Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

JODELKO!👄 witaj!🖐️ cierpliwa LESZCZYNKO! 👄 No tak powiadasz wieczorem...... u mnie wieczor, u Ciebie popoludnie! Ale moze sie jeszcze dzis spotkamy? Takie piekne linki.... dziekuje, slucham i spiewam ........ GRABKU! WIAZKU! gdzie jestescie? pozdrawiam cala BIESIDE! Zostawiam Wam wiersz! Drzewa jednosylabowe! - Ficowski Jerzy W parku są wysokie drzewa. Któż by po nich się spodziewał, że z nich każde, choć olbrzymie, ma tak maciupeńkie imię! Oto wśród krakania wron milczy sobie wielki klon, a tam, gdzie brzmi wróbli ćwierk, igły swe najeża świerk. Na wiewiórek skoczny pląs dobrotliwie patrzy wiąz, rozłożysty liści kłąb wznosi na konarach dąb, szumi na rozstaju dróg czerwonymi liśćmi buk, dalej, pełen szczerb i rys, stoi w ciszy stary cis, a grab czeka w parku tym, bym do niego znalazł rym... Każde drzewo - z innym listkiem, lecz z rodziny jednej wszystkie. Nazwałbym je jednym słowem: drzewa jednosylabowe. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kochane drzewka!! Chciałabym się podzielić z Wami wierszem Wisławy Szymbolskiej, który naprawde warto przeczytać. PROSPEKT Jestem pastylka na uspokojenie. Działam w mieszkaniu, skutkuję w urzędzie, siadam do egzaminów, starannie sklejam rozbite garnuszki - tylko mnie zażyj, rozpuść pod językiem, tylko mnie połknij, tylko popij wodą. Wiem, co robić z nieszczęściem, jak znieść złą nowinę, zmniejszyć niesprawiedliwość, rozjaśnić brak Boga, dobrać do twarzy kapelusz żałobny. Na co czekasz - zaufaj chemicznej litości. Jesteś jeszcze młody (młoda), powinieneś (powinnaś) urządzić się jakoś. Kto powiedział, że życie ma być odważnie przeżyte? Oddaj mi swoją przepaść - wymoszczę ją snem, będziesz mi wdzięczny (wdzięczna) za cztery łapy spadania. Sprzedaj mi swoją duszę. Inny się kupiec nie trafi. Innego diabła nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj BIESIADO wieczorowa /moja/ pora!🖐️ Kochana JARZEBINKO___________dziekuje za piekne muzyczne wspanialosci! Odtanczylam ZORBE,,,,i ta melodia,,,och. Zadedykowalas nam przepiekna muzyke,,,,,rozmarzylam sie. I ten piekny wiersz o drzewkach,,,,👄 CIERPLIWA LESZCZYNKO_________-piekny wiersz👄 Dziekuje! Bardzo milo z Twojej strony,ze wpadalas do nas! Swietujemy istnienie naszej BIESIADY :D To juz 1/2 roku.Czy widzialas nasza radosc z powodu Twojego pomyslnego egzaminu? Poczytaj,,, GRABIK____________ciagle w plasach cyganskich!! Z tego co wiem,ich biesiada trwa dwa dni.A potem porzadki,,, Z pewnoscia do nas zawita.,,,,,w to ani troche nie watpie. WIAZEK___________jest na wolnym i wraca dopiero w niedziele po poludniu lub wieczorkiem. Dziewczyny! Widzialam naszego kochanego WIAZKA.Wyglada przeslicznie.Trudno bylo mi ja rozpoznac :D WIAZKU______________wypoczywaj,smiej sie i tancz❤️ A ja tu siedze cichutko i slucham,czytam Wasze posty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Adamowicz Bogusław, Noc taka piękna!... Noc taka piękna!... Z błękitów patrzy gwiazd plejada, Fala gwarzy i błyska ponad tonią ciemną, Las śpi we mgle i przez sen cichą baśń powiada... Noc taka piękna!... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?... Tam, w ogrodzie dwie lilie zakochane rosną, Woń rozkoszna z kielichów pochylonych płynie... Tam, za rzeką, dwa głosy nucą pieśń miłosną, Tęskne echo po wodnej ściele się równinie... Pieśń zamilkła... Cyt... Słyszę plusk płynącej łodzi... Łódź przemknęła i znikła, w łódce - ludzi dwoje... Od szpaleru woń lilij rzewna mię dochodzi... Milczą brzegi, drżą gwiazdy, lśnią przejrzyste zdroje. Fala błyska i gaśnie... Lekki wietrzyk wzdycha, Las się budzi, szmer bieży w jego głąb tajemną... Wietrzyk ustał, szum zamilkł... Noc tak jasna, cicha, Noc tak błoga... Ach czemuż ty nie jesteś ze mną?!...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Życzę Ci,,,,, abyś każdego dnia znalazł chwilę czasu dla siebie; abyś wyszedł sobie naprzeciw, abyś zajrzał do swojej duszy i abys umiał zachować dystans pomiędzy swymi czynami i pragnieniami. Lub inaczej: czy Ty wiesz czego naprawdę chcesz?! A może do udzielenia odpowiedzi na to pytanie wystarczy Ci tylko nowe spojrzenie na to, co można już nazwać przeszłością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANE DRZEWKA[czesc Szczęściem może być każdy uśmiech, każdy dobry uczynek, nowy dzień, nowa wiadomość, dobra ocena, przyjaciel, spełnione marzenie . . . a moim szczęściem jest to, że żyję wśród Was !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiadomosci ze swiata,,,,,, Wizy dla bohaterów ,,,, Nie chcą pieniędzy za uratowanie Amerykanki Czy można otrzymać wizę do pracy w USA w zamian za bohaterstwo? Okaże się na przykładzie dwóch Panamczyków. Po katastrofie lotniczej uratowali młodą Amerykankę. Teraz, zamiast nagrody pieniężnej chcieliby dostać szansę pracy w Stanach. Zaczęło się od niewinnej przejażdżki samolotem. Niedziela, 23 grudnia 2007. W panamskim mieście David bawi grupa Amerykanów. Michael Klein (37), znany biznesmen internetowy z Kalifornii, który w 2000 sprzedał potentatowi Yahoo jedną ze swoich firm za 450 mln dolarów, z córką Talią (13) i jej koleżanką Francescą “Frankie” Lewis (12) wybiera się na wycieczkę niewielką Cessną 172. Chce pokazać dziewczynkom malownicze, porośnięte gęstą dżunglą zbocza wulkanu Baru, leżącego o 435 km na zachód od stolicy kraju - Panama City. Mają kręcić film, robić zdjęcia. Za sterami samolotu siada panamski pilot Edwin Lasso (23). Lot ma trwać zaledwie 45 minut. Tuż po starcie, wieża kontrolna straciła kontakt z Cessną. Gdy o godz. 12:15 po południu samolot nie wraca na lotnisku zaczynają się niepokoić. Po kilku godzinach ogłoszony zostaje alarm. W dżunglę ruszają ekipy ratownicze. Pogoda jest fatalna. Pada ulewny deszcz. Górzyste zbocza spływają błotem. Pierwszy dzień nie przynosi efektów. Drugi też. Maleją szansę na znalezienie żywych rozbitków. Kim Klein, była żona Michaela i matka Talii przylatuje do Panamy. Oferuje 25,000 dolarów nagrody za znalezienie zaginionych. Wiadomość o tym potęguje zainteresowanie poszukiwaniami. W góry rusza 17 ratowników, zawodowych oraz samozwańczych. Wśród tych ostatnich znajdują się, wraz z kilkoma kolegami, bracia Vurac. Miguel (32) jest elektrykiem. Manuel (40) - drwalem. Pogoda utrudnia poszukiwania. Wieje silny wiatr. Na wysokości 1,000 metrów temperatura spada prawie do zera. Widoczność ogranicza mgła. Grupa obu braci ma już dość. Padają głosy, żeby przerwać poszukiwania. Ratownicy przygotowują się do odwrotu. Stają na krótki odpoczynek. Nawet Manuel nawołuje do powrotu. -Coś mi jednak podpowiadało, żeby nie rezygnować - powie później Miguel. Lornetką penetruje pobliskiej wzgórza. Nagle, na jednym ze zboczy widzi białą plamę. Nie ma pewności, co to jest. Grupa postanawia jednak sprawdzić. Półtorej godziny trwa dotarcie do białej plamy. Okazuje się, że to połowa rozbitej Cessny. Jest godz. 4:30 po południu miejscowego czasu. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samolot uderzył w drzewo, rozpadając się na dwie części. Świadkowie zeznają później, że maszyna, walcząc z porywistym wiatrem, w ostatnich minutach leciała wolno i nisko nad dżunglą. Najwyraźniej traciła sterowność. -Podeszliśmy bliżej - wspomina Miguel. -Ostatnie metry musieliśmy wyrąbywać maczetami, tak gęsta była dżungla. I wtedy usłyszałem cichy głos: “Help me...”. Byłem w szoku. Widząc rozwalony wrak nie spodziewałem się, by ktokolwiek mógł wyjść żywy z takiej kraksy. Bracia podchodzą do szczątków. Francesca nadal siedzi w fotelu pasażerskim, w pozycji embrionalnej, głową do dołu, przypięta pasami. Na sobie ma dwie małe walizki, które spadły na nią po kraksie. -Pamiętam tylko, że wokół było dużo drzew - przypomni sobie później minuty przed kraksą. -Gdy odzyskałam przytomność, zobaczyłam dwóch ratowników. Na fotelu pilota spoczywało ciało Lasso. Zginął na miejscu. Zwłoki Michaela i Talii zostały wyrzucone z samolotu. Leżały na mokrej ziemi, koło drugiej części roztrzaskanej Cessny. Wyglądało na to, że Francesca nie odniosła poważniejszych obrażeń. Odnalezienie dziewczynki nie oznaczało jednak końca koszmaru. Okoliczności utrudniały przeniesienie rannej do cywilizacji. Bracia, wraz z kolegami, postanowili poczekać na zawodowych ratowników, wyposażonych w specjalistyczny sprzęt. Wyjęli Francescę z fotela, owinęli kocami i... foliowym workiem na śmieci. Sporządzili prowizoryczną wiatę, chroniącą przed deszczem i wiatrem. Dali też odwodnionej dziewczynce napój z trzciny cukrowej. Manuel ruszył po pomoc. Przez telefon komórkowy utrzymywał kontakt z bratem. Gdy dotarł do ratowników, poinformował ich o położeniu wraka. Ci, ze względu na pogodę nie mogli używać helikopterów. Ruszyli pieszo na ratunek. Nieśli środki medyczne i żywność. Na drugi dzień rano, profesjonalni ratownicy dotarli na miejsce. Wyciągnęli z samolotu nosze. Zaczął się morderczy, 5-godzinny powrót w zamieszkałą przez ludzi dolinę. Rzeki błota zwalały z nóg. Lał deszcz i smagał zimny wiatr. Z doliny, Fransesca została helikopterem odwieziona do David. Tam, w szpitalu, czekała już na nią najbliższa rodzina: matka, ojciec, wujek i siostra. Po niespełna tygodniu, Francesca wróciła do Santa Barbara w Kalifornii. Zdumieni lekarze stwierdzili, że dziewczynka nie odniosła żadnych groźniejszych obrażeń. Miała jedynie zadrapania, siniaki i przeżyła lekki wstrząs mózgu. Tymczasem bracia Vurac stali się nie tylko lokalnymi bohaterami. O nagrodzie pieniężnej dowiedzieli się już po fakcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-Nie chcemy pieniędzy, tylko wiz do pracy w USA - mówi w imieniu obydwu Manuel. -Nauczono nas, żebyśmy sami zarabiali na życie. I prosimy tylko o taką możliwość. Manuel pracował już legalnie w Stanach. Przez 5 lat był drwalem w Montanie i Idaho. Do kraju wrócił, gdy przed rokiem skończyła mu się ważność wizy pracowniczej. Jakie są szanse na wizy dla Panamczyków? -Nie wycofuję się ze swej obietnicy dania nagrody pieniężnej, lecz co do wiz - nie wiem, jak je załatwić - mówi Kim Klein. -Rozglądam się za takimi możliwościami. Nie jestem prezydentem USA, by zrobić to od ręki. Na pewno znajdę jednak kogoś, kto to będzie usiłować przeforsować. A jak to wygląda w świetle przepisów? Oficjalnie nie ma wizy pobytowej lub pracowniczej dla “bohaterów”. Istnieje jednak prawo, na mocy którego prezydent, specjalnym dekretem może przyznać prawo do pracy, “zieloną kartę” lub nawet obywatelstwo osobie, jaka w szczególny sposób mogła przysłużyć się Stanom Zjednoczonym zwłaszcza w dziedzinie bezpieczeństwa państwa. Chodzi tu np. o agentów obcego wywiadu, pracujących dla Amerykanów, żołnierzy zasłużonych na polu walki, wybitnych opozycjonistów czy też inne osoby, których życie może być zagrożone w związku z pomocą Stanom. Inne możliwości ma Kongres. Na wniosek któregokolwiek z kongresmanów można wystąpić z wnioskiem o przyjęcie ustawy, zezwalającą obcokrajowcowi na pobyt i pracę w USA. Są to jednak stosunkowo rzadkie przypadki, trudne do przeforsowania i gorąco debatowane w parlamencie. Czy prezydent lub Kongres pomogą Panamczykom? Co do tego nie ma pewności. -Obaj bracia musieliby spełnić wszystkie wymogi formalne - komentuje, prosząc co anonimowość, rzecznik prasowy ambasady USA w Panama City. Andrzej Wąsewicz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przerwa-Tetmajer Kazimierz, Gdzieś ty... Gdzieś ty, o gdzieś ty?... Kocham cię, jedyna, kocham cię zawsze... Zdasz mi się tak bliska, że tylko rękę wyciągnąć ku tobie, a ręka, zda się, twą rękę uściska. I tylko ramię wyciągnąć ku tobie, a ramię kibić twą obejmie wiotką, i tylko lekko zgiąć cię, a ku piersi ty się pochylisz i uśmiechniesz słodko... I tylko usta wyciąnąć, a twoich ust się poczuje pocałunek... Nieba! Aby już nigdy nie zatęsknić do niej, ileż lat jeszcze przetęsknić potrzeba?..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piekny sen,,,, Spisz.....spij......niech Ci sie przysni sad pelen wisni....... Dom z wielkim oknem na gory i lasy... Dom , piekny ogrod , w nim psy i konik... Widzisz ? tam szczyty...snieg jeszcze czasem Chodz... wez ma reke ....pojdziemy do nich....... Witajcie gory , witaj mila rzeko ! Znow jestem z wami...a bylem tak daleko Serca gorace , mysli laknace Chodz ....usiadziemy tam na tej lace Jak pachnie wszedzie i jaki spokoj O! platek kwiatka ...widze w Twym oku Wiesz...kwiatow polnych nazrywamy duzo Porozrzucamy je na kruzganku Chodz juz...bo nie zdazymy przed letnia burza Boso pojdziemy ...Ty pojdziesz w wianku... Na niebosklonie zobaczysz zorze Zobacz ! ma oczy w Twoim kolorze Tyle blekitu , slonca , morskiej toni Chodz juz ...musimy niebu sie poklonic I uklekniemy oboje pod rece Oj! snie kochany...nie odchodz ! chce wiecej.... Wojtek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„ Nasz deszcz “ W drodze do Ciebie deszcz mnie zlapal Mowie mu...pusc mnie, bardzo mi sie spieszy On nie zwazajac , moczyl mnie i chlapal I oczywiscie wcale sie nie speszyl Bylem juz mokry , moje oczy lsnily Powlazil wszedzie , nawet pod koszule On placzac ciagle...mowi mi – moj mily Poglaszcze tylko ciebie... czule Umyl mi glowe , rece , skronie Tulil sie wszedzie bardzo milo Bedziesz czysciutki idac do niej Bedzie od ciebie wiosna bilo Juz teraz deszczu sie nie boje Wychodze nawet jesli leje On kocha takze cialo moje A ja sie z niego tylko smieje No chodz wiec , pojdzmy teraz razem W deszczu zmyjemy wszystkie troski Niech glaszcze nas kroplami placzu On tez jest piekny , on jest bosk Wojtek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Biesiado!! Jodełko piękne wiersze. Moje przewka dedykuję Wam wiersz jednego z moich ulubionych poetów: Norwida. Wy będziecie wiedzieć. Moja Piosnka Do kraju tego, gdzie kruszyne chleba Podnosza z ziemi przez uszanowanie Dla darow Nieba... Teskno mi, Panie... Do kraju tego, gdzie wina jest duza Popsowac gniazdo na gruszy bocianie, Bo wszystkim sluza... Teskno mi, Panie... Do kraju tego, gdzie pierwsze uklony Sa - jak odwieczne Chrystusa wyzwanie: \"Badz pochwalony!\" Teskno mi Panie... Teskno mi jeszcze i do rzeczy innej, Ktorej juz nie wiem, gdzie lezy mieszkanie, Rownie niewinnej... Teskno mi, Panie... Do bez-tesknoty i do bez-myslenia, Do tych, co maja tak za tak - nie za nie - Bez swiatlo-cienia... Teskno mi, Panie... Teskno mi owdzie, gdzie ktoz o mnie stoi? I tak byc musi, choc sie tak nie stanie Przyjazni mojej!... Teskno mi, Panie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ CIERPLIWA LESZCZYNKO_____________witaj🖐️ Dziekuje za piekny wiersz Norwida👄 A ja zostawiam opowiadanie zawierajace pouczenie___zyciowa madrosc. Nigdy nie wiesz, co cię doprowadzi do domu. Jimm Lovell Dowódca misji Apollo 13 Jimm Lovell - dowódca misji kosmicznej Apollo 13 opowiadał kiedyś o swojej przygodzie na manewrach wojskowych. Jako pilot samolotu miał wylądować na pokładzie lotniskowca. Dla celów szkoleniowych na okręcie wygaszono wszystkie światła. Lądowanie miało bowiem odbyć się jedynie w oparciu o wskazania pokładowego radaru. Ten jednak zaczął wariować. Najprawdopodobniej ktoś w pobliskiej Japonii używał taj samej częstotliwości. Lovell włączył lampkę pokładową by za pomocą mapy zorientować się w położeniu względem poszukiwanego okrętu. Po kilku sekundach nastąpiło jakieś zwarcie w instalacji elektrycznej samolotu i wysiadły wszystkie pokładowe urządzenia. Nie działała też łączność radiowa, więc ludzie na lotniskowcu nie mieli pojęcia o jego kłopotach. Pewnie gdyby Jimm mógł nawiązać z nimi kontakt radiowy to po prostu przerwano by zaćmienie. Lądowanie dla doświadczonego pilota, nawet bez urządzeń pokładowych, na oświetlonym lotniskowcu nie nastręczyłoby mu zapewne wielu trudności. Jednak nawet łączność radiowa stała się niedostępnym dla Jimma luksusem. Kończyło się paliwo więc nie miał wyboru - musiał wylądować. Wszystkie znaki na niebie i Ziemi przemawiały za tym, że będzie to raczej wodowanie. Długo zastanawiał się nad wszelkimi realnymi możliwościami i nic nie przychodziło mu do głowy. Wizja kąpieli w ciemnym i zimnym oceanie nie dawała mu spokoju. Obawa stawała się coraz silniejsza. - Jeszcze tylko parę minut i będę musiał się katapultować - pomyślał i w tym samym momencie, w tych absolutnych ciemnościach, dostrzegł w dole jasną smugę. Zdał sobie sprawę, że to zielonkawe światło pochodzi od glonów, które zaczęły świecić wskutek poruszających się w kilwaterze lotniskowca mas wody. Wystarczyło tylko odnaleźć początek tego śladu by zlokalizować lotniskowiec. Jimm wylądował bezpiecznie. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Później, gdy wrócił na pokład Jimm Lovell powiedział, że gdyby nie nastąpiła awaria w kabinie i nie zgasły światła to nie dostrzegł by tego zjawiska i nigdy nie trafiłby do lotniskowca. - Nigdy nie wiesz, co cię doprowadzi do domu - powiedział wiele lat później, gdy przypomniał tą historię w trakcie wywiadu, jakiego udzielał po dramatycznym locie na Księżyc. Jakże pouczająca jest ta historia. Jej wymowa jest tym głośniejsza, że została opowiedziana przez człowieka, który wspólnie z towarzyszami tkwił wiele tysięcy kilometrów od macierzystej planety, gdy zdarzyła się bardzo poważna awaria statku kosmicznego. Misja badawcza została zamieniona w misję ratunkową, która dzięki ofiarnej pracy dziesiątek specjalistów na Ziemi i samych astronautów znalazła swoje szczęśliwe zakończenie. Astronauci mogli spotkać się ze swoimi rodzinami na przyjaznej, poczciwej Ziemi. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podobne historie zdarzają się każdemu z nas bez konieczności opuszczania ziemi. Jakże często żałujemy, że coś się nam w życiu nie powiodło? Przeżywamy rozterki związane z nieodwzajemnioną lub utraconą miłością, posadą itd. Jakże często zazdrościmy komuś jego sukcesu? Pytamy: - Dlaczego to spotkało jego a nie mnie? Ja tylko przegrywam, wciąż upadam i nic mi się nie udaje!. Mnie też dotyczą takie rozterki. Jednak dzięki historii Jimma Lovella. Pojąłem, że nie należy zazdrościć innym sukcesu ani też nie należy ubolewać nad swoimi porażkami, ponieważ tak naprawdę nie wiemy co jest sukcesem a co porażką w ostatecznym rozrachunku naszego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w/w opowiadanie_____ Zbigniew Żbikowski - Droga do domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moje marzenie,,,moja tesknota Jestes mym marzeniem tesknota zdumieniem jestes ma miloscia, slona lza na policzku usmiechem na twarzy Codziennie patrzac w okno widze jak idziesz do mnie machasz reka na powitanie Lecz gdzie teraz jestes co sie z nami dalej stanie codziennie zadaje to pytanie tak po cichu odszedles zostawiles tylko wspomnienia po sobie i slone lzy na mym policzku Dlaczego.. . krzycza me mysli....dlaczego I szeptem wciaz powtarzam wróc kochaj mnie tak jak kochales Oddaj mi serce twe zostan miloscia ma Chce poczuc smak ust twych cenne twe pozadanie Poczuc ciebie obok mnie i bicie twego serce do mnie A ja zaoferuje ci to samo Ale czy ty zechcesz przyjac mnie spowrotem :( Moniq

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
USMIECH DLA CIEBIE,,,, Usmiech posylam do Ciebie, jasny jak zimowe niebo, gdy slonca pastelowy tren jak wnetrze muszli mieni sie nad horyzontem perlowo... Niech w cichej, szarej godzinie Wsunie sie do pokoju, Otulonego Twym cieplem. Niech gdzies wsrod kwiatow sie schowa i tylko czasem cichutko kaskada radosci trysnie, zamigocze w Twoich oczach, w przymruzenia figlarnym blysku, zadzwieczy rozbawienia nutka... m&m

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×