Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość KalKluMeg

27 lat i Medycyna???????????????????????????????

Polecane posty

Gość blubaaaa
Hgg---pisalysmy kiedyś na jakimś temacie o wybielaniu zębów i poruszylysmy już ten temat , pamietasz? Wtedy też pisalas że to szalenstwo ;) ja jednak będę próbowała, najwyżej zrezygnuje, chociaż to byłaby ostateczność. Mrs. edi -- jednak ja też się rozwodze :-\ u mnie małżeństwo wisi na wlosku od kilku lat i nawet, jak kilka miesięcy temu przypadkowo pisałam z Hgg, to wspomnialam że jestem w trakcie rozwodu, potem była kolejna próba, ale jednak nie chcę być z kimś takim jak on. myślę że przez rok zdążę uporządkować swoje życie prywatne i ogarnę tą biolę i chemię. A później nie pozostanie mi nic innego jak pociecha z rosnącej córki i rycie na studiach do czterdziechy ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sprawach małżeńskich nie doradzę, bo sama sobie z nimi nie radzę. Dalej uważam że to szaleństwo, ale trochę zliberalizowałam opinie. Próbować warto. Te studia to niesamowite możliwości, ja uważam całą medycynę za pewnego rodzaju twór mistyczny. Wiem że to głupie i chyba upodabniam się do moich pacjentów (ach ta psychiatria!) ;) Więc może warto. Ale trzeba sobie zdawać sprawę, że w starciu z młodszymi zawsze jesteśmy na przegranej pozycji. Smutna rzeczywistość, to cholernie frustrujące

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w ogóle stałam się jakoś pełna skrajności, toleruję dziwactwa, ale dla głupoty nie mam totalnie litości i reaguję trochę nieadekwatnie. Starość nie radość jednak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrs. edi
Blubaaaa-- przykro mi, że tak wszystko wyszło. Ja też kiedyś próbowałam ratować swoje małżeństwo jak mogłam. Też byłam w trakcie rozwodu i postanowiłam dać mojemu eks ostatnia szansę (zawiesiłam sprawę na rok). Niestety nie potrafił jej wykorzystać. Aż pewnego pięknego ranka obudziłam się i już wiedziałam, że coś we mnie pękło, że nie chcę tak dalej żyć, nie chcę żyć z takim człowiekiem. Ze swojej strony zrobiłam wszystko żeby nas scalić. Czasami tak bywa, że dopiero po latach dociera to do nas ostatecznie i uświadamiamy sobie jak bardzo do siebie nie pasujemy, jak wielkie są między nami różnice. Nie można przecież całe życie godzić się na brak szacunku. Po rozwodzie było mi cholernie ciężko bo nie dość, że musiałam przez to przejść to jeszcze straciłam pracę, musiałam zamieszkać u rodziców. Zaczynałam swoje nowe życie praktycznie od zera. Ale udało mi się dość szybko stanąć na nogi. Najważniejsze to się nie załamywać. I z całą odpowiedzałnością mogę napisać, że tak dobrze jak teraz to do tej pory mi nie było. Mam cudownego, mądrego i zdolnego syna, dobrą pracę, przytulne mieszkanko... A przede wszystkim ciszę i spokój, nikt nie podcina mi skrzydeł, nie ogranicza... Blubaaaa nie daj się, wierzę, że i Tobie wszystko ułoży się tak jak tego chcesz, życzę Ci tego. Ogarniesz biolę i chemię a za parę lat będziesz świetnym lekarzem :) Pozdrawiam cieplutko :)Trzymaj się mocno!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mrs. edi- jak tak Cię czytam to boję się że w poniedziałek z rana wniosę wniosek rozwodowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrs. edi
hgg-- ależ ja nie jestem propagatorką rozwodów, broń Boże!!! Ale jeśli na prawdę żyjemy w niezdrowym związku, gdzie tylko cierpimy to jaki jest jego sens? Rozwód to ostateczność. Ja za wszelką cenę chciałam go uniknąć, łudziłam się, że wszystko da się naprawić. Była terapia, było wiele prób, ale się nie udało. A że teraz jest mi dobrze to fakt. W końcu los zaczął sie do mnie uśmiechać, więc dlaczego miałabym o tym nie mówić? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko że ja w sumie nie cierpię. Nikt mnie nie krzywdzi. Po prostu widuję mojego męża na żywo 2 razy w roku, rozmawiamy przez telefon co tydzień. Dni spędzone razem po ślubie to jakieś pojedyncze urywki. To brzmi dziwnie, ale mnie ta sytuacja po prostu zaczęła już śmieszyć. Jak można wybrać życie za granicą, skoro w Polsce można świetnie zarabiać, samemu zamiast z żoną którą się kocha, cytuję, "najmocniej na świecie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mrs. edi
Wiesz, podobno najgorzej być samotnym będąc w związku. Nie przeszkadza Ci ta sytuacja? Nie wiem jak można kogoś " kochać najmocniej na świecie" i widzieć go tylko kilka razy w roku. A gdzie tęsknota? Gdzie chęć przebywania z żoną? To ma być miłość? Nie chcę nikogo oceniać bo nie znam ludzi ani całej sytuacji, ale mogę powiedzieć własny punkt widzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniess277
hgg- rozumiem, ze skonczyłaś medycyne? Dla mnie tez jest to dziwaczne zaczynac medycyne w tym wiek. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak resztę zycia codziennie zastanawiac sie nad jego sensem jesli robie to czego nie lubie i nie daje mi to zadnej motywacji. Smutne zycie bede miała z własnej głupoty bo nie pomyślałam wcczesniej aby iść na lekarski. Jestem osoba ambitna, nie lubie stac w miejscu. W LO bylam bardzo dobra uczennica ale jesli bede składać deklaracje o poprawe matury do dyrektorki szkoły macierzystej to pomysli ze albo mi odbiło albo nudzi mi sie. No coz kolejny problem co powiedza ludzie. Szkoda ze osoby z nowa matura nie moga pisac egzaminu wstepnego na unw. med. wtedy obeszłoby się bez tych zbędnych plotek za plecami. Niestety zmarnowalam cale zycie, za kazdym razem jak przechodze obok szpitala zaluje ze tam nie pracuje i zazdroszcze osobom które moga tam pracowac. Spróbuje podejsc do matury od 3 miesiecy mam taki zapal ze chcialabym sprobowac.Jesli dostane sie to pewnie bede najstarsza studentka na uczelni, na pewno nie bede nic wspominac o wieku. Na swoje lata wygladam bardzo mlodo, nawet nie mam uszktałtowanych rys kobiecych, zadnej zmarszczki (moze doczekam sie kiedys). Jesli dostane sie to zaczne sie martwic, pojde na pierwsze wyklady zobacze jak to wyglada i czy dobrze bede czula sie w srodowisku mlodych studentow. Chociaz spodziewam sie najgorszego ze zostane odtracona przez wiek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie czuję się samotna, bo żyję pracą, pracuję od rana do nocy i kocham to co robię. Nie wyobrażam sobie innego zawodu. Ale do cholery, nie po to wychodziłam za mąż żeby teraz mieszkać sama! Dobija mnie duże mieszkanie, gdzie miałam mieszkać z mężem i gromadką dzieciaków. Dobijają mnie święta bo to żadna radość widzieć się z właściwie obcym człowiekiem, który do tego ma status męża. No i martwię się bo zegar biologiczny tyka, a perspektyw na dzieci ani śladu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agniess, tak skończyłam lekarski, jestem rezydentem. Ja mam w dupie zdanie innych, więc wszelkie wyśmiewania się z mojego wieku miałabym głęboko w dupie. Zresztą mi chyba nikt nie dokuczał ;) Były pojedyncze osoby na roku w moim wieku, ale zazwyczaj miały już wykształcenie medyczne przez co było im łatwiej. Ja lekarski wspominam jako najbardziej lajtowy okres życia. Bo większość pamiętałam ze stomatologii, trochę rozszerzałam informacje. Ja byłam w innej sytuacji, bo dzięki temu miałam czas na normalną, etatową pracę. Zdaniem dyrektorki nie przejmowałabym się, myślę że jeśli jest prawdziwą Nauczycielką, zrozumie i będzie kibicować. Ze względu na wiek nikt Cię nie odtrąci. Ja sama się trochę odtrącałam na leku bo wyrosłam z sobotniego rzygania w miednicę ;D Nikomu nie musisz mówić ile masz lat. To Twoje życie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniess277
hgg- Szczerze zazdroszcze Ci, ze udało sie skonczyc medycyne i tej pracy. Wykonujesz to co interesuje Cię a to najważniejsze, człowiek czuje ze spełnia sie w pracy. Rozumiem, ze nie zaczełaś medycyny w wieku 19 lat tylko po skonczonej stomie ? Czy na pierwszym roku med. bylo kilku studentów w starszym wieku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w wieku dokładnie 18 lat zaczęłam stomatologię. Dopiero po stomie lek. I było trochę osób w wieku 25-30 lat ale powtarzam, że mieli oni już wykształcenie medyczne, wiele przedmiotów przepisanych no i takie ogólne "obeznanie". Bo to wbrew pozorom cholernie ważne, pracując w szpitalu, wśród różnych specjalizacji, leków, przypadków nabiera się doświadczenia i na studiach jest łatwiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Maria 777
hgg - no jasne ze latwiej, jak ktos juz sie ksztalcil w kierunku medycznym i pracowal, to chyba logiczne. Jak 19 latki daja rade te studia bez tego wykstztalcenia to dlaczego nie ja? ... dal chcacego nic trudnego... moj niemiecki nie ma perfekt a staram sie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blublaaa - strasznie mi przykro, że tak Ci się życie ułożyło, ale po co się męczyć. Ważne, żebyś dobrze przemyślała swoją decyzję, ale z tego co opisujesz to widzę, że bardzo intensywnie nad nią myślałaś. Daj później znać jak się sprawy potoczyły jeśli oczywiście będziesz miała na to ochotę. blublaaa-jeszcze w marcu pytałaś czy chcę startować w przyszłym roku czy kiedy, wybacz, że nie odpisałam, ale jakoś nie zaglądałam na forum. Jeśli będę startować to w przyszłym roku będzie pierwsza (i mam nadzieję że ostatnia) próba. Musiałabym zdać maturę z chemii i biologii. Ja jestem jakaś niezdecydowana - z jednej strony bardzo chciałabym być lekarzem, ale z drugiej, bardzo się boję, że nie dam sobie rady.. Aktualnie uczę się z konsolidacji sprawozdań finansowych i wiem, że to zupełnie nie moja bajka. Chciałabym się już czegoś uczyć do matury, szczególnie z chemii, bo jak na razie to jestem z niej cienka, ale kurcze na dwóch kierunkach zawsze jest coś do roboty i ciężko jest mi się zabrać za naukę do matury. Jeśli się zdecyduję na 100% to po letniej sesji biorę dziekankę na obu kierunkach i poświęcę się całkowicie przygotowywaniu do matury. Na dietetyce mam parę przedmiotów, które już będą dla mnie jakimś (niewielkim, ale jednak) przygotowaniem do medycyny i przydają się również na maturze - m.in. anatomia, fizjologia, parazytologia, mikrobiologia, genetyka i kliniczny zarys chorób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czemu, ale ucieło mi kawałek posta, więc dosyłam: (...) genetyka i kliniczny zarys chorób

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i znowu tego nie pokazało, nie wiem czemu... hmm dziwne. chyba, że tylko ja tego nie widzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nghghjh
khjmjk

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blubaaaa
Agniess277---- jeny, nie wiem czego Ty się tak dziewczyno przejmujesz, co powiedzą ludzie, twoja dyrektorka, studenci... Zupełnie tego nie rozumiem, bo dla mnie to są takie duperele, że szkoda by mi było w ogóle zaprzątać sobie nimi głowę. Nie wiem z czego to wynika? Piszesz o tych zmarszczkach tak, jakbyś osobę po 25 r.ż. uważała, za jakiegoś starca. Ja mam 32 lata, jestem zadbana, dobrze ubrana i nie myślę nawet o żadnych zmarszczkach!!! masz jakieś dziwne myślenie, zupełnie dla mnie niejasne i takie niedojrzałe, a paradoksalnie martwisz się, ze jesteś zbyt dojrzała. Ja wręcz czuje się "lepsza" od małolatów, bo bogatsza o wiele doświadczeń jakie przyniosło mi życie i tak jak wspomniała hgg, nie będzie rzygania i zdychania po baletach łikendowych. I też zamierzam się sama odtrącić, bo nie czuje potrzeby integracji z byle kim (czyt.każdym) tylko dlatego, że stanął na mojej drodze zupełnie przypadkowo. a to, ze Ty możesz pisać maturę, a nie wstępny egzamin tylko na JEDNĄ uczelnię, uważam za wielki przywilej, a nie powód do narzekań. hgg---takie życie małżeńskie jak Twoje jest ok, pod warunkiem, ze komfortowe dla obu stron. Jeśli Ty się męczysz, nie masz perspektyw na 'normalne' życie, zależy ci na dzieciach, to też bym nie tkwiła dalej w tym związku, ale wiadomo, ze łatwo powiedzieć. w takich sytuacjach nie ma jednak łatwych rozwiązań i zawsze ktoś, w jakimś stopniu, ucierpi. Myślę, że najgorzej jednak zawsze mają dzieci, dlatego jeśli chodzi o mój przypadek, to żal mi mojej małej, bo ja to się wręcz czuje, jakbym wyszła po 10 latach z więzienia, taka wolna. A dla dziecka to jednak trudna i dość niezrozumiała sytuacja. Mój związek to system zero jedynkowy, wszystko albo nic, wielka miłość lub nienawiść. Tak się jednak żyć nie da. Tzn. ja nie dałam rady, bo mój mąż mógłby tak do śmierci, ale to typowy osobnik ze zwyżką testosteronu. Prócz wolności czuję jeszcze wyrzuty sumienia w stosunku do córki, bo wychodząc za kogoś takiego jak on, decydując się na dziecko z nim, świadomie skazałam ją na to, co teraz przechodzi. Nie mogę się z tym pogodzić. Ale idąc innymi torami, to bym jej nie miała, gdyby nie on, ehhh... No trudno, jest jak jest. Szkoda, ze nie jest inaczej :( mrs. edi--- po tym co piszesz, to chyba borykałaś się z podobnymi problemami małżeńskimi jak ja. Wracając do medycyny, to myślę ze nie ma co dywagować, warto, nie warto. Każdy musi postępować wg swojego uznania, sytuacji rodzinnej, życiowej, finansowej. Ja akurat jestem w takiej, ze nawet nie wiem, co bym miała robić, jeśli nie studiować? Dziecko odchowane już mam, sytuację finansową sprzyjającą, a rodzinną tez wyklarowaną w kierunku mniejszych obowiązków, bo mój mąż to gorzej jak dziecko, wszystko i tak ja musiałam załatwiać, wszystkiego pilnować i jeszcze spełniać jego zachcianki (wg. niego moje obowiązki, jako żony i kobiety) ;) Natomiast on nie musiał nic (wg. niego oczywiście), tak więc jeden kłopot z głowy :D Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blublaaaa- ja myślę, że Twoja córeczka nie byłaby szczęśliwa, widząc mamusię nieszczęśliwą, ale wiadomo - wszystko jest łatwo powiedzieć, jeśli się nie jest samemu w takiej sytuacji. Ogólnie to zazdroszczę Ci Twojej siły, bo ja to jestem taka beksa, że pewnie bym się załamała i nie dała sobie rady. Bardzo bym chciała, żeby wszystkie Twoje marzenia się spełniły bo zasługujesz na to! Wszystkim Wam życzę spełnienia swoich marzeń!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blubaaaa
dosiu, ja już chyba swoje w życiu przepłakałam niestety, ale teraz już dość, już mi się nie chce beczeć. To byłaby strata czasu, a ja po 10 straconych latach nie mogę sobie pozwolić na ani jeden dzień więcej. Co do córki, to też tak to sobie tłumaczę, natomiast dobija mnie myśl, że mogłoby być inaczej. Niczego nam nie brakuje, a jednak nie było normalnego życia. wieczne jego czepianie się, brak szacunku, wyzwiska, jego lenistwo, moje inne wyobrażenie o nim, jako o ojcu i milion innych rzeczy. Niby się kochamy, ale bardziej nienawidzimy. Chory związek. ciał !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jednopytanieważne
dziewczyny powiedzcie, skad macie pieniądze na 5 letnie utrzymanie, skoro w takim wieku idziecie na medycynę? Bardzo mnie to zastanawia :) Pytam bez złośliwości. Może są jakieś rozwiązania o których ja nie wiem. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blubaaaa
jednpytanie---no co by Ci tu napisać. po prostu jedni mają więcej pieniędzy inni mniej. i na tym można by zakończyć. jeden kolega niedawno napisał, ze nie spełni, na razie, swoich marzeń właśnie z powodów finansowych. ale skoro tak trudno Ci sobie to wyobrazić to podam przykłady: - jest możliwość zarobienia pieniędzy i odłożenia, - można mieć finansowe wsparcie w rodzicach, - jest możliwość ze ktoś dostał w spadku jakąś nieruchomość i ją sprzedał itd. Ilu ludzi tyle historii. ja np. mam odłożone, a poza tym mam taki zawód, ze nawet studiując mogę pracować w tzw. międzyczasie, w godzinach wyznaczonych przeze mnie (chociaż to wszystko będzie zależało od tego, jak mi będzie szła nauka).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
blublaaaa- ja też uważam że jeśli jest coś nie tak to trzeba to zmienić, obojętnie czy chodzi o związek czy o zawód. Moja siostra pracuje w sądzie od jakichś 11 lat i wiecznie narzeka, że mało płacą, że sie napracuje, że jej się praca nie podoba itd., ale NIC nie robi żeby coś zmienić, co mnie strasznie irytuje, bo już nie mogę słuchać tego użalania się. Nie wyobrażam sobie żeby w wieku trzydziestu paru lat, kiedy spokojnie jeszcze mogę coś zmienić i przeżyć życie inaczej, tkwić w czymś co mnie unieszczęśliwia. jednopytanieważne- ja mam to szczęście, że mam męża, który nas utrzymuje, a w razie czego to mam też teściów skłonnych do pomocy. Teściowie mi nawet powiedzieli, że jeśli nie dostanę się na bezpłatne, to mi pierwszy rok płatnych zapłacą, więc o finanse się raczej nie martwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Maria 777
jednopytanieważne - pracuje:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniess277
hmm aby zacząć studia medyczne trzeba najpierw dostać sie na nie. Jeśli dostane się, wtedy będę cieszyć sie i zaczne myśleć co dalej. Poza tym mam oszczędnośći na dwa lata wystarczy, później może dam radę pogodzic prace chociaż na pól etatu ze studiami. Daje sobie rok czasu na nauke, dla mnie to dużo, tym bardziej że nigdy nie miałam problemów z nauką. Jeśli nie dostane się to będzie znak, że są ode mnie lepi i to oni powinni studiować medycyne. Mam znajomych w wieku 32-36 lat ciągle narzekaja na pracę, że cały czas ta sama, żadnych perspektyw na przyszłość. Nie chce w takiej samej sytuacji znaleźć się za kilka lat i uświadomić sobie, że mogłam spóbować jeszcze przed 30stką dostać się na medycyne a zaprzepaściłam tej szansy. Akurat ja nie mam dziecka, nie mam faceta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apodobnoo
nie da sie studiować medycyny i pracować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość agniess277
rodzicami dalej mogę mieszkać przez kolejne 5 lat dla mnie ważniejsze jest skończenie tych studiów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apodobnoo
na to nie wpadłam, żeby wrócić do rodziców :] hmm a co z płatnym drugim kierunkiem studiów? W tym roku jeszcze nie, ale za rok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość apodobnoo
rozochociliście mnie :D mam 24 lata, kończę magisterkę z ochorny środowiska, pracuję w biurze z papierami :////// i małe perspektywy na zmianę pracy w mojej rodzimej branży... Oglądałam progi punktowe... z biologii rozszerzonej mam 78 %, musiałabym chemię zdać na jakieś 90% (nie zdawałam jej w ogole....) hmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×