Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

ulęgałka

starania o ciążę

Polecane posty

Gość Joannaaaaaa
tak ja robilam wszystkie badania jezeli chodzi o hormony i wszystko jest ok. Mysle ze owulacje tez mam ale nigdy nie mialam monitorowana. Natomiast moj maz nie mial zadnych badan i wlasnie chcialabym zeby zrobil badanie na nasienie. moze tutaj jest problem? no nie wiem a jezeli cos by bylo nie tak to mozna to jakos leczyc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najczesciej sa to zmiany odwracalne, ale trzeba zbadac, zeby znalezc przyczyne:) Moj m mial nienajlepsze wyniki nasienia, po analizie wynikow okazalo sie, ze przyczyna byla bakteria wykryta w moim wymazie - ureaplasma. Antybiotyk przez 6 tygodni pomogl. Ale przyczyn moze byc wiele od za ciasnej bielizny, siedzacego trubu zycia, palenie papierosow czy zla diete przez bardziej skomplikowane... Jestes pod opieka jakiegos dobrego gina? I skad jestes?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joannaaaaaa
a to robiłaś jakieś badania ze wykryto u ciebie ta bakterie? czy oni ocenili to na podstawie jego spermy?. No mój mąż chce zrobić te badania ale jakos wiecznie nie ma czasu (wydaje mi sie ze sie boi). No ja jestem z Poza Krk no moj ginekolog nic nie moze narazie zrobic bo wiecznie mi powtarza ze stwierdzic cos mozna po roku starania wiec niechce narazie nic robic. tzn kazał mi zrobic tylko badania ktore wyszly mi ok na wrogosc sluzu prolaktyna itd. cytologia ok mowi ze wszystko wyglada ładnie. może coś z jajnikami nie tak albo wlasnie z ta owulacja? no nie wiem będe musiala w najbliższym czasie sie do niego wybrac i porozmawiac bo 8mc to jak dla mnie jest bardzo długo... ;/ najgorsze jest to ze ja nie wiem co jest nie tak..? wolalabym wiedziec zeby moc sie leczyc a nie stac w miejscu nie wiedzac co sie dzieje..:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mneie pobierano wymazy z szyjki macicy i cewki moczowej w kierunku chlamydii, ureaplasmy i mykoplasmy, u mojego gina to taki standard. Oprocz tegow pierwszym rzucie mialam hormony , badania na cukier i insulinoop***osc, no i badanaia nasienia z morfologia i posiewem. Dziwie sie twojemu ginowi, bo przed uplywem roku tez mozna to stwierdzic, ale wielu przyjelo, ze o nieplodnosci mozna mowic po roku i do tego czasu nie ma ochoty zawracac sobie tym glowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heej, dziewczyny zdecydowaliśmy się na kupno mieszkanka, jesteśmy na etapie załatwiania kredytu :) niedługo decyzja... Jak dobrze pójdzie to w grudniu będziemy na etapie wykończeń - płytki, podłogi, drzwi, meble ;) Mieszkanie jest nowe, oddane będzie w stanie deweloperskim. Być może bobasek od razu zamieszka w naszym gniazdku :) Trzymajcie kciuki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Joanna najlepiej niech twoj m zrobi badanie.nie wiem czy czytalas ja to bylo u mnie. 2 lata staran z wykresami i testami a od ponad 7 lat bez zabezpieczen teraz poszedl i zrobil badanie no i wyszlo.ze musi podleczyc bo malo ma plemnikow do tego zla morfologia i aglutynacja. i tak bym starala sie nadal i nie wychodziloby. tetaz to moj zaluje ze nie poszedl wczesniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czapus ale fajnie, to zaciskamy mocno kciuki, zebyscie wprowadzili sie jak najpredzej. A ja powiedzialam kilka slow mojemu m, nic takiego znowu, a ten sie obrazil i pojechal gdzies w cholere. Chyba ma mnie dosc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czapus super, nie ma to jak u siebie, zaczynasz można powiedzieć nowe życie, dziecko czyli wszystko się zmieni, do tego nowe mieszkanko, super, gratulacje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze nie dziękuję Wam Kochane! Ale jestem wdzięczna za trzymanie kciukow! :) oby wszystko jakoś się udało :) będę wtedy w miarę spełniona w życiu, mąż, dziecko, praca, mieszkanie, auto :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Joanno :) To i ja dodam swoje 5 groszy, staramy się od 10 cykli, jakieś 1,5 miesiące temu zaczęliśmy badania i u mnie z hormonami wszystko ok, a u męża badanie nasienie wyszło fatalnie (większość martwych plemników, zero r****iwych,pozlepiane + leukocyty), więc zrobiliśmy kolejne badanie - posiew i wyszło ok, a teraz czekamy na kolejną wizytę i dalszą diagnozę i wiesz co Ci mogę doradzić rób te badania jak najszybciej, zmuś lekarza niech Ci podpowie jakie badania zrobić, powiedzcie mu, że chcecie i koniec w końcu to wszystko jest płatne. Ja żałuję, że wcześniej tego nie zrobiłam, bo od prawie 2óch miesięcy stoimy w miejscu tzn. czekamy na dalszą diagnozę, kolejna wizyta dopiero 8 listopada, a gdzie następne badania, czekanie na wyniki, potem czas na wyleczenie i kolejne oczekiwanie na wyhodowanie zdrowych plemników (co trwa ok. 3 miesięcy) i tak myślę, że dopiero za pół roku wrócimy do boju :( Ja nie rozumiem czemu lekarze upierają się z tym rokiem starań, w sytuacji gdy wszystko jest ok, to będzie dla starających się rzeczywiście kasa wyrzucona w błoto, a w sytuacji gdy jest problem będzie można już reagować, próbować go leczyć,a nie przez rok się dołować. Wg mnie to jest jeszcze gorsze, rok czasu nadziei i frustracji na zmianę, a potem człowiek dostaję niemalże "w twarz" bo jest problem i mija kolejny czas by się z nim uporać, ale to tylko moje zdanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czapus patrząc na Twoją definicję spełnienia brakuje mi tylko jednego..... malutkiego człowieczka......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joannaaaaaa
Paula.. masz rację musze namowic meza do zrobiena tych badań. bo to o czym mowilas to sa problemy u twojego męza nie u ciebie tak? poco stac w miejscu jak można cos w tej kwesti robic i działać.. jestem tego samego zdania ze lepiej wiedziec wczesniej i sie leczyc nic stac w punkcie wyjscia..;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Joanna dokladnie, skoro nie wychodzi, to znaczy, ze cos nie dziala. Jak juz zdajemy sobie z tego sprawe, to nie robiac kolejnego kroku stoimy w miejscu i tupiemy nogami... Ja dalam sobie chwilowo spokoj, bo mialam dosc dreptania w miejscu. Teorretycznie wszystkie przeszkody zostaly juz pokonane, a dalej nie wychodzi, podeszlismy do dwoch prob inseminacji i dalej dupa blada. W sumie walka trwala dlugo i jakos udalo mi sie z tym pogodzic, ze moze nie bede miec swoich dzieci. Smutne to, ale chyba mojemu ginowi skonczyly sie na mnie pomysly, a ja mam juz dosc kopania sie z koniem. Dzisiaj ogladajac ktorys z seriali zaczelam myslec o adopcji. I zdalam sobie sprawe z tego, ze nie wiem czy jestem w stanie pokochac obce dziecko... Wiem okropnie to brzmi, ale taka jest smutna prawda. Gdybym miala zostac "mama" i zaopiekowac sie dzieckiem najblizszych mi osob, to nie bylby to problem, ale w innym wypadku mogloby byc trudno, a szczegolnie gdyby to bylo kilkuletnie dziecko - strasznie to trudne. Czy kiedys w napadzie zlosci nie powiedzialabym, ze zaluje albo ze jest taki czy siaki, po biologicznych rodzicach. Wydaje mi sie, ze nie jestem az tak okrutna osboba, ale czy na pewno. Boje sie, ze zamiast uszczesliwic takiego dzieciaczka, moglabym je skrzywdzic albo zawiesc. Po zachowaniu mojego m to bywam nie do wytrzymania. Moze ja w ogole nie nadaje sie na matke, moze "biologicznego" dziecka, tez nie potrafilabym pokochac... Generalnie boje sie takich decyji np.od dawna rozwazam adopcje psa ze schroniska, ale co z tego jak z drugiej strony sie boje... Wiadomo co taki pies przezyl i co ma w glowie? Nie bede juz smecic, nie moge spac i rozne mysli kolacza mi sie po glowie, a jeszcze napilam sie martini, wiec moge troche bredzic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maagda123
Griszanko faktycznie martini i kłótnia z mężem wprawiły Cię w czarny humor. Pewnie oglądałaś "Na wspólnej", apropo adopcji to jest to bardzo indywidualna kwestia i ta decyzja wiąże się z wieloma dylematami, myślę, że wszyscy je mają. Ale co do tego jaką będziesz matką to nie mam wątpliwości, że wspaniałą! Nie znam Cię, nie wiem jaka jesteś itp ale po samym forum można wywnioskować, że angażujesz się w pomoc innym, zawsze wspierasz, udzielasz cennych rad, jesteś wzorem. Czy to nie są cechy cudownej mamy? ;) Co do mojego bólu brzucha to wczoraj calutki dzień byłam na no-spie, na szczęście dzisiaj już jest ok. Umówiłam się też na wizytę do gina, w przyszłym tygodniu, trzymajcie kciuki bo trzęsę już portkami :D Mianowicie mam się dowiedzieć czy mogę się już starać i czy nie ma śladu endometriozy. Miłego dnia wszystkim :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Magdaaa trzymamy kciuki! :) Griszanko... ja też nieraz rozmawiałam z mężem gdy się staraliśmy, że jak się nie uda to raczej nie będziemy decydować się na in vitro tylko na adopcję... Ale łatwiej się mówi, niż realizuje... Nie wiem jak ostatecznie by wyszło... Ja sądzę, że jednak zdecydowałabym się na adopcję, jak widzę te biedne dzieci to najchętniej wzięłabym je wszystkie do siebie i obdarzyła wielką miłością. Jest to trudna decyzja, która wymaga wielu przemyśleń. Powodzenia Kochana w rozważaniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dostalam dzisiaj propozycje wyjazdu do UK, mieszkanie u znajomych, no i praca, zdecydowanie ponizej moich kwalifikacji. Ew. moglabym jechac z moim m., tylko zalatailby sobie urlop bezplatny. Zastanawiam sie, bo kasa lepsza niz na miejscu - co wy byscie zrobily? No i tam leczenie nieplodnosci jest za free, nawet in vitro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Griszanka pomysł fajny, jeśli pojedziecie razem... Sama bym nie pojechała. Może akurat takie zmiany pozytywnie wpłyną na wiele sfer Waszego życia ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Griszankaanka to ma być wyjazd na jakiś czas, nie na stale ?? Trudna decyzja, fajnie pojechać, zarobić tylko z zwracaniem często bywa różnie... Zarobki i standard życia w porównaniu do naszych kuszą ;) Hmmmm trudna decyzja.... Ale to leczenie niepłodności za free to też plus ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joannaaaaaa
ja na twoim miejscu bym sie nie zastanawiala tylko jechała;) jakbym sama miala taka okazje to bym wyjechala zmienic całe otoczenie, zaczac cos nowego w swoim życiu oczywiscie na lepsze:) a tym bardziej ze tam sa badania i in vitro za free. Ale z drugiej strony trzeba to przemyśleć zaa i przeciw:D kochane udało mi się namówić męza na badania już sie nawet umówil za tydzień. Teraz tylko czekanie co jego wyniki wykażą... jak będziemy wiedzieć juz wyniki to pojdziemy do mojego gin. tylko tak sie zastanawiam jakie on jeszce moze mi dac badania co mam mu powiedziec? bo ja tylko mialam robione prolaktyne PO MTC itp innych badań mi nie zlecał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maagda123
Joanno może warto zrobić jeszcze monitoring cyklu? Jeżeli chodzi o hormony to pewnie progesteron też badałaś? A przeciwciała? W sumie pójdziesz do lekarza to zapytaj wprost, powiedz że nie masz ochoty czekać do "roku" prób. Griszanko to bardzo trudna decyzja, są na pewno plusy jak i minusy. Wiem też, że na początku nie jest łatwo po takiej drastycznej zmianie otoczenia. No i jeszcze pytanie co Twój mąż na to? Praca poniżej Twoich aspiracji i kompetencji też nie brzmi przekonywująco. Z kolei perspektywa lepszego i łatwiejszego życia jest kusząca. Mój m też miał fajną propozycje pracy, jednak narazie podjęliśmy decyzję, że zostajemy w PL. Ale nie wykluczam, że za jakieś 2-3 lata nie będziemy chcieli się przenieść. Co tu dzisiaj taka cisza? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczynki :) W zasadzie to już wczoraj przeszłam drugi dzień treningu biegowego i poszło mi zaskakująco dobrze :):):) Jest szansa, że odzyskam kondycje ;) Jutro fitness :), a w piątek kolejny dzień treningu biegowego - już się nie mogę doczekać... Endoriny lecą do góry, że hoho :D:D:D Jednak nie zmienia to faktu, że mam zagwostkę.... xxx Nie mogę spać po nocach, słucham sobie Santany i ciągle się biję z myślami - czy zdecydować się na ten wyjazd. Mam co prawda jeszcze trochę czasu, ale łatwo nie jest. Jak na razie to głównie się martwię jak to by było lub będzie. Tyle niewiadomych, tyle wątpliwości... Nigdy nie byłam w UK, nawet nigdy tego nie chciałam, nigdy też nie pracowałam fizycznie. Czy ja w ogóle podołam? Czy rozstanie z zawodem księgowego na jakiś czas nie będzie zgubne? Czy ktoś mnie później zatrudni w tej profesji? Jak pojedziemy, czy będę chciała wracać? I na jak długo jechać, żeby to miało sens...? Czy wyjazd spełni nasze oczekiwania i czy damy radę coś odłożyć? Co z domem? Nie może stać pusty, bo nie będziemy mieli do czego wracać... Zastanawiam się, czy po jakimś niedługim okresie nie udałoby mi się znaleźć tam pracy w księgowości, ale musiałabym gadać biegle. Ja to mam wybujałą wyobraźnię co... Jest jeden pewniak - jak byśmy się zdecydowali, to wyjazd we dwoje. Nie wierzę w związki na odległość, a poza tym jak mielibyśmy leczyć tam niepłodność, to też we dwoje... Zarobki kuszą niewątpliwie. Możliwość bezbolesnego przyswojenia języka angielskiego jest ogromnym plusem. Dzielenie mieszkania ze znajomymi to zarówno plus jak i minus: plus - połowa czynszu i nie będziemy musieli szukać kwatery; minus - nigdy nie mieszkałam w "komunie", boję się konfliktów i tego, że się "znielubimy". A chyba najbardziej się boję, że nie będę miała wyboru, bo na miejscu (w PL) nie znajdę sensownej pracy, która pozwoli utrzymać nam dom :( xxx Dobra nie smęcę już... Pozostaje mi chyba życzyć Miłego dnia :D xxx P.S. W końcu odzyskałam komputer YUPI...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Wszystkim, Griszanka ja pracowalam z mezem w UK na studiach. Wtedy polowa mojego roku latala. Zarobki byly atrakcyjne i nam sie udalo bo pracowalismy razem. Z tym ze moj m ma tam brata ktory mieszka na stale i ma swoja firme wiec bylo nam latwiej ze znalezieniem pracy. Moje odczucia sa takie ze na dluzej niz kilka miesiecy nigdy bym sie tam nie przeniosla. Praca fizyczna ciezka ale to kwestia przestawienia swojego organizmu. Po jakims czasie wpada sie w odpowiedni rytm. Pogoda dolujaca i to mnie wykanczalo bo jestem wrazliwcem. Brak przyjaciol i rodziny. To duzy minus. I najwazniejsze, jesli bym leciala to tylko we dwoje. My musielismy szybciej wracac ze wzgl na firme i studiowalismy po dwa kierunki na raz ale nasi znajomi byli tam caly rok, zarobili na dzialke i niedawno sie wybudowali. Ale zaznaczam ze to byly zarobki kilka lat temu, teraz nie wiem jaka jest sytuacja. Czapus zmienil sie Ovufriend na Bellybestfriend dla ciezarnych. Calkiem fajnie to wyglada. Troche dzis poczytalam :) Wieczorem idziemy na polowkowe usg i poznamy plec. Cala noc przez to nie spalam. Boje sie. Buziale kobitki :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki Duszak. Ciekawe co lekarz powie, trzymam kciuki :) ja ostatnio spać nie umiem, do tego umiera mi pies ze starości.... :( :( czuje się bezradna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Duszak za informacje - dodalas te obawy, ktorych nie wskazalam na mojej liscie... Nam prace moze zalaywic znajomy - mowi, ze przez agencje pracujac 3-4 dni w tygodniu mozna zarobic 200-250 £ tygodniowo. Mozna pracowac tez wiecej, ale jak dla nich pracuja max. 4 dni, bo później wyższy podatek pobieraja, ale w sumie na wakacje tam bym nie jechala, wiec pracujac 5 do 6 dni, zarobilibysmy odpowiednio wiecej, w sumie nie wiem czy to na tamtejsze warunki dużo czy mało. No i chyba trzeba byloby tam siedziec przynajmniej rok, zeby jakis sensowne pieniądze przywieźć. A jakby sie tam udało zaciążyć, no to oplaca sie tam juz urodzic i jeszcze troche tam posiedziec :(, tak slyszalam. Dalej nie wiem co robic... musze poszukac jeszcze informacji jak to wyglada, co z podatkami, gdzie sie rozliczac itd., czyli milon drobiazgow, ktore maja znaczenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć dziewczynki przepraszam ze się nie odzywałam. Dziś już muszę bo mam kompletny mętlik w głowie. Rodzice bardzo się cieszyli Slub chwilowo zawieszony ale to inna historia. Sprawa jest taka byłam dziś u ginekologa. No i mówie jej że wygląda na to że jestem w ciąży, pokazuje jej wyniki bety robiony 22.10.2013 więc ona mnie pyta kiedy była ostatnia miesiaczka mówię że 16 września. Ona na to że dla niej to jeszcze za wcześnie. Kazała mi się przygotować do badania. No to leże sobie na tym fotelu ona coś tam włożyła i mówi że tu nie jest w stanie nic stwierdzić. położyła mnie na kozetke i zrobia usg dopochwowe. I mówi że jest pęcherzyk ciążowy i te swoje wszystkie opisy jego, że jest też widoczna akcja serca no i że ciaza pojedyńcza. Jeszcze raz spytała kiedy był okres ostatnio wzieła jakis kalendarzyk czy cos takiego i mówi do położnej że to 5 tydzień. Po czymkazała wypisać jej skierowanie na wyniki i kazała udać sie do położnej. Więc ja zestresowana poszłam dostałam skierowanie n a wyniki i położna powiedziała zebym zrobiła je gdzieś za dwa tygodnie bo to początek początku jak zapytałam i co dalej. No i tak sie moja wizyta skończyla. I w sumie to nie wiem co mam dalej robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Isia- ja to bym zmienila lekarza-to dopiero nazywa sie podejscie lekarza do pacjenta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie też się nad tym zastanawiam bo potraktowała mnie okropnie o niczym mmnie nie poinformowała nawet szanownie nie powiedziała kiedy mam przyjść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nawet karty ciazy Ci nie zalozyla?????? Co do wieku ciazy to by sie zgadzalo, ale poza tym rzeczywiscie slabe podejscie do pacjenta, ja poszlabym do innego gina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×