Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość duszyczka we łzach

Klub skrzywdzonych dusz... szkoda że takiego nie ma bo wstąpiłabym natychmiast..

Polecane posty

DwŁ, bardzo Ci dziękuję za Twoje wczorajsze słowa! Ja chyba jednak muszę o siebie zadbać, bo czym mam przyciągać uwagę płci brzydkiej, jak Bozia urody nie dała???? Problem w tym, że nigdy mnie tego nie uczono, nigdy nie miałam ciągot do dziewczyńskich zabaw (lalki won!), zresztą to trudne, jak się ma starszego brata... i teraz na \"stare lata\" muszę się uczyć być kobietą, którą się ni cholery nie czuję... faceci chcą się żenić z babami, a nie z jakimiś bezpłciowymi tworami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ę! Ale przecież na ulicach nie widać samych wymalowanych lalek! Spójrz na jakieś pary i czy rzeczywiście w każdym przypadku to jest jakaś wystrojona panienka? Wątpię! Przyjrzyj się żonom, młodym mamom... No właśnie... a Twoja bratowa? Sory że tak pytam. Ale nikt mi nie wmówi że tylko mistrzynie makijażu są \"sparzone\"... Za dużo lat żyję i za dużo widziałam a jeszcze więcej par znam..... Więc mnie nie przekonasz. ;) Człowiek nie może się tak całkowicie zmienić. Owszem: TRZEBA dbać o siebie, dobrze wyglądać itd. Ale to nie może być celem samym w sobie! Może się mylę ale dla mnie w każdym razie milion rzeczy jest ważniejszych. Wiesz co Ci powiem Ę? Tylko tym razem nie o wystrojonych pannach a facetach.. No więc znałam kiedyś takiego jednego co MUSIAŁ mieć wszystko co najmodniejsze, najdroższe, najpiękniejsze, najlepsze i \"markowe\". I wiesz co? Niedobrze mi się od tego robiło! Niedobrze! Takie zapatrzone w siebie żyjątko które myśłi że tylko tym można zaimponować bo inaczej to odpadnie z \"wyścigu\". Nie wszystkim takie osoby imponują. Szkoda że nie mogę Ci przedstawić moich znajomych. Chodzą normalnie ubrani, dziewczyny nigdy nie \"kręcily\" tyłkami i nie miały bluzek za astronomiczne sumy. A jednocześnie to ludzie wykształceni, niektórzy to się pną po szczeblach kariery naukowej. Ale są skromi! I tym mi imponują! I to jak! Są też osoby przeciętne, mniej wykształcone itd. A ja się cieszę że nigdy żadna z nas nie była taką wymalowaną lalą! Nie wiem jak Ciebie ale mnie troche takie osoby peszą! Czuję się niepewnie bo nie miałabym z nimi o czym mówić. No chyba że przestudiowałabym dzień wcześniej książkę \"Sztuka makijażu i perfekcyjnego wyglądu\" :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale mnie wcale nie zależy na tym, żeby być lalką Barbie w różowej miniówie, obcisłej bluzce za 2 stówy z dekoltem do pasa i tipsami w jakieś p....przone wzorki! Ja chcę się dobrze czuć w bardziej eleganckim wydaniu niż powyciągane swetrzyska i stare jeansy lub dresy. Choćbym nie wiem jak ładnie się ubrała, ZAWSZE się czuję jakbym miała wór od ziemniaków na sobie. Z kolei moja przyjaciółka, gdyby nawet założyła na siebie worek od ziemniaków i wyszła rozczochrana na ulicę, zawsze się będzie podobać facetom i przyciągać ich spojrzenia. Chcę być uzdolniona do akceptacji własnego ciała - tfu: cielska! Ja chcę mieć powodzenie u chłopaków, chcę zasłużyć na miłość, kochać i być kochaną! Tyle. Czy to aż tak dużo? Dlaczego muszę tyle trudu wkładać w to, żeby się mną ktoś zainteresował, a innym dziewczynom przychodzi to samo z siebie? Dlaczego pierwszą miłość przeżywają jak mają 15 lat, a ja do dziś czekam i nic z tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 18-latka
Czesc Duszyczki!! Darielko to sie okaze na poczatku sierpnia czy jestem studentka czy nie. A do tej pory bedzie stres... Ę nie kocha sie za cos, ale mimo czegos ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wpadłam tu jeszcze na chwileczkę..... :) Ę..... a to przepraszam. Nie wiedzialam że chcesz mieć takie powodzenie u chłopaków. OK zwracam honor. :) Myślałam że chcesz być elegancka a ten \"jedyny\" to sam Cię wyłowi. Przynajmniej tak zawsze \"mówili na mieście\".. :D Że ten jedyny to sam znajdzie. Z jednym się nie zgodzę tylko: na miłość wcale nie trzeba zasłużyć. Gdyby tak było: to musiałabym stwierdzić że wokół mnie jest niesprawiedliwie, że wiele osób nie zasłużyło a mają a ci co im się należy nie mają. Miłość poprostu jest. Albo nie. Ale na nią się nie da się zasłużyć. Tak uważam. Dobranoc dziewczyny. 18-latko 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pisząc, że chcę mieć powodzenie u chłopaków nie miałam na myśli tego, żeby za każdym razem, gdy wyjdę na ulicę, ciągnął się za mną sznur facetów i żeby co chwila rozlegały się za mną gwizdy... nie o takie powodzenie mi chodzi. Chcę, żeby faceci dostrzegali we mnie kobietę, a nie kumpelę od piwska. Chcę się podobać również fizycznie, bo nie oszukujmy się, ale to mimo wszystko ma znaczenie. To cholernie boli, że nie miałam szans uczyć się miłości, zdobywać doświadczeń w tworzeniu związku jak byłam w liceum czy na studiach. Teraz jest mi coraz trudniej, bo nie jestem już podlotkiem. Do tego mam cały bagaż złych, trudnych i dramatycznych przeżyć, a tacy ludzie nie są łatwi we współżyciu. Inni to wyczuwają. Jesli ktoś miałby mnie kochać pomimo tego wszystkiego, to musiałby być herosem i zarazem masochistą... Dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ę czekałam jeszcze na Twoją wypowiedz. Powiem krótko: znajdzie sie \"heros i masochista\" w jednej osobie. I do tego będziesz dla niego najbardziej kobiecą kobietą na naszej planecie. Znam wiele osób które miały może i bardziej popaprane życie a jednak! Los się odwrócił. I nie rób się taka stara! To co ja mam powiedzieć! ;) No dobra - to idę się położyć już do trumny.... :D Teraz już naprawdę uciekam. Dobrej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Ę chyba się nie obraziłaś? :o Ja tak za bardzo nie umiem doradzać i pocieszać. Ale poprostu życzę Ci jak najlepiej. (wiem że przekazywanie tego wychodzi mi nieco nieporadnie..... ;) ) Pozdrawiam Cię Ę.... :) Cari100 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ 🖐️ :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, skąd, wcale się nie obraziłam. Wiem, że to jest głupie; jeśli będę wszystkim naokoło truć, to nie osiągnę w ten sposób spełnienia moich marzeń. Bardzo bym chciała o tym nie myśleć, przestać się przejmować, ale mam tę cholerną deprechę i najbardziej ze wszystkiego to bym chciała zejść z tego świata i nie musieć się już dłużej męczyć. pozdrawiam, a Tobie, Cari, dziękuję za serduszka!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ę no to się cieszę że nie pogniewałaś się.... Może jak wyjedziesz to trochę odpoczniesz i oderwiesz się od codzienności i będzie lepiej... Może spojrzysz na pewne sprawy inaczej... Hmm... rozumiem Cię jak tak mówisz że czasem chciałabyś już zejść z tego świata... :( Rozumiem doskonale bo też mam często takie myśli. Z drugiej strony żal mi bo wiem że już drugi bilet wstępu na ten świat - na mnie więcej nie czeka. Ale tak to już jest że czasem są takie dni że poprostu mamy wszystkiego dosyć i chciałoby się \"wysiąść\". A gdy takie dni są częste - to ponoć jest to depresja... Więc ja też się mogę pod tym podpisać. Oby na tych wakacjach Ci się podobało i obyś wróciła odmieniona! :) Wakacji też mi trochę żal bo nigdzie nie pojadę z dwóch powodów: brak gotówki na takie coś i sama się jakoś bałabym wyjechać. No i smutno tak pojedynczo! :( Więc Ę ciesz się że jedziesz może przeżyjesz fajny czas! Napewno przeżyjesz! Tak bardzo chciałabym Cię pocieszyć. Ale nie wiem jakich słów użyć i co powiedzieć. Marny ze mnie pocieszyciel. :( A tak dobrze Ci życzę a mi nie wychodzi!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ę 🌼 🌼 🌼 życzę Ci udanych wakacji, słońca i wspaniałych przeżyć. Cętnie bym zabrała duszyczkę we łzach i przyjechałabym do Ciebie, aby wypocząć,jesteście mi takie bliskie ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️ ❤️❤️ Gdzie ta Darielka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Wam bardzo za te wszystkie ciepłe słowa :) Myśl o rychłym wyjeździe trzyma mnie przy życiu, bardzo się cieszę, że się wyrwę na trochę z tego bydlęcego wagonu (bo trudno to nazwać domem). Tak mało doceniam to co piękne w moim życiu. Mam przecież wspaniałych Przyjaciół! O ile bez męża/żony jakoś sobie można w życiu poradzić, to bez przyjaźni nijak się nie da. A mnie otacza tyle życzliwych osób, którym (chyba) jestem potrzebna. Mam Komputerowego Korespondenta (taką ksywę sobie nadał kolega mojego brata, o którym Wam niedawno pisałam), dzięki któremu (a dokładniej - dzięki korespondencji z nim) czuję, że rozwijam się wewnetrznie, poszerzam horyzonty - to niesamowicie inteligentny, oczytany i przy tym (to wyczuwam w jego mailach) skromny facet, pokrewna dusza, bo myślący i czujący podobnie jak ja. Nie nalega na spotkanie po dwóch mailach na krzyż, jak inni faceci, których poznałam via internet i bardzo się z tego cieszę. Może kiedyś dojdzie do spotkania, w końcu to kumpel mojego brata :) Mam Muzykę, gitarę, góry, rower i mnóstwo innych źródeł radości. DweŁ, pytałaś wcześniej o moją bratową :) no więc jest to typowo imprezowa dusza, kobieta-taran idąca do celu po trupach, ale jednocześnie otwarta i ciepła osoba. Nie ma urody miss świata, ale jest zadbana i kobieca. No właśnie. Nie taka Maryna ze wsi (choć jest właśnie ze wsi!) jak ja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyciągam wnioski z tekstu powyżej: ja tu widzę same plusy! :D W każdym razie jest dużo pozytywnych rzeczy na których można bazować. Masz przyjaciół.. to cudowne! I skoro to jest jeszcze liczba mnoga to szczęście jest zwielokrotnione! No widzisz Ę - jesteś otwartą osobą. Rozmawiasz z ludzmi (z tym facetem piszesz znaczy). Czyli to nie jest wcale taka głęboka depresja.. Tylko chyba głęboki dół. Trzeba z niego wyjść choćby nie wiem jak wiele miał metrów głębokości. Wierz mi że ludziom z depresją wcale nie chce się niczego robić. Sensu nie ma nic. Inni ludzie wcale nie mają znaczenia, nie interesują. Nie chce się wyjeżdżać, poznawać nowe miejsca. Nie ma się ochoty na przeżywanie czegokolwiek. Tylko marzy się aby zasnąć i ... więcej się nie obudzić.... Ę ale u Ciebie jest inaczej! A będzie jeszcze inaczej kiedyś (to znaczy lepiej). A Maryną to Ty na 100% nie jesteś!!!! :D Poprostu chyba nie zdajesz sobie sprawy jaką masz w sobie wartość albo ktoś tę wartość w przeszłości zdeptał..... :( Nie wiem. Przepraszam że tak mówię. To tylko takie moje spostrzeżenia (a wiesz że ja na psychologa to się nie nadaję..... ;) ) Cari100 jedziemy razem na cudowne wakacje!!!!!! ;) :D :D :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość furba
pierwszy raz w waszym klubie... i wlasnie potrzebuje pocieszenia:(rozstalam sie z chlopakiem po 2,5 roku bycia razem. w ciagu tych lat nie bylo rozowo, nie klocilismy sie, nie zdradzalismy, nie bylo obsesyjnej zazdrosci ani klamstw- on byl moja bratnia dusza, prawie idealem...wlasnie--->prawie.. ciagle pojawial sie ten problem- byl zbyt zamkniety w sobie i za malo dawal mi czulosci,dotyku, uczucia, ja czulam sie mimo wszystko samotna i plakalam, wtedy on mowil ze postara sie otworzyc ale po czasie wszystko wracalo do normy:(wiem ze w jakis sposob mnie kochal ale czulam sie czasami zaniedbywana, nie potrafilam go otworzyc a sama-bedac po przejsciach-potrzebowalam czulosci jak powietrza. tak to sie toczylo-bylo dobrze od zalamania do zalamania... 2 miesiace temu, po wielu rozstaniach i powrotach wreszcie powiedzialam ostateczne \"zegnaj\", i nawet dzielnie sie trzymalam. poczulam cos na ksztalt wyzwolenia, (zwlaszcza, ze ostanie miesiace to byla ciagla niepewnosc co tak naprawde czuje i czy to TEN, pragnienie by cos zaiskrzylo w moim zyciu, coraz wieksza irytacja i nawet zauroczenie kims innym.) ale z czasem zwlaszcza w ostatnich dniach tesknie za nim, mysle o wszystkich dobrych chwilach, o tej wiezi jaka nas laczyla, o tym ze rozumielismy sie jak nikt inny i bylismy prawie dla siebie stworzeni ...przed kilkoma minutami poprosilam bysmy wrocili do siebie-on jednak stwierdzil ze nic by z tego nie wyszlo, ze jesli mielisbysmy probowac i znow sie rozstac to on juz nie potrafilby sobie z tym poradzic... a ja... mam mieszane uczucia:(z jednej strony wiem ze nasze pragniena sie rozmijaja i nie potrafimy sie zmienic, wiem ze nie moge mu zagwarantowac ze jestem pewna swoich uczuc i ze wiem ze on jest NIM, nie moge mu zagwarantowac ze wystarczy mi to co on mi daje i nie bede pragnac wiecej(on twierdzi ze nie potrafi sie otworzyc) a z drugiej boje sie ze nic juz mnie podobnego nie czeka, ze nigdy juz nie spotkam kogos kto bedzie mi tak bliski, z kim tyle wspolnych spraw bedzie mnie laczyc. boje sie ze kazdy kto zacznie znaczyc dla mnie choc troche nie bedzie w stanie dorownac swemu poprzednikowi-ze ja ciagle bede porownywac, a wszystko bedzie mi przypominac. boje sie ze juz nie bede chciala sie zaangazowac(zwlaszcza ze i tak mam z tym problemy), wiedzac jakie cierpienia to niesie.... przydluga to historia i raczej histeria:) nie jest zbyt skladna i zrozumiala pewnie ale prosze dziewczyny, pomozcie-czy i wy tak czulyscie?jak sobie z tym poradzic, jak zapomniec, nie deprecjonujac wspomnien ale tez nie przechowywujac ich obsesyjnie??jak pozwolic odejsc??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie umię Ci pomóc , ale nigdy nie mów nigdy 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Furba 🖐️ Bardzo Ci współczuję tego co teraz przeżywasz. Jak czytałam Twoją historię to było tam parę zdań jakby przeze mnie napisanych. Pytasz jak pozwolić odejść? Czy ja wiem... Podobno lekarstwem jest czas. Więc pozwolić płynąć czasowi. Teraz jednak pewnie Cię to nie pociesza... Napisałaś że po tym rozstaniu 2 miesiące temu poczułaś coś na kształt wyzwolenia..... Może gdyby tak sobie uświadomić od czego konkretnie jest to wyzwolenia, od jakich uczuć i przeżyć - może utworzyłaby się odpowiedz która uświadamiałaby że jednak to nie była \"ta osoba\".... ta prawdziwa? Z drugiej strony piszesz że tęsknisz. To też rozumiem. Ciężko mi radzić bo sama sobie nie radzę. Poczekaj na inne dziewczyny tutaj - one lepiej piszą i pomagają... Pozdrawiam Cię serdecznie. Trzymaj się jakoś..... 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość furba
dzieki za odpowiedz:) poczulam wyzwolenie od ciaglej niepewnosci, od irytacji, ktora z czasem obydwoje zaczelismy odczuwac. powoli rzeczy ktore kiedys wywolywaly usmiech stawaly sie coraz bardziej drazniace. poczulam wyzwolenie od ciaglego miotania sie... ale teraz ... placze...i pojawiala sie niebezpieczne mysli.. co zrobic zeby przestac czuc..:"(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość furba
echhh.. w tej chwili nic juz nie wiem kiedy sie dzis rozstalismy, pobieglam za nim...ale nie wiedzialam co mu powiedziec?blagac, kiedy sama nie jestem pewna ze nam sie uda...?wiec przystanelam i zawrocilam...ale teraz serce peka:( wszyscy mi mowia ze dobrze sie stalo, ze trzeba zaczac zycie od nowa i podaja swoje przyklady-znalezli nowa milosc po ciezkim rozstaniu... ale ja, nie wiem sama... moze to tylko strach przed samotnoscia, przed innym zyciem, przed wyjsciem ze skorupki? a moze bedzie tak ze juz nigdy nie opusci mnie ten smutek? dzieki za odpowiedzi i prosze o wiecej:) a tymczasem chyba wypada juz zyczyc dobranoc postaram sie zasnac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobranoc Furba 🖐️ No widzisz...... skoro wszyscy tak mówią...... :) Coś w tym musi być. Śpij spokojnie. Też już pójdę spać. A swoją drogą to co napisałaś wyżej to żywcem z moich myśli wyrwałaś...... Dobranoc dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Furba, Twoja wypowiedź natchnęła mnie do takich refleksji... Nie znam się na facetach, ale z tego co zdążyłam zauważyć, oni w ogóle mają problem z uzewnętrznianiem swoich uczuć i przyznawaniem się do jakichś swoich słabości, nie odbierają świata sercem, nie patrzą na niego przez pryzmat uczuć tak jak kobiety. Czytałam kiedyś pewien artykuł i zapamiętałam stamtąd szczególnie jedno zdanie - że kobiety wychowane w micie miłości romantycznej wierzą, że partner będzie dla nich skałą i twierdzą, zniesie wszystko i zaradzi wszystkiemu. Ja niestety jestem jedną z takich kobiet, marzę o takiej romantycznej miłości i myślę, że przez to ciężej będę znosić trudności, które są w związku normalne i naturalne. Nie istnieją związki łatwe, a ja cały czas tkwię w takim myśleniu, że partner powinien spełniać wszystkie moje oczekiwania. W ciągu mojej pierwszej, krótkiej i nieudanej próby zbudowania związku zdążyłam się już nauczyć, że trzeba starać się ze sobą rozmawiać o swoich potrzebach i odprogramować w sobie myślenie, że partner będzie jasnowidzem i sam się domyśli, czego mi potrzeba. Dam taki przykład: kiedy jeszcze \"chodziłam\" z moim byłym chłopakiem, lubiłam go głaskać po głowie i wkurzałam się wewnętrznie (nigdy mu tego nie powiedziałam), że chciałabym, żeby on też mnie głaskał po głowie. A trzeba było mu po prostu powiedzieć: słuchaj, kurde, potrzebuję, żebyś mnie czasem pogłaskał po głowie, zamiast kisić w sobie żal do niego, że nie wyczytał tego w moich myślach i sam na to nie wpadł. Takie rozmowy z nim były dla mnie cholernie trudne, on też nie ujawniał mi swoich potrzeb... a może to dlatego, że zbyt krótko ze sobą byliśmy? Ważne też jest to, żeby mówić partnerowi, że bardzo mnie ucieszył jakiś gest z jego strony. Kiedyś chłopak zrobił mi kanapki z grubej pajdy białego chleba, szynki ze świń własnej hodowli i pomidora. To było dla mnie niesamowicie miłe, bo takie kanapki kojarzą mi się z bezpiecznym domem i dzieciństwem, którego nigdy nie miałam. Chciałabym mu za tamte kanapki i za wiele innych rzeczy podziękować, ale do dziś nie umiem (mamy ze sobą kontakt, spotykamy się, rozmawiamy o pierdołach). To wszystko, o czym tu napisałam, ważne jest zresztą nie tylko w relacji chłopak-dziewczyna, ale w każdej relacji międzyludzkiej. Powinniśmy unikać tzw. komunikatów \"ty\", czyli tekstów typu: \"jesteś głupi / denerwujesz mnie\" itp., i zastąpić je komunikatami \"ja\", czyli \"denerwuję się, kiedy...\", \"nie bawią mnie twoje żarty\" itp. Nie wiem, co Ci doradzić... na pewno nie da się uniknąć porównań, kiedy poznajemy nowego partnera. Ale na pewno nikt nie jest idealny i Twój nowy mężczyzna będzie miał w sobie coś, czego nie miał poprzedni, a może będzie miał coś, co będzie dla Ciebie najważniejsze? Jeszcze być może nie wiesz, co to jest. Czasami sobie w głowie budujemy taką hierarchię, że partner to powinien przede wszystkim być taki, a potem taki, taki, taki, mieć to, a potem to i to... a w praktyce się okazuje, że musimy przewartościować swoje myślenie, że to, co się nam wydawało najważniejsze, wcale takie istotne nie jest... no, nie wiem, mam prawie zerowe doświadczenie, więc trudno mi nawet udawać fachowca, a co dopiero nim być ;) DweŁ, bardzo cenię Twoje słowa. Nie przejmuj się tym, że czujesz się kiepskim doradcą - w końcu każdy orze jak może :) Zdarza mi się słyszeć, że jestem wartościową osobą, ale masz rację, ta wartość została brutalnie zdeptana przez moich rodziców (mama na szczęście się opamietała, jest wspaniałą, mądrą kobietą, choć ma cholernie trudny charakter). W dzieciństwie nie byłam nigdy chwalona, nie doceniano moich osiągnięć, nie miałam poczucia, że jestem kochana dlatego, że JESTEM. Mama się dopiero na stare lata nauczyła być matką... a ojciec... szkoda gadać. Nie potrafię o nim powiedzieć \"tata\". No niestety... Brat też mi nie pomaga \"znormalnieć\", nie układa się między nami, nasze stosunki zawsze były chłodne. Uuuffff, ale się rozpisałam... pora kończyć, bo jutro muszę dość wcześnie wstać. Dobrej nocy Wam życzę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm - dzieje się tyle - że nie sposób odpisać na wszystko. Tym bardziej - jeśli ma się takie duże zaległości jak ja. No ale co poradzić - na każdym kroku mam teraz coś co nie zdążyłam, co powinnam, co muszę - no i do tego dochodzi to co chciałabym. Do głowy przychodzi mi jedno - wzięte z życia. Czasami tkwimy w sytuacji - gdy wydaje się nam - że już nic lepszego nie może nas spotkać - drżymy na samą myśl - że coś może się skończyć, zepsuć, przeminąć. No i nadchodzi dzień - gdy następuje zmiana i dopiero wówczas okazuje się że to co uważałyśmy za tak dobre dla nas było takie złe. Boimy się zmiany - to naturalne - choć często zmiany idą ku lepszemu. Docenić możemy to jednak dopiero po upływie odpowiednio długiego czasu. Wniosek jeden - nie bójmy się nieznanego - w chwili gdy poznamy jak jest z tej drugiej strony - nieznzne przestaje być nieznane - staje się rzeczywistością. Czuję że to trochę skomplikowane i nie na temat - ale prubuję samej sobie dodać otuchy. Pozdrówka dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cari100 - a czy możesz napisać dla kogo i za co :). No bo podobno nic nie robimy bez powodu :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 18-latka
Hej Duszyczki!! Ja dzisiaj tylko na chwilke. Zaraz mykac probowac zasnac bo jutro o 5 pobudka :( Jakos watpie w to,ze bez trudu zasne :( 3majcie za mnie kciuki. Nastepnym razem obiecuje przeczytac wszystki posty i cos napisac sensownego, bo teraz nie umiem o niczym innym myslec jak tlko o EGZAMINACH ;( boje sie ;( Ide do lozeczka. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to wyśpij się na maxa i połamania długopisu - napewno się uda, więc nie będziesz musiała szukać czegokolwiek w drugim terminie naboru. Wszyscy wierzymy w Ciebie Kasiu i trzymamy kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×