Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jagódka_Nie_Malutka

Od jutra dieta - start 10.09.2012 r. Do świąt 20 kg - 25 kg mniej. Zapraszam!

Polecane posty

Cześć dziewczyny! Melduję się! :) Więc niestety zawaliłam po całości. Od piątku do poniedziałku szalałam z jedzeniem i alkoholem. Przyznaję się - zgrzeszyłam. Okresu nadal nie widać, a czuję, że nadchodzi. Nie lubię tego stanu. Czuję się wieeeelka i mam okropne wahania nastroju.Na wagę nie wchodzę, ze strachu. I wiecie co? Zważę się dopiero jak dostanę okres, tzn. w 7 dniu cyklu. Żeby mieć obiektywny obraz tego ilę ważę i ile udało mi się schudnąć. Także obiecuję, że podam Wam wynik, ale trzeba trochę poczekać. Wracam na właściwy tor. Dieta i ćwiczenia!!! I mam nadzieję, że już nie będę mieć takich akcji pt. "Objadanie się". Obiecuję przestrzegac diety. Zostało mi niewiele czasu i wciąż sporo kg do zrzucenia. Wiecie co? Tęskniłam za Wami! :) Wy też się trzymajcie, nie poddawajcie się i walczcie ze słabościami. Pozdrawiam seredecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! Help! Jestem załamana! :( Czuję się dwa kg cięższa. Myślę, że ważę z 75 kg. Na tyle się bynajmniej czuję. Źle mi strasznie. Mam wyrzuty sumienia, że zawaliłam dietę. Wiem, że ten długi weekend pełen frykasów, będę odpracowywać dwa tygodnie - jak nie dłużej. Jestem wściekła na siebie, bo cel nr 2 był już tak blisko. A teraz mam wrażenie, że jest coraz dalej. Albo, że stoję w miejscu. Tyle czasu zmarnowałam. A święta coraz bliżej. Nie wiem co się dzieje. Nie wiem czy to wina miesiączki, czy tego jedzenia i braku ćwiczeń. Nie wiem co się dzieje. Pomózcie! Mam kryzys.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagódka teraz ja spieszę z pomocą. Kryzys normalna rzecz, ale nie wolno się teraz poddawać, stało się, trudno, będzie nauczka i dalej do dzieła. Stosujemy się do Twoich zasad z małymi przyjemnościami od czasu do czasu, muszą być, żeby nie powtarzały się takie weekendowe przygody. I ćwiczymy jak nam źle, ruch poprawia humor nie tylko wg mnie, Bojarska (obecnie moje guru :P) też tak uważa, w ogóle jestem teraz tak pozytywnie nastawiona jak dawno nie byłam, wiem że dam radę, powoli i z głową, i Ty też. Przede mną daleka perspektywa wiosny i wakacji, plaży jeziora.. będę wyglądać tak jak zawsze marzyłam:) Tobie też się uda, gdyby tak łatwo było chudnąć to nie byłoby tylu grubasków, jakaś trudność zawsze się napatoczy i trzeba umieć z nią walczyć, powodzenia:) Masz teraz długi weekend? Jak tak to fajnie, więcej popracujemy nad sobą, poukładamy sobie w głowie na nowo i wrócimy lżejsze o parę deko z nowymi siłami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, bardzo Ci dziękuję za te słowa. Od razu mi lepiej. Jestem pełna mobilizacji i determinacji. Musze się ogarnąć i trwać w diecie. Ale przeraża mnie to, że mam tak mało czasu, a tylu kilogramów muszę się pozbyć. Do świąt niecałe 8 tygodni. Niestety jutro mam tylko wolne. W piątek ide normalnie do pracy... Czy ja tak okropnie mogę się czuć przez okres? Bo naprawdę mam wrażenie, że sporo przytyłam. Jedzenie jedzeniem - okej, ale ja się znów czuję taka ciężka, spuchnięta z wielkim brzuchem. Czy jest szansa, że jak już dostanę okres, minie kilka dni, to to uczucie zniknie? Dziś na śniadanko 2 x sonko z serkiem i pomidorek. na drugie śniadanie jabłuszko, a na obiad kotlet drobiowy z fasolką szparagową i suróweczka. Na podwieczorek surowa marchewka. No i dużo wody, zielona i czerwona herbatka. A wieczorem Zumba! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, plan bardzo dobry:) Ja dziś mam korki i tylko kije i brzuszek zdążę zaliczyć, wczoraj tez to było. Co do uczucia ciężkości przed @ to ja też tak mam, brzuch robi się jak balon, woda się zatrzymuje, waga nieznacznie wzrasta i ogólnie samopoczucie kijowe, po @ mija, więc głowa do góry:) większość chyba tak ma moje menu na dziś to kanapka z serkiem i ogórkiem, banan, gołąbek, kawa, herbaty, woda i nie wiem co potem, wczoraj było dobrze, z tych nieplanowanych to kawałek sernika i trochę chipsów wieczorem do filmu :p ale nie żałuję, spaliłam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamiira, nawet nie wiesz jak bardzo mi pomagasz takimi słowami. Z tego co pamiętam, to ja przed okresem zwykle ważyłam od 1 kg nawet do 2 kg więcej. Ale wiadomo, jak ktoś się odchudza, to te kilogramy bardzo przeszkadzają. Więc czekam aż miesiączka po prostu pojawi się, a potem zniknie. Trzymam się diety i nie wchodzę na wagę do 7 dnia cyklu. A potem: albo dostanę zawału (powyżej 73 kg), albo będe się cieszyć (poniżej 73 kg). Zmieniłam stopkę. Nie ograniczam się terminowo, bo boję się że nie dam rady i będzie mi bardzo smutno. Po prostu dąże do wagi 58 kg i tyle. Nie ważne kiedy - ważne, żeby skutecznie. Także nie przejmuję się już tymi tygodniami do świąt. Im więcej schudnę, tym lepiej. Z każdego wyniku będę się cieszyć - oby na wadze było tylko mniej :) Planuję 10 dni przed wigilią zrobić sobie takie oczyszczanie, ale do tego czasu, to jeszcze, jeszcze... Skupiam się póki co na "tu i teraz". A teraz wracam do pracy :) do miłego i jeszcze raz dziękuję :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i to mi się podoba, ja w 58kg czułam się najlepiej ale zadowolę się na początek 65 kg potem zobaczymy jak pójdzie. Miłego, nie wiem czy jutro się pojawię na forum, może w niedzielę, na pewno w poniedziałek będę, trzymaj się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Jak to bywa w święta i weekendy - szaleństwo jedzeniowe trwa. Okresu nadal u mnie brak... :( Siedzę niestety w pracy. Jest bardzo mało osób i w sumie atmosfera jest luźna :) W poniedziałek wracam do diety. I to pełną parą. I ćwiczenia!!! Zamierzam swój jadłospis zmodyfikować, ale o tym napiszę Wam w poniedziałek! Miłego weekendu! :) Paaa :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej :) Powróciłam! Po weekendzie pełnym... jedzenia! I Picia! I wszystkiego! Wiedziałam, że tak będzie. Pewnie skończyło się to powrotem wcześniej już zgubionych kilogramów, ale co tam. Odpracuję to. Dziś poniedziałek i wielki powrót do diety. Nie ważyłam się. Bo nadal nie dostałam okresu. Nie wiem już teraz kiedy się zważę. Chyba będę trzymać się planu, że w 7 dniu cyklu. W każdym razie, jak już wcześniej pisałam, podchodzę do odchudzania na spokojnie. Bo wcześniej szalałam z terminami, a teraz po prostu ma być mniej i tyle. Nie ważne kiedy i nie wazne ile. I od teraz (chociaż zawsze tak mówię): dieta, dieta i jeszcze raz dieta! I już się nie poddam. I ćwiczonka przynajmniej 4 razy w tygodniu. Co do mojego menu, to stawiam na warzywa. Mam zamiar jeść więcjej warzyw, a mniej innych produktów. Dziś na śniadanie sonko x 2 z serkiem i mały pomidor. Drugie śniadanie: jabłuszko. Obiad: Sałatka z kurcakiem i podiwczorem marchewka. Trzymam się także planu żeby pić duuuzo wody, zielonej i czerwonej herbaty. Dziś jadę odwiedzić koleżankę w ciąży, więc pewnie nie zdąże na ćwiczenia. Ale w domu wieczorek brzuszki porobię. A jak tam u Was? Jesteście jeszcze ze mną? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) późno, ale jestem, problemy z internetem w pracy, ale już jest, a w weekend odpoczywałam od kompa. U mnie dobrze, na wadze równe 70kg, czasem miga 69 więc jestem happy, gdyby nie niedziela byłoby lepiej, no ale nie będę odmawiać sobie wszystkiego. Czuję się lżej, po zeszłotygodniowym epizodzie, chodzę na kije, czasem rower i zaczynam robić ćwiczenia na nogi, pośladki, brzuch i ramiona, dużo na pewno znacie bo w szkole robiło się takie na rozgrzewkę na w-fie, a w książce bojarskiej są podobne i więcej, więc sobie przypomniałam i zaczynam robić, choć @ się zbliża, ale robię póki można. Też stawiam na warzywa, bardziej uważam co jem, ale urozmaicam i te niezdrowe jem ale mało, wolę poćwiczyć więcej i zjeść trochę chipsów czy innych fajnych rzeczy:) Dziś koleżanki w pracy mają imieniny, ciacho poszło i jedna muffinka, ładnie zaczęłam tydzień ale tak za mną chodziło coś słodkiego że dobrze się złożyło że te imieniny wpadły. A plan na dziś znany, kije, ćwiczenia, obiad ryż z warzywami i kurczakiem, śniadanie kanapka z serkiem i ogórkiem, kolacja nie wiem, może troszkę makreli, albo sam banan, pewnie coś wpadnie nieplanowanego. Powodzenia Jagódka, wracaj na dobre tory:) A co u was dziewczyny, zapomniałyście o nas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Na początku chcę zapytać: Dziewczyny! Gdzie jesteście? Kamirra, czy zostałyśmy same? Mam nadzieję, że Ty mnie nie opuścisz :) Jak tam dieta? Ja wczoraj dałam radę. Wszystko wg planu. Także jest dobrze. Myślałam, że będe miała problem z powrotem na właściwy tor, ale na szczęście było ok. Dziś na sniadanko zjadłam 2 x sonko, pół pomidora i serek ze szczypiorkiem. Drugie śniadanko: jabłuszko. Obiad: surówka z kiszonej kapusty i warzywa na patelnię. A na podwiczorek surowa marcheweczka. Dzis idę wieczorkiem na ćwiczenia. Takie ogólnorozwojowe, kształtujące całą sylwetkę. Pierwszy raz na to pójdę, więc zobaczę czy mi się spodoba. Miłego dnia! :) myślę, że wpadnę tutaj jeszcze później, paaa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Jagódka :) czyżbyśmy same zostały na polu walki? Moja walka trwa, czuję się fajnie, żałuję że mało poćwiczyłam wczoraj, na kije nie poszłam bo mąż na spacer wyciągnął, gdzieś ok godz. no i potem mało ćwiczyłam. Dziś nadrobię, ale na kije tez nie pójdę bo czasu nie będzie, korki dziś.. Wczorajsza dieta w porzo, ale przyznam się do paru chipsów wieczorem, no i słodyczy w ciągu dnia, ale dziś już ładnie, grahamka z serkiem, banan, na obiad chyba w miarę dietetyczne naleśniki, potem jakieś warzywo. A jak u Ciebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale się zgrałyśmy w jednym czasie. Odpowiedź masz powyżej swojej wypowiedzi :) Ja właśnie idę na herbatkę - czerwoną :D Śpiąca jakaś dziś jestem. W ogóle zaspałam do pracy. Chwilkę się spóźniłam. Ale ciiii :) kierowniczka nie widziała ;) A juz za kilka dni 11 listopada i rogale marcińskie. Słyszałaś o poznańskich rogalach marcińskich? One są z białym makiem. Mmmm... Pycha! Chyba na jednego się skuszę, mimo diety. Bo sa tylko raz w roku ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Jagódka, rogala Marcińskiego jadłam raz na rynku w Poznaniu, jak zdawałam na studia, czyli prawie 10 lat temu, pamiętam że smakował, ale mak chyba miał zwykły, potem nie jadłam, bo u nas to jakieś podróbki, nie kusza mnie w każdym razie, wolę jakieś ciasto. Wczoraj poeksperymentowałam i zgotowałam pierwszy raz owsiankę, jest przepyszna:) dałam starte jabłko i trochę żurawin, mniam, właśnie zjadłam, tylko ciężko się tym najeść, suche z jogurtem bardziej zapychają, ale dla zdrowia warto jeść, ponoć dobre na cerę. Wczoraj też mało ćwiczyłam, kijków nie było i patrząc za okno dziś też nie będzie, chyba wskoczę na orbitka. A jak Twoje cwiczenia? Miłego dnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry, dla siebie i dla tych którzy to czytają. Oby nie był to monolog.. Zacznę od siebie, nie jest najgorzej, wczoraj 50 minut na orbitku, troszkę brzuszków zaliczyłam, dietowo nie najgorzej. Dziś wybieram się na kijki, już chyba nie będzie padać, na śniadanie owsianka, na drugie mam wafelka :P na obiad ziemniaczki z piekarnika, podwieczorek jakieś warzywo musi być. Na pewno coś jeszcze wpadnie, jak znam życie, ale jestem w miarę zadowolona z siebie. Jutro po południe w mieście, dużo sklepów do odwiedzenia, może i kino zdążymy odwiedzić. Jagódka, mam nadzieję że u Ciebie wszystko w porządku i niedługo się odezwiesz. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć kochana :) Jestem, jestem :) Wczoraj miałam tyle pracy w pracy i po pracy :P że nie dałam rady wejsć na forum. Ale jestem i trzymam się diety. Wczoraj nawet byłam na Zumbie :) póki co zero grzeszków, także jest ok. Miesiączki nadal nie widać... I zaczynam się martwić. Póki co nadal się nie ważę. Dziś na sniadanko zjadłam 2 x sonko, ogórka kiszonego i serek wiejski ze szczypiorkiem. Na drugie śniadanie mam jabłuszko, a na obiad ryż brązowy z warzywami i przypawą orientalną i surówki z marchewki i pory. Na podwieczorek standardowo marcheweczka surowa do pochrupania. Dziś nie dam rady iść na ćwiczenia, bo mam dużo roboty. Ale przynajmniej nie będe miała mozliwości myśleć o jedzeniu. Może brzuszki przed spaniem porobię. Jutro piątek i weekend :) Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dobrze Cię czytać:) Fajnie że jest wszystko dobrze:) Mi też @ się spóźnia, ale dopiero 2 dzień, nie ma strachu, a może ciąża? Chociaż nie planowałam, muszę najpierw schudnąć, a na wiosnę to bym już chyba chciała być w ciąży... czas goni, tylko boję się o pracę. Znasz się Jagódka trochę na prawie pracy? Mam teraz umową na 3 lata i boję się zajść w ciążę bo nie wiem czy będzie do czego wracać, wiem że tak od razu nie zwolnią, ale jakbym wróciła to pewnie znajdą sposób i będzie juz ktoś inny na moim stanowisku, jakaś tak polityka w firmie, że która Pani zaciąży to już nie wraca do pracy, chyba że ma umowę na czas nieokreślony ..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mi się spóźnia prawie tydzień. Ciąży raczej nie podejrzewam. Generalnie mam problemy hormonalne i to może dlatego. Też nie chciałabym być teraz w ciąży. Muszę schudnąć. A na wiosnę, to już prędzej. A najlepiej jak dostanę umowe na czas nieokreślony, czyli od lipca. Z tego co się orientuję, to jak masz umowe na czas okreslony, to po okresie macierzyńskim, to pracodawca może Ciebie zwolnić, tylko nie jesto to dla niego takie proste. Bo wiem, że kobiety wracające z urlopu macierzyńskiego są chronione.Chyba, ze umowa skończy Ci się zanim wrócisz, to wtedy umowa wygasa, jesli pracodawca nie zaproponuje Ci jej przedłużenia. Prawo pracy nie jest moją mocną stroną. Mój teść jest dyrektorem w takiej firmie i cos mi tam opowiadał, ale nie za wiele z tego zrozumiałam :) A tak z innej beczki: Fajnie, że jesteś! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barszejka
dziewczyna na jaakich dietach chudneicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) dzięki za info, potwierdziłaś moje przypuszczenia. Mi najpierw dali okres próbny, potem określony na 2 lata, teraz na 3 lata i dopiero w 2015 mogę mieć nieokreślony, tyle nie mogę czekać, trudno, chyba muszę zacząć się godzić ze stratą pracy prędzej czy później, nie ma tu polityki prorodzinnej, w ogóle lipa, socjala też nie mamy, a firma spora.. No a u mnie jakoś leci, kije wczoraj były, jedzeniowo nie najgorzej, z grzechów to parę sztuk ptasiego mleczka, no i sam obiad, pieczone ziemniaki, nie wskazane na diecie, ale były dobre, zapchały, kaloryczne mocno nie były, jak np frytki.. ale zapachniały mi frytki... Dziś już lepiej makaron ryżowy z kurczakiem i pomidorami:) Póki co kanapka z domowego chlebka, siostra upiekła swój pierwszy chleb, smaczny, może też zacznę robić, potem jabłko. I dziś ruch tylko po mieście będzie, czeka mnie popołudnie w marketach budowlanych itp. No i nasz wyczekiwany weekend:) Do barszejka, chyba nasza dieta nie mam nazwy, u mnie to coś w stylu mż 1000-1200 kcal (często więcej:P) i ruch. Przeczytaj porady Jagódki ze str 10:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej :) No i piątek! :) weekend za 7 godzin. i 10 min. :D chociaż jutro mam zjazd na uczelni. Dobrze, że to ostatni rok mgr... Bo im bliżej końca, tym bardziej mi sie nie chce. Wczoraj było ok. Tak jak pisałam, nie miałam możliwości ćwiczyć. Nie grzeszyłam, chociaż było blisko. Ale teraz czuję satysfakcję, że mam silną wolę. Mój mąż zaczął też sie odchudzać. Ciekawe jak długo da radę, hehe :) :) :) A dziś jedzeniowo tak: Śniadanie - 2 małe jajka, plaster szynki drobiowej, mały pomidor i 2 x sonko (ok. 200 kcal) 2 śniadanie - Jabłuszko (ok. 100 kcal) Obiad - spagetti (wyliczona ilość) - ok. 170 kcal + surówki z marchewki i pora (razm 230-250 kcal) Podwieczorek - pewnie poskubię surową marchewkę (50 kcal). Razem ok. 600 kcal. Dziś chyba też nie dam rady poćwiczyć. Bo mam dużo roboty w domu. Może na wieczór się zmobilizuję, jak starczy sił i pójdę poćwiczyć. Tym bardziej, ze jutro cały dzień będe sidzieć na uczelni. No i chyba jutro nie dam rady wejść na forum, ale może w niedzielne przedpołudnie tutaj zajrzę. Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamiira, zawaliłam, po raz kolejny... :( W ciągu tygodnia trzymam rygorystycznie dietę. Tylko przychodzi weekend i zaczyna się... Zjadłam całą średnią pizze z serem i szynką, na cienkim cieście, bez brzegów. Mam straszne wyrzuty sumienia :( Nie uda mi się shcudnąć. Będę stać w miejscu. Jestem załamana sobą i swoją postawą :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej kochana! Musiałam wejść na forum i napisać to Tobie. Weszłam na wagę. Po tej wczorajszej pizzy... I nie jest źle. 73,3 kg. Waga co prawda stoi w miejscu, od prawie 3 tygodni waże w okolicach 73 kilogramów. Ale myślę, że po pierwsze to wina zbliżającej się miesiączki, a po drugie, to te grzeszki co jakiś czas. Więc nie jestem załamana. Myślę, że jak będę teraz trzymać się diety, ćwiczyć i w końcu dostanę okres, to waga będzie dalej leciała w dół. Ufff... Już myślałam, że będzie gorzej. Taki wynik zmotywował mnie do działania. Pozdrawiam i miłego weekendu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość głód_doswiadczeń
Witajcie :) każdego dnia chociaż nie piszę to czytam wasze posty, dzielnie się trzymacie gratki wielkie. u mnie ostatnio życie w biegu, troche się przeziębiłam i piję hektolitry herbaty z miodem i cytryną, jesli chodzi o jedzenie to w miarę dobrze się trzymam, co prawda nie jest tak że odmawiam sobie wszystkiego ale nie żrę mega porcji przynajmniej;P Ostatni raz ważyłam się w niedzielę 73,5 pomimo tego ,że jak napisałam nie obżeram sie jak do tej pory, staram się jeść zdrowiej i regularnie. zrobiła mi się na brzuchu i boczkach oponka jestem troszkę podłamana ale motywuje mnie mój facet, jedyny plus tego powrotu wagi to cycki:P są jędrne i spore :D Widze ,że nie tylko ja mam problemy z okresami... na szczęście wczoraj się u mnie pojawil , po 50 dniach:/ powiem wam, że może to dziwne ale od razu czuje się lżej. wyczytałam gdzies ,że kapusta ma dobre właściwości w tych sprawach, w ogóle duzo kapuchy jadam w tym tygodniu. miłego dnia, myslę ,że teraz będzie u mnie juz troszkę lepiej z czasem i będę się cześciej udzielała :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć :) Witam ponownie Głodzie, mam nadzieję, że zostaniesz z nami :) No i poniedziałek. Zaczynamy ciężki tydzień. Więc jak zobaczyłam w sobote rano 73,7 kg na wadze, to stwierdziłam, że moge poszaleć. I poszalałam ;) Były rogale, były napoje gazowane, były kolacje, zwykłe pieczywo, było wino... Ale było i minęło. I walczę dalej. Zauważyłam, że mam weekendowe przerywniki w diecie. To nie jest zbyt dobre. Już 12 listopada, a ja stoję w miejscu. Zawsze w poniedziałki obiecuję sobie: dieta + ćwiczenia! I tak musi być! :) Jestem pozytywnie nastawiona i wierzę, że się uda! :) Dziś w menu mam: Śniadanie: 2 x Sonko, serek wiejski lekki ze szczypiorkiem i 1/2 pomidorka 2 śniadanie: jabłko Obiad: Spagetti z mięska mielonego drobiowego z makaronem razowym i sałatę z pomidorem, ogórkiem i czosnkiem z jogurtem naturalnym. Postanowiłam pić jeszcze więcej wody. Ok. 2 l samej wody na dzień. I oczywiście moją zieloną i czerwoną herbatkę. Nie wiem czy dam radę pójsć na siłownię, bo mam dużo pracy w domu. A jak tam u Was? Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć:) Jagódka, to nie jest źle, moim zdaniem dobrze, wiadomo że chciałoby się mniej ale to chyba dobry wynik, będę uparcie powtarzać, nie ma co się spieszyć, powoli z głową do celu:) No a u mnie malusi spadek. 69,7, ważne że jest ta 6 z przodu, w tym tygodniu muszę jej pilnować i na zawsze pożegnać 7. Co do @ to czuję że się zbliża od paru dni ale nie może nadejść :P jakoś dziwnie, dobrze byłoby już mieć to z głowy. Może stąd mały spadek na wadze,a może z powodu moich grzeszków, bo małych ilości ciasta, ciastek sobie nie odmawiam, a kalorii to ma full.. no ale jak pisałam już kiedyś, tego sobie nie odmówię, wolę spalić na orbitku. Weekend w ruchu, kije były, rower raz, ćwiczeń mało, conajwyżej wymachiwanie nogami9 albo kręcenie biodrami podczas gotowania w kuchni i innych lekkich prac :) Menu ciągle ubogie w warzywa niestety, nie lubię jesieni i okresu po sezonie na świeże warzywa, a na surówki jakoś nie mogę sie zebrać, ograniczam się do ogórków ze słoika i szklarniowego ogórka bez smaku, czyli to mam do poprawki. A dziś tradycyjnie kanapka z serkiem, jabłko, na obiad kasza i pulpety mojej produkcji czyli chude, ogórki ze słoika, potem oczywiście nie wiem... To miłego i owocnego tygodnia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jagódka powiedz mi kiedy robisz sobie te warzywa do obiadu, bezpośrednio przed? czy wcześniej i do lodówki? Wczoraj miałam smaka na Wasze rogaliki, od razu o Tobie pomyślałam :) Zadowoliłam się kawałkiem maminego jabłecznika;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×