Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zycie we dwojkę. Bez dzieci. Jakie sa wady i zalety ?

Polecane posty

Gość gość147
dziś ja tu właśnie bojącej się nowotworu kobiecie próbowałam powiedzieć, że ryzyko jest zawsze...a paradoksalnie zagrożenie często przychodzi nie z tej strony, z której się go najbardziej spodziewamy. Swoje dziecko urodziłam duużo po 40-tce (teraz pewnie mi się dostanie na jaką to straszną przyszłość je skazuję :) Jest zdrowe, ja jestem zdrowa a wokół mnie umierają 30-tnie matki osieracając swoje dzieciaczki... Jak rozumiem, Twoje też zdrowe? Gratuluję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosciu147 ja również uważam, że to właśnie Ty jesteś tą osobą, u której mocno kuleje czytanie ze zrozumieniem. No chyba, że specjalnie odpowiadasz w ten sposób na posty innym osób.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sama wcześniej pisałam o dużej "częstotliwości" raka w rodzinie męża się się do tego odniosę. Nie sądzę, żeby to był dla kogoś jedyny powód. Dla mnie nie jest, to tylko jeden z wielu, ale jednak jest to coś co warto brać pod uwagę. Tak, w każdej rodzinie ktoś umarl na raka, nie w każdej większość śmierci była tym spowodowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O znalazłam odpowiedź na mojego posta. gość wczoraj - to były tylko przykłady. Oczywiście gdybym chciała dzieci to żaden z nich nie byłby specjalnie istotny, ale zwróć uwagę, że koty są dla mnie wazniejsze od potencjalnych dzieci. I tak, żyję z kotami z alergią, astmą i wiecznie na lekach. Zmuszanie kogoś życia z czymś takim byłoby nie fair. Ja się mogę męczyć, to mój wybór

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pani 147 próbuje kreować się na inteligentną, ale słabo jej to wychodzi. W zasadzie jej każdy kolejny wpis pokazuje, że jest dokładnie odwrotnie. Swoje niepowodzenia próbuje złożyć na głupotę młodszego pokolenia. Pragnę zauważyć, że na wykształcenie konkretnego pokolenia ma wpływ pokolenie poprzednie. Madrzy nauczyciele i wychowawcy wyksztalca madrych uczniów. Jesteśmy wiec w jakis sposob odzwierciedleniem naszych poprzednikow. Jeśli my jesteśmy glupi to jacy oni są?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość147 dziś Pisz więcej o tym jaka jesteś mądra - jak pospamujesz to może schowają się Twoje posty gdzie dajesz wyraźny przykład tejże "mądrości". x "Jesteśmy wiec w jakis sposob odzwierciedleniem naszych poprzednikow. Jeśli my jesteśmy glupi to jacy oni są?" Przestań :D Bo jej się system zawiesi od wymyślania pokrętnych wyjaśnień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
dziś specjalnie, bo poza tym, że ktoś coś mówi, to to co mówi odzwierciedla również to, dlaczego to mówi i to, czego nie mówi czy czego powiedzieć nie chce. "Dotyka cię? znaczy dotyczy cię, gdyby cię nie dotyczyło, nie dotykało by cię" (E. Stachura)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:54 No to jak o Tobie świadczy taka potrzeba ujadania na tym topiku? Czy Ty jesteś jakimś wyjątkiem? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
20:18 "Pragnę zauważyć, że na wykształcenie konkretnego pokolenia ma wpływ pokolenie poprzednie. Madrzy nauczyciele i wychowawcy wyksztalca madrych uczniów. Jesteśmy wiec w jakis sposob odzwierciedleniem naszych poprzednikow. Jeśli my jesteśmy glupi to jacy oni są?" Nie do końca się z Tobą zgodzę, znajomi wykładowcy wyższych uczelni, zarówno kierunków ścisłych jak humanistycznych zgodnie twierdzą, że studenci ostatnich lat studiów (nie wszyscy oczywiście) 20 lat wstecz nie zdaliby matury. Dlaczego tak obniżono poziom nauczania to już temat odrębnej dyskusji. A czemu tak cię to poruszyło i poczułaś się osobiście dotknięta?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
dziś przeczytałaś cały wątek czy odnosisz się do ostatniego jak to uroczo nazwałaś "ujadania"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:21 Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. Chyba, że odpowiedź dla kogoś jest wstydliwa ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Dlaczego tak obniżono poziom nauczania to już temat odrębnej dyskusji. " Nie jestem osobą, która bardzo trafnie skomentowała Twoje wypowiedzi, ale pozwolę wyrazić zdziwienie. Czemu niby to ma być temat odrębnej dyskusji? Nazywasz pokolenia głupimi - ktoś celnie zwrócił uwagę, że same to one się takie nie zrobiły a Twoja odp to "to nie temat na tę dyskusję, a moi znajomi to mówią, że oni są jednak głupi". I zgadzam się z resztą - skończ intelektualizowanie bo Ci marnie to wychodzi, a póki co to Ty dajesz świadectwo jakichś problemów własnych. No lepiej mi nie odpisuj, bo tylko pokażesz, że Cię to dotyka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też mam wrażenie, że ta kobieta wchodzi tutaj tylko się posprzeczać. Nic nie wniosła do dyskusji, ale jest pierwsza do obrażania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak w temacie, pisano tu, że wiarygodnym źródłem informacji są matki, bo znają obie wersje życia. I traf chciał, że się tu wpisały szeroko te zakochane w macierzyństwie. W necie jednak sporo jest tematów, gdzie kobiety wprost przyznają, że drugi raz by się nie zdecydowały na dziecko i niekoniecznie mówią o jakiejś nienawiści, bo kochają swoje dzieci i krzywdy im nie zrobią, tylko podsumowując plusy i minusy widzą, że jednak według nich nie był to taki super pomysł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daleko nie trzeba szukać, nawet na tym forum dużo jest tego typu wpisów. To smutne, szkoda ich, szkoda ich dzieci, ale to dobrze, że o tym piszą. Inaczej pewnie też wierzyłabym, że "swoje pokocham"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
dziś odpowiada się, niby czemu nie? A powinnam się wstydzić? Czytam, coś mnie poruszy, coś rozbawi, zaciekawi, zdenerwuje...i odpowiadam. Może się nudzę? Z całą pewnością wyjatkiem tu nie jestem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Dla nich też dobrze, że piszą bo mają ujście. Wątpię by kiedykolwiek powstały jakieś grupy wsparcia dla takich kobiet. Ja pracując z dziećmi i rodzicami się utwierdziłam, że jednak własne potomstwo to nie moja bajka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiesz, że ja też pracowałam z dziećmi i to mnie utwierdziło w przekonaniu, że ich nie chcę? Może powinni wprowadzić obowiązek pracy z dziećmi dla nastolatek, problem nastoletnich ciąż sam by się rozwiązał :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
dziś Dziękuję za wpis, pozwoli mi to wrócić do tematu i skończyć jałową dyskusję, w której nikt już właściwie nie wie o co chodzi... Chyba jestem taką właśnie osobą. Nigdy nie czułam się powołana do macierzyństwa, od zawsze wiedziałam, że to nie moja droga i prowadziłam świadomie samotne życie, miałam plany. Życie potoczyło się inaczej, wielka miłość, jednak ślub, ciąża - miałam 35 lat . Wszystko trochę jak sen, niby normalnie jak wielu wokół mnie a w środku poczucie, że to przecież "nie moja bajka". Może jeszcze gdyby mój mąż był w tym trochę podoby do mnie, częściowo zrealizowalibyśmy "mój wariant" ale on pochodzi z rodziny wielopokoleniowej, w której tradycyjnie wszystko jest nastawione na potomstwo, sam uwielbia dzieci i zawsze chciał je mieć. A ja nie czuję się i nie jestem dobrą matką...staram się, oczywiście. Kocham bardzo, nie wyobrażam już teraz sobie, że tych istotek mogłoby nie być, ALE...Jestem podwójnie rozdarta, kocham, nie żałuję, ALE...To co innym przychodzi łatwo, naturalnie, ja muszę zdobywać, przełamywać się, każdego dnia od nowa o to walczyć. Do tej pory nie bardzo potrafię wziąć na ręce obce dzieci. "To nie moja bajka." Myślę, że naprawdę trzeba takie życiowe decyzje poważnie przemyśleć i nie robić nic wbrew sobie. To ważniejsze niż wybór kierunku studiów czy zawodu. Nieprawda, że wszystkie kobiety są sworzone do macierzyństwa, tego biologicznego oczywiście. Równocześnie jestem przekonana, że związek bezdzietny powinien w jakimś sensie być "płodny" (ktoś mnie tu za wyrażenie tego poglądu nieźle zlinczował). Znam osobiście i bardzo blisko 4 bezdzietne małżeństwa, w tym jedno (tragiczne) mojej siostry, żadne z nich z całkiem świadomego wyboru więc przykłady może nie do końca adekwatne. Tylko jedna para wręcz kwitnie, choć po 60-tce, to bardzo twórczy ludzie, zaangażowani, wszystko robią razem, wciąż się rozwijają, podróżują ale i ciężko pracują na rzecz innych - PIĘKNI. W pozostałych - żyją obok siebie, smutek i wegetacja, chociaż się kochają. Może to zależy od charakterów ale wydaje mi się, że nie tylko. Dzieci są naturalnym "motorem", tam gdzie ich brak trzeba taki motor znaleźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest ogromna różnica między parami które świadomie nie chcą mieć dzieci i tymi które z jakiegoś powodu ich mieć nie mogą. Taka sytuacja rodzi ogromną frustrację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
dziś tak ale wszystko zależy z jakiego powodu nie chcą mieć...jeśli to tak czy inaczej pojęta wygoda, nie wierzę w miłość. To układ, spoółka z o.o., może się rozpadnie może przetrwa, zależnie od okoliczności i warunków umowy ale to nie jest miłość. MIłość nie zamyka się na życie, w sposób naturalny potrzebuje się dzielić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To tylko twoje zdanie, ja nie mam dzieci bo ich nie lubię/nie chcę więc na swój sposób pewnie dlatego, że jestem wygodna. Za to bardzo kocham męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
dziś oczywiście, że to moje zdanie a niby czyje miałoby być? choć nie tylko ja je mam.. 1. warto się przyjrzeć dlaczego nie lubisz dzieci i czy dotyczy to np. 0-5, 6-12 czy 0-18 (a lubisz starych ludzi?) 2. miłość to szerokie pojęcie, nie podważam, że kochasz ale też warto zobaczyć gdzie przebiega granica Twojej miłości Ile lat jesteś po ślubie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dlaczego warto? ;) Doskonale wiem dlaczego nie lubię dzieci - jestem bardzo niecierpliwa, a to cecha wymagana przy dzieciach tak do 10 roku życia. Nie przeszkadzają mi, ale na dłuższą metę nie chciałabym się żadnym zajmować. Żeby było zabawnie to dzieci bardzo mnie lubią bo chętnie się z nimi bawię, ale zawsze umywam ręcę jak robią się marudne albo mnie znudzą. Nie wiem też jak sprawdzić gdzie przebiega granica miłości. Na pewno nie zostawiłabym go przez wypadki losowe (choroba, utrata pracy) i byłam gotowa zrezygnować z jakiś swoich marzeń dla niego (on dla mnie też). Nie można też porównać miłości do drugiej, dorosłej osoby do miłości do dziecka. To zupełnie inna relacja. Po ślubie jesteśmy niedługo, bo pobraliśmy się po latach związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość147 - Ty może zacznij siebie tak skrupulatnie analizować, bo póki co to dość chamsko wpitalasz się ludziom w życie i usiłujesz dowodzić swoich racji. To ja napisałam post z 21:51 i wystarczył moment być znowu zaczęła robić to samo co wcześniej. Mamy Tobie wymyślać, że jednak żałujesz dziecka, ale boisz się do tego otwarcie przyznać? Ze zaszłaś pod presją? Tak? Bo póki co to wmawiasz komuś, ze skoro nie ma dzieci to nie może kochać męża, bo jak się kocha to się chce mnożyć :O Co za babsko z Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Spójrz na to z tej strony, według Twojej teorii nic nas razem nie trzyma, a mimo to jesteśmy razem. Ile jest małżeństw z dziecmi które są razem bo są, bo dla dobra dzieci, ale wcale nie pałają do siebie gorącą miłością?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli mam być całkowicie szczera to Twój post z 22:48 brzmi jak próba zagłuszenia żalu. Bo właśnie ty nie chciałaś, jakoś tak wyszło i teraz chyba sama nie jesteś do końca przekonana, ale już mleko się rozlało. Mówisz, że wszystko było jak sen, czyli teraz się obudziłaś? Nie jest trochę tak, że starasz się przekonać samą siebie, że tak musiało być żeby nie żałować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
dziś bo czasami źródłem "nie lubienia" jest nie rozliczenie się z jakimś problemem własnego dzieciństwa i wtedy faktycznie lepiej byłoby to "przerobić" przed a nie na "żywym organizmie" :) Nosimy też w sobie wiele nie uświadomionych "kodów" i schematów które potem z dobrym lub złym skutkiem imputujemy naszym dzieciom. Ja np. często łapię się na tym, że mówię do mojego dziecka podobnie jak przed laty moja przyjaciółka do swojego "przedwcześnie poczętego dzieciaczka...I to wcale nie jest fajne :( Skoro jesteście krótko po ślubie a kochasz jak mówisz :) to chyba zwyczajnie jest jeszcze za wcześnie i cieszycie się sobą. I chyba za wcześnie, by postanawiać, że dzieci nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mamy prawie 11letni staż, w tym lata mieszkania ze sobą, więc to nie jest kwestia "cieszenia się sobą". Już dawno wyrobiliśmy sobie całkiem przyjemną rutynę. :) W tych czasach ślub to nie zawsze "początek nowej drogi" życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość147
dziś Nic nie zagłuszam. Przecież wyraźnie napisałam, że wiedziałam, że to nie moja droga a w nią weszłam. I nie stał się cud, to się nie okazała moja droga. A jednak to JEST moja droga, bo ją wybrałam i nią idę. Tylko dłuższa i bardziej wyboista. I jak patrząc na moje dziecko mam żałować? Mam żałować, że moje dziecko żyje? Czujesz dramat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×