Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość biurowy_romans

biurowy romans

Polecane posty

Gość gość
shoshana to zyczymy ci zeby twoj facet tak bezlitosnie ciebie rozgrywal na pewno docenisz brak hipokryzji i bardzo ta sytuacja bedzie dla ciebie satysfakcjonujaca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no to juz sie pogódź z tym zo on tylko chce cie zaliczyc dla sportu fajne uczucie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Wyczuwam jakieś nieszczere pochlebstwa, ale skoro i tak opinie innych mam w du/pie, to mimo wszystko podziękuję :D Shoshana, nie potrzebuję obrońców. Faktycznie kawał ze mnie drania. Od początku wiem przecież, że postępuję niezgodnie z powszechnie przyjętymi normami. Wiem, że jestem grubo nie fair wobec żony. Wiem, że M właściwie mogę tylko i wyłącznie skrzywdzić. Wiem w końcu, że lepiej byłoby dla wszystkich, gdybym się uderzył czymś ciężkim w jakieś czułe miejsce. Najlepiej w jaja. Tylko, że zdaję sobie również sprawę z tego, że nie jestem żadnym wyjątkiem i że większość facetów tak ma. Pewnie właśnie to oburza te wszystkie bigotki. Nie potrafią przyjąć do wiadomości, boją się jak diabeł święconej wody tego, że ich faceci mogliby być dokładnie tacy sami. Tylko, podobnie jak ja, przed swoimi partnerkami kamuflują się jak talala. :D Co do Twoich pytań. 1. Czy działa na mnie to, że ona jest ode mnie zależna, że mogę się nią opiekować, że potrzebuje mojej pomocy? Szczerze? Nie wiem. Chyba jednak nie. Wiesz, znamy się od około roku. Przez ten czas pracowaliśmy w jednym biurze, ale nie w jednej firmie. Byliśmy od siebie całkowicie niezależni. Zwróciłem na M uwagę od samego początku. Od samego początku byłem świadomy, że mi się podoba i że ją lubię. Pewnie polubiłem ją właśnie dlatego, że była najładniejsza. My samce już tak mamy. Kiedy pojawiło się coś więcej niż "podoba i lubię"? Chyba w chwili, w której zauważyłem, że ona też zwraca na mnie uwagę. Coś w rodzaju: "okazja czyni złodzieja". Zaraz pewnie znajdzie się tutaj jakiś psycholog amator, który mi wyjaśni jakie to problemy mam, i jakie to kompleksy sobie kompensuję. Pewnie nawet będzie miał ten psycholog amator rację, tylko co mnie to obchodzi :P 2. Czy w objęciach żony przypominam sobie o naszej wielkiej miłości do grobowej deski, a M staje się nic nieznaczącym epizodem? I to jest właśnie największe skur/wy/syń/stwo jakie mam na sumieniu. Nie mam sobie jakiej miłości przypominać. Żona nie jest mi obojętna, ale... inny temat, inny wątek... może kiedyś, za sto lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zamieszkajcie razem we trójkę pod jednym dachem. I wilk będzie syty i owca cała. To jest pomysł. Spróbuj, może pójdą na taki układ. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Albo zostaw je wszystkie i korzystaj z życia. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Wyczuwam jakieś nieszczere pochlebstwa, ale skoro i tak opinie innych mam w du/pie, to mimo wszystko podziękuję. :-: Kolego, w du/pie to my mamy ciebie, a nie ty nas. Gdyby tak faktycznie bylo, to pisalbys do "szuflady" a nie tu. Kapujesz? Ale jesli sie myle i faktycznie tak jest, to dlaczego dziekujesz tylko za pochlebne ci wpisy? Przeciez masz nas w d***e. Zamien elokwencje na konsekwencje i bedzie git.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abstrahując od całej sfery
moralnej tego wątku i zachowania autora chciałabym pogadać czysto i bez hipokryzji... każdy dorosły sam odpowiada za swoje sumienie i w zasadzie nic nikomu do tego, bo nikt nie jest nieomylny i idealny. Ci co krytykują niech lepiej zastanowią się czy sami sa tak krystaliczni w swoim życiu. Mnie interesują tylko pewne mechanizmy a nie konkretne problemy danego człowieka. zatem autorze jeśli mozesz to pogadaj ze mną... 1.Autorze, skoro nie ma miłosci do żony to dlaczego był slub 2.jesli nie kochałeś żony dlaczego zdecydowałeś się przysięgać jej, raniąc głównie samego siebie, bo ja nie wyobrażam sobie większej męki w życiu niż trwanie i troszczenie się, skakanie przy człowieku, którego nie kocham, który w zasadzie mógłby sobie odejść. nie cierpisz z tego powodu/ 3.czy gdyby żona była twoją miłoscią, to nie rozglądałbyś się na boki czy to nei ma nic wspólnego, bo to zależy od charakteru wyłacznie/ 4.sugerujesz, ze w większości małżeństw facet nie kocha swojej żony i dlatego tak łatwo przychodzi mu skakanie na boki/ piszę to nie jako żonka ale jako wolna kobieta, która woli żyć sama, bo nigdy żaden mężczyzna nie dał mi takeigo szczęscia jakie daję sobie sama. A szczytem mojego szczęscia jest świety spokój i poczucie bezpieczeństwa szeroko pojętego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No prosze, juz jest nastepna, ktora nie zalapala, ze autor ma nas wszystkich i tez nasze pytania w dup**e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abstrahując od całej sfery
ja tez mam go w d***e, jego życie jego sprawa to widac ty nie załapałaś, ja go nie pzrepytuje i nei doszukuję się winy, nie oceniam go pzrede wszytskim chce pogadać jak z facetem a nie jak z facetem który kręci na boku i nie kocha żony to jego sprawa a rozmawiać chyba można, bo to zwykła wymiana poglądów i o tyle cenna, ze z innego punktu widzenia tj. męsko-damskiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autor nigdy nie odejdzie od zony...to taki typ ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiadomo przeciez ze nic z tego nie wyniknie,bedzie sie ciagnelo jeszcze moze z rok ,az wynudzi sie i wypali Obydwoje beda zmeczeni tym i zdegustowani..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
IDIOTO ŻONĘ MASZ W DOMU ZA D****I SIĘ OGLADASZ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chce pogadać jak z facetem 66666 jestes jeszcze albo bardzo mloda albo bardzo naiwna-w najgorszym wypadku, i to i to (pogadac to mozna jedynie z mezczyzna a nie z facetem-jesli wiesz jaka jest roznica)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twoje problemy, autorze, mogą dopiero się zacząć. Szef, od którego zależy być albo nie być dziewczyny w firmie kombinuje wciąż o jakimś romansie:-( Żałosne, nie wspominam już o tym, że obiekt Twoich zainteresowań może świadomie podjąć grę jeśli uzna, że tylko w taki sposób zachowa pracę, a może jeszcze awansuje przez łóżko. Sytuacja podwójnie niesmaczna, bo dochodzi molestowanie w miejscu pracy. Cóż, jak myślisz głową a nie główką c.d. nie nastąpi. W pracy najpierw jesteś szefem i jak prawdziwy szef powinieneś postąpić. Na kafe natomiast możesz pisać co Ci się podoba - ku uciesze lub oburzeniu gawiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na początku miałam do ciebie autorze szacunek za szczere postawienie tematu, myślałam że zależy ci na tym żeby tą znajomość skończyć. Potem po "lodówce" nastąpił jakiś zwrot i stwierdziłeś że jednak chcesz się do M. zbliżyć (może to na ciebie ta lodówka najbardziej zadziałała?). W tej chwili dopuszczasz właściwie coś jak zdradę (jeżeli M cię nie zatrzyma w odpowiedniej chwili, tylko na jej rozsądek liczysz). Trochę się już w tym pogubiłam. Nie da się jednak ukryć że twoje dylematy są chyba dylematami 90% ludzi i to nie tylko mężczyzn ale i kobiet, dlatego czytam z zainteresowaniem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
autorze juz wszystko jasne mscisz sie z powodu nieudanych relacji z kobietami nie doswiadczyles prawdziwej milosci, wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
1. nie wiem 2. chyba z własnej głupoty, braku pomysłu, nieuświadomionej presji społecznej... ale głównie z głupoty. Nie nie cierpię. 3. rozglądałbym się. Ty się nie oglądasz za fajnymi ciachami? Co by z tego wynikało, to już inna historia 4. nigdzie nie sugerowałem, że większość facetów nie kocha swoich żon. Wskaż proszę dzień i godzinę postu, w którym tak napisałem. Jeżeli nie dasz rady, to patrz pkt. 3.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
hm.. autorze, pozwolilbys zonie na takie gierki? czy jednak czulbys zazdrosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
pogieło Cie? Oczywiście że bym nie pozwolił. A myslisz, że ona by mi pozwoliła? Głupie pytanie. A ty masz pewność że żona jest święta i nie gra sobie w takie gierki, tylko się nimi nie chwali na kafe? A ty jesteś taka święta, czy grasz sobie w gierki i się nimi nie chwalisz na kafe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i wyszło szydło z worka wcale nie o biurowy romans tu chodzi to nawet całkiem zrozumiałe - jak się człowiek żeni z rozsądku to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że się kiedyś może zakochać naprawdę i narobić niezłego zamieszania w życiu własnym i innych bliskich osób cóż, można tylko współczuć pora dorosnąć, kolego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość, hormony, wiadomo na początku związku są najsilniejsze, potem mija kilka lat, druga osoba nam powszednieje, staje się częścią codzienności, hormony z ekscytujących zmieniają się w łagodną zażyłość. ZAWSZE istnieje pewne prawdopodobieństwo, niebezpieczeństwo, że zakochamy się w kimś innym. To może być silniejsze od nas... :-/ uczuć nie da się kontrolować... Decydować można o zachowaniu swoim, ale nie o uczuciach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Polakita, wybacz, ale jak kocham jedną osobę to nie bardzo wyobrażam sobie zakochać się w innej a propos autora - odnoszę wrażenie, że on w ogóle nie bardzo wie co to miłość i właśnie z tego sobie zdał sprawę inaczej nie rozkładałby na czynniki pierwsze swojej znajomości z M na kafe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mi się właśnie wydaje odwrotnie, wie co to miłość i dlatego się zastanawia co zrobić w tej sytuacji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
dziewczyno... Na kafe trefiłem 7 lat temu, kiedy jeszcze żony nie znałem. I wiesz co? Spodobało mi się, chociaż od tamtego czasu forum popsuło się niemiłosiernie. Dopóty, dopóki piszę sobie anonimowo. To od czasu do czasu wrzucam jakiś topik. Więc nie nadinterpretuj mojej tutaj obecności. Nie naditerpretuj też sytuacji, którą opisałem. Nie jest to prowokacja, ale przecież od początku piszę: a) M jest zwykłą, przeciętną dziewczyną, a moje słowa o zakochaniu to hiperbole, b) Mój związek z żoną nie ma nic wspólnego z M, a rozstania i rozwody chodzą po ludziach i są powszechne w każdej kulturze i od zawsze, c) Póki co z M do niczego (!!!) nie doszło i jak ktoś zauważył, bardzo możliwe że nigdy nie dojdzie (będę smutny i rozczarowany, ale chyba sobie jakoś z tym poradzę) d) nie sądzę abym jakkolwiek różnił się od przeciętnej w naszym społeczeństwie, a już na pewno "in-minus" e) piszę, bo tak, chociaż jak czytam posty w stylu: "co myślisz o... krostach na odbycie" to mi się odechciewa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bujać to my ale nie nas :-P jeśli chcesz mnie przekonać, że założyłeś ten topic aby inni mogli sobie poczytać coś bardziej interesującego to wybacz, ale nie uwierzę w Twój altruizm nigdzie nie napisałam, że zakochałeś się w M. a zakochać się w przeciętnej dziewczynie można i to do szaleństwa jak i w przeciętnym facecie - sam się za takiego uważasz przecież

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
16 kwietnia o 10:01 napisałem: "Pewnie zauważyłaś, ze nie proszę o porady. Nie zależy mi na komentarzach. Pisanie na kaffee pomaga mi uporządkować własne myśli, wiec siła rzeczy musi byc zwięzłe, uporządkowane. Taki jest cel moich postów. Wyjaśnić samemu sobie co sie dzieje. Poukładać to sobie. Umożliwić wyciąganie wniosków na przyszłość." Możesz postawić pytanie, dlaczego na kafe a nie do szuflady, ale nie kwestionuj powodu, dlaczego w ogóle. Dlaczego na kafe? Bo lubię. Bo to dla mnie wygodne narzędzie. Bo nie mam problemu z obnażaniem publicznie swojego życia, póki robię to anonimowo. Można doszukiwać się tutaj substytutu rozmowy i zwierzania się, ale przecież taki wyrachowany d**ek jak ja nie może mieć takich ludzkich odruchów, no nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość biurowy_romans
Ale, ale, przyszła mi do głowy jeszcze jedna myśl, na którą wcześniej nie wpadłem. Faktycznie w głębokim poważaniu mam, co zostanie napisane o mnie, moim charakterze lub jego braku, i o wszelkich innych obelgach. Może jednak chodzi mi o wasze komentarze, tylko że nie o mnie a o M. W swoją skórę wczuwam się doskonale i wiem dlaczego robię to, co robię. Zastanawiam się jednak nad drugim graczem tej układanki. Warto jednak czasem z wami pogadać. Czegoś się jednak dowiedziałem :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytam sobie twoje wpisy (oczywiscie innych tez) i sie tak zastanawiam jak to mozliwe, ze taki w sumie nieglupi facet, inteligentny i elokwentny - dal sie wpuscic w maliny i stworzyl takie malzenstwo. I to teraz, a nie 100 lat temu. Uczucia nigdy nie bylo - piszesz, wiec dlaczego? Dziecko bylo w drodze, czy ci sie nic lepszego nie trafialo, czy jak? W zasadzie kazdy dorosly czlowiek i jako tako przy rozumie, wie, ze to jest mega ryzyko, ze jesli nie ma prawdziwego uczucia to nic w tym zwiazku na dluzej nie bedzie funkcjonowac. Ze przyjdzie moment i serce sie moze rozpali cala moca dla kogos innego. Wchodzac w cos takiego krzywdzi sie glownie siebie, bo jak to ktos kiedys powiedzial: "Rób tak, żeby Tobie było dobrze,bo innym kur... nigdy nie dogodzisz". Jest w tym duzo prawdy bo zycie mamy tylko jedno i dlaczego ma sie na wlasne zyczenie byc nieszczesliwym i niespelnionym. Twoje obecne dylematy sa jedynie konsekwencja nierozsadnego kroku, ktory zrobiles kilka lat temu. Zona niby nie jest ci obojetna ale ...wlasnie brakuje tego uczucia, ktore jest spoiwem, gdy minie pierwsze pseudozauroczenie i odurzenie cialem. Jesli chodzi o M. bo to cie glownie interesuje, to powiem przez pryzmat kobiety, ktora jestem (sic!), ze ona jest na etapie zabawy z toba w kotka z myszka. Mysle, ze odbiera twoje "sygnaly" ale nie odkrywa twarzy bo ty przeciez jestes w zwiazku i nie robisz zadnego kroku dalej. Czasem jedynie z zarogu sie do niej usmiechasz. Pewnie sie kobieta tym rozkoszuje i sobie czeka. Jesli faktycznie sie w niej zakochales i masz wrecz jakas wizje, to balon i tak kiedys peknie. Jesli jednak nie, to ona bedzie miala czysta kamizelke bo sie nigdy zanadto nie wychylila. Jesli sie jej podobasz (a tego nie wiem) to wasze odbijanie pilek ma chwilowo fizyczna wlasnosc zwana "sprzezenie zwrotne".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×