Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

58 minut temu, MamaAniola napisał:

Ja to Ci powiem, że już doczekać się nie mogę. 💙

Mąż się śmieje, że kolki, ząbki, nieprzespane noce, a ja na to czekam! No cóż... Ale tak jest! 🤷‍♀️ już nawet po kryjomu kupuje rzeczy dla Synka. przearanzowalismy tez pokój dzieci, żeby i synek miał swój kat, odpala mi się wicie gniazda 🙊

Super że cieszysz się ciążą i wszystko sobie przygotowujesz wcześniej, tak trzymaj 🙂 Wykorzystuj ten czas jak najlepiej, ja jakoś miałam opory i wszystko zostało mi na ostatnią chwilę. Gdzie zamiast sobie to ogarnąć w drugim trymestrze jak ma się najwięcej siły. To ja pod koniec ciąży dopiero się do wszystkiego zabrałam, a już byłam zmęczona i nie było chyba z tego tyle radości co powinno. Ale teraz nadrabiam każdego dnia jak się patrzę na moje małe szczęście 🥰 no ale jak wszystko będzie dobrze, to mam nadzieję że pod koniec roku wrócę po jedną z moich śnieżynek do kliniki 🙂 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, kaja356 napisał:

Super wiadomości. Ile masz lat? Będziecie wracać po ❄️❄️?

W tym roku kończę  35l i na pewno wrócę po rodzeństwo  🙂

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, kaja356 napisał:

Dziewczyny. Podziwiam was za siłę jaką macie w sobie i wolę walki o Szczęście  Jak radzicie sobie że stresem? 

Pierwsza procedura była dla mnie stresująca zwłaszcza stymulacja przed punkcja ale była też we mnie ciekawość i duża nadzieja że się uda , pierwszy cios to wiadomość że mamy tylko jedna blastkę z pięciu zapłodnień, a drugi to nieudany transfer . 

Teraz podbudowaliśmy budżet i podchodzimy drugi raz , nawet myśleliśmy o drodze na skróty i adopcji zarodka ale zdecydowaliśmy że powalczymy o własne. Wizytę planuje na końcówkę lutego a już teraz jak o tym pomyśle to mam już  stresa  , boję się że znowu mi kilka kilo spadnie , "zmuszam " się do jedzenia. Już wiem że to podejście będzie dla mnie cięższe bo wiem co i jak. 

Przepraszam, ale nie mam się komu wyżalić😔

 

Wiem, że każdy tak powie  nie stresuj się i łatwo się mówi innym. Ale stres ani nie pomoże ani nie ma pozytywnego wpływu. Za to spokój i głowa już tak. 

Jeżi masz ochotę to pewnie wyżal się i pozbądź się złych emocji..

Buziaki😍 i trzymam kciuki

Edytowano przez AniaKo
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, AsiaWin napisał:

Kaja, wiem co czujesz. Ja na samą myśl o invitro jestem zła, nie mówiąc już o badaniach i wizytach. Na myśl o braniu suplementów mam odruch wymiotny... na leki to reaguję wręcz agresja  że ja tego nie chcę brac i że zaraz zwariuje jak to sie nie skończy.  Oświadczyłam już mężowi że po zakończeniu tej procedury do końca życia nie wezmę żadnej tabletczy czy zastrzyku!

Nie wiem jak wytrzymam w pracy hustawki nastrojów od leków....

Myślę że musimy po prostu przetrwać.  To sie kiedyś skończy i to mnie trzyma przy życiu  😉

Asia wcale ,ale to wcale ci się nie dziwię. Branie takiej ilości leków na pewno nie sprzyja organizmowi. Między innymi dlatego zrezygnowałam z drugiej procedury. Mimo tego że pragnienie o posiadaniu kolejnego dziecka,jest gdzieś ze mną cały czas, to narazie no decyduje się na kolejną stymulację. Może już wogóle nigdy do tematu nie wrócę. Od kiedy tu jestem czyli od 1/2021 obserwuję jak dzielnie walczysz aby spełnić marzenie. Bardzo ci kibicuję! 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, LuLa napisał:

Ooo, 😁Ostrava byłam tam dawno dawno temu na niezłej imprezce, musimy Iskrzynko mieszkać niedaleko siebie bo ja mam 188 km. Orientowałaś się jak to wyglądam tam cenowo?

Ode mnie jest 104 km.

Jeśli chodzi o cenę, to na stronie kliniki jest cennik, ale chyba podobnie, jak w Polsce. Pełny program zapłodnienia - stymulacja (bez leków), punkcja, badanie i przygotowanie nasienia, zapłodnienie i hodowla zarodków do 3 doby - kosztuje 35800 CZK, czyli jakieś 6700 zł, za IMSI dodatkowo 8000  (1500 zł), wydłużenie hodowli do 5 doby 8000 (1500 zł), mrożenie i przechowywanie zarodków też ok. 1500 zł (może trochę więcej, zależy ile będzie mrożonych), KET 7000 (ok. 1300 zł), biopsja zarodków 10000 (1900 zł), badanie każdego 6000 (1100 zł). Plus do tego wszystkiego leki. Liczę, że przy bardzo optymistycznym wariancie wyjdzie min. 20 tyś. 😒 Ja na pewno nie mam takich pieniędzy, musiałabym wziąć kredyt i to mi teraz najbardziej nie daje spać i trochę blokuje, bo spłacanie takiej kwoty jednak jest już odczuwalne i boję się tego.

Edytowano przez Iskrzynka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, kaja356 napisał:

Dziewczyny. Podziwiam was za siłę jaką macie w sobie i wolę walki o Szczęście  Jak radzicie sobie że stresem? 

Pierwsza procedura była dla mnie stresująca zwłaszcza stymulacja przed punkcja ale była też we mnie ciekawość i duża nadzieja że się uda , pierwszy cios to wiadomość że mamy tylko jedna blastkę z pięciu zapłodnień, a drugi to nieudany transfer . 

Teraz podbudowaliśmy budżet i podchodzimy drugi raz , nawet myśleliśmy o drodze na skróty i adopcji zarodka ale zdecydowaliśmy że powalczymy o własne. Wizytę planuje na końcówkę lutego a już teraz jak o tym pomyśle to mam już  stresa  , boję się że znowu mi kilka kilo spadnie , "zmuszam " się do jedzenia. Już wiem że to podejście będzie dla mnie cięższe bo wiem co i jak. 

Przepraszam, ale nie mam się komu wyżalić😔

Kaja doskonale Cię rozumiem. Jak podchodziłam do in vitro to wydawało mi się, ze trochę wiem jak to wygląda, nie sprawdzałam wiele w internecie. Może to i dobrze😅 

Dla mnie sama stymulacja to akurat była najprostsza część tej procedury. Bardziej to mnie stresowało jak pogodzę wizyty w klinice z pracą. Przerażało mnie też znieczulenie ogólne.  Tym się najbardziej stresowałam od momentu wizyty u lekarza i podjęcia decyzji do samej punkcji. Nie wiedziałam wtedy, że prawdziwe Himalaje to się zaczynają dopiero potem. Prawdziwe otrzeźwienie przyszło zaraz po punkcji, jak się okazało, że wystąpiło u mnie ryzyko hiperstymulacji i transfer musi być odroczony o miesiąc. O dziwo sama hodowla zarodków i czekanie na rezultaty nie były tak stresujące. Najgorsze ze wszystkiego to jest oczekiwanie po transferze i otwieranie wyniku bety😬, jak tylko sobie o tym pomyślę to od razu jest mi słabo i niedobrze. 

Kaja jeśli masz taką możliwość to może spróbuj poszukać pomocy psychologa. Ja raz po pierwszym niepowodzeniu korzystałam z pomocy czata fundacji Ernesta (najbardziej kompetentni) oraz byłam na wizycie u psycholog w swojej klinice. Niektórym dziewczynom tutaj psycholog pomógł. Nie wiem czy istnieje jakaś uniwersalna rada jak sobie z tym wszystkim radzić. Ja podchodzę do tego zadaniawo, na zasadzie walki do stoczenia. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, BasiaC napisał:

Super że cieszysz się ciążą i wszystko sobie przygotowujesz wcześniej, tak trzymaj 🙂 Wykorzystuj ten czas jak najlepiej, ja jakoś miałam opory i wszystko zostało mi na ostatnią chwilę. Gdzie zamiast sobie to ogarnąć w drugim trymestrze jak ma się najwięcej siły. To ja pod koniec ciąży dopiero się do wszystkiego zabrałam, a już byłam zmęczona i nie było chyba z tego tyle radości co powinno. Ale teraz nadrabiam każdego dnia jak się patrzę na moje małe szczęście 🥰 no ale jak wszystko będzie dobrze, to mam nadzieję że pod koniec roku wrócę po jedną z moich śnieżynek do kliniki 🙂 

Mam wrażenie, że nadrabiam to co straciłam w ciąży z corka - wówczas zylam w wiecznym strachu, jakby w oczekiwaniu aż stanie się coś złego. Teraz popadłam w jakiś hurra optymizm 😀

Wspaniały plan, ile śnieżynek czeka jeszcze na Ciebie? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, kaja356 napisał:

Dziewczyny. Podziwiam was za siłę jaką macie w sobie i wolę walki o Szczęście  Jak radzicie sobie że stresem? 

Pierwsza procedura była dla mnie stresująca zwłaszcza stymulacja przed punkcja ale była też we mnie ciekawość i duża nadzieja że się uda , pierwszy cios to wiadomość że mamy tylko jedna blastkę z pięciu zapłodnień, a drugi to nieudany transfer . 

Teraz podbudowaliśmy budżet i podchodzimy drugi raz , nawet myśleliśmy o drodze na skróty i adopcji zarodka ale zdecydowaliśmy że powalczymy o własne. Wizytę planuje na końcówkę lutego a już teraz jak o tym pomyśle to mam już  stresa  , boję się że znowu mi kilka kilo spadnie , "zmuszam " się do jedzenia. Już wiem że to podejście będzie dla mnie cięższe bo wiem co i jak. 

Przepraszam, ale nie mam się komu wyżalić😔

Kaja, jeszcze raz ogromne ogromne kciuki. Dla mnie pierwsza procedura, a później kolejne transfery wiązały się z ogromnym ogromnym stresem. Pomagała mi z pozoru błaha rzecz - drobne żarty pan z kliniki, czy tych z rejestracji, czy tych na pobraniu krwi dające wiarę, że będę w ciąży. Śmiały się np że zbliżają się święta i niech mąż się nastawi, że będzie okna w tym roku myl, bo ja będę w tym czasie w ciąży. Ja w ciążę nie wierzyłam, to było dla mnie jak jakas fikcja. Taki drobny przekaz, wiara innych dodawała i mi wiary. Zaczynałam dopuszczać do siebie myśli, że kiedyś spełnię marzenie, a dla mnie taka jedna myśl w tamtym momencie to było bardzo bardzo dużo. 

Jedna z dziewczyn zacytowała tu kiedyś zdanie z książki Rozenek mówiący o tym, że in vitro nie jest powodem do strachu. To jest szansa i nadzieja. Dużo o tym później myślałam i to w zasadzie jest kwintesencja. Chyba najlepsza, a zarazem najtrudniejsza rzecz - zmiana sposobu myślenia. Zamiast zadawania sobie pytan: 'co jeśli się nie uda?' zacząć zadawać sobie pytania 'a co jeśli tym razem się uda?'. No właśnie, Kaja 🙂 co jeśli się tym razem uda? Kroczek po kroczku. Pomysl, że każdy kolejny zastrzyk, usg, pobranie krwi Cie do tego przybliża. Bo tak właśnie jest 💓

  • Like 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, MamaAniola napisał:

Jedna z dziewczyn zacytowała tu kiedyś zdanie z książki Rozenek mówiący o tym, że in vitro nie jest powodem do strachu. To jest szansa i nadzieja. Dużo o tym później myślałam i to w zasadzie jest kwintesencja. Chyba najlepsza, a zarazem najtrudniejsza rzecz - zmiana sposobu myślenia. Zamiast zadawania sobie pytan: 'co jeśli się nie uda?' zacząć zadawać sobie pytania 'a co jeśli tym razem się uda?'. No właśnie, Kaja 🙂 co jeśli się tym razem uda? Kroczek po kroczku. Pomysl, że każdy kolejny zastrzyk, usg, pobranie krwi Cie do tego przybliża. Bo tak właśnie jest 💓

MamaAnioła muszę to sobie zapamiętać😃 i przestawić głowę. Mój mąż zawsze mi powtarza, a jak się jednak uda to co Ty wtedy zrobisz? O co się wtedy będziesz martwić😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Olaaa1234 napisał:

W tym roku kończę  35l i na pewno wrócę po rodzeństwo  🙂

Wspaniale 🥰

Na nas również czekają jeszcze dwie sniezynki. W życiu bym nie pomyślała, że będę w takiej sytuacji 🥰

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Jennn napisał:

MamaAnioła muszę to sobie zapamiętać😃 i przestawić głowę. Mój mąż zawsze mi powtarza, a jak się jednak uda to co Ty wtedy zrobisz? O co się wtedy będziesz martwić😅

Twój mąż dobrze mówi! 😀 Ja też nie jestem urodzona optymistka, wręcz mistrzynią zamartwiania się na zapas 😀 tylko, że co to daje? Boję się i martwię o rzeczy, które mogą nigdy nie mieć miejsca, to tylko scenariusze, które podpowiada głowa, a nie fakty. trzeba się motywować i szukać pozytywów! 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, MamaAniola napisał:

Mam wrażenie, że nadrabiam to co straciłam w ciąży z corka - wówczas zylam w wiecznym strachu, jakby w oczekiwaniu aż stanie się coś złego. Teraz popadłam w jakiś hurra optymizm 😀

Wspaniały plan, ile śnieżynek czeka jeszcze na Ciebie? 

5 blastek 5 dniowych. 3 zamrożone pojedynczo i dwupak 😊 mam nadzieję na rodzeństwo dla mojej niuni. U nas było tak ogromne szczęście że 6 było zapłodnionych i wszystkie przetrwały. A pierwszy transfer był szczęśliwy. A naturalne nigdy nic a nic. 

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
54 minuty temu, MamaAniola napisał:

Twój mąż dobrze mówi! 😀 Ja też nie jestem urodzona optymistka, wręcz mistrzynią zamartwiania się na zapas 😀 tylko, że co to daje? Boję się i martwię o rzeczy, które mogą nigdy nie mieć miejsca, to tylko scenariusze, które podpowiada głowa, a nie fakty. trzeba się motywować i szukać pozytywów! 

Ja jestem generalnie optymistką, raczej opanowaną w sytuacjach kryzysowych, zawsze szukam od razu wyjscia. Cała walka z niepłodnością i IVF mnie bardzo przeczołgały i nieraz pesymizm wygrywa. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, BasiaC napisał:

5 blastek 5 dniowych. 3 zamrożone pojedynczo i dwupak 😊 mam nadzieję na rodzeństwo dla mojej niuni. U nas było tak ogromne szczęście że 6 było zapłodnionych i wszystkie przetrwały. A pierwszy transfer był szczęśliwy. A naturalne nigdy nic a nic. 

Kochana, z takim wynikiem pierwszego transferu i taka ilością mrozaczkow z pewnością doczeka się rodzeństwa 🥰

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Jennn napisał:

MamaAnioła muszę to sobie zapamiętać😃 i przestawić głowę. Mój mąż zawsze mi powtarza, a jak się jednak uda to co Ty wtedy zrobisz? O co się wtedy będziesz martwić😅

Uda się i będziesz się już do końca życia martwić o dzieciątko ❤️

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, ze się nie odzywam ale mam chwile załamania. W środę zaczynam szczepionki, patrzę na kalendarz i widzę tylko upływający czas i zero efektów. Tylko to koszmarne czekanie. Do tego nie znam nikogo kto po szczepionkach u dra Malinowskiego i po in vitro doczekał się dziecka. Tyle już kasy wydanej, wylanych lez i nerwów a efektu brak. Podziwiam Wasza wole walki i optymizm. Chciałabym żeby to wszystko już się skonczylo 😔

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Evi35 napisał:

Przepraszam, ze się nie odzywam ale mam chwile załamania. W środę zaczynam szczepionki, patrzę na kalendarz i widzę tylko upływający czas i zero efektów. Tylko to koszmarne czekanie. Do tego nie znam nikogo kto po szczepionkach u dra Malinowskiego i po in vitro doczekał się dziecka. Tyle już kasy wydanej, wylanych lez i nerwów a efektu brak. Podziwiam Wasza wole walki i optymizm. Chciałabym żeby to wszystko już się skonczylo 😔

Ja co prawda nie u profesora bo terminy były odległe, ale u dr Sachy. Myśle ze szczepionki są takie same, w każdym razie udało się nam za pierwszym razem zaraz po badaniu kontrolnym 😉

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Vika555 napisał:

Ja co prawda nie u profesora bo terminy były odległe, ale u dr Sachy. Myśle ze szczepionki są takie same, w każdym razie udało się nam za pierwszym razem zaraz po badaniu kontrolnym 😉

Dzięki. Po 3 szczepieniach podeszłas do in vitro? Ile % allo miałaś? Ja zaczęłam czytac o tej metodzie ze cześć lekarzy uważa ze to nie ma w ogóle związku z powodzeniem in vitro. I sama już nie wiem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Apropo allo mlr... gdzie w Trójmieście można to zrobić? Czy wogole jest takie miejsce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Evi35 napisał:

Dzięki. Po 3 szczepieniach podeszłas do in vitro? Ile % allo miałaś? Ja zaczęłam czytac o tej metodzie ze cześć lekarzy uważa ze to nie ma w ogóle związku z powodzeniem in vitro. I sama już nie wiem. 

To prawda cześć tak twierdzi, ja przed miałam 1,1, po z tego co pamietam 39. Po szczepieniach podeszłam od razu do In vitro, nie miałam już sił na naturalne starania 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Vika555 napisał:

To prawda cześć tak twierdzi, ja przed miałam 1,1, po z tego co pamietam 39. Po szczepieniach podeszłam od razu do In vitro, nie miałam już sił na naturalne starania 🙂

Ja mam w lutym 2 szczepienia i w tym czasie mam się starać naturalnie. Jak do końca marca - czyli w trakcie szczepień się nie uda to weryfikacja wyników badań i przygotowanie do in vitro. Nie chce już dłużej czekać. Po prostu jestem już zmęczona. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Evi35 napisał:

Ja mam w lutym 2 szczepienia i w tym czasie mam się starać naturalnie. Jak do końca marca - czyli w trakcie szczepień się nie uda to weryfikacja wyników badań i przygotowanie do in vitro. Nie chce już dłużej czekać. Po prostu jestem już zmęczona. 

Kochana postaraj się wytrzymać i myśleć pozytywnie. My będziemy trzymały mocno 👊✊ i miejmy nadzieję że się wszystko uda 🙂

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Evi35 napisał:

Ja mam w lutym 2 szczepienia i w tym czasie mam się starać naturalnie. Jak do końca marca - czyli w trakcie szczepień się nie uda to weryfikacja wyników badań i przygotowanie do in vitro. Nie chce już dłużej czekać. Po prostu jestem już zmęczona. 

Będzie dobrze. Ja na wieść o szczepieniach trochę się załamałam, bo czas, pieniądze i różne opinie. Pojechałam nawet na konsultacje do innego lekarza do Warszawy, który ogólnie wyśmiał temat. Ale postanowiłam wrócić jednak do mojego i mu zaufać, dziś wiem ze szczepienia to była najlepsza decyzja i teraz o 5:30 bawimy się z małym terrorysta. Trzymam za Ciebie mocno kciuki i Ty sama musisz uwierzyć ze się uda. Wiem ze łatwo się mówi, ale równo rok temu byłam w tym miejscu gdzie jesteś Ty, bo w styczniu zaczęłam szczepienia❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Evi35 napisał:

Przepraszam, ze się nie odzywam ale mam chwile załamania. W środę zaczynam szczepionki, patrzę na kalendarz i widzę tylko upływający czas i zero efektów. Tylko to koszmarne czekanie. Do tego nie znam nikogo kto po szczepionkach u dra Malinowskiego i po in vitro doczekał się dziecka. Tyle już kasy wydanej, wylanych lez i nerwów a efektu brak. Podziwiam Wasza wole walki i optymizm. Chciałabym żeby to wszystko już się skonczylo 😔

Nie martw się Kochana czuje, że wszystko będzie dobrze tym razem 😊 ja też jestem po szczepieniach u doktora Sydora moje allo przed wynosiło 0% a po 66% i pierwsze podejście po serii szczepien udało się aktualnie 22+4tc więc jest o co walczyć 🥰 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.01.2022 o 11:14, MamaAniola napisał:

Niestety nie mam. Mój pierwszy Synek zmarł kilka godzin po porodzie (był wczesniakiem). Po dwóch latach urodziłam córkę, która w październiku skończyła dwa lata. Kolejna ciąża to było puste jajo płodowe. Obecnie jestem w 15 tc 🥰 moja droga była wyboista. 

Początkowo przyczyną podejścia do ivf było moje PCOS, brak owulacji i słabe parametry nasienia. To się zmieniło po pierwszym porodzie, który mnie 'wyleczyl' i zaczęłam mieć owulacje. Z kolei parametry nasienia, jak wspomniałam, na przestrzeni lat starań bardzo się pogorszyły i obecnie to jest nasz jedyny powód starań przez ivf.

 Ja w mojej przerwie od Invitro przegapilam, ze jestes w ciazy! Gratulacje!!!

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.01.2022 o 20:15, kaja356 napisał:

Dziewczyny. Podziwiam was za siłę jaką macie w sobie i wolę walki o Szczęście  Jak radzicie sobie że stresem? 

Pierwsza procedura była dla mnie stresująca zwłaszcza stymulacja przed punkcja ale była też we mnie ciekawość i duża nadzieja że się uda , pierwszy cios to wiadomość że mamy tylko jedna blastkę z pięciu zapłodnień, a drugi to nieudany transfer . 

Teraz podbudowaliśmy budżet i podchodzimy drugi raz , nawet myśleliśmy o drodze na skróty i adopcji zarodka ale zdecydowaliśmy że powalczymy o własne. Wizytę planuje na końcówkę lutego a już teraz jak o tym pomyśle to mam już  stresa  , boję się że znowu mi kilka kilo spadnie , "zmuszam " się do jedzenia. Już wiem że to podejście będzie dla mnie cięższe bo wiem co i jak. 

Przepraszam, ale nie mam się komu wyżalić😔

Kaja u mnie w pierwszej kolejnosci pomogla rozmowa z psychologiem. Pozniej w kolejnym etapie poinformowalismy najblizszych rodzine i przyjaciol i to spowodowalo taka jakby ulge. Calkiem zmienilo sie moje nastawienie do in-vitro. Teraz jestem w trzeciej procedurze i po tygodniu stymulacji i mysle poprostu o tym, ze jest masa ludzi na swiecie, ktora nie ma dostepu i srodkow, zeby z tej pomocy medycznej skorzystac, wiec traktuje sie jako szczęściara, która ten dostep do najnowszej wiedzy medycznej ma i to mi na razie pomaga.

A przez caly rok od pierwszej procedury najbardziej pomaga mi pozwolenie sobie na te niemile uczucia, pozwolenie sobie na wyplakanie i odreagowanie tego stresu. Dziala to na mnie bardzo oczyszczajaco, jak juz sie za duzo nazbiera.

Dzis mam USG, zeby sprawdzic jak reaguje na stymulacje, wiec pewnie za tydzien punkacja...

  • Like 4

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
34 minuty temu, Gladiola napisał:

 Ja w mojej przerwie od Invitro przegapilam, ze jestes w ciazy! Gratulacje!!!

 

Dziękuję Ci, kochana! I ogromne kciuki za powodzenie procedury 🍀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, dziś byłam u lekarza, pęcherzyk 20mm… transfer ma być w sobotę 05.02. cykl naturalny …. a dopiero od czwartku 03.02 mam brać Utrogest, jedna tabletkę dopochwowo … i tak się zastanawiam czy to nie za mało  progesteronu 😞 nie dostałam żadnego dufastonu 😞 hmmm… co sądzicie ? Progesteron w 11 dniu cyklu miałam 0,24. Dziś czekam na wyniki krwi … najgorzej ze moja pani doktor ma urlop, byłam dziś u innego lekarza i dopiero jak wyszłam jakoś mnie ten dufaston zastanowił 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Maddalena napisał:

Dziewczyny, dziś byłam u lekarza, pęcherzyk 20mm… transfer ma być w sobotę 05.02. cykl naturalny …. a dopiero od czwartku 03.02 mam brać Utrogest, jedna tabletkę dopochwowo … i tak się zastanawiam czy to nie za mało  progesteronu 😞 nie dostałam żadnego dufastonu 😞 hmmm… co sądzicie ? Progesteron w 11 dniu cyklu miałam 0,24. Dziś czekam na wyniki krwi … najgorzej ze moja pani doktor ma urlop, byłam dziś u innego lekarza i dopiero jak wyszłam jakoś mnie ten dufaston zastanowił 

I tak, że dostałaś jakikolwiek progesteron na cyklu naturalnym. Wiele, jak nie większość dziewczyn na naturalnym nie dostawały wcale, bądź dopiero po weryfikacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ah ok … niestyte nie znam się, to moj pierwszy transfer stad dopytuje …. Dzięki za odp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×