Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kkikaa

kto po i przed invitro

Polecane posty

antosia powodzenia. Daj znać jak się rozwinęły Twoje zarodeczki i jak się czujesz po transferze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A dlaczego daliście do zapłodnienia tylko 4 skoro pobrali Ci około 30 oocytów. Wcześniej pisałaś, że z programu zapładnia się do 6 komórek. Jeszcze raz trzymam kciuki za dzisiaj!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj Loka, sama punkcja to faktycznie nic strasznego, gorzej może być po, tak jak w moim przypadku, ale mam nadzieję, że u Ciebie będzie wszystko dobrze :) Witaj kuskus, gdzie Ty się podziewałaś? :) zapłodnienie 4 komórek, to była nasza decyzja, ale masz rację, w programie mowa o 6. Zależy nam, aby wykorzystać wszystkie zarodki, dlatego wolimy mieć ich mniej. 15 komórek zdecydowaliśmy się zamrozić - na własny koszt, pozostałych się zrzekłam jako dawczyni. Teraz udało nam się doczekać dwóch zarodków. Lekarz powiedział, że są bardzo dobre. Jedno maleństwo jest już ze mną :) Pozostaje mi tylko cierpliwie czekać na efekt - test 25.09. Jeszcze nigdy nie czułam się tak blisko sukcesu, po raz pierwszy mam świadomość tego, że Ono jest, że jest w środku - to jest wręcz abstrakcyjne. Żeby tylko zechciało zostać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj...jak miło, że o mnie pamiętasz;-) Ja cały czas Was podczytuje ale u mnie jak na razie nic się nie dzieje więc siedzę cichutko w "krzaczkach" Czytam i widzę jak się bardzo cieszych. Zresztą nie ma co się dziwić!!!! I tu nie ma nic abstrakcyjnego-to naprawdę się dzieje:-) No tak nie dziwie się, że oszczędnie działacie z żołnierzykami. To nie podaliście 2-óch zarodków. Najważniejsze, że jest dobry. Będe trzymala kciuki za pozytywne testowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
akurat w naszym przypadku nie chodzi o oszczędzanie żołnierzyków, bo z tym problemu nie ma, po prostu uważamy, że każdy nasz zarodek powinien mieć szansę... podjęliśmy decyzję o wykorzystaniu wszystkich, jakie powstaną. Równie dobrze mógł się nie rozwinąć żaden, albo z każdej komórki, to samo dotyczy zagnieżdżenia, a jednak na wyobrażam sobie urodzenia małego przedszkola :) dwójka jest optymalna. Znam statystyki, ale jednak każdy przypadek jest inny... Jakby nie patrzeć, to nasze dzieci, o które tak ciężko walczymy i nie chcemy ich marnować, stąd decyzja o zapładnianiu mniejszej ilości komórek. Teraz modlę się o dużo szczęścia, żeby na pierwszą ciążę te dwa zarodki wystarczyły... X Zocha, jak po imprezie? ;) Jak przebiega stymulacja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! Zabawa super- szalałam na pakiecie do 5 nad ranem- całe szczęście, że jeszcze nie byłam po transferze bo wtedy z pewnością musiałabym zrezygnować z takich szaleństw. Dziś zaczynam już odczuwać skutki stymulacji- mam uderzenia gorąca i czuję się napuchnięta jak balon...a za mną dopiero 4 zastrzyki Gonal f w dawce 150. W środę jadę na usg i zobaczymy jak pęcherzyki rosną i ile tej chemii jeszcze będę musiała wziąć. Antosia...tak Ci zazdroszczę kobieto, że ty już jesteś po punkcji i transferze...mnie to czekanie psychicznie wykańcza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście picie wody za cholerę mi nie wychodzi...zmuszam się przez cały dzień a i tak wypijam nie więcej niż 1,5l. Boję się, że dopadnie mnie hiperstymulacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zocha, jeszcze chwila i będzie Twoja kolej :) szybko zleci, potem czeka Cię jeszcze gorsze czekanie...na wynik :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś po raz pierwszy mogę powiedzieć, że czuję się lepiej, może nie świetnie, ale lepiej. Brzuch się trochę zmniejszył. Doszłam wczoraj do wniosku, że to chyba przez kłopoty z trawieniem tak bardzo mnie rozpychał. Pewnie to skutek lekowego koktajlu, włączając w to stymulację. Od wczoraj jem tylko tyle aby przestać czuć głód, ale za to częściej, no i staram się jeść lekkie rzeczy, żeby odciążyć wątrobę. Także Zocha zwróć uwagę na swoją dietę, żebyś potem nie miała dolegliwości. Poranki są dość nieprzyjemne, bo mam zawroty głowy i jest mi niedobrze, skutki zażywania progesteronu, po inseminacjach miałam podobnie - tylko słabiej. I to na razie tyle :) Trzeba wykorzystać ten przypływ lepszego samopoczucia, zrobić w domu coś pożytecznego i przespacerować się do sklepu, może uda się, że nie będzie to spacer w deszczu ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja jutro jadę na usg i się zastanawiam ile zastrzyków jeszcze będę musiała sobie zrobić. Jestem dopiero po 6 dniach Gonal f w dawce 150...to pewnie za mało, by ładne pęcherzyki już wyrosły. Macie jakieś doświadczenia z tym lekiem? Jak długo i w jakiej dawce go brałyście? Oj ciężko przetrwać ten czas stymulacji, ale nie zamierzam się poddawać! Antosia jak sobie radzisz z tym czekaniem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Brałam gonal 75 przed inseminacjami, to były 3 zastrzyki co drugi dzień i miałam 3-5 pęcherzyków, ale ja akurat na stymulację jestem wyjątkowo podatna :) Do czekania już przywykłam dzięki przejściu przez 4 inseminacje, także przechodzę przez to czekanie po raz piąty... poza tym próbuję w tym czasie koncentrować się na innych, bliższych sprawach... ale przewiduję, że początek przyszłego tygodnia będzie ciężki, mimo wszystko...wiem, że z in vitro mi się uda, fajnie by było, gdyby udało się od razu...ach, nie ma co, pora na herbatkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Antosia...jak ty mnie napalasz optymizmem kobieto! Dziękuję ci za to...tyle prób a nadal masz tyle siły i ja z niej czerpię! A teraz z innej beczki- czy w trakcie stymulacji można uprawiać seks? Bo tak się zaczęłam zastanawiać czy się powinno...nawet nie wiem czy bym dała radę bo jajniki mi dają znać o sobie każdego dnia coraz bardziej! Ale mój partner taki biedny chodzi...i jak sobie pomyślę, że czeka go z miesiąc abstynencji to aż mi go szkoda heh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zawsze było tak optymistycznie, zajęło mi trochę czasu, zanim odnalazłam równowagę. Faktycznie sprawdziło się powiedzenie "co cię nie zabije, to cię wzmocni", ale to nie dzieję się samo, samemu trzeba nie "dać się zabić", to kwestia pracy nad sobą, a nie przypadku. Mój cel jest prosty: zrobić co tylko w mojej mocy, aby osiągnąć sukces, żeby nie mieć do siebie pretensji, że jednak można było zrobić coś jeszcze. Jednocześnie mam świadomość, że moje działania mogą być całkowicie bezcelowe, bo niestety ostatnie słowo nie należy do mnie. Ciężko pogodzić te dwie rzeczy ze sobą - walkę i świadomość jej możliwej nieskuteczności. Jedyny sposób, to koncentrować się nad tym co jest teraz, w tym momencie, nad aktualną sytuacją i zadaniami. To pozwala nabrać dystansu do problem jako całości. Trzeba go po prostu rozłożyć na części pierwsze i pomału przełykać, jak pomarańczę :) i tego na razie się trzymam :) a co do przytulania, to jeszcze możesz, pamiętaj tylko, że w momencie kiedy pójdziesz na punkcję, to mąż idzie oddać nasienie, najlepiej aby był po 3-5 dniowej abstynencji, także jakoś musisz sobie to oszacować i z grubsza przewidzieć. Daj znać jak po wizycie. Trzymam kciuki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś jest 7 dzień od zapłodnienia. Rano zastanawialiśmy się z mężem jak tam nasz maluszek. Ciekawe czy nadal rośnie, czy jeszcze żyje... Zgodnie z teorią nadchodzi czas potencjalnej implantacji... ciekawe, ciekawe... szkoda, że nie można zajrzeć do środka, żeby coś podejrzeć ;) Loka, kiedy masz transfer? wiesz już coś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, byłam w klinice. Pęcherzyki ładnie rosną...jest ich sporo- ale nie wiem ile dokładnie i mają po 9-10 mm. Do soboty dalej mam brać Gonal f i w sobotę kolejne usg. Z tego co się dowiedziałam punkcja pewnie przypadnie na środę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najgorsze jest to, że znowu dopadło mnie zapalenie pęcherza i wracając z kliniki zahaczyłam o pogotowie i dostałam antybiotyk. W sumie to lepiej, że dziś mnie to złapało a nie za tydzień, ale mam już serdecznie dość tych nawracających zapaleń pęcherza moczowego...jedno wyleczę, zmarznę i znowu jestem chora...Biorę witaminę C, dbam o drogi moczowe jak tylko się da- ale mam jakąś większą skłonność na tego typu choroby i koniec :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama małej  Mai
Hej kobietki! Ja również przeszłam procedurę in vitro..Na szczęście szczęśliwie:)Dziś mam przy sobie małą Maję:) Podano mi dwa zarodki- w 5 tyg na usg żyły oba- w 6 - już tylko Maja... Wiem ile kosztuje ta droga, ale na prawdę warto...Mi oprócz medycyny niewątpliwie pomogła modlitwa i co dziwne- pasek świętego Dominika... Trzymam za was kciuki żeby wszystko się udało... Powodzenia !!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mamo małej Mai, bardzo dziękuję za wsparcie i serdecznie Ci gratuluję. Mam nadzieję, że niedługo same doświadczymy tego szczęścia :) x Zocha, ja przy pierwszym USG też miałam pęcherzyki tej wielkości, to był czwartek, a w kolejnym tygodniu w środę, czyli po 6 dniach, miałam punkcję. Także Twój "harmonogram" jest podobny :) oby tylko to zapalenie Ci szybko przeszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No mam nadzieję, że to będzie jak najszybciej bo tak mnie dziś lewy jajnik boli, że nie mogę usiedzieć w pracy przy biurku. Czy można w trakcie stymulacji brać tabletki przeciwbólowe albo Nospę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wzięłam Nospę- ale i tak niewiele mi pomogła. Leżę w łóżku, piję mleko i wodę na zmianę heh i zobaczymy co to dalej będzie. Ale takiego bólu jajnika to się nie spodziewałam :( Nie chcę panikować- ale nie wiem czy nie powinnam zadzwonić do kliniki...jak myślicie?W sumie jestem odporna na ból to jakoś to wytrzymam...chyba wytrzymam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewnie, że możesz zadzwonić, ale nie wydaje mi się, żeby bardzo Ci pomogli, powiedzą pewnie, że przy stymulacji tak się zdarza. Byłaś wcześniej stymulowana tego typu lekami, czy to pierwszy raz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Antosia...pierwszy raz biorę te leki i pewnie stąd takie objawy- organizm nie wie co się z nim dzieje heh. Dziś jest już trochę lepiej- jajnik boli, ale nie tak mocno jak wczoraj. Mam nadzieję, że jakoś wytrwam do punkcji. Póki co piję i jem nabiał i piję i tak w kółko heh A co u Ciebie słychać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też tak myślę, po dwóch miesiącach bezczynności, jajniki dostają nagle takiego kopa, jakiego nigdy jeszcze nie doświadczyły, także musi się to im nie podobać ;) ja w sumie pierwszą stymulację też odczułam, choć na pewno nie tak, bo leki słabsze i mniej. Jeszcze nic złego się nie dzieje, także nie martw się. No cóż, ja co chwila łapię się na doszukiwaniu :) karcę się sama w myślach, ale to nie pomaga. Mam wrażenie, że czasem kuje mnie po prawej stronie, ale może to tylko moja wyobraźnia. Oszaleje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fizycznie już jest dobrze, brzuch dużo mniejszy, siły wróciły, także z tego bardzo się cieszę, bo nie znoszę tracić kondycji i chorować dłużej niż jeden dzień :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj byłam na kolejnym podglądaniu jak moje pęcherzyki rosną :). Mam ich sporo bo po 5-6 w każdym jajniku. Ich wymiary od 12 do 17mm. Do poniedziałku włącznie biorę Gonal f, we wtorek usg i decyzja o punkcji...Pewnie wypadnie w czwartek, choć jest to najgorszy z możliwych dni- mam tego dnia ważną konferencje w pracy i ciężko będzie mi wytłumaczyć się z nieobecności. Może poproszę, aby zrobili mi punkcję wieczorem- bo wiem, że w tej klinice robią. A poza tym to im więcej jeżdżę do kliniki tym jestem bardziej rozczarowana. Wczoraj 2h czekałam w kolejce, by w 5 minut potem zrobiono mi usg i pani konsultowała mój przypadek z lekarzem prowadzącym na korytarzu :(. Strasznie mnie to wkurza, choć wiem, że z powodu programu i liczby chętnych tak samo wygląda to w większości klinik. Trzeba zacisnąć zęby i jakoś przez to przejść. Szanse na dostanie się do lekarza i porozmawianie z nim o moich obawach, tym jak będzie wyglądała punkcja, jakie leki będę przyjmować itd....- zerowe. Wszystko odbywa się przy recepcji a pielęgniarki omawiają leczenie z lekarzem w biegu- między jedną a drugą pacjentką. Cały czas zastanawiam się czy brać po transferze kilka dni wolnego. Boję się, że od siedzenia w domu to tylko doła złapię. Może wezmę z 2 dni a potem wrócę do pracy- bo tak czuję, że żyję :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Antosia a Ty kiedy testujesz? Bo chyba już się pogubiłam :) Kuskus- co u Ciebie słychać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama 44
Kochane!!! Bardzo ,bardzo Wam życzę ,abyście zostały szczęśliwymi mamami. Ja niestety ,a moze stety nie mogłam poddac się in vitro,powód był prozaiczny ,brak kasy. Teraz nie załuje ,ale wtedy to było dla mnie straszne :( Jestem mama trójki dzieci w tym dwojki adopcyjnych . Pozdrawiam Was serdecznie i życzę ,aby Wasze marzenia się spełniły:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym czekaniem to faktycznie masakra, ale ja przynajmniej zawsze mam chwilę na rozmowę z lekarzem, bardzo skondensowaną - ale jednak. Ostatnio śniło mi się, że czekałam w kolejce 4 godziny :) moja psychika chyba już jest całkiem zwichrowana :) Na betę jadę w środę, ale mam wrażenie, że nic z tego nie będzie. Zasadniczo, to nic się u mnie nie dzieje, wczoraj przez jakiś czas swędziały mnie piersi, wieczorem czułam lekko rwący ból w podbrzuszu, ale to nie było jak skurcze. Nie są to objawy, które można w moim przypadku zinterpretować na sukcesu czy też porażkę...po prostu zajście w ciążę za pierwszym razem jest tak mało prawdopodobne, że nie bardzo w to wierzę... Zocha, już jesteś na finiszu "hodowli" :) oby dalej wszystko gładko poszło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zocha jak tam po wizycie u ginka? Już wiesz kiedy puncja? Jak tam z jajeczkami? Jak się wogóle czujesz? Bóle jajników pewnie są ale mam nadzieję, że nie aż tak uciążliwe. Mam nadzieję, że będziesz miała ładne i dojrzałe jajeczka. A u Ciebie Antosiu jak tam? Jutro masz zamiar robić betkę czy może już dzisiaj się pokusisz. Z tego co czytam na forach to na pewno nie ma sensu robić testów z apteki "sikańców" bo oszukują!!! A tak poza tym to każda kobieta odczuwa inaczej początkowe dni ciąży. Jedni coś czują a inni nie więć nie ma co się poddawać. Bądź dobrej myśli!!! Trzymam kciukasy. Ja tez się boję, że pierwszy raz nam się nie uda. Ale próbować trzeba!!! A co u mnie....hmmm....w sumie czekanie. Mężuś się wyparł i nie chce teraz jechać żeby podjąć walkę. I się tylko na mnie denerwował, że ja bym chciała już, teraz, natychmiast zacząć. No ale na co tu czekać?! No może po części ma rację bo w październiku planujemy urlop ze znajomymi więć wiadomo spokoju by nie było. A później zanim by się zaczęła cała procedura to testowanie by wyszło w grudniu a to nie jest zbyt dobry okres bo wiadomo....zaraz święta, rodzina, biegające dzieci....itp. a jak by nam nie wyszło to bym chodziła wiecznie zapłakana. Mieliśmy kilka dni temu szczerą rozmowę i zdecydowaliśmy, że pojedziemy do kliniki w pierwszą styczniową miesiączkę. Zresztą do in vitro wybraliśmy klinikę, która jest od nas oddalona o 350 km więc też nie bardzo byłoby mi tam siedzieć samej przez 2 tyg w okresie grudniowym bo mój mężuś w grudniu jest zarobiony a mamy pieska i serce by mi pękło jakbym wiedziała, że biedaczek tyle siedzi sam w domku. No i czekamy....No ale żeby te czekanie nie było dla mnie aż tak uciążliwe to zapisałam się na fitness:-) Więc mam całe dnie zajęte. Po pracy obiadek, wyjście z pieskiem i na fitness . Wracam przed 21 zmęczona....i nie mam zbyt dużo czasu na myślenie. No i tak szczerze po tej rozmowie, planach i nie siedzeniu bezczynnie w domu lepiej się czuje psychicznie. Październik będzie zabiagany, gorzej z listopadem ale będe miała swoje gimnasyki, grudzień to przygotowania świąteczne i już będe się niecierpliwiła kiedy w końcu tam pojedziemy więc mam pozytywne nastawienie;-) Oby tak mi zostało:-) A za Was dziewczyny trzymam kciuki i piszcie jak tam samopoczucie. loka1981 jak tam po transferze? Kiedy testujesz? zieloneoczeta byłaś już w kilice? Badania zrobiliście? Jak długo wogóle się już staracie? leffe a Wy też się staracie o dzicie przez in vitro? Do mama 44, Mama małej Mai, wiśnia87 oby Wasze życzenia się spełniły nam wszytskim. I hope!!!! A dla Was gratulacje, że udało wam się spełnić marzenie. Do mama44 trójka dzieci wow!!! To jak odpuściliście to udało się wam z jednym brzdączkiem naturalnie? Pozdrawiam i jeszcze raz trzymam kciuki za wszystkie staraczki;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×