Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

okokokokokokoko

Dwie kreski na teście- SIERPIEŃ 2008

Polecane posty

Cześć kobietki. Jejku jaka ta pogoda jest paskudna. Nie wiem już mam po prostu dość. U nas dzisiaj około 12 stopni, no dramat po prostu. Z drugiej strony dobrze, bo miałam w pracy iść do parku a nie chciało mi się jak jasny kiciuś :D. Co by nie było, że na spacer, mieliśmy iść plewić, kopać itd. W ogóle muszę się wam pochwalić, że założyłam sobie ogródek warzywny. Już mi wszystko wzeszło, kukurydza, fasolka szparagowa, cukinie, ogórki, rzodkiewki, buraczki i inne. :D. Dumna jestem z siebie. Teraz siedzę w domu i męczę się z wyszywaniem, bo umyśliłam sobie metryczkę w prezencie na chrzciny :). ładna, ale roboty strasznie. Dobrze, że w sumie mogę trochę w pracy podgonić, bo podopieczni też wyszywają. Hehehe Mikołaj też ostatnio zauważył różnicę dziewczynki-chłopcy :D. Strasznie był zmartwiony :D. Od dwóch dni mam taki mega żarłoczny czas, że zjadłabym wszystko co jest :D. Wczoraj robiłam tartę z owocami, dzisiaj knedle :D. Ojjjj ale niestety truskawki się kończą, więc umyśliłam, że przynajmniej raz muszą być. AAAAA i nie mam przymusowego urlopu który miałam mieć, bo gdybyśmy poszli, to nie dostaniemy kasy z UE. :D. No i dla mnie lepiej, co to ma być, kurcze blade wysyłanie na urlop z musu. A w ogóle Miki jest straszny indywidualista, on sam, sam decyduje wszystko sam. Poza tym nie lubi jak ktoś go obściskuje, jak ktoś zmusza do przytulania, on musi sam chcieć, a jak ktoś robi przeciw to się ogania :D. No i pomocnik jest pierwsza klasa. Wystarczy że stoję w kuchni przy blacie, on już bierze swoje krzesełko i taszczy je do blatu, żeby pomagać :D. Dzisiaj kroił nożem do masła ciasto na knedle :D. A raczej miał kroić, ale siekał, a potem ściskał gotowe knedle :D. No i jest brudas jakich mało. Już poddaję się, jak jesteśmy w domu, to do oporu, flamastry, truskawka, wszystko wyciera w koszulkę (dowiedziałam się iż jest to nawyk żłobkowy). Poddałam się, musiałabym go przebierać 10-15 razy dziennie. Jemu to wisi, na podłodze nie może być kropki, ale na nim może być wszystko. Poza tym, kocha rozgniatać, to co mu nie smakuje rozgniata i wyciera o siebie, i tak na nim znajdują się czereśnie, niedojedzona morela, groszek zielony, okruszki z ciastka, i inne cuda :D. Np. wychodząc ze żłobka przebieram go, wychodzi czyściutki, musi koniecznie wytrzeć cały parapet przy sklepie a potem o bluzkę. No i zakatarzony nos obowiązkowo wycieramy w co???? W rękaw :D. Tragedia, ciężko oduczyć tego. Tłumaczę, ale niewiele daje. Ana ja też bym mroziła, ale mam za mały zamrażalnik, mrożę ogromne ilości borówki amerykańskiej, a co się da to w słoiki. U nas też był moment z nocnikiem że nie chciał nawet widzieć, ale nie zmuszałam i teraz jest luz. Mama_dzidka, to w sumie lepiej że daje, teraz to coraz trudniej się doprosić, niestety. U nas nie ma planu urlopów, u nas jest ogólnie trochę samowolka, bo moja placówka, dopiero teraz zaczyna być uwzględniana we wszystkich ustawach, zarządzeniach itd. Mało co na razie jest. Chimerka, powiem ci, że tego smoczka do zasypiania najłatwiej chyba oduczyć, mówię ci. Nie wiem u nas do spania już nawet się nie upomina, bierze auta misie, pieluszkę i inne cuda, najgorzej czasem w ciągu dnia. Chociaż teraz wie, że my już nie damy i już. Konsekwencją. Pokazujemy jak się inaczej uspokoić i już. Naturalna, na takie rzeczy najlepszy jest FLAMOZIL, to jest też taki trochę opatrunek w żelu, doskonale się goi wszystko po nim. Ale fakt gencjana też jest dobra na wiele rzeczy, chociaż mało kto ją teraz stosuje, bo wygląda jak wygląda :). Smerfowy nosek :D. Ale ja też Mikiemu czasem smaruje, tak samo jak się urodził do pępka była najlepsza. Rozłożył mnie ten tekst na łopatki :D. Ale dziewczyna zdolniacha :D. Pieluszki widzę duże. Ale zauważyłam, ze Pampersy są większe, i tak od jakiegoś czasu używamy pampersów. I mamy teraz 4. Miki też potrafi tak łazić, mokro, kupa w gaciach, nie przeszkadza. http://www.doz.pl/leki/p6665-Flamozil Z tą tabelką dobry pomysł :D. Zrobisz, czy ja mam spróbować. Ale to też jeszcze trochę do bilansu :)> Julka to dobrze, że wszystko ok. Ja się dowiedziałam, że teraz tych dziecięcych wirusów jest tyle różnych, bardzo dużo nowych właśnie z krosteczkami, wysypką, szybko się pojawiają, szybko kończą. Najważniejsze, że Filip już lepiej. Nie denerwuj mnie z tą pogodą :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny🌻 czy waszym dzieciom juz zarosly ciemiaczka?? Ale brzydka pogoda na szczescie juttro ma byc juz ladnie. pozdrowionka❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny:) będę z dziećmi w Krakowie od 30 lipca do 3 sierpnia.Może chciałaby się któraś ze mną spotkać? Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc! Dzięki za gratulacje, i trzymanie kciuków. A co u nas? U nas ok. w szpitalu na początku było spokojnie, ale strasznie gorąco. makabra. I milion lasek z wskazaniami do cc, normalnie szok. Na mojej sali było nas 4! I terminy dopasowywali wg zagrożenia i terminu. Mój padł na środę. stracha tylko mialam, bo od poniedziałku w nocy miałam straszne skurcze, bałam się, że wezmą mnie na cc nagle i nie będzie męża koło mnie i pójdę leżec na położnictwo. Ale ostatecznie wytrzymałam - tłumaczyłam Antosiowi by poczekał jeszcze troche. Samo cc - pestka, ciął mój gin oczywiście, więc zero strachu, gin był zdziwiony, że ja tak na spoko, za to małzon mało co zawału nie dostał. Pamiętam jak mnie uśpili, a potem tylko taki fragment, że dziecko waży 4100 i to mi utkwiło w pamięci - ostatnie usg szpitalne mówiło o max 3700, więc się dziwiłam. jednak mój gin i ginka co mi połówkowe robiła mieli racje - oni ocenili już wtedy, że mały ma miec ok 60 cm i będzie dużo ważył. Podobnie jak gin od 4d No a potem znów przysnęłam i obudziłam sie już na sali gdzie leżałam, było mi tylko zimno strasznie. mąż był przy mnie, od rana do póxnej nocy, bardzo pomogł. Antosia przynieśli mi zaraz jak ja na salę trafiłam, przystawili do cyca, zassał i tak mu zostało Małżon widział małego już chwile po urodzeniu, zazdroszczę mu. Moje samopoczucie było ok, wstałam dokładnie 6,5 godz po cc, siadłam, wstałam, przeszłam kilka kroków, znów siadłam położyłam sie, w nocy tylko raz poprosiłam polożną o pomoc w przejściu do wc, a tak to sama sobie radziłam - przystawiałam małego, umyłam sie. Byłam sama, to był duży plus. Rano dojechał mąż, zagadywał do Antosia, a ja mogłam pospac. Trzeciego dnia ja poczułam się lepiej, za to Antek zżółkł, trafił pod lampy, jakby tego było mało miał złe wyniki i spadł na wadze dośc dużo, było podejrzenie zakażenia. Wyłam strasznie, siedziałam przy lampach dwa dni, spałam po pół godziny, jak mnie mąż zmuszał bym się położyła. Do tego te wenflony w rączkach czy nóżkach, Antek by dzielniejszy niż ja, bo nie płakał, tylko miałam wrażenie, że patrzy tymi swoimi oczyskami z wyrzutem, że pozwalam go tak męczyc. Koniec końców okazało się, że po 2 dniach moge go z lamp zabrac, a wyniki się poprawiły, czekaliśmy tylko jeszcze na posiew krwi, okazało się, że jest ujemny, a Antoś po prostu źle na szczepionkę zareagował. Nie pisałam o tym w smsach, bo nie mogłam, zresztą, oprocz mnie i męża nikt nie wiedział o kłopotach, nie chciałam telefonów z pytaniami, i tak ledwo się trzymalam. Na szczeście to za nami, Antoś to złote dziecko, spi i je, czasem zapłacze, ale to mi nie przeszkadza. Uwielbiam go. Ja czuję sie ok. Co poza tym - dostalam od meża obiecany brylant - 0,24 karata - piekny i wcale niemały. A poza tym pobyt w szpitalu ok, zwłaszcza dwie położne uwielbiałam, pomagaly naprawdę jak umiały, pocieszały mnie, zresztą, widziałam jak podchodziły do innych pacjentek. Mnie chwaliły, że takich jak ja sobie więcej życzą, bo byłam dzielna. Może i byłam, ale tylko jak o mnie chodziło, jak szło o Antosia to już nie byłam dzielna. Pod koniec leżenia mialam na sali dziewczynę też po cc - szlag mnie trafiał bo przychodziły do niej cale wycieczki, aż w końcu jedna położna pogoniła towarzycho. U mnie był tylko małżon, zgodnie z moim życzeniem. Na razie tyle, ściskam Was mocno. Zdjęcia podeślę jak młody wróci od dziadka i posciąga programy, sformatował kompa i nic znaleźc nie moge na nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej! Z góry sorki za błędy i literówy, ale piszę z małym przy cycu. Dzis noc gorsza, do 3 było super, a od 3 odmieniło się. Ale od 5 pospaliśmy jeszcze trochę. Małżon rano przeprał, zrobił zakupy i do szkoły wybył, ma zaliczenia. A my sami zostalismy z Antkiem na gospodarstwie. Nawet zdążyłam głowę umyc. Zaraz Antek skonczy sniadac, to sobie urodę namaluję i idziemy gotowac obiad. Muszę tu pochwalic siostrę stryjeczną męża-jak się dowiedziała, ze wracam nagotowała mi rosołu z prawdziwej kury, upiekła ciasto, zrobiła bitki cielęce. Kochana jest. A wczoraj małż zrobił żeberka duszone, też w wersji dietetycznej. Na razie Antosiowi nic nie szkodzi nic co jem, jajko wczorajsze też nie zaszkodziło, skórka super, kupa jest. Opowiem Wam jeszcze o wczorajszej wizycie mojego ojca z macochą. Małżon się wkoorwił do łez na macochę, siedział całą ich wizytę i się nie odzywał. Otóż ona wyskoczyła z tekstem, że Antek to czysty młody-czyli starszy syn. A to bzdura, bo Antek to czysty ojciec, kształt twarzy, oczu, nosa, ust, na zdjęciach męża jak był mały to widac najbardziej, ale i teraz widac podobienstwo. Nawet mój gin jak przyszedł do mnie jak był małżon, to mu powiedział, że jakby nie wiedział kogo operuje, a spojrzałby na dziecko to nie miałby watpliwości czyj to syn. No i druga sprawa - mój mąż nie znosi mojego exia, a moj starszy syn z kolei jest klonem ojca, więc wyszło, ze Antek podobny do mojego exia. (!!!) Mina mojego męża na ten tekst - straszna, jakby go ktoś w twarz zdzielił. Ja od razu mówię do niej, że wcale nie są podobni, młody jak był mały był zupełnie inny i teraz też jest inny - inne oczy, włosy, nos, kształt twarzy. A ona dalej swoje, ale chyba spojrzała na mojego bo się zamknęła. Opowiadałam też o pobycie w szpitalu i o tym jak mnie złościły wycieczki odwiedzających, a mój ojciec na to "dlatego właśnie nie przyjechaliśmy do szpitala". Zapomniał chyba, że tydzień przed byla zadyma, jak powiedziałam mu, że nie zyczę sobie wizyt w szpitalu. Oni są normalnie nie do życia. Przykro tak pisac o ojcu, ale tak jest. Matka na razie mnie nie odwiedzi, bo jest chora, może brat i babcia dzis wpadną. Ana, miło cię widziec! Buziaki dla reszty!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yenny super że już lepiej :) Wiem co to mieć dziecię pod lampami, tyle że u nas jakoś wyniki nie były tragiczne, niestety teraz te odczyny poszczepienne to trzeba kontrolować. Mam nadzieję, że Antoś w dalszym ciągu będzie grzeczny i da mamusi wrócić do formy ;) Julka pytałaś się o moje samopoczucie. Mam różne huśtawki ;) Generalnie nie narzekam tylko czasami te 2 moje słońca dają tak popalić, że szkoda gadać ;) Troszkę ostatnio psychika mi siada, ale to jest do pokonania ;) 5 lipca idę na przezierność, jakoś się tego nie obawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny, Yenny - gratulacje jeszcze raz! super, że synuś taki grzeczny :) czyli jednak takie dzieci istnieją :) u nas niestety tak dobrze nie było. u nas nic specjalnego się nie dzieje. mąż był na przedłużonym weekendzie i pojechał dziś dopiero. od rana mieliśmy biegany dzień, załatwienia. złożyliśmy podanie o paszport dla Młodej, a jutro zanoszę podanie o dowód osobisty. byliśmy rano zrobić jej zdjęcie u fotografa i super-fajnie pozowała, szybko poszło. ale to było ujęcie paszportowe. później dopiero zadecydowaliśmy, że jednak będzie i dowód, więc wróciliśmy do fotografa. i tu komedia dosłownie. Liwka co prawda spokojnie siedziała na krzesełku, ale robiła takie miny, że umierałam ze śmiechu. a to język wystawiła, a to marszczyła nos, zamykała oczy, buzię wykrzywiała. a jeszcze jak zobaczyła, że nas to rozśmiesza to wygłupiała się mocniej. no ale koniec końców, udało się pstryknąć coś sensownego. jutro mam donieść do urzędu miasta. nasze wizyty lekarskie zakończone. jedyne co z badań wyszło, to, że trzeba podać lek na odrobaczenie. już zaaplikowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka. Jejku w końcu piękna pogoda. Całe popołudnie spędziliśmy na ogromnym placu zabaw w naszym mieście. Fajnie zrobiony, nawet grill jest. Sąsiadka mi mówiła, że była tam na urodzinach. Fajowo. Miki zachwycony, starsze dzieci również. W pracy kicha jakich mało. Szkoda już gadać, a ja się głupia przywiązuje do tych podopiecznych, nie wiem co robić. Nie wiem co dalej zrobić ze sobą, czy na inne studia dalej iść, czy co, nie mam bladego pojęcia. Wybieramy się w niedzielę w końcu na basen, bo już poodpoczywalibyśmy sobie. Wieczory mam zajęte, bo wyszywam, robię prezent :D. Mam nadzieję, że sie będzie podobało. W ogóle mam koszmarne problemy z kręgosłupem, znowu mnie boli, niby fitness zrobił swoje, złagodził bóle, ale w pracy czasem jest taki zagon, że teraz cierpię, mam do tego ból od kręgosłupa aż do stopy, tak że momentami nie mogę stanąć na nogę :(. Ale mam nadzieję, ze w końcu przejdzie., Yenny to szczęście, że tak to się skończyło. Trzymajcie się gorąco i dużo cierpliwośći dla ciebie, i zdrowia dla Antosia. Pozazdrościć małżonka :)> Chociaż mój mąż też niczego sobie :). Ale kuraka by mi nie zrobił :D> Sikorka ja może będę, zobaczę bo musimy się wybrać w końcu do Krk, nawet do ZOO :D. Jak coś to się odezwę. Marzka trzymaj się :D. Nic się nie martw, na pewno będzie dobrze, dwójka dzieci zdrowiutka, trzeba liczyć, że i trzecie będzie szczęśliwe :). Trzymam kciuki. Mama_dzidka ile tych zdjęć do paszportu trzeba? Bo też musimy zrobić. Jakoś sobie nie mogę wyobrazić tego ze swoim wierciochem. No ale może się uda. Nie orientujesz się może ile będzie kosztować paszport, skoro przed upłynięciem terminu jego ważności zmieniłam nazwisko? W ogóle ile trzeba czekać? Bo też mumimy wszyscy wyrobić. Violcia Mikołaj już nie ma ciemiączka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczko - dowód dla dziecka kosztuje 30 zł i jest ważny rok. czeka się ok. 3 tygodni. dla dorosłych niestety się nie orientuję. dopiero powyżej 5 lat wydają na dłużej. za to dowód osobisty dla dzieci wydawany jest na 5 lat. i nic nie kosztuje, niezależnie czy dla dzieci czy dla dorosłych. a zdjęć potrzeba po 2, tyle, że inne mają wymagania do paszportu a inne do dowodu. idąc na te zdjęcia, spotkałam znajomą, która też próbowała zrobić fotki synowi /też sierpniowy maluszek/. u fotografa się nie dało. znajomy fotograf w domu też nie dał rady. dopiero pożyczyli od niego aparat i sami próbowali :)) moja też jest wiercipięta, ale pozowała dzielnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej laski, wkoncu mamy lato :) bylysmy dzisiaj z Martynka nad jeziorem, woda cieplutka wiec sie pluskalysmy i na koniec oczywoscie byla afera bo mloda ani nie chciala wyjsc z wody ani jechac do domu :) teraz spi ale po obiedzie znow jedziemy poplywac ;) my tez zrobilismy mlodej dowod os. ze zdjeciem ni bylo problemu, maz stanal kolo fotografa i rozsmieszal mala, zdjecie wyszlo swietne mam je nawet na NK musze wam sie pochwalic moja corka, dzis po raz pierwszy zawolala siku, pobiegla pod kibelek nie na nocnik a jak ja posadzilam wysiusiala sie :) achhh pekam z dumy ze mam takie duze i madre dziecko hahaha ale nie powiem zdaza jej sie jeszcze posiurac sie w majtki i to najczesciej na dworze bo gdy ja pytam to zawsze odmawia i nie chce sikac na trawke :/na nocnik tez nie chce zabardzo siadac ale ja w domu sadzxam ale po dzisiejszym kibelku musze odnalezc ta nakladke i bedziemy korzystac z duzego wc ;) yenny 3maj sie kochana, zloscliwosciami innych sie nie przejmuj choc przyznam ze w takiej sytuacji wscieklabym sie ;) marzko cierpliwosci do maluchow i dobrego samopoczucia ci zycze!!! cala reszte goraco pozdrawiam!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny Yenny gratulacje raz jeszcze, gadaniem się nie przejmuj, masz pięknego, zdrowego synka, wspaniałego męża, super prezent dostałaś. Nic tylko się cieszyć. A mały ma taką wyraźną buźkę, wygląda jak 2- miesięczniak :) Słodki jest. GRATULACJE :D Dziewczyny ja wymiękam, liczę na jakąkolwiek pomoc... Czekałam z utęsknieniem na wakacje, wolne dni, plaża. Małego nie daję przez wakacje do żłobka, na własne życzenie- bo skoro mam wolne to chciałam z nim spędzić czas i odrobić zaległości z poprzednich miesięcy. Ale ja mam tydzień wolne i nie daję już rady !!! Jestem wykończona, nie wiem co się dzieje z moim dzieckiem... Czy on mnie próbuje, bo dawno nie byliśmy cały tydzień 24h na dobe razem, czy ma ten słynny bunt 2-latka czy przechodzi jakiś ból egzystencjalny... Cholera wie o co chodzi!!! Wszystko chce robić SAM, pozwalam mu się ubierać, jeść, no wszystko na miarę możliwości, ale ten krzyk "sam, sam saaaaaaam" już jest dobijający. Wyjścia do sklepu to koszmar się jakiś zrobił. w marketach ok, wsadzę go w wózek na zakupy i spokojnie dam radę. Ale wczoraj musiałam iść do kosmetycznego gdzie wózków nie ma- to on biega po sklepie, krzyczy, ściąga kosmetyki z pólek, ja zabieram i tłumacze ze nie wolno to on się kładzie na ziemię i krzyk nie nie nieeeee. Zakrywa przy tym twarz. W sumie nawet komicznie to wygląda :o Czekam aż się uspokoi ale to może trwać kilka minut, ja się niecierpliwie, ludzie patrzą, wczoraj nas wywalili z piekarni... bo mały chleb zrzucił. Nie chodzi o wstyd, tylko o to, że ja tłumaczyłam, prosiłam, on kiwał głową że będzie się słuchał, będzie grzeczny, dał buzi nawet, przekroczyliśmy próg sklepu i znowu jazda. Są dni kiedy jest jak anioł, słucha się, wykonuje polecenia, pięknie się bawi, idzie spać bez problemu. A są dni- jak wczoraj, że ja na sam koniec się już rozpłakałam, z bezsilności... Wrócił mąż koło 18 więc późno. Mówię, Filip chodź się kąpać- a on do mnie " Ty nie- tata" Bierze tatę za rękę i ciągnie go na górę do łazienki... Było mi przykro, wiem, może histeryzuję, ale mam czasami dość. Otwieranie lodówki i wyciąganie z niej wszystkiego, wywalanie ciuchów z szuflad w naszym przypadku to walka z wiatrakami. Czuje się jak okropna matka, dlatego chyba że jestem bezsilna. Nie bije go, nigdy nie dostał klapsa, nie krzycze, no czasami podnisę głos bo już mi nerwy siadaja, Wiem, że to mój problem a nie jego... Staram się wszystko tłumaczyć, przed wyjściem do sklepu mowie gdzie i po co idziemy, później w samochodzie jeszcze raz wałkuje to samo. Pytam- Filipku będziesz ładnie chodził za rączkę z mamą ? On mówi, że tak :D A jest jak jest... Aha i wczoraj jak mi tak uciekał w sklepie to się przewrócił i głową walnął w dolną półkę, leciała krew...chyba dlatego na sam koniec dnia już się popłakałam. Nie wiem czy na 1 dzień go nie dać do żłobka, ale co to zmieni? Nic. Czasami mam wrażenie, że moja po-ciążowa depresja do mnie wraca. Nie potrafię dać sobie rady z dzieckiem. Chyba wrócę do zakupów przez internet :( A dzisiaj moje dziecko budzi się rano, przychodzi do mnie do łózka, buziaki daje, przytula się :) Ładnie zjadł śniadanie, układaliśmy klocki i przed 12 mówi, że chce iść spać. Poszliśmy do pokoju, wziął smoka i pieluchę i się sam położył. Anioł. Więc są różne dni. I on nie bije, nie gryzie i nie szczypie. Jakoś tego nie podłapał od innych dzieci. Jak jest u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny Yenny gratulacje raz jeszcze, gadaniem się nie przejmuj, masz pięknego, zdrowego synka, wspaniałego męża, super prezent dostałaś. Nic tylko się cieszyć. A mały ma taką wyraźną buźkę, wygląda jak 2- miesięczniak :) Słodki jest. GRATULACJE :D Dziewczyny ja wymiękam, liczę na jakąkolwiek pomoc... Czekałam z utęsknieniem na wakacje, wolne dni, plaża. Małego nie daję przez wakacje do żłobka, na własne życzenie- bo skoro mam wolne to chciałam z nim spędzić czas i odrobić zaległości z poprzednich miesięcy. Ale ja mam tydzień wolne i nie daję już rady !!! Jestem wykończona, nie wiem co się dzieje z moim dzieckiem... Czy on mnie próbuje, bo dawno nie byliśmy cały tydzień 24h na dobe razem, czy ma ten słynny bunt 2-latka czy przechodzi jakiś ból egzystencjalny... Cholera wie o co chodzi!!! Wszystko chce robić SAM, pozwalam mu się ubierać, jeść, no wszystko na miarę możliwości, ale ten krzyk "sam, sam saaaaaaam" już jest dobijający. Wyjścia do sklepu to koszmar się jakiś zrobił. w marketach ok, wsadzę go w wózek na zakupy i spokojnie dam radę. Ale wczoraj musiałam iść do kosmetycznego gdzie wózków nie ma- to on biega po sklepie, krzyczy, ściąga kosmetyki z pólek, ja zabieram i tłumacze ze nie wolno to on się kładzie na ziemię i krzyk nie nie nieeeee. Zakrywa przy tym twarz. W sumie nawet komicznie to wygląda :o Czekam aż się uspokoi ale to może trwać kilka minut, ja się niecierpliwie, ludzie patrzą, wczoraj nas wywalili z piekarni... bo mały chleb zrzucił. Nie chodzi o wstyd, tylko o to, że ja tłumaczyłam, prosiłam, on kiwał głową że będzie się słuchał, będzie grzeczny, dał buzi nawet, przekroczyliśmy próg sklepu i znowu jazda. Są dni kiedy jest jak anioł, słucha się, wykonuje polecenia, pięknie się bawi, idzie spać bez problemu. A są dni- jak wczoraj, że ja na sam koniec się już rozpłakałam, z bezsilności... Wrócił mąż koło 18 więc późno. Mówię, Filip chodź się kąpać- a on do mnie " Ty nie- tata" Bierze tatę za rękę i ciągnie go na górę do łazienki... Było mi przykro, wiem, może histeryzuję, ale mam czasami dość. Otwieranie lodówki i wyciąganie z niej wszystkiego, wywalanie ciuchów z szuflad w naszym przypadku to walka z wiatrakami. Czuje się jak okropna matka, dlatego chyba że jestem bezsilna. Nie bije go, nigdy nie dostał klapsa, nie krzycze, no czasami podnisę głos bo już mi nerwy siadaja, Wiem, że to mój problem a nie jego... Staram się wszystko tłumaczyć, przed wyjściem do sklepu mowie gdzie i po co idziemy, później w samochodzie jeszcze raz wałkuje to samo. Pytam- Filipku będziesz ładnie chodził za rączkę z mamą ? On mówi, że tak :D A jest jak jest... Aha i wczoraj jak mi tak uciekał w sklepie to się przewrócił i głową walnął w dolną półkę, leciała krew...chyba dlatego na sam koniec dnia już się popłakałam. Nie wiem czy na 1 dzień go nie dać do żłobka, ale co to zmieni? Nic. Czasami mam wrażenie, że moja po-ciążowa depresja do mnie wraca. Nie potrafię dać sobie rady z dzieckiem. Chyba wrócę do zakupów przez internet :( A dzisiaj moje dziecko budzi się rano, przychodzi do mnie do łózka, buziaki daje, przytula się :) Ładnie zjadł śniadanie, układaliśmy klocki i przed 12 mówi, że chce iść spać. Poszliśmy do pokoju, wziął smoka i pieluchę i się sam położył. Anioł. Więc są różne dni. I on nie bije, nie gryzie i nie szczypie. Jakoś tego nie podłapał od innych dzieci. Jak jest u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczko - podczytuję was odkąd w ciążę zaszłam :) czasem pytałam o porady. A teraz maluch ma ponad rok, czasu na forum mam niewiele, ale czasem (co prawda rzadko) tu zaglądam. Sentyment do was mam. A Ciebie bardzo lubię czytać :) Pytasz o paszport. my wyrabialiśmy synkowi gdy miał miesiąc :D Było to rok temu. czekaliśmy do 4 tygodni. Ważność 5 lat. pozdrawiam letnio!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Julka - może to ten słynny bunt 2-latka? hmm... gdzie nasza Karusia - ona miała doświadczenie :) ja też zaczęłam zauważać, że od jakiegoś czasu Młoda zrobiła się uparta. może nie aż tak, jak Twój Filip, ale jak się zaprze to w ryk. np. jak trzeba iść do domu, to stanie mi przed schodami i za nic się nie ruszy, tylko wyje. grr... albo wczoraj. kończąc kąpiel troszkę się na nią wkurzyła, bo specjalnie zaczęła mi wylewać wodę poza wannę. tłumaczę, tłumaczę a ją to strasznie bawiło. potem od razu chciała smoczka - a jak nie dostała to histeria. płacz, wyginanie się. uciekła mi z ręcznika, kładła się na podłodze, rzucała nogami, itp. ignorowałam ją, nawet nie patrząc w jej stronę. co jakiś czas tylko powtarzałam, że smoczka dostanie jak przestanie płakać i się uspokoi. w końcu wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do sypialni /tu zawsze się ubieramy i szykujemy do spania po kąpieli/. dała się spokojnie ubrać i się uspokoiła. dostała więc smoczek. ale później jak przyniosłam jej mleko, to się do mnie odwróciła plecami i nie chciała pić. więc postawiłam butelkę, tak żeby ją widziała i poszłam do kuchni robić coś tam. za jakiś czas przyszła z tą butlą i znów mnie prowadziła do pokoju, położyła się spokojnie, wypiła mleko i poszła spać. uważam więc, że tę "bitwę" wygrałam, ale nie powiem, żeby mi to łatwo przyszło. wiem tylko, że muszę być konsekwentna i nie odpuszczać. u nas też jest problem z jej oddalaniem się. biegnie w swoją stronę na polu i nie chce reagować na wołanie. próbuję ja przyzwyczaić, że jak ją wołam to ma reagować, ale ciężko to idzie. ehh... to sobie szczegółowo ponarzekałam. ja podobnie jak Ty Julka miałam niedosyt bycia z Małą przez pracę. wracałam do domu po 18, obiad i za chwilę czas było już spać. odkąd zmieniłam godziny pracy /do 16/ to miało być tak cudownie. a tu Młoda fisia dostaje i zamiast się cieszyć z tego, że jesteśmy sobie razem, to się wkurzam. Yenny - piękny chłopak :) rzadko zaglądam do maila, bo ostatnio niewiele się na nim dzieje. dopiero jak Julka napisała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama dzidka, ja jak raz się wybrałam na zakupy do centrum z małym i mężem, to on tak uciekał, że nie zwracał uwagi gdzie jesteśmy. Więc się schowaliśmy. Myślisz, że nasz szukał? Chyba dopiero po 20 minutach. Poszedł się bawić do sklepu z zabawkami, patrzył na wystawy, biegał...To ja już się mu pokazałam, bo nie miałam siły po całym dniu... Ludzie zwracali uwagę, że taki mały i sam lata, a on się uśmiechał, dawał cześć. No komedia. To samo robi na polu, placu zabaw, na ulicy, spacerze,na podwórku( tu akurat ok bo nie ucieknie za daleko). I wszędzie gdzie się da. Ostatnio miałam serce w gardle na PLAŻY bo on sobie uciekł do innych dzieci... A ja nie zauważyłam gdzie i kiedy. Ja niektóre bitwy przegrywam, bo odpuszczam, ale chyba ze zmęczenia. Wiem, że muszę być konsekwentna a wychodzi jak wychodzi. Kupiłam taką bransoletkę na rękę, gdzie się wpisuje imię i numer telefonu, zakładam na plaży. Ale młody ją ściąga namiętnie. Uparty też jest. Wszystko sam, nie dam mu tych butów które on chce to wrzask, pisk, kładzenie się na ziemi. Nie wiem czemu upodobał sobie kalosze w upał. Schowałam żeby nie kusiły. Ale nie będę przecież pół domu chowała żeby go nie denerwować ! Ja jestem bezsilna. Miały być piękne wakacje, a ja się boje naszego wyjazdu w trójkę na koniec lipca, czuje, że nie wypocznę wcale tylko będę ciągle w nerwach... I nie rozumiem, czemu tata jest idealny. Taty się słucha, z tatą chce wszystko robić, jak tata ubiera to on się cieszy. tata kąpie, karmi, tata, tata i tata !!! I stoi w oknie i wypatruje i pyta gdzie tata :o Kurde no czuje się czasami jak jakaś wyrodna matka. Lewa... Dziecko woli tatę... Nie wiem czy może on czuje ze ja jestem zdenerwowana, mimo, ze nie krzyczę. Cóż, przepraszam, ale musiałam się dziś wyżalić Ogólnie kocham go nad życie, jest moim małym przytulakiem, ale nie mam odwagi, żeby decydować się na drugie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mama dzidka - nie wiedziałam. Dzięki za sprostowanie. To faktycznie bez sensu, zwłaszcza kiedy ktoś ma zamiar wyjechać np. na rok. Jak my. Zdążyliśmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to chyba pozostaje nam ten trudniejszy czas przeczekać. niewiele możemy poradzić. wkleiłam dwa linki, ale jest tego mnóstwo. może akurat któraś z rad u was się sprawdzi. moja też uwielbia kaloszki, i gdyby mogła, to zakładałaby je w upały. na szczęście jeszcze daje je sobie odbierać :) Julka - to może korzystaj, że Młody chce z tatą - tyle będziesz miała wytchnienia, tylko nie wiem, czy mąż będzie zadowolony :) i nie czuj się, że jesteś gorsza, bo syn chce z tatą robić to czy tamto. wydaje mi się, że to dosyć naturalne, skoro Ciebie ma cały dzień i tatę wieczorami. mnie mogło być czasem przykro, jak Liwka nie chciała się pożegnać kiedy wychodziłam do pracy, tylko właziła niani na ręce. ale tłumaczyłam sobie, że to dobrze bo się dogadują i gorzej by było, gdyby był płacz przy moich wyjściach. a teraz to się pięknie odmieniło. daje buziaka, uściska, zrobi papa i idzie się bawić. i wyżalaj się, wyżalaj. to też przynosi ulgę. a i przy okazji okazuje się, że zawsze któraś ma podobne doświadczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Julka to faktycznie Filipek daje Ci popalić. Może dlatego że nie ma kontaktu z innymi dziećmi i brakuje mu tego wariowania z nimi? Moje ostatnio jak nie wyjdą na dwór to chcą dom roznieść, a niestety nie zawsze mi na wyjście pozwala moje samopoczucie, bo bywa różne. Już raz pojechałam na izbę przyjęć bo ciągnęło mnie w podbrzuszu i po nospie nie chciało przejść, nawet jak 2 wzięłam, także muszę zwolnić. A jak idę z moją 2 do sklepu, to raczej nie idą za rękę tylko luzem i wystarczy że jedno czy drugie zawołam to czeka aż dojdę. Julka jedynie ma ostatnio bunt na to aby iść za rękę, ale na szczęście jakoś nie ucieka, na dłuższe wyjścia to jeździ w wózku, ale jak się ją puści to jest w miarę słuchana, bo boi się obcych ludzi, chociaż też czasami jest taka odważna i taki pędziwiatr ;) Może faktycznie u Ciebie będzie wyjściem aby raz w tygodniu młodego dawać do dzieciaków, może troszkę się wtedy unormuje? Niestety jeżeli chodzi o to że do taty ciągnie to nic Ci na to nie doradzę. U mnie dzieciarnia jest za mną co niestety jest strasznie czasami męczące. Jakoś sobie nie wybierają kto ma się nimi zająć, także w większości wypadków przypada to mnie. Muszę się powoli wziąć za robienie ciasta. Jutro otwieram sezon urodzinkowy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki :) Jula , mama dzidka---> KRYZYS DWULATKA pamiętacie jak ja pisałam to samo, Jula moja dawała tak samo popalić , nawet gorzej, przyznaje się ze w apogeum , dostała w dupsko i kazałam jej wyjść z pokoju i wrócic az się uspokoi. kryzys dwulatka minął ( chwała bogu) tez płakałam z bezsilności ze mam takiego potwora. w sumie to u mnie dyscyplina pomogła a teraz jak się rozhula to licze powoli do 3 i pamięć o pieczącym posladku pomaga . chyba wygrałam ten pojedynek , w sumie fakt głupio mi ze klapsem, ale jest usłuchana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki :) Jula , mama dzidka---> KRYZYS DWULATKA pamiętacie jak ja pisałam to samo, Jula moja dawała tak samo popalić , nawet gorzej, przyznaje się ze w apogeum , dostała w dupsko i kazałam jej wyjść z pokoju i wrócic az się uspokoi. kryzys dwulatka minął ( chwała bogu) tez płakałam z bezsilności ze mam takiego potwora. w sumie to u mnie dyscyplina pomogła a teraz jak się rozhula to licze powoli do 3 i pamięć o pieczącym posladku pomaga . chyba wygrałam ten pojedynek , w sumie fakt głupio mi ze klapsem, ale jest usłuchana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczynki :) Jula , mama dzidka---> KRYZYS DWULATKA pamiętacie jak ja pisałam to samo, Jula moja dawała tak samo popalić , nawet gorzej, przyznaje się ze w apogeum , dostała w dupsko i kazałam jej wyjść z pokoju i wrócic az się uspokoi. kryzys dwulatka minął ( chwała bogu) tez płakałam z bezsilności ze mam takiego potwora. w sumie to u mnie dyscyplina pomogła a teraz jak się rozhula to licze powoli do 3 i pamięć o pieczącym posladku pomaga . chyba wygrałam ten pojedynek , w sumie fakt głupio mi ze klapsem, ale jest usłuchana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczyny jenny, sliczny chlopak z Antka, tak jak pisze Jula ma sliczna dorosla twarz, jeszcze raz gratuluje! jula chyba musicie to przetrwac.. moje dziecie tez ma czasem ataki i np wczpraj poszlam z nia do triumpha ona wrzask w wozku bo chc gume powyrzucala buty i sie drze, wyjelam ja i mowie choc z mama do przymierzalni nawet dalam jej pogrzebac w torebce a ona noe guma i guma(chodzi o rozpuszczalna za ktora ostatnio szaleje) zaczela latac i zrywac bielizne z wieszakow ktore wisoaly na dole no masakra bo latalam za nia w staniku po sklepie... dobrze ze sprzedawczynie byly wyrozumiale i nie mialy pretensji o te latajace stringi ;) dzis np byla z nia znow nad jeziorem, kapalysmy sie, w koncu uparla sie ze bedzie plywac SAMA i odganiala od siebie moje rece a ze stalysmy na duzej glebokosci zaczelam isc do brzegu to znow bunt ryk, wicie sie na rekach i NIEEEEEEEEEEE! wkoncu posadzialm ja na brzegu i poszlam usiasc na recznik no masakra.. ale co w takich sytuacjach mowie stanowczo nie, jezeli nie pomaga odchodze zostawiam ja potem kaze przeprosic i nigdy ale przenigdy nie ulegam w trakcie.. mam nadzieje ze niedlugo naszym dzieciom przejdzie :) czy u was jest tez tak goraco??? u nas doslownie tropiki haha codzien jezdzimy nad jezioro albo chlapiemy sie w basenie na ogrodku :) malej juznaprawde rzako zdarza sie posikac w majty za to pokochala kibelek ;) mi sie wczoraj znow ulamal zab :( w pon. jade do dentystki zaczac robic koronke poki jest jeszcze na czym ja zrobic.. pojade odrazu z mala na badania do laboratorium i anestezjologa .. nie pisalam wam wczesniej ale za 1,5 tyg mala ma zabieg podciecia jezyczka bo niestety samo sie nie wyrobilo a mala mowiac zaczela lekko seplenic i trza to zrobic a teraz robia to pod ogolnym znieczuleniem na bloku operacyjnym a nie jeak kiedys w gabinecie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to jestem po USG ;) Maluszek ma 77 mm, wymiar dwuciemieniowy główki 24 mm, NT 2,2 mm, IT 1,8 mm, a rytm serca 154 u/min. Kolejne USG takie szczegółowe to będzie połówkowe za ok 6-8 tygodni ;) Jesteśmy też po urodzinkach ;) Później wrzucę parę fotek na maila ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marzka to juz po urodzinach???!!!!!!!!jesssssu jak ten czas leci... juz zapowidzialam malzonowi ze staramy sie o nastepne dziecko, zdalam sobie sprawe ze jak martynka juz calkiem mi podrosnie to chyba z wygody nie bede chciala zdecydowac sie na drugie a tak teraz z ieluch do pieluch, mala akurat poszlaby do przedszkola dzisdziusia odchowamy i po zawodach haha dziewczyny to tak zamilklyscie???????? bylam dzis z martyna na badaniach krwi, mimo emli bolalo ja i plakala ale i tak byla dzielna bynajmniej dziewlniejsza odemnie.. potem poszlysmy do anestozjologa i... zasugerowal mi po calym wywiadzie ze moze powinnam udac sie do jakiegos stomatologa o podciecie wedzidelka i tu rzucil mi dentystki bo po co takiemu maluchowi narkoza??!!! bylo to dla mnie wielkim zaskoczeniem ale baaardzo pozytywnym ;) i tak tez zrobilam znalazlam pani dr dentystke chirurg ktora takie rzeczy robi i nie idziemy na zabieg!!!!!!!! bylam tez u swojej dentystki, pobrala odlewy, zaplombowla zeba na nowo a new zeba bede miala za tydz ;) do tego umowilam sie na wybielanie 2 zebow po kanalowce, wiadomo takie zeby sa martwe i z czasem ciemnieja a ze ja z natury mam jasne zeby te troche od nich odstaja :( kiedys mowiono mi ze zciemnile zeby po kanalwkach zastepuje sie koronkami a moja stomatolog zaproponowala mi jakies wybielanie od srodka podobno bardzo skuteczne slyszalyscie o tym?? co do nocnika to idzie nam coraz lepiej, rzadko zdarzaja nam sie wpadki a do tego mala wola no i gadule mamy na potege... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
acha i cofam wszystko co napisalam o moim dzecku ze jest czasmi nieznosne.. przed nami na pobranie przyszedl chlopiec (3-3,5roku) z mamusia i babcia, ja rozumiem ze sie bal ale zanim pani pielegniarka-przemila delikatna osoba zaczela cokolwiek zrobic mlody zrobil cyrk jakich malo.. darl sie, wtzeszczal, i szarpal sie a do tego wyzwal mamusie, babcie i pielegniarke od kurw, pizd, dziwek itd... maskra .. nie tylko ja to slyszlam ale i cala izba przyjec, przechodnie, odwiedzajacy, lekarze... a co na to wszystko mamusia powiedziala do synka??!!!! choc synus pojdziemy do sklepu i kupie ci kinder niespodzianke!!! SZOK! SZOK! SZOK!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Marzka, ciocia Julka przeprasza i dziś składa najserdeczniejsze życzenia dla małej Julci, dużo zdrowia, uśmiechu na każdy dzień, pogody ducha i wszystkiego naj naj 🌻 anabanana powodzenia w staraniach :) Jeśli można zabieg bez narkozy to super, tylko ja jakoś nie widzę leżącego Filipa na stole w przychodni przez minutę :D:D:D:D: Mój młody przed weekend i dziś był grzeczny, nie było atrakcji. No może poza dzisiejszym rankiem, kiedy wszedł do mnie do sypialni wysmarowany sudocremem po łokcie i całe nogi po kolana, troche we włosach, buzia, część pokoju... Wchodzi i mówi "mama krem" obudziłam się w sekundę, a przyszedł bo mu się smoczek w kremie umazał i miał kłopot :D Zużył pół wielkiej puszki. Masakra nie do sprzątania... najgorzej szło mi z dywanem. mama dzidka dzięki za linki, internet mam już dawno przeszperany :) pliszka to szbko kryzys minął, może to nie było to tylko coś innego. Kiedyś czytałam, że jak dzieci rosną bardziej to mają gorsze dni, mniej lub więcej jedzą. Ale nie pamiętam czy to się niemowlaków nie tyczyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×