Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Aana, napisz@, może coś z yenny poradzimy:P Odłozy na bok swe papierki:P, prawda yenka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A potem połoze głowę na pieńku kata ;-) A tak na serio poradze jak bedę mogła, czasem spojrzenie z boku jest dobrym rozwiazaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jaki dostałyście najgłupszy i najśmieszniejszy prezent pod choinkę?:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie było takiego... same ładne :D Ale śmieszny był... robot kuchenny, żebym mogła piec ciasta :P Jasne... lepszy już by był łańcuch, żebym, przykuła się w kuchni ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszek, a ja stalowo-aluminiowy młynek do kawy:P Żeby pasował mi wyglądem do kuchni... A na robot to bym sie obraziła.....:P Taka już ze mnie zołza, tak samo jak ze składanych schodków ogólno domowych lub aparatu do mierzenia ciśnienia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
same śliczne rzeczy dostałam, wszystkie wyraźnie na mój gust wybierane i z myślą o mnie kupowane, każda nawet serwetka jest idealnie w moim stylu i kolorze wnętrza!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aana, nie narzekaj....tym bardziej mu zalezy:P wiesz, jakie zdanie miewaja mężczyźni o swoich teściowych. Niekiedy:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mó mąż chwali się kolegom teściową.... :P Ja mam teściów też OK, ale bardzo daleeeeeeeeeeeeko:o I przysłali nam paczkę z jedzeniem na święta:) poprzez kuriera:) Ciasta, przetwory, potrawy i inne takie:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ani - nie obraziłas mnie, ale przznasz sama ze takie słowa tylko pogłebić mogą dołek... bo wiesz...nic to konstruktywnego nie jest. co mam niby sobie w łeb palnąć bo mój facet jest taki , że nie pitrafi sie sprzeciwić? co ja mam sie z nim szarpać??krzyczeć?? no co... ja tez jestem taka niemota ze nie mówię wprost co chcę. wybory jego sa złe, śa krzywdzace dla mnie., Ale czy nie byłoby gorzej?nie zaogniła by sie i tak rozszalała wojna z jego starymi gdyby nie poszedł na wigilie do nich?pomysl... i na kim by sie to odbiło potem?na mnie!! ze zakazałam synusiowi! a ja mam to w dupie. mam szczerze dosyc. może sama nie dorosłam, aby radzic sobie z takimi problemami....po raz pierwszy trafiłam na takich ludzi i wierz mi ze gdybym mogła cofnęłabym czas.....dla świetego spokoju. dziecinka mnie kopie ze brzuch mam wrazenie ze roztarga..nie chce mi sie dodaTkowo odpychać obelgio i ataki tych ludzi...no nie chce mi się. moze dlatego nie kłocimy się bo ja jestem taka lewa... tylko marudze co mi nie poasuje., maja byc zmiany a ...jest dupa zbita. jak urodze za dwa miesiące to wszystko się wyjasni. wtedy nie bede juz czekac bede miala juz dla kogo zyc. bo teraz...teraz to nie mam ochoty i tyle. w łeb sobie nie palne bo nie umiem! a co Ani według ciebie mam \"zakazać\" spotkan mojego z jego rodzicami? wiesz co ja bym dała zeby mój tata zył? zebym mogła z nimi siedziec??...wiesz?? sory...mam parszywy nastrój. nie gniewam się.tylko specjalnie nie mam wyjścia. nie odejdę od niego bo nie mam gdzie i kocham go ...pomimo wszystko; a taka decyzje niby mousiałabym podjąć skoro on tak sie zachowuje. ale sama tym bardziej nie dam sobie rady i nie chce zyc bez niego ciesze sie ze znów mały mógł byc cały dzien równiez ze mną, on planuje jej powiedziec o ciąży naszej i ze chce brac małego do swojego mieszkania gdzie mieszka ze mna, bo to jest jego nowa rodzina i nie wyobraza sobie by jego dziecko tak musiał oddzielac narazie mały nic nie powiedział o tym ze cała sobote był u nas, o pieczeniu ciasteczek tez nie mówił...chyba ze ona juz nie skomentowała tego.. zobacze czy to przejdzie do porzadku dziennego w koncu znów bedzie sobota... jedynym powodem mojego odejscia byłoby pewnie gdyby urodziło sie nasze a on tak dalej by pogrywał i zostawiał mnie sama..oj wtedy byłby koniec...przeniosłabym sie do mamy pewnie dlatego ze nie radziłabym sobie sama... to tyle mam doła ale w łeb sobie nie palne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garni, chciałam inaczej, wyszło jak zwykle.....przepraszam. Przeczytaj co napisała Tobie pomarańczka......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ani i jeszcze jedno - masz cudownego męża , udany związek i świety spokój. gdy ciągle jest cos nie tak, gdy ciągle rzucaja ci kłody pod noigi....nie sposób ciagle je przeskakiwać, zycie toczy się swoim rytmem. nie potrafię nic zrobić...zreszta to on ma coś robic,.a ja nie bede mu wisiec za uchem i mówić. co z tego ze rozmawiamy a jak to nic nie zmienia. łatwiej jest z boku ocenic sytuacje skrytykowac zachowanie- jasne, ja też tak to oceniam. ale zycie jest zyciem. i co ja mam niby zrobić? moze masz jakis sposob by to zmienić? nie tylko ocenic... nie odejdzie z pracy od ojca nie teraz...bo ja jestem bezrobotna..i nie jest mi łatwo. zapieprzam z malowaniem..ale teraz do walentynek bedzie lichy czas. i co bedziemy oboje bezrobotni?? wwcale nie usmiecha mi sie mieszkanie w mieszkaniu jego starych de facto...ale gdzie mam isc? na wynajmowane i to , co przeznaczam na zycie, przeznaczac na odstepne?? i tak czynsz tu jest niewielki...a wydatki na dzidzie dopiero będą.. musze wybrać sie do mopsu by dowiedzieć sie czy moge liczyć na pomoc socjalną.. i jaką? jakie warunki musze spełnić. niuemoge uniesc sie honorem trzasnąć drzwiami i powiedziec adios... bo sama to juz zupełnie nie dam sobie rady musi byc jakis sposob by to wszystko pogodzic ze soba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ani..napisała ze mam tupnąc nogą! no i co? co mi z tego przyjdzie! jak on taki jest? wpakowałam sie moze w gówno... ale ja musze w tym układzie znalezc swoje miejsce- nie mam wyjscia pomaranczka dobrze napisała... ale jakie to ma miec przełozenie na zycie?? na ta moja codziennosc w ktorej tkwię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do garniery
cały czas chodzi mi o to, żebys mu pokazała, że też jestes, że masz uczucia, z którymi należy się liczyć. I wcale nie musisz od razu od niego odchodzić, ale jedynie mu uzmysłowic, że takim swoim postępowaniem sprawia ci ból. Ale trzeba rozmawiac, nie stawiac warunków - ja - albo rodzice, bo to wszystko można pogodzić, ale w odpowiednich proporcjach. Bo mogą być i rodzice i ty, ale on to musi chcieć pogodzić. A postawić się rodzicom lekko mógłby. w końcu jesli ty nie rozbiłaś tej rodziny, oni sami postanowili życ osobno, to jego rodzice w końcu muszą to zaakceptować i jego nowy wybór też. Ale jak mówię, trzeba rozmawiac, rozmawiac, rozmawiać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do garniery
oczywiście spokojnie rozmawiac - bez kłótni, stawiania warunków i grożenia odejściem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Garni, zostałaś zapędzona w tzw. kozi róg i usiłujesz się w tej niewygodnej sytuacji odnaleźć, my wiemy że nie jest Ci łatwo, po prostu próbujemy coś poradzić, z naszej perspektywy to wygląda tak i widząc to w ten sposób próbujemy Ci doradzać, nie miej żalu do nas że uważamy iż należy Ci się więcej niż otrzymujesz... trzymaj się maleńka bo dbać musisz o siebie, a te wszystkie dobre rady to tylko dlatego że najchętniej same kogoś byśmy „zwichnęły” po to by Tobie pomóc, ułatwić... ale ponieważ nikt o Ciebie nie zadba lepiej niż Ty sama to sama powinnaś informować otoczenie (w tym ukochanego) czego oczekujesz bo jest Ci niezbędne do życia... a nasze czasem kategoryczne słowa wynikają trochę z niemożności pomocy i bezsilności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aana! Nie moge otworzyc skrzynki by odpisać. Ale na spokojnie. Mam podobny problem jak ty. Na moje \"dziamolenie\" słyszę \"wiem, wiem\", by potem był ten sam problem. On wybucha zamiast wcześniej powiedzieć spokojnie \"mnie się to nie podoba\". Nie wiem czy w twoim przypadku to zadziała, w moim zaczyna działać. Jak on się wscieka, ja się odcinam kompletnie. Nie odzywam się ,nie reaguje na nic, najwyżej odpowiadam krótko \"tak, nie , nie wiem, wiem\" Po jakimś czasie on sam widzi ze coś jest nie tak, zaczyna mu brakowac mojego gderania i pyta \"co się dzieje smuteczku\". Wiec wtedy zaczynam tłumaczyć o co mi chodzi. Powoli ale przynosi efekty. Wiem tez ze nie zmienię go tak jak bym chciała zmienić, więc pewne rzeczy zaczała m olewać totalnie, tak chyba lepiej. To co mogę zaakceptowac akceptuję, staram się być tolerancyjna. Kłótnie - jest ich coraz mniej. zaczynam pewne sprawy traktować z przymrużeniem oka. Nie zawsze jest łatwo, bo obydwoje jesteśmy wybuchowi. Ale jakoś się docieramy powoli. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yenny, nie umiem, nie umiem... nie umiem się boczyć, nie umiem się nie odzywać, martwa cisza w domu to katastrofa! nie zasnę obok, albo z nim albo sama!! a on się nie wścieka tylko albo wyłącza albo wścieka i wyłącza... nie wiem czy uda mi się choć trochę przystosować Twój pomysł...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aana. Widomo - są sytuacje któryhc tolerować nie można. Ale życie i związek to sztuka kompromisu. Czasem warto zacisnąć zeby i przeczekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ani, nie nie chcę. Im więcej zębów tym więcej z nimi problemów :D daj spokój dodatkowe egzemplarze do hipotetycznego borowanka :P Pa Yenka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×