Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zakłopotana22

Badanie ginekologiczne w obecnośći kilku lekarzy lub studentów

Polecane posty

Gość anooretl
No właśnie mi chodzi o nadmierną generalizację, która ludziom bardzo łatwo przychodzi. Wszystko jest też kwestią interpretacji, są kobiety którym wszystko się nie podoba, co powie lekarz, czego nie powie...jak jest za obcesowy, szorstki, to że buc, jak "za miły", to że wykorzystuje swoja pozycję i się przywala...A ja uważam że każdy człowiek, lekarz też ;) często zachowuje się tak na ile mu pacjentka pozwoli, mówię choćby o tym co mówi, czego nie mówi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooretl
Dobry lekarz, ma tą modną ostatnio empatię...i potrafi się, że tak powiem po reakcjach pacjentki, po tym co mówi, czego nie mówi dostosować do jej charakteru. Dlatego ja sobie cenię swoje ginekologa, bo nie czuje że przekracza granice, dla mnie to jest lekarz, który ma leczyć, od wsparcia psychicznego mam męża. Oczywiście lepiej jak jest sympatyczny niż buc, ale dla mnie to jest mniej ważne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
do powyzszych wpisow ja nie twierdze ze tak nie jest.Ale czy w tym temacie chodzi (glownie) o seksualnosc lekarzy ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronika#
Niestety anoretl z pewnych twoich wpisów wynika że nie znasz męskiej psychiki i tego co nią determinuje. Natomiast czy wy wszyscy nie macie PO TROCHU racji / Bo może opisywane patologie są wypadkową WŁADZY-PIENIĘDZY -EROTYKI.\ W podanych przez was przykładach jest przecież erotyka -kontekst wiadomy ,władza -ten przykład z sześcioma, no i pieniądze -nimi gabinety prywatne lekarzy tej specjalności wręcz pachną ....Lekarz tej branży ma WłADZĘ wiekszą niz laryngolog, dużo pieniędzy ,na ogół ma wysoki status materialny (też wyższy niż przykładowy laryngolog). Do tego dochodzi czasem spychany do podświadomości kontekst seksualny nie występujący w większości specjalności medycznych. Mamy więc MIX tego co mężczyzn kręci- WŁADZY PIENIĘDZY I EROTYKI. Gdzie znajdziecie inny taki zawód ? Czy tu nie kryje się tajemnica maskulinizacji tej branży ? Czemu wśród pediatrów czy okulistów nie ma tylu mężczyzn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
do Weronika # jestes facetem pod kobiecym nikiem ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem.....
Czemu wśród pediatrów czy okulistów nie ma tylu mężczyzn? Dlaczego wsrod ginekologow jest tylu mezczyzn?? wydaje mi sie, ze kobiety to 'kreci' wizyta u faceta. czasami swiadomie a czasami podswiadomie. ot dlatego... bo gdyby 99% pacjentek wybieralo gina kobiete to czy taki facet pchalby sie na taki kierunek?? jest popyt na takie uslugi swiadczone przez mezczyzn to jest i podaz takich uslug

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Do: ja odpowiem..... Z Twoich słów wynika, że pacjentki i pacjenci decydują o tym, kto pójdzie na ginekologię jako specjalizację... Że pacjent warunkuje wybór specjalności... Dla mnie takie myślenie jest zbytnią generalizacją. To tak, jakbyś powiedział/ powiedziała, że o tym kto pójdzie na pediatrię świadczy liczba chorych dzieci (np. dajmy na to w rejonie...). O tym, że kobiety chodzą do ginekologów-mężczyzn czy ginekologów-kobiet mogą przemawiać różnorodne względy i nie sądzę, by płeć ginekologa była absolutnym priorytetem nr jeden. Kobiety chodzą z polecenia, z chęci znalezienia ginekologa blisko, chodzą do osoby uważanej za najbardziej kompetentną (np. według opinii innych osób kwestia zaufania, poszanowania intymności, delikatności) itd. Czasami nie ma innej możliwości jak iść do mężczyzny, bo np. jest jedynym ginekologiem przyjmującym w danej poradni (szczególnie mniejsze miasta). Chociaż wiem, że w poradniach zazwyczaj zatrudnia się obie płci w tym zawodzie, ale nie zawsze jest tak cukierkowo. Z doświadczenia wiem, że i kobiety-ginekolodzy nie narzekają na brak pacjentek. Tymczasem wśród niektórych kobiet panuje pogląd, iż mężczyzna-ginekolog uchodzi za delikatniejszego. Niektóre z kobiet tak to mogą spostrzegać a niekoniecznie dlatego, że "kręci je" wizyta u faceta...(chociaż tego oczywiście nie wykluczam, ale taki powód jest do zastanowienia się). Tymczasem nie sądzę, by np. kobiety w stałych związkach czy mężatki udawały się do ginekologów mężczyzn tylko dlatego, że "kręci je" rozbieranie się przed facetem-ginekologiem. To chyba zbytnie uproszczenie. To pewna infantylność spostrzeżeń. Nie zapominajmy też, iż istniały czasy w których to tylko mężczyźni mogli dostąpić nauki w uniwersytetach medycznych. Później sytuację tą stopniowo zmieniano. Pewna wyższość mężczyzn nad kobietami (w sensie liczebności) w zawodach medycznych pociąga za sobą pewną maskulinizację tej profesji. Ale obecnie kobiet jest równie dużo (i wciąż przybywa) i wątpię by to pacjenci determinowali, który ze studentów medycyny wybierze akurat ginekologię i w dodatku będzie mężczyzną :/. Hipoteza bynajmniej dziwna. Owszem w tym fachu sporo jest mężczyzn, to fakt, ale np. kobiet urologów czy nefrologów jest też sporo - różnie to bywa. Czynników wyboru może być wiele...od tych bardzo przyziemnych, związanych z miejscem zamieszkania, dostępem do pomocy medycznej aż po powody nieświadome typu ukryta ekshibicja czy implikacje seksualne. Sprawa jest głębsza do rozważań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem.....
nie no masz racje moj post byl troche 'cyniczny' :) a wszystko dlatego, ze to ja jestem tym facetem ktorego lekarz probowal wyprosic na czas badania. moja zona oczywiscie sie nie zgodzila i wyszla troche niezreczna sytuacja. troche nas zamurowalo i nikt nie wiedzial co zrobic (a mielismy sie odwrocic i wyjsc) do badania w koncu doszlo i dalej lekarz byl ok. zaznaczam ze byla to wizyta prywatna u dosyc mlodego doktorka. moja zona dlugo nie mogla do siebie dojsc po tej wizycie, bo byl to dla niej 'zaufany i profesjonalny' lekarz i chodzila do niego kilka ladnych lat. do dzis nie wiemy dlaczego chcial mnie wyprosic i co takiego robi podczas badania ze nie chce swiadkow (moze lepiej nie wiedziec? :P ). Odnieslismy tez wrazenie, ze byl to pierwszy raz gdy doktorkowi ktos sie postawil. Oczywiscie po jakims czasie nie omieszkalem porozmiawiac sobie z doktorkiem sam na sam - przyjaciolmi juz na pewno nigdy nie bedziemy :P - jak to mowia dostal za swoje (zawsze lepiej za swoje niz za cudze) po tym wszystkim zona CALKOWICIE stracila zaufanie i wiare w profesjonalne podejscie facetow ginekologow. bo skoro jej 'profesjonalny i mily lekarz' tak sie zachowal to co maja w glowie inny?? chodzi teraz do kobitki (ktora nie za bardzo lubi) ale do faceta powiedziala, ze juz wiecej nie pojdzie. gdyby jednak byla zmuszona sytuacja isc do faceta zapiera sie, ze tylko gdy ja bede przy niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooretl
Ciekawe rozważania tu mają miejsce ;) Wcześniej ktoś mi zarzucił, że kompletnie nie znam męskiej psychiki...no cóż ekspertem się nie czuję, ale już trochę lat mam, trochę ten świat obserwuje, jestem kilka lat po ślubie i coś tam wiem...Podejrzewam, że tej osobie chodziło o to, że nie uważam że motywem wyraźnie dominującym w wyborze przez faceta specjalizacji ginekologa są jakieś konotacje seksualne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
moim skromnyum zdaniem wszystko upraszczasz i patrzysz przez pryzmat ludzkie seksualnosci ale tu kazdy moze sie wypowiedziec jak on ona kwestie postrzega i jak ja sobie tlumaczy na swoje widzi mi sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem.....
no wlasnie przeczytawszy ostatnie rozwazania sklaniam sie do tego, ze lekarzowi ktory probowal mnie wyprosic chodzilo o spelnienie poczucia wladzy. raczej nie wierze, ze ginekologa 'rajcuje' naga kobieta bo bedac naturysta wiem jak szybko zdrowy mezczyzna przyzwyczaja sie do widoku setek nagich kobiet. wiec zostaje wladza. co robi Lew w stadzie samic zeby zaznaczyc swoja pozycje? kopuluje ile wlezie z samicami zeby je 'naznaczyc' ze sa jego. podobnie pewnie ginekologowi sprawia jakas chora satysfakcje, ze wywala faceta za drzwi i chociaz przez 5 minut kobieta innego faceta jest 'cala' jego. On wtedy 'rzadzi', popisuje sie swoja elokwencja i manierami. on ma ja cala dla siebie a jej maz siedzi grzecznie za drzwiami bo 'PAN tak kazal'. oczywiscie podniosa sie zaraz glosy, ze ludzie sa inni, ze maja rozumy itp. Rozum to maja kobiety, facet ma jaja, testosteron i dopiero potem do glosu dochodzi rozum (jesli zostalo dla niego miejsce). Wg statystyk 15% mezczyzn ma jakies wieksze lub mniejsze zboczenia seksualne.15% bez wzgledu na zawod. 15% nauczycieli, 15% kierowcow, 15% ksiezy, itp. zawod nie ma tu znaczenia - zawsze jest to 15%. widocznie my trafilismy na tago z tej grupy 15% - dlatego nie wrzucam wszystkich do jednego worka. moja zona raz sie zrazila i dlatego stwiedzila, ze woli pojsc do najgorszej 'zolzy' niz do faceta ktory nigdy nie wiadomo co ma w glowie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooretl
ja odpowiem, no jak najbardziej się z tym zgadzam, to 15 % brzmi rozsądnie, nawet nie chodzi o to, czy to jest dokładnie 15 %, czy trochę więcej, czy mniej, tylko o to że to jest jakaś część jakieś grupy zawodowej, nie całość! Osobiście to dla mnie jest dziwne, że kobieta idzie ze swoim partnerem na wizytę do ginekologa, nie chodzi mi o przypadki, jak jest w ciąży. Dla mnie to właśnie oznacza brak zaufania do lekarza, a po co chodzić do lekarza, jeśli się nie ma do niego zaufania, jeśli można wybrać innego, czy np. babkę ginekolog ? Ja wybierając lekarza sugeruje się jego fachowością, dobrą opinią i tym, czy mu ufam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem.....
powiem ci dlaczego tam bylem.... gdy zona byla w ciazy moje wizyty konczyly sie w samochodzie pod gabinetem - ewentualnie w poczekalni. nigdy mnie jakos nie interesowalo co sie dzieje w srodku. nawet na USG nigdy nie bylem bo uwazalem, ze bedzie to moja zone krepowalo. wiadomo ona naga z obcym facetem i przy tym JA??? zona natomiast myslala, ze mi cos w tych wizytach by przeszkadzalo i wogole nie poruszala tematu. jakis czas po urodzeniu dziecka dosyc ostro mi wypomniala, ze 'JA to sie wogole nie interesowalem jej zdrowiem, nie interesowalem sie dzieckiem i ze zawsze musiala chodzic do lekarza SAMA'. no i tak sie 'DOGADALISMY' ze obydwoje w sumie chcielismy byc tam razem ale kazde z nas myslalo ze druga polowka nie chce - no i szanowalismy swoje wybory. no wiec pewnego dnia gdy zona miala miec wizyte bylismy w miescie na zakupach no i zona powiedziala, ze bez sesnu zebysmy jechali do domu 'mnie odwiezc' i zeby ona znowu jechala do centrum do lekarza. sama powiedziala, ze pojdziemy razem i ze jak chce to moge z nia wejsc. maja na uwadze jej wypominanie, ze sie jej zdrowiem nie interesuje wszedlem z nia. wszystko bylo ok do momentu badania. a pamietaj my jestesmy naturystami wiec jesli chodzi o nagosc nie mamy z tym problemu - to ten konowal mial 'jakis' problem. od tego czasu moja zona miala 2 operacje ginekologiczne (powiklania poporodowe) w prywatnej klinice w warszawie i lekarz podczas konsultacji mial nawet dla mnie krzeselko przy fotelu zebym mogl zobaczyc na czym bedzie polegala operacja - przy 1 operacji nie bylem bo byla na sali operacyjnej pod narkoza ale przy drugim zabiegu bylem obecny (NA PROSBE MOJEJ ZONY) i lekarz absolutnie nie robil z tego zadnego problemu - pokazal gdzie moge usiasc i tyle. jeszcze z nami rozmawial i zartowl. do gabinetu zaprasza NAS, rozmawia z NAMI. na koniec uscisk reki i zaproszenie na nastepna wizyte. czyz nie tak to powinno wygladac??? (oczywiscie gdy pacjentka wyraza taka wole nie mowie, ze kazdemu to odpowiada). troche mamy do niego daleko a szkoda bo naprawde w porzadku facete jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooretl
Aha, no rozumiem...Ale wiesz prywatna klinika, to też nie co inna bajka, niż gabinet jakiegoś konkretnego ginekologa, nawet prywatny...W Polsce jest tak przyjęte, że do gabinetu oprócz pacjenta (dziecko) do lekarza wchodzi rodzic, jak osoba starsza, to tez bywa ktoś z nim, no i jak ciężka, przewlekła choroba, to też np. małżonek, inne przypadki mogą wydać się dziwne. Tutaj wcześniej też ktoś pisał o tym, że część lekarzy po prostu jest przewrażliwionych, jak ktoś w ich gabinecie im patrzy na ręce, a właśnie taką osobą patrzącą na ręce jest np. partner pacjentki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem.....
ale wiesz anoret, skoro zona zachowywala sie normalnie, ja normalnie bez zadnych emocji to co to lekarzowi przeszkadzalo? skoro przeszkadza mu partner w gabinecie to chyba nie powinien byc lekarzem? dziwne jakos temu samemu lekarzowi nie przeszkadzaja tabuny innych ludzi przy np. porodach. pamietam jak dzis gdy bylem przy porodzie. byly 2 polozne, 2 studentki, lekarz i jeszcze 2 osoby z pogotowia (w kurtkach i butach ) przyjechaly na 'pogaduchy'. jakos to lekarzowi nie przeszkadzalo. poza tym pacjent ma PRAWO do obecnosci osoby bliskiej (z ktorego ja tez korzystalem jako pacjent) i lekarzowi nic do tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Do: ja odpowiem..... A ja mam wrażenie, że zwyczajnie przemawiają przez Ciebie Twoje własne projekcje na temat tego, co lekarz robi w gabinecie z pacjentką... Bardzo daleko posunięte masz fantazje nt. takiego zajścia jakim jest badanie ginekologiczne. To trochę tak, jakbyś uznał, iż Twoja kobieta dla TEGO ginekologa jest wyjątkowa i na pewno coś niedobrego się zadzieje i ów mężczyzna "skusi się". Takie myśli powodują w Tobie napięcie i lęk - bo robi się z tego cała poważna fantazyjna sytuacja... Oczywiście słusznie obawiasz się i jednocześnie możesz odczuwać skrytą zazdrość i złość za fakt, iż obcy facet ogląda Twoją kobietę. Masz prawo czuć się urażony i zmieszany jako facet broniący swojej kobiety. Ale czy nie nazbyt włączyłeś wyobraźnię?? Czytając Twoje posty miałam wrażenie, iż ogromnie obawiasz się czegoś, boksujesz ze swoimi wyobrażeniami i fantazjami. To niemal tak, jakbyś wyobrażał sobie, że facet-ginekolog sam na sam z pacjentką równa się gwałt czy coś równie paskudnego. Stąd podnosisz alarm... Fantazje to jedno a realność to drugie. Z fantazji często rodzi się panika. Pamiętaj też, że to iż żona uznała, że ten lekarz jest profesjonalny i zawiodła się, to nie znaczy że każda kobieta się zawiedzie. To jedynie odczucie Twojej żony, nie można tu uogólniać :). Piszesz: " bo bedac naturysta wiem jak szybko zdrowy mezczyzna przyzwyczaja sie do widoku setek nagich kobiet. wiec zostaje władza " - zastanawiałam się, czy przypadkiem nie tłumaczysz tego zjawiska bardzo emocjonalnie? Przecież patrząc tutaj na kwestię oglądania setek nagich kobiet, taki ginekolog jest podobny do naturysty. Przecież jako lekarz widzi sporo kobiet... Można by powiedzieć wtedy: "bo będąc ginekologiem facetem wiem jak szybko zdrowy mężczyzna przyzwyczaja się do widoku swoich nagich pacjentek". Z jakiejś przyczyny wolisz pojmować to w kategoriach władzy przez co rodzi się zazdrość. Tylko jesteś chyba bardziej zazdrosny o fantazje jakie dzieją się w Twojej głowie plus ich rozstrzygnięcie, a nie te realne, bo te przecież są domniemane, lecz z jakiegoś powodu traktujesz je jako pewnik :). To trochę tak jakbyś wyobraził sobie, że Twoja żona nie poszła do sklepu tylko na randkę z Twoim kolegą (fantazjujesz), więc na drugi dzień gniewasz się i na kolegę i na swoją żonę... to coś w ten deseń. Oddziel fantazję zbyt ingerującą i mieszającą się z Twoim lękiem od realności...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
"Pamiętaj też, że to iż żona uznała, że ten lekarz jest profesjonalny i zawiodła się, to nie znaczy że każda kobieta się zawiedzie. To jedynie odczucie Twojej żony, nie można tu uogólniać " - miałam na myśli, że żona zawiodła się, gdyż rozpadł się jej wyobrażony fantazyjny obraz kompetentnego lekarza. Dopóki utrzymywał się obraz tej osoby, bo np nie miała większych wpadek - to było ok. Ale w momencie owego incydentu klapa kompletna... To też wszystko na fantazjach budowane, zresztą sporo naszych osądów ma bazę w naszych wyobrażeniach o czymś czy o kimś. Wyobraź sobie, że masz fantazję, iż lekarze stomatolodzy to sadyści - efekt: niechętnie pójdziesz do stomatologa i będziesz unikał wizyt dopóki owa fantazja nie zostanie zakłócona przez jakiś czynnik, który spowoduje zmianę jej wartości z negatywnej na bardziej pozytywną...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem...
''A ja mam wrażenie, że zwyczajnie przemawiają przez Ciebie Twoje własne projekcje na temat tego, co lekarz robi w gabinecie z pacjentką... Bardzo daleko posunięte masz fantazje nt. takiego zajścia jakim jest badanie ginekologiczne.'' no masz wrazenie. bo ja wiem jak takie badanie wyglada i wiem, ze tam sie nic nadzwyczajnego nie dzieje. zawsze tak uwazalem i NIGDY wizyty mojej zony nie powodowaly u mnie zazdrosci (gdzie tak napisalem????). lekarz jak kazdy inny i trzeba do niego chodzic - takie mialem podejscie. zdanie zmienilem dopiero po 'zajsciu' bo to lekarz dal mi powod do myslenia inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Nie chodziło mi tu o to że czegoś nie napisałeś... ale o to jaki wydźwięk miało Twoje pisanie :). To była tylko moja sugestia nt. tego co być może nie do końca jest Ci bliskie a co kryje się między wierszami...mimochodem wiele informacji przekazujesz. Pytanie tylko czy jesteś w stanie przyjąć, że pisanie o władzy to także pewna zazdrość czy złość z tego powodu... Tymczasem jeśli ktoś pisze o władzy, której na krótko jest pozbawiony (a więc traci pewne poczucie kontroli, które z władzą się ściśle wiąże) to o czym pisze? Jakie uczucia to wywołuje?? Twoja wypowiedź ma dla mnie nieco głębszy wyraz :). Pisząc o projekcjach nie miałam na myśli tego, by kwestionować całe zajście (wiem, że w istocie nastąpiło) lecz by uzmysłowić Ci, że Ty będąc poza gabinetem masz takie a nie inne przeżycia i one kształtować mogą całe podejście do sprawy. Jeśli zaś lekarz tak bardzo wpłynął na Twoje zdanie i odmienił totalnie punkt widzenia, czyli jednak myślałeś już wcześniej o tej sytuacji jako podejrzanej, czyż nie?? To trochę trudne by Ci to wytłumaczyć...Mój wniosek odnośnie zazdrości wysnułam z klimatu Twoich wypowiedzi, że być może ta chwila sam na sam to chwila zazdrości-zawiści o kobietę, z którą nie możesz być w tej chwili badania, a może też zazdrość, że ktoś (lekarz) odsuwa Cię od poczucia kontroli (owej władzy) wypraszając Cię na korytarz... Nie poddaję w wątpliwość całego zajścia, więc nie traktuj tego jak ataku :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem....
zazdrosny nigdy nie bylem bo nigdy mnie nie interesowalo co sie dzieje w srodku...tzn. wiedzialem dokladnie, ze jest badanie, na czym polega i tyle. wierz mi naleze do ludzi ktorzy od razu mowia co mysla gdy im cos nie pasuje - na pewno powiedzialbym cos wczesniej. co do kontrolowania sytuacji to fakt lubie miec wszystko pod kontrola i byc u 'wladzy' - troche zepsula mnie pewnie moja praca no ale coz nikt nie jest doskonaly. co do samego wyrzucania na korytarz to jeszcze nikt nigdy mnie nie wyrzucil i nie zanosi sie zeby to sie stalo. znamy swoje prawa w gabinecie i mozesz mi wierzyc ze tak jak kazdy generalnie boi sie lekarza (syndrom bialego fartucha) to tak naprawde wystarczy 1 ostre slowo i lekarzom miekna nozki. po tamtym incydencie zdarzyl sie tylko delikantny podobny ale wystarczylo moje spojrzenie na lekarza i slowa 'nie ma takiej opcji' i lekarz wymiekl i nie 'drazyl' tematu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Stazystki psychoterapii Piszesz do "ja odpowiem..." o "...chwili zazdrości-zawiści o kobietę, z którą nie może być w tej chwili badania..." Czy mozesz nam - mezczyznom i mezom naszych zon - napisac cos o "zazdrości-zawiści o kobietę..." prezentowanej przez wielu ginekologow. Czy taka postawa mezczyzn ginekologow manifestuje sie w obrebie wspomnianych wyzej przez "ja odpowiem..." 15%. czy raczej pozostalych 85% Z gory dziekuje. 27.11 doszlo do nieporozumienia w kwestii dwoch "subtelnosci". Dostrzegla to Mariaanna11 i za jej interwencje, niniejszym, bardzo dziekuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem....
Czlowiek.... stazystka na poczatku widac bylo, ze odnosi sie do wszystkiego ze zdrowym dystansem. teraz ton jej wypowiedzi zmierza w kierunku tych kobiet ktore w zyciu zlego slowa nie powiedza na swojego: delikatnego, przemilego, wspanialego (i obowziazkowo mlodego) pana ginekologa. zaczyna przekrecac fakty: ze bylem zazdrosny o wizyty zony, ze fantazjuje na temat tego co dzieje sie w gabinecie. nigdy nie bylem zazdrosny. nawet mnie nie interesowalo kiedy zona miala wizyty a jak juz wiedzialem ze byla to tylko sie pytalem czy wszystko ok. taki byl moj wklad w jej wizyty. co do tego jak badanie wyglada nie musze fantazjowac i czegos sobie wymyslac bo nie raz juz widzialem jak moja zona jest badana i nie przezywam w zwiazku z tym zadnej traumy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja odpowiem... Niestety - zgadzam sie z Toba. Jednoczesnie probuje namowic Stazystke psychologii do powrotu na nasza strone :) W opisanym sporze Wy byliscie podmiotami i po Waszej stronie bylo prawo. Co mozna do tego dodac? Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anooretl
ja odpowiem W pełni rozumiem, że straciliście zaufanie do tego lekarza. A co dokładnie powiedział dlaczego masz wyjść? Ale z tym, że w szpitalu lekarzom nie przeszkadza jak inni patrzą im na ręce, to już uważam że inna historia, bo lekarz w szpitalu nie jest "u siebie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
"ja odpowiem.... Czlowiek.... stazystka na poczatku widac bylo, ze odnosi sie do wszystkiego ze zdrowym dystansem. teraz ton jej wypowiedzi zmierza w kierunku tych kobiet ktore w zyciu zlego slowa nie powiedza na swojego: delikatnego, przemilego, wspanialego (i obowziazkowo mlodego) pana ginekologa" - ewidentnie nie rozumiesz moich słów. Staram się nie opowiadać po którejś ze stron, tylko jak dyskusja głosi staram się odnieść do każdego stanowiska a jak widać tutaj główne wątki oscylują wokół wielu spraw naraz. Zresztą... w Internecie można być mistrzem łapania za słówka czy też przekręcania słów... :). "Zaczyna przekrecac fakty: ze bylem zazdrosny o wizyty zony, ze fantazjuje na temat tego co dzieje sie w gabinecie. nigdy nie bylem zazdrosny. nawet mnie nie interesowalo kiedy zona miala wizyty a jak juz wiedzialem ze byla to tylko sie pytalem czy wszystko ok. taki byl moj wklad w jej wizyty" - a gdzie przekręcanie faktów? Odpowiedz mi na jedno proste acz zasadnicze pytanie: czy jeśli idziesz do lekarza i pokazujesz mu że boli cię tu (np: brzuch) to czy muszą paść odpowiednie słowa "klucze" by lekarz domyślił się co Ci dolega...? By mógł nazwać to co odczuwasz, nadać temu jakąś formę?? Czy można wyciągać wnioski mimo, iż ktoś czegoś nie napisał?? Nie zarzucaj mi więc przekręcania faktów bo to nie ta kategoria :). Przypadek z życia... kiedy przychodzi do mnie pacjent i milczymy połowę sesji, nie muszę usłyszeć od pacjenta wszystkiego co się dzieje by poczuć, że faktycznie coś jest na rzeczy skoro klimat jest taki a nie inny... Pojmujesz ową przenośnię? Tymczasem ukazuję tylko co mogło się w Tobie samym zadziać, skoro tak bardzo zaprząta Ci głowę ta sytuacja z żoną i jej odczuciami, czy kwestia dyskutowanego tu wypraszania z gabinetu. To nie kwestia przekręcania faktów, więc zmień myślenie z atakującego na bardziej wglądowe :). Bardzo obficie wspominałeś o władzy, cytuję: "co do kontrolowania sytuacji to fakt lubie miec wszystko pod kontrola i byc u 'wladzy' " - w moim odczuciu (aczkolwiek to jest moja interpretacja i to zawsze podkreślam) ktoś Cię tej władzy pozbawił; skoro lubisz być u władzy rodzą się emocje, że ktoś może Twojej kobiecie jakąś krzywdę wyrządzać (wniosek wolny a nie przeistoczenie faktów) a więc chwilowo mieć nad nią władzę... jednym z odczuć może być zazdrość lub zawiść. Gdyby emocje nie dochodziły do głosu, nie napisałbyś tego co napisałeś nt. całego zajścia... czyli jakieś uczucia się w Tobie rodzą i bynajmniej nie są Ci obojętne - ja jedynie staram się odnieść do Twoich słów, nie traktując więc tego jako ataku :). "co do tego jak badanie wyglada nie musze fantazjowac i czegos sobie wymyslac bo nie raz juz widzialem jak moja zona jest badana i nie przezywam w zwiazku z tym zadnej traumy" - mój klient też wie jak wygląda wizyta u dentysty a mimo to nieświadomie fantazjuje na ten temat i odczuwa różne emocje z tego powodu... równie często też zaprzecza, że wcale się nie boi... ale to tak na marginesie. Do: czlowiekzdrowymoralnie - ja wciąż tu jestem :)). Nie trzeba namawiać mnie do powrotu skoro nie odeszłam ;p. Bacznie przyglądam się dyskusji. Wspomniałeś o takiej kwestii: "Czy mozesz nam - mezczyznom i mezom naszych zon - napisac cos o "zazdrości-zawiści o kobietę..." prezentowanej przez wielu ginekologow" - i tu jest pewne przekręcenie tego co napisałam... nie pisałam nic nt. tego, że ginekolodzy prezentują owe postawy. Raz jeszcze uważnie przeczytaj mój post do "ja odpowiem" zanim wyciągniesz z kontekstu zdanie. Co do samej zawiści i zazdrości oraz poczucia władzy... jest taki proces w którym facet jest zazdrosny o kobietę, która "współnależy" do niego (współnależeć w sensie, tworzy z nią związek). Jeśli jest wypraszany z gabinetu lub ktoś poddaje w wątpliwość słuszność jego obecności przy badaniu...reagować może złością, buntem, agresją na pozbawienie go owej władzy i kontroli (IMHO faceci nie lubią jej tracić)...albo wprost powie, że mu to nie pasi, ale przełknie żabę i będzie się pod gabinetem masochizował z powodu tego, iż nie miał odwagi sprzeciwić się (ale "ja odpowiem" ta sytuacja nie dotyczy akurat, bo jak było napisane odezwał się w tej sprawie) lub też masochizm z powodu różnorodnych fantazji jakie przychodzą do głowy. Zawiść i zazdrość o której wspomniałam związane są tu z fantazjami...a nie z faktami... kiedy facet wyobraża sobie, że kobietę na chwilę ma ktoś inny (ginekolog) i może robić z nią różne rzeczy... tutaj jest pole dla pewnej nuty zazdrości czy chwilowej utraty kontroli. Oczywiście to zależy też jak daleko owa fantazja się posuwa :). Nie traktujcie więc aż tak dosłownie moich słów, są raczej pewnymi metaforami i symbolizmami :). Proszę też nie wyciągać słów z kontekstu... Być może ktoś będzie w stanie zreflektować nt. tego co napisałam w sensie bardziej symbolicznym :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anorettt....
'A co dokładnie powiedział dlaczego masz wyjść?' jak zona wstala zeby isc sie rozebrac i wejsc na fotel zona sama powiedziala do mnie 'no chodz'. ja wstalem a lekarz od razu 'ja sie na to nie zgadzam'. - na co sie pan nie zgadza? -zeby pan tu byl - a dlaczego? nic nie powiedzial i zwrocil sie do zony: - co pani chce mezowi pokazywac? zona patrzy na niego jak na zjawisko i mowi 'nic' to on dalej do mnie: - co pan tu chce ogladac wszystko pan moze sobie w domu zobaczyc ja dalej twardo: ze nic i tak stalismy (ale twardo) chwile i wtedy wymiekl i powiedzial sucho: 'prosze' po badaniu rzucil jeszcze: 'ale zony to panu tu zbadac nie dam to sobie moze pan sam w domu zrobic' - ja znajac swoja wybuchowosc zagryzlem zeby i siedze cicho. przegryzlem to jakos przez chwile..... po paru dniach nie wytrzymalem i pogadalem sobie z tym panem sam na sam....w juz 'moim stylu' przepraszal potem moja zone przez swojego brata 'jesli poczula sie urazona' - tak sie przestraszyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do Stazystki psychoterapii Napisalas: "Wspomniałeś o takiej kwestii: "Czy mozesz nam - mezczyznom i mezom naszych zon - napisac cos o "zazdrości-zawiści o kobietę..." prezentowanej przez wielu ginekologow" - i tu jest pewne przekręcenie tego co napisałam... nie pisałam nic nt. tego, że ginekolodzy prezentują owe postawy." Alez... zrozumialem Ciebie bardzo dokladnie :) Wlasnie dlatego prosze o kilka slow na temat "zazdrości-zawiści" ujawnianej przez mezczyzn ginekologow. Piszesz dalej: "...reagować może złością, buntem, agresją na pozbawienie go owej władzy i kontroli (IMHO faceci nie lubią jej tracić)..." Dokladnie tak to wyglada... tyle ze... opisujac hipotetyczne (!!!) emocje "ja odpowiem...", opisalas - tak to widze - oczywiste emocje ginekologa. Mysle, ze postawy mozna podzielic na uprawnione i nieuprawnione. Mezczyzna zazdrosny o swoja partnerke, to najczesciej mezczyzna stajacy (lepiej lub gorzej) na strazy zwiazku. Ginekolog zazdrosny o swoja pacjentke, broniacy swojego samczego terytorium, to zwykly popapraniec... :) I jeszcze jedno... Mimowolnie zestawiajac postawy mezow i ginekologow ich zon - chyba obrazamy tych pierwszych. Lekarz, ktory nie rozumie "umocowania" pertnera swojej pacjentki, to zwykly konowal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stażystko psychologii, cenię Twój wkład w dyskusję, ale interpretując zazdrość męża o badanie żony przez gin faceta trochę, moim zdaniem, przekombinowałaś. Mam na myśli te wywody o fantazjowaniu, że wyobrażamy sobie my mężowie, że Bóg wie, co się tam dzieje. Jestem zazdrosny w takich przypadkach i wcale nie mam jakichś urojeń, projekcji. Moim zdaniem najlepiej nasze zmieszanie zdefiniował już dawno (w innym topiku) Popieprzony - chodzi o naruszenie wspólnej intymności. Co sądzisz o tym, że jak ludzie są sobie bliscy, to odczuwają intymność jako coś wspólnego. Jest tu jakieś rozerwanie czegoś bardzo delikatnego w gruncie rzeczy. Odczucia faceta zazdrosnego o gina porównałbym, jeżeli już, zachowując oczywiście wszystkie proporcje, do odczuć mężczyzny, którego partnerka została zgwałcona: upokorzenie, bezsilność, jakieś takie poczucie zgnojenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
III program PR... Zacytuje, z pamieci, krotki fragment rozmowy prowadzacego z przewodniczacym Ogolnopolskiego Zwiazku Zawodowego Lekarzy: - Podobno pacjenci juz maja problemy z realizacja recept - Nie wiem nic na ten temat... - Czyzby? - Nie wiem, nie wiem, nie interesowalem sie tym... Ten krotki dialog dedykuja wszystkim tym, ktorzy twierdza, ze pacjentki ginekologii powinny poswiecic swoje poczucie godnosci dla... wygody lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×