Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

Ważnepytanie - syndrom psa zerwanego z łańcucha ;) Ale w pierwszej kolejności zadzwonił do Ciebie, by się pochwalić \"nową zdobyczą\". Widać mocno musiałaś mu pojechać po męskiej ambicji, skoro teraz koniecznie musi Ci udowodnić jakie to on ma powodzenie u lasek. Nie ma co się załamywać, tylko należy się cieszyć, że rozdział życia z idiotą masz już za sobą. Możesz jeszcze zablokować jego numer telefonu, by po nocach Cię nie nękał. A tak wogóle to cześć dziewczyny. Miło się czyta, że u fuksji wszystko powoli się układa (trzymam kciuki za nowego faceta), że mirabelka, nusia i inne w miarę dobrze się mają. Pozdrawiam ciepło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Tak tylko, że ten pies ma 47 lat, więc chyba zbyt dojrzały jak na swój wiek nie jest. Poza tym okazało się, ze dziewczyna ma nowego faceta i ja jak zwykle nie dałam mu dokończyć... Suma sumarum zakończyło się awanturą na GG. On chyba myślał, że ja będę rozpaczać, a ja mu zasugerowałam, że dziś ma faceta, jutro moze nie mieć, więc niech się postara. Wkurzył mnie dziś na nowo. W dodatku nazwał mnie prymitywną, bezczelną i chamską, bo powiedziałam mu, że jak myślał, że zagra mi na gulu to sie mylił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po co Ty nadal z nim rozmawiasz przez telefon/gg ? Lubisz jak Cię obrażają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Już nie. Poprosiłam go by się do mnie nie odzywał, ja również nie zamierzam. To jest wszystko zbyt świeże i emocje szaleją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
we wtorek zadzwonił i jakby nic (to znaczy miał mało uprzemy ton) zapytał co robie! ja ze co on robił wczoraj!!!i dlaczego nie odbierałi gdzie był! powiedział ze był u kolegi! dobre co? ze mną nie bo ma auto zepsute i w domu siedzi (podobno cały tydzien- po pracy- bo autobusem on nie bedzie sie tłukł!!! a brak samochodu to koniec świata!- to jego słowa) a do kolegi poszedł. powiedziałam ze jest podły i ze mielismy zacząc na nowo a on kłamie nie odbiera i jest po prostu podły i łazi po nocach -a on- do kolegi nie musiałem jechac autobusem!( no a do mnie by musiał-kurwa!!! to kim ja jestem? byleco?) i ze ma sie ODPIEPRZYĆ!!!!!! to dzis dostałam smsa ze on mnie kocha i pasujemy do siebie! co za pojeb...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NUSIA: boshe... jak bym slyszala mojego ex:/ Rece opadaja ,nie? Ty do niego mowisz i kazdy by Ci przyznal racje a on udaje ze nie kuma i az Cie taka bezsilnosc bierze bo do niego nie dociera czemu jestes zla. I wreszcie wychodzi ze Ty nic nie rozumiesz i sie czepiasz.... buu.. to jest tragiczna sytuacja.. kocha? Chyba samego siebie:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wazne Pytanie: tak trzymaj, ni eprztjmuj przeprosin, powrotów itp. Ciesze sie, ze zdecydowalas sie na rozstanie. Jestem dumna! Bo to bylo najlepsze wyjscie z tej sytuacji. I jestem pewna, ze bedzie Ci lepiej bez niego i jeszcze ulozysz sobie zycie.. z normalnym, kochanym facetem ktory bedzie chcial miec z Toba dzieci:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mirabelka: Ciesze sie strasznie, ze coraz lepiej u Ciebie:) A to do pierwo pierwszy etap dochodzenia do siebie! Zobaczysz, moze nie bedzie to za tydzien, moz enie za miesiac ale wreszcie nadejdzie taki dzien kiedy pierwsza mysla po obudzeniu sie nie bedzie ON:) To dopiero ulga, mowie CI! :) Pozdrawiam serdecznie:) Mart: :) To prawda, mimo ze kazda z nas jest inna i przeciez kazde zycie jest wyjatkowe to powtarzaja sie pewne schematy. Ciesze sie, ze jestes jedna z tych ktore zawalczyly o swoje zycie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny :) czytam i czytam i podziwiam za odwage, wasi faceci dostali juz nie jedna szanse od Was i nie umieją ich wykorzystać dlatego zgadzam sie ze należy układać sobie zycie bez takich chamów. Moj M odrzucił pomysł szczerej rozmowy co skonczyło się lekkim spięciem na gg, ale na drugi dzień sie grzecznie odezwał i niedługo potem przyszedł i przyniósł mi prezent na mikołaja :) pamieć do aparatu foto. Dostałam go jednak w progu i nie zaszczycił mnie wizyta z braku czasu oczywiście. A ja głupoia zamiast się cieszyć napisałam mu na gg że żadna rzecz mi go nie zastąpi. I wiecie chyba się obraził i uznał to za zaminnik. Zobaczymy co to będzie dalej. A co do telefonów w środku nocy po pijaku to już miałby facet u mnie przechlapane i wydaje mi się, że chwalenie sie inną kobietą jest po prostu robieniem na złość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabij lub zgiń
cześć dziewczyny:) już dawno chciałam napisać, ale najpierw postanowiłam przeczytać wszystkie posty, no prawie wszystkie:) niusiu1 sorry za szczerość, ale twoje ostatnie wpisy nieźle mnie rozbawiły /głupia reakcja, ale tak było, chyba też już dostaję świra od tego wszystkiego/ ktoś ich kuźwa klonuje, czy co? po prostu miałam identyczną sytuację i dokładnie identycznie się czułam, tzn. dalej czuję, bo u mnie taka sama akcja rozegrała się tydzień temu. ale może na początek jak do tego doszło: mój kawał ch* wyprowadził się ode mnie prawie 4 m-ce temu, jak twierdzi, oczywiście ja go do tego sprowokowałam. tere fere jak się słyszy od "ukochanego męża" od 2 lat, przynajmniej raz w tygodniu, że sie dusi, że popełnił bląd, że ja go nie rozumiem, że za mało się staram i on się wyprowadza, bo ma dosyć życia ze mną, a codzienne wypady z kolesiami po pracy na pifko i powroty do domu o 2-giej w nocy to normalka to co do jasnej cholery miałam zrobić? paść na kolana i błagać, by się dalej meczył????? ok, wyprowadził się. wynajął mieszkanko i niby wszystko git. Nie muszę chyba dodawać, że świat mi się cały zawalił, bo kochałam go okrutnie i chyba nadal jeszcze kocham:( bo na początku wydawał się być idealnym facetem. po prostu nie mogłam uwierzyć, ze tacy chodzą po tym świecie. romantyczna dusza, czuły, troskliwy, kochany. oczywiście były sygnały, takie małe rysy na jego kryształowym obliczu, ale zupełnie je zignorowałam, bo przecież wiadomo, ideałów nie ma. najpierw włączyła mu się totalna, chorobliwa zazdrość, potem niczym nie uzasadnione fochy, to można, tego nie można, odwracanie kota ogonem, nie chcę się rozpisywać, bo by tu niezła książka z tego wyszła;) ogólnie miałam tylko wrażenie, że ktoś mi tu robi pranie mózgu, ale oczywiście stwierdziłam, że to słodkie pranie i warto zrezygnować z pewnych zasad w imię szczęśliwego związku. tylko im bardziej ja się starałam, tym bardziej mój książe był niezadowolony. niby kocha, ale coś między nami nie iskrzy:( próbowałam rozmawiać, ustalać przyczyny, miał to gdzieś. ok. stało się. zabrał manatki i wyprowadził się. oczywiście kolesie pomogli;) tylko, że po niecałym tygodniu dostałam sms-a, że mnie bardzo kocha, a ta rozłąka ma nam tylko wyjść na dobre, bo jest okazja, zeby pewne rzeczy przemyśleć. poligon kurwa! albo się chce z kimś być, albo nie. ok. to było 4 miesiące temu. Nie muszę chyba opowiadać, co przez ten czas przeszłam. Książki, psycholog - teraz już regularnie, internet - bo niby co ja tu robie? A książe kuźwa na wakacje na lazurowe wybrzeże pojechał z kolesiami. Ach i non stop pije, bo przecież w końcu znalazł sobie konkretny powód. Taka tragedia małżeńska ha, ha, ha. Tylko, że za każdym razem jak się spotykaliśmy to kurwa ani słowa o tym jak rozwiązać nasze problemy, tylko pytanie, kiedy w końcu zmądrzeję? domyslam się, że zmądrzeć w tym przypadku tzn. grzecznie poprosić, zeby wrócił. najgorsze, że jednego dnia grał smutnego, pogrązonego w rozpaczy chłopca, a drugiego tak mi dawał po garach, ze mnie na wymioty zbierało. kompletna paranoja!!!! miarka się przebrała, gdy raz mnie potraktował przez telefon jak natrętną zdzirę, która mu dupę zawraca, gdy on właśnie siedzi z kolesiem na piwku. dzień wcześniej, twierdził, że tęskni i jest mu źle be ze mnie, bo przecież inaczej bym nie dzwoniła. tak się wkurzyłam, że stwierdziłam, ze to już na milion procent koniec. Cięzko było, ale pamiętałam, jak się kończą moje wszelkie próby "ratowania" związku. Po miesiącu totalnej ciszy, książę stwiedził, ze może warto byłoby porozmawiać na nasz temat, bo zrozumiał, ze jestem jedyną kobietą, z którą chciałby by być i mnie bardzo kocha. o naiwności!!! jak ja sie ucieszyłam. owszem porozmawialismy, było nawet coś więcej:) myśłałam, że w końcu złe chwile minęły, chciał wrócić, tylko, było jedno ale - nie usłyszałam ani słowa nt. jak nie dopuścić do tego by sytacja się nie powtórzyła mimo, ze bardzo nalegałam. dla mnie to nie był taki figiel, który po prostu się zdarzył, więc zaproponowałam jeszcze miesiąc mieszkania osobno, ale jednocześnie podjęcia kroków naprawy relacji między nami. Chyba bardzo się zdziwił, bo stwierdził, ze niezła ze mnie kombinatorka i go centralnie podpuściłam - czyli afera:( ok, myslę sobie - powoli. spotkaliśmy się 2 razy na kawie, bez poruszania drażliwych tematów, oboje byliśmy smutni i bardzo zmęczeni tą sytuacją. przynajmniej z mojego punktu widzenia. w końcu stwierdziłam, ze cała ta rozłąka do niczego nie prowadzi i może warto zapomnieć o wszystkim i zacząć od nowa, nie ogladając się wstecz, bo byc może on tez ma swoje racje. zaproponawałam spedzenie miłego romantycznego wieczoru. znowu było cudownie. porozmawialiśmy na temat tego co się stało, ja nawet zgodziłam się się z tym, że miał prawo postąpicmtak jak postapił. naprawdę chciałam, by ten cały koszmar sie juz skończył. powiedziałam, ze nie chcę już dłużej zyć osobno, naprawdę uwierzyłam, że teraz już będzie tylko lepiej. niestety na drugi dzień nie odpisywał już na sms-y i nie odbierał telefonów. zadzwonił tylko w nocy, ze przeprasza, ale nie słyszał /dzwonił z ulicy, więc pewnie skądś wracał, ale nie przejęłam się tym jeszcze/ powiedział, ze mnie bardzo kocha i na 100% spotkamy się jutro. Byłam w podobnym stanie jak niusia1, przeszczęsliwa i gotowa zacząć wszystko od nowa. Przez cały dzień rozmawialiśmy na gg, umówilismy się na wieczór, było super.tylko, że wieczorem mój hrabia zadzwonil, ze w zasadzie to nie może przyjść, bo tak się jakoś źle czuje i woli posiedzieć w domu. potem już nie odbierał telefonu. jeszcze parę sms-ów, które nie było odpowiedzi. potem stwierdzenie, że chyba jednak nie chce być ze mną, skoro nie potrafię zrozumieć, ze to przecież nic takiego umówić się i odwołać spotkanie. ach, szkoda gadać. napisałam mu, że to już koniec. nie odpisał. jak pisałam chodzę do psychologa. na ostatniej wizycie babeczka, powiedziała mi, że to wcale nie jest tak że on jest tylko zły, że przeciez ma też dobre cechy charakteru, ze my po prostu walczymy, bo nasi rodzice tez ze sobą walczyli i inaczej nie potrafimy. takie tam bzdety. najgorsze, ze zadzwoniłam do niego, żeby podzielić się z nim ta jakże "pocieszającą" informacją. miałam wrażenie, ze ucieszył sie z mojego telefonu. podziękował, ze zadzwoniłam, i stwierdził, że on nie ozeniłby sie przecież z jakąś słabą kobietą. tylko, ze dwie godziny później wysłał mi na gg niby zabawny żart, z goła dupą jakiejś laski. żenada. Także widzisz niusiu1, nie tylko na Ciebie trafiło:) ale jak to mówią, co nas nie zabije to nas wzmocni, tylko, że to tak cholernie boli:( jest 2 w nocy a ja zamiast spać, to wypłakuję się tu na tym topiku. Pozdrawiam wszystkie skrzywdzone duszyczki:) i trzymam kciuki za to, by nie dać się zwieść kolejnym objawom "nawrócenia", bo to tylko przygotowywanie gruntu do następnego solidnego kopa;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabij lub zgiń
kurcze, ale się rozpisałam, i jeszcze ucięło kawałek soorrry wielkie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
No i co dalej? Nadal wierzysz, że cos sie zmieni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zabij albo zgiń, czekam na zakończenie. Czytając Twoją historię miałam dejavu (pewnie jak nie jedna z nas :(). Mój były również, miał totalnie gdzieś nasz związek, ja o niego walczyłam, a on - kolesie, piwo, a na końcu panienki. Ale oczywiście winą za rozstanie obarczył mnie :) Ulubiona technika, czyli odwracanie kota ogonem :) Przynajmniej później miał dobry powód do picia - zła kobieta go rzuciła (aż w końcu w tydzień po zerwaniu po pijaku miał mały wypadek - to go otrzeźwiło na jakiś czas, ale na prawdę nie na długo :)). Podsumowując - ja nie wiem czy to kwestia wychowania, czy oni po prostu rodzą się takimi emocjonalnymi idiotami. Książę... dobrze to ujęłaś. Tyle, że bez królestwa - więc jest powód by upić się na smutno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Deedlit bardzo podobają mi się Twoje wypowiedzi. Są bardzo trafne. Skąd jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Na forum jest temat "Fatalne zauroczenie-on jest księdzem", ja sobie pomyślałam: "Fatalne zauroczenie, on jest księciem". Ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Fuksja, a co u Ciebie? Jak rozwija isę sytuacja? Gdzie się poznaliscie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oooo idealnie napisane: \"pranie mózgu\"! :) Tak, tego wyrażenia szukałam:) dzieki \"zabij lub zgiń\":) Wszystko to, co napisałaś mój robiła tak samo!!! I sadze, ze cala reszta tez sie pod tym podpisze... tia.. chyba ich gdzies ktos klonuje po prostu!!! Caly tej fragment : \"ogólnie miałam tylko wrażenie, że ktoś mi tu robi pranie mózgu, ale oczywiście stwierdziłam, że to słodkie pranie i warto zrezygnować z pewnych zasad w imię szczęśliwego związku. tylko im bardziej ja się starałam, tym bardziej mój książe był niezadowolony. niby kocha, ale coś między nami nie iskrzy\" to jakby o mnie i o nim... A potem to ciagle wychodzenie beze mnie... tylko mowil ze wychodzi i juz go nie bylo... ech, dzieki Bogu to uz skonczone! U mnie... ale nie do konczylas czy skonczone u Ciebie?...:) Czekam...:) jak cala nasza reszta, ktora serdecznie pozdrawiam;) Do WAZNE PYYTANIE: D. poznalam na necie:) Inteligentny, dowcipny chlopak... Ale ... no wlasnie chlopak:) nie facet:) A ja faceta potrzebuje;) Choc kontakt nadal utrzymujemy i moze cos z tego bedzie;) Na razie mysle juz o wtorku... bo we wtorek mam zajecia z takim jednym:P... hihi:P I moze uda sie umowic na kawe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
cześć wszystkim, wczoraj miałam lekkiego dołka, bo jakoś tak ciągle coś mi go przypomina ale coraz częściej łapię się na tym, że lepiej mi bez niego, bo nikt mi nie rozkazuje jak mam się ubierać, co mówić i nie dołuje mnie pogorszając w ten sposób i tak niezbyt wysokie poczucie własnej wartości. Ale wszystko z dnia na dzień się zmienia. Jakoś powolutku dochodzę do siebie, podejmuję pierwsze swoje samodzielne decyzje i jakoś tak dobrze i spokojnie. Poza tym jestem wśród rodziny i bliskich i wiem, że oni chcą dla mnie jak najlepiej. Trochę sie boję i tęsknie jeszcze ale widzę chyba jakieś światełko w tunelu. Poza tym bardzo lubię czytać Wasze posty i wiedzieć, że nie jestem sama. Mam nadzieję, że wspólnie damy radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie, ze damy rade! Silne baby jesteśmy więc nie pozwolimy by takie dranie nawet po zerwaniu, nadal panowały nad naszym życiem:) Glowka do gory Mirabelko:) Ciesze sie ze widzisz jus swiatelko:) A bdzie coooraz lepiej, przyrzekam!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
wiesz fuksja, teraz on jest za granicą ale wiem że przyjedzie na święta i tak podświadowmie czekam na to. Boję sie rozczarowania jeśli nie zadzwoni i nie bedzie chcial zadnego kontaktu ale boje sie tez gdy zadzwoni i bedzie chcial mi np oddac reszte moich rzeczy. Czuje sie jakbym zyla tylko w czekaniu na ten dzien kiedy on przyjedzie. Ciagle mam nadzieje ze moze gdy przyjedzie bedzie chcial zaczac wszystko od poczatku ale tez boje sie ze nie bedzie z jego strony zadnej reakcji gdy tu przyjedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ważnepytanie, dzięki ;) Z Warszawy. Na początku to każdy facet stara się sprawiać wrażenie księcia z bajki. A potem same mamy to czego chciałyśmy ;) Jak to śpiewała Anja Orthodox: \"I oczy mam suche a usta gorące Tylko moje wiersze smutne Nie szukam bajki w życiu swoim Bajki są okrutne \" fuksja to mądra dziewczyna i dobrze pisze (pozdrawiam Cię fuksjo ;) ). Nie ma co szukać chłopca-marzenie, tylko dojrzałego, odpowiedzialnego mężczyzny, który ma własne zdanie, cele - i owym celem życiowym nie jest udana impreza z kumplami. I na tym należy się skupić. Ja mojego obecnego partnera również poznałam przez net, po paru miesiącach byliśmy razem i jak na razie bardzo dobrze nam się układa (przynajmniej ja na razie nie dostrzegam w nim poważnejszych wad, które mogłyby kiedyś doproawdzić do rozpadu naszego związku). A mój ex się wtedy na mnie obraził :) Bo jak on chodził do łóżka z różnymi panienkami na imprezach to było cacy, a jak ja znalazłam sobie kogoś kogo pokochałam, to byłam już złą dziewczyną, która nigdy go nie kochała, bo za szybko się pocieszyłam innym. (I był nowy powód do picia !!! :) ) Z perspektywy czasu nie pozostaje mi nic innego jak śmianie się z głupka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Szkoda, że z Warszawy, to trochę daleko. Chętnie bym się z Tobą spotkała i pogadała. Ale cóż.. Pozostaje nam pzynajmniej ten topik (mój ulubiony), bo czuję tu wsparcie. Dzięki dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
deedlit celem zyciowym mojego bylego bylo zarabianie jak najwiekszej kasy i dla niego to bylo najwazniejsze w zyciu, wazniejsze od ludzkich uczuc, ode mnie. Ale jak dla mnie to nijak ma sie z odpowiedzialnoscia, bo skoro nie potrafi sie byc z kims i kochac te druga osobe to dla mnie jest to po kilku latach zwiazku dowod wielkiej nieodpowiedzialnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mirabelka, to normalka, że mimo wszystko chcesz by zadzwonił gdy wróci... Bo moze sie zmieni... Bo chcesz wiedziec ze jednak o Tobie myslal... ze jednak moze mu zalezy... ja też długo czekałam... i długo miałam nadzieje, że on jednak np zmadrzeje i wroci do mnie... Ale wiesz co?... Ostatnio odkryłam, że wiele naszych smutków i rozterek pojawia sie po prostu z naszej \"miłości własnej\" czyli po prostu z egocentryzmu;) Dam przykład a Ty potem pomysl nad tym;): np: Bylo mi ostatnio smutno, ze on ma teraz nowa panne, w ktorej, jak mowi, zakochal sie. Ale! Czemu mi smutno? Bo przeciez ja juz go nie kocham i nie chce by wracal (z drugiej strony taki powrot bylby satysfakcja- ale przeciez nie o to chodzi prawda? to bylaby frajda na krotko)), i nie chce tez by mnie kochal (choc to znow bylaby pozywka dla mojego ego). A wiec czemu jest mi smutno (tzn bylo:P )? BO: przeciez on mowil ze to MNIE KOCHA, i ze to MNIE NIGDY NIE ODDA NIKOMU, to mnie calowal, patrzyl sie gleboko w oczy, o mnie dbal, o mnie myslal... itd A teraz sie okazuje, że i inna moze tak traktowac?! No jak tak wogole moze byc?! Przeciez to ja mialam byc wyjatkowa... a teraz sie okazuje ze ona jest tak samo wyjatkowa jak ja i ja tez mozna kochac tak bardzo jak mnie mozna bylo.. itd itp;) Troche to oczywiscie uproscialam;) Ale tak mniej wiecej jest;) Lepiej sie skupic na terazniejszosci i przyszlosci. Wiadomo, że teraz to jednak przeszlosc bedzie dominowala w Twoim zyciu, ale zobaczysz, ze coraz mniej sie jej bedzie robilo;) a coraz czesciej bedziesz myslala o tym co jest przed Toba:) Ja juz nie wracam do przesszlosci.. no... prawie;) (ostatno bylismy z ex i naszymi wspolnymi znajomymi na bro w pubie i niechcacy powspominalismy troszke... to jednk 5 lat wiec duzo nas laczy...duzo razem przezylismy). Ale teraz staram sie pamietac juz tylko te dobre chwile, by nie miec do siebie glupiej pretensji, ze nie zerwalam z tym draniem wczesniej. Dzieki Deedlit;) Pozdrawiam Was i zycze duuuzo optymizmu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mirabelka1978
dzięki fuksja, może masz trochę racji ale ja zawsze bardziej martwię się o innych niż o samą siebie więc trochę trudno mi doszukiwać sie egoizmu w moim postepowaniu. Ale cieszę teraz że jestem sama i poznaję siebie na nowo. Tego mi właśnie brakowało i wiedziałam będąc jeszcze tam, że tego potrzebuję, aby nie zwariować tak do końca. Dlatego zostawiłam nową pracę i postanowiłam zacząc wszystko od początku. A teraz data jego powrotu jest dla mnie taką wyrocznią po której nie wiem czego się spodziewać i na co mam czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Kobety, czytam tem topik od czasu do czasu, sama jestem \"wolna\" od 3 m-cy, z czego się cieszę (serio serio), załamania nerwowego nie przeżyłam i jest ok, czasami tylko zapatrzę się w dal wspominając te dobre chwile....całe szczęście tak wiele ich nie było ;-) piszę, bo dziwi mnie jedna rzecz. Piszecie, że Wasi byli do Was piszą, utrzymujecie z nimi kontakt, wysyłacie smsy, rozmawiacie na gg, dzwonicie, spotykacie się, a tak na serio ciągle w Was wiele żalu, nadziei, albo złości do nich. Nie łatwiej krótko uciąć ten kontakt i zacząć tak całkiem całkiem na nowo? Z nowymi ludźmi, sprawami, układać nowe historie..... ja tak właśnie zrobiłam, swojego byłego z racji zamieszkania spotykam od czasu do czasu i wiecie co? Kończy się na zwykłym cześć-cześć, w ogóle nie dążę do rozmowy, po prostu uśmiechnę się do Niego, odwracam wzrok, idę w swoją stronę...tak łatwiej, znacznie łatwiej. Nie piszę smsów, wykasowałam go na gg, to ulatwia sprawę, bo coraz rzadziej o Nim myślę, jako o człowieku, który był mi kiedyś bardzo bliski. Staje się po prostu kimś dalekim, daelekim znajomym z ulicy....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabij lub zgiń
Fatalne zauroczenie, on jest księciem! - rzeczywiście, to niezłe:) hi hi:) nie wiem dlaczego ucieło końcówkę, pewnie sieć ma więcej rozumu niż ja, bo już nie zdzierżyła i wypluła to z siebie:) no więc, po tym jak wydawało się cała sprawa znalazła w końcu szczęśliwe zakończenie, książę zrobił kolejny obrót o 180 st. /bo to taki widać obrotny chłopak;)/ i dawaj od początku, bo jaka to różnica czy spotkamy się dzisiaj, czy jutro, czy pojutrze. w końcu wziął urlop od małżeństwa. ech...:( napisał mi póżniej na gg, że w sumie to wcale nie jest pewien czy chce być ze mną, bo mam za mało luzu. nie reagował na moje sms-y, że mimo wszystko go kocham. zdecydowałam /po raz setny;), że kończę ten etap i wysłałam mu sms-a, że dla mnie ten temat jest już zakończony. nie odpisał. jak już wcześniej wspomiałam, chodzę na psychoterapię. nie jest to przyjemna sprawa, ale myslę, ze warto - dla siebie. i na ostatniej wizycie moja psychoterapeutka zwróciła mi uwagę na to, że to nie jest tak, ze on jest tylko zły, że potrafi byc także miłym, czułym i kochającym facetem. ja nie za bardzo chciałam tego słuchać, ale musiałam jej przyznać rację. stwierdziła /to na podstawie wczesniejszych sesji/, że obojgu nam znany jest jedynie "agresywny" model rodziny, i tak naprawdę to oboje walczymy o "władzę" w tym układzie. zapytała, co by było, gdyby on okazał się tym słabszym? to straszne uproszczenie, ale coś w tym jest. szkoda tylko, że swoją siłę i władzę mój książe okazuje w tak okrutny sposób. aha, oczywiście ja idiotka zadzwoniłam do niego, by podzielić się tą jakże dla mnie odkrywczą informacją. nawet się ucieszył, podziękował za info, wysłał całuski. tylko, że dwie godziny później wysłam mi na gg, niby zabawny tekst z gołym tylkiem jakiejś laski w tle. ok, tyle jego. utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że faktycznie szkoda już moich nerwów. dwa dni spokoju, dwa kolejne dni doła, noc na waszym topiku zamiast snu. a dzisiaj? dzisiaj pyta się co u mnie słychać, bo u niego źle, taki jest samotny. nie wiem już czy śmiać się czy płakać. wiem, że minęły 4 miesiące naszej separacji, które niczego nie naprawiły i ukazały mi zupełnie nowe oblicze mojego męża. to smutne, i szczerze wam powiem, że jestem już tym wszystkim okrutnie zmęczona. nadal czuję żal i smutek, nachodzą mnie doły, chce mi się płakać, ale przede wszystkim pojawiło się zmęczenie. nie mam już ochoty na spotkania, bo wprowadzają niepotrzebny zamęt, przywołują wspomnienia i trudno mi po nich dojść do siebie. nie wiem jak to będzie, nie chcę się deklarować, bo same znacie te chwile słabości.... najwyższa pora po prostu przeczytać sobie to wszystko co napisałam i wyciagnąć wnioski...... ale jak to mówią co nas nie zabije, to nas wzmocni:) a może eks miał rację - więcej luzu;) no to się wyluzuję, hi hi hi:) pozdrawiam was dziewczyny, trzymajcie się cieplutko i nie dajcie sobie zrobić wody z mózgu:) podejrzewam, że oni mają niezłą zabawę, czując, że zwijamy się z bólu. ech, szkoda gadać.... ważne jest w tym topiku to, ze pisząc wzajemnie o naszych doświadczeniach możemy wyrysować pewien schemat ich postępowania, przewidzieć skutki naszych zachowań, im bardziej my na tak - tym więcej oni na nie. i odwrotnie. paranoja!!! buziaki dla fuksji:) deedlit:) waznepytanie:) niusi1:) i wszyskich tu obecnych:) i trzymam kciuki za waszą dobrą formę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mirabelko, dojrzałość i odpowiedzialność za drugą osobę to nie do końca jest zarabianie na nią, zapewnienie jej dobrobytu. To też świadomość swoich czynów, dbanie nie tylko o potrzeby materialne, ale i psychiczne oraz emocjonalne partnera. Czy facet który idzie na całonocną imprezę i nie mówiąc o tym swojej partnerce, która się cały czas się o niego martwi, jest odpowiedzialny? Tak samo jak facet, który trzeci dzień z rzędu wraca do domu z pracy po 12 godzinach, nie mając czasu by nawet porozmawiać ze swoją kobietą. Dla mnie to różne oblicza ale tej samej choroby. Kella - mój były również został wywalony z listy kontaktów, adresów email, książki telefonicznej... ale na to trzeba czasu, do tego trzeba dojść. Są różne rodzaje rozstań, a im bliżej się było z kimś, im więcej było wspólnych planów na przyszłość tym trudniej powiedzieć sobie po prostu \"papa\". Inaczej się zrywa po 3 miesiącach związku, gdy ludzie stwierdzają, że nie pasują do siebie, a inaczej gdy po paru latach bycia razem Twój ukochany mężczyzna nagle stwierdza, że on właściwie to Cię nie kocha. Za dużo jest wspomnień, żalu i najpierw to trzeba uporządkować zanim zacznie się szukać wrażeń u boku innych ludzi. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ona jest wolna od
3 miesięcy a nie zerwała po 3 miesiącach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę, że jakiś anonim się zbulwersował moją wypowiedzią ;) Oj co za różnica? ;) Sens nadal pozostaje ten sam - są różne rodzaje rozstań, nie można wszystkich mierzyć swoją miarą. Jedni potrzebują paru tygodni na zaleczenie ran po rozstaniu, inni nawet kilku lat. To jest fakt niezaprzeczalny. zabij lub zgiń - przeczytałam co napisałaś i teraz mi się na śmiech zebrało. Też słyszałam, że mam za mało luzu :) (to był jego ulubiony zarzut wobec mnie :) :) :) ) Ale wracając do rzeczywistości - masz całkowitą rację, jest pare schematów, które przewijają się w niemal każdej z opowiedzianych tu historii. Jedyna zaleta - my już nie popełnimy tych błędów, ale możemy naszym doświadczeniem wesprzeć inne dziewczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×