Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Magda19881

Teściowa rozwala moje małżeństwo

Polecane posty

Gość pari
6 godzin temu, Magda19881 napisał:

Możesz napisać o co Ci chodzi? Czy ja Ciebie obrażam? Stwarzasz na prawde niemiła atmosferę. Przez takie osoby jak Ty zaczynam żałować że tutaj napisałam.

Ten typ tak ma😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
1 godzinę temu, Yskra napisał:

Nie tak bym to ujęła. Pozwoliłaś mężowi na wejście mamuśki w wasze życie. Nigdy nie jest tak, że po prostu wszystko się psuje. Masz męża bez kręgosłupa, a i sama jesteś ciamajdą, w każdym razie taki obraz tu prezentujesz. Walkujesz temat przez tyle czasu i kiedy ludzie mówią, co robić, to się obrażasz albo zarzucasz nam, że nie rozumiemy. Jak mnie irytują takie osoby... Każdy może mieć problem, ale jeśli mimo porad jak go rozwiązać nadal chce tylko o nim opowiadać to się we mnie gotuje.

Nie jest ciamajdą, tylko została wychowana przez rodziców na grzeczną dziewczynkę, to teraz jeżdżą jej po głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, pari napisał:
6 godzin temu, Magda19881 napisał:

Możesz napisać o co Ci chodzi? Czy ja Ciebie obrażam? Stwarzasz na prawde niemiła atmosferę. Przez takie osoby jak Ty zaczynam żałować że tutaj napisałam.

Ten typ tak ma

Prosiła cię o komentarz?

Z pytaniem zwraca się bezpośrednio do mnie więc co się  wcinasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, pari napisał:

Nie jest ciamajdą, tylko została wychowana przez rodziców na grzeczną dziewczynkę, to teraz jeżdżą jej po głowie.

To teraz obwiniamy jej rodziców za jej wybory? Najpierw zła teściowa, a teraz źli rodzice są winni temu, że ich małżeństwo nie ma solidnych podstaw. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bimba napisał:

Za co dziękujesz?

 

Łopatologicznie rzecz ujmując: dziękuję za potwierdzenie moich słów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ktoś na forum napisał że to nie jest do końca wina teściowej. Uważam, że jest bo miesza i mąci. Przy mnie komentuje nasze finanse mówi że synek robi dobrze. To jest kwestia wychowania A że on się zaczął od pewnego czasu zachowywać tak a nie inaczej to już inna sprawa.

Nie wiem wiele osób proponuje nam terpie. Dwie moje znajome korzystały i w sumie było jeszcze gorzej... 

Przeprowadzka jest konieczna i wiem o tym nie od dziś. Wiedziałam o tym już wcześniej nawet jak było ok. Tylko co mam wam napisać? Że tak już jutro się przeprowadzamy. Ja sama chce również w tym partycypowac i to nie ze względu na teściowa bo wiadomo będzie miała pole do POPISU. Sama z siebjechce mieć finansowy udział w tym mimo że nie mamy rozdzielnosc. 

Ktoś napisał że ciągle wałkuje temat i mu się podnosi jak to czyta. Pisząc post chce albo coś wyjaśnić niektórym osobom albo coś dopisać co mi się przypomniało. 

Jeszcze raz dziękuję tym wszystkim, co doradzali mi bo tak jak pisałam wcześniej, sytuacja z nią trwa na tyle długo że raz że mi się to powoli nudzi już, bo ileż można wysluchiwac że coś jest źle A dwa zaczynam reagować zle na każde jej wypowiedzi. Reaguje źle na sam jej widok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I w sumie nie wiem czy nie lepszym rozwiązaniem póki co bylaby przeprowadzka do rodziców. Ale... Nie po to się wyprowadzilam od nich już kilka lat temu żeby co? Wracać? Z dzieckiem? To jest i może dobre ale taka trochę porazka. Moja znajoma też tak zrobiła raz potem drugi i trzeci i w sumie problem wracał bo nic się nie zmieniło w zachowaniu jej męża i teściowej. Tylko ona miała jeszcze gorzej bo z teściowa mieszkała...

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

w sumie nie wiem czy nie lepszym rozwiązaniem póki co bylaby przeprowadzka do rodziców. Ale... Nie po to się wyprowadzilam od nich już kilka lat temu żeby co? Wracać? Z dzieckiem? To jest i może dobre ale taka trochę porazka. Moja znajoma też tak zrobiła raz potem drugi i trzeci i w sumie problem wracał bo nic się nie zmieniło w zachowaniu jej męża i teściowej. Tylko ona miała jeszcze gorzej bo z teściowa mieszkała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
1 godzinę temu, Bimba napisał:

Prosiła cię o komentarz?

Z pytaniem zwraca się bezpośrednio do mnie więc co się  wcinasz?

Bo mam ochotę i co mi zrobisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Magda19881 napisał:

I w sumie nie wiem czy nie lepszym rozwiązaniem póki co bylaby przeprowadzka do rodziców.

Patrząc po nastawieniu mamusi to mógłby być gwóźdź do trumny Waszego małżeństwa... Pewnie osobiście napisałaby pozew oraz wybrała synowi adwokata. Lepiej "użeraj się" z nią stacjonarnie.

Jeśli nie chcesz terapii to nie idź, na razie spróbuj sama z nim przewałkować temat. Mało emocji, dużo konkretów.

W każdym razie - powodzenia.

Jeśli będziesz chciała pogadać, pisz na priv, przechodziłam niezłe cyrki z moją teściową...

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Lady_in_red napisał:

Cześć Optymistka! 😂Widzę, że długo nie wytrzymałaś. 

Optymistka? A po czym poznałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Magda19881 napisał:

Po prostu po urodzeniu dziecka wszystko się popsuło. Teściowa zmienila się o 180 stopni A również mąż przyjął inną postawę. Nigdy od niego nie potrzebowałam pieniędzy, A to co nie wydalam na kkosztymieszkania to odkladalam i mąż o tym wiedział. Mąż się zmienił wobec kwestii finansowych, uważa że osobne konta powinny zostać A mi zwyczajnie da pieniądze, co mi nie odpowiada i on o tym wie. Niestety wie również o tym problemie teściowa i co najgorsze poparła syna, twierdząc, że ma rację bo w sumie to ja nawet nie powinnam wiedzieć ile on zarabia. 

Bo po urodzeniu dziecka jesteś przywiązana do mężusia i pewnie nie zwiejesz. Druga sprawa, to ta, że jak piszesz nigdy nie potrzebowałaś od niego pieniędzy i tak mu się to spodobało, że nie odpuści. I wiesz co myślę? Że za jakiś czas dostaniesz propozycję od teściowej, że zajmie się dzieciątkiem jak wrócisz do pracy. Mnie to wygląda na nie do końca spełnione macierzyństwo, może się jej wydaje, że nie ukleiła syna tak całkiem na swoją modłę, to teraz ma drugą szansę.

Radzą ci tutaj, żebyś zabrała dziecko i poszła do rodziców. Problem w tym, że twojemu mężowi może się to spodobać. Przecież tak naprawdę masz się utrzymać z dzieckiem sama. On ci pomoże, a za dwa lata ci powie, żebyś mu to oddała. Rozmawiałaś już z mężem i co to dało? Dwa tygodnie spokoju? Powtórzę się. Odwracasz kota ogonem, że to wy robicie jej łaskę mieszkając w jej mieszkaniu i tyle. Albo się matko mojego męża ode mnie odpier/dolisz i przestaniesz szczuć na mnie moje własne dziecko, albo cała nasza trójka, tak tak, trójka się wyprowadza i nie masz dostępu do dziecka. Z takimi tekstami, to każdy sąd zabroni ci się do dziecka zbliżać. Bo szkodzisz psychice dziecku (może się wystraszy). Oczywiście przy tym powinien być twój mąż, któremu również napyskujesz. Tak, jesteśmy małżeństwem, mamy dziecko i tworzymy rodzinę. Jeśli twoja matka nie przestanie naszemu dziecku mieszać w głowie, to nie powinna się z nim kontaktować. Co do finansów, to twój zasrany obowiązek jest utrzymać matkę twojego dziecka w momencie, kiedy nie ma pracy nie z jej winy, lub dziecko jest w wieku przedprzedszkolnym. Oczywiście nie krzykiem i płaczem a stanowczym spokojnym i dobitnym tonem.

Taka prawda autorko. Teściowa nie ma prawa mówić do dziecka o tobie w negatywach. Co innego, kiedy ci przycina, kiedy dziecko nie słyszy, bo możesz zignorować, a co innego mówić to do dziecka. Dziecko nie zignoruje, dziecko chłonie i uwierzy. I za rok, dwa będziesz mogła oddać swoje dzieciątko jego babci, bo dziecko będzie na dobrej drodze cię znienawidzić. Bo jesteś beznadziejna, nie dajesz mu cukierków, ubierasz go nie tak jak trzeba, wywozisz do tej drugiej paskudnej babci, a dziecko nie może sobie pozwalać na to, żeby lodów, czy zabawki nie dostać. I tak, powinnaś wiedzieć ile twój mąż zarabia i ile odkłada. Dziecka sobie sama nie zrobiłaś, a biologia tak nas stworzyła, że to kobiety znoszą cały trud ciąży, porodu i potem większość czasu opiekują się małym dzieckiem. Cwaniak jeden. Ciekawe, czy jak się rozchoruje, albo go szlak trafi, że będzie musiał przejść na rentę, to wtedy co? Pomożesz mu, czy go po prostu utrzymasz? Bo przecież rentę zjedzą np rehabilitacje.

  • Like 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, Gość_2 napisał:

Patrząc po nastawieniu mamusi to mógłby być gwóźdź do trumny Waszego małżeństwa... Pewnie osobiście napisałaby pozew oraz wybrała synowi adwokata. Lepiej "użeraj się" z nią stacjonarnie.

Jeśli nie chcesz terapii to nie idź, na razie spróbuj sama z nim przewałkować temat. Mało emocji, dużo konkretów.

W każdym razie - powodzenia.

Jeśli będziesz chciała pogadać, pisz na priv, przechodziłam niezłe cyrki z moją teściową...

Dokładnie. Bo jak Magda pokaże emocje, to on ją zleje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zamierzam przeprowadzić rozmowę z mężem w weekend. Koniec tygodnia, on wraca z pracy późno, usypianie dziecka to nie jest dobry moment. Rozmów było już dużo. Przebiegały różnie, roznie się też kończyły. Jedne awantura drugie wskazywaly że będzie poprawa. Ta rozmowa będzie już ostatnia rozmowa A zarazem decydującą. Życie w takich warunkach od prawie roku spowodowało że nie zależy mi na tym związku. On o tym wie, ze mi już nie zależy. Jednak mamy dziecko i muszę jeszcze próbować to wszystko ratować bo nie chce żeby dziecko wychowywało się bez ojca. Wiem, że dałabym radę sama, bo dziecko daje matce ogromna siłę do życia i do takiej nazwijmy to walki ale zwyczajnie nie chce pozbawiać dziecka ojca. No chyba że mąż by stosował przemoc wobec mnie albo był alkoholikiem. Jest to trudne bo cała ta sytuacja mnie wewnętrznie zniszczyla. Wiem że jest to doskonały temat dla psychologów czy nawet psychiatrów dlatego nie będę się nad tym rozwodzić.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, Unlan napisał:

Bo po urodzeniu dziecka jesteś przywiązana do mężusia i pewnie nie zwiejesz. Druga sprawa, to ta, że jak piszesz nigdy nie potrzebowałaś od niego pieniędzy i tak mu się to spodobało, że nie odpuści. I wiesz co myślę? Że za jakiś czas dostaniesz propozycję od teściowej, że zajmie się dzieciątkiem jak wrócisz do pracy. Mnie to wygląda na nie do końca spełnione macierzyństwo, może się jej wydaje, że nie ukleiła syna tak całkiem na swoją modłę, to teraz ma drugą szansę.

Wiesz że o tym samym sobie pomyślałam jakiś czas temu. Po pewnym czasie jak zauważyłam że jej zachowanie nie jest przypadkowe, że to się notorycznie powtarza i uświadomiłam sobie Że coś jest nie tak, to próbowałam zrozumieć przyczynę jej zachowania. W pewnym momencie nawet zapytałam męża czy jego matka nie jest chora psychicznie, bo to co odstawiala było karygodne. Oczywsicie mąż wie że ja nie mam nic do osób chorych wręcz przeciwnie uważam że jest to paskudna choroba i może dopasc każdego. Mąż nie zanegował tego, natomiast po pewnym czasie sprostował że nie leczy się psychiatrycznie natomiast z boku to tak może wyglądać jej zachowanie. Potem uZnalam że teściowa mnie zwyczajnie nie trawi. Ok ma.prawo ale nie ma prawa się tak zachowywać, no ale mąż powiedział,że nie i że ona ma taki charakter. I w sumie dopiero po jakimś czasie tak sobie pomyslalam że ona trochę zaczęła matkować do naszego dziecka. Co prawda nigdy nie pomagala przy dziecku, nigdy się sama z siebie nie zajęła czy nie przypilnowała natomiast o wszystko co ja robiłam przy dziecku miała problem. Nie wiem pomyślałam sobie nawet że ona się tak zachowuje żeby mi dziecko zabrać bo do takiej paranoi mnie doprowadziła już. No bo jak to nazwać... Ja przy tej kobiecie boję się zajmować własnym dzieckiem skoro proste czynności które wykonuje są zle. Jak asekurowałam dziecko które non stop upadalo główka do tyłu na panele to też było zle... potrafiła powiedzieć do dziecka że matka nie pozwala Ci się uderzyć A Ty musisz się uderzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Lady_in_red napisał:

Jak ty się czepiasz autorki to jest ok ale jak ktoś ciebie to już nie? 

Możesz podać miejsce cytując, w którym miejscu czepiam się autorki wątku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Magda19881 napisał:

w sumie nie wiem czy nie lepszym rozwiązaniem póki co bylaby przeprowadzka do rodziców. Ale... Nie po to się wyprowadzilam od nich już kilka lat temu żeby co? Wracać? Z dzieckiem? To jest i może dobre ale taka trochę porazka.

Przeczytaj teraz uważnie to co Ci napiszę. 

Z tego co piszesz twoi rodzice ani znajomi nie mają  bladego pojęcia o tym co się u ciebie  dzieje i jak jesteś traktowana  przez męża i teściową. 

Ukrywanie tej sytuacji, udawanie że nic się nie dzieje bo wstyd i porażka to najgorszy błąd jaki robisz.

Jeśli dojdzie do rozwodu A Ty nie będziesz miała świadków i dowodów zostaniesz potraktowana jak kłamczucha, tak samo jak te ofiary molestowań którą się wstydziły i nic nikomu nie mówiły.

Tyłek ratuje Ci terapia. Owszem, terapia może nie zadziałać  ale daje Ci przewagę przy rozwodowych przepychankach bo pokazuje że problem był, nie zmysliłaś go, podjęłaś działania żeby naprawić małżeństwo, a jeśli on odmawia terapii to duży minus dla niego.

Jeśli dojdzie do rozwodu to rozwodzić będziesz się z mężem, nie z tesciową i sądu nie bedzie obchodziło kto to "nastawił" czy źle wychował, i czy teściowa była miła czy wredna.

Jak zaczniesz się teraz stawiać to obstawiam scenariusz rozwodowy, więc się dobrze przygotuj.

Zacznij od uświadomienia rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A jest ktoś przychylny tobie kogo lubi twoja teściowa? Ja miałam problem ze swoją teściową (pierwszy raz i też po urodzeniu dziecka więc coś w tym musi być 😉 ) polegający na krytyce tego jak rozszerzam dietę dziecku. A bo nie zaczynam od 4 miesiąca tylko od 6, a bo nie daje cukru i soli to przecież na nic nie smakuje, a bo podaję kawałki zamiast papek i na pewno dziecko się udusi... Póki mówiła to do mnie to po prostu tłumaczyłam czemu tak a nie inaczej, nie wyglądała na przekonaną ale nie uważałam że muszę ją przekonać. Ot różnica pokoleń, nie musimy się zawsze zgadzać. Ale któregoś dnia podeszła do naszego synka gdy jadł i powiedziała coś w stylu "biedne dziecko, takie paskudztwa ci mama daje, ryż z warzywami, a fe... Ja bym ci jabłuszko z cukrem utarła ale nie pozwalają". I wiedziałam że to jest moment w którym muszę to uciąć. Pogadałam z moją babcią, którą teściowa bardzo lubi. Więc babcia przy kilku okazjach mnie pochwaliła za to samo za co teściowa krytykuje i bum, 0 komentarzy od tamtej pory... 🤷

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, kotka_paprotka napisał:

A jest ktoś przychylny tobie kogo lubi twoja teściowa? Ja miałam problem ze swoją teściową (pierwszy raz i też po urodzeniu dziecka więc coś w tym musi być 😉 ) polegający na krytyce tego jak rozszerzam dietę dziecku. A bo nie zaczynam od 4 miesiąca tylko od 6, a bo nie daje cukru i soli to przecież na nic nie smakuje, a bo podaję kawałki zamiast papek i na pewno dziecko się udusi... Póki mówiła to do mnie to po prostu tłumaczyłam czemu tak a nie inaczej, nie wyglądała na przekonaną ale nie uważałam że muszę ją przekonać. Ot różnica pokoleń, nie musimy się zawsze zgadzać. Ale któregoś dnia podeszła do naszego synka gdy jadł i powiedziała coś w stylu "biedne dziecko, takie paskudztwa ci mama daje, ryż z warzywami, a fe... Ja bym ci jabłuszko z cukrem utarła ale nie pozwalają". I wiedziałam że to jest moment w którym muszę to uciąć. Pogadałam z moją babcią, którą teściowa bardzo lubi. Więc babcia przy kilku okazjach mnie pochwaliła za to samo za co teściowa krytykuje i bum, 0 komentarzy od tamtej pory... 🤷

Oj nie nie nie, takie rzeczy nie z moja teściowa. To jest sprytna gadzina i nawet jeżeli ktoś zacznie gadać coś w jej obecności że ja coś dobrze robię to ona krytykuje ze zdwojoną siłą albo ironicznie mówi że ona sobie radzi z dzieckiem. Ogólnie, mojej teściowej nie lubi nikt. Pal licho moja rodzina, bo wiadomo ale moi znajomi jej po prostu nie trawią. Mieli okazję ja poznać na ślubie A potem kilka razy przy okazji jak byli w odwiedzinach i tutaj chciałabym napisać u nas ale w sumie to w odwiedzinach u niej w mieszkaniu. Moja znajoma już na naszym ślubie powiedziała że ona mi da popalić i wtedy jej jeszcze nie wierzyłam w to. Moi znajomi mówią jednym głosem, że mojej teściowej po prostu nie idzie słuchać. Według nich gada od rzeczy, jest przemadrzala i nie liczy się z nikim. Raz była taka sytuacja że czepiała się mnie non stop o łóżeczko, że dziecko powinno spać w łóżeczku. Wtedy zaczęłam ja wyśmiewać i przytaczac historię moich znajomych których dzieci śpią z nimi. Ona się obraziła i wyszła z mieszkania. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Magda19881 napisał:

Oj nie nie nie, takie rzeczy nie z moja teściowa. To jest sprytna gadzina i nawet jeżeli ktoś zacznie gadać coś w jej obecności że ja coś dobrze robię to ona krytykuje ze zdwojoną siłą albo ironicznie mówi że ona sobie radzi z dzieckiem. Ogólnie, mojej teściowej nie lubi nikt. Pal licho moja rodzina, bo wiadomo ale moi znajomi jej po prostu nie trawią. Mieli okazję ja poznać na ślubie A potem kilka razy przy okazji jak byli w odwiedzinach i tutaj chciałabym napisać u nas ale w sumie to w odwiedzinach u niej w mieszkaniu. Moja znajoma już na naszym ślubie powiedziała że ona mi da popalić i wtedy jej jeszcze nie wierzyłam w to. Moi znajomi mówią jednym głosem, że mojej teściowej po prostu nie idzie słuchać. Według nich gada od rzeczy, jest przemadrzala i nie liczy się z nikim. Raz była taka sytuacja że czepiała się mnie non stop o łóżeczko, że dziecko powinno spać w łóżeczku. Wtedy zaczęłam ja wyśmiewać i przytaczac historię moich znajomych których dzieci śpią z nimi. Ona się obraziła i wyszła z mieszkania. 

Ona sobie radzi z dzieckiem czyli chodzi o mnie. Teściowa zawsze mówi o mnie jako ONA. Nigdy nie zwraca się po imieniu czy na Ty.

  • Sad 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardzo przykre to wszystko... Faktycznie małe są szanse że ona się zmieni. Ale powinien zmienić się układ między nią a waszym małżeństwem... Będzie się obrażać na wyznaczanie granic ale trudno, trzeba to wpisać w koszty. Taki z niej szantażysta i najlepsze co można zrobić to ignorować jej zagrywki. Tylko to wszystko na nic jeśli nie masz męża po swojej stronie. Bo wy musicie być drużyną a ona kimś z zewnątrz. Trzymam kciuki za tę rozmowę którą planujesz. Jakby mąż w chwilach ataku cię bronił to wszystko inaczej by wyglądało. On chyba woli milczeć dla świętego spokoju... Ale to nie jest ten kaliber problemu który da się przemilczeć

  • Like 1
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Bimba napisał:

Przeczytaj teraz uważnie to co Ci napiszę. 

Z tego co piszesz twoi rodzice ani znajomi nie mają  bladego pojęcia o tym co się u ciebie  dzieje i jak jesteś traktowana  przez męża i teściową. 

Ukrywanie tej sytuacji, udawanie że nic się nie dzieje bo wstyd i porażka to najgorszy błąd jaki robisz.

Jeśli dojdzie do rozwodu A Ty nie będziesz miała świadków i dowodów zostaniesz potraktowana jak kłamczucha, tak samo jak te ofiary molestowań którą się wstydziły i nic nikomu nie mówiły.

Tyłek ratuje Ci terapia. Owszem, terapia może nie zadziałać  ale daje Ci przewagę przy rozwodowych przepychankach bo pokazuje że problem był, nie zmysliłaś go, podjęłaś działania żeby naprawić małżeństwo, a jeśli on odmawia terapii to duży minus dla niego.

Jeśli dojdzie do rozwodu to rozwodzić będziesz się z mężem, nie z tesciową i sądu nie bedzie obchodziło kto to "nastawił" czy źle wychował, i czy teściowa była miła czy wredna.

Jak zaczniesz się teraz stawiać to obstawiam scenariusz rozwodowy, więc się dobrze przygotuj.

Zacznij od uświadomienia rodziców.

Widzisz i tutaj się z Tobą zgodzę w kwestii tego, że de facto nie mam świadków na zachowanie teściowej. Mąż? Teść? Przecież jezeli są przyzwyczajeni do takiego zachowania więc dla nich to norma. 

Druga kwestia to taka, że moja rodzina wie o wszystkim, natomiast jący z nich ewentualnie świadkowie? Żadni, Bo mieszkają daleko. Znajomi też znają sprawę ale nie są z nami na co dzień.

Więc rzeczywiście jeżeli miałabym stanąć przed sądem teraz to jestem przegrana w kwestii dowodów. 

Mam znajomych prawników, i powiem Ci że wiele rozwodów spowodowanych jest właśnie przez teściowe A sądy bardzo nieprzychylnie patrzą na tesciowe w sądzie, w szczególności jako świadków. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, kotka_paprotka napisał:

Ps też śpimy razem 😂

Nie wiem jaki jest powód spania u Ciebie, czy dlatego że dziecko nie chce samo, czy to wasz wybór. Ale u nas przez 3 miesiące dziecko było po prostu nieodkładalne. Ciągły płacz, jedyne co je uspokajalo to właśnie bliskość. Był to trudny okres bo codziennie podejmowałam próby odkladania do łóżeczka ale wszystko na nic. Tłumaczyłam teściowej co się dzieje, a ona była na tyle podła, że potrafiła mnie wysmiac A dwa twierdziła że nie mam podejścia do dziecka. Jak zapytałam teścia czy mąż spał w łóżeczku to teść spojrzał na teściowa i nie wiedział co odpowiedzieć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, kotka_paprotka napisał:

 Ale któregoś dnia podeszła do naszego synka gdy jadł i powiedziała coś w stylu "biedne dziecko, takie paskudztwa ci mama daje, ryż z warzywami, a fe... Ja bym ci jabłuszko z cukrem utarła ale nie pozwalają". I wiedziałam że to jest moment w którym muszę to uciąć. Pogadałam z moją babcią, którą teściowa bardzo lubi. Więc babcia przy kilku okazjach mnie pochwaliła za to samo za co teściowa krytykuje i bum, 0 komentarzy od tamtej pory... 🤷

Skad ja to znam. Nie mamy tej samej teściowej? U mnie było tak "matka truje cię szkłem" w sensie sloiczkiem 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Magda19881 napisał:

Nie wiem jaki jest powód spania u Ciebie, czy dlatego że dziecko nie chce samo, czy to wasz wybór. Ale u nas przez 3 miesiące dziecko było po prostu nieodkładalne. Ciągły płacz, jedyne co je uspokajalo to właśnie bliskość. Był to trudny okres bo codziennie podejmowałam próby odkladania do łóżeczka ale wszystko na nic. Tłumaczyłam teściowej co się dzieje, a ona była na tyle podła, że potrafiła mnie wysmiac A dwa twierdziła że nie mam podejścia do dziecka. Jak zapytałam teścia czy mąż spał w łóżeczku to teść spojrzał na teściowa i nie wiedział co odpowiedzieć. 

Ja tak chciałam bo uważam że taka bliskość dziecku dobrze robi. Ale też z wygody przy nocnych kamieniach.

Czyli pewnie mąż też spał z nimi w łóżku... Może ona leczy tobą jakieś macierzyńskie kompleksy? Może sporo jej nie wychodziło więc ma w sobie frustrację z tego powodu i odreagowuje to wmawiając sobie i innym, że radzisz sobie jeszcze gorzej niż ona... Mam przyjaciółkę której teściowa wychowywała dzieci raczej oschle i widać że ją mocno gniecie jak serdecznie moja przyjaciółka traktuje swojego syna. Ciągle to krytykuje i próbuje forsować swój reżim. A przy tym się często tłumaczy w stylu "nie karmiłam piersią/ nie nosiłam/ nie bawiłam się i wszyscy żyją"

Edytowano przez kotka_paprotka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pari
20 godzin temu, Magda19881 napisał:

Zamierzam przeprowadzić rozmowę z mężem w weekend. Koniec tygodnia, on wraca z pracy późno, usypianie dziecka to nie jest dobry moment. Rozmów było już dużo. Przebiegały różnie, roznie się też kończyły. Jedne awantura drugie wskazywaly że będzie poprawa. Ta rozmowa będzie już ostatnia rozmowa A zarazem decydującą. Życie w takich warunkach od prawie roku spowodowało że nie zależy mi na tym związku. On o tym wie, ze mi już nie zależy. Jednak mamy dziecko i muszę jeszcze próbować to wszystko ratować bo nie chce żeby dziecko wychowywało się bez ojca. Wiem, że dałabym radę sama, bo dziecko daje matce ogromna siłę do życia i do takiej nazwijmy to walki ale zwyczajnie nie chce pozbawiać dziecka ojca. No chyba że mąż by stosował przemoc wobec mnie albo był alkoholikiem. Jest to trudne bo cała ta sytuacja mnie wewnętrznie zniszczyla. Wiem że jest to doskonały temat dla psychologów czy nawet psychiatrów dlatego nie będę się nad tym rozwodzić.

 

Dobrze, a uściślij dokładnie co chcesz powiedzieć, coś nowego co do tej pory nie powiedziałaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 godziny temu, Magda19881 napisał:

Zamierzam przeprowadzić rozmowę z mężem w weekend. Koniec tygodnia, on wraca z pracy późno, usypianie dziecka to nie jest dobry moment. Rozmów było już dużo. Przebiegały różnie, roznie się też kończyły. Jedne awantura drugie wskazywaly że będzie poprawa. Ta rozmowa będzie już ostatnia rozmowa A zarazem decydującą. Życie w takich warunkach od prawie roku spowodowało że nie zależy mi na tym związku. On o tym wie, ze mi już nie zależy. Jednak mamy dziecko i muszę jeszcze próbować to wszystko ratować bo nie chce żeby dziecko wychowywało się bez ojca. Wiem, że dałabym radę sama, bo dziecko daje matce ogromna siłę do życia i do takiej nazwijmy to walki ale zwyczajnie nie chce pozbawiać dziecka ojca. No chyba że mąż by stosował przemoc wobec mnie albo był alkoholikiem. Jest to trudne bo cała ta sytuacja mnie wewnętrznie zniszczyla. Wiem że jest to doskonały temat dla psychologów czy nawet psychiatrów dlatego nie będę się nad tym rozwodzić.

 

Po 1 przygotuj sie do tej rozmowy, zeby nie mowic chaotycnie, niczego nie przegapic, skupic sie na najwazniejszych faktach. Jezeli trzeba to spisz obie punkty na kartce, zebys byla rzeczowa i wiedziala co mowisz. Po 2 powiedz mezowi od pocatku, ze macie pare kwestii do obgadania i ze chcialabys zeby Cie wysluchal i postaral sie postawic na Twoim miejscu i zrozumiec. Po 3 moze faktycznie zaproponuj jako jedno z rozwiazan terapie (jezeli nie bedzie chcial to sama zapisz sie do psychologa, pomoze Ci w tym lekarz rodzinny) i chodz do niego 2x w tygodniu i opowiadaj co sie dzieje, jak sie czujesz itd. Tylko dzieki takim wizytom bedziesz gdzies miala "na papierze" dowody tych akcji, bo psychologowie robia notatki, a takze w sadzie sa w stanie poswiadczyc, ze jestes poczytalna, ze przychodzilas dlugo i opowiadalas, wiec poswiadczaja, ze wersja jest prawdziwa. I koniecznie opowiedz o tej sytuacji rodzinie.

A jezeli chodzi o wyprowadzke - bylam jedna z osob, ktora to zasugerowała, ale nie mialam na mysli, ze masz sie po prostu wyniesc. Mialam na mysli postaienie ultimatum mezowi, ze albo rozmawia z tesciowa, zalatwiacie kwestie mieszkania albo na zasadzie placicie jej cos i wynajmujecie i jestescie u siebie, albo wynosicie sie na wynajem lub na swoje, albo, jezeli sie nie zgodzi to wynosisz sie z dzieckiem. Jest szansa, ze mezowi zalezy zebyscie jednak byli obok, tylko po prostu sie nie zastanawia nad tym, bo jemu jest dobrze i mysli ze nie masz jaj, a w rzeczywistosci przemysli to i zacznie dzialac. OBY! A jezeli nie to mialam na mysli wyniesienie sie do rodzicow chwilowe, w sensie dopoki nie wymyslisz nic innego (jezeli by do tego doszlo a maz nic by nie zrozumial to mozesz go podac o alimenty i musi Was utrzymac tak czy siak, taki jego obowiazek). 

I tak jak mowi wiele osob tutaj - nie daj sie poniesc emocjom, nie kloc sie, jezeli dojdzie do ostrzejszej wymiany zdan to gleboki wdech i wydech i po prostu odpowiadaj mezowi, ze boli Cie jego zachowanie i nie czujesz sie z tym dobrze, ale nie bedziesz sie z nim klocic, bo nie takie masz zamiary. Chcesz to ratowac a nie konczyc. 

Powodzenia, daj znac co z tego wyszlo. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×