Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Timon

Czy możliwe jest zejście się po rozwodzie?

Polecane posty

wikire - tak, pod warunkiem że to zejście nie jest szczere. Jeśli jest szczere z obu stron to jeśli obydwoje dobrze się znają to chyba tym bardziej może się udać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczere?? ale pod jakim względem?? Bo chyba nie mówisz o wiarołomcy, który o miłości do współmałżonka przypomniał sobie dopiero wtedy, kiedy mu było źle? kiedy ta druga osoba go pogoniła? wtedy gdy plany nie poszły tak jak planował?? tutaj nie ma mowy o szczerości. a żałować to sobie można......że znów trzeba się wszystkiego dorabiać od podszewki.. zbyt dobrze znam tę "szczerość".... ehhh:):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
wiele związków , które zeszły się ponownie po rozwodzie rozpadło się- a to kłótnia z nowym partnerem a potem powrót pod skrzydła pierwszej partnerki/partnera , a to kwestie finansowe i myślenie- jakoś to będzie w koncu się tyle znamy, a to dzieci-to też jest dla wielu powód- jednak jeśli ta decyzja jest nieprzemyślana i nie jest połączona ze zmianą nastawienia do wielu spraw to się nie da. Osobiście znam osobę tak"zrobioną" przez męża - który najpierw zmajstrował dziecko kochance, rozwiódł się z żoną , kilka lat pożył z kochanką a gdy ta go porzuciła wrócił do żony- osoby bardzo wierzącej. Na 2 lata- kobieta zmieniła całe swoje życie po to, by zostać porzucona po raz drugi- kochance się odwidziało- możecie sobie wyobrazić, jak ta zona musiała to znieśc. Jednak jest duża grupa osób, które twierdzą, ze następni partnerzy okazali się pomyłką, że wady , które widzieli u swych pierwszych żon/mężów są do przyjęcia a co najważniejsze zrozumiały, że bycie z drugim człowiekiem to kompromisy, wyrozumiałość i niedziałanie przeciw sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aasasasaasaas
z wlasnego doswiadczenia wiem ze nie warto , na swiecie tyle pieknych kobiet rozejrzyj sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chciec to móc
Warto i jest możliwe, jeśli obie strony naprawdę tego chcą a osoba, która odeszła będzie dążyć do pojednania a osoba zdradzona będzie chciała, potrafiła przebaczyć. Zawsze warto dać drugą szansę, nawet wtedy kiedy, nie wydaje się, że nic już nie można zrobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szkoda marnować czas
na drugą,a potem zapewnie kolejną szanssę. Lepiej go spożytkować na znalezienie innego partnera .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja uważam że ten czas wcale nie byłby zmarnowany... Tym bardziej jeśli włożyło się dużo w związek i jest dziecko którego szczęście jest zawsze warte dużo więcej niż animozje między partnerami. I uprzedzając - oczywiście jeśli te animozje nie wpływają na dziecko typu kłótnie z bójkami... Jeśli nie wyjdzie, przynajmniej ma się czyste sumienie. Jeśli ktoś uważa że szkoda czasu... to nie dziwię się że w dzisiejszych czasach małżeństwo i rodzina nie są już takimi wartościami jak teraz... i przez takie osoby często to się rozlatuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
Albo kobieta jest kobietą, żoną i matką albo nie . Wy panie zdecydujcie się w końcu w jakiej roli chcecie występować. Że zawsze jakąś rolę kobieta odgrywa to wiadomo od zawsze. Naturalna być nie potrafi a już tym bardziej prawdziwa. A później pretensja do garbatego ,że ma proste dzieci???? No i prosiłbym choć o trochę wyobraźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tomala-czy ja dobrze rozumiem?? czy wg ciebie, przez takich ludzi jak ja rodzina nie ma dziś znaczenia?? tobie się chyba coś pomyliło! to dla mojego ex rodzina była niczym-pokazał to swoim zachowaniem. to dlatego właśnie, że miał rodzinę w d...e nie pozwoliłam mu wrócić. dla mnie rodzina-to życie w zaufaniu i miłości-a nie zycie u boku kogoś, kto tę równowagę niszczy, kto ma w głębokim poważaniu uczucia moje i dzecka, dla kttórego pierwszym i najlepszym rozwiązaniem problemu jest łożko innej kobiety ! ale cóż... wg ciebie, to ja jestem winna, bo nie pozwoliłam wrócić . no i umniejszyłam statystyki polskiej fałszywej rodziny, żyjącej pozorami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dinusik:) - ja Cię nie oceniam, piszę ogólnie - jeśli ktoś uważa że SZKODA CZASU i lepiej poszukać czegoś innego to wg mnie postępuje wbrew przysiędze małżeńskiej. Jeśli komuś da się szansę a on jej nie wykorzysta, to nie ma o czym mówić. Jeśli nie da się komuś szansy z ważnych powodów, to też zrozumiałe. Może Ty miałaś takie powody. Ale jeśli nie da się szansy bo SZKODA CZASU i lepiej poszukać kogoś innego, to paranoja. Moja żona tak zrobiła właśnie - jej najwyraźniej szkoda było czasu na mówienie o tym czego jej brakuje i czekanie na przemianę związku. Tym bardziej że byliśmy na granicy wyprowadzenia się wreszcie do własnego kąta, a to na pewno zmieniło by sytuację diametralnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Timon, Ty chyba faktycznie jesteś za dobry. Kobieta Cię zdradziła, opuściła, odeszła do innego, a Ty już jej wybaczyłeś, mimo że nawet nie zdradza chęci powrotu do Ciebie i zdaje się być zadowolona. Miej honor, bądź mężczyzną... sama nie chciałabym mieć takiego faceta, który na wszystko się godzi, wszystko wybacza bez żadnych konsekwencji, obawiam się, że swojego zdania też nie miałeś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytanie czy ktoś prosi o szansę czy dostaje ją na tacy, bo mu się należy, bo nakaz religijny itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ależ to nie jest wbrew przysiędze. przysięgę złamał małżonek-nie ja. ja tylko nie pozwoliłam się wiecej oszukiwać. a to nie jest łamanie przysięgi. nigdzie w przysiędze nie jest ujęte " i obiecuję, że będę żyła w kłamstwie, oszutwach i mimo zdrad z tobą " ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
' wikire Pytanie czy ktoś prosi o szansę czy dostaje ją na tacy, bo mu się należy, bo nakaz religijny itp " Prosić może i powinien, ten kto faktycznie zawinił. I to chyba w każdej religii .Nakaz religijny mówi, że jeśli jest skrucha szczera to trzeba i należy wybaczyć. Pytanie jest inne..... kto po pierwsze jest zdolny do takiej doskonałości,po drugie kto tak naprawdę potrafi uczciwie ocenić czyjąś winę ,winowajca czy skrzywdzony>>>>?????? Tudzież Ci którzy się za taki uważają .... i dlaczego?Czy z kolei szansa nie powinna być czymś bezinteresownym ,bez warunkowym????? Może właśnie wtedy staje się szansą????? Na pewno ten kto szansy oczekuje , to po pierwsze oczekiwać jej nie ma prawa a tym bardziej jej żądać. Reasumując myślę,że ten kto szansę chce dać, też nie powinien stawiać żadnych warunków a tym bardziej nie oczekiwać niczego w zamian. Zwłaszcza w taki sposób by dotarło to w sposób świadomy do osoby ,która chciała by mieć i chce tą szanse mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
wikire Pytanie czy ktoś prosi o szansę czy dostaje ją na tacy, bo mu się należy, bo nakaz religijny itp " Prosić może i powinien, ten kto faktycznie zawinił. I to chyba w każdej religii .Nakaz religijny mówi, że jeśli jest skrucha szczera to trzeba i należy wybaczyć. Pytanie jest inne..... kto po pierwsze jest zdolny do takiej doskonałości,po drugie kto tak naprawdę potrafi uczciwie ocenić czyjąś winę ,winowajca czy skrzywdzony>>>>?????? Tudzież Ci którzy się za taki uważają .... i dlaczego?Czy z kolei szansa nie powinna być czymś bezinteresownym ,bez warunkowym????? Może właśnie wtedy staje się szansą????? Na pewno ten kto szansy oczekuje , to po pierwsze oczekiwać jej nie ma prawa a tym bardziej jej żądać. Reasumując myślę,że ten kto szansę chce dać, też nie powinien stawiać żadnych warunków a tym bardziej nie oczekiwać niczego w zamian. Zwłaszcza w taki sposób by dotarło to w sposób świadomy do osoby ,która chciała by mieć i chce tą szanse mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dinusik - ależ oczywiście, ja mówię o szansie powrotu do tego co było przed, zauważenia i poprawy swoich błędów, a nie szansie wrócenia do rodziny i robienia dalej tego co było. I masz rację - zdradzacze pierwsi łamią przysięgę która złożyli, ale to wg mnie nie obliguje nas że automatycznie że swojej strony jesteśmy z niej zwolnieni - dajemy szansę na poprawę, to czy ten ktoś to wykorzysta, jego sprawa... Zauważ że jest to szansa na poprawę, a nie szansa żeby dalej sobie folgować bez konsekwencji. Może jestem konserwa, ale jeśli się kocha kogoś miłością prawdziwą, okrzepłą i dojrzałą to jest się w stanie dać tę szansę, choć raz. Bo taka miłość patrzy ponad to... I piszę to z autopsji... Niestety... Dawanie szans wiele razy i za każdym razem recydywa zakrawa na paranoję. A to ile szans ktoś da - 1, 2 czy 8 - zależy już tylko od miłości i wytrzymałości danej osoby. Oraz niestety naiwności... Ale nie nam potępiać. Fajter - Coś mi się tu nie podoba, to chciała byś mieć faceta w związku którego zachowanie zakrawa na dyktaturę i jak coś mu się będzie nie podobać to mówi Ci wupertalen? I wtedy jesteś zachwycona bo co za twardziel...? Jeśli się kogoś kocha to się idzie na ustępstwa, bo na tym i miłość i partnerstwo polegają, a postawa twardziela to dobra chyba tylko na randki... Ja rozumiem Timona, bo mam dokładnie taki sam dylemat jak on. Wiem że wiecznie nie będę czekał, ale po dwóch miesiącach od momentu jak się dowiedziałem myśl o tym że można byłoby to posklejać i spróbować żyć, choćby dla szczęścia dziecka a potem może i wzajemnego. Jak to mówią, człowiek wszystko przyjmie i ze wszystkim sobie poradzi. A jak jest napędzany uczuciem... Uprzedzając następne posty - są granice czasowe po których uczucia już nie ma a osoba ta nam obojętnieje. I wtedy zaczynamy nowe życie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tomala-ale właśnie o to chodzi... to, że ktoś deklaruje ,że zrozumiał swoje błędy, że poprawi się-to zazwyczaj efekt niepowodzenia anie nagłej ponowej miłości do byłej/byłego. zauważ, że taki delikwent nie "przypomina" sobie nagle o miłości do byłej podczas, gdy ma sielankę z ttą "drugą" przypomina sobie o tym dopiero wtedy gdy zostaje nagle sam. a to od razu dyskwalifikuje u mnie takiego osobnika. o jakiej więc szczerości piszesz? jakiej poprawie? jakim zrozumieniu błędów?? przecież ta osoba=pokazała już że w razie kryzysu i tak nas znów zostawi.nie podejmie się walki o związek-tylko znajdzie zastępcze rozwiązanie. więc mam niby dać szansę na co>?? na powtórkę z rozrywki??-bo iwem że takowa się i tak zdarzy, gdyż małżeństwo to nie tylko ptaszki i moylki..to również burze z piorunami i grad. a ja właśnie tego oczekuję-że jak spadnie ten grad-nie zostanę nagle sama z pękniętym sercem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dinusik - masz prawo tego oczekiwać, jak każdy który jest w związku. Ja właśnie tego oczekiwałem i się srodze zawiodłem niestety. Ale szansę którą chciałbym dać żonie nie opieram na tym że jak ona nie znajdzie następnej gałęzi której mogła by się chwycić wróci do poprzedniej, bo to nie zrozumienie swojej sytuacji a wyrachowanie. Ja mam nadzieję że nadejdzie taki dzień, oby szybko, w którym zorientuje się że to do czego poszła wcale nie jest takie lepsze jak jej się zdawało i doceni co miała. To jest powrót z bagażem doświadczenia, które być może pozwoli patrzeć inaczej na przyszłość w takich sytuacjach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
wciąż tu moa o dawaniu "szansy" małżonkowi który zawiódł, o prawie "łaski"powrotu. A mnie się wydaje że to nie o to chodzi, to raczej powinna być świadoma decyzja dwojga ludzi , którzy chcą ze sobą ponownie być. Nikt , kto raz zawiódł nie wróci po to, by być pod pręgierzem , komu by się chciało? chodzi o to, by winny winę zrozumiał, niewinny winę wybaczył i by zyć dalej starając się omijac rafy. A pan panie zniecierpliwiony uważa że kobiety grają role(żon , kochanek, praczek, matek, kucharek itd)- ciekawe dlaczego tak jest? Panie zniecierpliwiony- jak pan myśli?;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
" Tomala76 vielebny@tlen.pl'; Dinusik - masz prawo tego oczekiwać, jak każdy który jest w związku. Ja właśnie tego oczekiwałem i się srodze zawiodłem niestety. Ale szansę którą chciałbym dać żonie nie opieram na tym że jak ona nie znajdzie następnej gałęzi której mogła by się chwycić wróci do poprzedniej, bo to nie zrozumienie swojej sytuacji a wyrachowanie. Ja mam nadzieję że nadejdzie taki dzień, oby szybko, w którym zorientuje się że to do czego poszła wcale nie jest takie lepsze jak jej się zdawało i doceni co miała. To jest powrót z bagażem doświadczenia , które być może pozwoli patrzeć inaczej na przyszłość w takich sytuacjach. " Ty się naprawdę zastanów czego chcesz, Chcesz być z nią czy nie. A jeśli chcesz to dlaczego????? Twoje przewidywania się nie sprawdzą. Jeśli chcesz się zemścić to tym bardziej ....ona po prostu zniknie. Jeśli chcesz z nią być to nie kalkuluj. Tu warunków być nie może. Albo w lewo albo w prawo. Czy Ty naprawdę chcesz dać szansę jej ....a może sobie....sposobność , okazję????? Oszukać można wszystkich ....prawda obroni się sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mazowieckie
Moj eks odszedł do innej, wybaczyłabym mu wszystko. Wciąż marzę ,zebywrócił. Psycholog do której chodziłam ,mowiła ,ze te powroty sie nie udają ,ze względu na osobę pokrzywdzoną ,która nie daje rady juz tak żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
"" kot13 wciąż tu moa o dawaniu "szansy" małżonkowi który zawiódł, o prawie "łaski"powrotu. A mnie się wydaje że to nie o to chodzi, to raczej powinna być świadoma decyzja dwojga ludzi , którzy chcą ze sobą ponownie być. Nikt , kto raz zawiódł nie wróci po to, by być pod pręgierzem , komu by się chciało? chodzi o to, by winny winę zrozumiał, niewinny winę wybaczył i by zyć dalej starając się omijac rafy. A pan panie zniecierpliwiony uważa że kobiety grają role(żon , kochanek, praczek, matek, kucharek itd)- ciekawe dlaczego tak jest? Panie zniecierpliwiony- jak pan myśli? """ Pani poszła na łatwiznę. Pani twierdzi ,że ,że kobiety grają role(żon , kochanek, praczek, matek, kucharek. O wszem taka rolę też grają. Pytanie ....czy w ogóle powinny grać jakieś rolę??? Moim zdaniem nie. I wszystko do tego się sprowadza. Nikt nie powinien niczego grać ,niczego w życiu udawać. Każde kłamstwo ,każda sztuczność prędzej czy później da się zauważyć. Ja naprawdę podziwiam kobiety za brak wyobraźni a co za tym idzie doskonałe samopoczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kot 13 - właśnie tak - to powinno być tak jak piszesz, dlatego pisze że to musi być decyzja zrodzona choćby z zauważenia co się straciło a nie wyrachowanie "bo gdzie ja się podzieję". I tu jest prawda że osoba powracająca może bać się tego "napiętnowania", ale tak naprawdę niestety musi się z tym trochę pogodzić, bo często w całe zdarzenie zamieszane są też dalsze rodziny, a one będą patrzeć krzywym okiem. Partner przyjmujący zbłąkana owieczkę ma wręcz obowiązek być ponad to i nie okazywać takich uczuć. Można to przyjąć jako rodzaj nieuniknionego efektu własnych działań i trudno. jak to mówią trzeba wypić piwo którego się nawarzyło... Zniecierpiwiony - decydowanie czego naprawdę chcę będzie w momencie jak uznam że już zrobiłem wszystko żeby ułatwić jej podjęcie decyzji, Bo zatrzaskiwanie drzwi komuś przed nosem może odebrać szansę na powrót osoby która naprawdę zrozumiała co zrobiła. Po drugie te decyzje nie są takie prościutkie jakbyś chciał to widzieć szczególnie w perspektywie dzieci w związku i miłości którą się darzy osobę odchodzącą. Mówisz tak jakbyś nigdy nie przeżył tego właśnie w perspektywie przynajmniej paroletniego małżeństwa nie wspominając o dzieciach. Twoje zapatrywania sprawdzają się na etapie randek i "chodzenia ze sobą" niestety albo w związkach osób niedojrzałych emocjonalnie. Sorki ale tak to widzę. Kurna znow sie rozpisałem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Nie chcę zawalac topiku ale wciąż nie uzyskałam odpowiedzi na pytanie dlaczego kobiety grają swe role. I Pytanie nr 2 do pana zniecierpliwionego- czy wg pana mężczyźni to istoty meganaturalne i niegrające ról? jesli tak- dlaczego?;-) Co do powrotów- jeśli dwie osoby dojrzały do tego, by było im w swoim towarzystwie spokojnie i bezpiecznie to nie widze przeciwskazan.Dojrzałe w moim odczuciu znaczy również silne .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zniecierpliwiony
Kobiety grają bo grają zawsze. Cały czas kombinują,kalkulują. W stosunku do każdego, Ludzie powinni być naturalni ......wtedy naprawdę się poznają,ewentualnie nawet się nie pobiorą i zero dalszych problemów. Mężczyzna w stosunku do kobiety ,którą kocha nigdy nie kalkuluje . Kalkulacji zaczyna uczyć się od tej kobiety i od kobiety w ogóle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
a masło jest maślane panie zniecierpliwiony. Nie odpowiedział pan więc uznaję panske słowa za bez pokrycia. Już się prosze nie wysilać na odpowiedź- i to nie jest złośliwośc z mojej strony- po prostu byłam ciekawa odpowiedzi- cóż, nie doczekałam się:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fajter - Coś mi się tu nie podoba, to chciała byś mieć faceta w związku którego zachowanie zakrawa na dyktaturę i jak coś mu się będzie nie podobać to mówi Ci wupertalen? I wtedy jesteś zachwycona bo co za twardziel...? Jeśli się kogoś kocha to się idzie na ustępstwa, bo na tym i miłość i partnerstwo polegają, a postawa twardziela to dobra chyba tylko na randki... nie popadajmy w skrajności. autor pozwala sobą pomiatać, daje robić sobie krzywdę, w imię czego? miłości? z jej strony musiała być strasznie niedojrzała, skoro odeszła dla głupiego zauroczenia... najpierw trzeba mieć szacunek to siebie, żeby inni cię szanowali. ergo - kiedy ktoś cię upokarza, rozdeptuje cię na ziemi, łamie ci serce, nie czekaj z utęsknieniem na jego powrót. nie nadstawiaj drugiego policzka. walcz. takiej postawy oczekuje się od mężczyzn. ona pewnie wróci, zrozumie swój błąd. ale jeśli autor powita ją z otwartymi ramionami, to mogę się założyć, że po jakimś czasie sytuacja się powtórzy - "mój facet to naiwniak, jest tak zakochany, że wszystko mi wybaczy, więc mogę korzystać z życia".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fajter - nie o to chodzi żeby nagle przywitać z otwartymi ramionami i uśmiechem na twarzy. Chodzi o to żeby dać szansę jeśli jeszcze potrafimy. Widzisz ja jestem w cholernie podobnej sytuacji co autor wątku. I walczę. Walczę o to żeby nie zostać zdeptanym w sądzie, żeby wywalczyć jak najszersze kontakty z synkiem (bo jako facet niestety nie mam szans na opiekę), walczę o to żeby udowodnić winę rozpadu związku żonie, a nie żeby poszło to po jej myśli bez orzeczenia winy i gładko i szybko żeby mogła się wreszcie związać formalnie z kochankiem... A jednocześnie chce jej pokazać tę furtkę - jeśli zmądrzejesz, ale naprawdę zmądrzejesz, to przyjdź, zapukaj do moich drzwi, i być może się zastanowimy czy ma to sens...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cały czas mówiłam o autorze tematu, który prezentuje trochę inną postawę. i tak mam wrażenie, że postawą "zdradziłaś mnie, nie chcę cię widzieć na oczy", więcej byście osiągnęli. kobieta wiedziałaby, że wrócić nie może (nawet jeśli to nie prawda), przez co bardziej desperacko pragnęłaby powrotu - zakładając, że w końcu dojdzie do wniosku, że popełniła błąd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
tomalo a może porozmawiaj z jej kochankiem- wiem , to trudne ale moze - skoro on tak ją kocha jako mężczyzna zrozumie Twoje podejście, wytłumaczy żonie by dała spokój z walką, może ten facet zrozumie chec wychowywania syna-przez CIebie? mam wrażenie, że faceci potrafią lepiej się dogadac czasem .Może to karkołomny pomysł ale może warto inaczej spojrzeć na sprawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×