Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość camille70

twierdził że nie chce związku a teraz się umawia z inną

Polecane posty

Gość camille70
Tak się składa akurat,że on nigdy nie był w prawdziwym związku i to akurat wiem od naszych wspólnych znajomych.. i wiem,że spotykałam się z nią tylko przez chwilę.. wyglądało to tak jakby chciał mi zrobić na złość bo wiedział,że znam ją i że ona działała mi na nerwy.. później wyjechałam na jakieś dobre pare miesiecy do wawy żeby rzekomo pilnować biznesu,który sponsorują mu de facto rodzice.. wrócił przed świętami bożego narodzenia..ale nie byli razem.. z tego co widze i wiem to spotykali sie moze jakis miesiac.. podobny scenriusz jak ze mna.. a dzisiaj napewno jest sam.. chociaz ona z nim chyba nie zerwala kontaktu- udziela sie w dalszym ciagu od czasu do czasu na fb.. takze pewnie sex układ? nie wiem... ja mu jasno zakomunikowalam ze nie chce takiego zycia.. odszedl.. trzasnal drzwiami. Takze wyglada na to,ze taki jego sposob na zycie... ciekawa jestem tylko jednego - jego reakcji kiedy staniemy po roku twarza w twarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale planujesz zeby to spotkanie jakos zaaranzowac, np. pojawic sie gdzies "przypadkiem" czy chodzi o to, że bywacie po prostu w tych samych miejscach, bo jesteście z tego samego miasta? a z tym, ze być może chciał Ci zrobić na złość - może w tym być dużo prawdy. dlatego pytałam też o Twoje zachowanie. znam podobną historię, tylko od strony faceta. bardzo zagubionego faceta, który przez swoją głupotę, i później niedojrzałe zachowanie dziewczyny, stracił coś co mogło być bardzo fajnym związkiem... on robil jej na złosc, ona jemu... a później było za poźno... w sumie ja sama też coś podobnego przeszłam, nawet gorszego, ale już sie wyleczyłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
długo o tym myślałam... z ciekawości..pochodzimy z tego samego miasta.. nie mieszkam już tam,ale bywam od czasu do czasu u rodziców w weekendy. planuje spotkać się z jego przyjacielem, już od dawna.. lubię go, on niestety z tego co wiem i widzę czuje chyba coś więcej do mnie. już w święta chciał doprowadzić do spotkania.. ale ja nie byłam gotowa,ale już jestem.. ciekawość i miasto jest na tyle małe,że napewno gdzieś na siebie wpadniemy albo sam będzie dążył do spotkania wiedziąc,że umówiłaś się z jego przyjacielem.. potrzebuję tego..chcę zobaczyć jego minę. spotkać się twarzą w twarz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość najnizszarata@wp.pl
hmmm wiesz, jeśli twierdisz i uważasz, że tego potrzebujesz to zrób to. :) może to jest sposób na to żebyś jakoś zmierzyła się nie tyle z nim co ze sobą. może jeśli po tym spotkaniu (już nieważne czy zaaranżowanym czy rzeczywiście przypadkowym) uznasz, że byłaś silna, spojrzałaś mu w oczy i wybierasz życie beż niego, to może to da Ci siłę na przyszłość. ale ja chyba nie chodziłabym takimi pokrętnymi ścieżkami, że jakieś spotkania z jego znajomym czy coś. no chyba, że z tym znajomym się spotkasz i mu powiesz otwarcie, żeby sobie nie myślał ze toś więcej. a ten znajomy to ten co mówiłaś, że bardzo chciał z Tbą byc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camile 70
tak jak mówisz..dla siebie samej.. dla zaspokojenia wlasnej ciekawości. Nie, to nie jest ten znajomy co bardzo chciał być ze mną - jego przyjaciel. chociaż nie wiem czy teraz się spotykają w dalszym ciągu. w momencie kiedy odeszlam albo jak kto woli on odszedl..ja zabralam za soba czesc jego znajomych.. ktorych wczesniej chcial obrocic przeciwko mnie. ale wiem ze musze byc ostrozna w tym co mowie, bo wiele razy bylo tak ze wiedzial wszystko o mnie od niego,a ja o nim..takze to dziala w dwie strony.. a jaka jest Twoja historia? bo napisalas ze mialas podobna sytuacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dosyc długa i skomplikowana, czyli jak kazda ;P ha ha ha ale ogolnie chodzi o to samo, ktos chce bardzo, a ten drugi ktos juz mniej. zreszta moja historia sie ostatnio zagmatwala do tego stopnia, ze juz sama nie wiem jak z tego wybrnac. teraz staram sie ulozyc wszystko tak jak podpowiada rozsadek, ale w srodku wciaz mam takie cos, ze mi sie wydaje, ze mimo wszystko moglabym dalej poróbować poukładać to tak jak marzy mi sie od baaardzo dawna. sluchaj, ale jak to jest, że w sumie wciaz sie krecisz wokół tych ludzi z Twojego miasta? bo z tego co mowilas to nie mieszkasz w nim, tylko gdzies indziej (wnioskuje, ze gdzies w trojmiescie, a dokladniej w sopocie z tego co juz napisalas :) ale nie o to chodzi). ale wciaz sa ludzie z tego miasta. a w tym nowym miejscu nie masz nowych, innych znajomych? nie wiem, w szkole, albo tych ze szkoly, bo chyba juz jestes po studiach, czy w pracy? bo widze, ze co chwile sie jakis facet kolo Ciebie kreci :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camile 70
odciełam się w sumie od jego świata..ale nadal myślami jestem w nim-po roku..wiem,że to minie. ogólnie tak jak ci pisałam realizuje sie na innym polu w tej chwili - pracuje i tu sie spelniam.. jest wielu ludzi wokol mnie,ale tak naprawde tesknie nadal za naszymi gierkami..emocjami (czasami wrecz chorymi) ktorych tylko on mi dostarczal.. wiem i on tez wie,ze w glebi duszy jestesmy podobni,tylko ze ja dzialam w bardziej cywilizowany sposob. kazdy ma jakas swoja nazwijmy to mroczna nature do ktorej go ciagnie.. ale odeszlam albo jak kto woli odsunelam sie bo nie moglam grac dluzej na jego zasadach.. byla w nim slepo zakochana- teraz to widze i wiem,ze dzisiaj kiedy emocje opadly mogloby byc inaczej. zawsze jest gdzies ta cholerna niepewnosc, ryzyko a z drugiej strony rozsadek.. btw.. mam dzisiaj duzo pracy i zcasu takze chetnie poslucham Twojej historii

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duzo pracy i duzo czasu? to co to za praca? ;P przypadkiem przeczytalam Twoj post, odpisalam, bo zobaczylam pewne podobienstwo do tego co ja mialam, ale czy chce pisać o takich szczegółach publicznie nie jestem pewna. wiec jesli chodzi o moje detale to mozemy sie przeniesc na jakiegos priva, maile, gg, bo tutaj i tak powiedzialam duzo wiecej niż chcialam, bo mnie wciagnela rozmowa ;) moj mail najnizszarata@wp.pl wiec zapraszam tam jesli chcesz pogadac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camile 70
powiem Ci tak.. ja już i tak za dużo szczegółów zawarłam w tych postach.. dużo pracy,a czasu w sensie takim,że spędzę siedzą przy komputerze i pracując nad pewnym projektem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieeeeźle
jak na osobę super wykształconą, elokwentną itd. to robisz koszmarne błędy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba źle zrozumiałaś. chodziło mi bardziej o to, że o mnie miałybyśmy rozmawiać poza tym forum. o Tobie juz mniej ;) napisałaś więcej, bo Cię wypytywałam. ale to dlatego, że nie chciałam oceniać Cię po pierwszym poście, bo musiałabym napisać to co niektórzy i tak napisali za mnie. moim zdaniem w pierwszym poście użyłaś po prostu złych słów i dlatego jakieś takie dziwne komenatrze się pojawiły. ale jedno w Twoich postach mnie zastanawia coraz bardziej... pytam Cie któryś raz o innych facetów i jedyni o jakich powiedziałaś to ci, którzy i tak w jakiś sposób są związani z Twoją i jego przeszlością... wciąż o nim myślisz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna-historia-do-mojej
No widze dziewczyny sie rozpisaly.fajnie,ze po takim czasie wątek żyje.tez mialam faceta ktory zabil we mnie wszystkie uczucia wyzsze.straszna historia,ktora ciagnela sie przez 3 lata.Nawet mieszkalismy ze soba,wiedzialam,ze to babiarz ale wypieralam to ze swiadomosci.Wszscy wkolo mowili,zebym otworzyla oczy,ale bylam slepa i glucha.Pomoglam mu kiedy zostala sam jak palec,nie mial za co zyc,zero znajomych,wpakowal sie w klopoty. ratowalam mu tylek setki razy,placilam jego kary,kaucje i dlugi,po to zeby jemu bylo dobrze.Bylam beznadziejnie zakochana.Tez schodzilismy sie miliony razy,za kazdym razem obiecywal poprawe,a ja wierzylam w kolejne klamstwa.mieszkal ze mna ale nikomu o tym nie mowil,nawet swoim znajomym o czym dowiedzialam sie po fakcie. Skonczylo sie tak ze zostawil mnie z horendalnymi dlugami w paskudy,obrzydliwy sposob. Przeklinalam go i zyczylam najgorszego,jednoczesnie dalej kochajac jak wariatka. Zaginal na kilka msc,wyjechal z kraju.Przestalam juz liczyc na zwrot kasy,ale serce bolalo mnie coraz bardziej.Az zdarzyl sie cud,zadzwonil,oddal kase,przeprosil i zaczal znowu nawijac mi makaron na uszy.Znowu wierzylam i kochalam jak dawniej.Do jego ostatniego klamsta,kiedy to wmowil mi ze jest sam,a dowiedzialam sie ze mieszka z kims za granica od pol roku. Tego bylo za wiele.Zerwalam kontakt,zaczelam czytac ksiazki na temat toksycznych zwiazkow i uzaleznien od faceta. tobie autorko radze to samo,obys trafila na tak madrych ludzi jak ja,ktorzy "wyleczyli" mnie z niego,na tyle ze po blisko roku (2tyg temu) bylam w stanie spojrzec mu w oczy i zasmiac sie z jego kolejnych klamstw.Wysmiac jego plny na nasza wspolna przyszlosc i kompletnie go ignorowac. Teraz wyglada to tak,ze rozmawiam z nim normalnie,mamy staly kontakt,ale nie zywie juz do niego rzadnych uczuc,jest mi kompletnie obojetny.Za to w nim cos sie obudzilo,cos w jego glowie sie urodzilo,czy tam w sercu,co we mnie właśnie umarło. troche sie rozpisalam,sory.ale sens mial byc taki,zebys walczyla o siebie,probowala sie wyleczyc z niego a kiedy juz bedziesz gotowa,pójdz w miejsce gdzie mozesz go spotkac i przekonaj sie ze juz na ciebie nie dziala.Powodznia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trafiłas na pustego bawiącego sie laskami chama! Dla niego kobieta to jest dodatek, nie liczą sie uczucia i nie wie co to wierność bierze z życia całymi garściami gdy zdobędzie to nie zważając na pozostawione pobojowisko,zostawia szuka innej do przelecenia! To co odstawil to była gra z jego strony, a Ty byłaś pionkiem,właściwie już zbitym! Teraz zaliczasz sie do zaliczonego szeregu lasek!byłaś jedna z wielu..czego tu nie rozumiesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W dupie Ci sie poprzewracalo tak pozatym niby wykształcona elokwentna a zwykle uczucie zbiło Cię z odpowiedniego toru! Masochistka jesteś..;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość riguerhtuer
zniechęciłaś mnie na samym początku. napisałaś wiele przymiotników, które mój mózg przetworzył na to : nie mam wad. czyli nie czytam, skoro jesteś idealna to powinnaś sobie poradzić sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
drodzy czytelnicy tego posta.. ten post byl pisany pod wplywem emocji jakie mnie wtedy napelnialy. dzisiaj patrze na ta cala sytuacje troche inaczej, duzo rozumiem, wiem. Emocje opadly. Tak, macie czesciowo racje - bylam jego pionkiem - bo zakochalam sie jak wariatka..ale do konca tez nie bylam ofiara. Umialam sobie z nim poradzic. Odgrysc sie. chociaz nie na tyle zeby dac sobie z nim spokoj. Ile razy smialam mu sie w oczy mowiac o tym co robi, jak sie zachowuje.. Dzis moge powiedziec, ze TAK - jestem gotowa na to spotkanie - twarza w twarz. nie ma juz tamtych emocji, uczuc..chociaz sentyment do drania napewno pozostal. Dlugo mi zajelo pozbieranie sie po tym co mi zrobil,ale dzis czuje sie duuuzo silniejsza. Realizuje sie i to jest dla mnie najwazniejsze. Tak, mysle o nim od czasu do czasu ale to nie jest obsesja - wtedy zahaczalo to troche o taki stan. Pamietam ile energi i woli kosztowala mnie nasza ostatnia noc, rozmowa - a w sumie monolog z mojej strony - on wtedy wybral.. trzasnal drzwiami i odszedl,ale to byla moja decyzja.. to ja postawilam kropke nad "i" stawiajac sprawe jasno. Ciekawa jestem jednego tylko.. jaki jest dzis.. czy widzac mnie, sukces jaki udalo mi sie osiagnac przez ten czas..cos w nim peknie i tak jak napisala to jedna z was.. on sie obudzi.. kiedy we mnie juz wszystko umarlo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobna-historia-do-mojej
hm jednego nie rozumiem... dlaczego myslicz ze on zmieni swoj stosunek do ciebie,przez to,że masz sukcesy w pracy??? Naprawde nijak sie to ma do jego uczuc zapewne. Cos źle pojmujesz.Chyba że to łowca posagów..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz kiedy tak naprawde bedziesz gotowa stanac twarza w twarz z tym facetem? Jak to co o Tobie pomysli i jak Cie oceni bedzie Ci calkowicie obojetne. I tego Ci zycze bo pomimo ze piszesz ze teraz juz innaczej na to patrzysz to z Twoich postow widac ze nadal Ci na nim zalezy. Jemu wyglada na to ze nigdy nie zalezalo, a Ty za bardzo wszystko przemyslasz. Powiedzial Ci juz na poczatku ze nie chce zwiazku, chcial seksu I nie oklamywal Cie. Naprawde zycze Ci aby udalo Ci sie odciac od przeszlosci bys mogla skupic sie na przyszlosci. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czyscilam skrzynke i znalazlam starego maila z linkiem do tej dyskusji... :) i jak? znalazlas swoja droge? znalazlas swoje miejsce? bez niego? z nim...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
zbieg okoliczności? przypadek? układam sobie życie bez niego.. taką podjęłam decyzję- zresztą już jakiś czas temu. Całkiem niedawno poznałam chyba świetnego faceta - zupełnie przypadkiem - sam mnie znalazł.. jestem zaskoczona, że tak mnie zafascynował. zresztą wygląda na to, że wzajemnie.. nie szukałam miłości. Ostatnio nie za bardzo mi się układa zawodowo i pojawił się ON i to momencie kiedy powiedziałam sobie, że nie chcę nikogo przez kolejne lata, że chcę się skupić maksymalnie na karierze. Nie wiem, może to chwilowa fascynacja, chemia.. Żyję chwilą i czekam na tok zdarzeń. Co do niego.. rozstali się jakiś długi czas temu. Ja niedawno tj. po jakimś roku nie bywania na mieście w rodzinnej miejscowości zdecydowałam się stanąć z nim twarzą w twarz. Potrzebowałam tego. Sama nie wiem.. może po prostu, żeby zamknąć raz na zawsze ten rozdział. Jaki był efekt? Udawana obojętność z jego strony. Dlaczego tak twierdzę? Otóż dlatego, że jak zwykle grał psa ogrodnika. Obserwował. Pił... Zagadywał jakieś niemającego dla niego zupełnego znaczenia panienki.. Pod koniec wieczoru obserwacji mnie i całej tej śmiesznej sytuacji ( a przypominam, że nie widzieliśmy się jakiś rok) zdobył się na gest podejścia do mnie i do jego przyjaciół, z którymi się bawiłam. Przysiadł się bez przywitania nawet ze mną.. Obserwował dalej.. Pewnie czekał, aż to ja się do niego odezwę. Nie zrobiłam tego. Wobec tego wzniósł toast, nastąpiła znacząca wymiana spojrzeń między nami.. na drugi dzień dowiedziałam się, że robił dla znajomych after party u siebie w klubie w hotelu.. i dopytywał się przyjaciela czy ja również będę... Te same szczeniackie zagrywki. Oczywiście nie wybrałam się... na to tylko czekał. Dziś.. no cóż.. leczę złamane serce, bo tak to trzeba dosłownie nazwać. Pojawił się ON - doświadczony, starszy o parę lat.. facet jak sam o sobie mówi, który dorósł w wieku 30 lat (czyli jakieś 3 temu), wysoki, przystojny, imponuje mi - na stanowisku, jednym słowem dobra partia o solidnych fundamentach (co chyba nie może być realne) a poza tym wydawać by się mogło, że zapatrzony we mnie bezgranicznie od pierwszego (no może drugiego) spotkania.. poznaliśmy się na gruncie zawodowym.. wygląda na to, że postawił moje życie do góry nogami. Szczerze mówiąc..boję się tego uczucia, nie wiem..może chemii.. bo w miłość od jakiegoś czasu nie wierzę. Boję się również jednego... że nie da mi zapomnieć, że wróci kiedy ja być może będę z NIM (nowym nim) - o ile coś się z tego narodzi..a na to niestety wygląda. Wówczas będę rozdarta... ale on zrozumie co stracił.. postawiłam kropkę nad i czuję, że nie powinnam już się oglądać, a próbować zapomnieć, być szczęśliwa. A z ciekawości dodam, że bohater naszej historii w dalszym ciągu oczywiście podrywa młode panienki.. dla zabicia nudy w wolnym czasie i aktualnie spotyka się z dziewczyną, która łudząco przypomina mnie.. ten sam styl fryzury, długość włosów, kolor, podobna twarz... przypadek? być może..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moze podoba mu sie akurat taki styl i wyglad u dziewczyn :) a moze faktycznie jest to przypadek. przykro mi, ze nie powiodlo Ci sie w pracy, ale to zdarza sie kazdemu. jesli chodzi o tego Nowego, to dlaczego sie tak boisz skoro chcesz sobie zycie ukladac na nowo, chcesz zapomniec o tamtym, chcesz czegos nowego? rozumiem, ze czujesz pewnien lęk przed tym ze jest starszy, bo to narzuca pewien stereotyp, ze Ciebie - mloda i mniej doswiadczona chce wykorzystac. ale jesli jestes taka pewna tego co mowisz (a chyba jestes z tego co widac), to moze warto poswiecic się tamu? a w razie niepowodzenia nie ogladac sie tym razem juz tak bardzo za siebie i nie cierpiec. to ze sie odezwalam, to chyba jedak nie jeste przypadek, bo cos mi zaczyna sie przypominac, ze chyba specjalnie zostawilam tego maila, zeby kiedys jeszcze tu zajrzec. skads znam to co czujesz... moze w pewien sposob nawet pomaga mi ta rozmowa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
Uwierz mi, że chcę.. bardzo chcę zapomnieć,ale boję się tego uczucia, które się chyba rodzi z obu stron.. boję się, że znowu ktoś mnie zrani.. jestem totalnie zauroczona i nie ukrywam, że to mnie przeraża. czy 7 lat to jest duża różnica? myślę, że nie aż taka nie do przeskoczenia w wieku w jakim się znajdujemy- co innego jeśli chodziłoby o nastolatkę i o 25-30 latka. To już zupełnie inne światy. C innego w drugą stronę - kobieta (dziewczyna) po 25 roku, a on lekko po 30tce. Chociaż z drugiej strony mówimy tu już o facecie, który ma bagaż doświadczeń za sobą, dobrą pracę, mieszkanie, dobre auto - także w pełni zabezpieczonym od strony materialnej. Brakuje mu tylko idealnej partnerki do tej jego bajki.. z mojej strony sytuacja w tej chwili nie wygląda tak różowo z racji problemów zawodowych, zmiany pracy itp itd. To nie jest dla mnie dobry moment żeby zaangażować się uczuciowo.. w huśtawki nastrojów itp. w tej chwili powinnam myśleć o swojej karierze i to robię,ale od jakiś niespełna 2 tygodni myśl o nim nie daje mi spokoju. Spotykamy się dwa razy tygodniowo na stopie można powiedzieć, że zawodowej (mój drugi zawód, drugie zajęcie). Ze spotkania na spotkanie odnoszę wrażenie, że ta znajomość coraz bardziej się zacieśnia- zadaje dużo pytań bardziej osobistych, dzięki niemu się uśmiecham (zresztą oboje wykazujemy duży entuzjazm podczas tych spotkań), wykazuje troskę o mnie - pyta czego się napiję, czy mi nie zimno, czy nie jestem głodna itp itd. - można by pomyśleć, że oznaki typowe dla zakochanego a może zauroczonego faceta. Ostatnio nawet ze względu na warunki atmosferyczne (strasznie padało) zaproponował, że odwiezie mnie do domu.. wahałam się trochę,ale w końcu się zgodziłam. Facet wydaję się być ideałem faceta na pierwszy rzut oka - zarówno wizualnie jak i biorąc pod uwagę wszystkie inne aspekty (pozycję zawodową, społeczną, itp. itd.). Mimo wszystko staram się jednak być ostrożna w tym co się między nami dzieje i zadaję sobie pytanie: gdzie jest diabeł pogrzebany? dlaczego taki facet jest sam? Musi mieć jakąś wadę, wady... Nie wygląda mi na podrywacza ani dziwkarza.. co więcej byłam naprawdę MOCNO zdziwiona mówi, że chodzi do kościoła.. mamisynek? w rozmowie bardzo stara się podkreślać, że jest ze mną szczery. sam mi zresztą sprytnie przyznał się, że jest singlem. Boję się, że znowu będę cierpieć... od dłuższego czasu nie czułam takiej fascynacji i napięcia. wiem, że muszę twardo stąpać po ziemi. staram się. z drugiej strony jednak zadaję sobie pytanie jak mam się zachować żeby nie stracić tego co się dzieje w tej chwili..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm... szczerze? we wczesniejszej wiadomosci przedstawilas to tak, ze zrozumialam to zupelnie inaczej. a z tego co mowisz teraz to wyglada mi na to, ze faktycznie masz powod do obaw. pierwsze co mi sie nasuwa na mysl to to ze nie wszystko zloto co sie swieci. moze i facet jest fajny na pierwszy rzut oka, ale takie rzeczy jak mieszkanie, samochod, chyba nie sa najwazniejsze. oczywiscie, wiadomo, lepiej sobie ukladac zycie z facetem, ktory nie orzyhcodzi z niczym, bo to daje jakze wazne poczucie bezpieczenstwa i stabilnosci, ale z drugiej strony co ma w ogole do rzeczy to ze chodzi do kosciola? guzik. z tego co piszesz, to nie wyglada on na faceta, ktory moze Ci zrobic wielka krzywde, w znaczeniu takim ze raczej celowo i z premedytacja nie bedzie chcial Cie zmanipulowac i wykorzystac, ale po tym co sie o Tobie dowiedzialam w naszej rozmowie, to moim zdaniem powinnas uwazac przede wszystkim na siebie... nie rozbierac tego na czynniki pierwsze, nie myslec zbyt wiele, przyjmowac to co jest, ale z dystansem na tyle duzym, zebys nie poczula sie w to z niewiadomego powodu wciagana poza wlasna kontrola. po co? zeby dac czas sobie. a po co dac czas sobie? zeby dac czas jemu? rozumiesz? zeby dac czas jemu na to, zeby mogl Ci pokazac o co mu chodzi, zeby mu dac odczuc ze jestes, ale jestes dla siebie, a nie dla niego i moze Cie miec jesli chce, ale rowniez jesli Cie szanuje. nie mam tu na mysli bycia zimna i oschla, nic nie stoi na przeszkodzie bys byla mila, radosna, wyluzowana i zebys przede wszystkim niczego nie udawala i byla soba na 100% bez wzgledu na to co on moze o tym pomyslec, miec dni lepsze i gorsze bez wzgledu na wszystko i wszystkich. i wtedy po jakims czasie sie przekonasz jak mu z tym ze go nie manipulujesz i nie wodzisz za nos. wiem ze nie proponuje Ci wymarzonego przez wszystkie kobiety goracego flirtu, ale mysle ze w Twoim stanie bedzie to dla Ciebie wyjscie najlepsze i przede wszystkim najbezpieczniejsze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
chyba posłużyłam się zbytnim skrótem myślowym pisząc o jego stronie materialnej, pozycji itp. Chodziło mi o to, że ja dopiero rozpoczynam karierę i pod tym względem nie jesteśmy na tym samym poziomie - czego się obawiam. No, ale tak jak napisałaś - m.in. nic na siłę.. niech ta znajomość toczy się swoim torem. Z tego co na razie widzę facetowi bardzo zależy na tym żeby mnie poznać, ale też jest ostrożny i nie idzie dużo do przodu. Są jednak momenty kiedy oboje wydawać by się mogło przestajemy nad sobą panować i górę bierze chemia. Wszystko staram się zawrze obrócić w żart. Masz rację, to chyba będzie dobre rozwiązanie. Chociaż nie powiem.. odrobina flirtu chyba nie zaszkodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na pewno nie zaszkodzi. dobry flirt nie jest zly ;) chodzilo mi o to zebys sama siebie nie zaczela za bardzo nakrecac, bo nieraz sie zdarza ze w takich styacjach jak chemiabierze gor mozna sie zakalapuckac, powiedziec rzeczy, z ktorych poniej ciezko wybrnac, albo takie rzeczy zrobic... a chyba przeszlas ostatno na tyle duzo, ze pchanie sie w takie cos raczej nie zrobi Ci dobrze. najlepiej wszystko w zgodzie ze soba :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
Zastanawiałam się długo czy napisać.. tak się zastanawiam jak to wygląda ze strony faceta, faceta po 30tce.. singla.. mówi mi komplementy, odwozi do domu po tym jak się widzimy choć ostatnio jasno zakomunikowałam mu, że nie musi tego robić.. na co on stwierdził, że będzie to dla niego przyjemność. Są głębokie spojrzenia w oczy, miłe słowa, dwuznaczne sytuacje z jednej i drugiej strony. Ostatnio nawet "przypadkowo" dotknęłam jego dłoni (Wyglądał na lekko zmieszanego..) i w rozmowie przyznałam się do tego, że ja również jestem singlem. a mimo wszystko facet nie robi żadnego kroku na przód. Rzuca jakieś niezobowiązujące "szkoda, że ty również nie jeździsz na rowerze itp." na co ja odpowiadam, że uprawiam inny sport i chce się dowiedzieć gdzie mnie można spotkać... Zaczynam go z jednej strony traktować jak kumpla, staje się aseksualny.. a z drugiej łapię się na tym, że myślę o nim w ciągu dnia. Zatem drogie forumowiczki.. czy tak ma wyglądać początkowa faza zainteresowania faceta? Do tego wszystkiego gdzieś w rozmowie wychodzi, że on tak w zasadzie za dużo się czasami zastanawia nad pewnymi rzeczami i że ostatnio widział to również w moich oczach.. niezdecydowany? wyrachowany? nie rozumiem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm, cieko powiedziec... ja jestem w ogole zdania, ze kategoryzowanie i szufladkowanie ludzi na singli i nie-singli, ludzi po 30tce, 40tce itd, kobiety i facetow to bzdura... jeden robi tak, a inny inaczej. kazdy jest inny... nie wiem na jakiej stopie sie w ogole kontaktujecie, bo cos mowilam o pracy, wiec nie wiem jak wygladaja wasze relacje i czy te sluzbowe nie sa jakos pomieszane z tymi prywatnymi. jesli sa, to utrudnia to sprawe moim zdaniem, bo narzuca pewnie "zasady". jakia wartosc ma to co on robie? trudno powiedziec. niby daje Ci cos do zrozumienia, ale jednak zachwouje dystans. byc moze chce wyczuc Ciebie i sprawdzic jak patrzysz na to wszystko. moim zdaniem najlepiej nie rob nic, zachowuj sie jakby Cie nic nie niepokoilo, daj temu czas, niech dojrzewa :) o jakich sprawach mowisz ze za duzo sie zastanawia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
tak ogólnie w rozmowie stwierdził, że ma tendencję do zbytniego analizowania sytuacji.. a wszystko powinno po prostu biec naturalnym tokiem zdarzeń. Widzieliśmy się wczoraj i muszę przyznać, że nasze stosunki się mocno zacieśniają - coraz bliższy kontakt fizyczny, emocje, widoczne lekkie podenerwowanie u niego. Odnoszę wrażenie, że szuka okazji, ale mogę się mylić. Wygląda to trochę tak jakby każde z nas pomału przestawało udawać, że łączą nas tylko wspólne rozmowy na stopie zawodowej.. Jednak uważam, że ja nie powinnam wykonać tego pierwszego ruchu. Ostatnio dałam mu wystarczająco do zrozumienia, że jestem wolna.. i efekt był widoczny. Boję się trochę, że znowu zawiodę się na facecie... dlatego chyba masz rację - niech wszystko dzieje się zgodnie z planem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie nie! niech sie nie dzieje wg planu! niech sie dzieje PO SWOJEMU :) bez pospiechu, wlasnie bez udawania. nie rob tego pierwszego kroku, nie pokazuj mu ze Ci sie spieszy, ale tez nie udawaj. a pospiech? wyczekane lepiej smakuje :] z drugiej strony jesli masz jakies obawy to zdysntansuj go troche moze. nie badz na kazde zawolanie, miej swoje sprawy, swoich znajomych, kolegow, nie odstawiaj ich na bok, nie zrywaj z nimi kontaktu dla niego. moze czasem umow sie z jakims kumplem na kawe, piwo, np. jakims ze studiow. bo pewnie masz tez innych adoratorow :) pobawic sie i posmiac mozna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×