Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

Gość Ważnepytanie
Oj Mirabelka. Współczuję. Wiem jak to jest. Ja nadal się z moim spotykam, ale coraz bardziej myslę, że trzeba powoli przeistoczyć nasz zwiazek w przyjaźń i tak powoli się dzieje. Ja od przyszłego tygodnia zaczynam chodzić na siłownię z kumpelą. A zimą planuję jakiś wyjazd w góry (tym razem bez niego).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
dlaczego to wszystko jest takie trudne? dlaczego wszystko nie moze byc takie ulozone i oczywiste. wiem ze nie moge zmusic go do milosci ale ciagle czekam ze jednak sie odezwie i zrozumie. jakie to wszystko smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny-przyjechał do mnie! z kwiatami po 25 dniach... powiedział ze dotarło do niego co stracił.kocha zawsze będzie... prosi abym dała mu szanse pokazania jak mnie kocha! miał łzy w oczach... tak bardzo chciałam żeby mnie przytulił!!! ale powiedziałam-nie. musze to jeszcze przemyśleć... tak go kocham... co ja mam robić???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatika
Cześć dziewczyny, Od kilku dni czytam forum i trafiłam właśnie na Was. Jestem w bardzo podobnej sytuacji. Jestem z facetem którego kocham nad życie, który ma wiele plusów i tylko 2 wady, ale właśnie takie, które dają mi do myślenia, ze pokochałam może niewłaściwa osobę. Jeśli Was nie zanudzę to przeczytajcie i może ktoś zdoła mi pomoc, bo nie wiem co mam zrobić. Trudno w jednym poście opisać 2 lata z życia i wszystkie emocje i uczucia, ale spróbuję .Wszyscy mi mówią, żebym go zostawiła, bo to facet nie dla mnie. Jestem trochę starsza od was i dużo w życiu przeszłam. Mam 35 lat, w kwietniu 2005 po wielu przejściach rozwiodłam się z mężem alkoholikiem, na szczęście wyprowadził się a właściwie wyprowadziła go policja w czerwcu zeszłego roku. Od tego czasu zostałam sama z 13 letnią, zbuntowaną córką, bez pracy, bez pieniędzy, z długami, na 1 roku studiów. Miałam przyjaciela, po prostu faceta, z którym fajnie mi się gadało i milo spędzało czas, nic nas nie łączyło jeśli chodzi o uczucia. Jest młodszy ode mnie o 8 lat, znamy się gdyż jest moim adminem, założył mi neta parę lat temu i tak się poznaliśmy, potem jakieś naprawy kompa, sprzęt sieciowy w domu, rozmowy na gg, pomoc w niektórych sprawach z obu stron, jakieś piwko itp. W ostatnim miesiącu jak mój ex jeszcze mieszkał u mnie obudziło się pożądanie. Jestem zadbana, zgrabna kobieta, wszyscy mówią, ze wyglądam na dużo mniej niż mam lat, on za to poważniej niż jest, że dobrana z nas para. On był sam, nie miał dziewczyny, on był zawsze sam, prze 4 lata jak go znałam tylko przez miesiąc widziałam go z jedna i jakieś znajomości od czasu do czasu do czasu jak jeździł na uczelnię w akademiku. Czasem mi się nawet żalił, że coś z nim chyba nie tak, że jest sam i nie wie gdzie szukać. Jest bardzo nieśmiały w stosunku do kobiet. I zawsze się zastanawiałam dlaczego taki wartościowy i inteligentny facet nie ma nikogo. Zaczęło się w sumie od sexu, raz, drugi po piwie, potem już regularne spotkania, wypady ze znajomymi, spacery, zakupy, wspólne spędzanie czasu, oboje lubimy jeździć na rowerach itp. Było cudownie, córka zaakceptowała w końcu taka sytuacje, ja nie myślałam o swoich kłopotach, było mi łatwiej. Czułam się w końcu kochana, potrzebna. We wrześniu znalazłam prace, sąd przyznał mi alimenty, potem pozew o rozwód, nie dla niego, dla siebie. On nigdy nie był przyczyna rozpadu małżeństwa. Byłam bardzo szczęśliwa. Pomagał mi i mnie wspierał w trudnych sytuacjach, dostawałam dużą dawkę czułości, miłości, zrozumienia – tego co potrzebuje każda kobieta. I było dobrze do października. Przez przypadek jego matka dowiedziała się, ze jest wtedy jeszcze z mężatką, starsza od niego, z dużym dzieckiem, z którym są kłopoty. Stwierdziła ze nie akceptuje takie związku i jak to ponoć powiedziała „nie masz już co robić i z kim”. Nigdy z nią nie rozmawiałam, nie zna mnie i mojej sytuacji, nigdy nie bywałam u niego w domu. Jego brat i bratowa lubią mnie i akceptują. On mieszka z rodzicami, z bratem, bratowa i bratankiem w 3 pokojach, skończył studia, kończy pisać prace, pracuje i zarabia jako admin i zawsze trafi mu się jakaś dodatkowa praca wiec finansowo nie stoi źle. Jest pełen ciepła, miłości, delikatności, jak chce to potrafi dać mi wszystko, kiedy się ze mną kocha naprzód jestem ja i moje potrzeby a potem on. Nie chcę go skrzywdzić i nikomu nie pozwolę, a wydaje mi się, że łatwo można. Jego matka z tego co mi mówił i potwierdzają to ludzie którzy ja znają, zawsze wtrącała się w jego życie, przez nią stracił kiedyś dziewczynę, bo zawsze musiała wtrącić swoje 3 grosze, mówi mu co ma robić, wypomina wszystko co zrobi źle i czego nie robi, stara się kontrolować gdzie chodzi i co robi. A on jej się boi, może postawiła mu jakieś warunki. Ja pierwsza owej październikowej nocy kiedy matka zrobiła mu awanturę w domu napisałam mu na gg ze go kocham, po chwili ciszy odpisał, ja ciebie tez. Powiedział mi, ze tym razem nie będzie grzecznym synkiem mamusi i chce być ze mną. Dla niego takie wyznanie to jest cos wielkiego. Ma po prostu problemu z okazywaniem uczuć, szybciej zrobi niż powie a ja to widzę. Dzięki niemu nie zwariowałam. Praca na 3 zmiany, sesja na studiach, duże kłopoty z córka, cały dom na głowie. Ale się udało. Na początku kwietnia cos się stało, zrobił się jakiś oschły w rozmowach na gg, przestał się ze mną widywać. Nie wiedziałam co się dzieje. I nie wiem do dziś, bo nie chce mi powiedzieć. Mówił – a czy musiało się cos stać, nic się nie zmieniło. Byłam załamana. Ale udało mi się do niego dotrzeć i znów byliśmy razem jak dawniej. No prawie jak dawniej. Widywaliśmy się coraz żadziej, raz na tydzień, co 2 tygodnie. Na rower nie poszliśmy ani razu, nie było spacerów jak kiedyś, nie chodził ze mną po zakupy, nigdy nie przyszedł choćby na 5 min. Ja wiem, ze ta siec internetowa wymaga dużo pracy a on jest motorem w tym wszystkim, ze chce napisać i oddać prace, ze rodzice kupili działkę i stawia altanę i inne sprawy, ze matka cały czas wywiera na nim presje. Ma mało czasu dla siebie a ja się ciągle upominam żeby miał dla mnie. Wiem, ze mnie kocha, mówi o tym, to się poza tym czuje i widzi. Jak tylko może to poświęca mi troszkę czasu, na gg zawsze jest dla mnie. Dal mi swoja komórkę bo moja już była do niczego, nagrywane dvd, pożyczył a właściwie dał pieniądze jak zostałam bez pracy, ściągnie coś z netu jak poproszę, w lipcu pojechaliśmy na kilka dni nad morze i było cudownie, dal mi wolna reke we wszystkim. Powiedział, że tego mu było trzeba. Czul się ze mną swobodnie i ja z nim tez. Po powrocie niby dobrze. Ale ma dla mnie czas tylko parę godzin w weekend, idziemy na piwo ze znajomymi, nie wstydzi się pokaz mnie w towarzystwie, potem idziemy do mnie. Ale od półtora roku został ze mną do rana chyba z 5 razy. Zawsze musi iść bo ponoć matka. Odmawia mi jeśli o cos proszę w sposób chamski i prostacki. Mam wrażenie, ze jeśli upominam się o swoje i zwracam mu uwagę odbiera wszystko jak atak na siebie, mówi, ze robie mu wypominki jak matka. A wcale tak nie jest, po prostu mowie mu, co mi się nie podoba w jego zachowaniu i chce żeby to zmienił. Zrobi dla mnie to co nie wymaga przyjścia do mnie np., przesunięcia szafy w czasie malowania, powieszenia lampy, wyprowadzeniu psa jak mnie nie długo. Jestem kobieta, która zrobi dla niego wszystko i wiem, ze on kiedyś tez tak robił. Więc dlaczego nastąpiła taka zmiana? Po ostatniej takiej rozmowie z zeszły piątek zrobiło mi się strasznie smutno i zaczyna mnie męczyć i denerwować taki stan rzeczy. Nie lubię takiego taktowania i myślę, że na nie nie zasłużyłam. Usiadłam i cała moją miłość i żal przelałam na maila i mu wysłałam. Napisałam, że kocham go jak nikogo przedtem i za co. Wyżaliłam się co robi źle i co powinniśmy zmienić, zadałam mu pytanie dlaczego tak jest bo nie rozumiem i żeby dał mi logiczne wyjaśnienie na tą sytuację. Dostał nieograniczoną ilość czasu, bo nie chcę wywierać na nim presji. Jutro mija tydzień jak to przeczytał. Odezwał się we wtorek na gg i napisał „ a i tak cię kocham”. Odpisałam to przyjdź i mi to powiedz, chętnie porozmawiam na ten temat. Chyba żeby nie myśleć zabrał się od poniedziałku za generalny remont w swoim pokoju. A ja wciąż czekam. Przyjaciółki, które to przeczytały mówią, że nie czytały nigdy piękniejszego wyznania miłości i trzeba być bez serca, żeby nie zareagować. On wie, że go kocham, potrzebuję, że chcę liczyć na niego a najchętniej, żeby się do mnie przeprowadził. Zostałam sama, bo córka mieszka i uczy się teraz w Krakowie. Czyżby dorosły ( 27 lat) inteligentny, miły, zaradny i niezależny finansowo facet aż tak bał się matki? A może bardziej boi się mnie? A może nie chce ryzykować i mimo wszystko dobrze mu z tym co ma? Takie pytania zadaję sobie od prawie pół roku. Czy się znowu w życiu nie pomyliłam i pokochałam nie tego faceta. Tylko ile razy można zaczynać od nowa? Jak mam go nakłonić do szczerej rozmowy w 4 oczy? On nigdy nie chciał rozmawiać, nie potrafi tego, boi się okazywać uczucia. Poniekąd mnie krzywdzi zapominając o mnie, ale ja też nie chce go do niczego zmuszać, ale wiem, że gdybyśmy mieszkali razem byłby szczęśliwy. Nie wiem co się dzieje. Nie wiem co mam zrobić. Nie wiem jak z nim rozmawiać bo nie umiem go nakłonić do rozmowy. A nie chcę go stracić. Nie wiem co w tej chwili myśli i czuje, czy mu na mnie tak bardzo zależy jak mówił i czy chce być ze mną. Może ktoś ma jakieś propozycje. Niepewność wykańcza mnie psychicznie. Pozdrawiam wszystkich na forum, oby Wam się w życiu lepiej ułożyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatika
w lipcu pojechaliśmy na kilka dni nad morze i było cudownie, dal mi wolna reke we wszystkim. Powiedział, że tego mu było trzeba. Czul się ze mną swobodnie i ja z nim tez. Po powrocie niby dobrze. Ale ma dla mnie czas tylko parę godzin w weekend, idziemy na piwo ze znajomymi, nie wstydzi się pokaz mnie w towarzystwie, potem idziemy do mnie. Ale od półtora roku został ze mną do rana chyba z 5 razy. Zawsze musi iść bo ponoć matka. Odmawia mi jeśli o cos proszę w sposób chamski i prostacki. Mam wrażenie, ze jeśli upominam się o swoje i zwracam mu uwagę odbiera wszystko jak atak na siebie, mówi, ze robie mu wypominki jak matka. A wcale tak nie jest, po prostu mowie mu, co mi się nie podoba w jego zachowaniu i chce żeby to zmienił. Zrobi dla mnie to co nie wymaga przyjścia do mnie np., przesunięcia szafy w czasie malowania, powieszenia lampy, wyprowadzeniu psa jak mnie nie długo. Jestem kobieta, która zrobi dla niego wszystko i wiem, ze on kiedyś tez tak robił. Więc dlaczego nastąpiła taka zmiana? Po ostatniej takiej rozmowie z zeszły piątek zrobiło mi się strasznie smutno i zaczyna mnie męczyć i denerwować taki stan rzeczy. Nie lubię takiego taktowania i myślę, że na nie nie zasłużyłam. Usiadłam i cała moją miłość i żal przelałam na maila i mu wysłałam. Napisałam, że kocham go jak nikogo przedtem i za co. Wyżaliłam się co robi źle i co powinniśmy zmienić, zadałam mu pytanie dlaczego tak jest bo nie rozumiem i żeby dał mi logiczne wyjaśnienie na tą sytuację. Dostał nieograniczoną ilość czasu, bo nie chcę wywierać na nim presji. Jutro mija tydzień jak to przeczytał. Odezwał się we wtorek na gg i napisał „ a i tak cię kocham”. Odpisałam to przyjdź i mi to powiedz, chętnie porozmawiam na ten temat. Chyba żeby nie myśleć zabrał się od poniedziałku za generalny remont w swoim pokoju. A ja wciąż czekam. Przyjaciółki, które to przeczytały mówią, że nie czytały nigdy piękniejszego wyznania miłości i trzeba być bez serca, żeby nie zareagować. On wie, że go kocham, potrzebuję, że chcę liczyć na niego a najchętniej, żeby się do mnie przeprowadził. Zostałam sama, bo córka mieszka i uczy się teraz w Krakowie. Czyżby dorosły ( 27 lat) inteligentny, miły, zaradny i niezależny finansowo facet aż tak bał się matki? A może bardziej boi się mnie? A może nie chce ryzykować i mimo wszystko dobrze mu z tym co ma? Takie pytania zadaję sobie od prawie pół roku. Czy się znowu w życiu nie pomyliłam i pokochałam nie tego faceta. Tylko ile razy można zaczynać od nowa? Jak mam go nakłonić do szczerej rozmowy w 4 oczy? On nigdy nie chciał rozmawiać, nie potrafi tego, boi się okazywać uczucia. Poniekąd mnie krzywdzi zapominając o mnie, ale ja też nie chce go do niczego zmuszać, ale wiem, że gdybyśmy mieszkali razem byłby szczęśliwy. Nie wiem co się dzieje. Nie wiem co mam zrobić. Nie wiem jak z nim rozmawiać bo nie umiem go nakłonić do rozmowy. A nie chcę go stracić. Nie wiem co w tej chwili myśli i czuje, czy mu na mnie tak bardzo zależy jak mówił i czy chce być ze mną. Może ktoś ma jakieś propozycje. Niepewność wykańcza mnie psychicznie. Pozdrawiam wszystkich na forum, oby Wam się w życiu lepiej ułożyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agatika
aha, do nusia1 Moj tez ma na imię Michał i zgadzam się z Toba - jskiniowcy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć agatika, Przeczytałam wszystko co napisałaś, a wynika z tego, że Twój mężczyzna jest cały czas uzależniony od swojej mamusi. Nie wiem czy Twój problem dotyczy bezpośrednio tego, o czym tu wcześniej rozmawiałyśmy - był kiedyś topic poświęcony kobietom, których związki niszczy matka partnera - na Twoim miejscu tam bym zajrzała. Co do Twojego faceta, to serio masz nie fajnie. Jeśli sam nie zrozumie jaką matka wyrządza mu krzywdę (bo koniec końców wyląduje sam, w żadnym związku nie ma miejsca dla dwóch kobiet - matki i partnerki) to nie zmieni się. Skoro sam nie chce do Ciebie przyjść Ty idź do niego i postaw sprawę na ostrzu noża - nie ma prawa Cię okłamywać, wyduś z niego jak na prawdę sprawy stoją. Skoro faktycznie nieźle zarabia to chyba najwyższa pora, żeby już się wyprowadził od mamusi - jeśli nie do Ciebie, to do wynajętego mieszkania? Inaczej ciągle będzie miał na głowie matkę pakującą palce w jego prywatne życie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eve27
Potwierdzam to, co napisała poprzedniczka.Prawdziwa miłość nie zna żadnych przeszkód, mógłby wprowadzić się do Ciebie albo właśnie wynająć mieszkanie, żeby odizolować się od matki.To Ty powinnaś być na pierwszym miejscu!!!!Znam ten ból, mój były też kochał bardziej matkę niż mnie..I nie tłumacz go pracą, jakby chciał to znalazłby czas dla Ciebie.W końcu to dorosły facet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja postawilam sprawe na ostrzu noża. zerwałam bo rozmowy i prośby nic nie pomagały. przyszedł i twierdzi ze zrozumiał-ale czy napewno to czas pokaże! postawiłam tez warunek by wyprowadził sie z domu-musiałam bo dalej tak zyc nie moge! nie moge dłużej czuć oddechu tej ropuchy na moich plecach! powiedział ze szuka mieszkania-ale czy znajdzie? dam wam znać! chyba dam mu jeszcze ostatnią szanse-mimo ze mnie zranił pomyslicie ze jestem głupia! tak jestem! wytrzymałam 25 dni i kiedy przyszedł coś we mnie pękło... jednak uwierzcie jesli teraz zawiedzie to juz nigdy więcej! agitka- oni juz tacy są. gubią sie w tym wszystkim!!! jak mali chłopcy... chieliby aby wilk był syty i owca cała... a te ich matki to są pizgnięte! nie pamiętają ze kiedyś tez byly młode i zakochane! współczuje ci, ale nie poradze byś zrobiła jak ja- bo on może juz nie przyjśc i wtedy bedziesz bardzo rozżalona. ja sama nie wiem czy dobrzze zrobiłam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Dzięki za wypowiedzi, przeczytałam uważnie i znalazłam topik o matkach wtrącających się w życie dzieci. Uważam jednak, że jeśli się kocha to się nie słucha co powie matka, bo każdy ma swój rozum. Na początku można się zastanowić nad tym co się czuje do kobiety z którą się jest, ale jeśli coś ciągnie się 1,5 roku to chyba się wie dlaczego się z kimś jest. A mój facet z jednej strony twierdzi, że matka mu szkodzi a z drugiej od tygodnia remontuje sobie pokuj żeby mu się wygodniej mieszkało w przytulnym gniazdku. Matka może być tylko wymówką przed strachem przed nieznanym. On się boi stracić to co ma. Boi się zdecydować, usamodzielnić, wziąć odpowiedzialność za własne życie a tym samym moje i mojej córki. Woli trzymać mnie na dystans bo tak mu jest wygodnie. A są też ludzie którzy boją się odwzajemnić to co dostają i takiego otwarcia uczuć jakie występuje u mnie. To niej jest zły człowiek i tu mu nie słodzę. To wartościowy facet. Inteligentny, bystry, wykształcony, pomocny innym, bardzo zaradny i potrafiący zrobić wszystko co zacznie a do tego czuły, delikatny, kochający, troskliwy i pełen ciepła. Są jednak chwile gdy takim przestaje być. Tłumaczę to stresem, pracą, nadmiarem obowiązków i tym, że każdy coś od niego oczekuje, zdenerwowaniem. Ale nie jest to powód aby wyżywał się akurat na mnie, nie chciał mi pomóc w chwili gdy po bardzo potrzebuję i nie miał dla mnie troszkę czasu, a jeśli odmawia to często w chamski sposób. Dziś mija tydzień odkąd dostał mojego maila. Jak na razie odzywa się na gg tylko, żeby mi złożyć sprawozdanie z przebiegu prac  i słowem nie wspomina o tym co napisałam. A dostał nieograniczoną ilość czasu na przemyślenie swojego zachowania więc i ja nie pytam, a poza tym wiem, że im większy nacisk na faceta tym gorsze efekty jak to ktoś ładnie tu napisał. Mam tylko ochotę na jedno – usiąść i szczerze i spokojnie porozmawiać, ale nie mam pojęcia jak nakłonić do rozmowy kogoś kto rozmawiać nie chce albo się tego boi. Wiem, ze to topik o „emocjonalnych popaprańcach” i uważam, że M właśnie taki jest. Jakby podwójna osobowość. Mam swoje lata i to nie jest mój pierwszy związek w życiu, ciężko zostawić kogoś do kogo coś się czuje. Odeszłam od męża i zostałam sama. Nie boję się być sama. Boję się być bez niego, bo wiem, że tym razem mam za dużo do stracenia. Ale jeśli nie nastąpi żadna zmiana i inicjatywa z jego strony, jeśli on nic nie zrobi w kierunku, żeby było inaczej to będę zmuszona go zostawić. Bo tak jak piszecie, życie nie kończy się na jednym facecie i zawsze jest szansa na kogoś lepszego, tym bardziej, że mamy bagaż doświadczeń za sobą. Jest ciężko, ale da się przeżyć. On też wyniesie z tego coś pożytecznego. Daję mu jednak szansę i nie oczekuję, że będzie idealnie bo idealnie nigdy nie jest. Po prostu walczę w tej chwili o to co kocham i na czym mi tak cholernie zależy, o NIEGO. Wykazałam już swoją inicjatywę i czekam – jego ruch. Mam zasadę – nigdy nie żałuj tego co zrobiłaś, żałuj tego co mogłaś zrobić a nie zrobiłaś. Trzymajcie się dziewczyny i też walczcie o swoje prawa, ale nie dajcie się zatracić w tym wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc Dziewczynki! :) Wlasnie sie dowiedzialam ze moj ex ... zakochal sie.... I wiecie co? Ani mnie to ziebi ani grzeje:P Ja jestem w rajcie wiru flirtowego;) Ale hm.... ostatnio musze powiedziec, zecoraz bardziej zaczynam wyrozniac jedneo faceta...:) mrrrr:) Jestesmy coraz blizej siebie i... mam nadzieje ze cos z tego bedzie wiekszego niz zwykly flirt:) ... Ale kurcze... przez te doswiadczenai wczesiejsze teraz jakos nie wierze ze on jest taki idealny jak mi sie teraz zdaje (a juz wielu facetow po moim ex poznalam.. i wszystkich albo w przedbiegach albo po piewrszym spotkaniu odzrucalam wiec to nie jest tak ze nie jestem wybredna).. Podejrzane to:P To ze wydaje mi sie taki idealany i.. naprawde sie wkrecilam!! I to ze wlasnie jest taki idealny... Co ssie z atym kryc musi!...ech nieufna jestem chyba... ale moze D. to zmieni:)... Cudowny jest...:P Kolezanki drogie, czytam wszystko co piszecie... Ciesze sie i smuce z Wami... i przezywam wszystko:( Ale napisalam o sobie. Czemu? By przypomniec, ze zycie sie nie konczy na \"draniach\":P a czlowiek o wiele lepiej bez nich sobie zyje:) Wiecie co? Ostatnio znalazlam swoj list do przyjaciela... Ten list pisalam po dwoch i pol roku mojego bycia z EX (a bylismy jak pamietacie 5 lat razem). Bosh... Tam byly w tym liscie wszystkie zale, wszystkie \"ale\" ktore mialam do niego potem az do konca naszego zwiazku. Boshe! One az tak sie wczesnie pojawily te problemy, a ja probowalam glupia przez 2 i pol roku ratowac ten zwiazek!!!! Jaka ja idiotka naiwna bylam:/ Ale... zakochana.. w swej pierwszej, wielkiej milosci... i stad ta cala glupota i zacmienie. Ale wiecie... az szlag mnie tarfil ze zlosci na sama siebie.. ze tak dlgo bylam zaslepiona! ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nusia1: ciesze sie razem z Toba, ale uwazaj na niego... Sciskam mocno:) mirabelka: jak sie czujesz? agatika: Twoj facet powinen wziac sie garsc i wreszcie wyprowadzic od mamusi... uniezaleznic.. odciac pepowine.. czy jak to tam jeszcze mozna nazwac:/ To jego zachowanie wcale nie musi znaczyc ze Cie nie kocha. Ale raczej to ze jest... mamisynkiem:( Zeby jednak Wasz zwiazek mial sens on musi wreszcie stac sie wreszcie facetem a nie wciaz byc malym chlopcem... postawic na swoim! Musisz z nim o tym porozmawiac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nuisa1
fuksja- nono!!! powodzenia z nieznajomym!!! byłam dziś na kawie z moim draniem... ależ sie denerwowałam idąc na spotkanie- i był super! cały czas sie śmialiśmy! aż mnie poliki bolały!!! nie wiem kiedy minęły 2 godziny był po prostu wspaniały-jak dawniej-uśmiechnięty ,wesoły... aż strach pomyśleć zeby tak dobrze grał? powiedzia.lam ze nie stawiam warunków ale dla naszego dobra powinien wynająć kawalerke. nie wymuszam -zrobi jak chce- ale to moze nas scementować bo oddaliliśmy sie bardzo od siebie... no i trzeba bedzie popracować nad zaufaniem. przytulił mnie i powiedział ze sie postara bo mnie kocha...jednak wszystko jest przeciwko nam- np. jego rodzice powiedziałam ze koniec z tym -co inni powiedzą-to nasze życie i my sobie je musimy poukładać że potrzebuje mężczyzny który wie czego chce a nie chłopaka... i aby mnie szanował i kochał -to wszystko- jeśli to za dużo to zrozumiem i każdy idzie w swoją strone Odparł ze to niewiele i postara sie... zobaczymy boję sie ale wiem ze jesli nie zaryzykuje ostatni raz to mogę załować za kilka lat... 3majcie za mnie kciuki-będę wpadać z niusami!!! buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to byłam ja!!! nusia1 ale coś mi sie pomieszało i zrobiłam sie pomarańczowa!!! hihi-bede uważać na przyszłość! na podszywaczy! jesli sie zjawią to nie bede ja(bo zawsze jestem czarna) :))) :)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) Czesc Nusia :D Fajnie, ze spotkanie sie udalo... To prawda, jesli nie sprobojesz to bedziesz zalowac... Trzeba walczyc... choc sprobowac;) Byle nie samemu i nie przeciwko sobie;) Buzka i trzymam kciuki!:) ps: a \"moj\" (bo jeszcze nie moj:P ) D. wciaz pisze do mnie:) Tylko oboje jestesmy strasznie zajeci i nie ma sie kiedy nawet spotkac:( Teraz to ja od piatku tego co minal do srody ktora bedzie, jestem strasznie zapracowana i nie mam dluzszej chwili by moj mu ja poswiecic... KUrcze, znam tego czlowieka tak krotko, a wydaje mi sie taki bliski...:) A jak mi w ciagu dnia nie napisze nic to chora chodze:P i nic mi si enie chce (mimo ze tyle roboty) :P ech....:) Trzymajcie kciuki;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
cześć dziewczyny, dzisiaj jak na razie jest dobrze. Wczoraj wyszłam ze znajomymi na spotkanie i po tym jakoś tak poczułam się spokojnie i z nadzieją, że jeszcze będzie dobrze. Wiem, że to pewnie takie krótkotrwałe polepszenie ale nawet to cieszy. Fuksja - twoja historia jest nadzieją, że jeszcze można sobie ułożyć życie, a nie tkwić w takim maraźmie przez lata. Mam nadzieję, że ja też kiedyś osiągnę taki pozytywny stan, w jakim Ty jesteś teraz. Nusia - cieszę się Twoim szczęściem. Może ten czas, gdy nie byliście razem dał mu naprawdę do myślenia i zrozumiał o co chodzi. Tego Ci życzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja rodzina traktowała go jak członka rodziny - mama, siostra, ciocia na każdą okazję- na święta, na urodziny kupowały mu prezenty, i jego rodzice mi tez - ciężkko jest tak nagle się przestawic po ponad 4 latach bycia ze sobą dzień w dzień. moja znajoma dopiero teraz jest gotowa na związek - po ponad roku od zerwania 3letniego związku. dopiero teraz sie pozbierała a on tez zaraz po zerwaniu znalazł sobie laske tacy sa faceci- szybko sie pocieszają po tak długoletnich związkach i mają daleko w dupie ze ty cierpisz bawią się w anjlepsze na a twoich oczach i gówno ich obchodzi ze ty 4 miesice czy rok wylewasz sama łzy , ze nie potrafisz zapomiec ze masz czarne mysli. dla nich liczy sie to ze teraz są zadowoleni.A to strasznie boli jak niemal na twoich oczach afiszuje się z nową panną a ty nie mozesz się pozbierać, tęsknisz, wyjesz z bólu i wylewasz morze łez. nikt nie ma pewnosci ze po jakims czasie osoba która kochasz nie zmini się w tyrana ale tak faktycznie jest- ja też wiele mojego obecnego Ex niedociągnięć usprawiedliwiałam sama przed sobą.to ze pił - on zwalał na to ze jego ojciec tez pije.teraz mi mowi ze juz nie chla- ze nie pamieta kiedy mu się film urwał, szkoda ze dopiro terazz zrozumiał ze przez to było źle i teraz się zmienił.ale dobrze ze w ogóle się zmienił. jestem jeszcze na takim etapie,ze ma do bniego zal, ze po 2 tygodniach znalazłsobie kogoś, ze nie dał szansy temu związkowi, ze nie widział moich strań.Wypiał dupę gdy najbardzoej go potrzebowałam, nie pisał nie dzwonił bo ona mu zabroniła, Kazała mu zakończyć jakąkolwiek znajomość ze mna, a on miał klapki na oczach i to zrobił. Pisał mi ze nie chcce mnie znać, ze nie powie mi czesc na ulicy - a ja durna- dalej go kocham mimo tego. I mam obok siebie kogoś cudownego ale nie potrafię tego docenić. Ta osoba wie o wszystkim, wie co przechodzę i mimo tego chce być ze mną, chce mi pomóc tylko nie wie jak .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by...
matahari...jeśli to pocieszy Cię wiedz, ze on popełnia błąd- bo tylko wydaje mu sie, że jest gotowy na nowy związek. Dojrzały facet wie, że aby dojść do siebie po zakończeniu jednego związku potrzeba czasu. Niestety wielu facetów nigdy nie dojrzewa i zawsze zamiast pomyśleć, zająć się sobą itd. to szukają zapomnienia i pocieszenia w ramionach innej. A ta "inna" często kocha ich bardzo i bardzo cierpi widząc jak bardzo związani są jeszcze myślami z poprzednią partnerką. Twoja znajoma, która dała sobie ten rok postąpiła bardzo słusznie i Ty też się nie spiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
boję się ,boję się znow tak strasznie zaangażować i potem rozczarować. Jestem jakaś nieufna...Ale wiecie czego jeszcze się boje? ze on po prostu znalazł sobie pierwszą lepszą- bo prawdą jest ze w ciągu 2 tygodni od naszego zerwania miał sporadyczny kontakt z kobietami. Obawiam się że jak mu pierwsza fascynacja minie to zechce wrócić skruszony- a ja własnie wtedy zacznę układać sobie zycie na nowo i znow wszystko poróci... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rzeczywiscie.. jakos jest tak, ze faceci zaazwyczaj (bo nie w kazdym przypadku!) szybciej sie otrzasaja i szybko znajduja sobie zastępczynie... Mozna by sadzic ze wcale nas nie kochali (bo przeciez my placzymy, tesknimy, jestesmy nieufne w stosunku do innych facetow a oni tak ot po protu sobie znajduja inna i z nia chodza do kina, do lozka czy nawet... zakochuja sie)... Moj znalazl inna po 3 miesiacach... i .. zakochał sie... I co ja mialam myslec wtedy? Myslalam ze odejde od zmyslow... bo przeciez gdy odchodzil mowil \"chce byc sam\".... Czulam sie oszukana... Stlamszona, zmiazdzona, niedoceniona i Bog wie jaka jeszcze. To bylo niesprawiedliwe! Ale...:) Dziewczyny, kazdy inaczej przezywa rozstanie. Jednym potrzeba 2 tygodni, innym 3 miesiecy a jescze innym 2 lat (znam i takie przypadki facetow). Regula jest taka jednak, ze oni jakos szybciej sie otrzasaja i ida dalej. To moze cos znaczyc, ale moze i nie znaczyc nic. Chyba tacy sa juz faceci... To straszne bo to ujma dla naszego \"ego\"... ale coz... Chyba nie warto sie tym przejmowac tylko lepiej zajac sie soba i swoim zyciem. A macie co robic kobiety! Trzeba na nowo zbudowac swoja tozsamosc i ... nauczyc sie bys SAMA. To nie jest latwe wbrew pozorom.. nie jest latwe dla kogos kto przez tyle lat byl zawsze z kims - zazwyczaj z jednym, wciaz tym samym, ukochanym facetem... Przeciez wiele z nas dlatego waha sie albo wahalo czy zostac czy odejsc wlasnie dlatego, ze boi sie samotnosci. Mi potrzeba bylo tak naprawde 8 miesiecy... Chcialam sie przez ten czas zwiazac na powaznie z jednym facetem.. Pewnie pamietacie nawet;) I bylam z nim prze 3 miesiace... ale nie wyszlo... bo to bylo za wczesnie dla mnie... Wiec nic na sile drogie Panie!:) Ja wiem ze ten czas byl mi potrzebny bym mogla sie uspokoic, wszystko poukladac i sprobowac stworzyc zdrowa relacje z innym facetem. Matahari, zobaczysz ze jesli juz zaczniesz ukladac sobie zycie na nowo to to bedzie czas, kiedy jego juz nie bedziesz chciala przyjac do siebie. Wszystko co najgorsze, cala najciezsza praca nad soba bedziesz juz miala za soba. Nie wpuscisz go wiec ponownie do swego zycia w charakterze \"faceta\". Moja znajomosc z D. posowa sie powoli na przod:) I tez jestem nieufna! Nadal! Ale teraz mam doswiadczenie... mam sile i wiare w to, ze jesli znow sie nie uda to trudno, bo bycie singlem mnie nie przeraza i ten strach nie bedzie mnie juz nigdy paralizowal. Pozdrawiam Was Kochane moje:) Dobranoc i trzymajcie sie cieplutko:) \"bo to co naprawde się zaczęło, nigdy sie nie kończy...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj! dziewczyny!!! jak mi źle :((( nie moge sobie znaleźć miejsca! po tej kawie zadzwoniłam na następny dzien a on odebrał za 3 razem- i stwierdził ze nie ma czasu. powiedziałam ze chyba troszke mógłby znaleźc skoro jego ukochana dzwoni- a on NIE MAM CZASU!(dziwne bo dzwonił czesto po 60 razy) miałam 2 rozmowy w spr. pracy-wiedział o tym i nie zyczył powodzenia-nic.zero zainteresowania. zadzwonił w nocy (24) i gdy spytałam dlaczego tak późno to stwierdził ze _BO TAK! dzisiaj zadzwonił zapytał co robie i na koniec powiedział - to wszystko. ja -co? to wszystko? bo nie rozumiem-mam sie rozłączyć czy co? ani nie życzysz mi miłego dnia ani czesc! a on- to wszystko ,cześć. zadzwoniłam wieczorem i nie odbiera!!!! rozumiecie? KURWA! ja nie. powiedział mi wczoraj(w tej nocy) ze musi zawieżć auto do warsztatu i jest wkurwiony bo bedzie cały tydzien siedział w domu!!! bo bez auta on nie wyjdzie, bo kurwa nie bedzie sie autobusami tłukł! a zadzwoniłam po 20 i nie ma go w domu!!!!!!! co to jest??? nie odbiera (dzwoniłam 8 razy) nie odp. na smsa!!! cisza! ja pieprze! zrobił ze mnie idiotke! rozumiecie? spotkał sie- wybadał czy jeszcze go kocham- i teraz mnie olewa!!! jak mozna byc tak podłym??? jak mi źle!!!:((( :((( :((( widziałyście jak sie cieszyłam(pisałam wam) a teraz takie cos! boshhh jestem załamana... czuje sie jak kretynka... po co te kwiaty i cały cyrk? az tak mnie nienawidzi , nie kocha? to mógł po prostu nie przyjeżdżać!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Niusia1 daj sobie spokój z tym niedojrzałym gnojkiem, bo będziesz cierpieć całe życie. Czy chcesz z nim spędzić życie?? Czy nie zasługujesz na nic więcej? Mój facet wczoraj powiedział mi przez telefon "I kurwa nie dzwoń do mnie i nie pisz!" Napisałam mu smsa, że nigdy się nie odezwę i że przegiął. Potem dostałam od niego 3 smsy, pierwsze dwa mnie atakujące i zrzucajace na mnie winę za jego zachowanie. Trzeci był z przeprosinami. Ale ja i tak się nie odezwałam i na razie nie mam zamiaru. Ostatnio przeanalizowałam nasz związek i przemyślałam czy rzeczywiście chcę z nim być. I okazuje się, że nie chcę. Ja chcę jego takiego z pierwszych miesięcy, ale on taki nie jest i nigdy nie będzie. On wtedy grał by mnie zdobyć, a grać całe życie się nie da. Jego prawdziwa twarz mi się nie podoba. Zaryzykuję. Moze będę do końca życia sama, ale nie chcę takiego życia. Tym bardziej, że jak mówią w przyszłości może być tylko gorzej... Jak raz ktoś straci szacunek do drugiej osoby to już zawsze tak będzie... Niusia1 - wiem, że kochasz, ale czy warto??? Twoja miłość to cierpienie. Jesteś masochistką? Trzymaj się tego co napisałaś, że następnym razem to będzie definitywny koniec. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
cześć dziewuszki, dzisiaj u mnie znowu dobrze no i co ciekawe dobrze bez niego. Po nocach śnią mi się jacyś inni faceci i budzę się z uśmiechem na twarzy. mam wrażenie że wyszłam już w pewnym sensie z jakiejś takiej pierwszej fazy mojego kryzysu. Minęło niecałe 2 tygodnie a ja jakoś tak inaczej się czuję. robię to co chcę i kiedy chcę. uczę się być sama i wiecie co jak na razie nie jest az tak źle jak mi się wydawało, że będzie. strasznie dziwne to wszystko. nusia tak mi przykro że jesteś znowu smutna i załamana. marząc aby mój facet wrócił do mnie najbardziej obawiałam się właśnie tego co teraz spotkało ciebie. ale trzymaj sie cieplutko i pamiętaj że to wszystko zależy od ciebie. bądź silna i uwierz, że będzie dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
No i stało się! Po tylu miesiącach walki skończyło się. Dziś się rozstaliśmy, chyba zostaniemy przyjaciółmi. Do mnie dotarło, że nie chcę być w związku , w którym facet nie daje mi niezbędnych mi podstaw bym czuła isę pewnie i bezpiecznie. Zobaczymy jak to przeżyję. Dziewczyny trzymajcie za mnie... Dam radę? Nie załamię się?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobre pytanie tylu zajebistych facetów ….. ale gdzie oni są ??? też się rozstałam z kim 4 mc temu to znaczy on to zrobi !!!!! i co nadal teksie płacze i rozmyślam ……:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by...
pewnie że dasz rade wazne pytanie:) twarda z Ciebie babka, będzie ok niusia- jak tam? co to za krzywa jazda? bardzo Ci współczuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mart
Witajcie kobitki! podpisuje się pod wszystkim co tu zostało napisane rencamy i nogamy!:D niestaty nie udało mi się przeczytać wszystkich stron.. chciałam się, że tak powiem do tego kółka zapisać:) i przesłać serdeczne pozdrowienia wszystkim a w szczególności autorce tematu:) nie będę opisywać swojej "historii" - to wszystko się powtarza. napiszę tylko, że miesiąc temu skończyłam to wreszcie. coraz szczęśliwsza i pewna siebie. jeszcze bardziej, jak czytam Wasze opowieści! dzięki! trzymajcie się wszystkie i walczcie o SIEBIE! bo facet jest czy go nie ma..to WY jesteście najważniejsze! czołem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Mój facet zadzwonił do mnie w nocy (o 1) pijany i oznajmił mi, że właśnie wrócił od swojej dawnej kobiety, która właśnie się rozwodzi. Poinformował mnie również, że siedział tam od 19-ej wieczór. Podziękowałam mu za informację i wyłączyłam telefon. Nagrał się 4 razy na poczcie wkurzony, że nie odbieram i napisał smsa, że mojego telefonu też już nigdy nie odbierze. Jaki cham. Ja wstaję o 6 rano do pracy i jego to nie obchodzi. Poza tym wie, że jestem chora i ciężko mi zasnąć. No i na dodatek mój ojciec leży w szpitalu po operacji, czym też się przejmuję. Niestety jego to wszystko nic nie obchodzi... teraz wiem, że nigdy nie liczył się ze mną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ważne pytanie- hmmm 1. Był u swojej byłej 2.Dzwoni w środku nocy 3.PIJANY (ciekawe gdzie i z kim pił ? ) 4. Stawia jakieś warunki/ szantazuje 5. nie interesuje się stanem zdrowia twojego taty... Egoista jeden!! Ale pociesz sie choć troszkę tym, że napisałam wczoraj mojemu Ex ze \"moja mama jest w szpitalu.\" Wie, jak bardzo to przezywam i ze sama siedze teraz w domu, ale nie napisał NIC! Ani słowa! Mógłby chociaż : pozdrów ją czy coś takiego ! On nie ma serca! Jest egoistą i ta jego nowa panna kiedyś się na nim przejedzie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Małe sprostowanie - to juz mój "były" facet od wczoraj. Szybko się pocieszył, już tego samego dnia szuka nowych wrażeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×