Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

Gość zabij lub zgiń
i o to chodzi deedlit:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOLLA: masz racje:) To prawda, że na pierwszym etapie \"zdrowienia\" po takim związku, najlepiej zupelnie zerwac kontakt. Ja tak zrobilam i az do polowy pazdziernika nie mialam z moich ex prawie zadnego kontaktu. Dopiero od pewnego czasu moge sie normalnie z nim spotykac. Hmm bo wydaje mi sie ze to jest tak jak z alkoholikiem... Z alkoholizmu zdrowieje sie chyba dopiero wtedy, gdy mozna bez stresu, ze wpadnie sie w ciąg, znow jak normalny czlowiek pic alkohol... ja po 7 miesiacach znow bez stresu moge rozmawiac z moim ex, rozmawiac tak, jakby to byl moj kumpel... I wydaje mi sie, ze dopiero taka sytuacja jest pelnym wyzdrowieniem. Ale oczywiscie sa rozne zwiazki... rozne historie... czasem facet robi cos takiego, ze potem nie chce sie go nawet na oczy widziec;) Ja tez Cie pozdrawiam ZABIJ LUB ZGIŃ:)!! Trzymaj sie cieplutko:) Deedlit macham do Ciebie;) buziaki:) A co do luzu beueheueheeu:D ja mialam to samo!!!... tekst o WOLNOSCI:) Zapamietam go do konca zycia:) D: heheheeh To wlasnie o to poszlo przy naszym zerwaniu... a wiecie... ja nawet mialam sie zgodzic na ten luz... tylko w ostatniej chwili stwierdzilam ze dosc tego. Dzieki Bogu! Bo jak si epozniej okazalo to wcale nie o wolnosc chyba mu chodzilo... zreszta.. on sam nie wie o co mu chodzi:P Pozdrawiam Was Dziewczyny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fuksja, dobrze mówisz: dopiero fakt, że eksa traktujesz jak kolegę, to znaczy potrafisz z nim pogadać jak z kolegą, świadczy o tym, że to koniec; żadne uczucia i emocje już nie władają Tobą. No to do tego jeszcze mi daleko, na razie mam ogólny olew mojeg pana - to znaczy co robi, co myśli, czy tęskni czy nie. Największy problem: wymazać z pamięci, a raczej nie wracać do dobrych chwil razem, bo trzeba opierać się głównie na teraźniejszości i przyszłości, bez ciągłego oglądania do tyłu. życze dobrej soboty (no i udanych wróżb :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
deedlit, rzeczywiście masz rację, że długość związku przekłada się na okres po zerwaniu. Ale czasami i krótsze związki potrafią być tak intensywne, głębokie, ostre, że trudno potem wstać na nogi gdy się kończą. Mój nie był kilkuletni, ale taki że mogłam uwierzyć że jest dobrze, po prostu dobrze....a nie było :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasieńka212
czesc wszytskim. nie wiem czy mnie jeszcze pamietacie! co niektórzy na pewno nie, bo widze ze toche nas tu przybyło. powiem tak dałam szanse mojemu bylemu tzn zaczelismy sie sptykac po jego blaganiach. ja bylam z innym niestety On wrocil do swojej bylej, a moj byly tez miala inna ale obudzil sie dopiero jak zobaczyl ze to k...! i co? i spotykamy sie od 3 tygodni i powiem Wam jedno! ONI sie nie zmieniaja. jest tak samo jak bylo. a on tak obiecaywal, przyrzekal ze sie zmieni, ze kocha mnie i zrobi dla mnie wszystko! a juz dzis sie poklocilismy! cos czuje ze jeszcze kilka dni i to po prostu samo znikinie....znowu czuje sie zle! znowu jestem nerwowa od czasu kiedy sie z nim spotykam. a co najgorsze to nadal tego gnoja kocham nad zycie! cos czuje ze znowu wroce do lekow bezktorych nie moglam zyc jak on odszedl... ah brak słow :( blagam Was dziewczyny nie wracajcie do nich bo na prawde nie warto...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
cześć dziewczyny, dziś dla odmiany jest mi naprawdę smutno. Okropne są te huśtawki nastroju. Cały dzień dzisiaj jestem milcząca i chciałabym żeby zadzwonił. Ale dzisiaj po dłuższym namyśle stwierdziłam, że znając jego to mogę być na 95% pewna, że z jego strony nie bedzie zadnej proby nawiazania kontaktu. Bo on jest bardzo dumny i wie czego chce. Ale ja przeciez chce dla niego dobrze, bo wiem ze on sam nie dojdzie do tego ze pieniadze szczescia nie daja. Nie rozumiem jak to możliwe, że człowiek może tak się zmienić przez kasę. A inni ludzie, ich uczucia, rozmowy z nimi i przede wszystkim szacunek dla innych to dla niego pojęcia nie z tego świata. Cały czas mysle jak mu pomóc dojsc do tego, aby zrozumiał. A powiedzcie dziewczyny czy jest sens angażować sie w kolejne związki, skoro wiesz, że i tak nie możesz oddać się tak na 100% drugiej osobie. Bo ja nie widzę w tym sensu. Skoro kochając jego oddałam mu się bez reszty i to nie wyszło to po co angażować sie w coś innego skoro to bedzie tylko "połowa" Ciebie???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by...
chyba po prostu nie warto nigdy angażować się "bez reszty" trzeba mieć resztą dla siebie i na tzw. wszelkie wypadek...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to własnie jest bardzo trudne pytanie, na które nie potarfie jeszcze odpowiedzieć...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie bądzmy takimy pesymistkami:) na pewno warto, bo związek na pół gwizdka raczej nie ma sensu. tylko, że z odpowiednimi facetami, którzy tego chcą, potrafią to docenić i przede wszystkim również oddać drugiej osobie całego siebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No co Wy - ja też różne rzeczy już przeszłam z facetami i dalej uważam że związek z otwartą furtką nie może się sprawdzić, jeśłi zależy nam na czymś pełnym, dobrym, szczermy. Jak mogłabym się do kogoś przytulać, dawać z siebie wszystko, kochać, a tymczasem po kryjomu sprawdzałabym czy drzwi za sobą są dalej otwarte???? Trzeba się angażować całą siebie w związek, tylko wtedy uczyni nas na serio szczęśliwymi. Taki z drogą odwrotu ma ten plus, że gdy się kończy nie cierpimy tak bardzo, ale i nie żałujemy go, bo czegoś brakowało.....tracić czas dla czegoś sztucznego??? Po co??? pozdrawiam!!! :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurcze gdy czytałam wypowiedz zgin albo...faktycznie nie dziwi mnie ze sie uśmiałaś bo ja tez czytałam z otwartą buzią!!! czy oni sie wszyscy gdzies dogadali???? faktycznie masz ciężką sprawe... to przykład PSA OGRODNIKA! sam nie chce a innemu nie da! i tak z nami robią- gdy ich olewamy to chcą-a gdy wyciągamy do nich rękę to mają nas gdzieś (przez duże G) ja od momentu gdy powiedziałam odpieprz sie- miałam po 100 tel dziennie!(znowu) smsy -na przemian- -ze kocha, jestem cudowna -ze lepszego nie ma, nie mam sie odegrywać , jestem tchórzem bo nie odbieram tel. dziwi mnie jak mozna tak często zmieniac nastrój? i podejscie? bo albo ktos (po warunkiem ze ma zdrowe zmysły-a w przypadku m. to chyba nie) chce odkupic winy i jest miły i stara sie albo zlewa sprawe bo jest zbyt dumny! u nas- on chyba cierpi ze przyjechał z kwiatkami-bo to jego zdaniem było widac ponizające-i gydy to przemyslał -postanowił sie odegrać (wiem-bo napisał-Kocham cie, przepraszam zgrywałem sie>) ale ze mnie olewał przez pół roku i źle traktował to ja juz dumy miec nie moge? i mam mu sie na szyje rzucac? Kasieńka!- oj nie odzywasz sie do mnie!!! nie wiem dlaczego? przykro mi ze tak u was jak kiedys-bez poprawy 3maj sie! mirabelka 1978- no widzisz PIENIĄDZE SZCZĘŚCIA NIE DAJĄ!!! wiemy obie o tym. nie mielismy ich i była wielka miłość, teraz są (choc nie wielkie) i wszystko sie zjebało... ale co bedzie gdy faktycznie dorobią sie ogromnej forsy? to co w kazdym przypadku- dziwki, balangi.... a my ciągle nie potrafimy sie pogodzic ze oni juz nie są tacy jak kiedyś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do nusia1
wiesz co, żmień sobie nicka, mnie on strasznie wk...ia bo tak samo na mnie mówił mój były(oczywiście bez tej jedynki, i bardzo pieszczotliwie), bardzo cię proszę. a może to ten sam (miał na imię k.)?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma na imię k. i niestety nie zmienię nicka, bo ten używam od dawna i go lubie. przykro mi. mi się on dobrze kojarzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
czesc wszystkim, wczoraj u mnie totalna depresja, myśli typu źle zrobiłam odchodząc od niego że żałuję bo miałam chociaz jakąś namiastkę normalnego życia itd. Dzisiaj jest już dobrze, słonko świeci i lepiej się czuję. Nie rozumiem jak można przetrwać ten trudny okres, gdy jego już nie ma? I te ciągłe huśtawki nastrojów. Nusia: czy myślisz ze oni kiedyś zrozumieją ze te pieniądze nie sa najważniejsze i się jeszcze nawrócą? Tak sobie myśle ze nawet skoro to ma nie być dla mnie to aby znowu był taki kochany jak to on potrafi dla kogoś innego, dla swojej rodziny i bliskich. Mam nadzieję ze kiedyś dotrze do niego ta prawda. A jak tam teraz jest u ciebie??? A moze kiedyś dochodzi się do takiego stanu że tamto 100% okazuje się nie być takim i dopiero w tym właściwym związku tym na całe zycie poznaje się pełnie szczęścia? Nie wiem ale mam nadzieję, ciągle i na przekór wszystkiemu. Pozdrawiam serdecznie i trzymajcie się cieplutko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mirabelka, pomyśl sobie, że milionom kobiet na świecie się to udaje, więc czemu Ty masz być gorsza? (kiepskie to pocieszenie, ale zawsze jakieś :) ). Pomyśl, że niektóre kobiety pakują walizkę, zabierają dzieci i koczują gdzieś po znajomych, byle tylko uciec od męża pijaka. I też jakoś żyją. Więc chyba jeszcze nie jest u Ciebie aż tak źle? Spróbuj poszukać sobie zajęcia, które zajmie Twoje myśli oraz sprawi Ci dużo radości. A najważniejsze to zmienić sposób myślenia!!! Nie straciłaś namiastki normalnego życia. Zyskałaś szansę, by w końcu ułożyć sobie normalne życie. Nie z draniem, ale normalnym mężczyzną, którego byś nie poznała gdybyś nadal tkwiła przy tamtym. Huśtawki są normalne w tym okresie bólu i zawiedzionych nadziei, z czasem będzie lepiej. Ważne by nie stracić wiary, że będzie lepiej, bo skończy się to pewnie na powrocie do drania i przeżywaniem po raz kolejny starych upokorzeń. Pozdrawiam ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
dzięki deedlit, wczoraj na nawet chciałam wieczorem dzwonić do niego aby tylko usłyszeć jego głos a dzisiaj cieszę się że tego nie zrobiłam. Ale teraz juz wiem ze takie dni jak wczoraj tez bedą jeszcze się zdarzać chociaż mam nadzieję, że już coraz rzadziej. Dzisiaj to nawet jestem dumna z siebie, że nie zadzwoniłam. Przecież tak w głębi serca wiem, że to byłby błąd. Od razu mi lepiej gdy przeczytałam twój post. Pozdrowionka pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia_27
Witam Was wszystkich. Moj byly zostawil mnie przeszlo rok temu po 6 latach bycia razem, przez ten czas nie odzywal sie prawie wogole a jesli doszlo do romowy to raczej tylko krzyczaj znajdz sobie kogos innego nie kocham cie a tak wogole to jestem na zajebistej imprezie.A ja po kilku miesiacach poznalam kogos innego duzo mlodszego roznica miedzy nami to 8 lat ale on okazuje mi wszystko czego tamten nie potrafil no i chce sie ze mna ozenic i wiecie co sie stalo tamten zaczal dzwonic i mowic ze nigdy nie przestal mnie kochac ze chce zebym wrocila i zdaje sobie sprawe co zrobil zle wielki przeciwnik malzenstwa nagle chce sie ozenic i co ja mam zrobic gdzies w srodku cos do niego czuje ale nigdy nie zapomne jak dlugo plakalam i jak zle sie czulam moze wy mi doradzicie co powinnam zrobic bardzo bede wdzieczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
cześc dziewczyny, kasia_27: wiesz że w takich sytuacjach bardzo trudno coś radzić. Mój związek też trwał 6 lat, zakończył się 3 tygodnie temu i też bardzo cierpię. Mój były jest obecnie za granicą, spodziewam się, że na święta przyjedzie i tak w podświadomości czekam na ten jego przyjazd. Powoli tracę już nadzieję, że zadzwoni albo zrobi cokolwiek, bo od czasu gdy wyjechałam nie zadzwonił ani razu. Ale czekam na ten czas, aby mieć już pewność,że z jego strony to już definitywny koniec, że nie chce już żadnej formy kontaktu, bo w tej chwili to takie nerwowe wyczekiwanie a chciałabym mieć już ten etap w życiu tak na 100% zakończony abym mogła iść dalej. Nie wyobrażam sobie sytuacji, która spotkała ciebie. Po roku od zerwania on nagle chce z tobą być a ty dopiero zaczęłaś sobie odbudowywać życie na nowo z kimś innym. Czy myślisz, że on teraz dopiero uświadomił sobie, co stracił. A mój były to też zagorzały przeciwnik ślubu itd, więc jest tu kilka podobieństw. A jeśli można spytać to w jakim wieku jesteście oboje? Trzymajcie sie wszystkie cieplutko, pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kasiu_27, niestety nie siedzę w głowie Twojego ex więc nie wiem co tam sobie myśli. Ale przejrzyj posty, co my wszystkie wcześniej pisałyśmy o naszych byłych... Oni niemal zawsze, gdy zorientują się co stracili (= była dziewczyna ma nowego chłopaka), stają się mili, kochający, wspaniali. Ale jeśli się do nich wróci to po paru tygodniach wielkiej miłości wszystko wraca do tego bagna, którym było wcześniej. No chyba, że facet szczerze zrozumiał swój błąd i faktycznie się zmienił. Możesz więc zaryzykować, wrócić do niego... ale istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że stary drań po czasie i tak z niego wyjdzie. Ja bym jednak postąpiła zgodnie z powiedzeniem, że dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość drania niet
ja zerwałam z draniem i jakos nie moge sie zakochac w innym. z kazdym jest za nudno, za spokojnie, jednak drań to drań. podobno facet który nie da ci bólu nie da ci równiez szczescia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nodi19
Racja racja racja! popieram ten topik,długo byłam z draniem z przyzwyczajenia ale teraz dosyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny, widzę że już dawno nikt tu nie zaglądał. ja byłam chora i dlatego przez kilka dni byłam uziemiona. ale teraz jest już dobrze. przez tych kilka dni nic nowego - na zmianę kryzysy i dobre dni. za tydzien on powinien przyjechac do polski i choc w jakis sposób czekam na to, to nie spodziewam się jego wizyty czy telefonu od niego. minął miesiąc od rozstania, a mi chyba dalej tak samo jest ciężko, a co u was? nusia, jak tam u ciebie rozwija sie sytuacja, co nowego u fuksji, deedlit i innych dziewczyn, piszcie. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Mirabelka:) najwyrazniej wszystkie historie zakonczyly sie happy endem;) a faceci nagle sie zmetamorfozowali i stali sie aniolami;) - trzeba w to wierzyc, ze taki wlasnie jest tego powod...:) U mnei na razie bez zmian. Umawiam sie z roznymi kolesiami. Wciaz sie jacys nowi pojawiaja.. wiec ... szukam...:) Ale nic na sile;) Wreszcie moge robic co chce, z kim chce i kiedy chce... i wszystko ograniczon ejest tylko przez moje sumienie;) heh trzeba sie wyszalec;P bo jak sie bylo 5 lat w stalym zwiazku to jest teraz czas by nadrobic zaleglosci;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej: U mnie bez zmian - czyli dalej w bardzo udanym związku ;) (no ale byłam już w nim jak zaczęłam tu pisywać, więc ciężko mówić o happy endzie). Z ciekawszych rzeczy - mój ex się do mnie ostatnio odezwał. Śni o mnie, tęskni za mną, bardzo żałuje, że zniszczył nasz związek, teraz jest mądrzejszy i by się bardziej starał, nie popełni już dawnych błędów.............. Bla bla bla...... Dureń. Znalazł sobie czas na refleksje - po ponad roku od rozstania, kiedy ja jestem szczęśliwa z innym, a on dostał kosza od paru dziewczyn. Niemal wzruszyła mnie ta skrucha ;) Pozdrawiam dziewczyny, które jeszcze czasem tu bywają i nas czytają 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też się zastanawiałam, co się stało, że nagle taka cisza zapadła na topiku. U mnie w zasadzie bez zmian, powoli zaczynam postrzegać się jako samodzielną, autonomiczną kobietę i nawet nieźle się czuję w tej roli. Ostatnio nawet stwierdziłam, że moja miłość do \"księcia\" już wygasła. Tylko wczoraj niepotrzebnie pozwoliłam na spotkanie, bo znowu dowiedziałam się, że mnie kocha i źle mu beze mnie. Ale generalnie to jest zdania, że oboje spieprzyliśmy ten związek i nie ma do czego wracać. Niech będzie, że oboje. Pomimo wszystko jest mi smutno, że tak to się skończyło. Bo to najwyraźniej koniec. Nie mam jeszcze \"odwagi???\", zeby złożyć pozew o rozwód, może to za wcześnie. Zastanawia mnie to dlaczego on w żałosny sposób, ale mimo wszystko potrzymuje kontakt między nami? Dlaczego ja na to pozwalam już dawno przestałam się zastanawiać, bo myśli jakie mam wówczas na swój temat są żenujące;) Opcja \"dobrzy znajomi\" nie wchodzi dla mnie w grę. Udawanie, że nic się nie stało. To bez sensu. Niestety nie mam zwyczaju utrzymywania kontaktów ze swoimi byłymi facetami, więc i w tym przypadku nie powinno być wyjątku. On sam nie wie czego chce a ja daję się w to wciągać. Ach, mogłabym pisać i pisać...... Ale generalnie to jest ok. Najważniejsze, że niczym mnie juz nie zaskoczy:) Pozdrawiam cieplutko wszystkie dziewczyny!!!! :):):) Piszcie co u was:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Kobitki!!!!!!!! Ja też wniosę optymistyczny akcent do Waszej dysputy:) Byłam w takim...jakby to powiedzieć parszywym związku przez 6 lat! To nie takie łatwe odejść...Ale mnie się udało, ale tylko dzięki Wspaniałemu mężczyźnie, z którym teraz jestem:) W końcu czuję się szczęśliwa, kochana, szanowana...\"Tego kwiatu jest pół światu\" I uwierzcie w siebie i w to, że są wspaniali faceci..., nie dajcie sobą manipulować. Każda z nas zasługuje na szczęście! No i przy okazji nie zapominajmy też o facetach, którym to kobiety zrujnowały życie – tacy też są. Pozdrawiam!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elizka79
Witajcie! Juz za tydzien mam rozmowe z moim facetem, jesli to mozna tak nazwac. Spotykamy sie raz na tydzien albo na 2 tygodnie bo on wiecznie nie ma czasu. Kiedys pisal ,w tej chwili nawet tego nie robi. Przemyslalam sobie wszystko i uznalam ze tak dalej byc nie moze. Postanowilam zatem wszystko postawic na jedna karte. I po prostu zapytac go co dalej i jak to widzi. Mam gdzies ludzi ktorzy mowia ze facetow nie nalezy stawiac pod murem. Mam to w nosie! Potrzebuje informacji, chocby bolesnej co dalej gdyz mam do tego prawo. Bez wzgledu na to jak moja rozmowa sie potoczy wiem ze pozniej bedzie latwiej. Jesli nawet to koniec, trudno .Lepiej teraz niz za pare lat kiedy zaangazuje sie za mocno. Swoja droga zastanawia mnie jedno. Wszyscy moi znajomi twierdza ze to prostak egoista itp natomiast mnie wydaje sie ze to moja wina. Ze to ja mam ciezki charakter, ze nie umiem z nim byc, zyc, rozmawiac. Ciagle sie obwiniam i tlumacze jego zachowanie. Smutne to ale prawdziiwe. Trzymam za was kciuki kochane!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×