Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość BuszujacaWzbozu
Dzien dobry Dziewczyny. Jeszcze raz pragne podziekowac Wam za wczoraj,chyba skumulowalyscie jakas energie,ktora do mnie trafila...mobilizuje sily do walki i czuje sie tak...lekko,dziwnie lekko,jak od dawien dawna nie dane bylo mi sie czuc,tak jakbyscie zdjely ze mnie to poczucie winy,ktore mimo wszystko w sobie mialam. Wierna Czytelniczko. Jak dobrze,ze mnie nie potepiasz,ze rozumiesz.Napisalas,ze mieszanka poczucia winy,bezradnosci ,straty odbiera sily...masz racje,Kochana,podcina skrzydla i nawet fizycznej sily czlowiek nie ma,energii,checi do dzialania, nic.Obiecuje Ci ,ze nie pozwole juz pasc sie swoja krzywda nikomu,ze bede ze wszystkich sil starac sie pokazac,ze jego gadanie mam gleboko w d...,ze mnie nie boli i nie rani. I pytasz o czym marzylam przed nim?Najsmieszniejsze,ze nie moglam sobie dlugo przypomniec...ale marzylam wlasnie o kims, z kim stworze dom pelen milosci,marzylam o adopcji dzieci lub dziecka,marzylam,zeby miec maly dom na polskiej wsi i go powolutku remontowac,zeby uprawiac jarzyny i kwiaty,miec starego forda,czytac ksiazki tak jak lubie,zbierac starocie,miec kilka psowi koniecznie....fotel bujany,taki z wikliny;-) i moich marzeniach widze ganek i wieczor i las w oddali.A Ty o czym marzysz,Kochana? Paulina 36. Ciagle mysle o pracy nad soba ,ktora wykonalas w tak szybkim czasie i nie moge sie nadziwic.I takze temu,jak piszesz,ze Twoj m gania wokol Ciebie z herbatkami.Jaki on byl wczesniej?I spojrz jaki paradoks,ze przestalas go kochac w momencie,kiedy on spotulnial...jakby ktos wylaczyl magiczny pstryczek...przyszla mi do glowy straszna mysl...ze moze my DDA, utozsamiamy milosc z jakas niewola,ze moze gdybysmy spotkaly milych i dobrych facetow,to nie potrafilybysmy zbudowac normalnego zwiazku?...brr,zgroza. Silna kobieto. Od poczatku widze tyle podobienstw w Twojej i mojej sytuacji,ze szok...Wczoraj pisalas,ze nie chcesz byc ze swoim m.bo bycie z nim wymaga ciaglej gotowosci i pogotowia,strachu przed zbiciem szklanki a Ty tak nie chcesz....az sie usmiechnelam....u mnie np.jak po 2 latach uzywania szklanego dzbanka,odpadlo ucho( co wg mnie nie jest niczym szczegolnym),to az mnie brzuch bolal ze strachu co bedzie jak wroce do domu...hehe, no i bylo,zawsze bylo,pralka sie zepsula; moja wina...awantura,znalazl na patelni malutka ryske; twoja wina,jestes idiotka co nigdy nie widziala tefala....;-) A jak Synowi zepsula sie komorka po kilku latach( on bardzo dba o rzeczy) ,to mi kazal dac mu kare....szok. Dzis rano bylo podobnie jak wczoraj.Uslyszalam,ze a; - ubieram sie jak dziwka(?) - cos za bardzo jestem opalona i tzn.ze sa dwie opcje ; albo go oklamuje i chodze do solarium( nonsens),albo w pracy nic nie robie,tylko pale fajki i sie opalam( bzdura) - po ch...on przychodzi do tego domu,gdzie ja sie tylko awanturuje....W tym momencie popatrzylam na Syna i zobaczylam jak sie odwraca,zeby nie pokazac,ze sie smieje;-)....I ja tez nie wytrzymalam .... - jak on sie mogl tak pomylic i znalezc taka glupia kobiete;-) Po dniu wczorajszym,zyczliwosci jaka od Was dostalam ...nie zrobil na mnie ten poranny wystep zadnego wrazenia,mam glowe pelna strategii,ktore trzeba wcielac w zycie.... Sciskam i do uslyszenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też was podczytuję od czasu do czasu i podzielę się swoim problemem... Po tym, co napisała renta11 uświadomiłam sobie jak wielki problem mam z wyznaczaniem granic... To dotyczy nie tylko życia prywatnego, ale także mojego życia zawodowego. Tak się składa, że pracuję w szkole z dzieciakami od podstawówki po gimnazjum. Dzisiaj poczułam się zlekceważona przez koleżankę, na której klasę się poskarżyłam (myślałam, że myślimy podobnie), a tymczasem ona dała mi do zrozumienia, że nie umiem sobie dzieciaków ustawić! Inna koleżanka, która była w pobliżu i uczy te dzieciaki też jakoś pominęła to milczeniem i dziwnym uśmieszkiem. Poczułam się okropnie, prawie jak bezbronne dziecko, którego nikt nie chce wysłuchać ... To fakt, jestem łagodnym nauczycielem, daję dzieciom prawo do wyrażania własnego zdania, nie "gaszę" i nie "ustawiam", a szukam zawsze płaszczyzny porozumienia, próbuję tłumaczyć, pokazać, że można uniknąć konfliktu :-( jestem DDA) Ale ta koleżanka dosłownie wyśmiała to podejście i stwierdziła, że mnie "przewzieli". O co tu chodzi? W innych klasach, w których uczę dzieciaki są posłuszne i nie mam z nimi najmniejszego problemu. Robią chętnie to o co ich proszę, nie lekceważą mnie. Czy jest tak, że niektórzy ludzie potrzebują wyznaczania granic bardziej niż inni? Ja wszelkimi sposobami bronię się przed autorytarnym wychowaniem jako osoba skrzywdzona w dzieciństwie. Tu legła w gruzach moja naiwna postawa zapożyczona z "Summerhill" - szkoły pełnej ideałów, wolności jednostki. Czytałam też Osho, urzekło mnie jego podejście do twórczej energii człowieka ... Tymczasem ja nadal jestem DDA, może szkoła to nie miejsce dla mnie, może rzeczywiście żyję w sprzecznościach, fałszywym świecie stworzonym przez mój umysł. Bardzo przejmuję się opinią innych ludzi, nawet dzieci!!! Ta praca kosztuje mnie dużo wysiłku, często łapię infekcje, mam ciągłe kłopoty z gardłem, jakby były to jakieś symptomy psychosomatyczne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Anonimowy Zbirek (KWIATEK)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Anonimowy Zbirek 🌼.....moze teraz sie uda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 6_ran0_bezsenna
Witajcie. Chciałam z Wami się czymś podzielić. Ostatnio robiłam dwa projekty, w 'grupie' z kolegami i jedną koleżanką. Wszyscy zachowali się nie fair, bo musiałam kończyć pracę sama. Termin oddania zbiegł się z terminem wydarzeń około 10 kwietnia. Wiec gdy osobiście złożyłam w końcu projekty, odcięłam się od świata i przez kilka dni nabierałam dystansu do dziejących się rzeczy. A było tego dużo. Minął weekend i rano w poniedziałek napisałam, to że to co ja obiecałam będzie do odbioru po ogłoszeniu wyników dotyczących projektów, i że osobiście nie chcę z nimi mieć już nic wspólnego. Zdawało mi się, że nie jestem do tego zdolna. A jednak. Wczoraj dla odmiany, po powrocie do domu okazało się że pralka miała jakąś awarię. Zapytałam więc najpierw moją lokatorkę a następnie lokatora jak wyglądała ich ostatnia styczność z tym przedmiotem. Byłam bardzo zdenerwowana. Dopiero odbijam się od dna finansowego i załatwianie naprawy lub co gorsza kupna nowej pralki ... cóż wyobraziłam sobie cały ten bałagan. Starałam się dociec co się stało, koniec końców pralka zadziałała i zdzieliłam ja klepnięciem za to że mi narobiła stracha. Usłyszałam od moich lokatorów, że: "nie powinnam się denerwować, bo to nic nie da, że takie rzeczy się zdarzają, że to tylko pralka ..." Również, po kilku chwilach rozmowy, dowiedziałam się że próbowali mnie w ten sposób uspokoić, namówić na to, żebym napiła ie herbaty, lub najlepiej wyszła i wyżyła się gdzieś na spacerze .... Co chcę Wam powiedzieć: Yezz kilka wpisów wcześniej postawiła znak równości między uczuciem strachu, złości i radości. Moim lokatorom daleko do agresywnych ludzi. Ale też zastanawiam się, czym się kierują kiedy próbują zamiast zrozumieć złość i zdenerwowanie, zagłaskać je i uciszyć. Powiedziałam im jasno - nie życzę sobie, bo miałam święte prawo poczuć się zdenerwowana, a żadnemu z Was nie ubliżyłam. To, że poczuliście moje zdenerwowanie - cóż, wybaczcie, ale w razie jakiejkolwiek awarii odpowiedzialność, za zalanie sąsiadów, za naprawę i inne spadnie na mnie. Tak jesteśmy w większości wychowywani - że okazywanie zadowolenia jest ładne, więc akceptowalne, a okazywanie zdenerwowania i złości ponieważ brzydkie, jest potępiane. Kumulowanie w sobie złości, bólu i niezadowolenia powoduje efekt wulkanu. Należy wyżyć się na tych, którzy bezpośrednio nam zawinili, okazać natychmiast złość z powodu niezadowolenia, nie bać się wściekłości, kiedy jawnie dzieje się nam krzywda. Powiem też że wyzwałam od najgorszych mojego ex, który robił podchody w kierunku dalszej naszej znajomości chyba tylko w charakterze kół zapasowych i mówię także Wam: nie bójcie się postawić ostrych jak żylety granic, nie bójcie się mówić, że macie niezbywalne prawo we własnym domu do okazywania emocji na jakie Wam tylko przychodzi ochota, nie bójcie się odczuwać złości i radości - to jesteście Wy. I lepiej wiedzieć, że ma się tylko siebie za przyjaciela, niż mieć dookoła siebie klakierów i kukły udających, że im na Was zależy. Zdrowe granice, to także umiejętność patrzenia z dystansem na siebie ( i tutaj mówię od razu, mam z tym jeszcze wielki problem - związany jest z kompleksem singla i nie posiadania dzieci ), a to gwarantuje nam że dookoła nas zaczną wyrastać jak grzyby po deszczu ludzie, którzy są zdrowi, na których można polegać, którzy na rożnych płaszczyznach okazują się partnerami. Nie bójcie się tego co krótko potem może nastąpić - poczucia pustki i przygnębienia, że oto sobie zostałam sama. Wiecie przecież, co znaczy być uwikłanym w chore zależności. Osobiście potwornie boję się że nie zaznam już miłości, że ze strachu przed kolejną porażką, nawet nie spróbuję - to jest mój wielki problem. Ale wydaje mi się, że i tak jestem bliższa szczęściu niż gdy wierzyłam kłamcy i manipulantowi w bajki. Pozdrawiam ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tortila29
Popłynęłam trochę z tym moim powyższym wpisem ... temat w końcu jest o partnerach, którzy nas molestują psychicznie. Niestety, nie mam komu się wygadać, do psychologa od dawna nie jeżdżę, jeśli więc poruszacie temat DDA ... to co we mnie tkwi z DDA wyłazi zawsze w sytuacjach dla mnie stresowych, czyli głęboko zakorzeniony lęk, brak poczucia własnej wartości i przekonanie o braku wpływu na własne życie... Surowo się osądzam, uzależniam się od cudzych opinii na mój temat, bywa, że przepraszam i dziękuję za wszystko i za nic, a chciałabym, aby więcej ode mnie zależało ... To strasznie męczące żyć w takiej sprzeczności na co dzień, gdy nie wiem sama co czuję i kim jestem naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tortilla jako DDA mam to samo, więc nic Ci mądrego nie doradzę. Właśnie zaczęłam działać w sprawie terapii. W maju będę kwalifikowana do grupy. Rozmawiałam z kilkoma osobami, którzy są po lub w trakcie terapii i wszyscy zgodnie twierdzą, że udało im się osiągnąć cel. Czytasz o DDA, może podesłać Ci jakieś linki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Halo halo dziewczynki :-) Ja dziś w nie najlepszej formie, mam od wczoraj okresową migrenę :-( nałykałam się piguł ale nie bardzo pomaga. Oczywiście m powiedział że jego to g*wno obchodzi i wydzierał mi się nad głową zanim poszedł do pracy. Leżałam sobie i myślałam co mi się w mózg stało te 4 lata temu że ja taka ślepa byłam na to jego zimne, samolubne, chamskie zachowanie.... No całkiem nie mogę siebie zrozumieć, na co ja liczyłam... Uściski dl Was, trzymajcie się cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca Droga Moja odnośnie mojej sytuacji.. Byłam wtedy w takim dole totalnym, w takiej desperacji, że powiedziałam sobie: Teraz albo nigdy! I od razu jak jakaś maszyna zaczęłam działać. Miałam wsparcie: dwie cudowne koleżanki oraz forum. Pobiegłam najpierw do psychologa potem do prawnika. Prawnik tez była kobietą, więc ona podsunęła mi cudowną receptę na opór mojego m. Powiedziała, żeby mu przekazać, że będzie rozwód z orzekaniem o jego winie i od teraz wszelkie pytania kierować do niej:). Wcześniej, kiedy w desperacji groziłam mu rozwodem, to mówił, że nie ma problemu i takie tam. Ale potem, kiedy dostał wizytówkę to spokorniał. Było buuu i było: To ja się teraz zabiję bo nie mogę bez Ciebie żyć. Byłam już wtedy niewzruszona i powiedziałam: Twój wybór. Natychmiast zadziałało. Krokodyle łzy w jednej sekundzie przestały mu płynąć:) Pytasz, jaki m. był wcześniej. Różnie, ale w ostatnim okresie doprowadził mnie do jakiegoś obłędu, to naprawdę było krok do samobójstwa. Był potworny! Darł się na całe gardło na jakiekolwiek pytanie. Wrzeszczał aż dziecko płakało. No i były upokarzające słowa typu; jesteś psychiczna. Nawet do dziecka tak o mnie mówił a tego już nie mogłam znieść. To było chyba najbardziej upokarzające. Kiedyś dziecko do mnie przyszło i powiedziało: Mamo, co to znaczy że jesteś psychiczna? Myślała, że zabiję gnxxxja! Kiedyś przy znajomych moje niespełna 5 letnie dziecko powiedziało do mnie: Ty kur...o. (zasłyszało o tatusia). Wstyd jak nie wiem co. No wiele było, teraz jakoś mi trudno sobie przypomnieć. Nie wiem, czemu tak szybko zapomniałam. Jakiś czas temu wyszło szydło z worka, dlaczego tak się zachowywał, ale to już inna bajka.. Jest dokładnie jak piszesz z tym paradoksem niekochania, kiedy jest (teoretycznie) dobrze. Tak - my DDA szukamy emocji. No i mamy a potem jest płacz. Ale to nie jest nasza wina. Tak się złożyło i trzeba temu przeciwdziałać. Dlatego idę na terapię. Nareszcie. Wracaj do Polski:) Pójdziemy na kawę. 🌼 Z Silną też się umówimy za 3 miesiące, jak wróci:)) Co Ty na to Silna? A może któraś z dziewczyn dołączy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silna.. Dzielna jesteś i tak trzymaj! Nic Cię już nie złamie! Kiedy wracasz do PL? Jakie masz wogóle plany związane z powrotem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezu Paulina jak ja Ci zazdroszczę ,że coś podziałałaś.Ja właśnie jestem na takim etapie"iść i skoczyć z wieżowca".Zdaje się ,że kompletnie pod ścianą i bez wyjścia.Mój mąż próbuje mnie zniszczyć psychicznie,a winę za awantury oczywiście zrzuca na mnie bo "to ja nie umiem z ludźmi żyć".Tak sobie marzę ,że znajdę jakieś tanie mieszkanie do wynajęcia i wyjdę.Jednak z powodów finansowych jest to w tej chwili tylko marzenie.Zazdroszczę wszystkim dziewczynom ,które się uwolniły od domowych katów. Życzę Wam słonka za oknem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tacomanadzieje sama się sobie dziwię, że tak gładko mi poszło po latach upokorzeń. Tak na marginesie, to ja też nie byłam aniołkiem. Byłam okropną zazdrośnicą, robiłam mu awantury o wyjazdy integracyjne itd. No święta nie byłam. Tak to jest, kiedy zejdą się dwa DDA. Nigdy też nie byłam myszką, która siedzi w dziurze, kiedy kocur wrzeszczy. Ja też krzyczałam kiedy on krzyczał. Ale i tak czułam, że to ja jestem na gorszej pozycji. Wystarczyło, że mi powiedział, że jestem głupia albo biedna i już dla mnie był to przekaz: On ma rację. Na szczęście to już mam nadzieję za mną.:) Co ja Ci mogę poradzić? Zacznij od wyznaczania mu granic. Nie ma innego sposobu. Są też radykalne sposoby, jak rozwód. Ale my tutaj nie jesteśmy takie twardzielki, że od razu stawiamy mur chiński. Musimy spaść na dno i wtedy dopiero "coś" rozumiemy i "coś" powolutku zaczynamy robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkowa k
Droga Paulino, zwracam się do Ciebie, bo chyba Ty najbardziej znasz moją historię. Powiem krótko - znów mnie rzucił na kolana,upodlił, a ja...ja z uporem maniaka błagałam, prosilam o unormowanie sytuacji, o pogodzenie. Nie potrafię wytłumaczyć dlaczego znów się poddalam. Nie mogę spojrzeć na siebie w lustro, czuję pogardę do samej siebie. Nie nadążam za Wami, nie dam rady. Dziś już więcej nie napiszę, jestem bezsilna. Jestem wierna topikowi, czytam, rozważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przypadkowa-ja Cię rozumiem,sama nie raz nie moge sobie darować ,że jestem za słaba ,za dobra ,za miła ,za mało wredna,za mało obojętna. Próbuję stać się obojętna ,żeby nie wdawać się w pyskówki ,nie dać sprowokować.Paulina krzyczała ,ja też .Ale mój może mi przyłożyć ,więc probuję nie dawać się wciągać.Ja się go boję. Powiem Wam coś szczerze-wiem ,że gdybym udała głupią idiotkę z zanikiem pamięci to może by jescze przez chwilę było "dobrze".Ale ja nie umiem.Wiem ,że za chwiilę będzie taki sam ,a ja bedę miała niesmak do siebie ,że się płaszczę.Coś we mnie pękło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowa.. Cieszę się, że jesteś. Że miałaś ochotę mimo to coś skrobnąć. Może odsapnij chwilę, wyjdź gdzieś. Chwilowo nie będę Ci radzić. Ochłoń. Bardzo chcę Ci pomóc. I nie tylko ja, jak sądzę. Twoja sytuacja jest trudna. Twój mąż jest psychopatą chyba na miarę mojego własnego ojca - tyrana, alkoholika, potwora w najwyższym stopniu. Chyba mogę się tylko domyślać, jak się czujesz. Bardzo, bardzo mi Ciebie żal, jestem z Tobą całym sercem. Przytulam Cię mocno. Moim zdaniem u Ciebie wyjściem jest jedynie radykalne rozwiązanie. Tu nie ma miejsca na rozmowy. Ty musisz po prostu się obudzić. Tu i teraz! Natychmiast! U Ciebie nie ma już czasu na granice. To już nie ta pora i nie z tym człowiekiem! Ty żyjesz z psychopatą, od którego musisz uciec. Pamiętasz taki film "Uciec ale dokąd?". Kobieta osaczona przez męża, który w końcu aby jej się pozbyć całkowicie, pozoruje swoją śmierć, której sprawcą ma być owa żona. Sytuacja wydaje się bez wyjścia. Ona trafia do więzienia ale tam nie spędza czasu bezowocnie. Planuje zemstę. Po wyjściu z więzienia, odnajduje go i kompromituje. A wydawałoby się, że jest w sytacji bez wyjścia: była bez pieniędzy, poszła do więzienia za jego rzekome zabójstwo i jeszcze zabrał jej synka. Uważam, że zawsze znajdzie się osoba, która może Ci pomóc. Tylko się rozejrzyj. Może zaczniesz szukać mieszkania za opiekę albo pomoc nad starszą osobą? To jest rozsądne wyjście. I nie mów mi, że tam gdzie mieszkasz nie ma takich ogłoszeń. Jeśli trzeba zbierz siły i szukaj w sąsiednim mieście. Wyprowadź się jak trzeba. Co Cię tam trzyma? Kupa rzeczy w szafie i pasta do zębów? Bo on przecież nie. On nie jest wart nawet wspomnień. Proszę Cię, zacznij myśleć jak dorosła kobieta. Nie ma juz małej Przypadkowej. Nikt nie przyjdzie do Ciebie i nie weźmie Cie na kolana. Choćbyś nie wiem jak chciała, jak płakała, jak się modliła. Boże, jak ja kiedyś chciałam, żeby moja mama uwolniła sie od tyranii ojca. Żeby zabrała mnie i siebie i żeby nas wybawiła. A ona nic. A teraz jest starą zgorzkniałą i chorą fizycznie kobietą. Kobietą o kulach, bez włosów i bez ...nie mogę pisać.. Na Ciebie jest teraz czas, CZAS NAJWYŻSZY! Później będzie już za późno. Później może nie będzie już nic. Jestem z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowa.. i jeszcze jedna refleksja. Staraj się nie być dla siebie tak surowa, nie osądzaj się źle, nic złego nie zrobiłaś, absolutnie nic, to taki los, zbieg okoliczności. Nie bądź swoim największym krytykiem. Bądź swoim przyjacielem, pocieszaj się, płacz kiedy trzeba lub złość na los jak wolisz. Tylko się nie złość na samą siebie. To nie tak.. Zobaczysz, będzie dobrze. Czy mogę Ci jakoś konkretniej pomóc? W jakiej części PL mieszkasz? Może mogę coś zrobić dla Ciebie? Nie bój się prosić o pomoc. Tak będzie łatwiej. Mnie też pomogły koleżanki, kiedy byłam w potrzebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga przypadkowa
Musisz zrozumiec jedna rzecz na poczatek - to nie on Cie upodlil, sama sobie to zrobilas. Tylko Ty jestes w stanie wywolac w sobie takie nie inne uczucia. Masz bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci, zastanow sie dlaczego, czy on to spowodowal, czy moze stalo sie to juz duzo wczesniej, mianowicie w domu rodzinnym? Jesli cierpisz na depresje idz do psychiatry, nastepnie zacznij czytac o swoim problemie, na poczatek go zdefiniuj. Zajrzyj szczerze do swego wnetrza, zobacz czego Ci "brakuje", a czego masz w nadmiarze. Bardzo prosze nie wpadaj w panike, poszukaj pomocy dla siebie, to jest teraz najwazniejsze. Ucieczka od niego w takim stanie na niewiele sie zda, najpierw sie wzmocnij, potem bedziesz dzialac. Bardzo mocno Cie przytulam i zapewniam, ze mozna sie wyrwac z tego oblednego kola zastraszenia. Pamietaj, ze Ty jestes odpowiedzialna za swoja godnosc. Masz obowiazek chronic siebie 😍 Paulinko - good job 😘 jesli chodzi o Ciebie sama, jak i potrzebujace wsparcia dziewczyny. Dziekuje 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wo! Czesc druga? Serdecznie pozdrawiam wszystkie panie i zycze powodzenia :) 🌻😘😘😘😘😘😘KOBIETY A PROBLEMY W ZWIAZKU... ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ .............................wystarczy zaczac czytac..................................... http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=0 🌻😘😘😘😘😘😘KOBIETY A PROBLEMY W ZWIAZKU... ❤️❤️❤️❤️❤️❤️❤️ .............................wystarczy zaczac czytac..................................... http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2206032&start=0

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Dziewczyny. Co Wy ze mna zrobilyscie?;-)Niedawno sie Wam skarzylam,ze mam platanine umyslowa,i wszystkie mysli dotycza m...Chyba dokonal sie we mnie jakis przelom,bo teraz moje mysli dotycza glownie Was...hehe,w glowie mam Wasze rady,mysle co u kazdej z Was,co mi powiedzalyscie i co ja chce Wam napisac,to cudowne....boje sie,zeby nie zapeszyc,ale od 2 dni jest lepiej....CHCE walczyc,wyjsc z pozycji ofiary i cieszyc sie kazdym dniem...Dzis jak sie obudzilam to pomyslalam;Boze,jak to mozliwe,ze tak bardzo przejmuje sie jednym czlowiekiem,ze widze siebie przez pryzmat jego ocen...pomyslalam; co mnie obchodzi to co on mysli na moj temat...smieszna jestem,bo jeszcze troche zostanie ze mnie wrak czlowieka a on sobie znajdzie nowe miesko do gnebienia....mojego zdrowia juz nikt mi nie odda....Dziekuje Wam za wszystko. Paulina 36 I znowu Ci napisze....niesamowita jest szybkosc Twojej przemiany,Twoje zrozumienie sytuacji...niesamowita jest sila,ktora kaze Ci isc do przodu i pozbierac sie do kupy,moze to jest instynkt samozachowawczy?Mysle,ze Twoje Dziecko jest szczesliwe jak ma spokojna mame...Jeszcze chcialam zapytac,czy z Twoim zdrowiem wszystko w porzadku,bo pisalas wczesniej,ze czekasz na wyniki badan?I wiesz co,nie wiem z jakiego miasta jestes w Polsce,ale obiecuje Ci,ze jak przyjade laatem na urlop,to chocbym miala jechac do Ciebie 600 km.,to przyjade i wypijemy razem kawe i bedziemy gadac i gadac i gadac...nie rzucam slow na wiatr .....i jeszcze Silna wezmiemy jak juz edzie w Polsce,dobra? Silna Kobieto. Jak Twoja migrena?Zajrzyj tu i napisz,czy wszystko w porzadku? Nie pisalam Wam ale tez sie dorobilam problemow ze zdrowiem przez cudowne zycie z m.Czulam sie od dluzszego czasu bardzo zle i nie wiedzialam dlaczego,jak bylam latem w Polsce porobilam badania no i wyszlo,ze mam czterokrotnie podniesiona prolaktyne...nie wiedzialam co to....a to hormon stresu produkowany przez przysadke,jak jest za duzy,zaczynaja sie perturbacje...no i teraz jestem na takich tabletkach,po ktorych chce sie tylko spac.... Kochane Dziewczyny. Zycze Wam duzo slonca i radosci dzis i jutro....i badzcie dobre dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowa 🌻 Czasami jest tak, że występuje ogromny przymus powtarzalnosci zachowań. Zachowania,które widzieliśmy, albo sami stosowalismy w dzieciństwie, musimy powtarzać w życiu doroslym. Często przyczyna psychologiczna jest taka, że nie poradziliśmy sobie z czymś jako dzieci, więc mamy przymus powtarzalności zachowań jako dorosli z nadzieją, że teraz sobie poradzimy. A efekt? Niestety także sobie nie radzimy. Bo nie tędy droga. W takiej sytuacji szukamy w dorosłym życiu ludzi, ktorzy pomogą nam powtarzać takie zachowania, o tym że szkodliwe to nawet nie piszę. Nawet jeżeli opuścimy kogoś, to szukamy następnego człowieka pasującego do schematu powtarzalności zachowania. Dlatego bardzo często kobiety z jednego faceta alkoholika przerzucają sie na kolejnego alkoholika lub np. hazardzistę. A wszystko to za sprawą PRZYMUSU POWTARZALNOSCI SZKODLIWYCH ZACHOWAN. Ja także tak miałam. Ja chora, szukałam też chorych facetów, by razem z nimi tańczyć swój chory taniec.Zdrowi mnie nie interesowali, bo z nimi taniec nie był tak ekscytujący, nie dawał mi takiej huśtawki emocji i nagłych skoków adrenaliny. Zastanów się, czy poznajesz w tym siebie? A może jeszcze jakaś dziewczyna poznaje? A jakie jest rozwiązanie? Nie zmieniać na siłę facetów, bo to i tak próżny trud. Co więc można zrobić? Ano można ZMIENIC SIEBIE, bo tylko na siebie mamy wpływ. I zmienić też możemy tylko siebie. Czasami udaje się to zrobić samemu. Mnie się nie udało. Ja potrzebowałam do tego wielu lat pracy nad sobą, z różnymi psychologami, i używałam różnych metod psychologicznych. Efektem jest to, że choc pierwsza reakcja na jakieś zachowanie jest u mnie prawie zawsze chora, to działanie często już chore nie są. I nie odczuwam już przymusu chorej jazdy na emocjach. Skoro poniżasz się, błagasz - to znaczy że masz taka potrzebę zachowania. I pewnie często (nie zabij mnie za to :D ) sama prowokujesz takie sytuacje. Byś mogła odegrać swoja wielka rolę dla pewnie jednego widza. Albo co gorzej także dla innych widzów - dzieci. Kochanie - można to zmienić. Napoczątek idż do psychologa, to terapia na lata. Czytaj książki, załóż dziennik swoich zachowań. Na początek zapisuj, kiedy tak się zachowujesz (poniżasza). Jestem pewna, że się zdziwisz, że takie zachowania występują bardzo systematycznie np. co 7-8 dni, co 2 tygodnie, co miesiąc. To pokaże Ci, że jest to przymus TWOJEGO ZACHOWANIA. Weż za to odpowiedzialność, za swoje zachowanie i swoje życie. Jesteś na tym forum - to super. Ale nie wystarczy. Idż do psychologa, także do psychiatry po leki np. na wyciszenie. Bardzo Ci pomogą. Ja przez to przechodziłam i wiem, że nie ma drogi na skróty. Jest latami trwająca terapia i praca nad sobą. Efektem tego może być zmiana zachowania Twojego m, bo rodzina to zbiór naczyń połączonych. Więc Twoja zmiana wymusi także zmianę u innnych członków rodziny. Ale wtedy nie wiadomo, czy Ty będziesz tym zainteresowana. Jesteś na dobrej drodze. Wierzę w Ciebie, wierzę, że Tobie sie uda. Bo jeżeli mnie się udało, to szansę ma każda dziewczyna, która tutaj pisze. Czytajcie, wpisy, książki, idżcie do psychologa, korzystajcie z doświadczeń innych ludzi. Świat Wam ma pomóc, i stanie się tak, jeśli Wy same w to uwierzycie. DACIE RADĘ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yezz 😍 Eutenia 😍 Jak dobrze, że jesteście :D Radosnka 😍 Witam Cię :D Dla tych, które nie wiedzą to Radosnka, początkowo Smutenka zalożyła ten topik.I jest pierwszą, która wyzdrowiała na tym forum. I rozwiodła się. Gratuluję :D Napisz, co u Ciebie słychać? Jam zmieniłaś się Ty, i jak zmieniło się Twoje zachowanie? Twoj sposób spostrzegania siebie i świata? Myślę, że warto podkreślać to, że byłam chora, wyzdrowiałam i jak to zrobiłam. Bo to może dodać sił, tym które są na początku drogi, może dodać im wiary we wlasne siły :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca... Wszystko, co osiągnęłam zawdzięczam swojej determinacji, którą kiedyś nazwałabym uporem osła:) Bardzo chciałabym, żebyś uwierzyła, że to jest do zrobienia. Pójdę dalej i powiem: Chciałabym, żebyś uwierzyła, że to jest proste:). Ale wiem, rozumiem, że każda z nas ma inną sytuację, inną psychikę, inny charakter, więc i zmiany następują w różnym czasie. Podsumowując: Ja wiem, że Tobie się też uda. Nie wiem tylko w jakim czasie, ale czuję, że już całkiem niedługo.:) Dzięki za pamięć odnośnie wyników. Właśnie zapomniałam napisać, że w czwartek odebrałam wyniki oznaczenia markerów nowotworowych i ...JEST SUPER! 🌼. Nie mam raka!:))) Trzymam Cię za słowo odnośnie naszego spotkania w realu. Ja jestem z centrum. A Ty Silna k., skąd jesteś? Dołączysz? No i zapraszamy inne dziewczyny na takie spotkanie, prawda? A kiedy Ty będziesz wogóle w PL? Planujesz jakiś przyjazd w międzyczasie? Pozdrówki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Paulina 36. Ciesze sie,ze wyniki sa dobre,to najwazniejsze...Pisze szybciutko,na nielegalu;-)Jestem z poludnia Polski,bede tam na poczatku czerwca i z cala pewnoscia sie spotkamy....wlasnie ten wrocil z pracy i znowu sie burzy,ze nie odebralam telefonu...heh,odebralam,tylko nie po dwoch sygnalach....jestem spokojna i bede niewzruszona,juz teraz moge zobaczyc,ze ten spokoj go dzorientuje leciutko...Paulinko,mysle o Tobie,napisz jak Ci weekend mija.a Ty pracujesz?pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
dziewczyny pozdrawiam ,buszująca gratsy [kwiatek} , paulina dobrze że wyniki dobre,buszująca u mnie walka z moja niewzruszona postawa tzn tak jak tam wyżej dziewczyny opisywały spokój ,nie zycze sobie itp trwała rok , po roku nie wytrzymał tego i dał sobie spokój:PPPPP:) więc mam nadzieję ,ze ty też zaczniesz walczyć o siebie i syna całuje pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Paulina36, Buszujaca... Dziękuję Wam kochane za pamięć:-) cały dzień wczoraj byłam nie do życia, ale już dziś dobrze. Ja też jestem z centrum, z okolic stolicy. A spotkanie to super pomysł! Paulina bardzo się cieszę dobrymi wynikami, musiałaś biedulko mieć ciężkie chwile czekając na nie, ale najważniejsze że jest dobrze. Odnośnie moich planów, to przede wszystkim będę musiała znaleźć pracę, chcę iść na studia podyplomowe(zawsze chciałam ale m uważał ze szkoda pieniędzy bo i tak nic z tego nie będzie). Wiem że mogę liczyć na wsparcie mojej rodziny i to mi również dodaje sił. Buszujaca... Jak czytam Twoje posty to wyobrażam sobie Ciebie uśmiechniętą i z iskierkami w oczach, taką aurę Twoje słowa przede mną roztaczają:-) Tak trzymaj!!!!! Super że potrafisz zachować spokój, i nie bierzesz słów m tak bardzo do siebie jak jeszcze niedawno. Zauważyłam że totalnie się poświęciłam myśli żeby się uwolnić z tego chorego układu, nie mogę się skupić na niczym innym, tak jakbym się bała że jak choć na chwilkę odwrócę uwagę to znów mi się coś w mózg zrobi i klapki mi na oczy spadną.... Strasznie to męczące, może macie jakąś radę, albo chociaż powiedzcie czy też tak macie, może to zupełnie normalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
to chyba normalne na poczatku ,budujesz siebie nową i boisz się utracic kontrolę ,musisz się przyzwyczaić do nowych zachowań a to jest walka ,mnie czasem też nerwy wracały ,nieraz trudno było zachowac ten stoicki spokój ale wiesz jaka miałam satysfakcję ,jak on myslał ze powie mi to co zawsze czyli jestes nikim ,przez ciebie to wszystko itp itd, i myslał ,że sie skule i rozpłacze a ja takim leniwym głosem pytałam wyjdziesz sam czy mam po policję zadzwonic? Kazda taka "wygrana" sytuacja daje ci siłe i nie czuj sie dziwnie ,że poswiecasz energie tylko sobie :) to cie wzmocni ,musisz regenerowac siły na walke i dla siebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×