Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość Śilna kobieta
dziekuje ze jestescie Dziękuję Ci, uspokoiłaś mnie. Tak się boję że znów mnie coś opęta.... Ale na razie jest dobrze, że sie nie łamię, nawet jak m jest milutki, jak przytula. Czuję wtedy że te pełne nadziei myśli do mnie płyną, ale stawiam im opór, odganiam. Czasem zmiany które mnie czekają, wywołują u mnie ekscytacje, tak jakbym sie nie mogła doczekać... innym razem powodują ogromny ciężar na sercu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
jak tkwisz iles tam lat w takim zwiazku przynajmniej ja tak miałam ,to jak pisałam juz wczesniej tak naprawde nie wolno ci miec nic swojego ,wszystko się kreci wokól jego emocji ,jego problemów ,jego zachowań ,teraz budujesz przestrzeń dla siebie ,możesz czasem ulec strachowi ,wrócic do starych zachowań bo sa takie "bezpieczne" ,takie znajome ,ale wazne zebys była tego swiadoma , to jak z odchudzaniem ups dzisiaj zjadłam batonika:) ale jutro tego nie zrobie ,najwazniejsze ,żebys ty dała sobie dużo czułości i spokoju ,pokochała siebie powolutku a ekscytacja rodzi się z odkrywania siebie i zakurzonych marzeń:) nowych planów pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
dziekuje ze jestescie Byłaś dziś dla mnie jak psycholog :-) bardzo mi pomogłaś zrozumieć co się we mnie teraz dzieje i za to dla Ciebie wielkie uściski:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Dziekuje ze jestescie. Pozdowienia i usciski dla Ciebie... Silna Kobieto. Dasz rade...masz chwile slabosci,nikt nie jest z zelaza,ale Ty wiesz co dla Ciebie dobre,juz zadecydowalas.Wiesz,przezylas z nim troche czasu,pewnie jakies dobre strony tez byly,ale spojrz jaka cene za to placisz...jedna dobra chwila a potem kolejna akcja,agresja,obwinianie o wszystko.Przypomnij sobie jak siedzialas zmarznieta.... Podoba mi sie pomysl podyplomowych studiow...tez kiedys o tym marzylam. A u mnie w miare spokojnie,bylismy w parku i on znowu zaczal mnie porownywac z inna kobieta,zarzucil mi,ze jej zazdroszcze.A ja na to z kamienna twarza;. - ciekawe czego? jestem przeciez atrakcyjna i wyksztalcona kobieta....dlaczego mialabym jej zazdroscic?;-) szkoda,ze nie widzialyscie jego miny....lehehe. I jakas agresja sie we mnie obudzila...jakbym mogla to bym go chyba w leb strzelila..ale sie powstrzymuje,zeby syn mial spokoj....grrrrrr. Dobranoc Dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silna... Wytrwaj! Dzięki Twojemu postanowieniu i szacunkowi, które sobie w ten sposób okażesz, Twoje dziecko nigdy nie zobaczy zapłakanej mamy i nigdy też nie będzie go prześladował widok ojca znęcającego się nad nią. Ja taki obraz do dziś mam przed oczami, mimo że zbliżam się do 40.stki.. Szacunek, o to teraz walczysz. Bez niego nic nie jesteśmy warci, mając nawet konto w banku wypełnione po brzegi. Pięknie walczysz o siebie! Jestem pełna podziwu, jaka jesteś konsekwentna. Rozwiewaj wątpliwości wychodząc do ludzi i szukając zainteresowań, budząc pasje. Fajne postanowienie ze studiami. Super dziewczyna z Ciebie:))) 🌼.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta11 - pozdrawiam serdecznie :) bywałam na tym topiku kilka lat temu jako Idaalia :) zaglądam tutaj od czasu do czasu, sprawdzić kto jeszcze z "moich czasów" z roku 2005/2006 tutaj bywa :) obym jak najrzadziej spotykała znajome osoby :) nieznajomym, ale bliskim mi dziewczynom chcę tylko powiedzieć, że ich siła plus czas równa się zwycięstwo:) przeszłam piekło w związku, piekiełko rozwodu, depresję, poczucie winy i braku własnej wartości; wiele jeszcze przede mną - w tej pracy nad samą sobą; musialam zaciskać zęby i łzy odkladać na później; ale warto było :) dziecko chowa się szczęsliwe i mądre; znalazlam wspaniałą pracę; drogą naturalnej :D selekcji pozostali przy mnie ludzie mi przychylni i serdeczni, a innych nie potrzebuję :) z uśmiechem niemal wspominam te czasy, kiedy zaszczuta przez męża byłam wszystkim, tylko nie kobietą wolną i wolnomyślącą; jak film o obcej osobie przelatują mi czasami wspomnienia wlasnego bólu, zlości, cierpienia i łez; w tym roku mija 7 lat od chwili, kiedy w akcie desperacji podjęłam decyzję o rozwodzie; to była najlepsza decyzja mego zycia :) drugą niemal równorzędną i równie błyskawiczną decyzją było przygarnięcie psa śmierdziucha ze schroniska :D te dwie rzeczy przewróciły mój świat do gory nogami i sprawiły, że teraz jestem szczęsliwa :) oczywiście poza okresami dołów, ale to już tylko moje kompleksy i zahamowania są ich sprawcami :) jeśli naprawdę wiecie czego chcecie, jesteście zdecydowane, nie kieruje wami chęć zemsty czy odwetu - przejdziecie przez burzę i zobaczycie tęczę :) ale droga do tego raczej nie będzie równą, miękką ścieżką :) pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca.. Super. Wyznaczysz pierwszą granicę, potem drugą i kolejne. O ten internet też może trzeba już zacząć walczyć.. Byłaś z siebie dumna:)) i to jest też fajne, ze się nie przestraszyłaś. Bo tak naprawdę nie ma czego się bać. To nasze życie i tylko od nas ono zależy, dlatego wyznaczanie granic jest w nim najważniejsze po to by utrzymać spokój i poczucie równowagi. To takie nasze nasze wołanie: "Tu jestem! Halo. Słyszycie mnie?! Jestem tu i nigdzie się nie wybieram. Jestem obecna i chcę dla siebie jak najlepiej bo mam do tego prawo. Prawo do bycia tu i teraz szczęśliwą. Mam prawo i nie wolno NIKOMU odbierać mi tego prawa." 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Idalka:D:D:D:D Tupta wita. Mnie tu już właściwie nie ma. zaglądnęłam na zasadzie chwila wytchnienia w codziennym kieracie. Dziewczyny. Warto żyć. Warto się wyrwać na wolność, świadomość. To bardzo dużo kosztuje. Jest strasznie ciężko, ale potem.... Jest fajnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Idaalia. Serdecznie Cie pozdrawiam.Podziwiam za wszystko gratuluje.Moja historia z tym forum zaczela sie kilka miesiecy wczesniej od czytania Ciebie,Present i innych Dziewczyn...Czytalam zawsze przed zasnieciem i myslalam sobie o Was...sama odwazylam sie napisac duzo pozniej.Prosze Cie,napisz czasem do nas. Paulina 36.Silna Kobieta Co u Was?jak niedziela minela? Bylam dzielna tak jak obiecalam,dopiero teraz dopadl mnie znowu strach...ale to chyba normalne,ze uczucia sie przeplataja... Tesknie za Polska,do bolu.Nie dla mnie wielkomiejski styl zycia....marze ...o marchewce z dzialki,takiej brudnej od ziemi;-) Dobranoc🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca, Dziewczyny u mnie bardzo dobrze, jak nigdy w życiu. Nawet się nie boję, jak kiedyś w takich miłych chwilach, że bańka pryśnie. To niesamowite, jak działa nasza wola na innych. Czuję się, jakbym odkryła Amerykę. Pytam się sama siebie, dlaczego dopiero teraz? No ale czasu to już nie zawrócę, więc nie biadolę dłużej:). Mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia wprawdzie, takich w sumie najważniejszych, ale teraz nie chce mi się burzyć tego spokoju, który osiągnęłam, więc przyjęłam dewizę Scarlet Ohar'y: Pomyślę o tym później:) Buszująca: W PL też nie spotkałam ostatnio marchewki z ziemią. Wszystko umyte i w folii, najgorzej w marketach. No jeszcze na rynkach można spotkać taką, ale też nie pachnie marchewką. Tak jak truskawki nie pachną truskawką. Już nic nie będzie takie samo,ale przynajmniej mamy co wspominać:).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Paulina 36 Jestes niesamowita;-)Niby kazda z nas wie,ze nasza wola oddzialowuje na innych,ze trzeba sie afirmowac na pozytywne sprawy....problem polega na tym,ze duzo trudniej to wcielic w zycie...a Ty to potrafisz.Jak czytam Twoje wypowiedzi to z monitora;-) emanuje spokoj i determinacja...wydajesz sie niezlomna i pragne sie tego od Ciebie nauczyc.No i podoba mi sie zyciowa dewiza Scarllet O,Harry.....heh.Czy zdarza Ci sie jeszcze dol?zdarza Ci sie byc smutna bez powodu?Jak sobie z tym radzisz? sciskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam :) cieszę się, ze jeszcze jestem pamiętana :) chociaż może lepiej by było, gdyby żadna z bywających tu dziewczyn mnie jednak nie pamiętała? to jednak szmat czasu od chwili, kiedy zapłakana i przerażona wpisałam się pierwszy raz, przekonana,że to ja jestem ta zła i niedobra, która swoim psychopatycznym zachowaniem zadręczała męża i na koniec w dodatku rozwaliła małżeństwo; a tak było - EXcentryczny zrobił mi takie pranie mózgu, że uwierzyłam w swoje najgorsze winy; i w to,że nie jestem kobietą; i że jestem nic niewarta; że jestem grubą świnią; że jestem popier***** intelektualistką; wierzyłam długi czas w to,że naprawdę bez niego będę nikim; na szczęście to już tylko historia i potrafię się już usmiechać z lekkim politowaniem do tamtej mnie :) Tupcia - skoro tylko bywasz tutaj, to ja poproszę na maila szczegółowy stan rzeczy wiadomych na dziś:) do wszystkich - będę tu zaglądać i nadal wpisywać mniej więcej to samo :) zeby wszystkie, które tu trafią nie traciły wiary i nadziei; nie mam zbyt wiele czasu, by czynnie tu działać; poza tym myslę, ze wymiana wiedzy, mysli, zwierzeń i rad dotyczących konkretnych przypadków powinna odbywać się pomiędzy dziewczynami, które TKWIĄ w tym słodkim bagienku toksycznych związków; ja tylko będę przypominać, ze mozna znieść wiele i zyć póxniej piękniej niż wczesniej i spokojniej:) przezyłam odwrocenie się wspólnych znajomych ( uwierzyli byłemu, jaka ja zła i niedobra) a mnie nie zapytali o zdanie :) przezyłam komorników obklejających meble mojego dziecka i starą pralkę w łazience; przezyłam groszowe wyplaty, kiedy komornicy siedzieli na mojej pensji; przezyłam walkę o alienty i w kraju i nawet sama dorwałam EXa za granicą, kiedy nie płaci ł i teraz sąd brytyjski czuwa nad jego sumiennością:) przezyłam utratę pracy, samotność, nagłą chorobę dziecka, kiedy jedyną nadzieją była tylko modlitwa przez łzy i głeboka wiara, że w tym mnie Bóg oszczedzi, bo tego nie udźwignę; i teraz zaczyna swiecić mi tęcza:) i tego wam wszystkim zyczę :) i naprawdę warto pamiętać, ze Bóg nie da nam więcej na barki, niż jestesmy w stanie udźwignąć:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Idaaalia. Dziekuje za przywrocenie wiary....tak pieknie piszesz...no i decyzja o rozwodzie to najlepsza decyzja w Twoim zyciu..;-).jestem z Ciebie po stokroc dumna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A - ta 🌼 i naprawdę warto pamiętać, ze Bóg nie da nam więcej na barki, niż jestesmy w stanie udźwignąć. To prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Halo halo witam Wszystkie :-) Buszujaca... Jesteś dzielna, oby tak dalej, no i widzisz w Tobie złość też się obudziła, dobrze, bardzo dobrze, ta złość jest potrzebna! Paulina 36 Fajnie że u Ciebie wszystko dobrze, a z dewizy Scarlet ja też chyba skorzystam, i tak czasu nie przyspieszę. M jakiś taki milusi od kilku dni, nagle mu ciepełka, przytulanek i buziaków zaczęło brakować, jak nigdy. O zgrozo, co on se tam znów wykombinował. Pewnie zauważył że się oddaliłam i traci kontrolę, no to trzeba ofiarę znów udobruchać. Ja trwam w postanowieniu że nie dam się nabrać na te chwyty znów... A-ta Fajnie że zajrzałaś, że napisałaś nam że da się przez to wszystko przejść choćby nie wiem jak było trudno. A potem wszystko będzie lepiej:-) Pozdrowienia dla Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
i znowu nie wyzwal...od najgorszych i znowu jestem patologia ,plebsem i nieudacznikiem zyciowym i znowu opowiedzial,ze znajdzie sobie super kobiete...Boze,prosze,daj mi sile...Nie mam tu nikogo i moj syn nikogo nie ma,mamy tylko siebie,czasem trudno i sie usmiechac i udawac ,ze nic sie nie stalo,moje dziecko jest madre i tak wszystko rozumie...ja wiem,ze Pan nie daje nam wiecej niz mozemy uniesc...ale moja zdolnosc noszenia juz chyba szwankuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Buszujaca.. Ty się kobieto nie przejmuj, nie słuchaj wcale co on mówi a już na pewno w to nie wierz! Przecież Ty wiesz że z Ciebie super babka, mądra i zaradna, on też to wie ale mu to nie na rękę, próbuje zniszczyć twoją samoocenę żebyś się podporządkowała. Nie daj się!!!! A tak na poprawienie humoru to też wiele razy słyszałam że jestem plebsem, a moja cała rodzina to nawet gorzej. Oni sobie własną wartość budują na poniżaniu nas. Ciskam Cię, nie jesteś sama, my tu z Tobą jesteśmy. Wiem że to nie to samo, ja też cierpię na samotność, a nawet nie chce mi się za bardzo z ludźmi spotykać bo co mam im mówić jak się o małżeństwo spytają?? a opowiadać bajek jak to jest cudownie mi się nie chce. Uśmiechnij się Buszujaca, ponoć najlepiej jak się człowiek dobrze czuje sam w swoim towarzystwie, no więc nie jesteś sama- masz siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca.. Bierz się do kupy, kobieto! Odpowiedziałaś coś na te inwektywy? Jeśli nie, to błąd. Nigdy więcej nie zostawiaj tego, nie kwituj milczeniem. Czy powiedziałaś mu: Nie wolno Ci tego mówić! Nie masz prawa tak do mnie mówić! Nie życzę sobie, żebyś tak do mnie mówił! ? Zacznij się stawiać, tylko spokojnie, bez awantur, żeby syn nie ucierpiał. Jeśli chcesz z nim żyć pod jednym dachem, to nie wytrzymasz długo, jeśli nie będziesz nic robić dla siebie. Naprawdę, szkoda Twojego dziecka i Ciebie. Zacznij coś robić! Ty wiesz co masz robić, Ty to wszystko rozumiesz. Ale musisz to teraz wdrożyć w życie. Nie ma innego wyjścia. Żyjesz z osobą, która zachowuje się wobec Ciebie karygodnie. Nie wolno Ci tego lekceważyć, nie wolno Ci dłużej tego traktować milczeniem. Zapytaj siebie, co zrobiłaś w życiu złego, że wyznaczasz sobie tak okrutną karę? I co do tego ma Twoje dziecko?! Pozwolę sobie odpowiedzieć z Ciebie, NIC! Nic złego nie zrobiłaś, tylko osoba z zaburzeniami próbuje Ci wmówić te straszne rzeczy. Jesteś dorosłą osobą, więc weź swoje życie w garść! Odpowiadasz za siebie ale i za syna, więc nie wolno Ci się poddawać! Jestem z Tobą całym sercem, ale nie pozwól już więcej na upokorzenia. Walcz! Kobieta jest silniejsza psychicznie od mężczyzny, dasz radę, nie bój się! Czego się boisz, co może być straszniejszego od tego, co Cię teraz spotyka? Znów odpowiem: Gorzej już być nie może i tylko od Ciebie zależy jak będzie dalej. Nie od niego! On się nie zmieni, choćbyś była miss świata i miała miliony na koncie. On nie zmieni swojego zachowania wobec siebie, jeśli TY nie zmienisz swojej postawy wobec własnej osoby. Tylko Ty masz na to realny wpływ. TY, TY i tylko Ty możesz doprowadzić do zmian w Twoim życiu. Wiem, że to wszystko wiesz:) Podsumowałam tylko, żebyś się upewniła raz jeszcze, jakich zasad się trzymać, żeby wyjść z tego obłędu. Bardzo, bardzo przytulam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silna k. Ależ z Ciebie jest twarda kobieta! Po prostu Cię podziwiam, jaka jesteś dzielna i gratuluję, bo przeszłaś ogromną metamorfozę na tym topiku. Fajnie tak poczytać, że Ci się udaje praca nad sobą.To bardzo buduje. Buziaki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Paulina 36,Silna Kobieto.... Jak to dobrze,ze jestescie na swiecie.Dziekuje. Wiem co powinnam zrobic...wiem,powinnam odejsc,bo pozostawnie pod jednym dachem z m nie doprowadzi do niczego.Ustalanie granic z tym czlowiekiem jest chyba mozliwe tylko na zasadzie codziennych awantur,bo on nie ustapi ani na jote,on nie cofnie sie przed niczym,zeby mi dopieprzyc...a ja nie mam sily na uzeranie sie z nim. Napisze jutro wiecej,jestem bardz zmeczona. Sciskam i zycze spokojnej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca ,ty masz przewagę bo masz syna , z tego co odebralam syn jest z toba ,musicie się zjednoczyć ,zrobić mur ,on jest sam więc juz przegrał ,a dla syna zacznij robic cos jak najszybciej ,nie chcesz chyba zeby syn nabrał nawyków czy pewnych zachowań od niego i w przyszłości traktował tak swoja dziewczynę pozdrawiam trzymaj sie cieplutko dobrej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca... Pytałaś mnie o doły. Otóż, mam je jak każdy. Mam też czasami lęki - takie z bliżej nieokreślonego powodu. Nachodzą mnie nagle. Od niedawna wiem, jakie jest ich źródło. To wynik współuzaleznienia, bo jestem DDA. Dzięki tej wiedzy mogę świadomie walczyć z tym. A walka wygląda tak, że siadam sobie w kąciku i pytam sama siebie: Dziewczynko, czego się boisz? Dziewczynka odpowiada; Nie wiem. Pytam więc dalej; Więc skoro nie wiesz, to znaczy, że nie ma zagrożenia, bo bać się można czegoś realnego, namacalnego a nie duchów:). I w ten sposób Dziewczynka się uspokaja, bo w duchy już dawno nie wierzy:) A doły? Ostatnio poszłam z koleżanką i dzieciakami na wesołe miasteczko i przeszło jak ręką odjął:) Sposób zawsze się znajdzie, tylko trzeba sobie dać pomóc. Nie siedzieć w kącie i nie płakać nad swoim losem, tylko szukać rozwiązań. Takie mam wnioski i na mnie to działa - od niedawna oczywiście, bo do tej pory również nie wiedziałam, co mam z tym począć i beczałam w kącie albo zalewałam drinkiem. Dobrej nocki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowa k. Gdzie jesteś nasza zbłąkana duszyczko? Napisz cokolwiek, co u Ciebie. Jakie masz przemyślenia i czy coś postanowiłaś.. Albo po prostu napisz, jak się masz. Buziaki 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenia❤️🌼:-) Silna kobieto-🌻zgadzam sie,ze nie zmieni sie kata w cieplego,lagodnego czlowieka,ale mozna mu pokazac,ze nie jest taki mocny,jak mu sie wydaje:-P i jakie chce sprawiac wrazenie po to,zeby nie dac sie zgnebic,zeby sie obronic-skutecznie,zeby miec spokoj,albo wiecej spokoju,albo troche spokoju,zeby chociazby zebrac sily do odejscia.;od faktycznego kata(ktory nie czuje swoich uczuc,a wiec nie bedzie czul uczuc innych,ktory czlowieka traktuje gorzej niz rzeczy,niz smieci,ktory nie widzi,nie czuje,nie slyszy czyichs uczuc,ktory w ogole nie widzi siebie,tylko kogos,to co ktos robi,ktory przyczepia sie wciaz do czegos,dla ktorego co nie zrobie,to jest zle,przy ktorym nie zna sie dnia,ani godziny,dla ktorego drugi czlowiek nie jest wazny,dla ktorego drugi czlowiek powinien byc nim,bo inaczej...moze go w ogole nie rozumie,ale gdyby byl nim,to tez by bylo zle,bo zaczalby widziec samego siebie...nie wiem,co jeszcze mozna napisac o kacie)najbezpieczniej,najzdrowiej jest po prostu odejsc. Nie wszyscy jednak,uwazam,sa faktycznymi katami,calkowitymi katami,sa tez tacy,ktorzy wcale nimi nie chca byc,nawet o tym mowia,tylko tak im wychodzi czasami.Wazne jest tez to,na ile my jestesmy silne psychicznie,fizycznie,emocjonalnie. Tak piszecie skrotowo kat,ale kazdy z nich jest inny.Kazda z nas jest inna.Do kazdego trzebaby podejsc indywidualnie z wyznaczaniem granic,obrona,nawet odchodzeniem od niego.Dlatego dziewczyny,ktore maja podobne sytuacje tak sie rozumieja,udzielaja sobie trafnych rad,bo i podobne podejscia skutkuja.Sa i pewne podejscia,zachowania,ktore skutkuja do wiekszosci. Piszecie tez czesto-odejdz od niego,uciekaj od niego,ja zreszta tez.A ile z Was bylo naprawde zastraszonych?:-(Nie-czasami wystraszonych,bojacych sie,tylko dzien w dzien wystraszonych,bojacych sie wlasnego cienia-bo moze to tez mu bedzie przeszkadzac,wystraszonych,bo on za chwile przyjdzie i nie wiadomo,co bedzie,nie wiadomo,co zrobi,co powie,co mu sie nie spodoba i o co zrobi awanture. :-(Mysle,ze do pewnego momentu te dziewczyny nie sa w stanie zrobic pewnych skutecznych ruchow,bo-za bardzo i za czesto sie boja.Zbyt czesto czuja strach.Im trzeba po prostu pomoc.Najlepsza bylaby skuteczna pomoc w realu,ale...roznie to bywa.Mysle,ze one w pewnym momencie tak sie "przyzwyczajaja" do tego,ze sa non stop wystraszone,ze przestaja sobie zdawac sprawe,ze czuja potezny strach. Te dziewczyny tkwia-niektore w blednym kole,bo-maja niskie poczucie wartosci,sa zastraszone,cos robia,ale te dzialania sa nieskuteczne.Powtarzaja zachowania,jakie znaja,ale to moga byc dzialania z dziecinstwa,ktore byly i sa nieskuteczne.Te dziewczyny maja problem z wyznaczaniem swoich granic,obrona swojej godnosci,psychiki,emocji,czlowieczenstwa.Niektore od jednych katow-z dziecinstwa,przeszly do nastepnych,pelne wiary na poczatku w to,ze udalo im sie uciec do czegos lepszego. Dlaczego uwazam,ze to jest bledne kolo do pewnego momentu?Bo-trzeba wyjsc z zastraszenia,wtedy dzialania zaczna byc skuteczne,a kat straszy,a one daja sie wystraszyc.Trzeba podniesc swoje poczucie wartosci,a kat w nie uderza.:-( Poza tym wyniosly pewnie niektore z dziecinstwa niskie poczucie wartosci.Kat umie-uderzac.W psychike,w emocje,wyczuwa lub widzi,slyszy-slabe strony i tam przede wszystkim uderza.Dlatego trzeba je wzmacniac.Pamietam,jak zdarzylo mi sie pare razy powiedziec-to,co mowisz,juz mnie nie boli(nie bolalo,wzmocnilam to juz),wiec nie musisz juz tego mowic.Pare razy powiedzialam-moze zmienisz plyte,bo ta juz mi sie znudzila.Ale ja mialam swoje poczucie wartosci i mam,a jednak bolalo,plakalam-w samotnosci( po 3 razach przy nim) i pisalam sobie swoje uczucia,nazywalam je,zeby wypuscic nadmiar emocji,dzwonilam do przyjaciol,zdarzalo sie,ze zabierali mnie w srodku nocy,bo nie bylam w stanie byc z nim ani chwili dluzej,potem juz nie-potem pisalam przemyslenia,juz nie musialam wychodzic,potem juz nie musialam dzwonic,potem czulam zlosc,a potem zaczelo mi byc wszystko jedno,mowilam np.:i po co to mowisz,mnie to juz nie boli,tu juz nie uderzysz,bo nie dasz rady,takie mowienie na mnie juz nie dziala.Mowilam tez-i znow ten schemat,slyszalam to juz iles razy.Z mieszkania wyszlam raz,a potem doszlam do wniosku,ze nie dam sie wyrzucic slowami,bo ja mam takie samo prawo tu mieszkac,jak i on.Kiedys mu powiedzialam-ja wiem,co moge zrobic,np.zadzwonic na policje,ale nie chce Ci tego robic.Raz mnie straszyl,ze on zadzwoni,powiedzialam-dzwon,porozmawiamy sobie z nimi. Silna KOBIETO-piszesz"A mój m twierdzi że ja mu powinnam na kolanach dziękować za tą jego ciągłą krytykę, bo to konstruktywna krytyka która ma mnie do doskonałości doprowadzić (oczywiście do takiej doskonałości jakiej on by sobie życzył)" Moze powiedz mu na to,zeby zajal sie soba,a nie Toba,bo Ty sie soba potrafisz zajac w przeciwienstwie do niego(bo sie czepia ciebie,a nie zajmuje soba).A co do doskonalosci,to niech sie zajmie swoja doskonaloscia,bo Ty swoja sie potrafisz zajac.Poza tym,Ty sobie tego nie zyczysz,zeby sie zajmowal Twoja doskonaloscia,a Ty,wlasnie Ty masz prawo decydowania o sobie,a nie on.Poza tym-po co masz byc doskonala?zeby doskonalosc zaczela mu przeszkadzac?A moze juz jestes,tylko on tego nie widzi?Mozesz sie go spytac tez-a jak wg.Ciebie wyglada i zachowuje sie czlowiek doskonaly i po co Ty wlasciwie masz byc doskonala?Mozesz sie go tez spytac-czy od Ciebie ktos tak wymagal doskonalosci,ze teraz ty wymagasz ode mnie?Co do klekania,to nie jest Bogiem,a nawet Bog by czegos takiego nie wymagal,wiec JAKIE ON MA PRAWO.Spytaj sie go tez ,jak on rozumie krytyke,konstruktywna krytyke(najpierw sama sie przygotuj,co to jest,zebys mogla podyskutowac).Pewnie nie bedzie umial wytlumaczyc.Ty nie pytaj sie co to jest,tylko co on przez to rozumie.Gdyby sie wydziczal-a co-Ty nie wiesz?!mozesz powiedziec-ja wiem,ja chce wiedziec,co Ty przez to rozumiesz,a najwyzej mu powiedz,zeby moze przestal uzywac slow,ktorych nie rozumie,albo powiedz,ze po co mowi,skoro nie rozumie,co mowi. Pozdrawiam Cie cieplutko,ciesze sie,ze jestes na dobrej drodze,tak trzymaj:-)🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Vikki 7.
Pewnie mnie już nikt nie pamięta. Pisałam ponad miesiąc temu że kłócę się z mężem ze są duże problemy z moim synem i to doprowadza do rozpadu małżeństwa. Jego wybuchowość, wulgarność. Kiedys przepraszał teraz uważa że nic złego nie robi, że ja sie zrobiłam dziwna, nie zwracam uwagi jak mój syn marnuje sobie zycie, nie potrafię go pokierować w ogóle nie nadaję sie na matkę tid. Pisałąm też że zawsze chciałam w nim wzbudzać poczucie winy, udawałam, że mi słabo, że dostanę zawału, często płaczę ale to robi na nim coraz mniejsze wrażenie. Kilka dni temu jak się pokłócilismy udałam próbe samobójczą. Najadłam sie 10 szt proszków nasennych. Mąż w tym czasie wyszedł do pracy - nawet go to nie zainteresowała. Zadzwoniłam na policję, że jeśli w tym tygodniu umrę to będzie jego wina bo kazała mi sie zabić. Przyjechało pogotowie i policja. Zabrano mnie do szpitala i była cała procedura jak przy próbie samobójczej. Mój mąż nawet do mnie dzwonił, ja potem zadzwoniłam czy przyjedzie po mnie. Był zdziwiony że jestem w szpitalu. Przyjechał ale nie był specjalnie poruszony tym co zrobiłam. Powiedział tylko że moja głupota nie ma granic. Mam przeciwko niemu dowody w razie rozwodu - do czego mnie doprowadził. Jednak nie tędy droga. Stwierdziłam że tym sposobem zrobiłam z siebie ofiarę słaba psychicznie osobę która łatwo mozna zgnębić a powinnam pokazać że jestem silna. wiem że nasze małzeństwo sie rozpadnie, boje sie tego, boje sie że on będzie mi robił złośliwości. Boje sie awantur. Na razie staram sie go zrazic do siebie, żeby to on chciał ode mnie odejść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenio-🌻Bardzo mi sie to podobalo,bardzo sie ciesze,ze smiech jest"zarazliwy".Przypomnialo mi sie,jak mialysmy ciezkie dyzury,to pod koniec dyzuru.ktoras z dziewczyn zaczynala sie smiac,smialysmy sie w koncu wszystkie,ze wszystkiego,co nam przyszlo do glowy,smiejac sie przekazywalysmy sobie dyzur,zmiana "zarazala" sie,niektorzy pacjenci lub rodziny tez,a my wychodzilysmy do domu odstresowane.Nazywalysmy to zarazliwe smianie glupawka,ale mysmy jeszcze przy tym mowily-smiejac sie i cos robily-smiejac sie.Niechcacy robilysmy sobie terapie smiechem.Bardzo milo to wspominam. Cieplutkie,wesole pozdrowionka.🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vikki 7 - przepraszam za brutalność, ale tym sposobem mąż zdobył oficjalny papier o twojej niestabilności emocjonalnej; może teraz obwiniać ciebie o rozpad małżeństwa; może wystąpić o ograniczenie twoich praw rodzicielskich, w razie rozwodu zabrać ci syna; co chciałaś pokazać tym krokiem? swoją rozpacz? desperację? swoją bezradność? chciałaś na siebie zwrócić uwagę? sądziłaś,że twoja próba samobójcza dokona cudu i niekochającego cię faceta przemieni w królewicza tryskającego miloscią do ciebie z każdej komórki swego ciała??? nie wierzę, zebyś chciała umrzeć; nie wierzę; dostałas opiekę psychologa i psychiatry po tym zdarzeniu? czasem trzeba osiągnąć dno dna, apogeum bólu i upokorzenia, aby móc póxniej powoli stawać na nogi; aby to było twoje ostatnie dno vikki; czasem jednak kobiety głęboko i mocno kochają tę swoją zyciową rolę wiecznie cierpiącej ofiary; nie umieją zyć bez takich ekstremalnych emocji,jakich dostarcza im związek z toksykiem i psychopatą; wtedy nikt i nic im nie pomoże; bo ich celem samym w sobie jest wyłącznie wzbudzanie litości i wspólczucia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×