Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość maj..ka

mam męża ale kocham kogoś innego ....-

Polecane posty

Gość Henin
Myślę, że większość tych krytykujących "to coś" nawet chyba nigdy w życiu nie poczuła naprawdę, co to znaczy kochać lub też ma wszystko poukładane i nie przywiązuje do tych emocji większej wagi. Ja wiem. Jestem osobą, która sama kiedyś nie umiała tego czegoś zrozumieć i była wobec tego kompletnie defensywnie nastawiona. Lecz i mnie to spotkało! To coś, co jest tak piękne, jest jednocześnie najgorszą rzeczą, jak mogła się przytrafić. Mnie to nigdy, powtarzam nigdy nie interesowało! To przyszło samo... Po prostu samo... Żadne z nas nie dopuszczało takiej opcji. I nie chcę nikogo krzywdzić! Wolę cierpieć samotnie i tak jest! Natomiast ta miłość nie jest skonsumowana, nie przynosi mi żadnych fizycznych super-doznań! Przynosi mi tylko ból... Lecz jest tak silna, że chyba już tylko śmierć mnie od niej uwolnić... Albo w końcu zacznę myśleć o sobie i o tym, jak silna jest ta miłość!!! Dla wszystkich rozumiejących sprawę - trzymajcie się! Czasem człowiek musi z siebie wyrzucić, co myśli! Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdyby człowiek mógł wybrać, chociażby mniejsze zło.. Mnie nie dotyczy ten temat, nie bezpośrednio, nigdy fizycznie nie zdradziłam męża. Dotyczą mnie rozterki typu czy kocham i co to jest miłość. Zakochałam się, myślałam że na zawsze, a jednak zakładając białą suknię 9 lat temu miałam wątpliwości i mam je do dzisiaj. Ten zwiazek mial byc lekiem na cale zlo, zlo ktore wypalalo mnie od srodka po rozstaniu z 1 miloscia, z kims kto wracal do mnie i deptal mnie na nowo, wraz z kazdym jego porzuceniem umieral kawalek mojego serca. I oto nagle po 2 latach " leczenia sie" różnymi sposobami pojawil sie przyjaciel i tym przyjacielem jest do dzisiaj. 9 dłuuugich lat i jedno dziecko prawie 8-letnie. Lata rozne, lepsze, gorsze.. on kocha, wiem to i widze, ma za to strasznie trudny charakter jest porywczy, bywa agresywny, trawi go biala goraczka, w takich chwilach go nienawidze. Moja milosc nie byla chyba nigdy najsilniejsza, to raczej oddanie, szacunek, czasem czulosc i empatia, czasem potrzeba dzielenia sie soba. Jestem ladna i zadbana kobieta, gdybym chciala mialabym kogos, czasem pojawia sie na horyzoncie ktos i szybko znika...zamykam przed tym swoje drzwi. Rozumiem kazda kobiete zyjaca podwojnym zyciem, to zycie w pustce, w czarnej otchlani.. gdzie wciaz czujesz ze czegos brak, pcha je w ramiona obcych facetow. Te ukradzione chwile nie sa tego warte, bo to hormony podpowiadaja nam wizje wiecznej szczesliwosci i idealizuja kochanka. Przeciez nie zobaczymy ich w potarganych wlosach, niedogolonych lub skacowanych po mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...zakrapianej imprezie. Zawsze usmiechnieci, zadbani nie dotycza ich czesto rozterki zycia codziennego, skad wziac na chleb np. albo jak nauczyc dziecko szacunku do ludzi lub chociazby tabliczki mnozenia. Ukradzione chwile... sama na sam, z dala od garów, wywiadówek, kąśliwych uwag na twój temat, kwiaty, drobiazgi, pocalunki... motyle w brzuchu adrenalina. Albo przeciwnie ktos kto kocha, pocaluje przytuli, powie ze rozumie, polozy termofor na bolacy brzuch, poda aspiryne i okryje koldra. Spyta jak sie czujesz, co jest dla ciebie wazne, pojezdzi z toba na rolkach, zabierze na spacer... wlozy liscik w kieszen plaszcza, wysle smsa ze mysli.. Dlaczego nasi mezowie o tym zapominaja, czemu miec = przestac sie starac.. Jakie prawo ma ktos kto jest w szczesliwym zwiazku krytykowanie kogos kto czuje sie w malzenstwie jak w klatce??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _mhm
Tylu ludzi wokół nas ma ten problem. Mijamy ich codziennie. Znajomych, współpracowników, przechodniów. „Co ci się stało? Dlaczego nie dołączysz do nas? Czekasz na dane z pracy? Dobra, ale wracaj szybko.” Albo: -Co się stało? Masz łzy w oczach? -A co się miało stać?! Po prostu bolą mnie od tego monitora... Lub też: -Dlaczego prowadzisz w ciemnych okularach, przecież dzisiaj nie ma słońca? -A nie, zarwałem noc i jasne światło mnie dzisiaj razi, wiesz?... Ja także. I co mam robić? Nic. Nic. Może... Nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jestem juz prawie 4 lata mężatką. Mój mąż jest bardzo dobrym czlowiekiem, muchy by nie skrzywdził. bardzo mnie kocha, zawsze był moim najlepszym przyjacielem. Czekał na mnie 4 lata, słuchając moich żalów i podając mi chusteczki jak się wypłakiwałam na jego ramieniu jak kolejny facet mnie rzucał. Wyszłam za niego, bo dotarło do mnie, że ja go tak naprawde kocham. Po roku czasu przeprowadziliśmy się do innego miejsca i znaleźliśmy nowe prace. Mój mąż przestał sie interesować mną, domem i całym światem. interesowało go tylko jego nowe auto (dług który zaciągnęliśmy żeby go kupić zupełnie go nie interesował). Ja pracowałam, bralam nadgodziny a on miał gdzieś wszystko. w tym samym czasie spotkałam JEGO, niestety byl moim kierownikiem i w jakikolwiek sposób nie szukałam możliwości żebyśmy zostali sam na sam, przez myśl mi nawet nie przechodziło, że on mógłby coś czuć. Pamietam tylko moment kiedy robiło mi się gorąco na jego widok, uciekałam od tego, broniłam się, szukałam nowych zajęć, żeby nie myśleć, żeby tylko wyrzucić go z mojej głowy. Nie pomogło nic, ba bylo chyba jeszcze gorzej, najgorsze było to że tylko on wierzył w moje ambicje, nawet moja rodzina nie wierzyła że zrobie kariere. On odszedl do innego oddziału bo dostal awans, ja zostałam, zrobilam karierę, mój mąż nauczyl się że małżeństwo to nie tylko jego potrzeby ale także i moje, jest znowu moim najlepszym przyjacielem. Myślałam że tak jest dobrze. ON odezwał sie niedawno zapytać co słychać,,nie wytrzymałam musiałam wiedzieć czy dla niego coś znaczyłam. usłyszałam że mnie kochał i pożądał ale nie mogł nic zrobić ze względu na nasze relacje w pracy. ja przez całe pół roku, po jego odejściu,nie moglam oddychać normalnie. Może mi ktoś powie że jestem potworem bo oszukuje męża, pewnie w wielu oczach tak to wygląda. jestem trzeźwo myślącą kobietą, w dodatku absolutną realistką ale bicia mojego serca nie potrafie powstrzymać, zrozuieć też tego nie moge i nie umiem zatrzymać, boli mnie jak patrze na mojego męża że go skrzywdze, wolałabym się obudzić i ich zamienić tak żeby nikt niczego nie pamiętał i nikt nie czul bólu (ale to taka bajka w głowie). wiem że będe musiała wybrać, ale absolutnie nie wiem w którą stronę iść bo w którą bym nie poszła będzie bolało.... zadaje sobie pytanie czy jestem zła każdego dnia i szczerze wspolczuje wielu osobom które to spotkało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarenkowa dola
przezylam to i ja...tr3walo 5lat...wciaz nie moge sie pozbierac,skonczylismy to...boli do dzis:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karinka 85
Poznalam go 1,5 tygodnia przed slubem. Byl kolega z pracy tzn. najpierw go tylko widywalam a potem stal sie kolega. Wiedzialam ze i ja mu sie podobam wiec umowilismy sie na spotakanie. Rozmowa z nim byla wspanial, i tak mijały nastepne dni. Nadszedl dzien slubu a ja myslalam o nim. Gdy wrocilam z podroży poślubnej spotkalismy sie sie i stalo sie. Trwalo to pol roku, mielismy wspolne plany ze moze kiedys odejde od meza i bedziemy razem. Wydawalo mi sie ze jest kims mi bliskim, kochalam go bo jak wiadomo sex tez zbliza ludzi. Lecz któregoś dnia postanowilam ze zakończę to . On nie przyjal tego do wiadomosci i opisal wszystko mojemu mezowi. Tak bardzo mu ufalam lecz nie myslalam ze bedzie az tak podly i mu to wsztsko opisze. Maz sie domyslal ze cos sie dzieje ale ta wiadomosc która dostal jeszcze bardziej go uswiadomila ze tak bylo. Teraz to juz nie jest milosc lecz nienawisc ze opowiedzial mojemu mezowei o wszyskim. Powiedzial cos takiego ze w zyciu nie ma nic za darmo za wszystko trzeba zaplacic. No i ja place teraz za ten blad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czytajac niektore wpisy mam wrazenie, ze ludzie kochaja sie tylko wtedy gdy nie moga albo nie sa razem.... gdy tylko zamieszkaja razem to powoli z dnia na dzien zabijaja po kawalku swoje uczucia..moze lepiej nie mieszkac razem tylko spotykac sie raz na jakis czas..tak jak dawniej..nazywalo sie to "chodzenie z soba"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NatAMG
Do Karinka 85: Ten Twój ktoś dbał raczej tylko o swoje 4 litery. Nie wiem, kim dla niego byłaś, ale wg mnie był z Tobą po prostu dla swojego ego. Tak, za wszystko jest jakaś cena, tyle że prawdziwa miłość nie ma ceny. Dlaczego tak się dzieje? Ja sam próbowałem z całych sił się przed tym obronić, a słaby nie jestem! Próbuję od kilku lat i nie potrafię! Kocham JĄ i No tak, jestem głupi i już. A dla wszystkich malkontentów w miarę zarabiam, jestem w miarę z wyglądu, mam dobre stanowisko i jestem sam! I nie szukam żadnej, chociaż zawsze jakaś jest obok, to nie potrafię nie być wierny tej jedynej! Ale Ona ma męża i nie możemy się zbliżyć bardziej. NIe "skaczemy w bok", nie możemy żyć na co dzień razem, nie możemy już nic robić razem, jak dawniej! I widziała mnie w każdej sytuacji. Nawet najbardziej spitego, robiącego najgorsze i niedorzeczne rzeczy, bo taki już jestem! Ale zawsze, zawsze zapominała! Nie pamiętała potem tego. I ja się zmieniłam dla niej. Tak, jestem głupi, ale przynajmniej czuję tę miłość! Ukrywam ją, unikam jej, muszę o niej zapomnieć! NIe potrafię już tyle lat! Ta miłość jest taka zła... Kocham JĄ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a2233
ja też mam taki problem mam dzieci męża którego nie kocham a kocham jego kuzyna od zawsze a wiem że nie będę mogła od niego odejść to naprawdę strasznie mnie dobija

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NatAMG
Do a2233: Jak trochę czytałaś, to wiesz, ze jestem jakby "drugą stroną", ale napewno nie twoją. Ale mamy ten sam problem. Ja kocham JĄ tak mocno i nie wiem, co robić. Znaczy wiem, ale sam JĄ namówiłem, by się opanowała, by żyła w rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Solstrolande
Trafiłam tutaj i przeczytałam wszystkie posty.Jak ja Was rozumiem,rozumiem bo moja historia jest barzo podobna do waszych.Mąż od 13 lat,małżeństwo z rozsądku chociaż nie byłam w ciąży,ale on taka dobra partia pracowity.....Niczego mi w małżeństwie nie brakowało oprócz uczuć.Byłam bardzo samotna żyjąc z kimś po jednym dachem.Mąż okazał się trochę nie zaradny i ałę życie dźwigam wszystko na swojej głowie.Ja zmęczona tym wszystkim że nie mam z jego strony żadnej pomocy też miła dla niego nie byłam.Dwa lata temu poznałam kogoś,przez półtora roku był świetnym przyjacielem,pomocny i można było z nim o wszystkim pogadać.Nie chciałam tego ale sama nie wiem kiedy go pokochałam,on pokochał mnie ale jeszcze długo to ukrywaliśmy przed sobą.Całkiem nieawno wybuchło,powiedzieliśmy sobie co do siebie czujemy.Potem chciałam zerwać,nie chciałm żyć w czworokącie(on ma żone),on walczył i nie dawał mi odejść,ale i nie chciał zostawiać domu.Przed świętami Wielkanocnymi zerwałam znowu,zazwonił w niedziele powiedział że rozmawiał z żoną całą noc i że on odchodzi z domu,że chce być tylko ze mną. On się przeprowadza w niedzielę i będzie czekał aż je się zdecyduje byc tylko z nim.Boję się,chcę być z nim ale boję się bardzo.Ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no to macie problem....
to strasznie skomplikowane i zagmatwane...ranicie inych , łamiecie przysięgi idopuszczacie się cudzołustwa... Nie chciałabym mieć takich dylematów na prawdę! Nie zazdroszcze ani troche. ja wyszłam za kogoś kogo kochałam od pierwszego dnia kiedyśmy się poznali... nigdy bym nie wyszła za mąż z rozsądku ! Nigdy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez kocham
Dziewczyny doskonale Was rozumię, mam pdobny problem... Jestem mężatką, to jest mój drugi związek. Za męża wyszłam ponieważ wydawał mi się odpowiedzialnym człowiekiem, jest starszy a ja po nieudanym związku chciałam stabilizacji. Jesteśmy małżeństwem 5 lat, znamy się ok 9 lat, nie kocham go on mnie chyba też nie kocha. Za dużo padło słów czytaj wyzwisk... Poznałam kogoś przez internet, kocham go bardzo on również mnie, zastanawiam się czy "czar nie pryśnie" jak zamieszkamy razem. Bardzo bym chciała być szcześliwa( w moim aktualnym związku bardzo się męczę ). Ciężko będzie podjąć decyzję...mam dziecko ale z poprzedniego związku więc oprócz jego nikogo nie skrzywdze. Aktualnie uważam, że warto żyć dla takich pięknych chwil... znim...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaedi
Witam! Jesteśmy małżeństwem od 5 lat, od pewnego czasu zaczęłam się zastanawiać czy go jeszcze kocham... Mąż ciągle w pracy za granicą, ja w domu z 3letnią córką,gotowanie, pranie, sprzątanie... zwyczajna kura domowa, zero spotkań z koleżankami, imprez i wogóle. On często dzwoni, mówi że mnie kocha, że tęskni, ale ja tego nie czułam. Nie umiał mi tego pokazać, zero czułych gestów, niespodzianek, prezentów (choć małych).A słowa to nie wszystko.Wcześniej kiedy wyjeżdżał płakałam a teraz jakoś nie mogę. Kiedy wraca już nie ma tej radości co kiedyś, szybkiego bicia serca.... On mnie chyba wypalił swoim zachowaniem, on wogóle nie widział problemu, nie zajmował się mną, nie rozmawiał kiedy tego bardzo potrzebowałam, wpadłam w depresje a on próbował mi wmówić że wbiłam to sobie do głowy. Aż pewnego razu jak zrozumiał, że coś się naprawdę ze mną dzieje postanowił że razem jakoś z tego wyjdziemy, stał się czuły, opiekuńczy, kochany, wymarzony mąż. I wszystko zaczynało się układać, choć nadal nie czułam tej miłości do niego co dawniej, ale próbowałam go pokochać na nowo. Wszystko mogłoby być piękne, gdyby nie ON-kurier który nam przywiózł jakąś przesyłkę.Mąż za granicą, ja w domu z małą. Jak go zobaczyłam od razu szybciej zabiło mi serce i poczułam motylki w brzuchu, rozmowa odrazu się kleiła, mogłabym całe wieki wpatrywać się w niego. On pojechał i za parę minut dostałam sms od niego, że szkoda że mam męża, że zostałby na kawę, coś o przeznaczeniu wspomniał. Czułam się jak w siódmym niebie. Potem z mojego powodu kontakt się urwał, poprosiłam, żeby do mnie już nie pisał, bo mam męża i to nie ma sensu. Próbowałam o nim zapomnieć i prawie się mi udało. Za parę tygodni znów dostałam sms z firmy że będzie jakaś przesyłka, modliłam się żeby to znów on przyjechał. I wymodliłam... przyjechał znów, znów nam się dobrze rozmawiało, ale unikaliśmy tematu tamtych smsów. Patrzył mi tak głęboko w oczy i ten jego uśmiech, mięko pod nogami mi się robiło. Zakochałam się do szaleństwa. On pojechał a od tamtej pory minęło dwa tygodnie a ja nie mogę przestać o nim myśleć... Nie chcę ranić męża, bo wiem że mnie kocha i teraz się naprawdę stara ale jajuż go nie kocham. Kocham kuriera, pomóżcie co mam robić???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam was dziewczyny. Czytałam wasze forum i mam nadzieję, że może któraś z was mi pomoże bo sama nie wiem co mam robić. Od roku jestem mężatką, niby wszystko ok ale już od pół roku zaczęłam się zastanawiać czy czasami nie pomyliłam miłości z wdzięcznością. Jestem przywiązana do swojego męża nawet zaczęliśmy starania o dziecko. Obecnie jestem w 6 tygodniu i bardzo się z tego cieszę ale jest jeden problem. Ciąża jest zagrożona i powinnam leżeć a mój mąż powinien mi pomagać i nie denerwować. Tymczasem wszystko muszę robić sama bo on tego nie zrobi. Boli mnie brzuch i mam plamienia, byłam wczoraj u lekarza i powiedziała że jeśli plamienia się nasila to mam się zgłosić do szpitala. Powiedziałam to mojemu M a on się mnie pyta ile wzięła za wizytę i dlaczego tak dużo? Ostatnio uderzył mnie w brzuch. Mówi że chce tego dziecka ale ja mam inne zdanie. Na dodatek poznałam fantastycznego faceta który troszczy się o mnie i dziecko bardziej niż M. Zakochałam się w nim i nie wiem co robić. Nie wiem czy on zakochał się we mnie. Nie wiem co mam zrobić z moim M. Pomocy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _mhm
Odkochaj się, jak dasz radę, bo to dopiero początek u Ciebie, z tego co piszesz. Tu większość ma wieloletnie problemy. Odkochaj się, póki nie jest za późno! Potem to boli coraz mocniej... Twój M chce dziecka, ale zestresował się tym wszystkim pewno i ciągle się denerwuje, po prostu porozmawiaj z nim. Może też ma kłopoty... Może się zmieni... Po prostu powiedz mu, co tu napisałaś i tyle. On nie widzi, nie odczuwa, że potrzebujesz pomocy. Musisz sprawiać wrażenie silnej, dlatego on uważa, że nie musi ingerować. Na początku też mocniej zwracał na Ciebie uwagę, teraz mniej, bo się "przyzwyczaił". Spróbuj. Ten ktoś nowy może tak szybko zniknąć, jak się pojawił. U mnie np. to już rwa o wiele dłużej. I boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamanaedi
czy może mi ktoś udzielić porady na zapytanie powyżej. Bardzo proszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _mhm
Cos mam dzisiaj szczęście do porad i są beznadziejne. Tak jak w wypadku Joanny1985 Twoje zakochanie to tylko chwila. Nie wiesz, czy to potrwa, czy sie zneutralizuje. To wymaga naprawdę trochę dłużej przebywania ze sobą. On jest przelotny. A Twój mąż jest zawsze. Przez kazdego będziesz przechodzić różne momenty. Także przez tego kuriera. A więc i on może przestać Cię pociągać... Np. ja mam błąd w tym, że właśnie tak szybko wszystko się stało i bez porównania do innych. A okazało się, że kocham kogoś innego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość liljawodna
Joanna dla mnie facet ktry bije po brzuchu ciezarna zone jest zerem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J.K
Witam wszystkich.Bigdy nie wchodzilam na takiego typu strony ale ...dopadło mnie.Jestem mężatką z młodym starzem bo tylko 3 lata i mam 1.5 roku córeczkę. Tak naprawdę na codzien układa nam się bardzo dobrze mąż jest dla mnie kochany..ale jest KTOŚ jeszcze. Jest to kolega ( stan wolny) z pracy dluższy czas nie miałam z nim kontaktu ale to tylko dlatego ze balam się ponieważ zawsze mieliśmy do siebie słabość. Miesiąć przed moim ślubem gdy zaprosiłmnie do siebie pocałował mnie od tamtej chwili powiedziałam że nie chcę z nim kontaktu bo przacież wychodzę za mąż mimo że wychodziłam za mąż myślałam o nim(tydzień po moim ślubie powiedziałze nie ma iuż po co żyć bo nie ma mnie) , przez 3 lata nie miałam z nim kontaktu .Któregoś dnia dowiedziałam się żę miał operację więc napisałam do niego jak się czuje.On po chwili zadzwonił i tak się zaczęło..Wiem żę może pomyśli ktoś głupia .....ale jast mi bardzo ciężko gdyż naprawde kocham swego męża i nie chce go skrzywdzić (ale to robię) ale nie potrafię zapomnieć o tym drugim . NIe widziałam go 3lata stęskniłam się za nim właśnie mamy się spotkać miewiem jak to się skończy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mommy#1
jestem mezatka 5 lat i od niedawna pokochalam innego...mam z mezem synka 17 miesiecznego kocham go ponad zycie, do meza nic nieczuje wiem ze on mnie kocha a ja zas kocham innego on jeszcze mieszka ze swoja mama jego rodzina bardzo mnie lubi i chcieliby zebysmy byli razem ale szczerze mowiac boje sie ryzykowac, narazie jest ladnie pieknie a co bedzie jezeli bym zamieszkala z nim z mezem mam wszystko, tamten zas mowi ze mnie bardzo kocha ale musi sie usamodzielnic i ustabilizowac sie...zaczynam sie nad tym zastanawiac czy on tak naprawde mnie kocha i mowi ze moj maz mnie zle traktuje ze niezasluguje na niego...fakt jest taki ze gdy bylam w ciazy czesto z mezem sie klocilismy i nawet mnie uderzyl w twarz to mnie strasznie meczy i wpieral mi ze dziecko to niejego ile ja przez niego sie nacierpialam od kad maluszek sie urodzil przestalismy sie tak klocic jak wczesniej...nie wiem czy ktoras z was przezyla to co ja moj maz wogole niepomagal mi przy dziecku wstawanie w nocy przewijanie itd...nawet wykapac sie niemoglam normalnie bo zaraz mi kazal szybko wychodzic z wanny bo maluszek zrobil kupke, niemoglam tego zniesc on uwaza ze on pracuje to niemusi sie zajmowac dzieckiem ze to jest moja robota normalnie szlag mnie trafial...teraz tez przy dziecku nic nierobi jedynie sie z nim chwile pobawi i wszystko na mojej glowie...czy ktoras z was tez to przeszla?...i moj maz teraz mnie namawia na drugie dziecko tylko po to by mnie przy sobie zatrzymac:-(...chcialabym miec drugie dziecko co o tym sadzicie?? co powinnam zrobic??...kocham tamtego i on mnie wiem ze z nim bylabym szczesliwa ale niemoge patrzec sie na siebie musze pomyslec o swoim diecku aby on przez to niecierpial gdybym zostawila meza...prosze o jakies pordy...z gory dziekuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość J.K
Witam cie mommy#1 widzę że nie masz lekkiego życia co ci mogę poradzic....to to że nie daj się wrobić w drugie dziecko , ja bym zaczekała trochę bym nie podejmowała pohopnej decyzji obie doskonale wiemy że najbardziej cierpią na tym dzieci bo to one są dla nas najważniejsze i ich dobro lecz czasami warto zaryzykować twój mąż nie zmieni się a pamiętaj uderzł cię raz to nie zawaha się uderzyćcię drugi raz !!!!!!!!!!ja mam o tyle lepiej że mój mąż z małą by spędzał cały dzień aby tylko mógł szaleje za nią a przebieranie pieluszek ,kąpanie i karmienie nie należy do moich obowiązków i gdy przeczytałam twoją wypowiedż to pomyślałam że mój mąż pod tym względem jest kochany ......tylko uczucie do tego drugiego jest śilniejsze dletego rozumiem cię i napisałam co uważałam ale decyzja należ do ciebie.PAMIĘTAJ ŻE ZYCIE JEST BARDZO KRÓTKIE DLATEGO PRZEŻYJMY JE Z OSOBĄ KTORĄ NAPRAWDĘ KOCHAMY.NIE ZMUSZAJMY SIĘ DO MIŁOŚCI!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie warto
wchodzić w długoletni związek z innym meżczyną. Ja to zrobiłam, trwało 3 lata i nie jestem nawet pewna czy napewno się skończylo. Zakochałam się jak wariatka, ale okazał się niewarty tej miłości. Drugi raz bym tego nie rozbiła. Za bardzo boki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jestem
z nim już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mommy#1
Sylwanna myslisz ze to jest takie proste?? Ja akurat jestem w takiej sytuacji ze moj maz mnie niechce poscic bo niechce zebym zepsula sobie i dziecku zycia i co tu robic kogo sie poradzic niewiem mam pojsc do wrozki?? juz nawet takie mysli mi przychodza tak sie wydaje ale to nie jest wcale proste uciec przed rzeczywistoscia;-(...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adelajda82
witam wszystkich/ wszystkie Widzę, że nie jestem osamotniona w mych rozterkach. Nigdy bym się po sobie nie spodziewała, że to dopadnie MNIE. Zaczęło się banalnie , czat -koleżanka z pracy zaczęła wchodzić wiec ja tez spróbowałam .Choć nigdy mnie nie pociągały rozmowy w taki sposób - to jednak początkowo było robienie sobie jaj z facetów, ale dopadła mnie chęć poznania kogoś kto mnie zaakceptuje taką jaka jestem. I co stało się jest --On. Powinnam dodać ze jestem w związku od 12 lat, mam 2 dzieci .Moje życie zaczęło się wpadką( i tak zostałam doświadczona tylko jednym mężczyzną w moim dotychczasowym życiu) , ale to była przyjemna wpadka bo bardzo kochałam swojego męża , a on mnie do przesady kocha i tu się zaczęły schody. Swoja zazdrością i miłością zaczął mnie dusić ,denerwować, nigdy nie miałam czasu tylko dla siebie- zawsze on i rodzina. Mozę to kogoś zdziwi , ale mnie zaczęło brakować swobody. Dlatego zaczęłam się buntować. zresztą po drodze złożyło się jeszcze kilka problemów , które mnie przerosły. I jestem teraz miedzy młotem a kowadłem. Tzn. osoba , którą poznałam jest porostu zajebista - traktuje mnie tak jak na to zasługuje,to przy nim moje życie nabrało polotu. A powinnam dodać, ze nie doszło po miedzy nami do żadnego kontaktu seksualnego , co najgorsze to tylko rozmowy przez tel i pisanie na gg . Żadnych kontaktów w realu. I mam teraz problem czy tą znajomość zakończyć czy przekonać się czy faktycznie mogę być szczęśliwą w inny sposób.Przyznam , ze oszukiwanie własnego męża jest dla mnie czymś strasznym , tym bardziej ze nigdy żadne nie miało przed drugim tajemnic. Sądzę , że znajdzie się ktoś kto doradzi co mam zrobić.? p.s. gdy kobieta lub mężczyzna są ze sobą szczęśliwi nie szukają dodatkowych bodźców, jeśli dochodzi do takich sytuacji to wina leży po obu stronach niestety. Nie każdy umie się do tego przyznać. A taka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu sie sprawdza ze , po slubie wszystko sie zmienia ,milosc i czar pryska , zostaje zwykle zycie ,nuda , wiec jaki wniosek ? :p po co sie zenic ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość feeetka
nieprawda, że po slubie wszystko sie zmienia! Nie zmienia sie tylko powszednieje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×