Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zakłopotana22

Badanie ginekologiczne w obecnośći kilku lekarzy lub studentów

Polecane posty

erabeska dziwię Ci się że podejmujesz dialog z tą dziewczyną, po co z nią dyskutujesz? przecież na pierwszy rzut oka można wywnioskować , że klientka ma jakieś problemy ze sobą. daj spokój bo nie warto! uciekam! słodkak-1982- żal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunka wrocek
słuchajcie to nie są żarty, ta dziewczyna wypisywała że jest bardzo schorowana i może ona rzeczywiście ma jakiś atak. pisała gdzieś, że jest diabetykiem, wiec może rzeczywiście coś jej się stało, że wpadła w jakąś furię i tak jedzie po ludziach, bo normalny człowiek raczej tak się nie zachowuje. proponuję odpuścić bo coś jej się stanie i będziemy ją mieli na sumieniu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziunka wrocek
no a nie mówiłam dobra kobito, głowa do góry :) widzisz nie powinnaś wdawać się w dyskusję jak tak łatwo się denerwujesz, bo po co Ci te nerwy były. współczuję choroby ale to jeszcze nie koniec świata, więc bierz się w garść i do przodu!!! pozdr.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś cieniutko...
słodkak-1982 - Napiszę Ci tylko,że jestem kobietą:)Mam 40 lat i od 23 lat choruje na cukrzycę:( Robię sobie zastrzyki z insuliny 3xdziennie i kilka razy w ciągu dnia badam poziom cukru.Więc wiem z czym się zmagasz.Szczerze muszę Ci napisać,że nigdy ale to nigdy nie miałam takich ataków.Ani nerwy,ani psychika mi nie siadły.Może po prostu czas najwyższy pogodzić się z chorobą i przede wszystkim nauczyć się z nią żyć.Trzymam kciuki i doceniam,to,ze potrafiłaś przeprosić:) Moja córka jest na drugim roku medycyny....Mam nadzieje,że wychowałam ja tak,iż nigdy nie będę musiała się wstydzić jej zachowania:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś cieniutko...
Przepraszam,ale źle napisałam,choruje na cukrzycę od 13 lat.Zrobiłam błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O 12:38 (strona 19) pojawily sie WYTYCZNE W nich przyklady z Wielkiej Brytanii, USA, Australii, Holandii... Pomyslalem sobie wtedy: Spokojnie... 100-150 lat i u nas tez tak bedzie. Byli jednak wieksi optymisci... Otoz w jednym z kolejnych postow pojawila sie sugestia, ze my tez przeciez zyjemy w cywilizowanym kraju. A skoro tak, to wybrzydzanie na praktyki w polskich szpitalach musi byc przesadzone. I moze dalbym sie poniesc takiej wizji, jednak cos mi sie podczas czytania wieczornych postow przypomnialo. Przed paroma dniami pojawila sie w glownych programach informacyjnych wiadomosc o tym, ze polowa polskiego personelu medycznego ma niedomyte dlonie. Jak mawial klasyk: "i to by bylo na tyle"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś cieniutko...
Dzieci mam dorosłe.Dwie córki 20 i 18 lat.Bardzo młodziutko wyszłam za maż i szybciutko dzieciaczki urodziłam:)Musisz pogodzić się z chorobą i nauczyć się z nią żyć.Ja wiem,ze to trudne,ale takie "pogodzenie"się z chorobą,wyjdzie Ci tylko na dobre;)Kiedy człowiek jest spokojny to łatwiej opanować te skoki,lub spadki cukru.Kiedy w nim nerwy pracują ,to i na wysokości cukru się odbija.Wiem po sobie.Kiedy zachorowałam na cukrzycę,miałam 27 lat.Długo nie mogłam się z tym pogodzić:(Ale w końcu zrozumiałam,że nie ja jedna na nią choruję.Masa ludzi z tą chorobą żyją normalnie,bo po prostu tak trzeba.Nie ma sensu obwiniać całego świata,bo dopadła nas cukrzyca.Ja żyję normalnie,wyjeżdżam i wyjeżdżałam na wakacje.Jest tak jak było przed chorobą,tylko teraz zawsze mam ze sobą zestaw do wstrzykiwania insuliny i oczywiście dieta:)Poza tym moje życie wygląda jak przed chorobą:) Życzę Ci dużo siły i wiary,ze z cukrzycą można żyć normalnie!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Erabesko, w artykule pisanym w 2004 r. przez prof. ginekologii (prof. Klimka z Krakowa) wyczytałem (nie mam linka w tej chwili), że w Niemczech studentki badają ginekologicznie siebie nawzajem, bo pacjentki często odmawiają, a faceci po prostu wypadają z zawodu, bo się nie mają na kim uczyć (jakoś ich koleżanki z roku nie są chętne do badań). Uważam, że z ginekologii nigdy nie uda się zdjąć, przerysowanej bądź nie, otoczki erotycznej tak długo, jak będą w niej dominować faceci. W USA są całe szpitale wyłącznie z damską obsługą na ginekologii, tam zresztą kobiety coraz bardziej w zawodzie dominują. Zresztą im bardziej cywilizowany kraj, tym mocniejszy udział kobiet w zawodzie ginekologa (Niemcy. Anglia). Cieszę się, rozumiesz argument o wyrażeniu zgody na badanie przez kobietę. Jedna uwaga. To nie kobieta ma się o to upomnieć (stosownie do swojej asertywności), ale ma być obowiązkowo o to zapytana. Brak takiego pytania to złamanie procedury, czyli naruszenie prawa. A w Polsce jest trochę działanie z zaskoczenia. Skręcasz się z bólu przed porodem, czy z innych powodów, a nuż zapomnisz wyrazić życzenie, więc możemy wszystko, bo się, nie wiedząc o tym, na to zgodziłaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erabesskaa
słodkak- ja tam pamiętliwa nie jestem :) szczena mi trochę opadła jak przeczytałam taką wiązankę pod swoim adresem :) , ale wierzę Ci że Twoje zachowanie mogło być spowodowane chorobą, bo spotkałam się już wielokrotnie z podobnymi zachowaniami cukrzyków. ja choruję na insulinooporność i kiedyś często przebywałam na endokrynologii i widziałam co potrafi się dziać z ludźmi którym skacze cukier. sprawa zamknięta. piszę teraz do wszystkich i już się nie wypowiadam w temacie. przedstawiłam tu autentyczną sytuację jaka mnie spotkała oraz swoje odczucia. nie znaczy to, że nie wierzę, że historie tu przedstawione( chodzi mi o karygodne traktowanie pacjentów) nie mają miejsca. wręcz przeciwnie, jestem przekonana, że takie nieprawidłowości miały, mają i pewnie jeszcze długo będą mieć miejsce. mogę tylko cieszyć się, że mnie potraktowano z nalezytym szacunkiem i współczuć tym których spotkały nieprzyjemności ze strony studentów/lekarzy czy pozostałego personelu medycznego. myślę, że wynika to z prostego faktu, że ludzi niewychowanych i niekulturalnych znaleźć możemy wszędzie, także wśród lekarzy, ale chamstwo trzeba tępić! co do naszej służby zdrowia- temat rzeka, choć ja i mój mąż zawdzięczamy jej wiele. mój M jest od wielu lat pacjentem kliniki onkologii w Gliwicach- powiem wam, iż tak wyrozumiałego personelu medycznego( w tym także studentów) nie można sobie nawet wymarzyć! a jednak, takie szpitale istnieją i ja zwyczajnie zamiast narzekać po prostu jestem pełna nadziei, że takich placówek w naszym kraju będzie coraz więcej. a do poprawienia jest jeszcze wiele i już pewnie taka nasza natura że zawsze będziemy narzekać, że może być lepiej :) słodak- myślę, że po tym co przeszłaś trudno będzie Ci nabrać zaufania do lekarzy czy studentów i nie dziwi mnie to, ale uwierz mi, że tych "dobrych" i życzliwych w tym zawodzie nie brakuje. szkoda, że Ty najpierw musiałaś się sparzyć :( pozdrawiam wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milo bylo z toba pogadac Erabesko. Masz sporo racji, mimo wszystko wiele sie zmienia na lepsze. Rzadko bywam teraz w Polsce ale ostatnio bylam mile zaskoczona odwiedzajac tu lekarza ogolnego w przychodni. Mysle, ze przypadki o ktorych piszemy zdarzaja sie coraz rzadziej, bo aktualne realia zwlaszcza otwarcie granic, staze czesci lekarzy odbywane za granica sciagaja do Polski te dobre wzorce zachowan. Dziesiaj mlody lekarz to zwykle Europejczyk i jego postawa niewiele ma wspolnego z zadufanym w sobie medykiem z zapyzialego systemu sprzed lat. Choc i wtedy zdarzali sie lekarze z prawdziwego zdarzenia. Nastepuje niejako naturalna selekcja - pacjenci omijaja lekarzy ktorzy ich lekcewaza i ci omijani albo dorownaja poziomem do dobrych standardow albo wypadna z gry. Bo nikt o zdrowych zmyslach nie chce isc do lekarza jak na wojne, wystarcza nam problemy ze zdrowiem i nie chcemy i nie musimy dodatkowo czuc sie upokarzani w gabinetach lekarskich. Zycze duzo zdrowia tobie i twojemu mezowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość erabesskaa
heh, a ja myślałam , że na kafe wszyscy są na Ty :) ja jestem Basia i mam 28 lat, ehhhh a tak bym chciała 24 mieć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coś cieniutko...
Ja jestem Agata i mam jak pisałam 40 lat:)bardzo,ale to bardzo chciałabym mieć znów 33 lata:):)Pozdrawiam cieplutko:)Tak sobie pomyślałam,że jak córka do domu na weekend przyjedzie,to porozmawiam z nią na temat praktyk w szpitalu:) W lipcu miała praktyki swoje pierwsze,bardzo się jej podobało i była bardzo lubiana przez pacjentów:)Jak ja znam,to nigdy nikomu z pacjentów przykrości nie sprawi,ale jeszcze z nią porozmawiam;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poprostu ktos
Witam Ja osobiście twierdzę, że jest to tylko sprawa i decyzja kobiety badanej czy się zgadza czy nie. Osobiście nigdy bym nie chciał by moja partnerka była badana przez studentów. Generalnie mam złe doświadczenia poznałem kilku zacnych Panów ginekologów i studentw, byłem mocno zbulwersowany tym co wygadują i jak opisują swoje chore. Totalna masakra jestem wdzieczny, ze moja kobieta chodzi do Pani doktor to eliminuje sporo stresu dla mnie i pewnie jej. Bylem kiedys swiadkiem jak studenci obgadywali panie w jednym z warszawskich szpitali MASAKRA I ZGROZA - bardzo smutne Pozdrawiam i wiele zdrowia dla wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
zgadzam sie z powyzszym wpisem .Tez slyszalam szydzaca rozmowe dwoch stydentow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
P S studentow medycyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronika#
Lekarze są kiedyś studentami Studenci są różni. Teoretycznie medycyna to elita ale ......są tam :buce ,rozpieszczone dzieci bogatych rodziców (sporo!)którym od kołyski wpojono że im wszystko wolno..,wulgarni pijacy- imprezowicze z gębą pełną bluzgów którzy zarzygają sąsiadom wycieraczki i mają to za dowcip,narkomani...,kolesie traktujący dziewczyny jak jednorazowe szmaty itp....W końcu ludzie którzy poszli na te studia dla lansu i podniesienia swojego ego albo że tatuś kazał i daje za to kasę .Kiedyś sporo szło tam po protekcji. I co oczekujecie od takich ludzi empatii ? Nawet jak takich -a każdy kto zna środowisko wie że są-jest mniejszość np 15- 25 % to już wystarczy żeby jak pacjenci na takich trafią to mieli fatalne odczucia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaśkowata
Witam. Odpowiem na pytania widać forum potrzebne.Co do mojego wpisu z 15 października.Osdpowiadam pani -"ja też tak miałam". Ta koleżanka rodziła w Łodzi ,szpital raczej kliniczny bo wcześniej sama miała tam praktyki.Powiedziała o tym personelowi i stąd może "ekskluzywne ' traktowanie.Ale sama tam jeszcze nie urodziła była tylko na ginekologi. Natomiast siostra cioteczna której poród opisałam urodziła synka w Szczecinie w klinice PAM.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolina 1981 z konina
mnie męczono badaniami w obecności studentów wiele razy jak bylam w szpitalu. To bylo okropne i nikt nie pytal mialam 18 lat a oni robili co chcieli i jak chcieli. Mam do dzis uraz. Teraz chodzę do jednej lekarki i nigdy wiecej faceta lekarza i studentów K

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
do Karoliny jak to wiele razy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka000001
Ja tylko chciałam zaznaczyć, że przychodząc do szpitala klinicznego już przed przyjęciem na oddział podpisuje się zgodę na uczestniczenie studentów w badaniu. Pacjent generalnie powinien wiedzieć co podpisuje, ale dużo ludzi nie czyta tych papierów. Ale nie spotkałam się jeszcze z sytuacją żeby asystent prowadzący zajęcia przed przyprowadzeniem nas do pacjenta nie zapytał go o zgodę. Ludzie najczęściej się zgadzają choć niechętnie, ale ja mogę im tylko za to podziękować. Prawda jest taka: z książek nie nauczymy się tyle ile można wynieść z praktyki. A po tych 6 latach studiów dostaniemy jednak tytuł lekarza i prędzej czy później pacjentów badać będziemy. Lepiej chyba żeby było to w czasie studiów pod okiem doświadczonego lekarza, który pokieruje, nauczy, podpowie niż potem nagle zostać rzuconym na głęboką wodę i eksperymentować na własną rękę. Takie jest moje zdanie - drugiej strony w sporze :) Co do badania siebie na wzajem - jako stosunkowo młodzi ludzie nie mamy dużych problemów ze zdrowiem, więc fizjologia ok, ale patologii dużych u siebie nie znajdziemy. A jednak najczęściej z tym będziemy się w zawodzie spotykać. Warto też powiedzieć, że nie traktujemy pacjenta emocjonalnie (wyjaśniam o co chodzi żeby nie zabrzmiało to bezdusznie). W czasie badania jest to najzwyczajniej w świecie osoba z problemem zdrowotnym, z jednostką taką a taką. Nikt nie patrzy na pacjentów przez pryzmat pociągu seksualnego/emocjonalnego. Uwierzcie mi. A po wyjściu z zajęć ze szpitala zapomina się o tym co się widziało i na pewno nikomu się o tym nie opowiada. Tyle mogę w każdym bądź razie powiedzieć z obserwacji moich znajomych z roku. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość medirg.
Oby studentko szanowna tak było.....niestety jest od tego wiele wyjątków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cytat z forum studentów medycyny, sprawozdania z praktyk: student II roku "były i b a d a n k a ginekologiczne...", zwierzenia innego, nie wiem który rok "ginekologia, bardzo miła atmosfera (...) można badać prawie wszystkie pacjentki, poza tym, które chodzą na prywatne wizyty do profesorów(!!!)", kolejny "ginekologia na VI roku, czysta rozpusta:)" - uśmiech w ostatnim cytacie oczywiście student, nie mój. to tyle jeśli chodzi o profesjonalny stosunek studentów do pacjentek. myślę, że nie trzeba tu komentarza. z moich własnych doświadczeń - student medycyny który udzielał mi lata temu korepetycji z angielskiego kiedyś zaraz po moim przyjściu rozanielony podzielił się ze mną jakże miłą nowiną: "wiesz, mieliśmy dzisiaj taki super dzień, badaliśmy piersi wszystkim pacjentkom na ginekologii..." nic dodać nic ująć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość studentka000001
Do mariaanna11: No cóż, jak wszędzie tak też w medycynie są ludzie chamscy i nawet jakby była ich mniejszość to i tak większość pacjentów pamięta tylko o nich. Ja nie chcę się tu z nikim kłócić :) A swoją poprzednią wypowiedź odniosłam do siebie i do moich znajomych. W swoim otoczeniu nigdy nie słyszałam takiego chamskiego komentowania pacjenta czy jego przypadłości. Większość z nas jest naprawdę normalnymi ludźmi, którzy chcą się czegoś nauczyć, żeby w przyszłości móc wykonywać swój zawód najlepiej jak to możliwe. Z książek się wszystkiego nie nauczymy, fantomy też mało dają, bo żywy człowiek to jednak żywy człowiek - z nim może się stać wszystko, nawet najmniej spodziewanego i trzeba umieć sobie z tym poradzić. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: studentka 00001? witaj jak najbardziej wierzę, że Ty akurat masz poważne podejście do zawodu, być może Twoi koledzy z roku również. Jednakże - nie możesz być tego pewna. Stwierdzenie zatem, że "w każdym zawodzie są ludzie chamscy" nie jest argumentem. Po pierwsze dlatego, że jest mnie więcej równoznaczne ze stwierdzeniem :" kiedy pada deszcz to jest mokro". po drugie, i ważniejsze, dlatego, że właśnie dlatego, że "w każdym zawodzie zdarzają się" oznacza, że karmienie nas filozofią, że "studenci to prawie lekarze"(częste sformułowania na forach) i ogólnie wpajane pacjentom przekonanie, że, jak sama zresztą piszesz, "nie patrzą na nas przez pryzmat emocji/seksualności" często nie jest prawdą. a skoro nie jest prawdą, to w takich gałęziach medycyny jak omawiane w tym wątku należy zwracać szczególną uwagę na to kto i w jakich warunkach do "oglądania" badań jest dopuszczany. już nie wspomnę o wykonywaniu - bez pytania pacjentek o zgodę - tych badań, co, jak każdy uważny czytelnik forum wie, jest częstą w naszym kraju praktyką. dla czytelniczek forum - moja rada, którą zamierzam zastosować, jeżeli nieszczęsny los mnie kiedykolwiek rzuci na podobny oddział szpitalny: uprzejmie wyrazić opinię na temat obecności stażystów lub studentów w dużej ilości - "rozumiem, że przyszli lekarze muszą się gdzieś uczyć. dlatego zgadzam się na obecność j e d n e j osoby uczącej się(jest to europejski standard)". jeżeli lekarz będzie narzekał - nie zgadzać się na nikogo. prawo do godności jest zagwarantowane w konstytucji - a ta jest ponad wszelkim innymi ustawami . piszę o tym, żeby uniknąć komentarzy osób które - bez znajomości prawa - cytują ustawę o zawodzie lekarza i prawach pacjenta i upierają się, ze "pacjent nie ma prawa odmówić". Ma. Zawsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do studentka000001 zacytuje caly akapit: "Co do badania siebie na wzajem - jako stosunkowo młodzi ludzie nie mamy dużych problemów ze zdrowiem, więc fizjologia ok, ale patologii dużych u siebie nie znajdziemy. A jednak najczęściej z tym będziemy się w zawodzie spotykać." Dziekuje, ze nawiazalas do tematu, jednak mam wrazenie, ze troche go zbagatelizowalas. Jakos nie moge uwierzyc, ze Wasze studia tak scisle koncentruja sie na stanach patologicznych. A nauka podstaw badania papacyjnego, a nauka zakladania wziernika, przeprowadzania dopochwowego USG... lista jest dluga. Czy dobrze dedukuje, ze nie przeprowadzacie takich wzajemnych badan? Mimo, ze jak napisalas: "W czasie badania jest to najzwyczajniej w świecie osoba z problemem zdrowotnym, z jednostką taką a taką. Nikt nie patrzy na pacjentów przez pryzmat pociągu seksualnego/emocjonalnego. Uwierzcie mi. A po wyjściu z zajęć ze szpitala zapomina się o tym co się widziało i na pewno nikomu się o tym nie opowiada." Jeszcze raz dziekuje za nawiazanie do niewygodnego tematu. Nie jest to, niestety, norma. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed dwoma dniami pojawil sie w Gazecie Wroclawskiej artykul Marty Golebiowskiej "Wrocław: Pacjentki muszą rozbierać się przed studentami" Niedowiarkom polecam nastepujacy cytat: "Rzeczniczka praw pacjenta Barbara Kozłowska mówi, że żadna placówka nie powinna uzależniać świadczenia usług medycznych od wyrażenia zgody na udział osób trzecich w badaniu. Nawet ośrodek akademicki. - Jednym z podstawowych praw pacjenta jest prawo do poszanowania intymności i godności. Nie ma od tego wyjątków - mówi Kozłowska." Warto tez poczytac komentarze, latwo mozna wylowic napisane przez ludzi medycyny. Niestety! w duzej czesci uderzaja wulgarnoscia. Link (mam nadzieje, ze bedzie dzialal): http://www.gazetawroclawska.pl/stronaglowna/468404,wroclaw-pacjentki-musza-rozbierac-sie-przed-studentami,4,id,t,nk.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×