Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

43 minuty temu, Luna_ napisał:

Ja nic nie mówiłam bo w sumie po co? 😀 Jak bym naturalnie się starała też bym miała mówić, że 'dzisiaj mam płodne dni i będę się starać o dzidziusia'? 🙈😀 

Powiedziałam dopiero jak zaszłam, że jestem w ciąży zagrożonej no i jak poroniłam, że poroniłam. O in vitro nie wspominałam bo w sumie nie uznałam, żeby droga poczęcia była istotna 😉 

I udało Ci się pogodzić wizyty z pracą? Jak tłumaczyłaś wyjścia na monitoringi itp? Bo bardzo ciężko jest nic nie powiedzieć w pracy przy takiej częstotliwości biegania do lekarza.. 😛

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja też nic nie mówiłam nikomu w żaden pracy a oezes te lata starn byłam chyba w 3 pracach. Jakoś udało się to pogodzić. Różne wymówki urlop odbieranie nadgodzin itp. Chyba nie wyobrażam sobie mówić pracodawcy co u mnie w kwestiach prywatnych. Jak już zaszłam w ciążę to tylko powiedziałam że długo się starałam i że jest zagrożona więc mogę tylko pracować z domu i to wystarczyło. Ale każdy robi jak uważa i jak czuje 😉

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, P@ulina napisał:

I udało Ci się pogodzić wizyty z pracą? Jak tłumaczyłaś wyjścia na monitoringi itp? Bo bardzo ciężko jest nic nie powiedzieć w pracy przy takiej częstotliwości biegania do lekarza.. 😛

Jestem z Warszawy więc jest dużo klinik. Wybrałam tą najbliżej pracy 🙂 w ciągu 40min max godziny mogę zdążyć w tą i z powrotem 🙂 powiedziałam przełożonemu że mam jakieś badania i muszę wyskoczyć pare razy na chwilę. 

Problem gdy masz daleko do kliniki 😏 ale też bym raczej powiedziała że mam badania. Nauczona już jestem że in vitro wcale nie musi się udać za pierwszym razem 😔 mówienie wszystkim na około że próbuje a potem wszystkim, że się nie udało... 🙄 Nie chciałabym tego przechodzić 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jestem po wizycie endo urosło do 1.15 cm więc jest super. Od jutra luteina i pod koniec tygodnia transfer 💪💪💪

  • Like 9

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Kokotka napisał:

Beti! Mnie informowano o konieczności zmiany strony nakłuwania brzucha... Podobno pojawiają się jakieś niewielkie zrosty, które mogą utrudnić ponowne wbicie igły i wstrzykniecie całej zawartości płynu. Ja wstrzykiwałam gonal f bardzo wcześnie rano- koło 6.00, a Menopur 150 po pracy koło 16.00. Pani pielęgnirka z Invicty doradziła, by nie wstrzykiwać tego wszystkiego o jednym czasie- gonal rano, Menopur po południu. Zawsze jem pierwszy posiłek dosyc późno- miedzy 13-16... wiec zawsze zastrzyki robiłam „ na pusty żołądek”. Nie zastanawiałam się wówczas nad tym czy żołądek jest pełny, czy też pusty, bo substancje szły w innym obiegu, omijając układ pokarmowy. Nigdy nie było mi słabo, ale z moim Hashimoto było mi nie raz, o dziwo!, gorąco.. Słyszałam o tym, by obniżyć aktywność fizyczną, ale nic o całkowitym jej zaprzestaniu. Wiesz.. ja wyraźnie odczuwałam jajniki podczas stymulacji- to stopowało mnie nawet w szybkim wchodzeniu po schodach...🙃 Trzymam kciuki za to, żeby wszystko poszło po torach Twoich marzeń! 🍀🍀

Dziękuje za odpowiedź🤗 jutro 3dc i pierwszy zastrzyk.. Napewno nie będę ćwiczyć tak jak dotychczas (do tej pory prowadziłam zajęcia 4 razy w tyg) ale chyba rower, spacer czy rolki nie zaszkodzą ?😜 

Ale późno jesz pierwszy posiłek 😮 szok o 16 to ja jem już moj 4 posiłek 😂..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Werka109 napisał:

Dziewczyny czy/kiedy powiedzialyscie przelozonemu,ze podchodzicie do in vitro? Jaka byla reakcja? 

Ja nic nie mówię nikomu z pracy, bo ludzie są wredni🤨. W czasie transferu jak po i tak będę miała urlop. Na L4 pójdę od punkcji a przełożonemu powiem ze idę na laparoskopię albo coś innego wymyślę 😎😉😜

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Werka109 napisał:

Dziewczyny czy/kiedy powiedzialyscie przelozonemu,ze podchodzicie do in vitro? Jaka byla reakcja? 

Ja powiedziałam od razu, niestety do kliniki muszę dojeżdżać około 1h a wiadomo ze były częste wizyty kontrolne. Grafik mam różny i czasami potrafię być bo 10-12h więc nie miałam wyjścia. Na szczęście u mnie nie było z niczym problemu, po za tym szefowa sama miała nie małe przejścia z ciąża więc wszystko rozumie 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Ewa456 napisał:

Ja powiedziałam od razu, niestety do kliniki muszę dojeżdżać około 1h a wiadomo ze były częste wizyty kontrolne. Grafik mam różny i czasami potrafię być bo 10-12h więc nie miałam wyjścia. Na szczęście u mnie nie było z niczym problemu, po za tym szefowa sama miała nie małe przejścia z ciąża więc wszystko rozumie 🙂

Ja raczej nie boję się braku zrozumienia czy jakiejś oceny tego tylko po prostu nie uważam żeby kogokolwiek to powinno w pracy interesować 😉 to czy kobieta chce mieć dziecko obojętnie czy naturalnie czy in vitro czy adoptowane jest moim zdaniem tylko jej i partnera sprawą. No i po kilku nieudanych próbach też już wiem że mówienie ogólnie większej ilości osób (przynajmniej mi) nie pomaga. 1 in vitro to wszyscy chyba wiedzieli bliscy znajomi, rodzice itd. Potem tym wszystkim osobom musiałam tłumaczyć że jednak nic z tego, tłumaczyć czemu itd. Jeszcze w pracy jak bym miała 4 raz teraz tłumaczyć że znowu próbujemy... Dla mnie kompletnie niepotrzebne. No ale wiadomo, że każdy ma inne potrzeby 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie też nikt w pracy nie wie a o tej próbie to w sumie nie wie nikt poza moim mężem i Wami i przyznam, że jest mi z tym mega dobrze. Wiem, że mam grono osób które nas wspierają w tej drodze, ale jednak ciągle opowiadanie, jak się czuje, na jakim etapie jestem itd jest mega męczące i wywołuje we mnie presję. Ja nie wypytuje non stop moich koleżanek które się starają naturalnie o to na jakim etapie są i podoba mi się ta próba w cichaczu. Jak się uda będzie cudownie, ale jak nie, to trudno, nie będę musiała też wszystkich dookoła informować, że znowu ......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja tez nie mowie w pracy, nie mam tam za dobrej atmosfery. Zdecydowanie nie do osobistych zwierzen. Zreszta rodzinie tez nie mowilam bo sa meczacy. Wiedza ze sie staramy ale kiedy wizyty itd to ma ich nie obchodzic. Raz swagierka cos zaczynala to zapytalam ja kiedy ostatnio uprawiali seks - oburzyla sie ze zadaje osobiste pytania, na odp ze robie to co ona juz sie zamknela. 
mam najblizsze przyjaciolki wspierajace, ale tylko dwie. Takie z ktorymi moge poplakac i wszystko powiedziec ale nie naciskaja. Jak potrzebowalam wolne to bralam l4, teraz w ogole mam wolne - pierwszy raz proba bez biegania do pracy i kombinowania. Tak na spokojnie. Wiele wizyt z monitoringu robilam popoludniami (rano przed praca krew a popoludniu wizyta) - bylo to delikatnie mowiac meczace.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie z tym co piszecie dziewczyny. Pierwsza próba in vitro- wiedziała o niej cała moja rodzina. Podejscie nieudane. I choć wiem ze wszyscy bardzo współczuli, nikt nie poruszał tematu, nikt o nic nie pytał , i każdy starał sie jak potrafił zeby mnie nie urazić , to  sam fakt ze wszyscy wiedzieli było dla mnie jakimś takim dodatkowym ciosem. Nie potrafię tego wytłumaczyć , ale było dokładnie tak jak pisze Luna. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja powiedziałam tylko rodzinie, ze staramy się przy pomocy in vitro i o wyniki dowiedzą się jak będę w 3 miesiącu ciąży 🙂 jak jakoś boje się, ze gdybym powiedziała, ze się udało (jestem w 7tc) to mogłabym zapeszyć... nie jest to pewnie zbyt mądre 😂 ale tak już mam. Ciagle się tylko waham kiedy powiedzieć w pracy. Najpierw chciałam po 12 tyg, ale coraz bardziej mi doskwierają objawy i chyba zdecyduje się powiedzieć po 9 tyg 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Luna_ napisał:

Ja nic nie mówiłam bo w sumie po co? 😀 Jak bym naturalnie się starała też bym miała mówić, że 'dzisiaj mam płodne dni i będę się starać o dzidziusia'? 🙈😀 

Powiedziałam dopiero jak zaszłam, że jestem w ciąży zagrożonej no i jak poroniłam, że poroniłam. O in vitro nie wspominałam bo w sumie nie uznałam, żeby droga poczęcia była istotna 😉 

No wlasnie poki co tez nic nie mowie, ale musze sie nakombinowac z braniem wolnego na ostatnia chwile 🙈

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Luna_ napisał:

Jestem z Warszawy więc jest dużo klinik. Wybrałam tą najbliżej pracy 🙂 w ciągu 40min max godziny mogę zdążyć w tą i z powrotem 🙂 powiedziałam przełożonemu że mam jakieś badania i muszę wyskoczyć pare razy na chwilę. 

Problem gdy masz daleko do kliniki 😏 ale też bym raczej powiedziała że mam badania. Nauczona już jestem że in vitro wcale nie musi się udać za pierwszym razem 😔 mówienie wszystkim na około że próbuje a potem wszystkim, że się nie udało... 🙄 Nie chciałabym tego przechodzić 

Dokladnie😔 Tez nie chce,zeby ludzie z pracy wiedzieli, tym bardziej, ze pracuja w typowej korporacji i ploteczki i newsy sa na wage zlota 🤮 dlatego poki co kombinuje jak sie da. Nadgodziny odbieram, z urlopu, mowie, ze tarczyce badam - co po czesci jest prawda, szefowa wie od kilku lat, ze ma problem z tarczyca. Obecnie mam o tyle utrudniona sytuacje,ze musze dojezdzac komunikacja miejska 1h ( 30 min. samochodem),ale w ciagu najblizsxych max 2 miesiecy planuje kupic jakies autko i bedzie o wiele latwiej 😊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Ewa456 napisał:

Ja powiedziałam od razu, niestety do kliniki muszę dojeżdżać około 1h a wiadomo ze były częste wizyty kontrolne. Grafik mam różny i czasami potrafię być bo 10-12h więc nie miałam wyjścia. Na szczęście u mnie nie było z niczym problemu, po za tym szefowa sama miała nie małe przejścia z ciąża więc wszystko rozumie 🙂

Super, ze masz taka szefowa 😊 podejrzewam, ze moja tez bylaby wyrozumiala, gdyz sama nie ma dzieci. Nie znam szczegolow, ale czesto mowi w zartach, ze sama nie ma dzieci, wiec traktuje mnie i moja kolezanke z teamu jak corki. Jednak poki co milcze dopki sie da 🤫

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja od razu powiedziałam szefowej, że będziemy podchodzić do in vitro i będę musiała czasem wziąć wolne albo wyjść w trakcie dnia. Podczas rozmowy przytuliła mnie i powiedziała że będzie trzymać kciuki. Nie miała też nic przeciwko temu, że na czas stymulacji dostałam zwolnienie (pracuje z dziećmi więc moja pani doktor powiedziała, że w tej sytuacji lepiej żebym nie miała styczności z wszystkimi wirusami itd). 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, DoMi napisał:

Ja od razu powiedziałam szefowej, że będziemy podchodzić do in vitro i będę musiała czasem wziąć wolne albo wyjść w trakcie dnia. Podczas rozmowy przytuliła mnie i powiedziała że będzie trzymać kciuki. Nie miała też nic przeciwko temu, że na czas stymulacji dostałam zwolnienie (pracuje z dziećmi więc moja pani doktor powiedziała, że w tej sytuacji lepiej żebym nie miała styczności z wszystkimi wirusami itd). 

Super 😊😊😊

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że to indywidualna sprawa czy się mowi czy nie, u nas wiedza moi rodzice, siostry i dwie najblizsze przyjaciolki. Po za tym nikt nie wiem maz od razu postawil granice ze nie chce informowac swojej rodziny ani znajomych o sytuacji bo boi się oceny  natomiast nie mial nic przeciwko że ja potrzebowałam podzielić sie z najblizszymi. Nikt nas nie pyta, nie naciska wiec czuje ogromny spokoj. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja pracuje w duże firmie i nie mam problemu z urlopem nie muszą tłumaczyć po co mi wolne. Postanowiłam nie ukrywać tego że podchodzę do in vitro nie mówię tego na lewo i prawo ale osoby z mojego bliższego otoczenia wiedzą o tym. Bardzo dużo dziewczyn z mojej pracy też ma problem z płodnością a są po 10 lat młodsze ode mnie. Namowilam już dwie koleżanki na wizytę u mojego lekarza. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle nie może być za dobrze. Po 10 zaczęła lecieć mi żywa krew ;(

Czy ktoś może wie jaki powienien być wynik estriadioludo utrzymania ciąży??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, słoneczko1988 napisał:

Jak zwykle nie może być za dobrze. Po 10 zaczęła lecieć mi żywa krew ;(

Czy ktoś może wie jaki powienien być wynik estriadioludo utrzymania ciąży??

Estradiolu nie badałam ale przy krwawieniach podczas 2 próby na ostry dyżur pojechałam i tak kazali mi zmienić luteine z dopochwowej na doustną żeby nie podrażniać i kazali brać magnez chyba 2 razy dziennie. 

Konsultuj z lekarzem! Może krwiaczek po prostu i musisz chwilę poodpoczywać 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, słoneczko1988 napisał:

Jak zwykle nie może być za dobrze. Po 10 zaczęła lecieć mi żywa krew ;(

Czy ktoś może wie jaki powienien być wynik estriadioludo utrzymania ciąży??

Sloneczko dzwon i probuj sie dostac do lekarza jak najszybciej, moze to jak pisze Luna jakis krwiaczek. Wiem ze najtrudniej o to - ale nie panikuj.
 

Gleboki wdech i dzwon do lekarza. 
trzymam kciuki zeby sie dobrze skonczylo dla Ciebie i malenstwa. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Luna_ napisał:

Estradiolu nie badałam ale przy krwawieniach podczas 2 próby na ostry dyżur pojechałam i tak kazali mi zmienić luteine z dopochwowej na doustną żeby nie podrażniać i kazali brać magnez chyba 2 razy dziennie. 

Konsultuj z lekarzem! Może krwiaczek po prostu i musisz chwilę poodpoczywać 

Byłam na usg, jest dalej pęcherzyk. Zwiększył estriadiol do 3×1. I nospę. 

Luteine zawsze delikatnie paluszkami. Rano po prysznicu wszystko było jeszcze ok.

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, słoneczko1988 napisał:

Byłam na usg, jest dalej pęcherzyk. Zwiększył estriadiol do 3×1. I nospę. 

Luteine zawsze delikatnie paluszkami. Rano po prysznicu wszystko było jeszcze ok.

 

Magnezu nie kazali? Przy małej ciąży i krwawieniach za każdym razem lekarz mi kazał brać (bylam wtedy 2 razy na ostrym dyżurze i u swojego lekarza). 

Zastosuj się do zaleceń i nie panikuj. Połóż się, niech partner / mąż troche się wykaże i polata wokół Ciebie. Akurat weekend to masz min. całe 2,5 dnia odpoczynku. A jak coś się będzie działo nie krępuj się i sio do lekarza. Nawet jak powie, że panikujesz niepotrzebnie to co. 

Edytowano przez Luna_

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, P@ulina napisał:

Jak bym o sobie czytała..  taka sama historia, ten sam lewy jajnik, też praktycznie nie dzialający.. Ja z lewego miałam jeden pęcherzyk więc też tragedia. Endo wykryta w 2012 roku i od tamtej pory póki co miałam tylko torbiele ale nie endometrialne. 

Na podstawie tego opisu mogę Ci powiedzieć że winna jest endometriozą niestety i to że tylko prawy jajnik działa czyli masz obniżoną rezerwę jajnikową , pewnie poniżej 1 i przez to te komórki słabe. Mam to samo niestety. Ale pociesze Cię że można mieć ładny zarodek mimo że jeden 🙂 także jeśli jeden u Ciebie dał radę to znaczy że jest mocny 🤗😊

Paulina, to rzeczywiście podobna historia, ja właśnie w 2012 miałam wycinaną torbiel, więc nawet rok ten sam. Ale co ciekawe AMH nie mam na takim niskim poziomie, raz miałam wynik 1,44 a ostatnio jak robiłam to 1,78. Co nie zmienia faktu, że u mnie tylko prawy jajnik zareagował na stymulację, lewy do wyrzucenia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, słoneczko1988 napisał:

Byłam na usg, jest dalej pęcherzyk. Zwiększył estriadiol do 3×1. I nospę. 

Luteine zawsze delikatnie paluszkami. Rano po prysznicu wszystko było jeszcze ok.

 

A nospe ile razy dziennie? 1 tabletkę? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
41 minut temu, słoneczko1988 napisał:

Jak zwykle nie może być za dobrze. Po 10 zaczęła lecieć mi żywa krew ;(

Czy ktoś może wie jaki powienien być wynik estriadioludo utrzymania ciąży??

Słoneczko dzwon do lekarza. Obstawiam ze to może być jakiś krwiak wiec lez dużo... ale spytaj lekarza co radzi. ✊🏻🍀✊🏻🍀✊🏻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Hej dziewczyny. W zeszłym tygodniu przeszłam procedurę niestety było ryzyko hiperstymulacji więc przerwaliśmy Stymulacja, udało się pobrać 14 pęcherzyków z czego 6 było dojrzałych, 5 się zapłodniło z czego 2 przetrwały do 5 doby. Transfer odroczony za 2 miesiące. Dziś mam 23 dzień cyklu i zaczelam krwawić jak na okres...pojechałam tutaj u siebie do lekarza (mieszkam w Niemczech) on twierdzi że ciężko mu stwierdzić czy to już okres czy może chwilowe krwawienie ale ze bardziej martwią go torbiele których jest dużo i duże a miesiąc wcześniej na usg było kilka i malutkich... Czy myślicie ze mógł mi się już zacząć następny cykl czy to normalne takie krwawienie tydzień po punkcji i czy torbiele mogą byś skutkiem stymulacji?? POMOCY 😢

Edytowano przez Martyna 29

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, słoneczko1988 napisał:

Jak zwykle nie może być za dobrze. Po 10 zaczęła lecieć mi żywa krew ;(

Czy ktoś może wie jaki powienien być wynik estriadioludo utrzymania ciąży??

Kochana. Głęboki wydech i do lekarza. Nie ma co czekać. Jeśli masz telefon to dzwoń. Jeśli nie to udaj się osobiście. Mam nadzieję że to nic poważnego. Jakiś krwiaczek i tyle. Bądź dzielna. 

Ps. Skąd u was to przekonanie o kluczowym wplywie estradiolu do utrzymanie ciąży. Ciążę utrzymuje PROGESTERON. Znacie jakieś wyniki badań? Któs wam to kiedyś gdzieś powiedział? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Martyna 29 napisał:

Hej dziewczyny. W zeszłym tygodniu przeszłam procedurę niestety było ryzyko hiperstymulacji więc przerwaliśmy Stymulacja, udało się pobrać 14 pęcherzyków z czego 6 było dojrzałych, 5 się zapłodniło z czego 2 przetrwały do 5 doby. Transfer odroczony za 2 miesiące. Dziś mam 23 dzień cyklu i zaczelam krwawić jak na okres...pojechałam tutaj u siebie do lekarza (mieszkam w Niemczech) on twierdzi że ciężko mu stwierdzić czy to już okres czy może chwilowe krwawienie ale ze bardziej martwią go torbiele których jest dużo i duże a miesiąc wcześniej na usg było kilka i malutkich... Czy myślicie ze mógł mi się już zacząć następny cykl czy to normalne takie krwawienie tydzień po punkcji i czy torbiele mogą byś skutkiem stymulacji?? POMOCY 😢

Jeśli nie brałaś progesteronu to mógł ci się zacząć okres. Stymulacja zaburza naturalny cykl.

Ja jak mialam ryzyko hiperstymulacji to miałam w jajnikach tak duże torbiele, że lekarz określił je mianem "jeziora". Wchłonęły się bez śladu po jednym cyklu. Oby u ciebie to było tylko to, nie coś innego. 

Edytowano przez Aja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×