Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Wiemy że nie jesteśmy same. Będzie ciężko ale chyba najważniejsze jest nie myśleć o miłych chwilach spędzonych razem ale własnie teraz skupic się na tym jak okropnie zachował się nasz facet. Dzięki temu nie będziemy tak żałować, bo zamartwiając się tak można zwariować!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opije opije sie :D:D:D:D Troszke w czarnym pochodzimy a potem bedzie juz lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dam jutro mój telefon przyjaciółce żeby wykasowała wszystkie jego smsy. Też kochałam wady mojego ex ale nie myślmy o wadach tylko o tym jak okropnie się zachowali i jak nas potraktowali bo chyba nikt nie powie że to kocha :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co zakładając dziś ten topic nie spodziewałam się takiego odzewu, przynajmniej w swoich przeżyciach nie jestem sama, bo są osoby które maja i czują podobnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zawsze kochalam to jak byl takim gluptaskiem :) i bylo duzo smiechu O nie znowu wspomnienia :O:O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kurde nie wiem czemu ale od tych pieciu dni co sie nie odzywam dzis szczegolnie sie gapie na tel i czekam jakby mial dzis sie odezwac :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To przestań wogóle o tym myśleć. Chociaż ciężko nie myśleć :( Jeszcze przedwczoraj się przytulaliśmy i było wszystko ok, a dziś taka zmiana :( Chociaz to się ciągnęło od pewnego czasu i mieliśmy chyba więcej spięć niż miłych chwil. Ale nie wolno wspominać tych chwil razem, w sumie to teraz nawet nie jest mi tak bardzo źle, wiadomo cały czas boli gdzieś w środku, a w gardle ciągle mam jakby jakąś kluchę, nie mam wogóle apetytu. Ale już nie płaczę i wiem że sobie poradzę, że jednak da się bez niego żyć i jeśli miałabym przechodzić takie coś ja teraz ciągle to chyba naprawe wole żyć bez niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ignesi
heej dziewczyny straszne to wszystko, co piszecie i straszne, że tak czekacie. myśląc emocjami rozumiem, że czekać musicie, ale myśląc rozsądnie, dziwne to wszystko... Dziwię się zwłaszcza Cortinie - czytałam Twoje wypowiedzi na innych topikach, tak z miesiąc-dwa temu i pamiętam, że było podobnie. Czy Ty naprawdę chcesz tak żyć już do końca - co chwila nerwówka... Przecież przed ślubem kobieta powinna modlić się o to, żeby jej facet się NIE ZMIENIŁ - a nie liczyć na to, że się zmieni. Licząc, że zmieni się po ślubie - nie wychodzisz za niego, tylko za swoje życzeniowe fantazje... Ale emocjonalnie rzecz biorąc rozumiem, że czekać musicie. Skoro tak, to niech na czekaniu się nie kończy. Nie chcecie chyba, żeby na pierwszym spotkaniu Wasz luby zobaczył zapłakaną twarz i desperację w oczach? To nie ejst atrakcyjne, może wzbudzić w nim poczucie osaczenia i chęć ucieczki. Lepiej, jeśli zamiast tego zobaczy roześmianą, atrakcyjną i pewną siebie kobietę, która zamiast płakać przez ostatnie tygodnie robiła wszystko dla swojego samopoczucia (kosmetyczka, kino, spotkania ze znajomymi, wyjazd na wekend, aerobik, basen, ścianka wspinaczkowa - próbowanie nowych fajnych rzeczy daje bardzo wiele pozytywnej energii). przypomnijcie sobie, jakie byłyście, gdy on się w Was zakochał - może gdzieś po drodze się to zgubiło. może warto to odnaleźć przed spotkaniem?? pozdrawiam i kibicuję Wam bardzo!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie co? Nie warto się tak niszczyć. I nie ma co liczyć na to że facet zlituje się jak będziemy go prosić o to. Jeśli do tej pory się nie zlitował to czemu miałby to zrobić? On może jedynie z własnej woli zdecydować że chce uratować ten związek i że jednak zalezy mu. A na pewno nie zacznie mu zależec jak będzie wiedział że jesteśmy zdesperowane i nie możemy bez niego żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cortinaignesi
ignesi wiem, żę masz rację, wszyscy mi to mówią. Ale tak bardzo go kocham

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ignesi
a gdyby to Twoja córka miała taki problem - co byś jej poradziła?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pewno, że doradziłabym rozstanie. Wiadomo jednak że łatwiej radzić, niż samemu się dostosować. Njgorzej przetłumaczyć samemu sobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ehh nie ma co się załamywać, jutro jak mój były przyjdzie po swoje rzeczy to nie odezwę się słowem na temat tego co się stało. Otworzę mu drzwi z podniesioną głową i po prostu oddam mu jego rzeczy, podziękuje za moje które mi odda i powiem: "to do usłyszenia" :) Żadnego smutku, ale też żadnej złości, będe miła i życzliwa i potraktuję go jak zwykłego przyjaciela.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anaaaaaaa
zgłaszam się na członkinię klubu 15 02. mogę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anaaaaaaa
chociaż u mnie to raczej przegrana sprawa. ale te dwa tyg. nadziei ... warto:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×