Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

witajcie! cieszę się, że rozumiecie, o czym napisałam. I tu postuluję: zacznijmy, my kobiety, mysle jak mężczyźni!!!! Ułatwi to nam zycie. A my je sobie tylko komplikujemy. Ja uważam, że nie mozna byc zazdrosnym o przeszłoś - szczególnie wtedy, jak się jest pewnym uczuc swoich i swojego obecnego partnera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majka61....zobacz jak my sie zgadzamy. ja to wlasnie bedac z nim zaobserwoalam , ze on nie ma tylu tych problemow , bo ich nie wymysla i nie doszukije sie czegos czego nie ma. jesli sobie ufamy to wierzymy w slowa ,ktore sobie mowimy. a jesli cos bylo by nie tak to zycie i tak to szybko zweryfikuje i pokaze jaka jest prawda. cieszymy sie tym co mamy , cieszymy sie soba i cieszymy sie tym ze wszystko jest na dobrej drodze do tego bysmy byli razem. czasem teoria jest lawiejsza niz praktyka ale nie mozna poddawac sie jakim zlym myslom. powodzenia i trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie stare, niektóre troche płaczące, inne roześmiane i te nowe fotumowiczki. Parę słów o tym, co pisze Garniera. Generalnie jestem bardzo prokobieca, wierzę w to, że kobiety są silne, tawrde i bardzo życiowo zaradne, ale czasem ta nasza kobiecość ma też drugą twarz. To właśnie to, co opisała Garniera, o czym wspomina Majka. Otóż, w wielu sytuacjach czepiamy się!!!!! Staramy się być świetne, a rozdrapujemy w jednej sekundzie przeszłość. Niby wszystko gra w jednym momencie, a w następnym wyskakuje jak królik z kapelusza coś, co powoduje, że zastanawiamy się, włącza się nam to nasze destrukcyjne myślenie. Ostatnio z mężem szulamy okrągłego stołu, nie możemy go kupić i się irytujemy. Mąż wspomniał, że miał kiedyś okrągły stół i coś tam jeszcze wspomniał, ja wówczas strwirdfziłam, szkoda, że go nie zabrałeś...i miałam godzinę myślenia o tym co było. Ma szczęście się złapałam, że robię totalną głupotę. Jaki to ma sens??? Teraz to upraszczam, bo stól to nie dziecko..... Ale chodzi o tą naszą kobiecą skłonność do rozpamiętywania....... I uważam, że ona kobietom wcale nie służy, jestem podobnego zdania, co majka, że to właśnie sprawia nam, że z takim trudem akceptujemy przeszłość naszej połowki...... Garniera, wiem, że Cię to boli, ale płacząc i chlipając odsuwasz od siebie ukochanego. Jestem przekonana, że dla drygiej strony wizyty są jeszcze bardziej stresujące, pewnie też i dla Twojego mężczyzny, To, co sąd ustalił, dla mnie jest patologią, ale pomóż mu w tym wszystkim. A Ty dokładasz mu zmatwień.... Już tu pisałam, że im prędzej zaakceptujemy dziecko, tym łatwiej dla nas, naszego partnera, dziecka i całego układu. Trochę mnie martwi to, że piszecie, że są obojętne. Wprawdzie lepiej, że obojętnie niż negatywne. Ale mogłoby być może inaczej? W końcu w takich związkach jak my zyje tysiące kobiet, nie tylko Was bolą wizyty, ale dla dobra dziecka, Was i ukochanego dobrze by było, żeby wszystko funkcjonowało w miarę bez potknięć. Może jestem niwna, ale wierzę (znam nawet), że to się może udać :) Tylko mniej histerii, bo to utrudnia burzy i jest ślepą uliczką :) Jak celineczka napisała na początek dobre jest zdystansowanie się wobec tej sytuacji, jej pomogło :) Miłego białego wieczora. Garniera, trzymaj się!!! :) Ninke:) może warto \"wejść\" w te kontakty z dziećmi? czy jeszcze nie pora? Ciesz się życiem, jak umiesz nabardziej:D Dogdie, jak sie trzymasz? Zielony groszku, wiara czyni cuda. Precz z monotonnią i rutyną. :) I wo goóle, dbajmy o siebie, ukochanego, związek i jego rozwój :) Czy nie widziałyście gdzieś w południowo-zachodniej Polsce ładnego okrągłego i rozkładanego stołu? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
majka, my tu mamy barzo merytoryczny kącik, czasem sie ktoś może trafi....ale to tylko incyndenty miało być w poprzednim poście w ogóle, a wyszło mi w ostaniej linijce jakieś dziwo słowotwórcze pozdrowienia z bałwankami :) dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eehhh jak brak inteligentnych
argumrntów to i gówno pod ręką dobre :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eehhh jak brak
sorki, nie tutaj :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka pepsi
inteligent sie myli????:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eehh jak brak
nie w tym temacie miało byc napisane ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja mysle , ze nasz topik jest bardzo fajny i z dobrymi zyciowo radami i jest calkiem madry i fajne osobki tu pisza. ale widze, ze eehh sie poprawil:) Anouk...wlasnie to jeszcze nie pora. najpierw jego rozwod a potem to sie zacznie ukladanie naszych spraw. zauwazylam , ze kiedys mialam pozytywny kontakt do jego dzieci , teraz sa mi obojetne. to tez dlatego, ze nie znam ich. bede miala jakies zdanie o nich w miare ich poznawania. nie mam pojecia jak to bedzie. ja to myslam nawet, zeby isc do psychologa razem z nim by ten problem rozwiazac. bo to rzeczywiscie moze byc szok dla jego dzieci , ze ich tata jest z kim innym i w dodatku zachowuje sie zupelnie inaczej niz w stosunku to ich matki. one nigdy nie widzialy zadnych czulosci, przytylen, pocalunkow miedzy rodzicami. tak naprawde to nie wiem jak on bedzie sie zachowywal jak dojdzie do wspolnego spotkania. ja tez wierze, ze jak sie kocha , jak sie chce to mozna wszystko dobrze poukladac i moze sie udac i mozna zyc szczesliwie. zycie pokaze czy to jest naiwnosc czy tak wlasnie moze byc. a stol moja kolezanka w ikei kupila.nie jakies tam cudo, ale ok. mi sie marzy prosty prostokatny drewniany stol i taki sobie w koncu kupie. trzymajcie sie wszystkie cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ninke, to wszystko są sprawy do bardzo indywidualnego ułożenia. Są one mocno zależne od ludzkich charakterów. Faktycznie, może i lepiej czekać na rozwód - taki wyraźny etap - a potem układać na nowo relacje z dziećmi? Nie wiem..... Się tylko zastanawiam, znając siebie, wiem, że czekałabym na dobry moment, niekonic\\ecznie rozwód. Bo sprawy jego dzieci tylko pozornie są poza Toba...w końcu jesteś z ich ojcem itp.... rozumiesz, co mam na myśli? :) Wiem, że jest jeden w IKEA, ale on określa poziom mojej desperacji, jak rzadnego innego nie znajdę.... Natomiast teraz jest moda na kanciaki i w sklepach mamy do czynienia zz ogromną ilością takich stołów. Szczęściara z Ciebie, ninke, bo trafiłaś na dobry moment:) Pozdrawiam serdecznie z zaśnieżonego Dolnego Śląska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do corega
tabs - najbardziej wiarygodnym żrudłem informacji dla ciebie będzie twój mąż!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuje za madre i dobre rady a takze za klika słów które mobilizuja mnie do innego nastawienia. dziecko mojego chłopaka ma 3,5 roku wiec malutko , ma to sie zmienic i bedzie bral poza dom matki po styczniu...bo to narazie odroczenie:) no ale i tak jakos tak przykro.. płakałam wiele bo uznalam ze mamy po weekendach, a czy zazdrość to cos złego , to ze płaczę to tez cos złego? nie sądzę...tam gdzie są silne emocje sa duże uczucia, wiec no jakos muszę perzyjąc to na porządku dziennym , bo wymieknę.. kiedys jednak bedziemy miec własna rodzinę i moze wtedy juz zazdrość tego typu się zmieni lub poprostu złagodnieje..jestem wrażliwcem strasznym, ale przynajmniej poprzez te moje łzy moglismy sobie szczerze porozmawiać...no i teraz nawet lepiej :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garniera, nikt od ciebie nie wymaga abyś kochała wszystkie dzieci tego świata ! Nie ma nic złego w tym ,że czasami jak już człowiekowi brakuje sił to sobie popłacze przecież to ludzki odruch . Ja też jestem wrażliwcem i do tego cholerykiem więc też nie zawsze panuję nad swoimi uczuciami . Właśnie miałam przyjemność po raz pierwszy rozmawiać z była mego miśka i jakoś trochę mnie ta rozmowa rozdrażniła na maxa i też mam ochotę popłakać sobie , bo gdyby nie ich ślub to mogłabym ją zignorować, a tak musiałam wysłuchać do końca co chce mi powiedzieć .Trochę mnie to czasami przerasta i mam dość. Wierzę tylko ,że kiedyś to wszystko się dobrze skończy ,czego i tobie życzę. A jeszcze jedno jak mój jeżdził do małej do domu byłej to mną też targały mieszane uczucia i bardzo dobrze cię rozumiem i jestem z tobą. Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak bardzo się cieszę ze jest ten topik :) pozdrawiam Was wszystkie cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość black molly
Garniera, nie chodzi o to by KOCHAĆ jego dzieci, ale je dostrzegać i szanować, traktowac podmiotowo.....wyznacz sobie takie minimum. I nie włączaj w ten układ ich matki, może pomoże na twoje zapłakane oczka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczyny - zycze Wam milutkiej, pogodnej ,śnieznej środy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pozdrawiam wszystkie walczące o swe szczęście - może w końcu dla nas wszystkich zaświeci słoneczko i nie będzie już więcej problemów związanych z przeszłościa lubego - ale byłoby cudownie no nie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie, ale jesteście bojowe:) Walczyć trzeba, ale nieustannie, to praca na całe zycie. I chyaba może czasem nie warto walczyc z przeszłością, ale o przyszłość, co z jednej strony wymagi pewnego pogodzenia sie z losem, a z drugiej strony walkę z nim:) Taki paradoks, ale chyba zostanę w pełni zrozumiana? To nie tylko walka w czasie jego rozwodu, potem z rodzina, póżniej czasem sami walczymy z prozą życia. To cięzka, życiowa praca. A szczęście nigdy nie dane raz na zawsze. Trzeba o nie troskliwie zabiegać, opiekować się i dbać :) Choroba sprzyja refleksyjności:P, szczególnie angina....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podniesiony bo zaginie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam juz w weekend , w koncu. Jego sprawa zbliza sie duzymi krokami. pamietam , ze inne z Was tez pisaly , ze w grudniu sprawa , a wiec do przodu. mam nadzieje , ze topik jednak nie zaginie a my troche jeszcze sie powspieramy gdy nas dopadna jakies dolki lub podzielimy sie radosnymi wiadomosciami. czasami mysle jak to bedzie po jego rozwodzie , ile i czy i co sie zmieni, i czy on sie nie zmieni, czy nie zmienia sie jego uczucia , albo czy moze nie zmienia sie moje uczucia? to niemozliwe:) Zmieni sie to , ze On bedzie wolny i ...... czas pokaze ,ale bedziemy MY. Te ktore chore niech zdrowieja szybciutko . nie wymieniajac, wszystkie goraco pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darujcie
sobie te dadki ,że żona była zła a on taki cudowny zobaczymy czy wszyscy się dla was rozwiodą ? i czy po kilku latach nie powiecie ,że on jakiś taki nie wyrażny albo nawet żły . zobaczymy czy jak w życiu waszego faceta pojawi się kochanka bo jesteście nimi to czy będziecie nadal tak bronić tych waszych misiów ? ex żona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
darujcie......czy zawsze ktos musi byc zly? moze byc tak , ze on jest okey ,ona tez okey ale razem sa beznadziejni i zyc razem nie potrafia i osobno kazde z nich moze znalezc szczescie. w Twojej wypowiedzi jest duzo jakiegos takiego jadu i to Ty masz chyba wiekszy problem niz my. zycie pokaze ale my tez mozemy pokazac , ze drugi zwiazek moze byc szczesliwy. a Tobie pozostaje mi zyczyc szczescia ale w Twoim przypadku to moze byc trudne, bo taka postawa jak Twoja raczej to szczescie odpychasz niz przyciagasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olsza
Czy jest to możliwe by męzczyzna nie mógł się rozwięść bo żona nie daje mu rozwodu. Jesteśmy razem 2 lata, On mówi, że chce się rozwieść, ale zona się nie zgadza. Jakoś przestaje w ro wierzyć i zaczynam wątpić czy On naprawdę chce sie rozwieść. Napiszcie coś dziewczyny plissssssss

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BBarteK
coś kręci. żona może nie wyrażać zgody na rozwód bez orzekania o winie. Moja "nieboszczka" też na sprawie rozwodowej mówiła, że nie chce rozwodu i że widzi sens dalszego trwania w takim układzie. Pan sąd ustalił moją winę o rozpadzie i jestem już po rozwodzie już trzeci rok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olsza
Dziękuję Bartek za odpowiedż. Czy to naprawdę jest możliwe, że dostałeś rozwód mimo sprzeciwu zony na sali sądowej? On mi caly czas mówi, że On chce i były rozprawy, ale żona nie chce mu dać rozwodu. Boże co ja mam teraz myśleć.Ryczeć mi się chce buuuuuuu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yoyo jojo
darujcie: nie wszyscy, ale część znich niewątpliwie tak postąpi i szczęście jest możliwe sa nawet na tym forum tego dowody ze sie udaje ludziom

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
olsza, z tego, co wiem, sprzeciw żony przeciąga cała sprawę, jesli dodatkowo sąd jest zapchany, trwa taki rozwód latami, to tak na pocieszenie ale sytuacja wydaje mi się też trochę dziwna:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×