Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość no tak jest u mnie

Doszlam do wniosku ze bardziej kocham męża niz dzieci

Polecane posty

Gość tu odpowiedziala
Estera tu autorka odpowiedziała: ...Odpowiadam: Chyba logicznie jest ze dorosly facet bardziej i sprawniej sobie poradzi bez czyjejś pomocy niz malutkie dzieci ,ktore potrzebowaly by w tym czasie pomocy bo nie sa tak "racjonalne" i rozwiniete psych. jak dorosly człowiek Człowiek dorosly ma o wiele wieksze szanse wie co robic, gdzie sie udac,gdzie wejsc, a gdzie nie, gdzie sie skryc, dziecko w czasie jakiejś "katastrofy" bez pomocy jest bezbronne... ..To jest identycznie ze strazakami lub ratownikami gopr/wopr Zawsze pierw dzieci są wyciągane/ratowane mimo ze to nie ich dzieci i nie podchodza miloscią do zadnej z poszkodowanych , tylko kieruja sie rozsądkiem ze dziecko ma mniejsze szasne na przezycie a dorosly czlowiek wieksze, i dziecko priorytetowo ma udzielaną pomoc ,a zaraz po nich dorosle osoby Wsumie dobrze napisala, ale ja jednak co to glownego wątku nie umialabym wybrac co barzdiej kocham czy meza czy dzieic, inną miloscia , ale tak samo mocną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość foochhh
autorko podziwiam Cie za zdrowe, racjonalne podejscie!!!!!! jestem tego samego zdania co Ty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja nie o to pytałam ,wiem że dorosły sobie lepie poradzi , nie pytałam o sytuacje ekstremalne i kogo będzie najpierw strażak ratował , jeżeli autorka bardziej kocha męża niż dzieci to jeżeli i mąż i dzieci zapadną np na sepsę to jeśli ktoś ma wyzdrowieć to lepiej żeby to był mąż , a dzieci żeby zmarly . czy tak ? no chyba że autorka bierze pod uwagę fakt że dzieci jaj nie utrzymają a mąż tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksjbakscb
ale co ma to do tego - kogo strazak ratuje ... nawet jak rodzina jest sama gdzies i cos sie dzieje złego to maż mimo z e kocha bardziej zone bedzie wpierw ratował dzieci , z miłoscia to jednak nie ma nic wspólnego ./

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polo mr
zdesperowana Ty rozminiasz dziwnie, jakies swoje teorie z kosmosu wysnuwasz o jakiejs katastrofie hehehe:D tu jest wszystko proste i jasne autorka stawia na 1szym miejscu meza i nic w tym dziwnego, nic nadzwyczajnego, a Ty sie dziwisz jak bys byla z kosmosu:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fff mm ll
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wreeeeeeeeeeeeeeeeeee
A ja rozmawiałam ze swoim mężem o tym topiku. Mój mąż stwierdził, "jakbyś kochała mnie bardziej niż nasze dziecko byłoby to dla mnie strasznie przykre i nie zrozumiałbym cię; jakbyś powiedziała że jestem na drugim miejscu, też nie byłbym zadowolony, ale bym przeżył. Wolałbym żebyś nas kochała tak samo, tak jak ja was kocham i nie umiem powiedziec kogo bardziej, bo kocham was jednakowo. A w kwestii podejścia ludzi do dzieci, co się dziwisz, ludzie się kopulują i traktują swoje dzieci jak szczeniaki które się pojawiają,jak są niegrzeczne to je tłuką, dają klapsy, nietraktują poważnie". To tak a propos zdaniem faceta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna B.
autorko to normlane...co w tym dziwnego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Do wszystkich Proszę was, nie atakujmy się osobiście (kto jest jakim rodzicem, kto jest lepszy, kto lepiej kocha). Czy nie umiemy atakować ARGUMENTÓW i POGLĄDÓW bez obrażania ludzi. Ja nikogo nie namawiam do zmiany modelu małżeństwa (kogo bardziej kochać). Nie uważam, że MÓJ model jest najlepszy dla wszystkich. Uważam że mój model jest najlepszy DLA MNIE. Pisałem że nie wybieram jednej miłości na rzecz drugiej bo DLA MNIE nie widzę w tym korzyści i sensu. Powtarzam pytanie - jak czuje się osoba która jest "druga" w domu. Której miłość jest mniej ważna? Do Tych którzy stawiają miłość do męża nad miłością do dziecka - czy macie 100% pewności że dziecko nie czuje się "drugie"? Osobiście jeśli już musiałbym wybierać to jestem bliższy wybrania miłości do dziecka, ale nie chciałbym nigdy wybierać. Napisałem czemu tak myślę. Kto podyskutuje bez wyzywania, oskarżania, licytowania się? (jak dzieci w piaskownicy - ja jestem lepszym rodzicem - co z Ciebie z rodzic !)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam sie z autorka tematu,
tak własnie powinna wyglądac zdrowa rodzina. A jesli jakas kobieta przedstawia argument "maz może odejśc a dziecko zaqwsze bedzie moim dzieckiem" - znaczy sie, że nie spotkala odpowiedniego męzczyzny i z takim nie powinna miec dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdesperowana ma 100 % racji. Czytając ten watek juz wiem skad sie biorą "niegrzeczne" dzieci. Te sa wasze dzieci - te które miłośc matki przegrały z tatusiem. Dla mnie dzieci sa najważniejsze, nawet jesli odejdą ... beda moimi dziecmi. Mąż jesli odejdze przestanie byc moim mężem. I zapewniam was ze tych zdardzajacych jest więcej ... pacowalam w hotelu, gdzie widywalam takich przykladnych męzów z różnymi panienkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mnie bardzo ciekawi jak to kochanie bardziej wygląda w praktyce . I nie wązne kogo kochacie bardziej , czy meza czy dziecko ? i nie chodzi mi o sytuacje tyle akstremalne co wydumane , bo ile znacie sytuacji kiedy żona wybiera kto ma żyć - mąż czy dziecko .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorka napala, ze jesli mąż cos przeskrobie to wybacza mu natychmiast a dzieci muszą sobie zapracowac na to wybaczenie. u mnie jest na odwrót. To dzieciom szybciej wybaczę bo one dopiero uczą się zycia a mąż to dorosly czlowiek ktory bardziej kontroluje swoje poczynania. Dla mnie jest to dziwne w przypadku autorki ze wiecej doroslosci wymagaod dzieci a męza traktuje bardziej ulgowo. To chyba nie tak ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dadasddaaa
a u mnie: -facet -pieniadze -wspolne pasje i jest cudownie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem skad dlaczego natura
tak wynaturzyła człowieka. Normalnie w przyrodzie rodzice poświecają sie dziecku do jakiegoś momentu życia apotem ma samo sobie radzić. To samo jeśli chodzi o nadtawianie zycia przy ratowaniu dziecka , cenneijsze są dorosłe osobniki i oczywiście rodzice bronią potomstwa ale w ostateczności ratują siebie. A u nas nawet jak dziecko jest już grubo po 20 tce to rodzice tolerują wszystko:O Tego nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarina7799
bo u nas jest chore podejscie, dziecku trzeba wszystko wybaczac, potem sa ropzieszczone niewychowane dzieci, za dziecko trzeba wszystko robic, spelniac wszystkie zachcianki czesto jak juz jest grubo po 20 potem sa nieudacznicy, zyciowo nieporadne zagubione osoby, maiminsynki itp. dzIecko trzeba kochac zdrowa miloscia, przygotowac je do odejscia......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lekcja nr 444
JacekJ Ty wlasnie niczym nie argumentujesz swoich wypowiedzi, tylko prawisz jakies swoje wywody, dla mnie w odroznieniu do Ciebie (jezeli mialabym wybierac)milosc do meza jest wazniejsza, a Tobie moge zadac pytanie skad masz pewnosc,ze Twoja zona nie odczuwa stawiania dziecka na 1szym miejscu......?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paula z nad morza
mojego męża kocham najbardziej na świecie, bo jest mi przyjacielem, kochankiem i kompanem. moje dziecko kocham najbardziej na świecie, bo bardzo chciałam je mieć, nosiłam pod sercem i dbam o nie. w zależności od sytuacji, na pierwszym miejscu stawiam tą osobę, która mnie w ty momencie bardziej potrzebuje. i mój mąż postępuje tak samo. cieszymy się, że jesteśmy teraz dla naszego dziecka najważniejsi, ale gdy spotka kogoś, kto stanie się ważniejszy od nas, to także będziemy się cieszyć. teraz nie powiem, kto jest dla mnie ważniejszy, bo dziecko jest małe i całkowicie ode mnie zależne. ale gdy już będzie dorosłe, to raczej bez większego zastanowienia powiem, że o mąż jest dla mnie najważniejszy. tak jak dla mojego dziecka druga połówka będzie ważniejsza, niż matka. i tak powinno być.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paula i dokładnie o to chodzi
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mój syn ma 23 lata
i mieszka ze mną. Zaczynam marzyć o tym żeby sie wyprowadził. Dość już nianczenia. Wreszcie chcemy z męzem sobie pozyc dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no tak jest u mnie
Ja zakonczylam juz wypowiadac sie na moim topiku bo juz mialam dosc przekonywania mnie ze to wy macie racje i mam myslec tak ja wy uwazacie, przy czym były bluzgi, wyzwiska, oszcerstwa....wiec zaprzestalam tu podawac juz jakich kolwiek racjonalnych argumentow.Kilkakrotnie wymienilam co i dlaczego, nadal był bojkot przekonywania mnie do waszych racji i waszych poglądów...a tego nie trawie.Jestem wolnym człowiekiem, mam prawo myslec i zyc tak jak JA uwazam,. nie tak jak wy.AVE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość loooo jak tu piknie
Paula z nad morza - święte słowa:) To dzieciom szybciej wybaczę bo one dopiero uczą się zycia a mąż to dorosly czlowiek ktory bardziej kontroluje swoje poczynania. bella - to akurat jest zrozumiałe. Najzdrowsza sytuacja jest jednak gdy wszysktich traktujemy po równo. A ja do Was mamusie gorąco apeluję, żebyście przypadkiem nie mówiły "synciu mamusia cię kocha sto razy bardziej niż tatusia o niu niu ty niu niu' bo wam za to kiedyś słodko podziękują:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iskieerka Nadzieiiii
Wy nawet nie wiedzie dziewczyny do czego to może doprowadzić gdy stawia się DZIECI na pierwszym miejscu. Nie macie zielonego pojęcia. Pitolicie farmazony, bo Wasze dzieci są małe/młode i wydaje Wam się, że Waszym instynktownym powołaniem jest traktowanie ich jak udzielne książęta. Ktoś tam z góry dobrze napisał, już nie pamiętam kto, że KOCHAĆ powinno się na równi, ale w sprawach codziennych - to MĄŻ powinien być na pierwszym miejscu. Zgadzam się z tym w stu procentach. Tak wyglądała moja sytuacja, gdy byłam dzieckiem. Moja mama od mojego urodzenia była zapatrzona we mnie jak w święty obrazek. Mam teraz 26 lat, więc jak wiadomo jak byłam mała, czasy dla polski nie były najłatwiejsze. Pamiątam jak wiele razy mój tato chciał glupiego banana czy jabłko dzielić na trzy części, a mama mu wyrywała bo "przecież dziecko wazniejsze i musi mieć". Więc sobie wpierdzielałam tego banana, zupełnie nie wiedząc na czym polega życie. To jest tylko głupi przykład. Mama na każdym kroku powtarzała, że dla kobiety to dzieci są najważniejsze a nie mąż. Wyrosłam w takiej atmosferze. Widziałam, jak mój tato jest spychany na bok. Nie mam rodzeństwa, bo rodzice nie mogli już mieć więcej, a mama całe życie rozpaczała jaka to ona jest biedna i nieszczęśliwa mając tylko jedno dziecko. Teraz jestem dorosła i odczuwam nadopiekuńczość matki bo dzień dzisiejszy. Tate twierdzi że kocha, pewnie w sumie tak jest w jej mniemaniu, ale to ja do niego dzwonię zapytać się jak się czuje i czy zrobił badania, jakie ma wyniki, a mama nawet nie wiem że miał iść mimo że mieszkają pod jednym dachem. Dodam, że za mąż oczywiście wychodziła z miłości, nie pod jakimś przymusem czy Bóg wie czym. Od zawsze czułam, że jestem w jej zyciu ważniejsza i czułam się z tym bardzo nieszczęśliwa, bo marzyłam o tym, aby traktowała nas na równi. Możecie mi wierzyć albo nie, ale tak właśnie było. Dlatego zastanówcie się dobrze zanim zrobicie ze swoich dzieci pępki świata czy aby czasem dobrze robicie. Nie mówię tu broń Boże żeby kochać męża bardziej, ale do cholery skoro to taki byle jaki chłop i mógłby być zupełnie inny to idźcie sobie pod latarnię z kimkolwiek zrobić dzieciaka a później tylko jego kochajcie, a nie dawajcie odczuć temu swojemu facetowi, że dziecko Wam się słodko posrało i świata nie widzicie. Sorry za dobitny język

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość racja racjaaaa
poprzedniczko zgadzam sie z Toba!! cud, ze wyroslas na tak "normlana" zyciowa osobe, a nie na jakiegos niezyciowego, egoistycznego, nieudacznika.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lankansa
loooo jak tu piknie--Napisałaś,ze "Najzdrowsza sytuacja jest jednak gdy wszysktich traktujemy po równo." Owszem,ale jezeli ta równosc dotyczy dzieci a nie męza i dzeci. Nie mozna kochac na rowni meza i dzieci,bo to całkiem inna miłosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lankansa
no tak jest u mnie szkoda mi Twoich dzici jezeli prawda jest to co napisałaś "ale ja mam znacznie silniejsze i głebsze emocje do męża niz do dzieci i to na kazdym kroku u siebie zauwazam np na dzieci potrafie o cos w duchu sie zdenerwwowac,i byc sfrustrowana ich zachowaniem a skolei na meza jzu nie bede tak zdenerwowana jesli to samo by cos zrobil czy tak samo sie zahcowal, wtedy on ma automatyczne rozgleszenie u mnie a co do dzieci to musssze dac sobie te pól godziny czasu aby mi zlosc na nie przeszla.I pisze tu o tej samej sytuacji w wydaniu męża a dzieci'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×