznanie praw ojca do partycypacji w wychowaniu własnego dziecka? A potem zewsząd płacze - jestem w wieloletnim związku, ale jak się pojawiło dziecko, to czuję się jak samotna matka, bo on mnie nie wspiera i liczy na obsługę na dotychczasowym poziomie...

Tak jak my nie znasz sytuacji, ale autorka wypowiada się strasznie jednostronnie i swoimi wypowiedziami daje wyraźnie znać, że facet miał płacić, cieszyć się z ochłapu widzenia 2 razy w miesiącu z dzieckiem i w tym czasie zdecydowanie nie powinni się dobrze bawić. Skoro sprowadziła go do roli weekendowego tatusia, to czemu się dziwi, że powstała polaryzacja - z tatą jest fajnie, bo rzadko i to celebrujemy, a matkę frustratkę mam na co dzień?

I to, co mówiło tu większość z nas - koniec końców decyzje podejmie sąd, na podstawie zebranego materiału.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Gość_2 napisał:

wg Ciebie sraniem we własne gniazdo jest uznanie praw ojca do partycypacji w wychowaniu własnego dziecka? A potem zewsząd płacze - jestem w wieloletnim związku, ale jak się pojawiło dziecko, to czuję się jak samotna matka, bo on mnie nie wspiera i liczy na obsługę na dotychczasowym poziomie...

Tak jak my nie znasz sytuacji, ale autorka wypowiada się strasznie jednostronnie i swoimi wypowiedziami daje wyraźnie znać, że facet miał płacić, cieszyć się z ochłapu widzenia 2 razy w miesiącu z dzieckiem i w tym czasie zdecydowanie nie powinni się dobrze bawić. Skoro sprowadziła go do roli weekendowego tatusia, to czemu się dziwi, że powstała polaryzacja - z tatą jest fajnie, bo rzadko i to celebrujemy, a matkę frustratkę mam na co dzień?

I to, co mówiło tu większość z nas - koniec końców decyzje podejmie sąd, na podstawie zebranego materiału.

Ja bym jeszcze dodał, że jej agresywny język i chęć ucięcia tematu nie wystwia jej najlepszego świadectwa. Stale konfabuluje raz udowadnia, że nie bardzo radzi sobie z rolą samodzielnej mamy wskazując na problemy wychowawcze i interwencje ze strony dyrektora, kiedy indziej stara się sprowadzić sprawę na wygodne tory bagatelizując do skali jednorazowego wyskoku, który każdy przecież miał - a skoro miał to po co nakręca napiętą atmosferę w domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Anka94 napisał:

A bunt nastolatka itp? helloł!

Co heloł?

To dalej nie jest trauma wojenna a jedynie etap rozwojowy, którym można spokojnie zarządzać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, gość xyz napisał:

a dlaczego ojciec ma mieć prawo do córki takie samo jak matka, skoro wcześniej miał ja gdzieś i to matka wszystko robiła przy dziecku?

no tak, matka - prawie 100% tych najcięższych obowiązków, a ojciec to tylko "przyjemnosci" jak wyjścia do kina czy na lody - TYPOWE samcze podejście

skoro matka wykonywała prawie wszystkie obowiązki przy dziecku, to dziecko nadal powinno być przy niej do 15 czy tam 16 roku życia - wtedy niech samo decyduje, czy chce mieszkac tez u ojca czy nie. 

 

Kolejna, która nie będzie sobie mogła poradzić z syndromem opuszczonego gniazda gdyż uzależniła się emocjonalnie od dziecka i skłonna będzie wypominać światu całemu a bo ja się tak dla dziecka poświęciłam.

Fajnie, tylko jej metody okazały się kontraproduktywne. Nie dziwie się skoro non stop dziecko słyszy ja tyle dla Ciebie robie to się wreszcie zbuntuje.

A jak matka przedawkowała męczeństwo oparte na uskutecznianiu ciągłego napięcia to ojciec chętnie ją wyręczy. Też źle. Bo za późno.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, gość xyz napisał:

a dlaczego ojciec ma mieć prawo do córki takie samo jak matka, skoro wcześniej miał ja gdzieś i to matka wszystko robiła przy dziecku?

no tak, matka - prawie 100% tych najcięższych obowiązków, a ojciec to tylko "przyjemnosci" jak wyjścia do kina czy na lody - TYPOWE samcze podejście

skoro matka wykonywała prawie wszystkie obowiązki przy dziecku, to dziecko nadal powinno być przy niej do 15 czy tam 16 roku życia - wtedy niech samo decyduje, czy chce mieszkac tez u ojca czy nie. 

 

Ależ ma takie samo prawo do córki jak matka od zawsze. Nie ma ograniczonych praw rodzicielskich, więc ma takie samo prawo. W tym przypadku ojciec chce zdjąć z matki 50% ciężkich obowiązków, to matka ma focha.

6 godzin temu, spz napisał:

Ja bym jeszcze dodał, że jej agresywny język i chęć ucięcia tematu nie wystwia jej najlepszego świadectwa. Stale konfabuluje raz udowadnia, że nie bardzo radzi sobie z rolą samodzielnej mamy wskazując na problemy wychowawcze i interwencje ze strony dyrektora, kiedy indziej stara się sprowadzić sprawę na wygodne tory bagatelizując do skali jednorazowego wyskoku, który każdy przecież miał - a skoro miał to po co nakręca napiętą atmosferę w domu?

Dokładnie. Jak chce nam udowodnić, że ojciec nie nadaje się do wychowywania, to córka jest krnąbrna i autorka co chwilę musi się zwalniać z pracy, żeby świecić w szkole oczami za wybryki córki. Ale jak się zapędzi tym samym w kozi róg, bo przecież przyznaje, że jest niewydolna wychowawczo, a sama jest matką, która wychowuje tzw "twardą ręką" (bez przemocy fizycznej rzecz jasna), to nagle wybryki córki są na poziomie każdego dziecka. Autorka przede wszystkim powinna się pierdzielnąć najpierw w łeb, a potem dobrze i logicznie pomyśleć. Jak już wszyscy stwierdziliśmy, ojciec ma ogromne szanse na opiekę naprzemienną i autorka nic z tym nie zrobi. To nie nas ma przekonywać, że jest super matką, tylko sąd. My odpowiedzieliśmy jej na pytanie, czy musi się zgodzić na opiekę naprzemienną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, spz napisał:

Kolejna, która nie będzie sobie mogła poradzić z syndromem opuszczonego gniazda gdyż uzależniła się emocjonalnie od dziecka i skłonna będzie wypominać światu całemu a bo ja się tak dla dziecka poświęciłam.

Fajnie, tylko jej metody okazały się kontraproduktywne. Nie dziwie się skoro non stop dziecko słyszy ja tyle dla Ciebie robie to się wreszcie zbuntuje.

A jak matka przedawkowała męczeństwo oparte na uskutecznianiu ciągłego napięcia to ojciec chętnie ją wyręczy. Też źle. Bo za późno.

 

chwila, chwila jakie męczeństwo? To jak matka chce dobrze dla dziecka to od razu męczeństwo. Nie przechodźmy ze skrajności w skrajność. Nie znam autorki osobiście, ale każda normalna matka kieruje się dobrem dziecka i wcale nie musi być to jako ofiara złożona ze swojego życia. Po prostu pewne rzeczy należałoby ograniczyć. Fajnie jak ojciec chce uczestniczyć w życiu dziecka, ale żeby to nie było na zasadzie, że przypomina mu się o tym w momencie, kiedy na to jest za późno. Jasne, powyżej 13 r.ż. osoba fizyczna ma już ograniczoną zdolność do czynności prawnych, z czego wynika fakt, iż może w pewnych kwestiach się wypowiedzieć, dokonywać pewnych wyborów, ale nadal nie wszystkich. Jakby było dobrze, to ludzie by się nie rozstawali

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, spz napisał:

Jeżeli więc mówimy o domniemanym dramacie dla dziecięcej psychikii (na pewno mowa o nastolatce w ostatnim akapicie czy o dziecku żłobkowym?) to lepiej aby ojciec od razu wnioskował o całość opieki.

W swojej krótkiej wypowiedzi zastosowałeś:

1. technike manipulacji o nazwie 'przerysowanie'.

W tym przypadku zestawiłeś dziecko żłobkowe z nastolatkiem ( w swoim rozumieniu) dla ukazania skrajności.

Poza tym są jeszcze dzieci przedszkolne oraz wczesnoszkolne a także nastolatki w wieku 11, 12 czy 13 lat. Wszystkie one potrzebują bezpieczeństwa, stałych zasad i rutyny. Nie wiedząc ile dziecko ma lat zakładam, że między 11 a 14 może 15. Ponieważ 'odpowiednio' prowadzona sprawa wraz z apelacją będzie trwała nawet 3 lata (plus pół roku za koronawirus), to w przypadku starszego dziecka nie ma to sensu.

2. technikę psychomanipulacji pokazującą jak źle może być jeśli manipulowany nie zgodzi się na przedstawione warunki, czyli 'to lepiej aby ojciec od razu wnioskował o całość opieki.'

(Na marginesie o tym pisałam w zdaniu, że wygrywa takie rozgrywki ten, któremu mniej zależy. Niestety w stresie i pod presją trudno odróżnić psychomanipulację od faktów, więc wygrywa ten, który się nie boi, albo mniej mu zależy).

Odnosząc się jednak do wypowiedzi, jeśli faktycznie ( w tym wypadku) ojciec uważa, że sprawowana przez matkę opieka jest tak mocno wadliwa, że należy zmienić sposób wykonywania władzy rodzicielskiej, to jak najbardziej powinien.

I trochę z przymrużeniem oka idąc w ślad Twojej retoryki, mógłby od razu wystąpić o czasowe umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej w zabezpieczeniu. Procedura sądowa ta sama a kij nad głową większy, więc i motywacja do ustępstw ze strony matki większa.

Jeśli jednak sprawa nie jest tak poważna, to lepiej dla dziecka, aby rodzice udali się do mediatora, ustalili warunki współpracy, wspólne cele i metody a następnie skorzystali z pomocy psychologa dziecięcego.

3.technikę psychomanipulacji o nazwie 'umniejszanie' w zdaniu o domniemanym dramacie dziecięcej psychiki.

Psychika dziecka jest bardzo ważna. Można ją fajnie podbudowywać poprzez stawianie wyzwań na miarę możliwości, chwalenie sukcesów, omawianie porażek, nauczenie wlaściwych postaw czy rozumienia swoich emocji. Z zaniedbanego emocjonalnie dziecka, czy dziecka, ktorego psychika została wystawiona na nadmierne ciosy wyrastają pokrzywieni dorosli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, Anka94 napisał:

Opieka naprzemienna jest możliwa, jeśli pomiędzy rodzicami nie ma zażyłego konfliktu, aby dziecko nie ucierpiało. Widzę, że są tu same matki, które srają we własne gniazdo i zamiast wesprzeć matkę, to plują. Rzadko kiedy ojciec nadaje się do wychowywania dzieci, a zaczyna się interesować w momencie, kiedy pojawia się kwestia płacenia alimentów. Alimenty są potrzebne, chyba, że ktoś sra pieniędzmi i może sam łożyć na dziecko (matka). Byście się wstydziły wstrętne baby!!! Opinie w OZSS przez te kobiety, które mają ze sobą problem i dlatego zostały wielkimi paniami psycholog/ pedagog i sikają na widok faceta, robiąc przy tym z matki wariatkę. A OZSS nie ma żadnej instytucji, która je tam nadzoruje. Jest tyle ojców- świrów, a tu widzę, że kobieta kobiecie wrogiem. Tfuuu

Widzę, że posiadasz ogromną wiedzę i zjadłaś wszystkie rozumy łącznie ze swoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Martamaja napisał:

W swojej krótkiej wypowiedzi zastosowałeś:

1. technike manipulacji o nazwie 'przerysowanie'.

W tym przypadku zestawiłeś dziecko żłobkowe z nastolatkiem ( w swoim rozumieniu) dla ukazania skrajności.

Poza tym są jeszcze dzieci przedszkolne oraz wczesnoszkolne a także nastolatki w wieku 11, 12 czy 13 lat. Wszystkie one potrzebują bezpieczeństwa, stałych zasad i rutyny. Nie wiedząc ile dziecko ma lat zakładam, że między 11 a 14 może 15. Ponieważ 'odpowiednio' prowadzona sprawa wraz z apelacją będzie trwała nawet 3 lata (plus pół roku za koronawirus), to w przypadku starszego dziecka nie ma to sensu.

2. technikę psychomanipulacji pokazującą jak źle może być jeśli manipulowany nie zgodzi się na przedstawione warunki, czyli 'to lepiej aby ojciec od razu wnioskował o całość opieki.'

(Na marginesie o tym pisałam w zdaniu, że wygrywa takie rozgrywki ten, któremu mniej zależy. Niestety w stresie i pod presją trudno odróżnić psychomanipulację od faktów, więc wygrywa ten, który się nie boi, albo mniej mu zależy).

Odnosząc się jednak do wypowiedzi, jeśli faktycznie ( w tym wypadku) ojciec uważa, że sprawowana przez matkę opieka jest tak mocno wadliwa, że należy zmienić sposób wykonywania władzy rodzicielskiej, to jak najbardziej powinien.

I trochę z przymrużeniem oka idąc w ślad Twojej retoryki, mógłby od razu wystąpić o czasowe umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej w zabezpieczeniu. Procedura sądowa ta sama a kij nad głową większy, więc i motywacja do ustępstw ze strony matki większa.

Jeśli jednak sprawa nie jest tak poważna, to lepiej dla dziecka, aby rodzice udali się do mediatora, ustalili warunki współpracy, wspólne cele i metody a następnie skorzystali z pomocy psychologa dziecięcego.

3.technikę psychomanipulacji o nazwie 'umniejszanie' w zdaniu o domniemanym dramacie dziecięcej psychiki.

Psychika dziecka jest bardzo ważna. Można ją fajnie podbudowywać poprzez stawianie wyzwań na miarę możliwości, chwalenie sukcesów, omawianie porażek, nauczenie wlaściwych postaw czy rozumienia swoich emocji. Z zaniedbanego emocjonalnie dziecka, czy dziecka, ktorego psychika została wystawiona na nadmierne ciosy wyrastają pokrzywieni dorosli.

Widać, że przedawkowałaś porady psychologiczne zamiast  po prostu żyć i obserwować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×