Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość niemówiący

Małomówność/nieśmiałość

Polecane posty

Gość masfdgf
chyba jedynym sposobem jest po prostu wyjście do ludzi i na siłę przymuszenie się i jest coraz lepije i lepiej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fantasmagoric
Nieśmiałość i małomówność to jest spory problem, sama o tym wiem. Często mnie denerwuje, że zaczynam się czerwienić, albo chce coś powiedzieć ale po prostu mnie zatyka. Ale od paru lat widzę dużo zmiane w swoim zachowaniu. Kiedyś sama bałam się przejść przez korytarz bo czułam, ze wszyscy na mnie patrzą, teraz już się tym nie przejmuje:) Walcze z tym bo nie chce taka być:] Ja myśle, że problem tkwi w tym, że osoby niesmiałe za bardzo wszystko analizują, każdą sytuacje, obawiają się że zostaną wyśmiane, albo nikt ich nie zaakceptuje, przynajmniej ja tak miałam. Trzeba w siebie uwierzyć:) i nie przejmowac się opinią innych. Nie można się użalać nad sobą, że się jest takim czy takim bo to jest błędne koło. Trzeba stawić temu czoło. Wyjśc do ludzi, zapisać się gdzieś, próbować zagadywac, choćby do jakiegoś przechodnia:) Wtracić jakąś uwagę, z czasem zacznie przychodzić to wszystko dużo łatwiej:) A przede wszystkim trzeba się więcej usmiechać do wszystkich:) Jak człowiek widzi uśmiechniętą buzie od razu czuje się lepiej, a czasem nawet podejdzie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Piotrekppp
Witam wszystkich Mam 21 lat.Kiedyś byłem osobą bardzo nieśmiałą.Jednak bardzo dużo nad sobą pracowałem i teraz można powiedzieć,że jestem średnio śmiały.Mam jednak inny problem,który wcześniej, gdy byłem bardzo nieśmiały nie przeszkadzał mi tak bardzo.Jestem małomówny.Gdy spotykam się z kimś kogo dobrze znam zawsze mam dużo do powiedzenia, nieźle mi idzie również gdy spotykam kogoś mniej znajomego i rozmawiamy na osobności.Wszystko wali się, gdy jestem w jakiejś większej grupie.Siedzę wtedy cicho, a jeśli już coś powiem to tak,że nikt mnie nie słyszy i zupełnie bez sensu.Nigdy nie wiem co wtedy powiedzieć.Raz na jakiś czas moja grupa ze studiów organizuje jakąś imprezę, na którą przeważnie jestem zapraszany.Właśnie tam radzę sobie najgorzej.Ludzie gadają o tym gdzie to nie byli na wakacjach,co robią ich rodzice i co drogiego sobie kupili.Ja nie mam na ten temat nic do powiedzenia,nie jestem zbyt zamożny i wstyd mi się przyznać czym zajmują się moi rodzice.Ich pozostałe tematy są równie dobre dla mnie:co się działo u kogo na imprezie(ja rzadko gdzieś chodzę poza grupowymi) i różne takie głupoty.Jak tak siedzę cicho ktoś ciągle pyta czemu się nie odzywam,lub-\"powiedz coś wreszcie\".Wtedy mam ochotę być w domu i nie musieć z nimi siedzieć.Mógłbym przestać się z nimi spotykać,ale wiem,że kiedyś będziemy wspólnie pracować a poza tym chciałbym mieć jak najwięcej znajomych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paweł_krk
Faktycznie, nieśmiałość czasami bywa irytująca, zwłaszcza w kontaktach z płcią przeciwną. Jednak, czy kiedykolwiek przysłuchiwaliście się rozmowie ludzi w tramwaju? na ulicy? Są to rozmowy z gatunku "o wszystkim i o niczym". Czy faktycznie warto międlić jadaczką tylko po to, żeby sobie pogadać, niewnosząc nic sensownego do tematu? Przecież język można wykorzystać w bardziej wartościowy sposób ;) W myśl słów Platona: "Mądrzy ludzie mówią, bo mają coś do powiedzenia, głupcy, bo muszą coś powiedzieć" Czy przypadkiem nie jest tak, że my - introwertycy, czy jak kto woli - ludzie nieśmiali, małomówni, etc. etc. po prostu pomijamy takie bzdety i skupiamy się na tym, co ważne? Powiem Wam, że ja także cierpię na tę "dolegliwość", i także miewam, opisywane przez moich poprzedników, blokady. Nie tak dawno temu, jeszcze za czasów szkoły się tym przejmowałem. Jednak, czytając książki i artykuły, głównie o tematyce motywacyjnej, trafiłem na słowa: "Życie to 10% tego, co nam siê przydarza i 90% tego, jak na to reagujemy. Nasze podejście jest wszystkim." I co? I stopniowo zacząłem zmieniać swoje nastawienie do życia, na bardziej luźne. Zamiast, w momencie "blokady", wyobrażać sobie wszystko, co najgorsze, zamykać w sobie, uśmiecham się w myślach, mówiąc sobie, że to tylko ulotna chwila. Chwila, której jutro nikt już i tak nie będzie pamiętał, a z której będę mógł się pośmiać w przyszłości. I wiecie, co się stało? Stopniowo takie "blokady", zaczęły pojawiać się znacznie rzadziej. Po prostu, warto polubić samego siebie i zaporzyjaźnić się z samym sobą, a opinie innych traktować z dystansem, gdyż, jak to powiedział jeden człowiek: "Nie przejmował byś się, co ludzie o Tobie myślą, gdybyś wiedział, jak rzadko myślą". Takie proste, a takie prawdziwe ;) Cały "strach" przed ludźmi leży, w naszych umysłach. Im bardziej będziemy się dobijać negatywnymi myślami, tym bardziej się w sobie zamkniemy. Dlatego, proponuję, więcej pewności siebie i pozytywnego myślenia. Uwierzmy w siebie. pozdrawiam, Paweł

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajaj
Jestem osoba baardzo niesmiala i malomowna. Przez to nie mam przyjaciol i rzadko wychodze, nie chodze na zadne dyskoteki,na imprezy rzadko, bo wstydze sie tanczyc i przez to tez nie umiem:P. Nienawidze pytan typu "co słychac" lub "co powiesz" mam wtedy pustke w glowie i kompletnie nie wiem co powiedziec. Czesto inni pytaja dlaczego sie nie odzywam, a ja po prostu taka jestem, ze boje sie opinii innych. Obawiam sie, ze zostane stara panna, bo nie mialam nigdy chlopaka i nie umiem z nimi rozmawiac:( .Wydaje mi sie,ze ludzie zagadujacy do mnie czuja sie przeze mnie nielubiani i olewani, kiedy nie ciagne z nimi rozmowy. Czasami odpowiadam tak jakbym chciala ich obrazic, mimo że nie chcę:( Mam oczywiscie garstke osob z ktorymi czuje sie swobodnie, wiem ze jesli nie mam ochoty nie musze sie odzywac i troche mi to ulatwia zycie:) Ale chcialabym nie byc uzalezniona od towarzystwa kilku osob i radzic sobie w roznych sytuacjach. Troche mi pomogliscie tutaj na forum. Wiem, ze musze cwiczyc tematy do rozmow. Dziekuje:) I nikt niech nie pisze ze niesmialosc to zaleta, bo chyba nie wiedza co takie osoby czuja. Ale sie rozpisalam:DD P.S Jak znajde jakies ciekawe sposoby to sie tutaj z Wami podziele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajaj
A sytuacje sam na sam sa straaszne. Nie wyobrazam sobie podrozy taksowka lub spedzenia 15 minut z kims zupelnie nieznajomym, jeszcze gorzej jest jesli wiem, ze ten ktos jest bardzo inteligentny. Zatyka mi mozg i czuje sie jak ostatni cieć. Ktos wspomnial tez o przejsciu korytarzem w szkole. Mam tak samo, ale wydaje mi sie, ze w liceum jest lepiej niz w gimnazjum(cywilizowani ludzie:)). Koledzy i kolezanki z klasy byli i sa bardzo wyrozumiali i kochani, ale gorzej bylo w gimnazjum jak sie nieznajomi wysmiewali z mojego sposobu bycia:(mam traumatyczne przezycia. A teraz troche sie pewniejsza siebie zrobilam, zaczelam dbac o swoj wyglad, zeby nie byc juz taka szara myszka i jest lepiej. Nie wolno sie garbic i chowac, bo wtedy zwraca sie na siebie uwage przesmiewcow. Takie tam drobne rady:) Jaka ja jestem wylewna:P:D Milo jest wiedziec, ze jest wiele osob miejacych podobny problem jak ja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cieszę się, że mimo mej nieobecności, wątek nie umarł :) Chodzę od niedługiego czasu do psychologa i dowiedziałem się, iż pozwoliłem, by zamieszkał we mnie strażnik, który "ochrania" mnie przed tym, bo mogłoby się stać, gdybym powiedział coś nie tak. Strach przed tym sprawia, że żadne myśli nie przychodzą mi do głowy i ma miejsce ta pustka w głowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Silent Heaven
Witam.Mam 21 lat i jestem zarowno malomowny jaki i niesmialy.Nie mam zadnych znajomych, nigdy nie mialem dziewczyny, jestem na rencie.Bywa tak, ze ide ulica na luzie i bardzo chce spotkac np dawnego kumpla ze szkoly.Czasami nie wychodze z domu przez kilka dni.znam swoja wartosc, wiem, ze moge naprawde wiele osiagnac.Wszyscy dookola mowia mi ze jestem bardzo przystojny i atrakcyjny.dziwia sie ze nie mam dziewczyny.Kim jestem, co mam robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milczek1
Mam 28 lat i tez jestem małomówny i zamkniety w sobie do tego stopnia ze w sród ludzi moge wogóle sie nie odzywać nie mam znajomych dziewczyny tez nigdy nie miałem.Po prostu gdy spotykam sie z kolegami i kolezankami w pracy milcze no czasem coś tam powiem gdy zostane zapytany o coś.Najgorsze sa teksty co tam u ciebie co powiesz a ja zawsze a nic ciekawego bo więcej nie jestem w stanie wydusic z siebie.Gdy jestem w gronie ludzi np rodziny wszyscy ze soba rozmawiaja a ja jak zwykle milcze jak bym był niemową utrudnia mi to cale moje zycie przez to nie mogłem długo znaleźc pracy czuje sie bardzo samotny a moje zycie to tylko praca i dom kontakty ze znajomymi sie pourywały zresztą mam wrazenie ze oni sie w moim towarzystwie nudzili i traktowali mnie jako drętwą osobę czasami nawet chciałbym cos powiedziec z towarzystwie mysle o tym ale jakas blokada w głowie uniemozliwia mi to.Czy psychoterapeuta jest w stanie rozwiazać moj problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kolejny malomówny
Czesc wszystkich. Rowniez jestem malomowny i troche niesmialy, ale moj problem jest na tyle powazny ze mam juz 33 lata, a nie 20 czy cos, jak co pare osob tutaj, ktorzy maja jeszcze kupe czasu na pozbycie sie tej wady. Bo tak trzeba to nazwac, to cecha negatywna: wada, gdybysmy byli z tego zadowoleni, ten watek nie mial by tylu postow. Wszystko ma swoje poczatki, moj jest spowodowany odizolowaniem sie od innych ludzi, i spedzaniem calego wolnego czasu przy komputerze. Przez co nie nauczylem sie tego naturalna metoda jak wiekszosc ludzi. Oczywiscie nie mam problemu ze swobodna rozmowa z rodzina, i dobrymi znajomymi, chociaz tu tez nie blyszcze jakos specjalnie. Oni nauczyli sie ze taki juz jestem i to ignoruja, ale mi to nadal cholernie przeszkadza i utrudnia zycie. Z calego serca pragne byc rozmowny, ale jak co do czego przychodzi to pustka w glowie. Jestem idealnym sluchaczem, kiwam glowa, usmiecham sie, potakuje, a ktos inny gada, i gada. Jesli to gadula to nawet nie zauwazy ze milcze, tylko jest zadowolony ze moze wylewac z siebie tony tekstu a ktos go slucha. Wczoraj mialem taka sytuacje, spotkanie towarzyskie w domu. Bardzo zalezalo mi na nim wypasc dobrze, przez co sie podwojnie stresowalem. Tylko jedna osobe dobrze tam znalem, dwie inne to goscie ktorych nigdy nie widzialem wczesniej. Na poczatku mialem wiecej energii, i staralem sie troche mowic, a przynajmniej jak najczesciej. Jedna osoba mnie dobrze znala i specjalnie podsuwala tematy takie ktore znam i moge sie wypowiedziec, ale to nie pomagalo tak do konca. Uwazam ze takie mowienie powinno przychodzic naturalnie, jesli bza ardzo sie stara, i o tym specjalnie mysli to efekt tego jest taki ze chyba jeszcze gorszy niz milczenie. Moja znajoma opisala mnie ze wygladalem jakbym sie zmagal na uwiezi i chcial momentami wrzucic jakies zdanie, jak z procy, szybko jednym potokiem slow, a innym razem jąkał sie, i zacinał dziwnie. Tak czy inaczej po 3h takich zmagan slownych tak bylem psychicznie wyczerpany ze przez reszte imprezki, czyli 4h milczalem juz totalnie i tylko sie usmiechalem i kiwalem glowa... Bylo wyraznie widac ze goscie nie czuli sie z tym komfortowo, i zdawalo sie ze chca stamtad uciec tak szybko jak i ja ;) I tak imprezka ktora miala byc z zalozenia milym spedzeniem czasu, stala sie dla mnie tortura.... Zauwazylem w sobie dodatkowy problem przy mowieniu. Nieumiejetnosc wtracania sie pomiedzy rozmawiajace obok mnie 2 osoby. Bo wiele razy serio mialem cos do powiedzenia dluzszego, ale dialogi jakie sie wywiazywaly pomiedzy osobami trzecimi byly jakies takie ze nie wiedzialem kiedy moge w koncu cos wtracic. Glupio mi bylo przekrzykiwac ich, i skonczylo sie na tym ze oni zeszli juz z tego tematu, i balem sie ze wyjde na dziwaka ze nagle wyskocze z tematem o ktorym rozmawiali 10min wczesniej. Nie wiem jak sie do tego zabrac, ale posciagalem z sieci jakies ebooki poradnikowe, postawilem przed biurkiem lustro, i bede cwiczyl sam ze soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też jestem trochę nieśmiała, było mi z tym bardzo źle, jak poszłam do gimnazjum, terza juz jestem w 2 klasie i się do tego przyzwyczaiłam, ale początki były okropne, szkoda nawet wspominać, przedtem jak jeszcze byłam w podstawówce też byłam troszeczkę nieśmiała, ale jakos potrafiłam do każdego zagadać, byłam jedna z najbardziej lubianych osób i bardzo przezyłam ta nagłą zmianę w moim życiu. Tak naprawdę dopiero wtedy stałam sie małomówna, tzn. z dorosłymi zawsze umiałam rozmawiać bez żadnych problemów i skrępowania, a z rówieśnikami nie mogę znaleźć wspólnego języka:( Ale znalazłam dzisiaj wiersz Ignacego Krasickiego, który mnie pocieszył: "Nie nowina, że głupi mądrego przegadał; Kontent więc, iż uczony nic nie odpowiadał, Tym bardziej jeszcze krzyczeć przeraźliwie począł; Na koniec, zmordowany, gdy sobie odpoczął, Rzekł mądry, żeby nie był w odpowiedzi dłużny: "Wiesz, dlaczego dzwon głośny? Bo wewnątrz jest próżny."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paladyn
Mam 28 lat i widze jak przegrałem swoje życie już na starcie. To są geny, odwaga i akty desperacji tu nic nie dały. Klęska za klęską, a nagorzej gdy człowiek się zakocha, bo co taki smutas może ofiarować drugiej osobie. Oczywiście środki odurzające, wspomagające potrafią odblokwać człowieka ale to nie wchodzi w grę. Można się tylko pogodzić z tym, że do końca będziemy sami, znam takie przypadki i jestem jednym z nich. Pierdo... wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość licealista
mam 18 lat no i niestety mam ten sam problem, chyba. Nigdy nie miałem zbyt dużo kumplów, a jeśli chodzi o płeć przeciwną to prawie wcale, dobre kumpele mógłbym wyliczyć na palcach jednej ręki. Do tej pory moją małomówność uważałem za zaletę. W szkole zawsze szło mi bardzo dobrze i to bez najmniejszego wysiłku. Na zadawane mi pytania zawsze odpowiadałem prosto i logicznie, no i to się chyba nauczycielom podobało. Nie potrafiłem smędzić godzinami o tym samym i kilkukrotnie obchodzić dany temat bez przechodzenia do sedna. Po prostu waliłem prosto z mostu. Nawet na temat samej szkoły gadka mi wychodziła, ale niestety na tym się kończyło. Niedawno zdałem sobie sprawę, że większość moich znajomych ma już chłopaka lub dziewczynę, a ja nadal jestem sam. Zauważyłem, że potrafią oni gadać godzinami o wszystkim, a ja tak niestety nie umiem. Wszystko co chce powiedzieć na dany temat mieści się w 2 - 3 zdaniach i na tym rozmowa sie konczy. macie może jakieś rady o czym mógłbym pogadac z dziewczyną i w jaki sposób, może jakoś jej zaimponować, może jakaś lista tematów? (tylko bez serialów, bo tych to ja nie oglądam)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość waleń
Znam wasz ból. Co prawda jakoś strasznie nieśmiały nie jestem, ze śmiałością jest u mnie raczej normalnie, ale jestem strasznie małomówny. Po prostu nie umiem rozmawiać z ludźmi. Było tak od zawsze. Podstawówka, gimnazjum i teraz liceum, zawsze się mało co odzywałem i odzywam. Jestem typem samotnika. Jak mam coś powiedzieć to mówię to i nie pierdzielę o Dupie Maryny, a kiedy nie mam potrzeby powiedzenia czegoś to się nie odzywam. Mimo że jestem raczej lubiany w środowisku, to tak naprawdę nikogo ze znajomych nie lubię. Ludzie są mi po prostu obojętni, mogą żyć, mogą nie żyć mam to gdzieś. Nigdy nie byłem zakochany, choć kobiety podobają mi się pod względem seksualnym. Nie umiem kochać, nie kocham mamy, taty, brata. Nigdy nikomu nie współczułem, choć były sytuacje że powinienem. Nie wyrażam emocji. W szkole czy dostanę 5 czy 1 to nigdy nie ma na to reakcji, zachowuję sie obojętnie. Widok ludzkiej (i nie tylko) krzywdy mnie fascynuje, uwielbiam oglądać w telewizji zniszczenia po burzach i ludzi których dotknął kataklizm. I choć chciałbym kiedyś kogoś pokochać to prawdopodobnie sie to nigdy nie stanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paladyn
Myśle, że jednym ze sposobów jest głośno mówić sam do siebie, głosno wyrażać swoje poczucie chumoru. Pamietam jak przed pierwszym spotkaniem z dziewczyna poszlem z psem na spacer pocwiczyc. To byla tragedia, nie umialem glosno powiedziec "dzien dobry". A jak wydusilem cos z siebie to pomyslalem ze ciota jestem. Poszlem nastepnego dnia, bylo juz duzo lepiej. Nawet nam sie gadalo na spotkaniu ale film byl do niczego i troche siadlo wszystko, nie przewidzialem tego :). Bo przeciez mamy poczucie humoru i dystansu do siebie tylko nie umiemy go pokazywac na zewnatrz. Ja chyba znowu jestem zakochany bez wzajemnosci, ale juz sie nie dam zalamac jak za pierwszym razem (pozytywne myslenie). Trzeba duzo cwiczyc i pozytywnie myslec, nie bac sie ludzi, ale starac do nich dopasowac, usmiechac sie, okazywac zainteresowanie otoczeniem. Zamykanie sie w sobie to blad, trzeba umiec gadac, bawic sie z ludzmi, bo tak wyglada cale zycie. Miejcie ludzie dystans do zycia, siebie i usmiechajcie sie, nawet na sile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mihauuu
Też mam podobny problem. Brak umiejętności mówienia o ''bzdetach'' oraz przysłowiowa pustka w głowie podczas rozmów. Od zawsze miałem kłopoty z nawiązywaniem kontaktów i niestety trwa to do dziś. A mam 25 lat. Oczywiście bardzo mi to utrudnia kontakty z płcią przeciwną. Staram się dojśc do tego, co może być przyczyną. Być może odmóżdżające gry komputerowe na których się wychowałem, spędzając ostatnie 15 lat? Mam wrażenie, że mój mózg się wyłącza gdy przychodzi do rozmowy, tak jakbym był przyzwyczajony do niemyślenia. A inteligentna rozmowa napewno wymaga uruchomienia kilku szarych komórek. Jestem strasznie leniwy, przyzwyczyjony do praktycznie nic nie robienia, a jesli coś muszę to najmniejszym nakład em sił. Jestem ciekaw co mogło by poprawić ten stan. Być może ćwiczenie kreatwyności (bez wątpienia jest to podstawa konwersacji)? Mam wrażenie,że staję się przez to coraz mnie inteligentny.Zresztą chyba jestem mniej błyskotliwy niż kilka lat temu. Tak jak wspominaliście, brak obycia wśród ludzi coraz bardziej drąży ten stan i napędza to błedne koło. Tylko, że czas ucieka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Była Dziewczyna Nieśmiałości
Ja tak miałam i czasem mam, ale bardzo rzadko.. Potrafię podejść do obcej osoby i zacząć rozmowę lub coś się spytać bez krępacji..:) Zero stresu i że ktoś mnie wyśmieje.. A na krytykę nie reaguje w ogóle...:P Uwierzcie w siebie i będzie ok:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mihauuu
Tzn, ja się nie uważam zo osobę nieśmiałą. Jeśli znam temat i mam coś do powiedzenia to nie mam problemów z mówieniem publicznym, natomiast czasem odczuwam lekki dyskomfort nie mając nic do powiedzenia. Nie jest to jakieś zamknięcie w sobie. Poprostu mam wrażenie, że jestem za mało inteligentny, żeby wymyślić coś co by podtrzymało konwersacje. Chyba nie jestem jedyny. I tu chyba zadanie dla nas: trenować inteligencję oraz kreatywność. Może ktoś ma jeszcze jakiś pomysł?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana12
Hmm ja też niestety jestem bardzo nieśmiała.Mam z tym wielki kłopot w szczególności w szkole gdzie wszyscy załatwiają swoje sprawy z nauczycielem po prostu kłócąc się z nim.Ja tak nie potrafię. Strasznie się stresuję,zapominam co miałam powiedzieć,albo najczęściej się jąkam! Tak samo jest gdy idę do sklepu.Mówię baardzo cichutko tak,że prawie nikt nie słyszy,przy czym jąkam się niesamowicie (co raczej nie zdarza mi się w domu lub wśród przyjaciół). W domu jestem całkiem inna niż z koleżankami.Jestem wesoła,uśmiechnięta,pełna życia. Często też irytuje mnie zachowanie moich rówieśników,gdy coś powiem reakcja jest taka \"Wiesz co ty jak coś powiesz,to nie wiadomo czy śmiać się czy płakać\". Ja oczywiście nic się wtedy nie oddzywam,tylko głupio się uśmiecham i mam ochotę się rozryczeć... Lecz mimo wszystko idzie mi coraz lepiej i wierzę,że dam radę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milczek1
niemowiacy i co pomagaja ci te wizyty u psychologa daje to cos bo ja tez chce sie wybrać tylko nie wiem czy jest sens

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U psychologa byłem kilka razy. Jeśli chodzi o małomówność, to do tej pory efektów poprawy nie widzę (ale w innych kwestiach trochę tak). Wiem, że mam kłopot z wyrażaniem swoich uczuć i jest to jedna z przyczyn małomówności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gaga2196
Ja równiez jestem niesmiala. Chodze do gimnazjum i nie mam przyjaciól. Gdy stoje z kolezankami na przerwie szkolnej, to zazwyczaj kolezanki nawijaja, a ja po prostu NIE WIEM CO MÓWIC, brak mi tematów. Wstydze sie. Prosze, o pomoc. :[ Bardzo chcialabym sie zmienic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska--------
eh to i ja dolacze do waszego grona;] sama mam problem z niesmialoscia i malomownoscia, nie w kazdym przypadku ale w wiekszosci;)) po pierwsze najbardziej czego nie cierpie to wystapien publicznych, wtedy odczuwam brak mozgu;] nie umiem uporzadkowac mysli, wyslowic sie, zaczynam przekrecac wyrazy, brzmi to tragicznie jestem takze malomowna w przypadku niektorych ludzi, np tych ktorych nie lubie badz tych ktorzy wydaja mi sie ze krzywo na mnie patrza. nie umiem takze wypowiadac sie w pracy w gronie calego dzialu, chociaz znam tych ludzi na co dzien to kiedy sa wszyscy razem w grupie to mnie przerazaja. Ogolnie w pracy jestem uznawana za osobe cicha i malomowna. Mialam taki przypadek, ze zostalam przez pomylke pominieta w jakim spisie nazwisk, kolezanka ktora mnie nie lubi szybko i zlosliwie dodala: "to dlatego ze ona jest cicha i nic nie mowi" Wiecie co, poczulam sie okropnie, jakby moja najgorsza wada zostala obnazona, zrobilo mi sie smutno i jednoczesnie sie wkurwilam:P (przepraszam za brzydkie slowo) ale dotarlo do mnie ze to po prostu informacja zwrotna na moj temat. wsciekam sie na kolezanke ze tak chamsko powiedziala, jednoczesnie uswiadamiam sobie jaka jest prawda. Ogolnie jestem w pracy milczaca, malomowna, cicha itd itp:P do niektorych osob praktycznie sie nie odyzwam ani one do mnie bo sie nie lubimy. Sa natomiast osoby ktore bardzo lubie i z ktorymi duzo gadam. dzisiaj zadzonilam umowic sie do psychologa, niestety pani do ktorej zadzwonilam powiedziala ze jest tak duzo osob, ze bedzie w stanie wyznaczyc mi termin dopiero za 3 tygodnie.. to nic poczekam:) jak widac pelno osob ma problemy;] ja po prostu chce aby ktos mi pomogl przelamac sie bo sama nie umiem, jest we mnie jakas blokada i nie mam zamiaru sie do tego przyzwyczajac jesli beda jakies dobre efekty to napisze tu na forum;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebieska-------------
wiecie co zauwazylam na tym temacie, ze nikt z nas nie zaproponowal nikomu rozmowy prywatnej np na gg, nie podal numeru ani emaila do ewentualnej korespondecji;):P cos w tym jest:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milczek1
no niebieska napisz co Ci ten psycholog poradził bo ja tez sie wybieram ale nie wiem czy to coś da czy jest sens Wszyscy tu pisza o swoich problemach z małomownością ale nikt nie pisze jak je rozwiązać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milczek1
niebieska to jak bedziesz u tego psychologa to daj znac czy cos pomaga i co poradził bo ja tez sie wybieram tylko nie wiem czy to coś da czy ma sens a tak wgóle wszyscy pisza o tej malomowności a nikt nie napisze co z tym zrobic jak z tym walczyć napisz jak mozesz ile masz lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violett hil
Tez jestem niesmiała i małomówna, chociaz w gronie przyjaciół osób którym ufam itp nawet duzo mowie, jestem zabawna itp ale juz przy osobach których nie bardzi lubie lub poprostu mało znam i przede wszystkim chłopakach nie potrafie znalezc tematów do rozmowy.Z chłopakami wcale nie gadam, nienawidze jak sie na mnie patrza.U mnie ta niesmiałośc była juz od poczatku ale pogłebiała sie wraz z wiekiem i to głównie z powodu wygladu.Teraz jestem smielsza, ale no przy chłopakach ,mam maksymalna blokade, na lekcjach sie nigdy nie odzywam, chyba ze mne zapytaja, kiedys pamietam jak ktos sie mnie pytał o cos to ja miałam w głowie to co chciałam powiedziec ale przez gardo przechodziły mi zupełnie inne słowa, zdanie sie nie kleiło i głównie sie zacinałam, nie koncząc zdania :o teraz sie nie zacinam jak kiedys, nie gadam głupot, przybyło mi pewnosci siebie ale niesmiałosc została Im wiecej myslimy o swojej niesmiałości tym bardziej sie zamykamy w sobie, zdania nam sie nie kleca, trzeba myslec ze zycie składa sie z chwil, z ulotnych chwil które przemijaja i wkrótce przemina bezpowrotnie, dlatego trzeba sie otworzyc na ludzi, przeciez w gruncie rzeczy stworzeni zostalismy na wzór Boga, jesteśmy z natury dobrzy nie mozemy bac sie innych jak juz ktos tu wczesniej napisał tez mam problemy z pisaniem wypracowan z polaka i z agielskiego ale zawsze jakos idzie jak sie wkrece w tok rozumowania, pisania to leci z górki jednak jak zaraz pomysle ze cos popsuje no to i zaraz sie zacinam, wiec staram sie nie mysleć i jakos idzie:)Najgorzej jest z układaniem zdan trudno mi w jednym zdaniu zwrzec kilka mysli, zeby nie było powtórzen itp, trudno mi znalesc słowa zastepcze Jak zawsze nakręciłam:P chyba najdłuzszy moj post na kafe :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z nieba mi normalnie spadł ten topik;) Może na początek zanudzę was swoją historią życia.Od dziecka zawsze byłam niesmiała i zamknięta w sobie.W podstawówce i gimnazju miałam z tego powodu ogromne nieprzyjemności.Dzieciaki wołały za mną \"niemowa\".W gimnazjum kiedyś jedna koleżanka powiedział o mnie \"zachowuje się tak jakby nie była człowiekiem\".Poza tym w domu też nie było lepiej ojciec cały czas mi powtarzał, że nic ze mnie nie będzie. Kiedy poszła do szkoły średniej zamieszkałam w internacie.Na początku było koszmarnie ale po jakimś czasie kiedy zaprzyjaźniłam się z dziewczynami zaczęłam się bardziej otwierać.Tam nikt nie smiał się ze mnie i nie uważał za gorszą. Teraz kiedy skończyłam szkołę mam kilka znajomych przy których nie boję się mówić ale moja niesmiałość dopada mnie zwykle przy obcych.Cholernie boję się, że pomyśla sobie że jestem śmieszna.Boję się osmieszenia, szczególnie przy facetach.Poza tym zawsze wydaje mi się, że jestem gorsza niż mój rozmówca, że gorzej wyglądam itd.Ale najbardziej denerwuje mnie to jak zachowuje się moje ciało.Wszystkie mięsnie napinają się a ruchy stają się powolne i ślamazarne, tego własnie najbradziej nienawidzę...nie mówiąc już o tym, że godzinami rozpamietuję każdą rozmowę i zawsze znajdę co \"źle powiedziałam\" albo palnęłam głupstwo... rozpisałam się trochę, mam nadzieję, że komuś isę będzie chciało to czytać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×