Boję się tego, że albo będę sam albo skończę z jakąś prostą szarą myszką

Nie chodzę do klubów (a przynajmniej nie takich) więc nie wiem.

Nawet na piwo nie chodzisz do jakichś modnych miejscówek, których zaletą jest np. położenie gdzieś w centrum i na parę piw można tam skoczyć np. ze znajomymi z pracy?

Od jakichś 2 godzin zamulam na necie i oglądam south park - to tyle na temat mojego życia towarzyskiego. A tak poważnie - nie chodzę do "modnych" miejscówek bo drażni mnie głośna muzyka którą tam puszczają. Ze znajomymi chodzę na rock nights, a po pracy nigdzie nie chodzę bo mi się nie chce. Jak idziemy tak pogadać przy "piwie" (ja akurat nie lubię więc nie piję) to nasz ulubiony pub z dobrym jedzeniem jest cholernie nie w centrum w którym mieszkam :D - Moor.

Ja szczerze mówiąc, też nie często bywam w takich miejscach, bo mi szkoda na nie czasu, ale akurat jadąc w sobotę na rockowy koncert można widzieć masę tych "idealnych" i sparowanych osób. Jeśli chodzi o piwo, to jednak wolę się napić w warunkach domowych jakiegoś lepszego, często w knajpach niedostępnego (albo zawrotnie drogiego w lokalu) wykwintnego przysmaku, a nie sikacza z knajpy. Wybredny się stałem. :P

Nie wiem, ja się nie przyglądam czy ktoś wygląda idealnie. Ludzie jak ludzie.

Może dlatego, że jesteś w udanym związku i nie chcesz za wszelką cenę dogonić innych? Ja niestety strasznie lubię się z innymi porównywać oraz dywagować na temat: co łączy facetów, którzy mają partnerki i dlaczego pewnie żadnej z tych nie mam ja i co mnie ode mnie różni? :D

albo mam strasznie wysoką samoocenę więc nawet do głowy mi nie przyjdzie porównywanie się. Spróbuj, fajne uczucie

Nie mam chyba powodów do wysokiej samooceny. Parę lat temu wyglądałem może i lepiej, samoocenę miałem też wyższą, ale chyba byłem wtedy zbyt lekko zbyt próżny i zbyt śmiały, nie tak wycofany społecznie.

Po prostu nie umiesz dobrać odpowiedniego balansu. Poza tym nie porównuj się do innych, co Ci to da?

Trzeba jakieś wzorce mieć i dążyć w górę, szukać dobrych i konstruktywnych inspiracji.

Żeby piąć się w górę trzeba patrzeć na siebie, na swoje możliwości, dobre strony i talenty. Porównywanie się do innych z góry skazuje nas na porażkę bo nigdy nie będziemy tymi których sobie postawiliśmy na piedestale.

Bruised, gdzieś zniknęłaś? :)

Zmienić to możesz się tylko Ty sam, poprzez ciężką i mozolną pracę nad sobą. Jak osoba na Twoim poziomie może Cię ciągnąć w dół? Osoba "lepsza" od Ciebie też nic nie zmieni, to Ty sam musisz wyznaczyć sobie własne, osiągalne cele i je krok po kroku realizować. Samo przebywanie w towarzystwie ambitnych osób, nie uczyni Cię ambitnym i pracowitym :)

Nie wyobrażam sobie po prostu bycia z dziewczyną, którą interesuje się głównie jakimiś banałami, a z kolei dziewczyna na moim poziomie może mieć zwyczajnie lepszego faceta. Jestem więc w czarnej dziurze.

Może ale nie musi. Słyszałeś kiedyś o miłości i akceptacji drugiej osoby takiej jaka jest? Dlaczego od razu zakładasz, że zostaniesz odrzucony?

Żyjemy w takich czasach, że nie ma miejsca na sentymenty. Każdy chce walczyć o jak najwyższą stawkę. Rzadko kiedy ktoś, kto jest totalną pierdołą ma dziewczynę. :)

Nie chciałbym też mieć wyrzutów sumienia, że dla partnerki jestem kulą u nogi, gdyż z kimś innym mogłaby mieć lepsze życie, niż ze mną. :) Niemniej jednak, fajnie by kiedyś było np. wypić piwo z taką empatyczną osobą jak Ty. :)

Awwwwww :) Miło z Twojej strony. Dlaczego sam siebie dyskwalifikujesz? Hę? Na pewno nie jesteś tak straszny, jak siebie malujesz.

Być może jestem sympatyczną pierdołą i straszny nie jestem, ale kandydat na męża ze mnie kiepski. :D

Przeczytałem pierwszy post i myślałem, że to ja go napisałem. Mam podobną sytuację, poniżej pewnego minimum nie zejdę, choćbym miał żyć sam.

Duchowy brat?

Prawda jest taka, że każdy ma swoje granice, których by nie przekroczył. Tyle że jedni się do tego przyznają, a inni nie.

Bruised, a Ty jesteś osobą raczej ekstrawertyczną, czy introwertyczną?

Podczytuje temat i sie podsmiewuje troszke, za przeproszeniem:) wytlumaczcie mi jedno...schodzic ponizej poziomu(w wyborze partnera) co to znaczy? bo wydaje mi sie ze ktos mi sie podoba albo nie, jestem zafascynowana badz nie... tak naprawde co mi po jakis ekstrawaganckich zainteresowaniach partnera jesli mnie sama one zgrzewaja?:) ja mam cos co mnie inetersuje... partner i moze powinien miec jakies cechy charaktery(nie byc brytalny ani nie przynudzac.....i takie tam inne) ale mysle ze wam sie poprostu nudzi:)

Tu bardziej chodzi o niemożliwość zdobycia osób, które się nam podobają i nas fascynują.

Bruised, a w Ty w końcu jakim typem osoby jesteś? ;)

Ja jestem zatwardziałą introwertyczką :) Jeżeli interesuje Cię na jakiej zasadzie ludzie dobierają się w pary, to polecam Ci książkę Helen Fisher "Dlaczego on, dlaczego ona?", lub jej wykład, jeśli znasz angielski: https://www.youtube.com/watch?v=FyJphSaeZmE Jej teoria jest bardzo sensowna i myślę, że odpowie na wiele Twoich pytań. Mi wyjaśniła wiele, niezły eye-opener :)

Ahaa,preferujesz paryżanki,a ja wolę szare myszki :)

Nie szukam żadnej paryżanki z zadartym nosem, ale partnerka nie może być banalna. ;) Bruised, a skąd u Ciebie zainteresowanie takim tematem?

dalej nie rozumiem czemu a) uważasz cechy które opisujesz za "niebanalne", b) chcesz "niebanalnej" partnerki chociaż sam taki jesteś. - Moor