Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
phii

Drugie żony a dzieci z poprzednich związków

Polecane posty

Gość to co Ewo
mamy udawać ze u nas jest fajnie? Tobie sie udało wiec sie ciesz i przestań pokazywac jaka to Ty jestes szczesciara., bo nie twoja to zasługa ze dzieci maja madra matkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to sie cieszę; nigdzie nie stwierdziłam, że to moja zasługa, jakie są dzieci mojego faceta to zasługa rodziców dzieci, oczywista sprawa Uważasz, że tylko zgryzotami trzeba sie dzielić z ludźmi i narzekaniami? Radością nie można sie dzielić? Kłuje Cię w oczy czyjeś szczęście, czy co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co Ewo
ale ile razy to powtarzasz na tym samym topiku? przeciez sa inne gdzie ludzie pisza o szczesciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co ewo---> weź daj spokój i nie wyganiaj stąd Ewy. To dobrze, że ktoś pokazuje tutaj dobre zakończenia. To budujące. Nie rozumiem czemu tak trudno Ci to znieść. Napisz może coś więcej. Jesteś ex czy next?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Droga szczęśliwa Ewo
to jest to miejsce gdzie ludzie wyrzucają na światło dzienne to co w normalnych relacjach nie zostałoby powiedziane. dlatego to właśnie tutaj anonimowi ludzie dzielą się tym co ich boli i co męczy, frustruje, zabija powoli.... A szczęście innych widać z daleka więc pozwól proszę, że nadal będziemy płakać nad sobą niezależnie czy jesteśmy ex czy obecnymi partnerkami!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla zasady sprawdziłam - poza dzisiejszym tekstem, wspomniałam o moich dobrych stosunkach z dziećmi - 1 raz (słownie jeden) na 8 stron tematu, więc nie przesadzaj z tym "ile razy można"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co Ewo
ja nie wyganiam Ewy tylko prosze zeby miała troche taktu i nie pchała sie miedzu głodnych i mówiała "a ja jestem najedzona". ja jestem i eks i next.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to co Ewo
na 3 stronie napisałas , ze układa wam sie z dziecmi i na innych topikach również...tak dla zasady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to co Ewo ale ile razy to powtarzasz na tym samym topiku? przeciez sa inne gdzie ludzie pisza o szczesciu. tak dla zasady - NA TYM SAMYM TOPIKU - napisałaś czyli miałam rację pisząc, ze oprócz dzisiejszego, 1 raz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieto jestes straszna
:O:O:O brrrrrrrrr.....mowie o ewie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spokój tam
to nie jest forum aby się kłócić! dajcie szansę wypowiedzieć się kobietą, które mają coś poważnego do przekazania!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rozumiem brak sensownych argumentów, dlatego nie będę już więcej przeszkadzac Wam w narzekaniu, utyskiwaniu i umartwianiu siebie i innych mimo wszystko, miłego dnia życzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Ewa 33
A ty nie miałaś trudnych początków z mężem, jego ex i jego dziećmi?? wszystko było zawsze różowo i jak się należy?? nigdy choć raz nie pomyślałaś, że chcesz go tylko dla siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pa Ewo pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie znosze dzieci
mojego faceta, bo on ich wcale nie wychowuje tylko pozwala im na wszytsko:O Wiem, ze to jego wina a nie dzieci, ale rodza sie we mnie takie uczucia i juz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ufufuf
przeczytalam caly topik! Oj nie bylo latwo...Tez mam dochodzace dziecko mojego partnera w domu, generalnie kilka razy w tygodniu i co drugi weekend. Mysle, ze stosunki mamy juz bardzo dobre, czesto zostaje sama z dzieckiem i moze jak to niektore paniusie stwierdzily, ze nic mi do jego wychowania to stanowczo twierdze, ze nieprawda. Dziecko uczy sie na okraglo. Jak to sobie wyobrazacie, ze ja zostaje z dzieckiem caly dzien i co mamy ze soba nie rozmawiac, nie bawic sie czy co? Jezeli jest cos dobrego to chwale, jezeli zachowuje sie zle to ganie to chyba tez jest wychowanie co? Poniewaz jestesmy rodzina nie ma pieniedzy moich, jego i dziecka, sa tylko nasze, wiec wspolnie kupujemy rozne rzeczy, a powiem wiecej, nawet czesciej ja kupuje rozne drobiazgi, ubrania czy inne pierdulki. Dziecko wie, ze moze u nas w domu powiedziec o wszystkim i tak czyni, czego niestety nie moge powiedziec o jego matce, ktora zawsze pyta co robi, a ono musi krecic, i kombinowac, zeby czegos nie powiedziec, bo zaraz bedzie, ze z ta pania...Ja staram sie byc w porzadku do dziecka, ktore jest jak kazde inne, czasem kochasz a czasem masz go dosc. A chyba najmilszym dowodem tego byl prezent na dzien matki, kiedy dziecki stwierdzilo, ze w sumie to jestem taka przyszywana matka. Teraz ja mowie, ze mam przyszywane dziecko i wszystko gra. Chyba troche nieskladnie napisalam, ale to tak pod wplywem emocji. W kazdym razie trzymam kciuki za siebie i wszystkie drugie zony, zeby jednak mozna bylo spokojnie sie spotykac z dziecmi a jak dorosna powspominac jak to bylo fajnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u nas było fatalnie.Z ręką na sercu mogę powiedzieć, ze byłam bardzo pozytywnie od początku nastawiona do dzieci mojego męża. Niestety, on wprowadził się do mnie, więc siłą rzeczy mieszkała z nami mój syn. Wydaje mi się, ze dzieic męża były zasdrosne o nas. Dodatkowo doszła do tego ich matka, awanturująca sie o wszystko, żądająca, potwornie roszczeniowa, wyzywająca mnie (dodam - nie zabrałam jej męża, sama chciała rozstania), nieuczciwa finansowa, opowiadajaca dzieciakom, ze ojciec podły, nie dba o nie, nie daje pieniędzy. Starsza córka znienawidziła ojca, z pełną świadomością próbowała rozbić nasz związek - każda jej wizyta kończyła się awanturą, przy czym awanturowała się ona - my staraliśmy się być nautralni. Przyczyna kłótni mogła być byle jaka - że dostała lody (a przeceiż ma uczulenie) albo że nie dostała (jak inni mogli jeść w jej obecności) itd. Nie wytrzymałam, kiedy z pełną swiadomością powiedziała matce, ze pobiłam jej młodszego brata. Nie wiem, co powiedziała małemu, ale nie zaprzeczył - wtedy powedziałam, że nie zyczę sobie jej wizyt w moim domu. Zreszta pozostali chłopcy (dwójka) była ze mną w nienajgorszych relacjach, bywali u nas co weekend, wspólne wakacje - ale przy matce nie mówili mi nawet \":dzień dobry\" - jakby to były calkiem inne dzieci. Sytuacja zmieniła się nieco, kiedy starszy syn w trakcie rozprawy sądowej, na której mamusia przy udziale kłamiących świadków, próbowała udowodnić, ze ojciec nie zajmuje się dziećmi i nie łoży na nie wystarczająco (swoją drogą, nie miała pojęcia, ze na wszystko mamy rachunki i dwa albumy zdjęć z wspólnych chwil z dzieciakami), powiedział, ze chce mieszkać z nami. od tej pory, pod wóch latach, mogę powiedzieć, ze mam z nim dobre ukłądy, chociaz to nie było łatwe. Zgodziła się - wiem, ze z wygody, bo nie radziła sobie. A potem najstarsza córka wpadła w anoreksję. I wtedy ex poczuła chyba, ze przegięła. Prbuje traktować mojego meża normalnie, bo potzrebowała pomocy. Zresztą, dziewczynie najbardziej pomogła w leczeniu moja przyjaciółka, terapeutka, sama z kiepskimi dośwaidczeniami z anoreksją i rozowdem rodzicow. Kto ją o tę pomoc poprosił? Ex nie odzywa się do mnie nadal, ale nie wygaduje głupot dzieicakom, nie utrudnia męzowi kontaktów z dzieckiem, nie opwoiada głupot o mnie. Rezultat - kiedy przychodzą dzieic męża, jest NORMALNIE, miło, mozemy się pośmiać i pgadać o wygłupach. Zbyt wiele sie wydarzyło, zebym mogła im zaufać, patrzeć jak na niewinne i miłe dzieciaczki, ale widzę że one sie starają, więc ja też. W końcu to dzieci człowieka, którego kocham. tej pannicy wybieram prezenty, gadam o chłopakach i ciuchach :). Dajemy radę.Ale też ustaliłam granice, kiedy dzieic u nas, kwestie wakacji itd. Nie można robić zbyt wiele wbrew sobie. Ale trzeba nawzajem się szanować. Przynudzam, ale chodzi mi o to, ze dzieciaki reagują w zależności od tego jak zachowuje się ex. I ile krzywdy moze takie zachowanie spowodować. I że nie jest tak, że od razu musi być dobrze, czasem to traw (u nas jakieś 5-6 lat).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ma co na siłę się styarac,jak tak robiłam i to nic nie dało,tylko łzy itp.Teraz jest lepiej,staram się nie stwarzać a wręcz unikam sytuacji w której mój prtner musi wybierac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość markita
ja byłam rozwódką z dzieckiem a on rozwodnikiem z dzieckiem w wieku mojego.Jeo dziecko mieszkało z ex. Jego córa bywała u nas regularnie-wspólne wczasy wekendy, gotowanie, pieczenie ciasteczek, ipt.Pewnego dnia stwierdziła , że chce z nami zamieszkać.Od tej pory matka przestała ja puszczać w odwiedziny.O ironio losu na korzyść dziewczynki-2 lata temu mój mąż znalazł sobie młodsza i po 13 latach małzeństwa odszedł w sina dal.Czasami myślę co by było , gdyby jego córka faktycznie z nami zamieszkała....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skowronek10_33
witajcie jestem druga żoną. moj maz ma jedenastoletnia corke z pierwszego zwiazku. nasza znajomosc trwala dosc krotko, bo niecaly rok kiedy zaszlam w ciaze. wzielismy slub. w trakcie naszej znajomosci maz byl w trakcie spawy o kontakty z corka, ktora wygral: czyli miesiac wakacji, ferie, co drugi weekend od piatku do niedzieli i swieta naprzemiennie.na pczatku bylam pelna szczerych checi w stosunku do tego dziecka, lecz wspolne zamieszkanie zweryfikowalalo ta sytuacje i teraz nie moge tego dzieciaka zniesc. mieszkamy w malym mieszkanku w bloku, podczas tych wizyt siedzimy na kupie w jednym pokoju.czuje kompletny brak prywatności, i intymnosci i komfortu zycia we wlasnym domu. Niechec do tego dziecka, narastala stopniowo głownie poprzez jej matke, ktora od poczatku naszego wspolnego spotykania nas przesladowala, sledzila i snula intrygi. Ciagłe sprawy sadowe o alimenty, toczace sie okolo roku, w ktore ja bylam zamieszana mimo, że to dla mnie obce dziecko i nie mam najmniejszego obowiazku na nie lozyc. Ja zarabiam wiecej niz moj maz. Polskie prawo jest beznadziejne i ma prawo sedzia brac moje dochody do ustalenia alimentow.Zmuszeni bylismy wziaz fikcyjna separacje, lecz mimo tego nie jestem kryta i i tak musialam okazac swoje dochody . Sedzia byl na stanowisku, że skoro ja wiecej zarabiam , to moj maz moze miec minimalny wklad w utrzymanie mojego dziecka. Wiec żyje z presja, że byt naszej rodziny zalezy tylko ode mnie, bo moj maz ma obowiazki tylko wobec swojego pierwszego dziecka. Pierwsza zona bedzie mogla co chwile zwracac sie o coraz wiecej, bo ja zapewnie byt mojemu dziecku. W sytuacji gdy kiedys strace ta dobra prace, to moj maz na pierwsze dziecko bedzie placil 1000 a moje dziecko pozostanie w niedostatku. Doprowadza mnie to do szalu i nienawisdze matki corki mojego meza. Ta nienawisc przenosi sie na stosunki wobec corki meza. W naszym domu ciagle sprawy sie kraza wokol tego bylego babska i jej dziecka i odpowiadania na pozwy. Bo dzieci z pierwszego malzenstwa musza miec, zcaly tydzien zajecia dodatkowe, jazde konna, wycieczki do warszawy do teatrow, 9 par butow roczne, skanery, drukarki igry komputerowe za 500 zł. Rok toczacych sie spraw zrobil niestety we mnie spustoszenie, nie do odwrocenia. Juz na samo imie tego dzieciaka przechodza mnie ciarki. I jeszcze te spotkania do pokichania. Ja tez mam tylko cztery weekendy w miesiacu, gdzie dwa sa z dzieciakiem mojego meza. Trzeba uwazac co sie mowi ,bo wszystko opowiada swojej matce. EKS wszystko wie o sprawach naszej rodziny, kto gdzie pracuje, ile zarabia. gdzie bylismy, co sobie kupilismy. Ja mam tego dosyc, chce zyc w spokoju ze swoja rodzna i wyjezdzac ze swoja rodzina, poniewaz nie czuje zwiazku uczuciowych z dzieckiem mojego meża i czuje sie skrepowana jak i w zachowaniu jak rowniez musze wazyc kazde slowo ktore mowie. Dlatego jak ona przychodzi zachowuje chlodna obojetnosc. Moj maz nie moze tego zrozumiec, ze ja nie chce z tym dzieckiem nawiazywac szczegolnych kontaktow. Toleruje bo musze te wizyty i nic poza tym .Nie chce grac z nimi w karty czy komputer, chce sie zajac soba wiecwychodze jak najczesciej i zajmuje sie swoimi sprawami. Moj maz jednak oczekuje ode mnie atakow milosci, ciagle ma pretensje o moj stosunek do jego dziecka i o to ze sie izoluje. Ale czy ja mam obowiazek siedziec wbrew swojemu samopoczuciu i na sile spedzac z nimi czas. Czy on nie moze po prostu zrozumiec, ze nie kocham i nie pokocham i ma sie sam zajac swoim dzieckiem. toleruje te wizyty ,chociaz miesiac wakacji to dla mnie horror. Czy nie moze pojac, ze i tak glownym dostarczycielem wiecznych klopotow tej rodziny jest on i jego sprawy wiecznie poglebiaja moja nerwice i i tak duzo toleruje. Czy nie uwazacie ze to za duzo miesiac wakacji, ferie i weekendy i te noclegi kiedy nie mozemy miec za grosz prywatnosci i intymnosci.? I jeszcze na dodatek nastawienie mojego meza ze ten dzieciak to pepek swiata.np bez zrozumienia dla mnie Po urodzeniu syna, szybko odwozil mnie do domu bo musial jechac po dzieciaka. Zamiast pomoc zonie w nowej sytuacji, zapewnic jej odrobine spokoju ,to nie -musi jechac i juz. Tak samo w ten pierwszy ciezki miesiac, zamiast wykazac sie odrobina zrozumienia i nie przyprowadzac dziecka, to zostawil mnie sama z noworodkiem i jego corka a sam pojechal na zjazd bo studiowal w tymze czasie. Wszystkie te sytuacje, sprawy sadowe, wiecznie temat tego dzieciaka sprawily ze moja niechec jest chyba nie do pokonania. Staram sie nie patrzec na to dziecko prze pryzmat matki ktora posiada, ale nie jestem w stanie. Nie lubie tych wizyt i po prostu mnie to mierzi coraz bardziej. Nasze malzenstwo wisi na wlosku i nie wiem czy sa szanse aby cos zmienic. Czy to ja powinnam isc do psychologa aby mi poradzil jak walczyc z ta niechecia, czy po prostu moj maz powinien zrozumiec ze jego dziecko to jego sprawa i niech ode mnie nie oczekuje atakow radosci z tego powodu ze ono istnieje, i przychodzi . Niech mnie przestanie angazowac w jego zwiazane z tym dzieckiem sprawy i zrozumie ze to dla mnie obce dziecko i miesiac czasu razem to za duzo... Uwazam rowniez ze lepsze by byly krotsze te wizyty np cala sobote kiedy razem cos robia, niz siedzenie caly weekend i granie na komputerze. Lepiej zrezygnowacl z calego miesiaca wakacji, a wzial ja np na tydzien beze mnie i spedzil z nia czaswyjezdzaja sam na sam ,mnie w to nie mieszajc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do skowronka
moze to nie jest pocieszenie ,ale podobne sytuacje ma kazda nas czyli druga zona.odnosze wrazenie ze twoj maz ciagle jest uzalezniony emocjonalnie od ex zony.I prawdopobnie nie zdaje sobie z tego sprawy. On sie zwyczajnie boi, a musisz wiedziec ze kiedy facet odczuwa strach robi sie nie do zniesienia, lacznie z zrzucaniem winy na druga strone czyli ciebie. A boi sie ,ze exa z zemsty za jego brak posluchu odetnie mu mozliwosc kontaktu z dzieckiem. Wiec robi tak zeby ona byla zadowolona, niestety z krzywda dla ciebie i waszej rodziny. Ona wie jak uderzyc zeby ciebie zabolalo, to moze zacznij szukac sposobu na skuteczna obrone.Hukiem i krzykiem niczego nie zdzialasz, to juz wiesz sama. Moze zacznij zapisywac wizyty dzicka jego pobyty u was, sporzadź taki kalendarz a w odpowiednim czasie przedstaw propzycje by zastanowic sie nad tym dziecko zostalo u was na stale. nie twierdz ze tak musi sie stac,ale moze da do myslenia mamusi, ktora jak widac chetnie pozbywa dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozumiem doskonale
co czujesz. tak niestety bywa. mam podobny problem moze nie o takim nasileniu, ale dzieci sa jeszcze małe. Przychodza w kazdy weekend i zadnego nie mamy dla siebie. i tez ciagła walka o alimenty. I tu masz racje, ze pierwszy dzieciom nalezy sie wszystko......nasz eks podała ze jedno dziecko potzrebuje w miesiacu po 130 zł na zabawki i ksiazeczki ipo 250 zł na dziecko na ubrania. O zgrozo kogo na to stać????? czyli po 260 zł na zabawki i po 500 na ubrania. A rodzice to gdzie? nie musza sie ubrac i iśc do kina raz w miesiacu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skowronek10_33
moj maz wygral sprawe o ograniczenie praw rodzicielskich, eks wcale mu nie chciala dawac tego dzieciaka. Tylko ze wywalczony wyrok to dla mnie za duzo z tymi noclegami, feriami ,i wakacjami. Czy, któras z was tez odczuwa niechec do tych spotkan nie do pokonania, czy probujecie walczyc ze swoja wrogoscia? bo ja probowalam i nic z tego. ja chce jak najmniej tych wizyt, a najbardziehj to wolalabym aby sie spotykał ale poza moim domem. Ewentualnie odwiedziny w ciagu dnia, a nie noclegi w weekendy i miesiac wakacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do skowronka
nie unikniesz tych wizyt!!! z tym radziłabym sie bardzo szybko pogodzic!!! A wywalczenie tych kontaktow to byl wlasnie jeden ze sposbow waszej ex.Cel osiagnela. Zastosowala prosta zasade, odbiore ci to co najbardziej kochasz a jak juz z laski ci oddam wtedy bedziesz chodzil na smyczy. no i masz ---chodzi jak złoto!!!Mielismy ten sam problem, tyle ze moj maz nie poszedl do sadu, wzial ja na przeczekanie. Nie minelo pol roku jak zaczela wciskac na sile dziecko. a my na to tylko czekalismy:-)Teraz jest dobrze, czasami nawet bardzo dobrze! Ona wie ze nic nie zdziala, dziecko nie jest karta przetargowa( tak jak bardzo chciala) a my spedzamy czas z dzieckiem meza i moim wtedy kiedy mozemy.Dzieciak usposkil sie ,skonczyly sie jego dzikie zachowania. Wie na czym stoi. Dzwoni kiedy chce, przyjeżdża kiedy chce, oczywiscie najpierw dzwoni by nie calowac klamki.dzieciak tez musial zrozumiec ze nie siedzimy non stop w domu i nie czekamy w bezdechu na jego sygnal. a tak mialo byc przeciez wg relacji matki.Zdrowe zasady to podstawa. Inaczej nie da sie wychowac dziecka na normalnie funkcjonujacego czlowieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do skowronka
co do czestych wizyt dziecka u was--im lepiej pozna ciebie dziecko i im lepiej poznasz ty malucha, tym lepiej wam wszystkim bedzie .Ono nie musi rozumiec , Ty tak! na tym polega twoja sila i madrosc!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale to dziecko ma 11 lat
nie jest maluchem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do skowronka
niestety jest maluchemn , w dodatku w nie najlepszym okresie, tuz przed dojrzewaniem!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie jest maluchem
nic na siłę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do skowronka
w jakim sensie nic na siłe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×