Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość camille70

twierdził że nie chce związku a teraz się umawia z inną

Polecane posty

Gość camille70
żyję swoim życiem.. też myślę, że związek nie polega na izolowaniu się od wcześniejszego życia. Mimo fascynacji, tego napięcia jakie chyba pojawiło się z dwóch stron oboje analizujemy, staramy się jakoś to wytłumaczyć i czuć tę ostrożność. Z mojej strony jest dużo wątpliwości. Nie jest to dla mnie odpowiedni moment... ale z drugiej strony czy można to przewidzieć? Czuję, że moje życie zmienia się pod jego wpływem i tak jak mówiłam boję się..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w sumie nie wiem co Ci poradzić ;P ze sie boisz to normalne. jesli faktycznie to co ostatnio przeszlas az tak bardzo Ci sie odcisnleo w sercu i glowie, to sie nie ma co dziwic. mowia, ze ostroznosci nigdy za wiele i ze z niczym nie ma sie co spieszyc. i pewnie maja racje. :) ale wiesz... :> dopoki nie macie zobowiazan (bo nie macie) to mozesz tez spedzac czas wedle wlasnego uznania. miej czas dla siebie, na swoje sprawy, zainteresowania, bieganie, fitness, basen, joge czy co tam chcesz, umow sie z kims innym, poprobuj, nie zaraz wielkie randkowanie czy cos, ale zwykle wyjscie z kolega ze szkoly do kina itp. to nikomu nie szkodzi, a mozesz zlapac lekkki dystans. nie za duzy, ale taki w sam raz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
wiesz..męczy mnie ta sytuacja. Męczy..? sama nie wiem jak to nazwać. Z jednej strony się boję.. boję się zranienia? rozczarowania? i nie chcę się angażować w rozmowę z nim.. sama automatycznie się blokuję momentami.. Tak było podczas ostatniego spotkania.. wycofałam się, bo widzę, że on tak naprawdę oprócz chęci rozmowy ze mną (co wynika poniekąd z moich obowiązków - jestem jego lektorem) nie wykonał żadnych konkretnych kroków... od miesiąca, czyli od kiedy się znamy. Męczy mnie ta sytuacja... sama nie wiem może chcę uciec od tego wszystkiego, od niego bo myślę nad rezygnacją z tych zajęć. A ja się męczę. Mam dość głębokich spojrzeń w oczy.. półsłówek, niedopowiedzeń.. odwożenia do domu po zajęciach. Nic z tego nie wynika.. i zadaję sobie pytanie - czego on ode mnie chce? facet "bez jaj"..bo przecież gdyby miało do czegoś między nami dojść to chyba by już doszło... w tym tygodniu nie widzimy się z racji jego braku czasu.. a ja łapię się na tym czasami, że rozmyślam nad naszymi rozmowami.. i nie chcę tego.. nie chcę zastanawiać się nad czymś czego nie ma i pewnie nie będzie dlatego może łatwiej odejść... odciąć się od niego..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, jest racja w tym, ze jesli sie meczysz a masz jakies wyjscie dzięki ktoremu nie bedziesz sie meczyla, to chyba trzeba z niego skorzystac. zycie sobie trzeba ulatwiac i uprzyjemniac jak tylko sie da (oczywiscie w granicach rozsadku ;P ) mwiem, ze to Twoja praca i domyslam sie, ze argumentem jest tutaj kasa, bo wpominalas ostatnio, ze z Twoja "kariera" cos nie wypalilo, a zyjemy w swiecie, gdzie kazdy grosz sie liczy. ale skoro sie zastanawiasz to chyba jednak lepiej zrezu=ygonowac. a on jesli bedzie mu czegs brakowalo to znajdzie do Ciebie numer i wtedy nie zaproponuje Ci juz spotkania słuzbowego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
wiesz, akurat w tym przypadku nie chodzi o kasę.. zresztą on to też wie.. tzn zdaje sobie z tego sprawę.. no chyba, że jest ślepy albo wykorzystuje fakt, że świetnie nam się rozmawia... w tej sytuacji układ służbowy od początku stawiał (stawia) tą relację na zupełnie innym gruncie.. i tak naprawdę do końca też nie jestem pewna o co mu chodzi... o mnie czy o te zajęcia. Chociaż od pn jego firma rozpoczyna współpracę z moją byłą szkołą językową. wiedziałam o tym od początku.. on też na początku podkreślał, że jest to tylko zlecenie do połowy tego miesiąca.. ale później przestał o tym mówić. Kiedy jestem z nim nie patrzę na czas.. on zresztą też... dziwny układ, a mimo wszystko od miesiąca nic konkretnego.. dlatego chyba powinnam sama podjąć tę decyzję. Tak jak mówisz..jeśli będzie chciał znaleść drogę do mnie z powrotem to ją znajdzie.. a ja przestanę angażować się bez sensu w coś co być może nigdy nie miało racji bytu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
wpadłam... tak można określić mój obecny stan ducha... zakochałam się, ale wygląda na to, że znowu bez happy endu.. broniłam się przed tym uczuciem, realnie starałam się to sobie wyperswadować.. dzisiaj ewidentnie tęsknię za jego obecnością, mimo iż między nami tak naprawdę fizycznie do niczego nie doszło. Wyjechał... już drugi raz.. raz na 2 tygodnie służbowo.. i teraz znowu przeszło 2 tygodnie.. część służbowo, a część prywatnie na słowację... krótki urlop.. wariuję..help.. moje myśli krążą wokół niego, nie mogę spać... a jego strony zero kontaktu.. bo przecież łączą nas sprawy służbowe.. choć ostatnie spotkanie nie wyglądało tak jak zwykle.. byliśmy bliżej siebie,ale tak naprawdę do niczego nie doszło.. nie wiem co mam robić.. let go? pytanie jak...>?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, przepraszam ze nie odpisywalam tak dlugo, ale z drugiej strony przyznaje sie tez bez bicia, ze troche celowo. nie chcialam zebys napisala zbyt duzo rzeczy, ktorych moze nie chcialabys napisac. minelo juz pare dni od Twojego wpisu... i co? cos sie ruszylo? a tak w ogole to zrobilas tak jak pisalas, ze zrobisz? zrezygnowalas z tych zajec z nim? (nie tylko Ty jedna wpadasz w takie bagna - my, kobiety, bywamy w niektorych wzgledach do siebie bardzo podobne)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
zrezygnowałam..wysłałam mu maila z informacja co u mnie. chlodno odpisalam dodajac przy tym, ze jedno jak i drugie z nas nie ma czasu i ze juz jakis czas temu myslalam o rezygnacji z bycia jego teacher'em.. bo przestałam go traktować jak ucznia.. no i efekt jest taki albo też jego brak.. od czwartku wieczorem czekam na jakikolwiek komentarz, informacje, dziekuje za poświęcony czas..cokolwiek. Jestem pewna, ze odczytal ta wiadomosc. Jest to jego sluzbowy mail,a bedac nawet za granica ma obowiazek sprawdzania skrzynki. Zero kontaktu - pare łez.. nieprzespany weekend.. Staram sie o tym nie myslec. Rzucilam sie z wir pracy.. i powiem jedno, ze takie zachowanie do niego mi nie pasuje. Nie spodziewalam sie. Morał chyba jeden..? albo kompletny idiota, gej albo tchórz.. zresztą chyba nie powinno mnie to interesować więcej? Myśli może, że będę do 25go czekać cierpliwie na jego telefon.. to się grubo myli. Nie rozumiem i chyba nie powinnam się nawet starać tego zrozumieć. Masz rację.. niektóre z nas mają po prostu pecha do facetów i wygląda na to, że w moim przypadku to jest standard...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
tak, zrezygnowałam z zajęć z nim.. dostałam maila dzień przed naszym spotkaniem planowanym po 2 tygodniach jego nieobecności z pytaniem co tam u mnie, jak mój egzamin na prawo jazdy itp. itd.. i z informacja ze jest bardzo zabiegany ostatnio i ze odezwie sie do mnie po 25tym. Nie ukrywam, ze ta informacja mnie troche rozbila. Podjelam decyzje.. napisalam mu, ze kazde z nas jest zajete. Dodatkowo ja zmienilam prace ostatnio i pracuje dluzej niz on w zwiazku z tym i tak niespotkalibysmy sie juz u niego w firmie. Z reszta i tak juz jakis czas temu rozwazalam rezygnacje z bycia jego teacher ze wzgledu na to, ze przestalam go traktowac jak ucznia.. do dzis ( od czwartku wieczorem) nie raczyl przynajmniej podziekowac za poswiecony mu czas czy cos w tym stylu.. dziwi mnie to troche bo mogloby sie wydawac, ze to nie w jego stylu. Jasno postawilam sprawe.. a skoro on sie nie odzywa, nie chce nic z tym zrobic uwazam, ze jego wybor.. troche nerwow mnie to kosztowalo, ale tak naprawde kazda lekcja jaka dostajemy od zycia czegos uczy. Troche łez mnie to kosztowało przez weekend,ale stosuję terapię pracoholizmu..i musze przyznać, że koi smutek i ból.. w dużym stopniu. Jednak pytania powracaja... gej? tchórz? rozwodnik? nie rozumiem... kompletnie i chyba nie powinnam nawet starac sie zrozumiec. pointless.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ghjklkjhgfghjk
autorko studia to nie jest wyznacznik inteligencji zachwalasz sie jaka to nie jestes madra a tyle bledow ortograficznych zrobilas ze szok.ale nie o to chodzi.Chcesz uslyszec pewnie ze koles w ktorym sie zakochalas robi Ci na zlosc a tak naprawde jest zauroczony Toba ...takie dziecinne zagrania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
not up to date... nie ta historia. poprzedni wątek już jest skończony. KROPKA. W sumie ten post powinien być prywatnym postem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość florecita
po raz 2 sie zakochalas jestes zadufana w sobie dziewczyna troszke prozna dla ktorej liczy sie tylko stanowisko kasa studia zero uczucia prawdziwego szczerego uczucia!Tylko udowadnianie sobie i innym ,ze jest sie najlepsza pod kazdym wzgledem i przez to sama gubisz sie w soich uczuciach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poiuytdfgh
mysli ze zna angielski to jest madra hahah dzisiaj 60% spolecernstwa zna angieslki;]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odczytalam te wiadomosci juz rano i czy sie myle ze widzialam jakis post po angielsku? bo juz zglupialam czy mi sie to przysnilo czy jak ;P mowie powaznie ;P jak wolisz to piszmy po angielsku, moze sie czegos od Ciebie naucze ;) forumowiczki krytykujace wszystko - dziewczyna sobie pisze w eter, bo jej to pomaga. ze ma takie zdanie na swoj temat jakie ma, to jej sprawa. moze wygorowane, a moze nie. moze uzyla zlych slow, albo wasza intepretacja jest taka a nie inna i ona camilee wychodzi na prozna. oczywiscie wszyscy mamy miec swoje zdanie, poto sa fora, ale skoro juz wam cos nie podoba, to napiscie po ludzku, nie o to chodzi zeby kogos potepiac zaraz. a z niektorych postow to az kipi zazroscia... natomiast my mozemy oczywiscie przeniesc sie na forum prywatne, np. mail (najnizszarata@wp.pl). nie wiem jakie masz te studia skonczone i co tam jeszcze, ale zazdroszcze Ci ze masz prace. nie dlatego ze ja nie mam, bo mam, sama sie zatrudniam. problem lezy tylko w tym, ze to dzialalnosc w duzej mierze sezonowa i pare mcy w roku krotko mowiac nie mam co robic. w rozliczeniu na 12 mcy mam dochody o jakich wiekszosc moich znajomych nie moze nawet pomarzyc, wiec wszedzie slysze ze chyba jestem nienormalna skoro tak zarabiam i narzekam ze moge pozbijac baki pare mcy, a mnie az nosi z braku zajecia... wracajac do temu - moze znajdz jakiegos innego ucznia? jakas dziewczyne licealistke, zeby bylo mniej stresu. a o nim postaraj sie zapomniec, mysl o sobie. mowie dokladnie to co sama powinnam zrobic, wiec wiem ze to nie jest latwe...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
widzisz ja tez jestem taka osoba, ktora nie znosi braku zajecia.. z powrotem rzucilam sie jeszcze bardziej nawet w wir pracy.. etat w korporacji, wlasna firma po godzinach.. zajecia, tlumaczenia.. jak wiekszosc singli z wiekszych miast. Do tej pory tak naprawde nie brakowalo mi niczego dopoki nie pojawil sie on. W jednym momencie wszystko przestalo miec dla mnie wieksze znaczenie, a jeszcze do niedawna mowilam sobie, ze zadnego faceta w moim zyciu.. za duzo przeszlam ostatnio. W jednej sekundzie wszystko sie zmienilo i tak samo szybko wszystko zgasło.. kolejne rozczarowanie.. przez te 2 miesiace nie spalam, nie jadlam, zylam od spotkania do spotkania..walczac sama z soba. Myslisz, ze sie jeszcze odezwie? Nie dostalam zadnej wiadomosci. Tak naprawde jednak uswiadomilam sobie jak puste jest moje zycie.. praca, praca.. i tak do 30tki, moze cale zycie..ale to chyba jednak jedyne wyjscie, bo tak naprawde nie ma nic na sile. Ty tez zapominasz? o związku? U mnie tak naprawdę to było i jest jakieś tam silne zauroczenie, bo ciężko mówić o miłości. Tęsknota za czymś co jest gdzieś w nas mimo wszystko. Znasz to uczucie napewno.. a pogłębia się właśnie w samotności, ciszy.. czasem dopada nas na ulicy.. skojarzenie.. miejsce, twarz, piosenka.. Może to nawet lepiej, że mam nową pracę, nowe obowiązki.. większe wymagania.. może tak miało być.. zresztą sama tego chciałam podświadomie nie chcąc się angażować na początku w tą relację ze względu na problemy zawodowe.. powtarzałam sobie, że to nie czas ani nie miejsce.. na niego, ewentualny związek.. może to moja wina.. a może tak chciał los.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czy sie odezwie? mozliwe ze tego nawet on sam nie wie ;) musisz zapomniec. chyba tylko tyle "madrego" moge powiedziec... mi dokucza najbardziej zima. mamy w polsce taki klimat, jaki mamy, i moj brak pracy zwiazany jest wlasnie z zima. zimy w ogole nie lubie. nie lubie zimna, wilgoci (mam w genach po rodzince dosyc powazne dolegliwosci, które zimno i wilgoc poteguja), nie lubie szarosci i w ogole tego ze zima jest taka dluga. i na dodatek zima mam czas na myslenie o zimie, wiec nieraz naprawde szaleje...:P czy ja zapominam? raczej tak. roznie to bywa, czasem trwa to krocej czasem dluzej, ale jestem typem outsiderki jesli chodzi o typowo damskie zachowania typu wylewanie lez, niespanie po nocach czy niejedzenie. koledzy moich bylych zawsze odnosili sie do mnie pozytywnie, bo nie kipialam zazdroscia o wychodzenie moich bylych do pubow na mecze albo w ogole z kolegami na piwo, na ryby itp. (za co bylam wrecz potepiana przez dziewczyny tych kolegow, które najwyrazniej mialy jakies chore kompleksy...) ale zwiazkow na powaznie mialam w sumie tylko dwa. jeden jest skonczony na amen, a drugi nie. zainwestowalismy razem kase we wspolna dzialalnosc i dlatego trzymamy kontakt, bo zwyczajnie musimy. oboje sie z tego utrzymujemy. zgrzyty oczywiscie sa, ale interes sie buja, nie mamy na co narzekac, tyle ze uklad jest czasami naprawde chory... ten zwiazek sie zaczal rozpadac w pewnym momencie, ja powiedzialam otwarcie, ze musze odpoczac bo przez jakis czas bylo naprawde ciezko wszystko rozkrecic, wtedy on sie zbuntowal, nie uszanowal tego (a nie chodzilo mi o sam zwiazek, tylko ogolnie o to jak ulozyc zycie z znim, ze wzgledu na to ze owa dzialalnosc wtedy kiedy jest parca wymaga poswiecenie 24h na dobe co nie ulatwia wspolnego zycia). dla mnie to byl znak, ze skoro facet nie umie mi dac ani troche przestrzeni, to ja nie chce z nim zyc. i postawilam sprawe jasno, odeszlam. po kilku tyg odezwal sie moj byly niedoszly z czasow liceum. taka tam wakacyjna znajomosc, widzielismy sie kilka dni, kilka calusow, pozniej z miesiac smskow, az kiedys on przestal sie odzywac z dnia na dzien, bez powodu. to bylo okolo 10lat temu, ale caly czas utrzymywalismy jakies kontakty, on poprosil o to zebym go zawsze informowala o zmianach nru, gg czy nawet adresu. kontakt byl. rzadko, raz na rok, na dwa, ale byl. znajomi na nk, na fb. on sie zaczal odzywac, odpisywalam, bo w sumie fajnie mi sie z nim zawsze gadalo. potem zaproponowal spotkanie, o to bylo juz trudniej bo mamy do siebie jakies 300km. czulam ze moze chodzic o sex, ale spotkalismy sie. do sexu w efekcie nie doszlo, ale w ostatniej chwili ;) nie, bo uznalam ze mamy we krwi zbyt wiele alkoholu. pozniej byl lekki bol glowy, rozmowy ze nie chodzi o sex itp. propozycja nastepnego spotkania, znowu niby nie chodzlo o sex, obrazal sie jak tylko z mojej wiadomosci mogloby chociaz troche wynikac ze mysle o nim jak o szowinistycznej swini... w tym samym czasie na fb przyczepil sie do jednej laski, komentowal jej wszystko co wrzucala, piosenki, ze do dupy i w ogole, wpisy, linki. na urodziny dostawal jakies dziwne zyczenia od kolezanek, sugerujace czesto jakies spotkanie. widzialam to, ale nie obchodzilo mnie to bo nic do niego nie mialam, nic nie czulam, wiec wisialo mi to czy tyra jakas laske czy nie, i czy sie spotyka z kims czy nie. rozmawialam bo rozmowy byly normalne. to byla zima, wiec chocby z nudow czasem milo bylo pogadac. po jakims roku takiego gadania, spotkalismy sie w tym czasie dwa razy ( na drugim juz byl sex, nieudany ale byl), powiedzial otwarcie ze zwnou chce sie spotkac i chce zeby teraz bylo super. i nikt nie ukrywal ze chodzi o sex. bylo lepiej, ale nie odlotowo. te spotkania w ogole byly dziwne. te pierwsze to jeszcze jakos - byly usmiechy, zarty, jakies rozmowy. ale po kazdym byl jakis dziwny bol glowy. klocilismy sie czesto, on narzekal ze jestem zimna, ze analizuje wszystko, ze sie stresuje niepotrzebnie, ze mam jakies morlane watpliwosci. moze zostane potepiona, ale nie mialam. chcialam sexu. bez zobowiazan. wiec skad ten bol glowy? wlasnie stad jak wygladaly spotkania. nie zebym sie czula ponizona, wykorzystana czy cokolwiek, bron boze. czulam cos w nim. juz nawet zanim sie spotkalismy ten pierwszy raz. nie ze sobie cos wmawialam ze facet cos do mnie czuje. chodzilo o jakis rodzaj smutku, melancholii, nie potrafie tego nazwac, a to co potrafilam nazwac to samotnosc. poprostu wg mnie biło od niego wielka samotnoscia nawet przez komupter. powiedzialam mu ze nie chce wiecej, bo nie rozumiem niekotrych jego zachowan. on nie odpowiadal na zadne pytania, wiec stwierdzilam ze nie ma sie co meczyc. od tamtej laski z fejsa w miedzyczasie sie odczepil. pozniej bylo jeszcze jedno spotkanie. strasznie dziwne. weszlam (bo spotykalismy sie u niego, tak bylo wygodnie jemu, a mi jeszcze bardziej), przywital mnie o dziwo z usmiechem (moze dlatego ze mu powiedzialam ze jest taki smiertelnie powazny zwykle), poszlismy na sypialni, usiadl przede mna na lozku i w naprawde "fajny" (byc moze to zle slowo), inteligentny i przystepny sposob zaczal mowic o sobie. co powiedzial? ze choruje. ze cierpi na bardzo silna depresje. przyjelam do wiadomosci, ale zadne z nas nie robilo z tego tragedii. zastanawialam sie pozniej po co mi to powiedzial. jak zapytalam oczywiscie nie odpowiedzial. nie uwierzylam do konca, myslalam ze to byc moze taki chwyt, ale widzialam jak bierze leki i widzialam jakie i ile i niestety to sie zgadza z tym co mowil... ten uklad zaczal mnie meczyc. czasem probowalam zadzwonic, nie odbieral. na wiadomosci opisywal jak chcial, na smsy tez. nie robilo mi to roznicy bo ja tez czasem nie odpisywalam jemu nawet jesli wiedzialam ze widzi mnie na fb. nie mialam ochoty wiec nie pisalam. nie bylo to dla nikogo problemem. po jakims czasei zaczelo mnie ciekawic dlaczego (skoro tak na mnie narzekal), wciaz chce sie ze mna spotykac, skoro wtedy bylo juz powiedziane jasno ze chodzi tylko o sex, a spotykanie ze mna bylo o tyle klopotliwe ze bylo trudne logistycznie, bo to daleko, poza tym naprawde caly czas mielismy jakies zgrzyty. powiedzialam mu zeby sobie poszukal jakiejs innej, na miejscu. podejrzewalam ze spotyka sie jeszcze z kims poza mna (poszlaki byly moze dziwne, ale byly i nie bede mowic publicznie jakie). nie pasowalo mi do ukladu tylko to, ze wiecznie siedzial na fejsie i gg. na poczatku wiedzialam nawet kiedy jest w szkole, jak pracowal jakis czas, to w sumie wiedzialam w jakich godzinach nawet. pozniej przestal pracowac. i praktycznie caly czas dostepny na fb i gg. ciezko mi uwierzyc, ze nie spotyka sie z nikim poza mna, ale nie mam pojecia kiedy mialby to robic... przy wlaczonym komputerze?! wiem (nie pytaj skad, ale mam pewnosc), ze ma jakies "kolezanki" z ktorymi sie kontaktuje, zapytalam, to odpowiedzial ze to tylko znajome, czasem soebie pogadaja co u kogo slychac i tyle, i ze nie spotyka sie z nikim poza mna. przyznaje se ze zaintrygowalo mnie dlaczego mimo tych trudnosci chce sie wciaz spotykac ze mna. to sie udaje raz na kilka mcy i to w naprawde coraz wiekszych bolach, tym bardziej ze naprawde zaczelam celowo byc wredna i zlosliwa, nie oszczedzalam w slowach nieraz, tylko po to zeby go sprowokowac, zeby zobaczyc ile wytrzyma. i wytrzymal zajebiscie duzo. wciaz pisze. ja na wiekszosc wiadomosci juz nie odpowiadam, mowie jasno ze nie chce sie spotkac, a on wciaz swoje. takiego faceta tez ciezko zrozumiec ;) chyba nigdy nie widzialam takiego desperata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za 12 min
wg mnie ten caly amant autorki tez nie jest do konca zrownowazony psychicznie a manipulacje, ktore stosuje i ktore opisala sa obrzydliwe nigdy NIGDY nie zainteresowalabym sie takim facetem, nie cierpie kretaczy i obrzydzaja mnie faceci ktorzy sieja intrygi niczym slabe kobietki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej autorko! mialem identyczna sytuacje, dziewczyna zerwala ze man bo powiedziala ze nie chce miec chlopaka na studiach, ze chce zajac sie nauka i miec wolne. Haha jeszcze powiedziala ze MOZE po studiach uda nam sie byc znow razem(boze ja wtedy wierzylem w te brednie). MIesiac pozniej dowiedzialem sie ze jeden ziomek ja przelecial, rok pozniej byla z innym, a 2 lata pozniej jeszcze z innym:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak jak Autorka napisala, ten pierwszy amant o ktorym byla mowa to temat zamkniety. nie chce sie wypowiadac za nia, ale juz nie rozmowaiamy o nim. natomiast ten o ktorym teraz napisalam ja, jest faktycznie niezrownowazony. chcialam sie przekonac jak bardzo, ale najwyrazniej dla mnie jest to zo daleko, bo juz sama mam dosc wlasnej intrygi z prowokowaniem go... ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość za 12 min
moj post odnosil sie do amanta autorki. serio nie rozumiem jak dziewczyna ktora opisuje sie jak whole-package moze byc zainteresowana dupkiem, ktory lze jak pies? i wmawia znajomym, ze ona zwirzala sie recepcjonistce jak to niby go kocha? ten facet ma ze soba pooowazny problem i podejrzewalabym o to samo autorke. normalna dziewczyna ze zdrowym poczciem wlasnej wartosci nie zainteresowalaby sie takim popaprancem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość volga_jasnowidzaaa
powiem tak autrko to ajkis bawidamek z psiej dupy. wWe się ogarnij i zapominij o nim urwij kontakt. Ani mu na tobie nie zalezało..po prostu chciał cie bzykanac nic poza tym bawi sie toba bo wiedział, ze mimo iz sie opierasz to masz na niego ochote wiec sie tak z toba bawił w kotka i myszke. a tak naprawde miał cie w dupie. Przykre wiem! ale cóż trzeba sie z tym pogodzic ze tak było jest i bedzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
Byłam zakochana..zaślepiona.. bardzo zaślepiona.. do tego stopnia, że byłam masochistką zadając się z nim po tym wszystkim.. teraz było i jest inaczej. Znowu to poczułam..może nawet i mocniej, może to było/jest większe dopasowanie na pierwszy czy drugi "rzut oka". Mówię w czasie przeszłym bo chyba nie będzie happy endu..mimo iż wiedziałam już jakiś miesiąc temu, że pod koniec października miał wyjechać służbowo do danii na jakiś tydzień, ale z drugiej strony to chyba nie powód żeby przynajmniej nie odpisać na wiadomość - ważną dla mnie i w sumie dla niego też powinna być - bo z info, że już się więcej nie spotkamy.. no chyba, że stwierdził, że odezwie się osobiście po powrocie - chociaż takie zakończenia to tak naprawdę w komediach romantycznych? życie jest inne.. dlatego zakładam koniec. Faceci są dziwni.. taką postawiłabym puentę. Dziwkarze. Geje. Niezrównoważone emocjonalnie osobniki. Nawiązując do Twojej niższarata wypowiedzi.. też smutna historia.. tzn smutna.. dziwna.. Co do wcześniejszego faceta. Nie utrzymujemy zupełnie kontaktu. Jego przyjaciel, a raczej były przyjaciel jeszcze jakiś czas temu próbował coś ugrać dla siebie - bezskutecznie, bo nic do niego nie czuję. Oddzywa się co jakiś czas. On natomiast po drodze miał dwa pseudo jedno- dwumiesięczne "związki", a tak ogólnie leczy swoje kompleksy.. z tego co słyszałam nic się nie zmienił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobrze robisz, ze zakladasz koniec :) bo niby na co mialabys czekac. nie czekaj. nie mysl o tym czy on sie odezwie i kiedy. nie czekaj na to. niezaleznie od tego co bedzie, to jest strata czasu. wiem ze takie tlumaczenie moze byc teraz dla Ciebie nie do przyjecia, bo moze zbyt suche i racjonalne, ale ja tak robie. moze za bardzo racjonalizuje (byc moze opowiedzialam taka historie jaka opwiedzialam, moze dlatego ona sie konczy tak dziwnie?), ale to moj sposob. czy dziala, chyba tak. w wiekszosci przypadkow (nie mysle tutaj o zwiazkach z facetami, ale ogolnie o roznych sytuacjach w pracy) jestem oskarzana o to samo: zimna, wredna, bez uczuc, bo wszystko po niej splywa. co do mojej historii, to chyba wlasnie przyklad tego, ze jednak moje podejscie czasem skutkuje. kolezanki mowily mi, ze fajny facet, ze takie fajne rozmowy, ze wyglada na cos wiecej, ze mam szczescie, a ja trzymalam dystans. mowily zebym tak nie robila, zebym sie temu poddala... ciekawe jak bym teraz wygladala. zakochana, wykorzystana i zalamana...? a cala historia? masz racje, ze slowo "dziwna" okresla ją najlepiej. nie wiem kompletnie co myslec. on wciaz napiera mimo, ze moje zachowanie bylo takie ze zaden inny facet nawet nie pomyslaby o tym, zeby sie z taka kobieta jak ja umowic. czasem mam ochote popytac jego kolezanek jakie ich lacza relacje, szczegolnie tych ktore byly jego znajomymi na fb przez jakis krotki czas, bo takich jest kilka. czasami nawet mam ochote mu zajrzec w telefon, spisac numery i skontaktowac sie z tymi jego "znajomymi" i sie dowiedziec prawdy. ale z drugiej strony mam dziwne przeswiadczenie, ze w gruncie rzeczy on chyba nie ma powodu zeby nie mowic mi prawdy... sama juz nie wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
milczy..i pewnie już się nigdy nie odezwie. Myślałam, że jest trochę lepiej wychowany.. że przynajmniej usłyszę "dziękuję za poświęcony czas", a tu nic... tak szybko jak się pojawił tak szybko zniknął zostawiając mnie z milionem pytań, bólem i żalem... że po raz kolejny los mi dał lekcję. A wszystko mogłoby być cudowne.. dlaczego? gdyby nie był gejem? gdyby nie był po jakimś poważnym rozstaniu? nie wiem..i nigdy pewnie nie uzyskam odpowiedzi na moje pytania... zastanawiałam się nawet czy nie zadać mu tego pytania wprost..ale ty pewnie bezsensu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość looolkaa
Autorko , nie masz co sie zamartwiac i zadawac sobie pytan , ktore pozostana bez odpowiedzi . Niestety , ten mezczyzna nie byl toba zainteresowany , moze nie poczul do ciebie , tego co ty do niego . Lepiej niech pozostanie to tak jak jest , bo ty niepotrzebnie sie wkrecalas w cos , czego nie bylo . On potraktowal cie jak zwykla osobe , ktora pracowala dla niego , a ze nie wzielas wynagrodzenia za swoja prace , to juz twoj problem . Nie mozna nikogo zmusic do milosci , ja nie widze zadnego bledu w postepowaniu tego faceta , przeciez on nic ci nie obiecywal , to ty sama sie nakrecalas .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roksana121221212
camille70, strasznie sie SAMA w to wkrecilas. I to w najbardziej glupi sposob jaki sobie mozna wyobrazic bo w faceta dla ktorego pracowalas :O zamaist wykorzystac to, zeby kase zarobic i poszerzyc profesjonalne kontakty to zaczelas do niego holewki smalic. A dlaczego? Bo ci sie to wydawal czlowiek sukcesu. Tak, tak, to widac, z elecialas na jego kase i tzw. klase, ktora sobie tez pewnie ubzduralas. Szkoda gadac, to nie los gotuje ci takie doswiadczenia tylko ty sama sobie :( x A co zrobisz gdy sie po 2 tgodniach odezwie bo akurat bedzie mial taki nastroj? Bo wiesz, w Danii to ma sie dostep do maila nawet na wydmach :) Polecisz natychmiast jak gwizdnie? Dziewczyno, sama sobie ten los zgotowalas i pewnie dalej bedzies gotowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość korzystającego z życia garści-
ami '' jak ja słysze taki pusty tekst , a niby jak to można korzystać z zycia garściami , wytłumacz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Camille, moim zdaniem po takich doświadczeniach powinnaś stać się bardziej ostrożniejsza poznając nowych facetów. Typ faceta, którego tak bardzo opisywałaś w pierwszych postach - to dziecko, ja bym na takiego nawet nie spojrzała, gdyż widać, że z takim długo "ławy nie zagrzejesz", on zresztą sam kiedyś na własnej skórze się przejedzie, pamiętaj życie jest krótkie, dlatego należy je dobrze i mądrze wykorzystać. A mam do Ciebie takie jedno pytanko, czy był w Twoim życiu związek, w którym powiedzmy było "normalnie" tzn były spacery, rozmowy... W którym po prostu spokojnie funkcjonowałaś i byłaś zauroczona lub kochałaś faceta? Spokojny, powiedziałabym wolny, ale mądry i rozważny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość camille70
też ostatnio na tym dużo myślę.. i ze smutkiem muszę stwierdzić, że nie było.. tzn. ja go nie kochałam.. był długi związek na odległość (głównie weekendowy).. jak nie dziwkarz, to ostatnio najprawdopodobniej gej... nie mam szczęścia do facetów.. zresztą moje relacje z ojcem też są niełatwe... i pewnie to również ma jakiś wpływ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też miałam różne doświadczenia i teraz już jako osoba dojrzała uważam, że facet musi być na poziomie, mieć kulturę osobistą, z którym zawsze możesz sobie porozmawiać, i którego znasz. Na dłuższą metę to właśnie zrozumienie, rozmowy i dobre spędzanie czasu jest najważniejsze pamiętaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×