Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zakłopotana22

Badanie ginekologiczne w obecnośći kilku lekarzy lub studentów

Polecane posty

Gość anooretl
Po przeczytaniu Twojego dialogu z lekarzem stwierdzam, że był on dziwny, zarówno to co Ty mówiłeś, jak też to co ten ginekolog... Ale nie podejrzewała bym tutaj od razu w 100 % jakieś złej woli lekarza, to chyba zbyt daleko idące wnioski...Uważam że to bardzo prawdopodobne, że po prostu nie przywykł do takiej sytuacji, to było dla niego zaskoczeniem, a wtedy reakcje mogą być dziwne, nie zawsze właściwe...Człowiek żeby za dużo nad wszystkim nie myśleć, działa schematami, a jak nagle coś się z tego schematu wyłamuje, to jest konsternacja, przynajmniej na początku...No i lekarze, to już typowo działają schematami, szablonami działań, takie i takie objawy, to robimy to i to, a jak jest jakiś mniej podręcznikowy przypadek, to nie raz i bardzo doświadczeni lekarze długo się zastanawiają, konsultują... A tak już z mojej subiektywnej perspektywy, to jakoś nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, że kobieta idzie na rutynową wizytę do ginekologa, a jej facet stoi za plecami lekarze i patrzy, co on robi...co nie zmienia tego, że pacjentka ma do tego prawo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Do: człowiek... "Dokladnie tak to wyglada... tyle ze... opisujac hipotetyczne (!!!) emocje "ja odpowiem...", opisalas - tak to widze - oczywiste emocje ginekologa" Chyba jednak nie do końca dobrze to pojmujesz... celem mojego wywodu było skoncentrowanie się na odczuciach "ja odpowiem" a nie na odczuciach ginekologa, gdyż to nie jego żona jest w gabinecie... To się dopiero nazywa manipulacja faktami... którą mnie zarzucono a tymczasem proszę...na efekty nie trzeba długo czekać ;p :). Zazdrości i zawiści nie zrozumie ten, kto nie jest w stanie się z tymi uczuciami skonfrontować... codo przekombinowania... ktoś wspomniał, że czuje zazdrość i że żadna to projekcja... no więc jednak można ją odczuwać i nie zaprzeczać jej :). Łapanie za słówka wychodzi nam wyśmienicie... ;p.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Artonis.
Hm miałem już zapytać czemu pisza tu osoby -nie kobiety a faceci i panie które jak sądzę nie miały przykrych doświadczeń z ginami . Ale zafrapowała mnie historia pana "ja odpowiem' .Konkretnie historia porodu. Ja jezscze nie rodziłem z partnerką .Ponieważ jednak sprawy medyczne są mi dość bliskie i zawsze miałem sporo wiedzy w temacie zainteresował mnie ten topik.Powody głębsze -kiedy indziej .Na razie powiem tyle że rozważając jak mam się zachować uczestnicząc w porodzie zastanowił mnie wątek studentów..jak bym się wtedy zachował ....Tj gdy obce osoby uczestniczą w taki intymnym momencie... Pan który tu pisze miał prościej bo STUDENTKI (swoja drogą czy pan/pani zgodziliście się na i ch obecnosć jak sie zachowywały czy dobrze je wspominacie -prosiłbym o parę słów to dla mnie ważne)to kobiety...a nie faceci studenci. Ale zszokował mnie wątek tych z pogotowia (a może to rat med ?/ ) przyznam że już te ich ciuchy o których pan pisał-przecież to pogwałcenie norm sanitarnych istotnych na porodówce... Czy byli to panowie czy panie ? Czy tylko weszli i pogadali czy asystowali przy porodzie ? To dość szokująca sprawa dlatego myślę że istotne jest tego naświetlenie .I jeszcze -czy było to dawno czy współcześnie ?. Przypomina mi to pewną historię stąd pytam. Przepraszam za off top ale myślę że to ważna sprawa stąd pytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Stazystki psychologii Zaluje, lecz przyjmuje to do wiadomosci - nie chcesz sie skoncentrowac na odczuciach ginekologa. Jednoczesnie wyrazam nadzieje, ze korporacyjna solidarnosc nie jest tego przyczyna. I przypominam, ze spore grono osob poklada w Tobie nadzieje na przyszlosc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Artonis.
Sporo czasu spędziłem także jako domownik z studentami medycyny powiem wam coś .Nie tylko ginekologia ma podteksty.. Weźcie niewinne badania osłuchowe czy też kardiologiczne ..kojarzycie ? Czy aby zawsze trzeba wtedy kobietę pozbawiać stanika ? Można nie ale ..powiem że takie badania dla mioch kolegów to był miód -malina .ZAWSZE rozbierali pacjentki . Płaszczyk nauki ale powiem że do dziś pamiętam ich miny jako opowiadali swoje szpitalne wrażenia ... Skonfrontowałem to z opiniami koleżanek pielęgniarek i literarurą . Macie racje z tą dominacją -musi to być fajne samcze uczucie jak 21-22 letni chlopak KAŻE rozebrać się kobiecie do toplessu...Wtedy tego nie łapałem teraz po paru latach pewne rzeczy bardziej do mnie docierają .I przyznam hm ....widzę więcej podtekstów. NP. EKG-stanik można odchylić serce jest z jednej strony -moi znajomi wymagali "dla dokładności" zdjęcia góry zupełnie ... Osłuchiwanie -to samo -charakterstyczne że gł panowie każą obnażać piersi pacjentkom (opinia pielęgniarek). Echo serca podobno rozebranie z góry bardziej tu jest uzasadnione ale czy nie można czymś pacjentki przykryć -studenci nieraz w 6 osób siedzą wtedy nad gołą od pasa w góre kobietą -słyszałem relacje .... Najciekawsze dla moich kolegów były tzw czyste dyżury -u lekarza med pracy albo przy badaniach sportowych- sporo atrakcyjnych kobiet .... Znam co najmniej jednego który nabijał sie z pań które wstydziły się przy nim zdjąć stanik .Zwł koło 40-45-50 lat tak w wieku wtedy jego i mojej mamy -znam tego typa dobrze... To samio przy diagnostyce obrazowej -najciekawsze na dyżurach rtg (banalne prześwietlenia ) było ile lasek zobaczą dziś topless....Ten mój znajomy opisywał jak jedna pani "się pluła " czy przy dodatkowym panu musi zdejmować biustonosz.... Niestety to co piszę to prawda .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Do: czlowiekzdrowymoralnie "Zaluje, lecz przyjmuje to do wiadomosci - nie chcesz sie skoncentrowac na odczuciach ginekologa. Jednoczesnie wyrazam nadzieje, ze korporacyjna solidarnosc nie jest tego przyczyna. I przypominam, ze spore grono osob poklada w Tobie nadzieje na przyszlosc". Jak najbardziej i na aspekcie uczuć ginekologa i jego projekcji też się możemy skupić, ale trudno mi opisywać kilka wątków na raz, więc po kolei :). Przemyślę i ugryzę problem także od strony 'ginekologicznych uczuć' (tak to nazwijmy). Co do korporacyjnej solidarności, to nie do mnie... staram się (może czasem tego nie widać ) zająć stanowisko w każdej ze stron, tylko zajmowanie stanowiska i bycie że tak powiem neutralną wiąże się z chwilowym objęciem pewnej strony w tych tłumaczeniach celem poczynienia pewnego zestawienia - nie sposób skupiać się na wszystkim. Tymczasem w kwestii ginekologa jak najbardziej się wypowiem, tylko przemyślę... myślę, że owa propozycja jest jak najbardziej na czasie... Miałam w planie także ją poruszyć tylko 100 srok za ogon nie umiem ciągnąć :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Artonis, niestety masz rację - zdarzają się tak karygodne nadużycia w chwili badań, a przecież dobrze wiemy, że większość takich badań nie wymaga aż takiego negliżu. Sama doświadczyłam EKG z potrzebą całkowitego obnażenia się do pasa - czemu miało to służyć, sama sobie odpowiedziałam dość szybko. Niestety na niewiele się zdał mój protest, miałam wtedy może z 20 lat. Tymczasem, co niektórzy lekarze dyskrecją i poszanowaniem intymności nie grzeszą. Niestety wiele kobiet skarży się na to, że czasami totalnie nie wiedzą dlaczego lekarz karze aż tak bardzo się rozbierać... przecież nie wymagają tego medyczne procedury, nie ma też wskazań, że przy wykonywaniu przykładowo podstawowego świadczenia, jakim jest osłuchiwanie czy EKG, pacjentka musi mieć gołą klatkę piersiową i obnażony biust... I nie tłumaczy tego (moim zdaniem) chęć dokładnego zbadania. Można badać dokładnie jednocześnie zachowując ów komfort psychiczny pacjenta podczas badania. Z relacji znajomej wiem, iż będąc kiedyś w szpitalu miała zakładany cewnik w gabinecie zabiegowym. Pech chciał, że tuż przy zabiegowym mieściła się izolatka, w której to była szyba skierowana prosto na kozetkę dla pacjenta tj. na zabiegowy (dla pielęgniarek owa szyba była celem kontroli sytuacji w izolatce)... Nie muszę objaśniać dalszego ciągu zdarzeń. Tymczasem sama miałam ową wątpliwą przyjemność być na tymże oddziale i także w owym zabiegowym... na szczęście bez specjalnych widoków i sensacji dla "lokatorów" izolatki... Zgadzam się, że zawód ginekologa to nie jeden, któremu przyświecają pewne możliwości "legalnego" podglądania pod płaszczykiem świadczenia medycznego. Chociaż nadal trzeba przyznać, że ginekologia przoduje i jest najbardziej inwazyjna w kwestii intymności pacjentek... :/.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trzy_grosze
Dyskusja ciekawa, pozwolę sobie odnieść się do 2 wątków. Jakos tak się składało, że zawsze leczyły mnie kobiety i do osłuchiwania nie trzeba było ściągać stanika. Jednak nie rozumiem, w jaki sposób wykonać EKG mając ta część garderoby na sobie. Ostatnie takie badania mialam wykonywane z 10 lat temu ale pamiętam, że miejsca, gdzie były przypinane elektrody były smarowane jakimś żelem, po fakcie trzeba było się z tego wytrzeć. W takim przypadku stanik jest przeszkodą i dodatkowo może sie ubrudzić. Ktos tutaj pisał o asystentce ginekologa, mnie jako badanej taka dodatkowa osoba by wręcz przeszkadzała i powodowała wiekszy stres. Byc może na zachodzie sprawdza sie to rozwiązanie ale tam pacjentka ma zapewniony komfort, oprócz obowiązkowych fartuszków do badania jest przykrywana "prześcieradłem" no i przygotowuje się do badania na osobności. Ja musze się rozbierać przy lekarzu, intymnośc jest o tyle zachowana że nikt podczas badania nie wchodzi ale nie czuję się komfortowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem....
Artonis. co do twoich pytan to gdy zona trafila na porodowke polozna spytala sie czy moga asystowac 2 osoby (studenci). zona tylko spytala sie czy to sa kobiety i sie zgodzila. studentki pomagaly i dzielnie asystowaly. za kazdym razem gdy polozna badala zone pytala sie rowniez czy studentki tez moga zbadac. i tu niemile zaskoczenie... studetnki milo i grzecznie a polozna wymadrzala sie i wyzywala je, ze 'to nie tak sie bada, ze zle oceniaja rozwarcie' itp. studentki zmieszane itp. wydaje mi sie ze gdyby mnie nie bylo w tym czasie przy zonie to jeszcze bardziej by im sie 'oberwalo'. co do osob z 'pogotowia' to byli to faktycznie ratownicy medyczni. o dziwo to pani ratownik pokazala mi gdzie jest pilka i przyrzady do masowania plecow (zona miala straszne bole z krzyza). sam porod raczej wspominam ok - jestem odporny na widoki i nie przeszkadzal mi widok krocza cietego nozyczkami, rodzenie lozyska i dluuugie szycie przez lekarza gin. w zadnym momencie nie czulem sie jako osoba zbedna jak i rowniez nikt nie probowal mnie wypraszac - co wydawaloby mi sie conajmniej dziwne. polozne cos tam wspominaly ze moze nie powinienem ogladac takich rzeczy ale jak wspomnialem ja odporny jestem i nie odbilo sie to w zaden sposob negatywnie na mojej psychice. ba nawet bardziej doceniam zone za jej trud i rozumiem dlaczego nie chce sie zgodzic na drugie dziecko. po porodzie przy porannym obchodzie byly male zgrzyty gdy jedna ze studentek asystujacych lekarzom wytknela zone palcem i powiedziala 'to jest ta pani ktora nie chce karmic piersia' - myslalem, ze zona ja zamorduje (wiadomo polska = laktacyjny terroryzm). porod byl 3 lata temu w gdansku wiec nie w takich jeszcze 'odleglych' czasach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Artonis.
Dziękuje panu "ja odpowiem "za odpisanie . To było dla mnie ważne także dla tego że mnie pana wypowiedź trochę uspokoiła. Chcę sie do tego momentu przygotować i w razie jakichś sytuacji nazdwyczajnych zachować spokojnie ale stanowczo.Zapytałem czy pana poród był dawno bo zanm kilka bulwersujących historii okołoporodowych pokrewnych tyematowi topiku dodam że slyszałem to z pierwszej ręki.Myslę że studenki kobiety też bym wtedy ścierpiał gorzej z facetami... Ale wracając do tych ratowników to -zaniepokoił mnie brak odzieży ochronnej o czym pan wspominał -to pogwałcenie pewnych procedur.I jeszcze a propos zapytam pana jeszcze-czy obydwoje to były kobiety ? (jeżeli tak to jeszcze do przełknięcia) no i czy asystowali(ły) porodowi do końca tj czy wszystko widzieli łącznie z fazą parcia ?-to już by mnie się mniej podobało... Dziękuje za opis tego co robiły studentki -(omc lekarki czy przyszłe położne ?/)to że pana obecnośc była dla żony dobroczynna potwierdza to co słyszałem i o czym teraz czytam... P.S. gratuluje dzielnej żony panu stanowczości i mam nadzieje że z dzieckiem wszystko dobrze. Aha czy też miała pana żona upokarzajace obchody połogowe tj z zgrają studentów ? Moja siostra coś takiego przeszła .Rodziła w 2008. P.S.2 Drogie panie dokończę to co wpisałem wczoraj-z wypowiedzi pani stażystki wynika że rozebrano ja do toplessu w celach nie do końca medycznych -tylko dla oczu lekarza czy i studenterii ? Czy lekarz robil jakieś dwuznaczne uwagi ? Pytam bo chcę uczulić was panie na facetów studentów lat I-III to wtedy są najbardziej napaleni i najgłupsze reczy mają w głowach . Sam jako men wiem co dużo testosteronu -apogeum tego jest gdzieś ok20 roku życia robi z psychiką .Białe kitle tych praktykantów tylko maskuja nabuzowanych hormonami młodych facetów bo to przede wszystkim są FACECI z wszelkimi tego atrybutami a dopiero potem studenci..smutna prawda ale poznałem to środowisko dobrze.. Dlatego na V czy VI roku-gdy są na ginekologii- są trochę juz ogładzeni ale wcześniej poza tym że też sie wkręcają(nie dokońca legalnie) na badania gino - i to na długo przed V rokiem kiedy mają to w programie (przykłady mogę podać )to do pozamedycznych celów wykorzystują choćby poczciwą kardiologię .Wręcz jeden z kolegów ze śmiechem powiedział że jest to a zwł. badania wysiłkowe sportsmenek praca dla "miłośników piersi ". ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja odpowiem...
artonis.. co do ratownikow to jedna na pewno byla kobieta. drugiej osoby po prostu nie pamietam. nie wiem tez kiedy wyszli. wygladalo ze bardziej wpadli do poloznej 'na kawe'. zagladac za duzo nie zagladali. pamietam ich tylko ze gadali z polozna gdy ta wypisywala jakies papiery. zreszta nie dziwie sie kobietom rodzacym, ze 'im wszystko jedno' bo ja sam bylem tak wszystkim przejety, ze nie zwracalem uwagi na to co dzieje sie wokol. pewna znieczulica personelu na 'widoki' tez dala o sobie znac. wierz mi lekarz ktory przyszedl zabrac coreczke do sprawdzenia po porodzie wcale nie interesowal sie tym co moja zona ma miedzy nogami a nie musze chyba opisywac jak wyglada krocze drobnej kobitki, naciete nozyczkami przez ktore przeszlo 'cos' o masie 4kg - nie ma to nic wspolnego z erotyka - takze spokojnie. co do obchodow... no tu jest dokladnie tak jak opisujesz. grupa lekarzy i studentow chodza i ogladaja krocza. KOMPLETNIE jest to niepotrzebne. moja zona byla uczulona na szwy. wdalo sie zakazenie - czy myslisz ze ktos to zauwazyl??? dopiero gdy zabralem zone do chirurga ten zlapal sie za glowe, szybko usunal szwy i byla na zastrzykach przez kilkanascie dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po dłuższej przerwie przyłączam się do dyskusji - tytułem wstępu poniżej cytuję mój własny, pierwszy na tym wątku post: "cytat z forum studentów medycyny, sprawozdania z praktyk: student II roku "były i b a d a n k a ginekologiczne...", zwierzenia innego, nie wiem który rok "ginekologia, bardzo miła atmosfera (...) można badać prawie wszystkie pacjentki, poza tym, które chodzą na prywatne wizyty do profesorów(!!!)", kolejny "ginekologia na VI roku, czysta rozpusta " - uśmiech w ostatnim cytacie oczywiście studenta, nie mój. to tyle jeśli chodzi o profesjonalny stosunek studentów do pacjentek. myślę, że nie trzeba tu komentarza. z moich własnych doświadczeń - student medycyny który udzielał mi lata temu korepetycji z angielskiego kiedyś zaraz po moim przyjściu rozanielony podzielił się ze mną jakże miłą nowiną: "wiesz, mieliśmy dzisiaj taki super dzień, badaliśmy piersi wszystkim pacjentkom na ginekologii..." nic dodać nic ująć." muszę przyznać,że pisząc to, miałam nadzieję, że te chore wypowiedzi są jednak jakimś wyjątkiem i może niepotrzebnie się aż tak denerwuję. .. jednak po lekturze wpisów ze stron 23-25 stwierdziłam, że jest gorzej niż przypuszczałam.przypomniało mi się przy tym, że lekarza(innego, niż cytowany), który z zachwytem przyjął okazję do "badania piersi wszystkim pacjentkom na oddziale" spotkałam potem jeszcze raz - był to lekarz psychiatra (nie mój:)), który z rozrzewnieniem wspominał ten dzień po 13 latach od ukończenia studiów....oraz relacje moich dwóch koleżanek, które u lekarza rodzinnego zostały - podczas wizyty jednorazowej z powodu nieobecności ich lekarek- kobiet, które jakoś nie widziały takiej potrzeby - o zdjęcie stanika. jedna z nich zgodziła się i opisywała mi, jak ten lekarz się "czerwienił" osłuchując ją. druga nie zgodziła się, pytając "po co mam zdejmować stanik?" - nie uzyskała odpowiedzi, lekarz zmieszał się i zbadał ją w staniku. myślę, że, jak w którymś wątku słusznie pisała stażystka psychoterapii, nie da się nigdy oddzielić do końca wątku seksualnego w badaniach lekarskich od czysto lekarskiego...już chociażby dlatego (pomijając nawet kwestie poczucia samczej władze i inne), że wiele badanych kobiet jest młodych, ładnych i po prostu - pomimo białych kitli lekarzy - mężczyznom przyjemnie jest je oglądać nago. w sumie, to nawet byłoby dziwne, gdyby było inaczej. i dlatego, jak pisze inny uczestnik forum, w cywilizowanych krajach robi się wszystko, aby maksymalnie wykluczyć takie pozamedyczne aspekty badań....a u nas - nadal robi się wszytko, żeby te miłe atrakcje adeptom medycyny zapewnić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety... Mariaanno11 Chyba ciagle widzimy jedynie czubek gory lodowej! Miejmy jednak nadzieje, ze ile uszczkniemy "dobrej zabawy" adeptom medycyny, tyle przybedzie respektu dla godnosci pacjentek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Artonis.
Dziękuję -panu za opis ! .Naprawdę to dla mnie cene .Tylko czy była to klinika czy zwykły szpital ? bo ja uważam że w drugim przypadku powinni byc bardziej "proszący '.Pisal pan że ważna była dla pana żony płeć praktykantek -my też na to zwrócimy uwagę choć kobieta nie zawsze sie równa poszanowanie pacjentki. Ja sam paradoksalnie(facet !) ze względu na swoje przygody z dzieciństwa gdy zostalem w ten czy inny sposób upokorzony w szpitalu(ale to na inne forum -patrz niżej)oraz to że ze zdumieniem odkryłem że większość bliskich mi kobiet miala "przygody" zgodne z tematem topiku jestem dość wrażliwy na kwestie jakie tu poruszacie.Ze względu na stan mojej drugiej polowy odwiedzam ostatnio fora zdrowotne - i tu odkrycie z kafeterii temacik "najbardziej upokarzajace badanie w życiu" -to tu na forum zdrowie i uroda .Zaszokowal mnie wpis autorki "Justynka1979ciąża" -czy to provo czy takie historie naprawdę mają miejsce ?!.Może sie ktoś wypowiedzieć? Sam moze tam kiedyś wrzucę swoja historię ale to off-top. Jeszcze coś wam dodam :znam panią po studium medycznym -kuzynka żony która sama jej kiedyś opowiedziała że po obserwacji zachowań praktykantów z jakimi sie zetknęła podczas swoich praktyk na porodówce w życiu nie chciała by przy niej ktoś taki był...w tym trudnym momencie. I jeszcze cos co mnie zadziwia -z forum mlodych mamuś .Kobiety są niezwykle układne b.wiele pisze że nie wygoni studentów "bo sie muszą uczyć itp " że tyle krocz sie naoglądaja etc..."że im będzie wszystko jedno ' itp... Co ciekawe moja miła zauważyła z innych wpisów że nieraz te układne w innych sytuacjach to istne zadziory.. Odstetek kobiet uległych mnie po prostu zadziwił -co szokujące nawet nie zwracają uwagi na płeć praktykantów .Wszyskto wam panie jedno? Nie dziwi mnie uleglosć w sytuacji rozwiniętej akcji pordowej ale ta którą na tamtym forum demonstrowały panie PRZED porodem na zimno bez czynnika przymusu czy stresu.Wiem z relacji że kobiety czasem zachodzi sie znienacka np moją ex wtedy nie ma wyboru. Tymczasem truizm -większość z nich (praktykantów)NIGDY nie będzie pracować na porodówce .np chirurg plastyczny czy ortopeda...to samo z pielęgniarkami..(od tego są położne). Do tego niektórzy nigdy lekarzami nie zostaną bo nie zdadzą.A nawet jeśli wyjdą z dyplomem to jak wujek kumpla (choć to bylo 15 lat temu) pójdą pracowac do biznesu-w tym przypadku do firmy medyczno -farmaceutycznej.Z kolei studia inne (piel poł ratmed) to niekiedy przechowalnie..a oni też maja mniej lub bardziej kontakt z intymnością.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Do: czlowiekzdrowymoralnie "Chyba ciagle widzimy jedynie czubek gory lodowej! Miejmy jednak nadzieje, ze ile uszczkniemy "dobrej zabawy" adeptom medycyny, tyle przybedzie respektu dla godnosci pacjentek". Fajne podsumowanie ;)).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedno uzupełnienie. O poszanowanie własnej godności muszą zadbać także same kobiety, to znaczy muszą naprawdę tego chcieć, a nie godzić się na swego rodzaju masochistyczno-ekshibicjonistyczną grę z lekarzem. Poniżej wklejam wypowiedź Justyny z innego topiku. Najpierw jej współczułem, potem zacząłem mieć wątpliwości, czy tu nie ma jednak jej winy także. A wnioski, jakie wyciąga Justyna z całej sprawy moim zdaniem mogą doprowadzić do tego, że dziecko będzie wychowywać bez męża: 16:16 [zgłoś do usunięcia] justynka1979ciąża ja aktualnie jestem w 7 miesiącu ciąży i muszę regularnie co dwa tygodnie meldować się u swojego ginekologa. Muszę przyznać, że pan doktor pomimo młodego wieku (ok 30 lat) jest bardzo dobrym specjalistą. Jednak jego największą wadą jest wymóg rozbierania się podczas każdej wizyty do stroju Ewy. pierwsze wizyty były dla mnie traumą, mąż nawet nalegał na zmianę lekarza, jednak dla mnie najważniejsze było dziecko i pomimo wstydu nadal leczyłem się u tego samego ginekologa. Podczas wizyty w piątym miesiącu pękły lody i rozbieranie przed lekarzem przestało być dla mnie wielkim problem, aczkolwiek nadal rumienię się w czasie badania. Przecież to badanie jest tylko dla mojego dobra. Wiadomo, że zdjęcie majtek jest podstawą badania ginekologicznego, natomiast zdjęcie stanika jest konieczne w celu osłuchania pacjentki ( jestem osłuchiwana podczas każdej wizyty), czasami też mam badanie piersi, pan doktor zawsze też zawsze dokona wszelkich pomiarów i dokona badania ginekologicznego. Cała wizyta zwykle trwa ok 30 minut z czego 20 minut paraduję na golasa. Nie jest to dla mnie przyjemne, ale trzeba zrozumieć, że zdrowie jest najważniejsze, a ginekolog też jest zwykłym facetem i nic na to nie poradzę, że wykorzysta swoją pozycje do obejrzenie mnie nago. Muszę również przyznać, że mój mąż jest strasznie zazdrosny o ginekologa, jednak musi z tym żyć ;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Artonis.
Hm wywołałem temat justyny podany w całości przez niclasa bo przyznam że czegoś tu nie rozumiem czy to : prowokacja prawda zniewolonej psychicznie kobiety prawda kobiety czerpiącej jakąś(chorą?! )przyjemność z traktowania jej przez lekarza...rzeczywiście jak pisze nicla mnie też jako amatorowi w kwestiach psychologii pachnie to sado-masochizmem...wprawdzie w wersji soft ale... Dodatkowy smaczek że lekrz jest młody -być może w moim wieku ...czyli jeszcze reagujący na nagość w wiadomy sposób.Może do tego fizycznie atrakcyjny ? Prosiłbym panią stażystkę tu pisującą o odniesienie się do tej sprawy -a jednocześnie spytam czytające ten temat kobiety -czy takie historie to jakieś ekstrema czy też częściej tak bywa tylko panie się wstydzicie opowiedzieć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzie co z wami
badanie giekologiczne w ciąży?! nie mogę uwierzyć że ktoś w to uwierzy?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzie co z wami
kart praw pacjenta mówi o tym jak powinna wyglądać obecność osób typu studenci podczas jakiejkolwiek wizyt lekarskiej... nie tylko tych nazwijmy je rozbieranych. czemu nie korzystacie ze swoich praw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ludzie co z wami
uff, muszę się sprostować, bo wpis o justynce po prostu wytrącił mnie z równowagi, napisałam szybciej niż pomyślałam :) jakos mi się tak przeczytało że tej justynce w 7 mcu ciąży (z jakimiś problemami chyba, skoro co dwa tygodnie wizyta) lekarz robi ginekologiczne badanie co dwa tygodnie... z tego co pamiętam zmoich ciąż, ciąz w rodzinie, to badanie gin było na początku (stwierdzające) a potem w okolicach porodu, lekarze prowadzący różni, ale podkreślali, że bez wyraźnej potrzeby nie gmera się ciężarnej, bo to niepotrzebne, są inne metody oceny czy wszysttko gra. trudno uwierzyć justynce raczej wygląda to na fantazję młodego chłopca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Wybaczcie ze nie piszę, trochę pogrzebowo u mnie ostatnimi czasy. Trochę mam zaległości na forum, ale jak znajdę mentalną chwilę, to powrócę. Tymczasem... Artonis, ustosunkowując się do Twego postu, może chodzić o pewien rytuał sado-maso, chociaż ja bym go raczej widziała w kwestii takiego ekshibicjonistycznego masochizmu osoby. Takiego podwójnego zaburzenia seksualnego, gdzie sytuacja wyzwalająca masochistyczną satysfakcję stanowi podgrzanie dodatkowo owej ekshibicji. Bo o co chodzi w maso? O podniecenie czerpane nie tylko z bycia obiektem ktoremu zadawany jest ból, ale też z bycia poniżanym czy krępowanym. Owym skrępowaniem, cierpieniem i poniżeniem (trzeba rozbrać się do naga) może być także owa sytuacja rozbierania sie w gabinecie. Dodatkowo ekshibicja jest jakby w podwójnej zależności. Rozbierając się osoba czerpie satysfakcję z faktu iż ktoś ogląda, rozbieranie dodatkowo "wzmacnia" fakt, iż trzeba być zniewolonym, rozebrać się zupełnie do naga a więc doświadczyć pewnego poniżenia... To jest skomplikowane połączenie bo w tych dwóch zaburzeniach mamy niejako odmienne pragnienia. Generalnie ekshibicjonista dąży do podbudowy swojej wartości poprzez obnażanie, czyli wiąże się to z podbudowywaniem poczucia własnej wartości poprzez odpowiedź innych na prezentację fizyczną ciała ekshibicjonisty (bez względu na to na jaki rodzaj reakcji ekshibicjonista się natknie), zaś masochizm w takiej postaci związany jest z kolei z niejako przeciwstawnym pragnieniem, tj. byciem poniżonym, a więc symbolicznym osłabieniem poczucia własnej wartości, dopuszczeniem do głosu fantazji, iż jestem godny by mnie poniżano, ba pragnę tego by dawano mi odczuć, że ktoś inny ma nade mną przewagę. To coś jak mieć chorobę afektywną dwubiegunową, gdzie raz dostajemy szaleńczego popędu, rozpędu i wpadamy w wir mega euforii i mamy myśli wielkościowe (prezentujemy swoje wyjątkowe wdzięki, omnipotencję i niezwykłą wartość) a z drugiej strony czujemy się nic nie warci, depresyjni a więc o obniżonej wartości w stosunku do własnej osoby (jako obiekt maso). Ciekawa sprawa z masochistycznym ekshibicjonizmem...nie niemożliwa do zaistnienia ale świadcząca może równie dobrze o pewnym rozszczepieniu osobowości na taką która chce być poniżana i na taką, która za wszelką cene dąży do podbudowy poprzez obnażanie się i uzyskiwanie dzięki temu wsparcia dla swojego kruchego poczucia "jestestwa". Tylko sęk w tym, że pomimo odmienności tych dwóch praktyk, chodzi nadal o jedno... O czerpanie satysfakcji czyli o sposób pobudzania się który pełni funkcjęmkompensacyjną czegoś glębszego, zmienia się tylko forma towarzyszących fantazji. Jedna osoba celem podbudowy własnej wartości może rzucić się w wir pracy, pokazywać się w wielu miejscach, bywać na salonach by w ten sposób walczyć z niską samooceną, a z drugiej ta sama osoba może robić z siebie ofiarę i też uzyskać podbudowę swojej własnej wartości poprzez zaprezentowanie siebie jako słabego, potrzebującego wsparcia, poprzez syndrom zwanej często ofiary (losu). Sposób dochodzenia do tego wiązać sie może z tym w jaki rodzaj relacji wchodzimy i jaka tendencja dochodzi do głosu kiedy miewamy kryzys. Czy zaprzeczamy kryzysowi czy nadmiernie depresyjnie się na nim skupiamy. Bo przed czym broni się osoba o urojeniach wielkościowych? Przed poniżeniem i doznaniem niskiej samooceny stąd wielkościowe projekcje i zaprzeczenie, wyparcie niskiego poczucia wartości. A przed czym broni się osoba mająca urojenia samoponiżania? Przed dostrzeżeniem, że posiada w sobie potencjał i że nie jest aż tak nieadekwatna jak się jej wydaje, jak głosi treść urojeń. Oba procesy wiążą się zatem z poczuciem wartości, w każdym przypadku mamy do czynienia z procesami kmpensacji czy to przez wyolbrzymianie czy też poprzez umniejszanie. Masochista umniejsza swojej wartości, ekshibicjonista prezentuje siebie (w efekcie także niskiej samooceny ale jakby nie wyrażonej wprost, raczej w formie: zobaczcie jaki jestem męski, wspaniały- tendencja wielkościowa). Tak to widzę po krótce, oczywiście to tylko moje domniemane możliwości tlumaczenia zjawisk, w zależności jaki by kontekst wziąć pod uwagę :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stażystka psychoterapii
Dodam jeszcze, że z ekshibicjonizmem vs. podglądactwem jest podobnie w sensie relacyjnym jak ze związkiem sadysta-masochista. Można w każdym z tych przypadków posiadać oba typy czyli być sadomasochistycznym lub też ekshibicjonistą podglądaczem w sensie obserwowania, "podglądania" reakcji ludzi na ekshibicjonistyczny akt. Lub też mieć jeden typ preferencji, np. sado i szukać związku z masochistą. To nie bez przypadku tworzymy takie a nie inne związki. W normalnym życiu, o tym czy się z kimś zwiążemy zadecyduje zazwyczaj to, co dana osoba w nas uruchomi ( nie tylko sama chemia). Np. niektóre kobiety często wiążą się z maminsynkami...czemu? Bo wysyłają oni do tych kobiet nieświadome komunikaty w stylu: "zaopiekuj się mną". Kobieta z kolei z owym przekazem się nieświadomie identyfikuje (pobudza to w niej pewne macierzyńskie instynkty, chociaż instynkt macierzyński jest bardziej wytworem kulturowym aniżeli stanem psychicznym, to coś nieco innego) i mamy wielką miłość gotową. I wilk syty i owca cała. Oczywiście takie związki mają tendencję do rozpadu i dodatkowo takiego rzeczonego maminsynka dodatkowo ubezradniają. Nie mniej jednak wiele jest takich związków opartych na takiej zgrabnej transakcji: "mam coś co mogę ci dać, a ty masz coś czego ja potrzebuję" (czyt. oboje zaspokajamy w tym układzie swoje nieświadome pragnienia). Dopóki istnieje pewna nieświadoma wymiana i owa wymiana jest głęboko wyparta czy zaprzecza się jej np. podcieraniu noska partnerowi, to związki trwają. Ale w momencie nagłej konfrontacji, kiedy mówi się, że ktoś otworzył oczy (fantazja zostaje uświadmiona, zreflektowana czy świadomie rzecz biorąc straty przewyższają korzyści, dołącza się psychiczny dyskomfort, wypalenie), zmienia się preferencja. Zamyka się transfer na obustronną wymianę "pozycji w pozycji" (oficjalnie mąż, nieoficjalnie dziecko swojej żony, kobiety) i związki przeżywają kryzys kończący się np. rozejściem itd. To samo z relacjami sado maso kiedy mówimy o związkach w rodzinach alkoholowych. To pewien wzór wyniesiony z życia (nie mniej podatność na określoną konfigurację, czyli też prapoczątki w przeszłości): ojciec alkoholik, bijący rodzinę, o skłonnościach sadystycznych i wdrukowanie modelu kobiety nic niewartej, wręcz godzącej się na sadyzm, będącej w pozycji masochistycznej (identyfikacja z figurą matki cierpiącej, kobiety poddanej mężowi). Oczywiście to jedynie jeden punkt widzenia. Broń Boże nie chciałabym byście potraktwali moje słowa jako takie, że kobiety mężów alkoholików same się wybrały do takiej roli. Nie o to chodzi, podnoszę tutaj bardziej to, iż rodzaj naszych wczesnych relacji ma ogromne znaczenie w budowaniu przyszłych związków i pewna nabyta reprezentacja może być powielana. Bo czemu kobiety tkwią przy sadystach? Bo lepsza taka miłość (w sensie fizycznego nadużycia, bo można zauważyć, że dla niemowlaka miłość doświadczana jest w pierwszej kolejności jako troska matki o zaspokajanie potrzeb fizycznych dziecka, dziecko i jego ego cielesne) niż żadna milość i żaden kontakt (nawet jeśli ma być bolesny). To też może pewien fenomen pozostawania w patologicznych układach. Bo tylko poprzez kontakt fizyczny kobieta do kogoś przynależy i odczuwa więź. Tak jak dziecko, które na początku nie może istnieć bez fizycznych doświadczeń, bez cielesności. Poprzez doświadczanie ego cielesnego dziecko rozwija się, rozwija także swoją osobowość, cielesność to podstawowa forma wyrazu, łacznik ze światem. Odejście od męża alkoholika może dlatego jest tak mało kuszące i wiele kobiet godzi się na taki patologiczny uklad, bo tylko w ten sposób mogą doświadczyć miłości i kontaktu (lub tak wyglądala miłość w domu rodzinnym).. A lepszy taki kntakt i w dodatku dający pewną stałość niż niewiedza o tym co spotka kobietę kiedy zdobędzie się na uwolnienie... To fascynujące w jaki sposób wchodzimy w związki z ludźmi i dlaczego jedna osoba przypada nam do gustu a inna nie. Oczywiście powyższe sytuacje są ukazane z pewną celową jaskrawością. Żaden związek nie jest wolny od pewnych konfiguracji, asocjacji, projekcji. Z tym, że zdrowe związki to te, w których fantazyjne pragnienia nie dominują nad większością związkowego życia i nie wdzierają się brutalnie do życia dorosłych ludzi. Kiedy regresujemy się w obliczu stresu czy straty, ale potrafimy też powrócić do roli męża, żony a nie trwać nadal w pozycji dziecka w ciele 40 latka to to jest moim zdaniem zdrowe. Bo przecież silne i zdrowe mechanizmy obronne to takie, ktore chronią czyli mają zapewnić jednostce przetrwanie w momentach trudnych, a nie ją ubezradnić i pozostawić w owej pozycji bezradnego dziecka. Mogę zaryzykować stwierdzenie, że o sile mechanizmów świadczy ich plastyczność i zdolność do transformacji z form prymitywnych na dojrzałe. Tyle rozważań na dziś. Rozpisałam się trochę ale.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do panów Niclas i Artonis myślę, że wpis Justynki jest bzdurą wyssaną z palca i skłaniam się do opinii pani o nicku - ludzie co z wami- że wygląda to na fantazje młodego chłopaka .Żaden w miarę odpowiedzialny lekarz nie będzie badał wewnętrznie ciężarnej kobiety - nie będącej w szpitalu a więc bez naprawdę poważnego powodu - co dwa tygodnie i żadna, w miarę świadoma ciężarna kobieta się na to nie zgodzi . Podobnie ma się sprawa z badaniem osłuchowym. Na polecenie - proszę zdjąć stanik- wystarczy spytać - a po co, przecież do osłuchania nie jest to potrzebne- a gwarantuję że to nie kobieta poczuje się źle w tej sytuacji ale wydający pacjentce takie polecenie lekarz. Nawet jeżeli inspiracją do napisania wpisu przez Justynkę było ziarnko prawdy to pisze ona m.in - nic na to nie poradzę, ze wykorzystuje swoją pozycję do obejrzenia mnie nago- świadczy o tym, że jest ona świadoma tego, że jest wykorzystywana i w pełni to akcepuje. Nie ukrywa także przed mężem jak wyglądają jej wyjątkowo częste wizyty u ginekologa. A ponieważ, podobno, wciąż wizyty te są kontynowane należy odpowiedzieć sobie na pytanie jakim cudem zazdrość męża o której Justynka pisze do tej pory nie znalazła wyrazu w bardziej zdecydowanym działaniu, przyjmując założenie że jego żona to kompletna idiotka. Chyba że oboje żyją na pustyni bez dostępu do elementarne wiedzy. Pozdrawiam wszystkich i życzę wesołych świąt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
dla mnie nie ma znaczenia jak jestem w szpitalu kto mnie bada ale ma znaczenie jak bada i jakie stwozyl warunki podczas badania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
nie kwestionuje waszej wiedzy ale czy te rozwazania sa na temat ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
no i wszystkich wystraszyliscie waszymi rozwazaniami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez tak mialam
/////

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×