Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MałaCzarna

Rodzimy w lipcu 2005 !!!

Polecane posty

Witam w piąteczek:D jak ja lubię piąteczki ;) Alcza - super z ciebie laseczka:D wyglądałaś naprawdę ślicznie i miałaś piękną kreację:) A Dawidek niezły elegant, fajnie wyglądał. Bardzo spodobały mi się jego buciki, czy to takie do kostek, czy też niższe. Naprawdę fajne:) Obejrzałam sobie też dziś w \"mam dziecko\" sławne zdjęcie Dawidka \"na żywo\" - wygląda świetnie. Wg mnie powinien wygrać ;) Hepciu - nie opowiadaj takich głupot z trędowatą itd.😠 nie wolno ci myśleć w ten sposób. Stało się i już, nie miałaś na to wpływu. Ja nie mam pojęcia i nic nie wiem o tym gronkowcu, więc nie ty jedna nie masz wiedzy w tej kwestii. Szczerze powiedziawszy nawet by mi do głowy nie przyszło, że można od tak sobie go dostać oraz jak się uchronić. Trzymamy kciuki i będzie dobrze. Poszukaj sobie o tym informacji na internecie, ale weź sobie poprawkę na to co przeczytasz - pamiętaj co ci powiedziała lekarka. Nas przez weekend też czeka zakup kombinezonu i jak się uda to też bucików. Stwierdziłam, że nie ma co czekać na ostatnią chwilkę, bo potem tłumy w sklepach, a towar przebrany. Aż się tego boję:o Bąbel ostatnio bardzo szybko nudzi się na zakupach. Zerknę do nas do Wójcika, Smyka i MM Dadak - porównam ceny i coś wybiorę. Swoją drogą to dziwne, że Maksio zaczyna kombinować na zakupach, bo jeździ z nami od samego początku (nie mamy z kim go zostawić) i jest przyzwyczajony. Chyba jego niecierpliwość bierze się stąd, że chciałby biegać sam gdzie chce i dotykać czego chce, a tak się niestety nie da:P reniu - nie bij ;) widzisz ty masz bzika na punkcie piersi, a ja swojego brzucha - wg mnie jest stanowczo za duży. Postanowiłam działać jak wiesz i MUSZĄ być efekty - nie ma wyjścia, bo powtarzanie sobie, że jest OK już nie pomaga ;) To co piszesz w sklepach my też to zaczynamy mieć :( Ostatnio Maks urządził scenę kiedy mieliśmy już wyjść z supermarketu, a on chciał jeszcze oglądać zwierzęta w zoologicznym :o płakał jakby go ze skóry obdzierali i nie chciał się dać ubrać. My nie zwracając uwagi na jego płacz (nie mówiliśmy też nic do niego, bo to nie pomagało) ubraliśmy go w parterze, ponieważ usiadł na podłodze i dalej płaczącego wynieśliśmy ze sklepu i było po sprawie. Oczywiście wszyscy się na nas patrzyli, ale mieliśmy to w nosie:P Zauważyłam, że bąbel zaczyna mieć etap kiedy próbuje wymusić różne rzeczy płaczem, a czasem tupaniem (wydaje mi się, że coś wcześnie) i staramy się postępować tak jak radzą w gazetach czy tv (nie zwracać na to uwagi), ale nie wiem czy dobrze robimy. Wciąż mam wątpliwości :( Może inne mamusie powiedzą jak one sobie radziły w takich sytuacjach:) katie - jeśli zaglądasz dalej do nas to napisz jak było z tym u was, czy też macie, mieliście taki okres. Macie przecież starsze dziecko od nas. Dziś początek weekendu z czego się bardzo cieszę :D nareszcie więcej czasu dla nas. Mamy w planie te zakupy dla Maksia i może coś dla nas się znajdzie ;) Mąż dostał premię za udany kwartał to może coś wysępię dla siebie ;) hi hi hi marzyłyby mi się nowe kozaki i jakiś sweterek... Dostałam też tą pożyczkę z pracy to może zamówię sobie orbitreka przez weekend ;) Spróbuję wpaść tutaj, ale nie obiecuję - pewnie ręce będą pełne roboty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pojawiły się w między czasie wpisy Alczy i Reni to jeszcze ja skrobnę ;) Maksio też ostatnio wymyśla z jedzeniem:( parówki, jajecznicę i wszystkie zupki je ładnie, bardzo mu smakują, ale mamy problem z drugimi daniami, a od dwóch dni odmawia jedzenia kaszki na kolacje :( dałabym mu chętnie zamist niej co innego, jakąś kanapkę, ale nie chce ich jeść, a nie chcę wciąż mu dawać parówek:o Już nie mam pomysłu - może mu to samo przejdzie i będzie jadł wszystko. Nie chcę go też za bardzo zmuszać do jedzenia, bo boję się o efekt odwrotny. Jak czegoś nie chce to czasem dam mu na talerzyk i zostawię - bywa, że się skusi sam. Parę razy zjadł kanapkę z serkiem (almette), a teraz znów nie chce. Ręce opadają. Tym sposobem chodzi spać \"bez kolacji\" i dopiero około 22.00 kiedy się przebudza dostaje mleko. Słodyczy nie dostaje w ogóle, popołudniu czasem jakiś owoc i sporadycznie deserek, bo też odmawia ich jedzenia:( Za to chętnie by jadł tego czego nie może: chipsy, placki ziemniaczane, kiełbasę z grilla itp. A jak widzi chipsy to aż się trzęsie dlatego nie kupujemy do domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam dziewczynki !! czytam Was jak zawsze ;-) ale czasu na pisanie brak :-( Przecież muszę też dbać o moje lutóweczki, bo tam kiepściutko z wpisami. Asiek - skąd ja to znam ?? Wymuszanko ... Płacz i tupanie ... Co prawda Kosma nie robił nam scen w sklepie, ale w innych sytuacjach - owszem. I niech nie wydaje Ci się, że za szybko nadszedł u Maksia ten okres ;-) Wcale nie ... Gazety mają rację - ignorować takie zachowania, zająć się czymś innym, dziecko popłacze (zdaje sobie sprawę, że czasem może to być płacz nie do wytrzymania i że może trwać dosyć dŁugo lub przerodzić się w histerię - u nas to było często praktykowane przez Kosmę - jak nie pomagał płacz to bach w histerię łącznie z kladzeniem się na podŁogę) Na poczatku nie byłam stanowcza i po kilku minutach płaczu brałam go na ręce i uspokajałam, ale to był błąd bo mały wiedział, że tak szczęśliwie skończy się każda jego \"akcja\". Od momentu, kiedy jestem stanowcza i nie zwracam na jego krzyki uwagi, a jednocześnie on wie, że do niczego dobrego one nie prowadzą, kiedy coś chce wymusić - płacz nie trwa długo, uspokaja się sam i idzie zająć się czymś innym (śmiesznie to wygląda, kiedy tak po ataku zŁości nagle bierze swoje zabawki i wraca mu super humor - zupełnie jakby nic się nie stało ;-) ) Najważniejsze że ta metoda naprawdę pomaga - choć problem nie znika zupeŁnie :-( Jakiś tydzień jest spokój, a potem znów kilka razy chce nas wypróbować. Hepciu - pytaŁaś o porzucenie smoka - pewnego dnia przyszŁa do nas babcia, bawili się razem taką małą plastikową krówką, babcia smoczek schowała mówiąc, ze połknęŁla go krówka i już :D Więcej go nie zobaczył ;-) Dwa dni wołał o niego, ale bez tragizmu i płaczu się obeszło, po 4 dniach wspominał o swoim \"didi\" tylko wtedy, gdy widział go na zdjęciu :D Sumując - u nas poszło z odstawieniem gładziutko, a myślaŁam, że będzie dramat, bo Kosma był strasznym jego wielbicielem. Przepraszam za chaos w mojej wypowiedzi, mam nadzieję, ze coś z tego zrozumiecie. I przepraszam ża brak kolejnych komentarzy ... czasu brak na więcej. Pozdrawiam serdecznie 🌻 Pamiętajcie że zawsze chętnie podzielę się z Wami doświadczeniami. 👄 dla dzieciaczków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katie - z nieba mi spadłaś :D czyli wygląda na to, że faktycznie nie można się poddać i ulec dziecku. A czy takie napady długo u was trwają? Najgorzej z tymi akcjami w sklepie, bo wydaje mi się, że Maks jest za mały na zostawienie go, więc zabieramy go, ale nie wiem czy dobrze robimy. Ja czasem na początku próbuję \"zagadać\" bąbla (kiedyś to się udawało), ale jak widzę, że nic niepomaga to go zostawiam lub bierzemy \"pod pachę\" i wychodzimy (jeśli to w sklepie). Po co tam ma robić sceny, bo najczęściej zdarza się to już pod koniec zakupów, choć bywa \"w środku\". Wtedy też sobie płacze do woli tylko go zapinamy w wózku lub bierzemy na ręce - to najczęściej mąż, bo trzeba siły do tego ;) Maks wtedy na zawołanie ma wprost korkodyle łzy strunieniem płynące po policzkach. Żal mi go było na początku, ale teraz wiem, że już wymusza. W domu często siada wtedy na podłogę albo tupie:o Bałam się, że będzie miał mi za złe moją obojętność i się na mnie \"obrazi\", ale jest jak u ciebie. Jak mu przejdzie to choć jeszcze łzy nie zdąrzą wyschnąć na policzkach to przybiega do mnie i przytula się lub zaczyna bawić jakby nigdy nic. Co do smoka - kiedy zabrałaś go tak definitywnie? Zastanawiam się jaki wybrać moment - czy jeszcze poczekać. W sumie Maksio ma go tylko do spania i sam go nam oddaje kiedy wychodzi z sypialni, ale zauważyłam, że czasem w nocy byłoby ciężko bez niego. Szczególnie kiedy przebudzi się z płaczem lub idą mu zęby jak teraz:( już trzecia noc bardzo zła, budzi się z płaczem, ciężko go uspokoić i rzuca się na łóżku. Chyba musiałabym wybrać moment kiedy nie wyrzynają się ząbki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiek z tym wymuszankiem to takie napady trwały dŁugo - zwłaszcza te, który miały miejsce w domu :-( W każdym razie zdążyło zlecieć się pół rodziny ;-) - mieszkamy z teściami na jednej działce i babcia z domu obok przybiegała zobaczyć co się stało że on tak krzyczy, próbowała zagadywać go ale skutek był marny - a atak histerii się nasilał tylko. Poprosiłam żeby nie przychodziła w takich momentach, bo psuje mi plany \"niereagowania \" ;-) Smoczek - lepiej faktycznie poczekaj na moment, kiedy Maksiowi wyjdą już zęby. My zabraliśmy didi niecały miesiąc temu. Nosiłam się z tym zamiarem już od dłuższego czasu, bo kiedy Kosma był mniej więcej w wieku Maksia to używał go też tylko do spania. A w wakacje nadszedł moment, ze najchętniej nie rozstawałby się z nim w ogóle, a najlepiej było gdy jeden smoczek był w buzi a drugi w rączce. Masakra ;-) Drugim bodźcem były sŁowa mojej znajomej, która twierdział że jesli teraz ciągnie smoczek, to będzie go używaŁ tak jak jej córka do 4 roku życia - powiedziaam sobie wtedy że w życiu na to nie pozwolę. No sama wyobraź sobie 4-letnie dziecko ze smoczkiem. Fakt że groźby mojej \"koleżanki\" nie brałam na serio, bo to ze jej córcia używała smoczka do takiego wieku to była tylko jej wina, zaniedbanie, lenistwo czy już sama nie wiem jak to nazwać :O Ale faktem jest, ze smoczek po ukończeniu 2-go roku życia staje się nałogiem i zależało mi żeby rozstać się z nim do tego czasu (dokładnie Kosma miał 1 rok i 8,5 m-ca). UdaŁo się i jestem z tego faktu zadowolona. Aha - my nie przechodziliśmy ząbkowania boleśnie tak jak Maksiu ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do jedzenia to widzę, że u Was nie jest tak źle. Zacznę od śniadania Dawidek nie chce jeść wędliny, nawet hudej szyneczki czy własnej roboty, parówek, sera żółtego czy własnej roboty twarożku, dźemu itp., jedynie zjada suche lub posmarowane pieczywo oraz danonki lub monte. Czasami uda mi się w niego wmusić budyń lub kaszę mannę ale też muszę się gimnastykować żeby cokolwiek zjadł. Na obiad to je zupki przeważnie takie gęste żeby coś tak w brzuszku zostało, o drugim daniu nie ma mowy, nie chce jeść ziemniaków, warzyw a o mięsie to nie ma mowy. Niby krzyczy mniam mniam ale jak mu dam to poliże i robi głupie miny często plując i wyrażając opinię że to jest beeee. Na kolację to jedynie wypija z butelki kaszkę. Także ciekawa jestem czy ktoś ma takie niejedzące dziecko jak ja. Asiek dzięki za miłe słówko odnośnie mojej osoby, no i Dawidek dziękuje za wsparcie. Życzymy udanych zakupów. Co do wymuszania, to jakiś czas temu Dawidek strasznie protestował jak wracaliśmy ze spaceru do domu, wyginał się i płakał. Maja reakcja była następująca: najpierw mu tłumaczyłam ale to nic nie pomagało jeszcze było gorzej więc kładłam go na dywanie pozwalając mu się wypłakać. Trwało to chwilę, widział że ja nie reaguję na jego płacz, nic się nie odzywam a często nawet na niego nie patrzę więc przestawał. Wstawał i szukał sobie jakiegoś zajęcia zapominając o co był ten płacz. Także bardzo polecam taką metodę, to naprawdę działa. W sklepie jeszcze nigdy mi nie zrobił takiej sceny, ale na placu zabaw owszem, a tylko dlatego że dziewczynki nie chciały dać mu pojeździć wózkiem dla lalek. Biedaczek tak ciężko płakał a one stanowczo nie i już. Teraz mamy w domu wózek, Dawidek dostał go od starszej kuzynki ale oczywiście wszystko jest na chwilę, jak inne zabawki. Jak nigdy śpi już 2 godziny. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to sie rozpedzily babiczki moje Ana--no dobre okreslenie na mnie trzpiot :-0 hehe a poczym to stwierdzilas? a ktoz nie ma awanturnika w domu,chyba my wszystkie a moze totaki okres w zyciu naszych dzieci co? A mowa o kombinezonachja wole osobno kupic kurteczke i spodenki,no i szukam w lumpeksach ale narazie nic nie mam :-( na nowe raczej mnie nie stac. Alcza masz racje ze w takich lumpeksach czasem warto cos kupic bo dzieci tak szybko rosna ze szkoda gadac. Alcza--bardzo ladnie wygladalas na weselisku a malenki jak ladnie byl ubrany-maly model hohoho :-) i bardzo fajna sukienka ta twoja.I brawo dla synka,fajnie ze pije ze slomki a raczej przez slomke. Asiek-no wiec jest nas wiecej to uwazaj bo jak zbierzemy to zrobimy na ciebie napad i ze strachu schudniesz :-) a tak serio to chyba kazda z nas ma cos takiego co w sobie nie lubi,jak ja bym zaczela wymieniac to nie starczyloby kartek z zeszytu :-( Hepciu--jak sie ciesze ze to nie ten zly gronkowiec-chyba bym zawalu dostala.Koleznka wlasnie ma tego zlosliwego gronkowca i to jest okropne. mam nadzieje ze Martunia szybko wroci do zdrowia i zapomnicie o tym. A lekarka troche dziwna bo przeciez skads to sie musialo wziac.ja chyba bym nalegala na zrobienie rodzicom wymazow tak na wszelki wypadek. Reniu-fajnie ze u gina oki.A zazdroszcze tego ze mala siada na nocnik-moja nie bardzo chce a raczej w ogole. Co do jedzenia to moje dziecko nie chce nic jesc jak juz wiele razy pisalam wiec wy chyba nie macie takiego zmartwienia jak ja :-( :-( :-( A napady zlosci tez ma ale staram sie nie reagowac,mowie jej Karolka daj spokoj bo i tak nic nie wskorasz a ona chyba rozumie bo po chwili przestaje. No a ja bylam na testach i mam uczulenie duze na kobalt i nikiel,okropne bo nie moge jesc warzywek z puszki,czekolady,orzechow,pic sokow z kartonow i piwa z puszki,margaryny no i jeszcze wiele innych produktow ktore lubie jesc ale co mam zrobic no jak mnie swedzi to swinstwo,dostalam tez tablety na to ale po nich jestem spiaca i nie moge jezdzic autem aaaaaaaaaaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
GOSIACZKU STO LATEK KOCHANIE I NIE MARTW SIE JAKOS TO PRZELECI-chodzi o rozlake z mezem,takie rozstania czasem sa dobre.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
katie - dzięki za wyczerpującą odpowiedź :D a mówiłam, że przydasz się ze swoim jednak większym doświadczeniem ;) Ze smokiem chyba jednak jeszcze poczekam. Maks ząbkowanie ogólnie przechodzi nie najgorzej, koleżanka opowiada o okronych płaczach, opuchnietych dziąsłach, rozdrażnieniu i gorączce. W dzień Maks nie ma żadnych problemówi i tylko czasem przez kilka nocy potrafi się przebudzić z płaczem. Sama nie wiem czemu akurat tak się dzieje w nocy. Swoją drogą te zęby nie dają mu chwilki wytchnienia, zaczęły iść kiedy miał 4 m-ce i od tego czasu wychodzą prawie cały czas z małymi przerwami i to po kilka na raz (rekord to były 4 w lutym). Teraz ma ich 14, a wygląda na to, że idą kolejne dwa:o mój bidulek❤️ Alcza - jak widzisz nie jesteś sama. Maks jada wprawdzie wędliny, ale same. Jada chleb, ale suchy - nawet masła nie toleruje:( Robi jak Dawidek: jak coś jemy woła am, am - kiedy mu dam to ledwo usta ubrudzi w kanapce, a już się krzywi, wypluwa i wysuwa wszystko języczkiem:o Serów też nie jada, choć jak widzi to chce:P dosłownie chyba 2 czy 3 razy zjadł pół kromki z Almette, ale wtedy chyba był bardzo wygłoniały, bo biegał długo po dworze. W tym tygodniu raz zjadł trochę chleba z masłem i serkiem Gouda w plasterkach z Hohlandu... spróbowałam znów przedwczoraj i zapomnij, już się nie tknął:( Dżemu też nie chce (co mnie dziwi), ale za to ogórki kiszone to by jadł kilogramami:P Zupy \"dorosłe\" wszystkie mu smakują, ale z drugim daniem już zaczynają się schody. Jada ziemniaki, ale z mięsem to już kiepsko. Czasem nawet nie chce tknąć. Z warzyw, które może nie je nic, ale za to smakują mu surówki z kapusty (dałam mu skosztować) - bo oczywiście nie może to mu smakuje. Na kolację to widzisz, że mi nawet kaszki odmawia, którą zawsze lubił (łyżeczką ją je) - mam go w nosie i dostał w zamian suchego chleba (innego nie chciał), zjadł całą kromkę. Szynkę też mu dałam, ale tym razem nawet jej nie chciał. Dziś mam na obiad naleśniki - ciekawe jak się do nich nastawi, bo parę tygodni temu nie chciał ich nawet tknąć :( Naprawdę rece opadają, ale sobie tak myślę, że jakby był głodny to by raczej coś zjadł. Skoro wymyśla to nie jest głodny i kropka. gumecka - spróbuję się poprawić w postrzeganiu siebie, ale cudów nie obiecuję ;):P co do twojej alergii to przechlapane:( dużo tego, a najczęściej potrawy codziennego, powszechnego użytku. Nie wiem czy przeoczyłam, ale jak się u ciebie ta alergia objawiła. Czy miałaś jakąś miejscową wysypkę, czy długo się utrzymywała itd. Ciekawi mnie to, bo kiedyś jedna dermatolog powiedziała mojemu mężowi, że jest uczulony na jedzenie z puszki (bez testów), a jak się okazało nie miała racji i wysypka była spowodowana czymś innym. Do dziś nie wiemy czym, ale więcej się nie pojawiała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobietki
nie napisze tego pod moim stałym nickiem nie i koniec może z tchórzostwa ale musze to napisać WY WSZYSTKIE JESTESCIE STRASZNIE NUDNE !!!!!!!!!!!!!!!! MONOTEMATYCZNE co kupiłam co ugotowałam co zjadłam co zrobił wasz dzieciaczek kobiety to jest juz nie do zniesienia i normalnie nie da was sie czytać dlatego przestałam pisać i czytac juz też przestaje A TERAZ MOŻECIE ZACZĄĆ KRYTYKĘ cześć !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm mnie się wydaje, że gadamy jak typowe kobiety: trochę o ciuchach, trochę o domu i dzieciach, o swoich problemach, dołkach i radościach, a czasem o pracy - pytamy się o rady w różnych kwestiach itd. Większość kobiet o tym rozmawia nawet w realu i dzieli się tym. W ciąży pisałyśmy o przybywających kilogramach, centymetrach, o ruchach dziecka, o tym co zjadłyśmy, co robiłyśmy w domu itd. (nie dawno przeglądałam topik od początku, więc jestem na świeżo;) ). Chętnie byśmy popisały o czymś jeszcze, ale jakoś nikt tutaj nie proponuje tematu rozmów, więc \"gadamy\" o bieżącym życiu:) A co do braku odwagi pisania pod stałym nickiem - nie widzę powodu. Nikt tutaj przecież nikogo nie zlinczuje i nie raz miałyśmy starcia między sobą, a wszystko jakoś się układało;) Odwiedzam ten topik, bo lubię i mam do niego sentyment. Wg mnie jeśli udzielałoby się więcej kobiet byłoby ciekawiej, bo wtedy analogicznie zwiększa się ilość i różnorodność tematów. Normalna kolej rzeczy. Wiadomym też jest, że niektóre sprawy, opowieści nie da się oddać dokładnie pisząc ja, a jeszcze inne nie do końca się tutaj nadają. Chętnie bym się podzieliła uwagami nad obajrzanym w kinie filmem, ale niestety nie chodzę do kina (jak na razie), oglądam mnóstwo filmów w domu, ale nie każdy podziela taką pasję, więc nie chcę tutaj nikogo zanudzać obejrzanymi obrazami. Poza tym praktycznie o całej reszcie tutaj piszę, więc wychodzi na to, że moje życie/ja jestem nudna. Trudno, ale jeszcze nigdy się z takim określeniem wobec siebie nie spotkałam. Widać zawsze musi być pierwszy raz ;) Nie wiem co jest grane, ale takie jest moje zdanie. Wiem jedno - pisało nas więcej to więcej się działo. To byłam ja... jarząbek ;):P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha, jeszcze jedno :) Udzielam się też na jeszcze jednym forum i tam też gadamy na takie typowo babskie tamaty, ale jakoś nikt tam nie stwierdził, że jest nudno. Może właśnie dlatego, że jest więcej kobiet i robi się przed to różnorodnie. Postaram się też skrócić moje posty, bo faktycznie mogą one kogoś nudzić, ale lubię pisać i tak mi wychodzi;) chyba zboczenie takie:P Dobra, napisałam co myślałam i teraz mnie też można atakować :) już mi wszystko jedno, boli mnie głowa, a dziś piątek, więc trzeba się cieszyć :D;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no widze ze ktos tu zrzedzi a w sumie to nie wiem po co to czyta skoro nawet nie ma odwagi napisac pod swoim nickiem hm? Asiek--ja mialam wsyypke na twarzy ale straszna ze wygladam jak biedronka albo jeszcze gorzej a pozniej wyszlo mi to na plecach-dziwne bo to nie swedzi.Moze twoj maz tez zrobi testy-jak pojdzie normalnie do przychodni do dermatologa to powinni mu zrobic testy. no tak nuda nuda a laski zamawiam meble do kuchni z BRW www.brw.com.pl jakby ktos chcial poogladac ja wybralam model mebli kuchennych kupowanych na szafki ale sa one tez w calosci pod nazwa nika250 lub nika260 kolor wanilia i ciemny braz a mam pytanko jakie macie kolory w swoich domach chce zeby bylo przytulnie i nie nudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale duuuzo wpisow!! Super:) Ja teraz na sekundke bo Babelek cos oporny w zasypianiu (ida zeby...) ale postaram sie wpasc jak nie dzis to w weekend na pewno:) Tylko na sekundke do hepci - hepciu ja wiem, ze wy tez powinniscie zrobic z mezem wymazy i sprawdzic bo jezeli tez macie ta bakterie to zarazicie Maetusie spowrotem. Zawsze mnie zastanawialo jak lekarze moga to bagatelizowac. To ze inni maja to pal licho, najwiazniejsze, zebyscie wy sie wyleczyli. Poza tym jak najmniej antybiotykow dla Martusi! Oslabiaja one uklad pokarmowy i flore bakteryjna i gronkowiec otrzymuje bardzo dobre srodowisko dla siebie i sie namnaza czyli efekt dookladnie odwrotny nizbyscie chcieli... Konieczne jest wykluczenie wszelkich weglowodanow typu slodycze i maka, makarony i wrzucenie wiecej tluszczu do diety wtedy srodowisko przewodu pokarmowego staje sie niekorzystne dla bakterii, ktora wtedy sama ginie... Aha, wazne jest podawanie probiotykow, ktore wzmocnia prawidlowa flore bakteryjna u malutkiej - mozesz hepciu wysypac probiotyk z oslonki na lyzeczke i podawac z herbata, nie powinno byc problemu. I to chyba tyle... nie mialam niegdy problemow z gronkowcem ale przez Piotrusiowe problemy przekopalam chyba pol internetu i miedzy innymi sprawdzalam jak to jest z gronkowcem. To co ci hepciu napisalam to zsumowane informacje od mam, ktore dzieci leczyly z sukcesem! Tak wiec glowa do gory, bedzie dobrze! Gdybys miala pytania to pisz smialo🌻 Reszta kobietek - dla was buziaki i odezwe sie pozniej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, żeby sie posmiać:D Choc i troszkę prawdy się w tym dopatruje :P HODOWLA MĘŻCZYZNY Pierwszy dzień w domu.... Nowy mężczyzna w domu to radość dla kobiety, ale i nowe obowiązki. Nie można zapominać o tym, że często nie znamy rodowodu, ani nawet poprzedniej właścicielki naszego nowego pupila. Nie wiemy, jak był traktowany i jakie ma nawyki. Na wszelki wypadek nie należy wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, lepiej też unikać podnoszenia głosu, bo może się skulić, schować za szafę i trzeba będzie włączyć odkurzacz żeby go wypłoszyć. Dlatego już od progu przemawiamy do niego łagodnym, acz stanowczym głosem. Układamy na kanapie, głaszczemy po głowie (ostrożnie, bo może nieprzyzwyczajony) i pozwalamy mu zatrzymać paletko, by czuł zapach z poprzedniego domu. Pierwsza noc jest zazwyczaj najtrudniejsza, ponieważ może pochlipywać i piszczeć, ale musimy wykazać się konsekwencją i nie brać go od razu do swojego łóżka, żeby się nie przyzwyczaił. Złe nawyki.... Już po kilku dniach pobytu nowego mężczyzny w domu orientujemy się pobieżnie, jakie ma nawyki. Najczęściej przywiązuje się do miejsca, na którym spędził pierwszą noc, czyli kanapy i tam zalega w pozycji horyzontalnej. Często z pilotem od telewizora w dłoni. Czasem z gazetą, sporadycznie z książką. Ponieważ mało mówi, mogłoby się wydawać, że myśli, ale najczęściej okazuje się, że to tylko złudzenie. Gdy czuje głód, opuszcza legowisko i buszuje po kuchni. Wtedy najlepiej być w domu i szybko zrobić mu coś do jedzenia. W przeciwnym razie w kuchni zastaniemy wypiętrzone grzbiety brudnych naczyń, pod stopami lepkie substancje, a wszystko posypane zgrzytającym cukrem i okruszkami chleba. W lodówce natomiast puste kartony po mleku. W żadnym wypadku nie wolno wtedy bić mężczyzny. Bo ucieknie. Karmienie.... Karmienie mężczyzny zwykle nie jest zbyt skomplikowane i nawet średnio zdolna kulinarnie kobieta udźwignie ten ciężar, w niektórych przypadkach również i związane z tym koszty. Nie należy się też stresować opinią mężczyzny na temat smaku podawanych dań, bo i tak żadna z nas nie potrafi gotować tak, jak jego mamusia. Podajemy zatem cokolwiek, byle było ciepłe, ponieważ on i tak nie oderwie oczu od gazety lub telewizora. Podobno znane są przypadki, że udało się nauczyć mężczyznę, żeby kanapki jadł nad talerzem, a nie w łóżku oraz nie podjadał z rondla, ani też nie gryzł całego pęta kiełbasy jak barbarzyńca, ale informacje te nie zostały potwierdzone naukowo. Jedno jest pewne - mężczyzna lubi dostawać jeść regularnie i szybciej się wtedy oswaja. Pielęgnacja - ubieranie.... Pielęgnacja mężczyzny wymaga wielu starań i nieustannego nadzoru. Nikt, kto jeszcze nie hodował w domu mężczyzny, nie zdaje sobie sprawy, jaki obowiązek bierze na swoje barki zarówno w dni robocze jak i w święta. Pierwszorzędną sprawą jest skompletowanie nowej garderoby. W przeciwnym wypadku mężczyzna nie porzuci rozciągniętego podkoszulka, wypchanego na kolanach dresu. No chyba, że się na nim rozpadną ze starości. Potem już tylko trzeba podsuwać mu rano gotowy zestaw do ubrania, prać, czyścić, prasować, przyszywać guziki, zestawiać kolory i chwalić, że świetnie wygląda. Bywa, że jedynym znakiem uznania za pielęgnacją mężczyzny jest odcisk obcej szminki na jego kołnierzyku. Pielęgnacja - higiena.... Są mężczyźni, którzy boją się wody jak ognia, ale takich na szczęście można wyczuć na odległość. Pozostali uwielbiają się chlapać w łazience godzinami. Co za tym idzie, musisz zaakceptować, (bo jeszcze nikt nie wymyślił na to sposobu) permanentnie podniesioną deskę, brudną wannę, zachlapania w promieniu 5 metrów, niezakręconą pastę, wodę w mydelniczce i zdeptany na podłodze, twój osobisty biały ręczniczek. W skrajnych przypadkach, dzięki wieloletnim wysiłkom, można przyuczyć mężczyznę do obcinania paznokci u nóg. Co prawda zrobi to na podłogę, ale twoje łydki po spędzonej wspólnie nocy nie będą wyglądały jak po walce z tygrysem bengalskim. Pielęgnacja - kosmetyki.... Zazwyczaj mężczyźni niechętnie używają kosmetyków, ale piankę do golenia i dezodorant podbierają z twojej półki, a do tego bezczelnie pyskują, że ma za bardzo kwiatowy zapach. Często idą dalej i podłączają się również do szamponu i odżywki, pasty i płynu do płukania ust. To jest irytujące, ale jeszcze nie naganne. Niepokoić się trzeba, kiedy ubywa brokatowego pudru, szminki, a zwłaszcza, kiedy zauważasz, że ktoś chodził w twojej koronkowej bieliźnie... Zdrowie.... W przypadku mężczyzny nawet najlżejsze przeziębienie lub katar mogą być niebezpieczne i brzemienne w skutki. Nie dla niego oczywiście, tylko dla nas. Wystarczy stan podgorączkowy albo lekkie skaleczenie i mamy w domu rozhisteryzowaną, konającą ofiarę, która wymaga od nas wysoko wyspecjalizowanej opieki medycznej i psychoterapii, oraz zapewnień, że na pewno nie umrze. Nadludzkim wysiłkiem woli i cierpliwości musimy jakoś przeżyć te erupcje hipochondrii i wyzbyć się jakichkolwiek złudzeń, że gdy my będziemy umierać w malignie na zapalenie płuc, ktoś poda nam szklankę wody. W sytuacji naszej choroby on przyjdzie i zapyta \"a co dzisiaj mamy na obiad?\". Ruch.... Oprócz wąskiej grupy fascynatów czynnego wypoczynku, mężczyzna, tak jak kot, potrafi przyjemnie przeżyć życie, nie opuszczając zamkniętych pomieszczeń. Nie licząc krótkiego dystansu \"do\" i \"z\" samochodu. Będzie się wił jak diabeł pod kropidłem, gdy spróbujemy namówić go na spacer. Gotów jest wtedy nawet wziąć się za jakąś pracę domową i lepiej nie stawać mu w tym na przeszkodzie. Ostatnią deską ratunku, żeby utrzymać jego i siebie w kondycji, jest sprowokowanie aktywności seksualnej. To nam rozwiąże kwestie jogi, aerobiku, gimnastyki artystycznej, hiperwentylacji i drenażu limfatycznego. Sposób domowy - tani i zdrowy. Mnożenie.... Ukoronowaniem wzorowej hodowli jest uzyskanie zdrowego potomstwa. Tu nie można popełnić częstego błędu czekając, aż mężczyzna sam się rozmnoży, ani też żywić nadziei, że wzbogacenie hodowli o drugiego mężczyznę rozwiąże tę palącą kwestię. Otóż nie rozwiąże, najwyżej się pozagryzają. A zatem pamiętajmy, że w rozmnażaniu mężczyzny musimy mu pomóc i odegrać w tym kluczową rolę. Jedyne, co mężczyzna powinien samodzielnie mnożyć, to środki na wychowanie potomstwa. Kontrola.... Kiedy nacieszymy się już naszym mężczyzną, a on oswoi się z nami i zacznie ufnie jeść z ręki, możemy zacząć delikatnie wypuszczać go z domu. Najpierw tylko do pracy, potem do mamusi na obiad, a za dobre sprawowanie nawet na piwo z kolegami. Ale trzeba być czujnym. Wprawdzie nie można go przykuć do kaloryfera, ani wszędzie mu towarzyszyć, ale, od czego mamy komórki. Jak ma czyste sumienie i kocha, to sam się melduje średnio, co godzinę, przynajmniej SMS-em. Martwić się należy, gdy za długo \"abonent jest czasowo niedostępny\". Wtedy trzeba przykrócić smycz, bo byłoby wielkim marnotrawstwem, gdyby naszego wypielęgnowanego ulubieńca używała jakaś flądra. I to za nasze pieniądze. Tresura.... Prędzej wielbłąda przeprowadzisz przez ucho igielne, niż nauczysz czegoś mężczyznę. Tresura powinna odbywać się w wieku szczenięcym i jeśli została zaniedbana w rodzinnym gnieździe, to nie mamy żadnych szans, żeby to zmienić. W wypadku braku elementarnych zasad dobrego wychowania, najlepiej po prostu zmienić egzemplarz na inny. Nie usypiać!!! Można przecież oddać w dobre ręce irytującej nas od dawna koleżanki, z ostawić w schronisku wysokogórskim, bądź porzucić w lesie na parkingu. Czas wolny.... Mężczyznę nabywamy w przekonaniu, że wypełni nam przyjemnościami nasz czas wolny. I tu następuje duże rozczarowanie, gdyż okazuje się, że w związku z posiadaniem mężczyzny nie mamy już czasu wolnego. Raczej pozostaje nam zorganizować jego czas wolny, żeby nie zgnuśniał do reszty. Niektóre optymistki odnajdują się, oglądając transmisje sportowe, lepiąc samolociki, albo przekopując ogródek jego rodziców. Pesymistki biorą drugi etat, prace zlecone i robią błyskotliwe kariery. Posłuszeństwo.... Mężczyźni nigdy nie słuchają tego, co się do nich mówi. Mają, co prawda dwoje uszu, ale jedno z nich służy do wpuszczania naszych słów, drugie natomiast do natychmiastowego ich wypuszczania. Jeśli czasem wydaje się nam, że słuchają naszych wywodów w skupieniu na twarzy, to niechybnie boli ich brzuch, albo muszą niezwłocznie udać się do toalety. Dlatego próby obarczenia ich nawet pozornie prostymi obowiązkami, takimi jak zrobienie podstawowych zakupów, wyrzucenie śmieci lub podlanie kwiatka podczas naszej nieobecności, nie mają najmniejszego sensu i powodują w nas samych niepotrzebną irytację. Sztuczki.... Jeżeli trafił nam się mężczyzna o wesołym i skorym do zabawy usposobieniu, mamy szansę nauczyć go paru sztuczek, które ułatwią nam nieco życie. Na przykład wracanie do domu na telefoniczne zawołanie, celność przy korzystaniu z toalety, umiejętność wrzucania brudnej bielizny do wnętrza pralki, aportowanie dóbr materialnych, oraz używanie ze zrozumieniem słów - \"proszę\", \"przepraszam\" i \"dziękuję\". Ot, taka edukacyjna zabawa. Na efekty trzeba długo czekać, ale nie zaszkodzi spróbować. Własny kąt.... Bardzo ważne, żeby mężczyzna miał w domu swoje miejsce, gdzie mógłby się schować i nie plątać się nam pod nogami. Najlepiej własny pokój z biurkiem pełnym nietykalnych świętości, ryczącym telewizorem, nietykalnym legowiskiem, gdzie mógłby drzemać, udając, że ciężko pracuje. Pamiętajmy, że nie wolno nam tam wchodzić bez potrzeby i bez pukania. Zresztą byłby to duży szok dla naszego poczucia estetyki i porządku. Wkraczamy tam tylko w ostateczności, kiedy zaczyna brzydko pachnieć w mieszkaniu. Najlepiej w skafandrze do utylizacji radioaktywnych odpadów. Mężczyzna w łóżku.... Nieuniknione, że raczej prędzej niż później mężczyzna będzie się wpychał do naszego łóżka. Wślizgnie się od ściany, odepchnie łapami i zrzuci nas w nocy na podłogę, a wcześniej ściągnie z nas kołdrę. Jeśli jakimś cudem nie damy się zrzucić, uczepi się nas jak ośmiornica, przygniecie całym ciężarem i będzie chrapał prosto do ucha. Właściwie nie ma na to sposobu, ale pewnym pocieszeniem jest fakt, że mężczyzna wydziela bardzo dużo ciepła i można zaoszczędzić na ogrzewaniu w okresie jesienno - zimowym. Zabawki.... Mężczyzna najbardziej lubi bawić się \"w doktora\". Niestety, jak we wszystkim, nie zna umiaru, a my nie zawsze mamy ochotę mu w tym towarzyszyć, bo mamy swoją pracę i potrzebę przespania choćby sześciu godzin na dobę. Dlatego też, żeby się nie nudził, albo nie szukał innego towarzystwa, trzeba mu pozwolić bawić się jego ulubionymi zabawkami. Nowym samochodem, motorem, kinem domowym, albo monumentalnym sprzętem grającym, w najlepszym wypadku najnowszą komórką z internetem i wodotryskiem. Ważne, żeby się czymś zajął, a my w tym czasie bawimy się w naprawiacza kranów, elektryka, stolarza, kucharkę, zaopatrzeniowca... itd. itp. Sam w domu.... Zdarza się tak, że musimy pilnie wyjechać na parę dni i zostawić mężczyznę samego w domu. Wtedy zabezpieczamy, co tylko się da. Kwiatki wynosimy do sąsiadów, papugi do przyjaciółki, a oszczędności do banku.Zostawiamy pełną lodówkę i ogarnięte mieszkanie, żeby mu było przyjemnie. Wracając zastajemy kosmiczny bałagan i pustą lodówkę. Oddychamy z ulgą, bo jeśli byłoby posprzątane, to znak, że albo wcale nie spał w domu, albo ktoś mu pomógł zacierać ślady wiarołomstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nadludzkim wysiłkiem woli i cierpliwości musimy jakoś przeżyć te erupcje hipochondrii i wyzbyć się jakichkolwiek złudzeń, że gdy my będziemy umierać w malignie na zapalenie płuc, ktoś poda nam szklankę wody. W sytuacji naszej choroby on przyjdzie i zapyta \"a co dzisiaj mamy na obiad?\". Ruch.... Oprócz wąskiej grupy fascynatów czynnego wypoczynku, mężczyzna, tak jak kot, potrafi przyjemnie przeżyć życie, nie opuszczając zamkniętych pomieszczeń. Nie licząc krótkiego dystansu \"do\" i \"z\" samochodu. Będzie się wił jak diabeł pod kropidłem, gdy spróbujemy namówić go naspacer.Gotów jest wtedy nawet wziąć się za jakąś pracę domową i lepiej nie stawać mu w tym na przeszkodzie. Ostatnią deską ratunku, żeby utrzymać jego i siebie w kondycji, jest sprowokowanie aktywności seksualnej. To nam rozwiąże kwestie jogi, aerobiku, gimnastyki artystycznej, hiperwentylacji i drenażu limfatycznego. Sposób domowy - tani i zdrowy. Mnożenie.... Ukoronowaniem wzorowej hodowli jest uzyskanie zdrowego potomstwa. Tu nie można popełnić częstego błędu czekając, aż mężczyzna sam się rozmnoży,ani też żywić nadziei, że wzbogacenie hodowli o drugiego mężczyznę rozwiąże tę palącą kwestię. Otóż nie rozwiąże, najwyżej się pozagryzają. A zatem pamiętajmy, że w rozmnażaniu mężczyzny musimy mu pomóc i odegrać w tym kluczową rolę. Jedyne, co mężczyzna powinien samodzielniemnożyć, to środki na wychowanie potomstwa. Kontrola.... Kiedy nacieszymy się już naszym mężczyzną, a on oswoi się z nami i zacznie ufnie jeść z ręki, możemy zacząć delikatnie wypuszczać go z domu.Najpierw tylko do pracy, potem do mamusi na obiad, a za dobre sprawowanienawet na piwo z kolegami. Ale trzeba być czujnym. Wprawdzie nie można goprzykuć do kaloryfera, ani wszędzie mu towarzyszyć, ale, od czego mamykomórki. Jak ma czyste sumienie i kocha, to sam się melduje średnio, co godzinę, przynajmniej SMS-em. Martwić się należy, gdy za długo \"abonent jest czasowo niedostępny\". Wtedy trzeba przykrócić smycz,bo byłoby wielkim marnotrawstwem, gdyby naszego wypielęgnowanego ulubieńcaużywała jakaś flądra. I to za nasze pieniądze. Tresura.... Prędzej wielbłąda przeprowadzisz przez ucho igielne, niż nauczysz czegoś mężczyznę. Tresura powinna odbywać się w wieku szczenięcym i jeśli została zaniedbana w rodzinnym gnieździe, to nie mamy żadnych szans, żeby to zmienić. W wypadku braku elementarnych zasad dobrego wychowania, najlepiej po prostu zmienić egzemplarz na inny. Nie usypiać!!! Można przecież oddać w dobre ręce irytującej nas od dawna koleżanki, z ostawić w schronisku wysokogórskim, bądź porzucić w lesie na parkingu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czas wolny.... Mężczyznę nabywamy w przekonaniu, że wypełni nam przyjemnościami nasz czas wolny. I tu następuje duże rozczarowanie, gdyż okazuje się, że w związku z posiadaniem mężczyzny nie mamy już czasu wolnego. Raczej pozostaje nam zorganizować jego czas wolny, żeby nie zgnuśniał do reszty. Niektóre optymistki odnajdują się, oglądając transmisje sportowe, lepiąc samolociki, albo przekopując ogródek jego rodziców. Pesymistki biorą drugi etat, prace zlecone i robią błyskotliwe kariery. Posłuszeństwo.... Mężczyźni nigdy nie słuchają tego, co się do nich mówi. Mają, co prawda dwoje uszu, ale jedno z nich służy do wpuszczania naszych słów, drugie natomiast do natychmiastowego ich wypuszczania. Jeśli czasem wydaje się nam, że słuchają naszych wywodów w skupieniu na twarzy, to niechybnie boli ich brzuch, albo muszą niezwłocznie udać się do toalety. Dlatego próby obarczenia ich nawet pozornie prostymi obowiązkami, takimi jak zrobienie podstawowych zakupów, wyrzucenie śmieci lub podlanie kwiatka podczas naszej nieobecności, nie mają najmniejszego sensu i powodują w nas samych niepotrzebną irytację. Sztuczki.... Jeżeli trafił nam się mężczyzna o wesołym i skorym do zabawy usposobieniu, mamy szansę nauczyć go paru sztuczek, które ułatwią nam nieco życie. Na przykład wracanie do domu na telefoniczne zawołanie, celność przy korzystaniu z toalety, umiejętność wrzucania brudnej bielizny do wnętrza pralki, aportowanie dóbr materialnych, oraz używanie ze zrozumieniem słów - \"proszę\", \"przepraszam\" i \"dziękuję\". Ot, taka edukacyjna zabawa. Na efekty trzeba długo czekać, ale nie zaszkodzi spróbować. Własny kąt.... Bardzo ważne, żeby mężczyzna miał w domu swoje miejsce, gdzie mógłby się schować i nie plątać się nam pod nogami. Najlepiej własny pokój z biurkiem pełnym nietykalnych świętości, ryczącym telewizorem, nietykalnym legowiskiem, gdzie mógłby drzemać, udając, że ciężko pracuje. Pamiętajmy, że nie wolno nam tam wchodzić bez potrzeby i bez pukania. Zresztą byłby to duży szok dla naszego poczucia estetyki i porządku. Wkraczamy tam tylko w ostateczności, kiedy zaczyna brzydko pachnieć w mieszkaniu. Najlepiej w skafandrze do utylizacji radioaktywnych odpadów. Mężczyzna w łóżku.... Nieuniknione, że raczej prędzej niż później mężczyzna będzie się wpychał do naszego łóżka. Wślizgnie się od ściany, odepchnie łapami i zrzuci nas w nocy na podłogę, a wcześniej ściągnie z nas kołdrę. Jeśli jakimś cudem nie damy się zrzucić, uczepi się nas jak ośmiornica, przygniecie całym ciężarem i będzie chrapał prosto do ucha. Właściwie nie ma na to sposobu, ale pewnym pocieszeniem jest fakt, że mężczyzna wydziela bardzo dużo ciepła i można zaoszczędzić na ogrzewaniu w okresie jesienno - zimowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zabawki.... Mężczyzna najbardziej lubi bawić się \"w doktora\". Niestety, jak we wszystkim, nie zna umiaru, a my nie zawsze mamy ochotę mu w tym towarzyszyć, bo mamy swoją pracę i potrzebę przespania choćby sześciu godzin na dobę. Dlatego też, żeby się nie nudził, albo nie szukał innego towarzystwa, trzeba mu pozwolić bawić się jego ulubionymi zabawkami. Nowym samochodem, motorem, kinem domowym, albo monumentalnym sprzętem grającym, w najlepszym wypadku najnowszą komórką z internetem i wodotryskiem. Ważne, żeby się czymś zajął, a my w tym czasie bawimy się w naprawiacza kranów, elektryka, stolarza, kucharkę, zaopatrzeniowca... itd. itp. I juz końcówka:) Sam w domu.... Zdarza się tak, że musimy pilnie wyjechać na parę dni i zostawić mężczyznę samego w domu. Wtedy zabezpieczamy, co tylko się da. Kwiatki wynosimy do sąsiadów, papugi do przyjaciółki, a oszczędności do banku. Zostawiamy pełną lodówkę i ogarnięte mieszkanie, żeby mu było przyjemnie. Wracając zastajemy kosmiczny bałagan i pustą lodówkę. Oddychamy z ulgą, bo jeśli byłoby posprzątane, to znak, że albo wcale nie spał w domu, albo ktoś mu pomógł zacierać ślady wiarołomstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uppieuppy
up up uppppppppppppppppppppppppp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tu co tak pusto spadamy w dol nawet ci co ich nudzimy nie zagladaja do nas ja mam zapieprz od rana bo urodziny w domu mala marudzila caly dzien bo zeby maz remontuje i znow samotna noc mnie czeka aaaaaaaaaaaaa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Faktycznie mało wpisów, aż przerażająco - nawet jak na nasze możliwości ostatnio ;) U nas weekend standardowy, więc nie będę się rozpisywać o zakupach (kupiłam kombinezon dla bąbla), sprzątaniu, Maksiu i całej reszcie ;) Generalnie wszystko OK :D Jutro znów do pracy buuuu:(😭 - wszystko co dobre szybko się kończy ... niestety:P Teraz korzystam z ostatnich chwil weekendu ;) jutro też wpadnę i mam nadzieję, że będę mieć coś jeszcze do czytania (liczę na was mimo wszystko) :D P.S. madziam - tekścik super ;):D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ta napiszę troszkę, żeby naszą weekendowa statystykę poprawić. Kupiłam Marcie huśtawkę taką jaką instaluje się w futrynach. Nie możemy jej zainstalować w na piętrze bo futryny na to nie pozwalają, wiec wczoraj mąż zainstalował ją w kuchni (tej w piwnicy), ale do belki na suficie. W drzwiach nie byłoby Marty widać jak się gotuje bo kuchnia jest w kształcie litery L. Wczoraj Marta bujała się tam prawie godzinkę zanim się znudziła. Marta ostatnio na śniadania nie chce nic zjeść oprócz płatów lub jajka. Wymyśliłam więc dziś, że ugotuję jej jako, ale żeby ona się w tym czasie nie nudziła poszłam to zrobić do kuchni w piwnicy i w tym czasie ją bujałam. Jak chciałam wrócić do góry przygotować resztę śniadania Marta zaczęła płakać, choć podczas bujania cały czas jej mówiłam, że zaraz pójdzie zjeść jajo a ona powtarza „jaja am”. W ogóle nie dała się posadzić do krzesełka, wiła się i wrzeszczała w niebogłosy „buju”. Oczywiście próby tłumaczenia, że po śniadaniu się pobuja nic nie dały, bo ona jeszcze nie rozumie co oznacza później. Zostawiliśmy ja więc wrzeszczącą na podłodze. Jak próbowaliśmy ją uspokoić było jeszcze gorzej. Była to histeria w pełnym wydaniu. Waliła w drzwi, tupała i zanosiła się płaczem. Zaczęła wołać nawet babcię, w nadziei, że cos osiągnie. Krzyki obudziły oczywiście dziadków, a że akcja trwała ponad 20 minut zdążyli pojawić się w kuchni. Mi łzy spływały po policzkach, ale siedziałam celowo cały czas tyłem i jadłam siadanie. Gdybym wiedziała, że to się tak skończy w życiu nie poszłabym jej bujać. Marta rzuciła się nawet na podłogę i waliła głową w podłogę. Wtedy wzięłam ja na ręce i próbowałam uspokoić, ale zaczęła mnie drapać i w końcu uderzyła mnie w twarz z całej siły. Niewiele myśląc powiedziałam, że brzydko zrobiła i posadziłam ją na podłodze i wróciłam do stołu siadając tyłem. Poprosiłam teściów żeby nie reagowali i przez chwilkę wydawało się, że Marta się zaraz uspokoi bo przestała krzyczeć, walić w drzwi i tylko jeszcze pochlipywała. Niestety dziadkowie nie wytrzymali i zaczęli do niej mówić „Martusia nie płacz itp.” No i zaczęła się jazda od nowa. No więc babcia wzięła Martę na ręce i zaczęła ja uspokajać. Ostatecznie ją uspokoiła, ale ja byłam zła. Marcie w mgnieniu oka wrócił dobry humor i zjadła takie śniadanie, że byłam pełna podziwu. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem zła na teściów, że mnie nie posłuchali. Do tego jeszcze dowiedziałam się, że źle wychowuję dziecko a ich syn a mój mąż już dawno w takim momencie by dostał na pupę. Rozmawiałam już z nimi kiedyś o tym , że nie zamierzam bić Marty i wydawało mi się, że przyjęli to do wiadomości. Jak zwróciłam teściowej uwagę, że nie powinna była reagować na zachowanie Marty to powiedziała, że ona juz nie mogła tego słuchać. Ciekawe dla mnie jest, że dopuszczają zbicie Marty, ale jak płacze to nie mogą wytrzymać. Jutro mąż ma z nimi porozmawiać o tym. Po południu byliśmy u brata na urodzinach a on ma kota. Marta bardzo przeżywa takie wizyty i teraz też oczywiście obudziła się z wołaniem „kotek”.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A teraz pozwole sobie wkleić troszkę informacjo o gronkowcu bo bardzo mnie one zaskoczyły i Was pewnie też zadziwią. Jesli Kogoś to nie interesuje to po prostu niech nie czyta. Gronkowce występują wszędzie i wszędzie zakażają Gronkowce (z łac. Staphylococcus) są bakteriami bardzo rozpowszechnionymi w przyrodzie. Żyją w otoczeniu człowieka od tysiącleci, dlatego zarówno człowiek jak i gronkowce często -zwłaszcza jeśli jest ich „na lekarstwo”-pokojowo koegzystują. Znamy i ich obecnie ponad 40 gatunków. Dla przykładu Staphylococcus aureus - czyli gronkowiec złocisty, którego bardzo się boimy w lodach, u ok. 60 proc. populacji występuje w niewielkich ilościach w przedsionku nosowym i na błonach śluzowych górnych dróg oddechowych. Niektóre gatunki innego gronkowca, na przykład Staphylococcus epidermidis współdziałając z innymi zaprzyjaźnionymi bakteriami dbają o higienę skóry zapewniając razem utrzymanie właściwego kwaśnego pH, które jest zabójcze dla patogenów – np. grzybków i drożdżaków powodujących grzybicę. W pewnych sytuacjach gronkowce żyjące w symbiozie mogą stać się niezwykle szkodliwe dla organizmu ludzkiego. Uwarunkowania symbiozy to: ■ higiena osobista (zarówno jej brak jak i nadmiar), ■ stan skóry (oparzenia lub urazy), ■ stan układu odpornościowego błon śluzowych (owrzodzenia, zmiany alergiczne), ■ odporność komórkowa i humoralna(jej zaburzenia występują m.in. u palaczy i alkoholików), ■ stan metaboliczny organizmu (cukrzyca na przykład może zaburzać skład łoju skórnego i ułatwić rozwój zakażeń), ■ dobre krążenie w naczyniach obwodowych (u osób z zaburzeniami krążenia występują zmiany troficzne, które szybko ulegają zakażeniu). Albo: Gronkowce to duża grupa bakterii gram-dodatnich, ziarniaków, które dzielimy na dwie zasadnicze grupy - koagulazo-ujemne i koagulazo-dodatnie. To podział ze względu na metodę wykrywania, ale również na patogenność. Uważa się, że gronkowce koagulazo-dodatnie (np. gronkowiec złocisty, po łacinie S. aureus) są potencjalnie bardziej patogenne niż koagulazo-ujemne (np. gronkowiec naskórkowy, dawniej biały, po łacinie S. epidermidis). Niemniej jednak wszystkie gronkowce mają potencjalne mechanizmy zjadliwości, enzymy proteolityczne i toksyny (jak np. enterotoksyna gronkowcowa wywołująca ciężkie zatrucia pokarmowe, toksyna epidermolityczna dająca pęcherzycę noworodków lub toksyna wstrząsu toksycznego często prowadzącego do śmierci). Zakażenia gronkowcami koagulazo-ujemnymi są utrapieniem chorych z obniżoną odpornością oraz pacjentów długo leczonych w szpitalach (zakażenia szpitalne, szczególnie po operacjach kardiochirurgicznych, protezach ortopedycznych itp.) Jednak gronkowce żyją w otoczeniu człowieka od tysiącleci, dlatego zarówno człowiek jak i gronkowce wytworzyli wiele mechanizmów pozwalających na \"pokojowe współistnienie\". I wydaje się, że człowiek wiele korzysta z obecności gronkowców na skórze i błonach śluzowych (kolonizacja następuje już w ciągu 2-4 godzin po porodzie - od matki), ponieważ jest to nasza naturalna ochrona przed inwazją innych groźnych drobnoustrojów. Jest to układ dynamiczny, zależny od wielu czynników, jak np. higiena osobista (niedostatek jak również nadużywanie), układ odporności skóry (np. oparzenie, uraz itp), układ odporności błon śluzowych (owrzodzenia, zmiany alergiczne), odporność komórkowa i humoralna (palacze, alkoholicy itp), stan metaboliczny pacjenta (np. cukrzyca zaburza skład łoju skórnego, przesuwa pH i ułatwia rozwój zakażeń), stan krążenia w naczyniach dystalnych (osoby z niedokrwieniem kończyn mają zmiany troficzne, które szybko ulegają zakażeniu) i jeszcze bardzo wiele innych. Tak więc naiwna wizja lat 60, 70, 80 i nawet 90, że da się wszystko wyjałowić wokół człowieka jest dziś z całą pewnością nierealna i szkodliwa. Są nawet różne teorie mówiące o większym zagrożeniu alergią tam, gdzie panuje \"nadczystość bakteriologiczna\". W badaniach mikrobiologicznych pobieranych za pomocą wymazu np. z gardła czy z nosa, stwierdza się prawie zawsze jakieś gronkowce. Ważna jest ich wrażliwość na leki i inne cechy, jak np. zdolność do produkcji toksyny. Ale również inne bakterie i bardzo ważna jest struktura ilościowa tych składników. Proporcje bakterii w posiewie mogą wskazać na zaburzenia flory i któregoś z mechanizmów obronnych, o których wcześniej pisałem. Dlatego interpretacja dodatniego posiewu wymaga uwzględnienia tych wszystkich elementów, bo jak wiadomo leczenie antybiotykiem niewiele pomoże jeśli nie usuniemy pierwotnej przyczyny zaburzenia równowagi. Oczywiście w sytuacjach ostrych zakażeń z silnym odczynem zapalnym konieczna jest pomoc w postaci leku przeciwbakteryjnego. Coraz częściej poza antybiotykami w leczeniu zaburzeń relacji \"gronkowce-człowiek\" stosuje się metody alternatywne, probiotyki, barwniki roślinne, immunostymulacje itp. Niestety nie istnieje jeszcze bezpieczna specyficzna szczepionka przeciwgronkowcowa, a poza tym istnieją pewne obawy przed powszechnym jej stosowaniem, bo nie wiemy czy bakteria, która zajęłaby miejsce gronkowców będzie tak dla człowieka łaskawa. Wszystkie przypadki muszą być analizowane indywidualnie, przede wszystkim pod kątem prawdziwego związku między gronkowcem a dolegliwościami, prawidłowości pobrania materiału do badania, schorzeń towarzyszących, zaburzeń odporności czy metabolicznych itp. Kilka typowych przykładów błędów interpretacji: 1. Pobranie wymazu ze spojówek u noworodka z ropiejącym okiem - prawie zawsze hoduje się gronkowiec, ale przyczyną jest niedrożność kanalika łzowego i jej usunięcie powoduje prawie zawsze samoistne ustąpienie dolegliwości. 2. Stwierdzenie gronkowca w wymazie z nosa u osób z nawracającymi zakażeniami - wiele z tych badań jest wykonywanych nieprawidłowo, wymaz pobierany jest zbyt płytko, nie z nozdrzy tylnych, a z przedsionka nosa, co uniemożliwia izolację innych bakterii, a tylko ujawnienie tzw. tła. 3. Posiewy ze skóry u osób z trądzikiem młodzieńczym - wiadomo, że są tam gronkowce, ale przyczyna problemu leży w zaburzeniach hormonalnych i równowagi skóry, bez usunięcia których nie uzyskuje się długotrwałego efektu. Stosowanie w tych przypadkach przewlekłej antybiotykoterapii jest mało skuteczną protezą selekcjonującą lekooporność 4. Wymaz ze skóry u osoby z tzw. eczemą - zawsze jest tam gronkowiec, ale jeśli nie usuniemy przyczyny drażnienia to maść z antybiotykiem (podobnie jak steryd) nie dadzą trwałego efektu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wszystkie przypadki muszą być analizowane indywidualnie, przede wszystkim pod kątem prawdziwego związku między gronkowcem a dolegliwościami, prawidłowości pobrania materiału do badania, schorzeń towarzyszących, zaburzeń odporności czy metabolicznych itp. Kilka typowych przykładów błędów interpretacji: 1. Pobranie wymazu ze spojówek u noworodka z ropiejącym okiem - prawie zawsze hoduje się gronkowiec, ale przyczyną jest niedrożność kanalika łzowego i jej usunięcie powoduje prawie zawsze samoistne ustąpienie dolegliwości. 2. Stwierdzenie gronkowca w wymazie z nosa u osób z nawracającymi zakażeniami - wiele z tych badań jest wykonywanych nieprawidłowo, wymaz pobierany jest zbyt płytko, nie z nozdrzy tylnych, a z przedsionka nosa, co uniemożliwia izolację innych bakterii, a tylko ujawnienie tzw. tła. 3. Posiewy ze skóry u osób z trądzikiem młodzieńczym - wiadomo, że są tam gronkowce, ale przyczyna problemu leży w zaburzeniach hormonalnych i równowagi skóry, bez usunięcia których nie uzyskuje się długotrwałego efektu. Stosowanie w tych przypadkach przewlekłej antybiotykoterapii jest mało skuteczną protezą selekcjonującą lekooporność 4. Wymaz ze skóry u osoby z tzw. eczemą - zawsze jest tam gronkowiec, ale jeśli nie usuniemy przyczyny drażnienia to maść z antybiotykiem (podobnie jak steryd) nie dadzą trwałego efektu. Mam nadzieję, że się nie wkurzycie, że to to umieściłam . Napiszcie co o tym myślicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gumecko - Karolcia słodziak ogromny, śliczna dziewczynka :) Hepciu - z tego co piszesz miałaś atak histerii w najczystszej postaci. Niestety również muszę powiedzieć, że bardzo, bardzo, źle, iż teściowie się wtrącili :o na dodatek w momencie kiedy jej przechodziło, czyli zaczęła rozumieć, że nic tym nie osiągnie. Oni swoją troskę i zainteresowaniem dali jej znak: krzyki, tupanie i płacz działają na dorosłych. Dobrze, że postanowiłaś porozmawiać z mężem i niech on konkretnie coś wskóra, bo inaczej twoje motody wychowawcze będziesz mogła sobie schować między książkami - oni i tak zawsze będą się wtrącać i lepiej wiedzieć:P Maks przez weekend kilka razy próbował różne rzeczy wymuszać płaczem m.in. na zakupach, ale mu nie ustępujemy i mamy dokładnie to co ty: im bardziej byśmy starali się go uspokoić tym jest gorzej. Faktycznie sprawdza się najlepiej ignorowanie dziecka w takiej sytuacji. Nie wiem czy widziałaś wczorajszy odcinek Superniani (dziś o 21.00 na TVN Style powtórka) - tam chłopczyk dopiero miał ataki histerii, a to co mówił w tym czasie to aż przerażało. Na koniec mam pytanie: jak podajesz Marcie płatki na śniadanie? z jogurtem czy tradycyjnie z mlekiem modyfikowanym? Przymierzyłam wczoraj na spokojnie w domu kombinezon Maksia i chyba jest dobrze. Ma podwinięte rękawki i nogawki, więc do końca sezonu raczej starczy. Nie chciałam mu kupować jeszcze większego, bo i tak w tym ciężko mu się było poruszać;) To raczej tyle ode mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja szybko witam Asiek- a na jaki romziar masz ten kombinezonik? ja wlasnie na allegro licytuje na 92cm ale mysle ze Maksio wiekszy od Karolci. narazie nie pisze bo czasu nie mam ani troszku aaaaaaaa Hepcia--no histeria jak ta lala,trzeba przetrzymac,moja ma ataki teraz co rano,moze taki to okres hm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hepciu-dodam cos jeszcze,ostatnio moj tata stwierdzil ze za takie zachowanie jak czasem ma Karolka to my bysmy dawno w tylek dostali ot co,sam sie dziwi sobie ze ma tyle cierpliwosci do niej. Moja ostatnio ciagle ryczy jak babcia zniknie gdzies za drzwiami no ale co sie dziwic skoro wiekszosc czasu z nia spedza.Ostatnio moj mama wyszla do sklepu a ta takie ryky odprawiala ze szok-ja dalam jej spokoj bo i tak wiem ze nic nie da uspokajanie ale moj madry dziadek zaczal lazic na nia i ryczec razem z nia a potem na mnie ze to moja wina ze ona placze,odpalilam mu na to ze dziecko musi poryczec i koniec.oczywiscie potem skrzyl na mnie mojej mamie-czasem to mam ochote mu powiedzie cdo rozumu--strasi ludzie to maja inny punmt widzenia na dzieci,calkiem inny niz my. oki narazie spadam cos poklikac w pracy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gumecko - kupiłam na 80, ale to jest zniżona rozmiarówka (tak jest też np. z ubrankami Wójcika), bo choć Maksiowi kupuję ubranka na 86/92 to ten kombinezon ma na tyle większy, że nogawki oraz rękawki ma podwinięte, więc jest zapas. Kurka zaś sięga prawie kolanek, czyli jak widać sporo zaniżona numeracja:) A to strona tej firmy www.mmdadak.com

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×