Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość słodkaJA

Czy chciał WRÓCIĆ do Was eks?Jak tak to po jakim czasie od rozstania?

Polecane posty

nela 26 i dariaaa damy rady.!!!!!!!!;( daria ile bylas z tym swoim.?;(moze idz do pychologa albo do lekarza i niech ci przepisze leki moze na tobie beda dzialac...co robisz w kierunku by nie myslec o tym.?nie masz juz zadnych jego rzyczy.?nie jest tak, ze ogladasz jego zdjeca czy do niego piszesz albo cos w tym rodzaju.?bo w ten sposob bol bedzie trwal i trwwa i zawsze powracal na nowo tak jak mowilas bedzie sie mialo wrazenie, ze to bylo wczoraj....doradze ci cos co doradzal mi moj kolega luki888 a ja zrobilem blad i tak zrobilem swoje...musis urwac definitywnie kontakt..!!!ja zaczynam wszystko od nowa..bo wczoraj znow widzialem sie z moja byla..znow mnie podkusilo...niestety na moja nie korzysc te spotkanie bylo....a wesz czemu.?bo znow mam jej twarz przed soba...znow jej slowa przed oczami....przedtem nie odzywalem sie nic a nic przez prawie 2 tygodnie i nie kiedy (rzadko) mialem wrazenie, ze ja juz nie pamietam jej twarzy...nie moglem sobie jej przypomniec...jedynie ze zdjec..ale to byly tylko chwilowe takie domysly i w ogole....wiec najlepiej zrobic tak jak nam doradza lukasz urwac kontakt..!!!wiem, ze ciezko...bo mi nadal ciezko jest to zrealizowac ale postaram sie ze wszystkich sil wam wszystkim tez tego zycze.!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość daaaariaaaa
1,5 roku w sumie biorąc pod uwage staze innych to nie długo, zanim zostalismy parą przyjaznilismy sie długo, on walczył o mnie długo.... wiesz to nie jest tak ze ciągle płacze w poduszke, taki najgorszy okres miałam zaraz po rozstaniu, ale wtedy to człowiek jest w szoku a teraz to poprostu szara rzeczywistosc, jestem juz pewna ze miedzy nami juz nic nigdy nie bedzie i z tym mi ciężko życ. A o moich kontaktach z eks pisałam juz wczesniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nela 26
pierwszy dzien co sie nie odezwalam do niego od naszego calego roku bycia ze soba ach;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich Nela tak trzymaj nie ma sensu się odzywać, jak będzie Cie korciło to pisz tu co byś mu chciała napisać byle nie do niego. Kondzio miło nam. Blue super bardzo się ciesze że tak się sprawy mają :) Dzięki że o nas pamiętałaś :) Oczywiście trzymam kciuki żeby wszystko dobrze się skończyło. Czekamy na dalsze relacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde, u mnie beznadziejaaaaa, nie moge sie na niczym skupic, wszystko mnie drazni, dobija, denerwuje.. chce mi sie plakac,krzyczec,wyc.. ja nie wiem o co tu chodzi. ale to chyba nie jest spowodowane moim bylym ;p tylko tak nie wiem jakos.. ladna pogoda, a tu trzeba na uczelni zapierrrniczac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dariaaa ja tez bylem ze swoja prawie 1,5 roku,ale zostawila mnie w podly sposob...robila mi nadzieje i w ogole a pozniej rzucila...pierw mowila, ze chce byc sama a pare dni po mnie juz dowiedzialem sie ,ze jest z innym....popadlem w bardzo ciezka depresje...zaczalem robic wszystko by to minelo...zizyty u lekarzy,,leki i itp,ale to nic pomagalo...wkoncu wciagnalem sie w cos gorszego....narkotyki,alkohol itd..ale to poprawialo moj stan tylko na jakis czas;(dzis nie stety nadal tak jest....,ale postanowilem pozwolic dac sobie jeszcze jedna szanse by sprobowac normalnie zyc..,ale juz definitywnie zakonczyc jaki kolwiek z nia.!!!!i kim kolwie z jej rodziny...jej rodzina niczemu nie zawiodla...kochalem ja jak i jej rodzine i strasznie bylem do nich wszystkich przyzwyczajony i kochalem ich calym sercem i nadal kocham..!!!!ale jednego dnia to wszysto mi zabrano..zabrano mi to co bylo dla mnie najwazniejsze na swiecie...musze urwac kontakt bo wiecznie bede powrac do tego co bylo a ja juz nie chce tak zyc;(jak teraz nie dam rady to powiedzialem sobie, ze juz wwszystko mi obojentne to co ze mna bedzie w co sie wplacze itp...widocznie uczucie do niej okaze sie mocniejsze....ale mam nadzieje, ze tak nie bedzie i wkoncu sie podniose po tym co sie wydarzylo...zrobilem sobie taka rozpiske cwiczen na kazdy dzien procz niedzieli i stylu napisalem takie oswiadczenie, ze jak omine chociaz jeden dzien cwiczen tzn,ze jestem zerem i nic nie wartym czlowiek..!i podpisalem i moj kolega tez przeczytal to i podpisal...bede sie staal jak tyllko moge...moze uda mi sie to przezwycciezyc...;(;(;(bo juz naprawde mam doc takiego zycia....;( dariaaaaa jutro poczytam twoje poprzednie wypowedzi bo dopiero dzis do was dolaczylem dzieki lukaszowi888 ktory stara mi sie jakos pomoc...za co chwala mu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mimo wszystko wiosna to będzie ciężki okres. Sama myślę o tym że robi się ciepło i pewnie ciągałbym go już na spacer do parku a tak no cóż siedzę samotnie w domu. Jakoś trzeba trwać z dnia na dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozstałam się z chłopakiem po 5 latach związku z czego 3 lata mieszkaliśmy razem. I w sumie to praktycznie odkąd zaczęliśmy razem mieszkać to po jakimś czasie zrobiło się dziwnie, zaczęłam się w tym związku dusić. Ale cały czas bardzo go kochałam i byliśmy razem. Mniej więcej ostatni rok był już taki że w sumie tylko sobie udowadnialiśmy kto jest w stanie bardziej postawić na swoim. Ja miałam w październiku bardzo poważną operację po której długo chodziłam o kulach on cały czas po niej się mną opiekował ( ja oczywiście oczekiwałam większej opieki choć z perspektywy czasu wiem że nie powinnam). w czasie mojej rekonwalescencji nie chodziłam do pracy i na początku nie jeździłam też do szkoły na z zjazdy ( studiuje poza miejscem zamieszkania). Zaczął do mnie pisać chłopak z uczelni, a że ja miałam dużo wolnego czasu to od smsa do smsa i wyszło tak że pisaliśmy do siebie po 140 smsów dziennie. Pisaliśmy o pierdołach jak i o życiu codziennym (on miał dziewczynę też 5 lat i też z nią mieszkał i też im się nie układało) o tym jak wygląda nasze życie z partnerami. Poczułam że mam bratnią duszę że jest ktoś kto mi doradzi, podpowie, ktoś komu na mnie zależy. Tym samym zaczynałam dostrzegać w moim chłopaku coraz więcej wad i oddalać się od niego. W pewnym momencie nawet już ze sobą nie rozmawialiśmy tylko żyliśmy w jednym mieszkaniu. On dowiedział się o moim "romansie" smsowym. Postanowiliśmy się rozstać, ja się wyprowadziłam mój kolega też rozstał się ze swoja partnerką. Zaczęliśmy się zastanawiać że skoro tak dobrze się dogadywaliśmy to może by spróbować być razem, ale jednak okazało się że jest zbyt rożny niż mój partner i jako kolega owszem ale nic pyzatym. Z moim byłym widuje się w pracy ponieważ razem pracujemy. Rozmawiamy żartujemy. Przeprowadziliśmy nawet kilka poważnych rozmów. Ja otworzyłam się przed nim i powiedziałam że bardzo mi jednak na nim zależy przyznałam się do tego że jestem zazdrosna jak się z kimś spotyka (spotykał się kilka razy już z różnymi dziewczynami choć twierdzi że nie szuka trwałego związku że to tylko tak bo przez tyle lat nigdzie nie wychodził jak był ze mną to teraz chce poznawać ludzi). Powiedział mi że mu na mnie zależy ale że nie może się pogodzić z tym że zwierzałam się innemu kolesiowi i że musi to sobie wszystko poukładać, pogodzić się z pewnymi rzeczami. I że może za jakiś czas chciałby żebyśmy do siebie wrócili ale że teraz jest jeszcze za wcześnie ( nie jesteśmy ze sobą już trzy miesiące), że teraz chce żeby stosunki miedzy nami były przyjacielskie. Ja doszłam do wniosku że to rozstanie dobrze nam zrobiło ja wiem że już nigdy do czegoś takiego co zrobiłam się nie posunę, znowu zaczęłam widzieć w nim szalenie atrakcyjnego faceta i bardzo tęsknić za nim ( mimo że widzimy się codziennie w pracy i rozmawiamy). Nie wiem tylko czy ona naprawdę będzie chciał wrócić, czy może to umawianie się to szukanie kogoś lepszego niż ja a jak by się nie udało to wtedy zostawia sob mnie jako koło ratunkowe? Nie wiem co myśleć. W końcu ja mam 25 lat a on 29 więc chyba takie spotykanki się też nie są mu w głowie tylko raczej poważny związek. Czy po prostu faceci tak odreagowują po takich rozstaniach? Czy on jeszcze coś do mnie czuje? Czy wart czekać na powrót? Proszę poradźcie coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja rozstałam się z chłopakiem po 5 latach związku z czego 3 lata mieszkaliśmy razem. I w sumie to praktycznie odkąd zaczęliśmy razem mieszkać to po jakimś czasie zrobiło się dziwnie, zaczęłam się w tym związku dusić. Ale cały czas bardzo go kochałam i byliśmy razem. Mniej więcej ostatni rok był już taki że w sumie tylko sobie udowadnialiśmy kto jest w stanie bardziej postawić na swoim. Ja miałam w październiku bardzo poważną operację po której długo chodziłam o kulach on cały czas po niej się mną opiekował ( ja oczywiście oczekiwałam większej opieki choć z perspektywy czasu wiem że nie powinnam). w czasie mojej rekonwalescencji nie chodziłam do pracy i na początku nie jeździłam też do szkoły na z zjazdy ( studiuje poza miejscem zamieszkania). Zaczął do mnie pisać chłopak z uczelni, a że ja miałam dużo wolnego czasu to od smsa do smsa i wyszło tak że pisaliśmy do siebie po 140 smsów dziennie. Pisaliśmy o pierdołach jak i o życiu codziennym (on miał dziewczynę też 5 lat i też z nią mieszkał i też im się nie układało) o tym jak wygląda nasze życie z partnerami. Poczułam że mam bratnią duszę że jest ktoś kto mi doradzi, podpowie, ktoś komu na mnie zależy. Tym samym zaczynałam dostrzegać w moim chłopaku coraz więcej wad i oddalać się od niego. W pewnym momencie nawet już ze sobą nie rozmawialiśmy tylko żyliśmy w jednym mieszkaniu. On dowiedział się o moim "romansie" smsowym. Postanowiliśmy się rozstać, ja się wyprowadziłam mój kolega też rozstał się ze swoja partnerką. Zaczęliśmy się zastanawiać że skoro tak dobrze się dogadywaliśmy to może by spróbować być razem, ale jednak okazało się że jest zbyt rożny niż mój partner i jako kolega owszem ale nic pyzatym. Z moim byłym widuje się w pracy ponieważ razem pracujemy. Rozmawiamy żartujemy. Przeprowadziliśmy nawet kilka poważnych rozmów. Ja otworzyłam się przed nim i powiedziałam że bardzo mi jednak na nim zależy przyznałam się do tego że jestem zazdrosna jak się z kimś spotyka (spotykał się kilka razy już z różnymi dziewczynami choć twierdzi że nie szuka trwałego związku że to tylko tak bo przez tyle lat nigdzie nie wychodził jak był ze mną to teraz chce poznawać ludzi). Powiedział mi że mu na mnie zależy ale że nie może się pogodzić z tym że zwierzałam się innemu kolesiowi i że musi to sobie wszystko poukładać, pogodzić się z pewnymi rzeczami. I że może za jakiś czas chciałby żebyśmy do siebie wrócili ale że teraz jest jeszcze za wcześnie ( nie jesteśmy ze sobą już trzy miesiące), że teraz chce żeby stosunki miedzy nami były przyjacielskie. Ja doszłam do wniosku że to rozstanie dobrze nam zrobiło ja wiem że już nigdy do czegoś takiego co zrobiłam się nie posunę, znowu zaczęłam widzieć w nim szalenie atrakcyjnego faceta i bardzo tęsknić za nim ( mimo że widzimy się codziennie w pracy i rozmawiamy). Nie wiem tylko czy ona naprawdę będzie chciał wrócić, czy może to umawianie się to szukanie kogoś lepszego niż ja a jak by się nie udało to wtedy zostawia sob mnie jako koło ratunkowe? Nie wiem co myśleć. W końcu ja mam 25 lat a on 29 więc chyba takie spotykanki się też nie są mu w głowie tylko raczej poważny związek. Czy po prostu faceci tak odreagowują po takich rozstaniach? Czy on jeszcze coś do mnie czuje? Czy wart czekać na powrót? Proszę poradźcie coś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chyba nic tu nie doradze...jestem chyba za mlody na takie powazne sprawy milosne...rozumiem jakby cie zdradzal czy cos...ale tutaj on ewidetnie szuka tak zwanej pocieszycielki...chcialym pomoc ale nie umiem:(ale na szczescie sa tu tacy ktorzy napewno dobrze ci doradza.pozdr.!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Kasia- samotna " To ja ci coś powiem, z perspektywy mojej osoby ;/ Każdy facet jest inny i nie jest tak jak to każda kobieta myśli, że faceci to proste i większości o tym samym myślą, niestety ale faceci też posiadają uczucia ;) i śmiem twierdzić, że nawet większe niż kobieta, a to dlatego, że to facet musi się wykazać przed kobietą, musi jej zaimponować, to on zasadniczo buduję miłość, bo kupuje kwiaty, mówi czułe słówka, głaszcze po włosach, przymila się, otacza kobietę bezpieczeństwem i zrozumieniem, itp ble ble ble... I teraz nawiązując do twojej sytuacji, troszkę podobna do mojej, bo też był ten trzeci, też ja się sam domyśliłem, że coś jest nie tak i opowiem jak to było ze mną ;) Więc to jest ogromny ból, nawet jak widać, że w związku było nie zaciekawię, były kłótnie, brak zrozumienia czyli po prostu działo się źle, dla faceta to i tak jak się dowie, że kobieta utrzymuje kontakt z innym i to w takim stopniu relacji to jedyne co czuje to żal, strach, nie opisane wrażenie staczania się w przepaść, że to co było już znika, bo tym jest zdrada dla faceta, że traci coś bezpowrotnie, STRACIŁ !!! Bo kobieta jest tak skonstruowana, że jak pozwoli się komuś adorować, to w tej chwili już przekreśla aktualny związek, tak jest, bo inaczej by po prostu tego nie zrobiła... Nie wiem jaki jest twój Były, ale ja byłem taki, że jak się dowiedziałem to walczyłem wszelkimi sposobami, w większości błaganiem, żaleniem się i proszeniem, ale jak wiadomo nie tędy droga... Wy się rozeszliście w pokojowych warunkach, przyjął to z honorem (czego mi brakowało ;( )... Powiem ci krótko, jak kocha to ci wybaczy, bo miłość wszystko wybacza, jeśli druga osoba obdarza go tą samą miłością... Moim zdaniem poczekaj albo spróbuj z nim jakoś porozmawiać, spotkać się w miłym i spokojnym miejscu na herbatce i pogadać o was, postaraj się mu nie wytłumaczyć ale zarysować, że zrozumiałaś że popełniłaś błąd, że żałujesz, że wiesz co straciłaś przez twoje nieprzemyślane zachowanie... Mówię ci, jak kocha to wybaczy i powiem ci, że taki związek po takim przejściu może być o wiele przyjemniejszy, bardziej dojrzały, bo już wiecie czym jest strata, czym jest ból cierpienie, czym jest tęsknota, poznaliście siebie !!! O miłość trzeba walczyć, bo tylko ona się liczy !!! Ja zrobiłbym wszystko aby moja "J" zrozumiała przy jej nowym chłopaku, że ja jestem tym jedynym, najważniejszym ale taka jest prawda, że ja nic nie mogę, wszystko od niej zależy ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozmawialiśmy, postanowiłam nie ukrywać w ogóle przed nim moich uczuć łez i chęci powrotu. Więc płakałam ostatnio i na żywo i przez telefon przy nim (niestety nie potrafiłam się powstrzymać). On cały czas mówi że potrzebuje czasu. Ale już sama nie wiem czy on się nie boi że może tak być że ja sobie kogoś znajdę? Nie potrafię tego pojąć, mówi że na razie chce poświęcić jak najwięcej czasu sobie. Jak zapytałam czy czasem nie tęskni to mówi że nie dopuszcza do siebie takich myśli że zajmuje się wtedy czymś innym. W pierwszy miesiąc po rozstaniu to mi pisał że tęskni że wie co stracił, a teraz wydaje się być taki obojętny. Jak go pytam np. o to że się z kimś spotyka to mi mówi że to tylko po koleżeńsku i że ma dość powtarzania mi tego samego, że nie szuka związku teraz. Ja się czuję strasznie podle z tym wszystkim co się stało co i jak myślałam i robiłam dostałam teraz porządnego kopa który bardzo boli, a le wiem że był mi on potrzebny. Nie wiem tylko jak rozumieć jego zachowanie. Czy faktycznie aż tyle czasu potrzebuje, czy może już zwyczajnie nic do mnie nie czuje i zwyczajnie nie chce mi tego wprost powiedzieć żeby mnie nie zranić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nela 26
kasia samotna mysle ze on wroci do ciebie to jest prawie pewne ale nieraz po takich dlugich zwiazkach duzo osob sie rozpada i szybko znajduja sobie kogos biora slub.....ja na jego miejscu nie wrocilbym do ciebie wiem ze to okrotne z mojej strony ale bedac tyle z kims lat wiadomo ze to do czegos darzlo biorac slub nagle by ci sie znudzil jak raz sie ktos komus znudzi to juz bedzie tak zawsze nie umialas docenic co mialas dopiero jak stracilas i poczulas ze na tym swiecie nie ma za duzo facetow ktorzy chc sie wiazac i poczulas samotnosc..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"nela 26" Masz racje, często jest tak, że po długich związkach w kolejnym idzie wszystko o wiele szybciej i najczęściej ślub przychodzi bardzo szybko, nie wiem czemu tak się dzieje, czy to ze strachu, czy każdy uważa, że nie ma co szukać a tym bardziej wracać do starego i trzeba się żenić, nie wiem... Najgorsze, ze mam kilka takich przypadków i to nie daje mi najmniejszej nadziei a wręcz pozbawia mnie wszystkiego i nawet chyba nie powinienem myśleć o tym, jest pewne, że moja "J" nie odmówi oświadczyn temu nowemu, bo chciała by sie ożenić, marzyła o tym ;/ Ahhh, szkoda... Bo ładne bysmy mieli dzieciaczki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem Wam, że właśnie z tym szybkim hajtaniem to też jestem przerażona bo też odbiera mi to nadzieję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę pani łezko, że my to nadal podobnie myślimy ;] Ja ci powiem, że jak myślę o ślubie Byłej to na myśl mi przychodzi tylko jedno, że idę na ślub i w chwili gdy ksiądz się pyta czy ktoś jest przeciw zaślubin to ja sie odzywam ;) I gadka szmatka, pewnie w pysk od pana młodego, itp. ;) beka, za dużo filmów się naoglądałem, a ostatni jaki mi utkwił w pamięci to film pt. "Moja dziewczyna wychodzi za mąż", z tego co pamiętam to chyba był nasz ostatni, wspólnie obejrzany film ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi jak mój ex przed sylwestrem powiedział, że chciałby się jej oświadczyć w tym roku.. załamał mnie kompletnie. ale też słyszałam o tej tezie z szybkim chajtaniem się. ale może te małżeństwa będą krótko trwały?;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"zgniotka" Nie powiedziałbym, nie powiedział, że będą krótko trwać, nieraz instytucja małżeństwa trzyma ze sobą długo ludzi, bo nie raz z lenistwa, tchórzostwa, co ludzie powiedzą, itp. zostają ze sobą, chociaż miłości już nie ma... Ehh, moja "J" to jak już się ożeni to do końca życia, chociaż było by jej źle, to niestety ale do błędu się nie przyzna, trudne ale prawdziwe... Albo duma, albo miłość ;) Ciekawe czy kiedyś moja "J" opowie swoim dzieciom o swoim pierwszy chłopaku, że przez pryzmat życia on był najfajniejszy ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luka to prawda mamy podobne myślenie i z tego co widzę to mój były jest podobny do Twojej "J" Także nasza sprawa nie wygląda ciekawie niestety :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łezka, jakby ona wyglądała ciekawie to by coś to znaczyło, a ona to nawet nie zasługuje na miano beznadziejnej, toć to istne bagno i 10 metrów mułu, a my pod tym mułem ;] No nic, trzeba z tego powoli wychodzić... A tak nawiązując, to co u twojego byłego?? Już jego nowa zaakceptowana w towarzystwie, czy też nie interesujesz się tym ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze to określiłeś. A co do Twojego pytania to nie zaakceptowana i raczej już nie będzie. Z resztą były też zaczyna chyba wszystkich tracić bo gadałam z kumplem który mówił że ich rozmowy sprowadzają się do co słychać i tyle. Z resztą znajomi nie pochwalają tego co zrobił on chyba myśli że poklepią go po ramieniu i powiedzą stary wszystko w porządku, ale się pomylił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to ci powiem łezka, że masz fajnych znajomych, bo nowego mojej "J" to juz chyba wszyscy zaakceptowali, nie mówię, że hop siup i są juz dobrymi znajomymi, ale sądzę, że to na zasadzie, ty sobie bądź z "J" a my sobie będziemy tam, neutralność ;) Ale to tylko moje domysły, bo fakty troszkę negują, typu komentarze ich pod jej wspólnymi fotkami z Nim ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No bardzo ciesze się że ich mam. Kurde jak się wygrzebać z tego bagna to nie wiem normalnie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z bagna to ciężko się wyrwać... nawet jak potrafisz pływać ;/ A tak w ogóle łezka, to widujesz ich razem, czy też unikasz, jak to jest ?? Swoją drogą to widzę, że ci chyba najgorszy żal minął, bo już nie opisujesz tego co się z tobą dzieje tak dokładnie, jak to opisywałaś w tamtym roku, to dobrze, bo widać, że wychodzi z tego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na szczęście nie widuję bo on jeździ tam a nie ona tu. Jedynie wspólne imprezy to problem. No nie wiem czy zaczęłam wychodzić, może nie piszę tyle co wcześniej bo mam mniej czasu i może jakoś tak było mi wstyd żeby ciągle tak się użalać chociaż właściwie tutaj nikt nie wie kto kim jest no ale ja to dziwna jestem :) Ja ze znajomymi to właściwie ciągle magluję ten temat i ciągle analizuje to i tamto. Masakra po prostu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciągle z nimi rozmawiasz na ten temat ?? Boże i nie męczy ich to ?? Kurcze to oni chyba są tak samo zawiedzeni jak ty, że on ciebie zostawił i w twoim przypadku to szczere zawody z ich strony, a nie jak u mnie, 2 miesiące i czas wyleczyć się Łukasz ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No bardzo są zawiedzeni, tak samo nie mogą tego pojąć bo tak samo jak ja nie spodziewali się po nim tego co zrobił. Mi mówią żeby olać to bo nie wart jest mimo że np bardzo go lubią, ale widzą że się zmienił i to nie na lepsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No u mnie też nikt a nic nie spodziewał się z moja "J" może kogos tak skrzywdzić, nawet jej rodzice ;/ Ale znajomi szybko przeszli do porządku dziennego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No jego mama też nie zareagowała najlepiej podobno dostał zje..kę że ho ho no a o moich rodzicach to nie wspomnę moja mama do tej pory to przeżywa i sama wspomina jak to jej mówił na weselu że ja sobie kogoś znajdę i go zostawię to on sobie coś zrobi itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie. A wiecie co??? Ja nadal gdzieś tam w sercu wiem, że znajdę tego kogoś do kochania, pomimo tego jak bardzo zranił mnie mój maż. Jeszcze do niedawna myślałam, nie zaufam, jednak na dzień dzisiejszy wiem, że spotkam. Jeszcze troszeczkę jestem zamknięta, nieufna, ale jeśli będę wierzyła, w to że kogoś takiego spotkam, to się to spełni. Tyle się rzeczy ostanio w moim życiu spełniło bo wierzyłam, nie zamykam się, choć każdego faceta na ulicy najchętniej bym pognała, to jednak ostanio zauważyłam u siebie wielka zmianę, zaczęłam się oglądać za płcią przeciwną. Lubie sobie popatrzeć, na razie tylko popatrzeć, może z czasem dojrzeje by się umówić. Mam takiego jednego na oku, on napiera ja na razie jestem powściągliwa, jak wytrzyma to będzie sprawdzian, że jesteśmy dla siebie. Oboje poranieni przez drugie połówki, ale tyle nas łączy. Jednak zanim się z nim spotkam muszę zakończyć stary rozdział inaczej nie potrafię.... Nie można się zamykać, nie można tracić nadziei, bo ktoś zranił, ktoś kogo tak bardzo się kochało, ja to wiem, ja byłam ze swoim mężem 16 lat, kochałam go ponad życie, nie wyobrażałam sobie bez niego życia, kiedy dowiedziałam się o zdradzie świat mi się zawalił, umarłam. Teraz narodziłam się na nowo, po 3 latach walki o to małżeństwo i czy było warto???. Tak było, bo wiem, że zrobiłam wszystko byśmy zaczęli od nowa, jednak on już nie chciał, a teraz on chce a mi się odechciało. Już go nie chcę, bo on w ogóle się nic a nic się nie zmienił ,ta rozłąka go nie zmieniła, nadal jest pieprzonym narcyzem zakochanym tylko w sobie myślącym tylko o sobie. Ja chce żyć, nie wegetować. Nie traćcie nadziei, człowiek bez marzeń to żywy trup. Całuski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×