Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

A ja byłam wczoraj u adwokata. Będziemy walczyć o orzeczenie, a co z tego wyjdzie , czas pokaże. Pan i władca objawił się po 6 dniach milczenia totalnego. i zaskoczony, że nie poinformowałam sms-em o chorobie córki. No cóż, jego ojcostwo, nie moje. To jego sprawa jak interesuje się dziećmi, wystarczyo napisać sms-a z pytaniem o ich zdrowie i wiedziałby wszystko. Lęk i strach - tak był we mnie i jest. Zabolało mnie, bo przyszedł niby do dzieci, ale okradł je z czasu, poświęcając się długiej rozmowie z aktualną przyboczną. Bolało mnie jak miękko do niej mówi. Nie pomógł fakt, że do mnie kiedyś mówił tak samo, obiecywał, zapewniał, że jest...I obiecywał i koniec. Ja ciągle widzę, że boję się, że wreszcie trafi na odpowiednią osobę i będzie z nią szczęśliwy. Nie wierzę w to i nie chcę tego zaakceptować, bo...właśnie, patrzę w przeszłość i widzę, że zawsze wszystkie okłamywał, okradał, wykorzystywał. Pewnie jeszcze długo będę się męczyć sama ze sobą. Stwierdziłam, że nie mogę być w domu, kiedy on jest u dzieci. Bo kończy się to nerwami, wyrzutami, moim lękiem. Tracą dzieci, bo on ucieka wcześniej. Więc staram się nie uczestniczyć w trakcie tych wizyt. Tak jest lepiej. Zabolało mnie chyba też, że nie walczy w jakikolwiek sposób, zaakceptował fakt i czeka na pozew. Poleciał nawet wczoraj na pocztę sprawdzić czy już nie przyszedł. Co ja mam sobie powiedzieć, jak mam patrzeć, jak, na siebie, na niego, żeby wreszcie do diabła totalnie się uniezależnić? Któraś z Was ,mądrze napisała, że terapia nie przyniesie skutków natychmiast. Skoro 5 lat ktoś dał się tłamsić, zapewne w dwa tygodnie nie zobaczy swojej wartości. Dla nnie to nie wróży dobrze. Mam 35 lat i od 35 lat nie wierzę w siebie, nie kocham siebie, nie widzę swojej wartości, pozwalam sobą pomiatać. Czy ja zdążę przed 70? Dojść do ładu ze sobą? Boże kochany daj mi siłę i zdejmij klapki z oczu, bo te klapki, to najgorsze, co mi się w życiu mogło przytrafić!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, wiem... Nie powinnam się dać zastraszyć... I pokazałam, że się nie dam... Chociaż troszkę się boję,. bo skoro on nie ma żadnych skrupułów i traktuje mnie jak śmiecia, to zdolny jest chyba do wszystkiego. :( Najśmieszniejsze jest to, że przecież to nie ja odeszłam, tylko on... Ale wina jest moja... Podobno nic złego nie powiedział, a ja wszystko sobie wymyślam, jak zwykle zresztą... :O Dziś się nie odezwał, milczy... A ja zaczynam tęsknić... Kasia3000, dokładnie takie same myśl mnie mnie natarczywie napastują... Też, w chwilach gdy pomyślę o tym, co było dobre zaczynam uczuć się winna i wydaje mi się, że jak zwykle przesadziłam... Nawet jak już przeanalizuję daną sytuacje i dochodzę do wniosku, że to nie ja źle postąpiłam, nagle jakiś wewnętrzny głos sugeruje mi, że może nie jestem obiektywna, może przechylam szalę na swoją stronę, pomijając to, co on może myśleć... Może to po prostu ja jestem taka okropna i nie nadaję się do związku. Może zbyt wiele oczekuje, mało dając w zamian. Może jestem taka sama jak on... Też się już pogubiłam... :( Z jednej strony cieszę się, że nikt mi nie mówi, że szpilek nie bo to tylko dziwki, nikt nie zarzuca że całe życie się kurwiłam i wstyd ze mną być... Ale z drugiej strony tęsknie i nadal tak bardzo bym chciała by się zmienił, lecz wiem że to niemożliwe, tyle razy próbowałam... :O :O :O Dobrze, że chociaż tutaj się mogę wyżalić... Buziaki dla Was wszystkich ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uciekający Anioł
tez mam takie chwile ze przypominam sobie, ze przeciez byly tez dobre chwile i moze ja gdzies zawinilam...ale chwile sie nad tym zastanawiam i dochodze do wniosku ze to nie ja zawinilam...zauwazylam pewna tendencje toksyczni partnerzy potrafia czasem przyjac maske i udawac przez chwile ze sa cudowni, kochani by uspic nasza czujnosc na nowo odzyskac a potem wszystko wraca do normy i znow zaczynaja sie ciagle pretensje o wszystko i brak szacunku...co do wierzenia ze oni sie kiedys zmienia to naiwnosc taki typ nigdy sie nie zmieni za bardzo kocha siebie i jest byt wielkim egoista...ja rowniez wierzylam ze moj ex sie zmieni tak bardzo w to wierzylam ze zaufalam mu na nowo i znowu dostalam po tylku...i tym razem to bardzo boli...bo najgorsze jest to ze my staramy sie zeby bylo dobrze oddajemy im cale nasze serce a oni zamiast to docenic traktuja nas jak szmaty i o wszystko obwiniaja....musimy znalezc sobie normalnych partnerow i zbudowac zwiazek oparty na zaufaniu,milosci i szczerosci...bo to co za zwiazek kiedy facet wciaz Cie obraza i ciagle na CIebie krzyczy a TY wciaz zastanawiasz sie co tym razem odwali i w jakim bedzie humorze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Uciekający Anioł
podstawa kazdego zwiazku powinno byc poczucie bezpieczenstwa...zastanowmy sie czy czulysmy to w naszych zwiazkach?bo ja czulam tylko stach...strach o to ze jak pojdzie znowu sam na impreze to sie upije i mnie zdradzi, strach o to ze przyjdzie do mnie nakrzyczy na mnie bez powodu i znowu bede plakac cala noc przez niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazna pomaranczka
Tymochowicza - specjalistę od wizerunku każdy zna. Warto poznać jego zdanie:"....zmienić swoją osobowość mogą tylko ludzie, którzy zderzyli się z ciężarówką i mieli wylew mózgu." Tymochowicz stwierdził, że zmianie podlega wyłącznie wizerunek człowieka. I coś jeszcze dodam: "Złudzenie, że potrafią nawrócić nicponia na drogę cnoty, należało zawsze do najmilszych złudzeń kobiet wszystkich czasów". Tak powiedziała znana uwodzicielka mężczyzn Marlena Dietrich. I coś do posłuchania, na otarcie łez,, gdy smutno i żle, przepiękna piosenka: http://wrzutube.pl/mp3/3O4hgz3ixI/zdzislawa-sosnicka-uspokoj-sie/wrzuta Buziaczki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatruta
Kochane kobietki.... rzeczywiście to miejsce jest magiczne i niesie takie ukojenie, dawke zrozumienia podaje rękę i ramię takim jak my ... słowa otuchy, dobre rady... żałuję że wcześniej do Was nie zawitałam...jestem tu krociutko...jakies 2 tygodnie...czytam codziennie..i widzę jak mi to pomaga.. DZIĘKUJĘ WAM !!!! a pamietam jak watpiłam w moc takich miejsc....był on u mnie dziś, mieliśmy pogadać,,,boże jak go zobaczyłam zaczelam ryczec jak bóbr...tak go kocham, te piekne chwilę itd...ale wiem wiem ze nie mogę z nim być !!! myślę, że jest pięknym człowiekiem ale niestety noszącym wielką skazę ...boli to cholernie...jesteśmy jak ogień i woda...kochaliśmy się a za chwilę skakaliśmy sobie do gardeł..dosyć tego...dziś nie mogłam się opanować, miałam świadomośc że być może widzę go ostatni raz wiec tak pragnełam go przytulić...no i stalo się przytulenie i buziak..moja słodka trucizna...chore to... wbrew pozorom dodało mi to siły...bo wiem, że zaczyna się nowa ścieżka, którą muszę podążyć i w której muszę wytrwać.... Przepraszam Was za moją chaotyczność wypowiedzi...tak myśli kotłują mi się w głowie...Spokojnego wieczoru !!!! tulę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anna66....bardzo ciekawy wpis. Skąd Ty wyszukałaś taką perełkę.... dobrze, że pomyślałaś, że mogą być takie, które na to nie natrafiły...jak ja. Dzięki 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uciekający Aniele wszystko ładnie, z jednym zdaniem się jednak nie zgodzę. Oni siebie nie kochają. Brak szacunku i miłości do własnej osoby odbijają na nas, nas-które też nie kochamy samych siebie. Gdyby oni kochali samych siebie, nie potrzebowali by szukać akceptacji w ramionach kochanek, nie dobijaliby nas strasznymi słowami i czynami, by podnieść się na duchu, nie okłamywaliby...itp itd. Skąd się bierze kłamstwo i zdrada? Ze strachu. Z lęku, że ktoś odkryje jaki ten człowiek jest naprawdę i przestanie go akceptować.Albo też właśnie partner odkrył jakim jest człowiekiem, nie akceptuje, więc szukają w innej osobie akceptacji, choćby na chwilę, momencik, póki znów tej kolejnej osobie nie spodoba się ich prawdziwy obraz. Mnie też jest bardzo ciężko wydostać się z masakrycznego uzależnienia. Doskonale wiem, że rozejście z tym człowiekiem, to dopiero początek, wierzchołek góry lodowej, która drzemie we mnie. Mam do przerobienia ogrom lekcji, których nie zrobiłam przez tyle lat. Dlaczego? Bo myślałam, że tak ma być, bo tak zostałam wychowana, bo takie poglądy o sobie i o świecie zaakceptowałam i przyjełam za swoje. Wszystkie te poglądy zatapiały mnie jako istotę ludzką, odbierały mi godność, przytłaczały, zrobiły ze mnie pomiatadło, które wykorzystał mój partner i nie dlatego, że on tak bardzo kocha siebie. Wykorzystał, bo właśnie nie szanuje siebie, bo też się boi, bo nie potrafi sam ze sobą sobie poradzić, więc czepia się kogoś innego i wykorzystuje, BIJĄC FAŁSZYWYMI OSKARŻENIAMI, ATAKUJĄC, OKŁAMUJĄC I ZDRADZAJĄC zagłusza siebie samego, swoje poczucie bezwartościowości, koszmar braku ładu ze sobą samym. Jedyne pytanie mi się nasuwa. Skoro są dwie strony medalu, czemu to my nie zachowujemy się w ten sam sposób? Czemu ja nie zagłuszam swojego poczucia braku wartości zdradami i kłamstwa,mi? Pewnie zagłuszam je czym innym - ot np. kontrolą, płaczem, zamykaniem się w sobie, ewentualnie zwracam się przeciwko sobie np. nie jedząc. Mimo wszystko myślę, że i tak mniej krzywdzę niż ktoś, kto kłamie, zdradza, poniża, bije, czy wysuwa wyssane z palca oskarżenia. Ja jestem dziś jakaś nerwowa, rozchwiana, niepewna, płaczliwa. Okropność!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present! ❤️ :-D Dziewczyno nawet nie wiesz ile Twoje wpisy mi dały! W dużej mierze dzięki Tobie dostrzegłam w jak toksycznym związku tkwiłam. A teraz jestem wolna od tego człowieka. No prawie ;-) Ale uzależnienie też zwalczę. Dzięki, że byłaś i jesteś 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy... Cytuje \" Mam 35 lat i od 35 lat nie wierze w siebie, nie kocham siebie, nie widze swojej wartosci, pozwalam soba pomiatac. \" Przez ostatnie lata bylas z toksycznym facetem i w tym okresie mozna jakos tlumaczyc twoje zanizone poczucie wartosci....on zaburzyl ci psychike.... ( czytaj pozwolilam sobie zaburzyc psychike)... Ale ty mowisz, ze nie kochasz siebie praktycznie od urodzenia ... Zatem chyba dziecinstwo nieprzerobione sie klania .... Rowniez uderzylo mnie w jednym z twoich wpisow, ze to twoja mama kupila twoj pierscionek zareczynowy.... to jest raczej niezwykle... prawda ?.... Jestes tak b. inteligentna osoba i nie boisz sie poszukiwan w sobie,ze wierze, iz nie oburzysz sie tym ze dotykam twoje dziecinstwo .....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencjo nie oburzam się, bo ja już powoli przerabiam moje dzieciństwo. Dzieciństwo , które było kompletną patologią. Rodzice nie pili, nie awanturowali się, ale...no właśnie. Tata spasował, a mama mnie biła, miała wobec mnie niezwykle surowe podejście. Kiedy się denerwowała, tłukła mnie gdzie popadnie i jak popadnie, brała z włosy i tłukła moją głową o ścianę. Tak było do 25 roku życia. Powody - bo się włóczę( spóźnienie 20 minut do domu, miałam dopóki jestem panną być najpóźniej o 22 i ani minuty dłużej poza domem- ja już pracowałam, studiowałam i jeszcze dorabioałam korepetycjami) i na pewno się kurwię, jestem dziwką. Na jej aprobatę musiałam bardzo ciężko harować. Jest temat, którego od lat nie mogę przerobić - moja kobiecość, sex. Masakra. Ja wszelkie gesty mojego męża odbierałam jako albo potwierdzenie mojej kobiecości, albo jako jej odepchnięcie. Dla innych facetów miałam być i byłam nijaka - czyli obojnak, żeby nie prowokować, nie być dziwką. Nie wiem czego jeszcze dowiem się o sobie. Na razie walczę z przygnębieniem, bo gdzieś mi kołacze, że skoro facet zaakceptował i czeka na pozew, znaczy się jestem gorsza i brzydsza, od jego obecnej przybocznej. I zapadam znów i dołuję powoli. Cholera jasna!!!!!!! Niby mam świadomość tego wszystkiego, przeanalizowałam i goowno dalej. Wraca stare utarte myślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy Napisz do mamy list, szczery. Wyraź to co teraz czujesz, o co masz żal. Napisz do niej - dla siebie. Przytulam - beatka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy... Chyba powinnas zawrzec z soba piata umowe pt. Nigdy nie porownuj sie z nikim.... Nie ma znaczenia kto jest ladniejszy, a kto nie ... nasza pieknosc jest wzgledna .... jest w oczach tego kto na nas patrzy... Kiedys wydawalo mi sie, ze Azjatki sa strasznie brzydkie ... pobylam wsrod nich i okazuje sie ze sa calkiem ladne.... Wiele razy nie moglam zrozumiec jak widzialam slicznego faceta zapatrzonego w jakas przecietniare.... a ona zachowywala sie tak jakby ten brak urody jej w ogole nie przeszkadzal.... Pewnie od urodzenoa slyszala jaka jest sliczna i fajna.. szczegolnie gdy slyszala to od ojca ...i jest swiecie przekonana, ze tak jest ...ona czuje sie z soba komfortowo... kocha siebie i przez to umie kochac innych .... Facet, ktory z nia jest nie musi trwozliwie zastanawiac sie kiedy nadepnie na jej kompleks ... Ona kieruje swoja energie na budowanie zdrowego zwiazku, a nie uzywanie swojego partnera do zaleczania ran z dziecinstwa... Zdrowego faceta nie interesuje bycie twoim tatusiem/mamusia/ oczyszczaczem kompleksow... on chce byc twoim mezem.. (chory facet to inna sprwa ) Tak samo jak ty gdy wyzdrowiejesz nie bedziesz juz chciala byc niczyja nianka... Gdy patrzac na swoje odbicie w lustrze zobaczysz piekna osobe - wtedy naprawde bedziesz piekna i nikt nie bedzie ci potrzebny, aby to potwierdzic .... I nikt nie bedzie ci mogl tego zabrac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna153
Kochane przytulam Was wszystkie.Muszę Wam powiedzieć że da się wyzdrowieć.Prawdą jest że biorę leki od depresji fluoxsytynę ale nie płaczę ,nie denerwuję się .Widzę i już potrafię popatrzeć z boku na moje życie.Dzieciństwo miałam dobre nigdy nie widziałam ojca pijanego żadnych awantur i co? spotkałam na swej drodze człowieka ze zrytą psychiką i nie umiałam zaradzić.On musiał się napić ,ciągle nerwowy a ja płakałam i czekałam że się zmieni że ja go zmienię.Niestety jeśli to psychopata,charakteropata i wykolejenie pedofila to jak ja to wszystko zniosłam przez 31lat .Po co tkwiłam i cierpiałam tyle lat.To taki co krew wypije a dziury nie zrobi .Już prawie dwa lata jak dupek znalazł nowe ofiary prostytutkę z dwojgiem dzieci .Moje dzieci są już dorosłe i cieszą się że ta suka nas uwolniła i teraz ja już też tak twierdzę.Kasia Kowalska śpiewa taką piosenkę wszyscy tak pragniemy szczęścia i masz to na co godzisz się ,a to my dla siebie jesteśmy brylantem tylko musimy w to uwierzyć.Nie dać się i głowa do góry to te psychole niech się wstydzą.Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnooka
Też jestem w związku w którym mój maz mnie molestuje psychicznie..... nie umiem sobie z tym poradzić :( jestem sama i nie mam pomocy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutnooka
podziwiam te kobiety które potrafią odejsc.. byc moze ja nie umiem bo mój ojciec znęcał sie nade mna fizycznie i psychicznie, ale czuje ze jestem bliska załamania :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Zatruta- zastraszył Cię że powie rodzicom jaka z Ciebie..........zadaj w takim razie pytanie co powie Twoim rodzicom? O czym im opowie?? A jeśli już zmyśli historyjkę Ty nie wdawaj się w dyskuję tylko zadaj kolejne pytanie: Czy masz świadków mój drogi na to co mówisz? Jeśli mówi Ci że pożałujesz zapytaj: Czego pożałuję? i z jakiego powodu pożałuję? Jeśli mówi Ci że będziesz płakać tak jak jeszcze nigdy w życiu: zapytaj go z jakiego powodu będę płakać? Inną rzeczą jest to,że Twoi rodzice nie będą chcieli ani słuchać ani rozmawiać z takim typem który szkaluje ich córkę,czy nie pomyślałaś o tym? Każdy strach trzeba poznać,spojrzeć mu w oczy...........czy w ogóle ma prawo istnienia. Logiczne pytania jakie jemu i sobie będziesz zadawać pozwolą Ci oswoić się z lękiem i spowodują,że dostrzeżesz bezsens... dostrzeżesz to,że to tylko puste mówienie. Te słowa nie mają mocy!! On na pewno nie znajdzie logicznych odpowiedzi na Twoje pytania:) A teraz powiedz mi,nazwij to. Co On może Ci zrobić??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wierna czytelniczka
Zuzanna........ale dlaczego mówisz "suka"?? Powinnaś raczej być Jej wdzięczna,że przyczyniła się do Twojego uwolnienia. Kidy piszesz "ta suka" to tak brzmi przez chwilę jakbyś miała Jej za złe..........nie rozumiem dlaczego pada z Twoich ust ten epitet,po co tak mówić o innej kobiecie?? Nie rozumiem........................

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutek123
Witam i dziękuje że jesteście. Pod wpływem waszych wypowiedzi zaczynam analizować siebie. To jaka jestem i jaka byłam. Próbuje dojść do tego czym moje obecne życie było zapoczątkowane. Dochodze do dość drastycznych wniosków. Nie jestem taka silna i samodzielna jak mi się wydawało - to były tylko pozy udawane przez całe życie. Pewnie udawane dlatego, że nie akceptowałam samej siebie. Mam ogromny metlik w głowie musze to sobie jakoś wszystko poukładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie kochane powiedzcie mi proszę czy wasze dzieci też raegują płaczem na sam telefon od taty ?? mój syn wczoraj popłakał się bo dzwonił tata , a on nie chciał odebrać , mówię mu odbierz tata pewnie chce z Tobą pogadać , a on w ryk i mówi ja nie odbieram mamo , Ty odbierz i powiedz że mnie nie ma , fakt faktem mąż robił awantury przy nim , krzyczał a potem klączał i błagał o szansę , kiedyś próbował się ciąć u niego w pokoju ( pisałam o tym) i wogóle moje dziecko było świadkiem takich scen że kiedyś zapytał czy można tatę gdzieś zgłosić , muszę się umówić do psychologa dziecięcego , bo mi idiota dziecko zniszczy ... młody już czasem ma wyrzuty sumienia że nie tęskni za tatą , ale jak kiedyś zadzwonił żeby tata do niego przyjechał to ukochany tatuś zrobił wielkie halo , aż mu się młody zapytał czy mu łaskę robi że do niego przyjedzie i to była ostatnia próba kontaktu dziecka z tatą .To przy młodym wykrzykiwał że nie ma już nic , ja mówię do niego masz syna , a on przy dziecku ja juz nie mam dziecka - zabrałaś mi wszystko :( PowiedZcie mi kochane czy któraś miała podobnie i co wtedy zrobiłyście ? jak rozmawiać z 11-sto latkiem ??ja mam bardzo dobry kontakt z synem , ale zastanawiam się gdzie popełniłam błąd?? czy może faktycznie jakbym dziecku wpajała że tata jest kochany i wogóle byłoby inaczej???ale z drugiej strony sam widzi jaki tata jest, to jak mu miałam tłumaczyć ze jest inaczej ... pogubiłam się ..... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powie rodzicom jaka niby jesteś... ? Kretyn! Mój chce ogłosić całemu światu, że jestem dziwką... Pewnie chce zamieścić jakieś nagie zdjęcia w necie albo co ;/ Sama nie wiem co tym razem wymyślił... Znowu wielkie wyzywanie i oskarżanie, bo nie ma dostępu do mojej poczty. Zmieniłam hasło, a to podobno jest znak, że mam coś strasznego do ukrycia... :O Meczy mnie to wszystko strasznie, ale nie mam siły ignorować jego zastraszania i wyzwisk... Co ja na to poradzę, że w kilkuletniej przerwie spotykałam się z innym, że mam znajomych, że chcę się dobrze czuć i wyglądać... Chwilami, jak go słucham to czuje się jak jakiś przestępca. A wszystko dlatego, że pragnę żyć NORMALNIE...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WItajcie 🌻:), Do yeez...piszę zwięźle, bo uważam, że tyle wystarczy i odnosze wrażenie, że cześć osób tutaj rozumie o czym mówię, natomiast Ty po prostu nie chcesz. A poza tym taki jest obecnie mój sposób wypowiadania, zwięzły, czego też zdajesz się nie zauważać. Jesteś zamknięta na moje zdanie, które jest odmienne od Twojego. Nie zamoerzam odbijać piłęczki i pytać CIebie Twoim sposobem zastanów się dlaczego, etc. Generalnie odbieram CIbei jako osobę nie znoszącą sprzeciwu. DLa mnie Twój sposób wypowiadania się, choć piszesz, że każdy ma pawo do swojego zdania nie dopuszcza de facto prawa wolnego odczuwania, innego zdania. Jest tylko jedna prawda prawdziwa - prawda yeez niepodważalnego autorytetu w kwestii toksycznych zwiazków, chorych relacji z rodzicami, nawet jeśli nie były chore. Taki jest mój odbiór Ciebie. I tak jak napisałam wcześniej - Twoje wypowiedzi działają na mnie drażniąco dlatego, że podobnie jak mój parter głoszą prawdę jedyną i prawdziwą. I w sumie bez sensu, że próbuję CIebie przekonywać do moich racji, bo nigdy mi się to nie uda. A brakło czasu na ponowienie pytań. Wyjaśneinie było, a że nie w formie elaboratu....Twój komentarz był zbędny. Powodzenia🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zona31.... ❤️ myslę, że Twoją winą jest tylko to, że tyle byłaś ze swoim M, że wczesniej nie zakończyłaś tego związku....właśnie m.in dla dobra własnego dziecka. Kobiety często mówią, że pozostają z chorym, toksycznym partnerem dla dobra rodziny. Nic bardziej mylnego... Moja mama tak tkwiła z moim ojcem alkoholikeim i całe moje dzieciństwo to były krzyki, awantury, wyzwiska. Czy to było dla mojego dobra? Czy mi się w TAKIEJ rodzinie dobrze żyło? Pewnie m.im. dlatego tutaj trafiłam, dlatego nie ułozyłam sobie do dzisiaj życia... Ale coraz mniej mam do matki żalu, ona była nie świadoma, bała się zostać sama z dziećmi, nie pracowała no i była współuzalezniona. Dzisiaj jest inna świadomość, inny dostęp do informacji, dzisiaj jest chociażby takie miejsce jak ten topik gzie można czerpać garściami wiedzę i....DZIAŁAĆ. Zona....pewnie psycholog nie zaszkodzi, ale widać, że Twój młody ma żal do ojca. Musisz z synkiem dużo rozmawiać i okazywać mu dużo miłości i ciepła. no cóż no cóż...❤️ Kochanie juz tyle złego Cię od niego spotkało. Jakiś czas już tutaj jesteś, masz wiedzę... Zamknij drzwi za tym związkiem, świadomie TY go zakończ. Po co czekasz na niego...przeciez i tak wiesz, że znowu Cię rzuci. Rzuć go Ty piersza, ustal to sama ze sobą i ZRÓB tak. Ile można? On się NIE ZMIENI! Zrozum to wreszcie. Ocal siebie Kochanie... boisz się tego odtswaienia, żyjesz jak w zawieszeniu....ani z nim ani bez niego. On jest chory i jemu z tym dobrze, Ty jesteś też chora.....ale Tobie z tym jest bardzo źle, dlatego chociażby tutaj jesteś. Nie pozwól sobą rządzić, pomiatać, nie pozwól się wyzywać. Pokochaj siebie i się sama ulecz. Ja wiem, że to bardzo boli, przecież też przez to przechodzę i na włąsnej skórze odczuwam jak to jest... ale da się to przezwyciężyć, trzeba tylko bardzo chcieć. Przytulam Cię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne dokładnie człowiek zawsze chce żeby dziecko miało pełną rodzinę ...... ale po czasie, kiedy dziecko pyta- mamo kiedy Ty weźmiesz wreszcie rozwód z tatą ?..... Puka się w czoło i myśli Boże tyle lat mu dałam , a on tego nie wykorzystał......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez - wlasnie do tresci sie odnioslam, czego uprzejmie nie zauwazylas. Zreszta to bylo do przewidzenia. Moze Ty tez nad swoim sposobem wypowiedzi i pogladami powinnas popracowac. Ale to juz nei moja sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Głos z nieba.....:D Koniec tego przerzucania się! Proszę... młodzież patrzy. Ten topik to ostoja i opoka wszytskich zagubionych i potrzebujących. Nie chcę być rozjemcą, proszę tylko o spokój i nic więcej. Mało mamy g...a wokół siebie, z którym przychodzi nam się zmagać codziennie? Mało problemów same z sobą i światem całym? Kocham Was obie! ❤️ Nie rozdzierajcie mi serducha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ok, ale zanim zakończę napiszę jeszcze, że nie obarczam CIę i nie tylko ja odniosłam wrażenie, że uważasz się za speca, zreszta sama napisalaś, że wypowiadasz się tylko w kwestiach w których jestes pewna swej teorii. I nie tylko ja o tym pisałam. Choc równeiż tak jak pisałam wcześniej, wiele rzeczy jest madrych o których piszesz, np. dyskusja tocząca się odnośnie chęci panowania prze nas kobiety nad sytuacją kiedy oni nami się przestają interesować. To mi dało do myślenia. A z jedną kwestią mam na pewno kłopot, żeby nie brać Twoich słów do siebie, tych z którymi się nie zgadzam i które mnie wkurzają.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×