Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Zaloguj się, aby obserwować  
Gość stary nerwus

Moja nerwica.....cd..

Polecane posty

Gość do bianka .....
bianka-masz racje z lekmi......ale....najgorsze jazdy daja na poczatku przeciwdepresyjne tzn.poteguja objawy.przciw lekowe uzalezniaja i ogolnie nie nadaja sie do leczenia nerwicy.ale.... zobacz jak wyglada twoje zycie-skulona w lęku istota.pozbieraj sie do kupy farmakologicznie i zacznij inny rodzaj psychoterapi po to aby nie zrec prochow ale zycie. powiedz jaki masz wybor?albo co masz do stracenia i tak jest masakra. podejrzewam ,ze uzaleznilas sie wczesniej ?mam racje? psychiatra kazal odstwic ci leki bo zle reagowalas i co w zamian?powiedzial -do widzenia.a w doope z takm lekarzem..... nie ma tak-schizofrenie da sie wyciszyc,padaczke uspokoic i rozszalaly leb tez!tylko pamietaj -leki nerwicy nie wylecza-NIGDY! ok.nie leki wiec co? potrafisz to olac,nie czuc ,nie myslec? nie! neonerw ma racje-inny psycholog,lub inny psychiatra. nie mecz sie tak! nie zyjesz w epoce kamienia łupanego;) trzymaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
neonerw dzieki ......ciesze sie ze nareszcie ktos sie odezwał musze wziaść sie za siebie chociaz nie mam juz takiej nadziei jak kiedys do wielke jua przeszłam wiele terapi wielu lekarzy i jestm na drodze wyjscia ........ale od stycznia 8 mam badania zrobie jaszcze raz wszystko i zobacze co bedzie ta cholerna trzustka bedzie sprawdzona i wszystko razem z jelitami ,jesli nic nie bedzie zaczne znowu terapie u mojej psycholog .....a wy mam nadzieje bedziecie mnie wspierac bo na meza nie mam co liczyc tylko o to was prosze o wsparcie ........i słowa otuchy w chwilach mojego zwatpienia ....całuje wszystkich mocno ..........pozdrawiam ..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bianka ale po co ci kobieto kolejne badania które nic nie wykaża ?! bez sensu , ty musisz isc na psychoterapie ! bo z tego co piszesz to wynika ze jestes oporna na to co lekarz mówi i nalezyz do grupy ludzi którym nic i nikt nie pomoże, zawsze bedzie jakies \"ale\" lolkiem sie tez uchachalas bylo okey na kilka tygodni ! jak sie sama za siebie nie wezmiesz i nie zrozumiesz czym jest nerwica i jakie ma mechanizmy to ci nikt nie pomoze! psychiatra przepisuje tylko lekarstwa tu juz bylo 1050x pisane o tym . leki wycisza twoje lęki i nic wiecej nie zrobią , a problem zostanie! musisz zrozumiec na czym polega nerwica i dam sobie pocierpiec trzeba to przejsc ,nie można tłumnic cierpienia , bylam na idywidualnej psychoterapi dosc długo i wiem co pisze. musisz przez to ciepienie przejsc i sie oczyscic, a nie sie nakrecac jak cos ci strzeli w nodze bądz w głowie. a problemów rodzinnych nikt za ciebie nie rozwiaze, jestes dorosłą kobieta i powinnas wiedziec , ze ludzi którzy maja jakies sęki trzyma sie na dystans! nawet rodzine jak jest upierdliwa! mówisz ze sie źle czujesz i koniec, a tłumaczyc sie nie musisz bo nie jestes dzieckiem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bianko trzymaj sie jakos❤️ skontaktuj sie po nowym roku z jakims dobrym psychiatra i psychologiem:)ja tez bede dzwonic do swojej sie umowic na wizyte. Chyba na swiecie jest duzo rodzin gdzie zawsze znajdzie sia pare czarnych owiec co odegraja szopki ze nie chca gdzies isc i zepsuja magie swiat:( ja mam duzy zal do mojej matki, odkad zobaczyla ze z jej powodu rycze jest spokoj,ale pamietam jak bylam dzieckiem to wolala siedziec sama w domu a potem dziadkowie byli przez nia nieszczesliwi no i ja z ojcem i siostra tez:(ehhh zreszta dzis tez mnie wkurzyla , nieraz mam jej dosc tak mocno ze...................................ale nie wygadam jej bo to moja mama:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałam justah, ze nie bedzie musiała dużo nadrabiać, a tu proszę. :) Bianka ja także myślę, ze twoim głównym problemem jest nerwica, ale nie zaszkodzi się przebadać. Jestem akurat zwolenniczką regularnych badań okresowych i sprawdzania swego organizmu, o ile jest taka możliwość. Wiele Polaków bagatelizuje stan swojego zdrowia. ( nie wspominając o stanie uzębienia) Niemniej jednak, niezleżnie od tego uważam, ze POWINNAŚ RÓWNOCZEŚNIE udać się do innego psychiatry, który może jednocześnie być twoim psychoterapeutą i do psychologa. Możesz poczuć, że ci truję albo co ja tam mogę wiedzieć. Jestem w tej sytuacji, że także miałam okazję \"przerabiać\" podobne objawy i odchodzić od zmysłów. Wierz mi, że dla mnie pierwsze spotkanie z psychiatrą było jeszcze większym stresem, niż te które miałam. Poszłam w ślepo, na chybił trafił. Uważam, że nie wybrałam najlepszego lekarza, ale ta wizyta uświadomiła mi kilka spraw. Pierwsza to taka - że to żaden wstyd iść do psychiatry. Druga, która się wiąże z pierwszą - skoro masz problem (choćby mentalny) - musisz szukać drogi, żeby sobie pomóc. Trzecia - leki przeciwlękowe mnie nie wyleczą, ale wyciszą na tyle, żeby złapać trochę dystansu, pożyć chwilę bez lęku i nie dość, ze zastanowić się nad wszystkim, to jeszcze poszukać drogi wyjścia z tej pętli. Ty jesteś bianka bogatsza o te doświadczenia. Już miałaś okazję doznać tego wszystkiego. Dlatego uważam, ze tym bardziej powinnaś być mądrzejsza ode mnie i powinnaś jak najszybciej sobie pomóc. Zrozumienie na forum znajdziesz na pewno, ale my niestety nie zaprowadzimy cię za rękę do lekarzy. Przykro, ze mąż nie da ci tego wsparcia, ale może my damy ci swojej siły na tyle, żebyś sama zawalczyła o swoje zdrowie. :) Chciałam podzielić się z Wami tym, co mi pomaga w codziennym funkcjonowaniu. Myślę, ze wymiana doświadczeń zawsze jest ważna. Pomaga mi mimo strachu, pójście między ludzi. Ot tak po prostu - rozmowa z listonoszem, kurierem, panią sprzedającą gazety- codzienność mnie wycisza. :) Pomaga mi pójście z mamą na spacer do lasu, nad wodę i rozmowa o wszystkim. :) Pomagają mi zwierzęta - głaskanie i opieka nad kotem, oglądanie dokazywania psa. :) Pomaga mi powtarzanie sobie, że wszystko będzie w porządku, że nic złego się nie dzieje, że wszystko się jakoś ułoży. :) Pomaga mi nie oglądanie wiadomości i programów reporterskich, wybieram książki, które znam albo gazety, w których mogę oglądać ubrania. :) Pomaga mi dbanie o siebie i własne ciało - aromatyczna kąpiel, paznokcie, włosy. :) A najbardziej pomaga mi to, kiedy pomogę komuś. Wtedy odczuwam największą satysfakcję. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiesz bianka_120
Miałam podobne kłopoty! Pare lat temu miałam silne zawroty głowy. Neurologicznie było wszystko ok, ale własnie neurolog stwierdził ze te zawroty to na tle nerwowym! A wcale nie miałam az takich zmartwien ogromnych! Dostałam lek który nazywa sie Spamilan, a on zaczął juz skutkować po jakims tygodniu! Od tego czasu mam spokój! Spróbuj poleczyc sie w tym kierunku, bo wiem dobrze jak te zawrotu utrudniają życie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Neonerw , fresh022 , stres-stop i inne dziewczyny dziekuje wam wszystkim za miłe pocieszajace słowa za wsparcie i rady otóz zrobie te badania bo mam juz załatwione w szpitalu w opolu nie bede robic sobie jaj z lekarza jak mi załatwił to to zrobie kolanoskopi niggdy nie robiłam a problem z jelitami mam ciagle wiec teraz wszystko sie wyjasni po za tym te trzustkowe o których mi pisałyscie i od razy tk a pózniej juz sobie przyzeklam ze ide ponownie na terapie ale leków brac nie bede chyba ze te ziołowe które zawsze biore jak juz nie daje rady kupiłam sobie tez ten TONISOL o którym wam pisałam i uspakaja ce z Labofarmu taka puszka z niebieskim wieczkiem spróbuje regularnie pobrac .....ale o psychotropach nie ma mowy ja nie chodziłam tylko do jednego psychiatry jak miałam poczatki nerwicy i nic na jej temat nie wiedziałam to odwiedziłam 9 psychiatrów nawet ordynatorka ze szpitala psychiatrycznego mnie leczyła i to ona stwierdziła ze mój organizm jest oporny na farmakologiczne srodki dla mnie lepsza jest psychoterapia a moja psycholog dziwiła sie ze brałam tyle leków ......wogóle ich nie potrzebowałam od samego poczatku byłam zle prowadzona ale to juz dzieki Bogu przeszłosc .....teraz mam was i załatwie ta psychoterapie ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
neonerw super to co napisalas co Ci pomaga!!!!! ❤️ buziak dla Ciebie:) ja czuje sie nadal jak balon jutro w koncu kupie w aptece cos na to:) a wiecie czy sklepy z ciuchami beda otwarte????????pewnie nie wszystkie cio?? te w centrach handlowych beda pewnie, ale ja akurat chce sie wybrac na starowke, przy okazji isc drugi raz na solarium(mam nadzieje ze bede sie dobrze czuc bo po ostatnim bolalo mnie serce)no i wyprzedaze sie szykuja:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to ja juz wrocilam:) wlasnie sie nazarlam krokietow:(i chyba pękne:( kupilam tez Rennie zobaczymy czy podziala na mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Stres-stop myślę, że to ważne żebyśmy się wymieniały doświadczeniami. :) Zawsze to można czegoś sie od kogoś nauczyć, podpatrzeć albo przestrzec, jeśli trzeba. Ja brałam Ranigast Max, ale wiem że to to samo, co Rennie. Żeby rzeczywiście w pełni działało trzeba je wziąć najlepiej rano - pół godziny przed śniadaniem. Podobnie jak inne leki, które są dużo skuteczniejsze, ale na receptę. Miałam zapalenie błony śluzowej żołądka, to je przerobiłam. Polecam ci Pantoprazol albo Controloc (godzinę przed śniadaniem i trzyma cały dzień). :) Ja dziś rano czułam się średnio (osłabiona, zawroty głowy, lęk), ale mama zaplanowała prace okołodomowe. Wyszłam do niej i chociaż na początku było mi ciężko, to jakoś zaczęłam jej pomagać i powiem wam, że tak się wciągnęłam, że skończyłam ledwie godzinę temu. W trakcie wyszło słoneczko, było cieplutko, ja zapomniałam o dolegliwościach i zmęczyłam się, ale tak przyjemnie. :) Praca fizyczna dała mi dziś dużo radości.:) Aż żałuję, że jutro niedziela, bo jeszcze bym sobie trochę porobiła. Na Sylwestra przyjeżdża do nas znajoma, która wie o moich problemach, więc się specjalnie nią nie stresuję. Mam za to nadzieję funkcjonować sobie jak dotychczas - tak w miarę, to może rzeczywiście na tego Sylwestra gdzieś wyjdę. Ciągną mnie na lokalną imprezę, ale nie wiem czy dam radę i czy jestem na to gotowa. Zobaczymy. :) Na razie odpocznę sobie trochę czytając. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale pustki dzisiaj:) pewnie wszyscy odpoczywaja po trzech dniach wyżerki!! hahaahh neonerw jak masz okazje pojsc na jakąś impreze pod chmurke to idz, przejdziesz sie, zimne powietrze dobrze ci zrobi, no chyba zebys sie zle czulato wtdy nie ma sensu sie męczyc i zmuszac, przynajmniej mi wtedy nic nie ponmaga, czasami trzeba siedo czegos zmusic ale czasami nalzey odpuscic i pozwolic by lęk sam przeszedl. A ciekawa jestem co to za impreza lokalna? mozesz napisac skad jestes? pewnie daleko ode mnie mieszkasz bo jszcze nikogo na forum nie znalazłam kto by blisko mnie mieszkł. no a u mnie bedzie chlopak, raczej w domu bdziemy bo na zadne bale nie jestem gotowa ale przynajmniej nie bede sama czyli z rodzinką czy ciotkami i wujkami, stres-stop jak tam przygotowania do balu???napisz jaką kiecke bedziesz miec!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj justah. Akurat jestem u rodziców, którzy jakiś czas temu wyprowadzili się z miasta na wieś, która znajduje się w północno-zachodniej części kraju. Mama szybko zaprzyjaźniła się z miejscowymi i to oni zapraszają nas na lokalnego Sylwestra nie pod chmurką, ale w świetlicy/budynku urzędowym, należącym do gminy. Z tego co wiem, imprezę organizują strażacy. Będzie więc przaśnie i folklorystycznie, ale co tam. Ja bardzo chętnie pójdę, naprawdę, byleby tylko nie czuć lęku, nie musieć udawać i bawić się choć trochę. Jeżeli nie dam rady, to zostanę w domu. Nie martwi mnie to ani trochę, bo gdybym miała \"świrować\" na imprezie, to wolę przespać na lekach ten czas. Chociaż mam jednak nadzieję na dobre samopoczucie. Miłego wieczoru. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hheeh no to bedzie tam sporo strażaków:D pewnie młodzi ludzie tez beda wiec zapowiada sie niezla imprezka:) no ja na zachodzie, lubuskie, pewnie nie chcesz podac nazwy miejscowosci zeby nikt nie wiedzial ze ty to ty:) no tak, swiat jest maly:) milego wieczorku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem z północno-zachodniej części kraju :) jestem dzis połamana na maxa ,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście, że nie podam nazwy, bo powiem ci że zdarzyły mi się już na innym forum o całkowicie innej tematyce przykre niespodzianki. Zresztą nie tylko mi. Wielkiej tajemnicy nie odkryję, jeżeli napiszę ze na codzień mieszkami i pracuję w Szczecinie. Wioska, na której odpoczywam wcale nie ma daleko do województwa lubuskiego. :) Na tym Sylwestrze na pewno będą osoby w różnym wieku, chociaż prawdę mówiąc często lepiej bawię się ze starszymi od siebie osobami, niż z rówieśnikami. Zresztą wszystko zależy od osoby. :) Nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało że większość z nas pochodzi z Warszawy i okolic albo zachodniej części kraju. Do tej pory trochę podróżowałam i mam wrażenie, że stolica i zachód są najbardziej stresorodne. Najbardziej pędzą, najbardziej są zajęte zarabianiem pieniędzy, mają największy wyścig szczurów. A swoją drogą to ciekawe, że jeszcze parę miesięcy temu samotnie objeżdżałam Polskę i zagranicę, a teraz boję się nosa wyściubić poza dom bez mamusi i tatusia. Cały czas jestem w zdumieniu, do czego głowa jest zdolna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dopiero w domu wyladowalam:)wzielam te renni ale jakos krecilo mi sie w glowie bo sobie ubzuralam ze moze to miec skutki uboczne chyba:)ale strasznie to nie dobre w smaku bleeeeeeeee ide juz spac,slodkich snow❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie.Jestem po sniadanku. Boli mnie ósemka i cala prawa strona twarzy. :( Ja mieszkalam od urodzenia do 18roku życia w Warszawie i powiem wam ze bylo cudownie. Jak sie człowiek dobrze czuje to go wszystko cieszy. A jak sie pojawily lęki to świat dla mnie przestał istniec. Teraz małymi kroczkami wracam do normalności ...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aga dobrze ze mi przypomnialas o zębie!!!!Musze zadzwonic do dentysty i odwolac wizyte!!! bo mam na dzis:P ale nie ide bo w sumie mnie nie boli, po nowym roku wkrece sie do takiej babeczki co mi spr za darmo czy cos jest nie tak i wtedy jak cos to sie zapisze, bo szkoda mi kasy jak powie mi dzis ze to normalne ze mnie pobolewa i skasuje jak za normalna wizyte:(Wiec wole poczekac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć. Ja dziś do południa miałam ciężko z głową. Nie miałam lęku - wzięłam tabletkę, ale pojawiły się czarne myśli. Że sobie nie poradzę, że będzie źle, że będę ciężarem dla rodziców, że sobie w ogóle nie poradzę, gdyby rodziców zabrakło itd. Wydaje mi się, że to chyba nie tylko nerwica lękowa mnie męczy, ale też i coś na kształt depresji. Czytałam w opisie leków, które biorę, że po wyelimnowaniu lęku, mogą ujawnić istniejącą już wcześniej depresję. Wybieram się wkrótce na wizytę, żeby sprawdzić jak tam moja głowa i decydować czy mam wracać do pracy, czy jeszcze zostać na zwolenieniu. Muszę o tym wszystkim co się ze mną dzieje, powiedzieć psychiatrze. Aga odpowiedz mi prosze na pytanie czy ty pracujesz? Bo napisałaś, ze wcześniej bylo ok (jak u mnie), a teraz wolnymi kroczkami wracasz do siebie. Ja jakoś na razie baaardzo wolno wracam, o ile w ogóle i jestem ciekawa jak sobie radzisz. A co do ząbka - może poszukaj w swojej okolicy stomatologa 24h/dobę. Co prawda drogo, ale jeżeli ma cię mocno boleć, to warto. Pójdę chyba na spacer póki ciepło. Mam problemy z wolnym czasem. Kiedyś mnie cieszył, teraz jest powodem czarnych myśli. Zawsze byłam pracoholiczką, odkąd praca mnie przerosła i \"odpoczywam\" czuję się bezużyteczna. Na szczęście spacer mnie odpręża.:) Miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość same sie nakrecacie
i jak wy chcecie wyzdrowiec.Poprostu myslcie tylko pozytywnie slyszycieeeeeeeeeeeeeeeeee, japosluchalam i czuje sie lepiej , wprawdzie czasami ona mnie zaatakuje ale odpukac z minimalnym nasileniem .Wmowilam sobie kto mna zadzi ja czy ona i staram widziec swiat na rozowo.Pozdrawiam serdecznie .Jolka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie juz zaczyna robic sie szaro, wiadomo zima:( a ja tak czekam na jakies sloneczko!:) Neonerw ty sobie dobrze radzisz! mieszkasz sama, pracujesz, niektorzy przez nerwice musza rzucic prace i wiele lat nie sa zdolni do niej wrocic, ja tez mam mysli ze u mnie to dlugo trwa, ze sobie nie poradze, ze nic nie osiągnelam ale to sa nasze chore mysli bo czy praca i jakies osiągniecia sprawia ze bedziemy szczesliwi?, nie dlatego ze kiedys czlowiek musi sie zatrzymac i odpoczac, czy ludzi sukcesu nerwica czy depresja omija? nie, oni tez na nia chorują. Wszystko zalezy od naszego nastawienia i zmiany sposobu myslenia. I to jest bardzo trudne i wymaga sporej pracy od nas. Bardzo pomocna jest terapia wiec do niej namawiam wszystkich. Ja we wrzesniu wrocilam do polski, rzucilam tam nowa dobra prace, boze jak ja płakałam!! ze wszystko stracone, ze jestem nikim!!! po dwoch misiacach znalazlam dorywcza prace i to na czarno, przez lęki nie bylam w stanie podjąc normalnej czyli na etat z umową o prace, balam sie ze lęk mnie dopadnie a chodzic do pracy bedę musiala, ta praca na czarno jest dla mnie formą terapii, psycholog powiedziala mi ze poprzez wychodzenie z domu i kontakt z ludzmi czlowiek jest w stanie wrocic do harmonii, po okresie chowania sie w domu i lezenia w lóżku nalezy podjać walkę i malymi kroczkami wychodzic do ludzi:) teraz tez mnie dopadaja mysle ze jestem dorosla i nic nie mam, ze jestem nic nie warta, ze tyle ludzi robi karierę i ma talenty ale sukces nie powinien być kryterium oceniania wartości czlowieka. Nie powinno dokonywac sie oceny wlasnej wartosci na podstawie zyciowych dokonań. W dzisiejszych czasach kiedy wszyscy gonią za pieniedzmi i sukcem, pozycją i wartosciami materialnymi ludzie sie niestety gubią i dopadają ich leki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Neonerw nie pracuje ,szukam pracy ...nie musze pracowac ,ale bardzo chce bo siedzenie w domu to nie dla mnie!sierpien , wrzesien -pazdziernik bylam w rozsypce . Chodzilam do psychologa , lęki sie wypaliły. Ale to co przechodzilam to horror, rózne bóle, w głowie mętlik, nawet w domu sie balam cokolwiek zrobic, nie mówiac juz o wyjsciu na dwór! w tym załamaniu przeczytalam 10 ksiazek o zaburzeniach lękowych i miesiac słuchałam treningu autogenicznego . Ja po prostu sie trzesłam ze strachu, ręce mi sie latały az mnie bolały, na dworze wszystko mi wirowało. Nie potrafie opisac co sie ze mną dzialo, serce to mało mi nie wyskoczyło. Mnie draznił w ogole ludzki głos, ja pragnełam byc zamknieta ! Moja psycholog kazała mi to przecierpiec, powiedziala ze musze to wyrzucic z siebie i nie tłumic. I ja to wszystko przerobiłam. Poddałam sie lękowi. Mówilam sobie niech robi ze mna co chce, najgorsze były bóle roznego pochodzenia. Jak ktos cos mówil o jakims problemie to mnie w okolicach serca bolało, ja w ogóle wiadomosci nie słuchałam ani tv. To był najgorszy atak nerwicy jaki mialam w życiu, oczywiscie nie wiem co mnie jeszcze spotka. Jakbym pracowala to musialabym byc na zwolnieniu , nie dało sie funkcjonować. Mogłam brać leki ale nie chciałam, bałam sie ze one zlagodza objawy a ja bede bezsilna. Chcialam cierpiec aby dojsc do takiego szczesliwego momentu ,w którym jestem obecnie. Oczywiscie ja mam jeszcze małe lęki , stresy że coś tam sie stanie mi itp. ale ten stan juz pozwala mi funkcjonować. Ja na kilka dni przed swietami 1raz od tych ataków czulam ze żyje , łzy mi teraz lecą bo to jakby wolnosć , nie potrafie tego opisac! Ja siedzialam przy stole wigilijnym czulam sie jak nowo narodzona, moglam normalnie spedzic świeta u tesciów , isc tam jak człowiek , cieszyc sie bez lęków. Tego sobie i Wam zycze na Nowy Rok. Juz na tyle dobrze sie czuje ,ze nawet zaczełam sie sobie podobac jak dawniej , stroic sie , patrzec w lustro bez strachu . Kupilam sobie królika miniaturke o ktorym marzylam , a nie mogla kupic bo jak mialam isc do sklepu ?! Jak teraz ide ulicą to czuje ze idę , że moje stopy stoją na ziemi, a nie gdzies w powietrzu -bo takie mialam odchucia. Trzeba myśleć pozytywnie , mąż mnie wspiera , wierzy ze bedzie jeszcze lepiej. To jest nacudowniejsze !!! Ale przez to trzeba przejsc zeby rozumieC. Neonerw, a Ty skoro jestes na zwolnieniu to ja Cie rozumiem dokonale przez co przechodzisz. Bo niestety z taką prawdziwa nerwica nie da sie funkcjonowac. Ludzie maja to latami i leki im nie pomagaja , nie wiem ..trzeba sie modlić , trzeba w coś wierzyc bo mozna odjechać zupełnie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"po okresie chowania sie w domu i lezenia w lóżku nalezy podjać walkę i malymi kroczkami wychodzic do ludzi" justah ma racje ja po tak dlugim czasie juz sama pragnelam wyjsc do miasta , super uczucie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aga-81 i czego dowiedzialas sie na terapii?? poznalas przyczyny swoich lęków? z tego co zrozumialam to te leki z wrzesnia i pazdziernika nie były pierwszymi atakami lękowymi jakie mialas, zgadza sie? na forum pisala kiedys Xanaxik, ona niedawno wyszla z tego i teraz rzadko pisze, szkoda:( pisala sie trzeba czasami sie zmuszac do wychodzenia z domu, do miejsc gdzie nam jest zle, do kosciola, sklepow, takie wyjscia nie bedą dla nas przyjemne, znam to z autopsji, ale za dwudziestym a moze setnym raze przyjdzie ulga i lęki powinny znikac, ja na poczatku to jechalam taksówka na terapie bo mialam lęki i slabosci w autobusach!!!:D aga-81 ciesze sie ze wyszlas z tego koszmaru i teraz zyjesz i cieszysz sie:) mam nadzieje ze ja tez kiedys bede mogla to napisac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest taka ciekawa książka: \"Potęga podświadomości\", autor Joseph Murphy. Kupcie sobie w księgarni, lub na allegro (w miękkiej okładce ok. 10 zł), ewentualnie ściągnijcie na komputer w wersji ebook. I poczytajcie, zobaczycie jak dużo zależy od Was samych, od tego co i jak myślicie, itd. Ta książka na pewno nie zaszkodzi, a niejednemu może pomóc. Joseph Murphy napisał jeszcze parę innych książek, ale od tej najlepiej zacząć. A dla wierzących (i nie tylko) można też polecić czytanie Biblii. Pomyślicie sobie co też ja tu wypisuję, ale nie ja to wymyśliłem że Biblia ma jakąś nizwykłą moc. Zacznijcie czytać codziennie choć jedną stronę, może być wydanie internetowe, to jest początek: http://online.biblia.pl/rozdzial.php?id=1 Spróbujcie, powodzenia:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki justah i aga za wasze posty. Justah ja miałam podobnie. Chociaż młoda - wszystko szło mi jak z płatka, odnosiłam sukcesy. Szkoła, studia, konkursy, nagrody, praca - pasmo pozytywów. Czasem nawet jak coś mi się nie udawało, to radziłam sobie z tym i szłam dalej. Jakieś pół roku temu otrzymałam wyższą pozycję zawodową, ale i dużo większą odpowiedzialność niż wcześniej. Tak bardzo żyłam pracą i tym wszystkim, że zaczęłam mieć pierwsze objawy lęku i chyba depresji. Zrozumiałam, ze nie daję rady i poprosiłam o zdjęcie obowiązku i powrót do wcześniejszego stanowiska. Zostało to przyjęte ze zrozumieniem i życzliwością, ale we mnie pozostało straszne poczucie porażki i bezwartowości. Może nie byłoby tak źle, ale wszędzie naokoło mam wyścig szczurów, więc nie dość że w pracy nie mam życzliwie nastawionych do siebie osób, to wręcz osoby wrogo nastawione. Jakoś sobie do tej pory radziłam z tym, że ktoś tam nie musi mnie lubić, ale to też zaczęło mnie przerastać. Rozsypałam się zupełnie. Z osoby konkretnej, żywiołowej, przebojowej, stałam się zamkniętą w sobie, zalęknioną płaksą - a to dobiło mnie tym bardziej. Najgorsze jest to, ze do swojej pracy musiałam przerobić różne poradniki psychologiczne, książki itd. Czytałam też \"Potęgę podświadomości\" i powiem wam, że nie tylko one mi nie pomogły w mojej opłakanej sytuacji, ale jeszcze tylko unaoczniły ogrom nieszczęścia. Bo mam pełną świadomość na co choruję i jakie to niesie ograniczenia. Wiem, że poczucie własnej wartości wynosi się z domu - a rodzice naprawdę mi je dawali. Na pewno moje poczucie wartości było podkopywane przez to, że całe życie byłam gruba, a ktoś tam się z tego śmiał, myślę jednak że przez lata nauczyłam się i z tym funkcjonować, więc nie szukałabym tu problemu. Problem jest w tym, ze nie potrafię całkowicie odciąć się od oceny na podstawie życiowych dokonań. I nie chodzi mi o kogoś. Ja jestem bardzo wyrozumiała jeżeli chodzi o ludzi, o ich słabości, ja w ogóle bardzo lubię ludzi. Tylko dla siebie jestem katem i mam wysokie wymagania, tylko siebie męczę i sobie stawiam poprzeczki. Mieszkam sama i pracuję, ale to było przed nerwicą. Teraz mam poczucie, że nie dam rady mieszkać sama i do pracy wrócić, ale zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję iść na kolejną wizytę i nie dość, że dostać jakieś happy pills to wziąć się za siebie psychoterapią, ale jakąś konkretną. Bo ja sama naprawdę naczytałam się dużo o psychice i mam się komu wygadać, dlatego zależałoby mi najbardziej na psychiatrze-psychoterapeucie ( o czym już wspominałam) z doświadczeniem ze szpitala. Myślę, że ktoś taki wziąłby mnie w obroty. :P Aga - trochę ci zazdroszczę możliwości nie pracowania. Ja muszę pracować, bo mamy kredyty, o których już wspominałam. A siedzenie w domu i \"nadmiar\" czasu wolnego wiem, ze nie jest fajny, ale póki co nie wyobrażam sobie powrotu do pracy. :-o Też miałam różne dolegliwości z organizmu - dlatego przebadano mnie na okoliczność tysiąca chorób. Też przerobiłam wszelakie lęki i panikę i strach przed wyjściem z mieszkania choćby na klatkę schodową. Także nie byłam w stanie czytać wiadomości w gazetach ani oglądać TV. Notabene martwi mnie konflikt w Izraelu. Podziwiam cię za to, że poradziłaś sobie bez leków. Ja muszę coś łykać, bo naprawdę nie byłam w stanie funkcjonować. Cieszę się bardzo, że przezwyciężyłas to wszystko i że w końcu wracasz do siebie. Stajesz się dawną sobą. :) Też bym bardzo chciała być dawną sobą i naprawdę rozumiem przez co przechodziłaś. Moją wiarą, dążeniem jest obecnie założenie rodziny. Chciałabym być na tyle \"normalna\", żeby móc poznać jakiegoś odpowiedzialnego faceta i urodzić mu dzieci. :) Jeszcze rok temu nie miałam w ogóle instynktu macierzyńskiego, natomiast obecnie bardzo cieszy mnie perspektywa bycia w ciąży i opieki nad dzieckiem. Od jakiegoś czasu strach przed tym, ze zostanę sama i nie zaznam szczęścia rodzinnego, jest jednym z większych strachów. Czytałam ostanio taki artykuł, że wiele osób wypala się przez stres zaraz po trzydziestce. Część z nich ląduje w szpitalu psychiatrycznym. Natomiast stężenia Prozacu w ściekach jest tak wysokie, ze daje się je oznaczyć standardowymi pomiarami. Wiem, ze często sama się nakręcam i że powinnam myśleć tylko pozytywnie - staram się. Jestem jednak tak skonstruowana, ze myśli o tym za co opłacę mieszkanie, za co kupię chleb i co zrobię, kiedy zostane sama, nigdy mnie nie opuszczą, mimo różowych okularów. Bo to jest przecież życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga ja myslalam ze z ciebie taki dzielna dziewczyna zawsze byla a tu sie zdziwilam jak przeczytalam Twoja historie:( ale dobrze ze teraz lepiej i trzeba wierzyc ze bedzie juz tylko lepiej:) ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aga Neonerw z wielkim zainteresowaniem przeczytałam wasze wyznania przykro mi Aga bo wiem co to dolegliwosci płynace z ciała ja obecnie jestem na tym etapie ze wszystko mnie atakuje .Codziennie coś innego nawet juz nie codziennie ale co chwila bóle w róznych miejscach przed swietami miałam takiego doła ze myslałam ze zwariuje , a przyczyna to moja mama teraz a kiedys do tego stanu doprowadziła mnie rodzina meza przede wszystkim tesciowa mieszkając pod jednym dachem przeszłam piekło na ziemi nie wiem czy w piekle gyło by mi gorzej jak w tej rodzinie .Zawsze byłam przebojowa dziewczyna chociaz rodzice ograniczali mnie w róznych sprawach nie miałam wolnosci ciagle byłam na celowniku kontrolowana przez matke mając tego dosc kiedy poznałam męza postanowilismy jak najszybciej sie pobrac chociaz juz tak znalismy sie 4 lata ale jak to było 28 lat temu bez zadnych zbliżen matka nie chciała zebym wychodziła za maz wic postanowiłam ze jak bede w ciazy to juz trzeba bedzie sie pobrac .Tak tez sie stało kiedy mama dowiedziała sie ze jestem w ciązy myslałam ze mnie zabije .....po slubie to nire ja mogłam podejmowac decyzje ale ona a jak nie to awantura wyprowadzilismy sie do meza jak sie wyprowadzałam to powiedziałam mamie ze nareszcie sie uwolnie od niej i bede miałam inne zycie bo mam super tesciowa tak wtedy myslałam kiedy remontowaliśmy mieszkanie u meza juz było pierwsze spiecie z tesciowa i tak sie wlokło przez 18 lat maz zawsze po stronie mamy a ona ponizała mnie jak tylko mogła popychała wyzywała przeklinała ......jak byłam w ciazy z 3 dzieckiem to powioedziała ze jeszcze jeden skurwesyn przyjdzie na swiat dla mnie to był szok spakowałam dwóje mniejszych dzieci wtedy jeszcze do malucha i pojechałam do meza pod zakład pracy zalana łzami ale maz oczywiscie nie uwierzył . Wiele było takich sytuacji nie chce juz wspominac ale nie było dnia zebym nie płakała rece trzesły mi sie ze nie mogłam obrac ziemniaków na objad .jak tesciowa wchodziła do mnie na góre to do muszej dziury bym sie była schowała strach lek przerazenie . Urodziłam córke i wtedy organizm osłabiony zaczał szwankowac rózne nieokreslone bóle nie miałam pojecia co sie ze mna dzieje az pewnego dnie sprzatajac mieszkanie serce zaczelo mi walic jak szalone zaczeło mi sie robic słabo zaczęłam tracic swiadomosc podwójne widzenie dusznosc myslałam ze umieram zaczełam płakac i prosic Boga zeby mnie nie zabierał bo mam przeciez troje dzieci do wychowania maz zawiózł mnie z ta maleńkacóreczka na rekach na pogotowie tam badania i w koncu zastrzyk zasnełam i wróciłam do domu .Ot tego przekletago dnia nerwica jest moim nieodłacznym towarzyszem od tego czasu zaczęła sie nastepna droga przez meke .Zrobiłam wszystkie badania przeszłam wielu lekarzy i nikt mi nie powiedział jak wygladaja objawy nerwicy byłam przerazona myslałam ze kazy lekarz zle mnie diagnozuje ze jestem powaznie chora .Wyladowała w końcu u psychiarty niezliczone ilosci leków na 2 3 tygodnie jak nie było poprawy to znów zmiana na inne tak było 6 lat byłam juz tak uzalezniona ze brałam po 6 tabletek na jeden raz i dalej nikt mi nie powiedział ze to tylko nerwica ze trzeba terapi ze trzeba poznac problem i rozwiazac problemy .Zycie straciło sens chciałam popełnic samobójstwo i skończyc z tym wszystkim .............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedy juz naprawde byłam na samym dnie nizej juz nie mozna było upasc przyszła mi mysl zeby urodzic jeszcze jedno dziecko wtedy zmieni sie mój sposób myslenia i wszystko i tak tez siie stało zaszłam w ciąze maz myslałam ze mnie zabije a tesciowa jeszcz ebardziej szalała smiała sie ze mnie szturchała i w oczy mi powiedziała ze mnie wykonczy psychicznie ze wyladuje w szpitalu psychiatrycznym .Zadzwoniła do mojej lekarki psychiatry i powiedziałam ze jestem w ciązy ona natychmiast kazała odstawic leki i wtedy dopiero zaczał sie horror lezałam w łózku wyłam wyła jak lew z braku leków próbowałam podciac zyły , otruc sie skonczyc ze sobą bo nie potrafiłam zniesc tych mak jaki przechodziłam córka starsz która teraz ma 21 lat cała ciaze mnie wspierała mąz nienawidziłmie i tego dziecka do momentu az pewnego razu nagrallam na dyktałon awanture jaka robiła tesciowa jej przekleństwa wulgarne słow i jak wrócił maz to mu to załaczyłam od tego momentu moje zycie uległo zmianie mąz zrozumiał ze to nie ja ale jego matka jest przyczyna wszystkiego wszystkich kłótni.......nareszcie stanał po mojej stronie i dzieci ale musiłam na to czekac 16 lat zrójnować sobie i dziecia zycie .......... Urodziłam syna i znów wszystko sie nasiliło do tego stopnia ze nie mogłam sama zostawac w domu bo bałam sie ze skrzywdze dziecko albo siebie .......ciagle ktos musiał ze mna byc az w koncu przechodzac koło ksiegarni zauwazyłam na wystawie ksiazke STRACH I PANICZNY LLEK od tego czasu uswiadomiłam sobie na co choruje .....podjełam psychoterapie w 4 osrodkach leczenia nerwic i w kazdy ocena była taka ze jezeli sie nie wyprowadze od tesciowej to nigdy nie wyjde z tego ..........Nie starczyło by mi tu miejsca zeby wszystko opisac ale wierzcie mi przeszłam piekło ale teraz Pan Bóg zmienił moje zycie jesli chodzi o tesciowa tak jak mówi przysłowie pan bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy .........musze skonczyć bo was zanudze ale przynajmniej troche naswietliłam wam moja sytuacje ciesze sie ze tu trafiłam i was poznałam .......dzieki za wszystko ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisz bianka co dalej. Historia każdej z nas ma swoje ciernie, blaski i cienie. Co prawda potrzebna jest nam terapia, ale wierze w to, ze pisząc chociaż część własnych bolączek tutaj, coś tam z siebie wyrzucamy i jest lepiej. :) Ja jutro jeszcze napiszę co nieco o swojej chorobie i przeczytam, co Wy napisałyście, ale dzis już kładę się spać. Dobrej nocy. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
Zaloguj się, aby obserwować  

×