Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
natalia_21

samotność, brak znajomych, brak przyjaciół...

Polecane posty

Gość justyna734
też jestem sama zero przyjaciół znajomych starzy znajomi mnie olewają z domu praktycznie nie wychodzę bo nie mam potrzeby nie mam nawet z kim pogadac o swoich problemach ani komu się wyżalic ciężko jest tak życ wcześniej pełno znajomych teraz tylko samotnośc :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sharmila 21
To może na początek spróbujmy poznać się między sobą w prawdzie nie zmieni to zbyt wiele ale przynajmniej będzie z kim pogadać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lio-m.
mam tak samo.. wszystkich, którzy chcieliby zmienić ten stan, tak jak ja, zapraszam do pisania < lio@g.pl >

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina_gda
Ja również mam podobny problem. Studia, dom i nic poza tym. Ostatnio zaczyna mnie to dobijać. Nikt nie proponuje, żeby gdzieś się z nimi zabrać. Opowiadają tylko jak im super było w weekend. Chlali całą noc a potem balanga. Nie jestem osobą imprezową. Nie lubię chodzić na dyskoteki, ba nawet nie wiem co to taniec. Proponowałam nie raz :wyjdźmy gdzieś, przecież życie nie kończy się na ciągłych imprezkach. Wybieraliśmy się na lodowisko, do tego stopnia, że z 20 osób nagle zrobiły się 3, bo reszcie się nie chce. Wolą pograć na xbox-ie lub zapić. A jak zagadają, to tylko gdy czegoś potrzebują, apotem olewają mnie. Miałam najlepszą przyjaciółkę. Odwróciła się totalnie ode mnie. Wyjechała za granicę i nie ma zamiaru wracać. Znalazła sobie nowych przyjaciół, a jak zagaduję ją na komunikatorze, to nie ma czasu. Boję się, że będę sama jak ten palec do końca życia. Chciałabym mieć jakąś bratnią duszę. Jeśli czujecie to samo piszcie:mini1@buziaczek.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siak
Wypisujemy miasta :P Warszawa Ja mam tak samo. Na studniach (zaocznych) owszem, mam znajomych ale nie zaznajomiłam się z nimi na tyle blisko by spędzać z nimi czas po szkole. W liceum także nie natrafiłam na ludzi z którymi mogłabym się zaprzyjaźnić. W pracy jestem lubiana, staram się być uczynna i miła, jestem dobrym słuchaczem, nie unoszę się, mam raczej optymistyczne podejście do życia jednak to najwyraźniej też nie wystarczy by zaskarbić sobie czyjąś przyjaźń :( Nigdy nie byłam imprezowiczką, nie chadzam do klubów bo nie mam z kim, sama? Najlepsze jest to że czasami ktoś się odzywa ale tylko wtedy gdy czegoś potrzebuje. Zwracają się do mnie ponieważ wiedzą że nigdy nie odmówię pomocy dlaczego ludzie są tacy interesowni?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
każdy ma jakieś problemy ja mam 27 lat i bardzo żadko sam wychodziłem z jaką kolwiek inicjatywą raczje bylem wszędzie zapraszany i też dość często odmawiałem bo mi się po prostu nie chiało isć...nie wiem czemu tak było czasem ludzie mnie wrecz namawiali żebym z nimi poszedł ,a ja nie i chuj wolałem posiedzieć w domu i pograć na komputerze...teraz w końcu mam spokój od roku nikt do mnie nie dzwoni :) ..tj mam jednego przyjaciela z którym utrzymuje kontakt ,ale mi to wystarcza ,a z resztą to jak mi się zechce to zadzwonie raz 2gi i spotkac sie mozna zawsze ..nie pale za sobą mostow po prostu czesc znajomosci mam w takiej stagnacji i sie nie przejmuje ...ale przynajmniej jestem prawdziwy w tym swoim zachowaniu . bardziej wole przebywac sam lub we dwoje z ukochana osoba niz w wiekszej grupie ...a w duzej grupie to bardziej wole obserować niz uczestniczyc aktywnie w tych przedstawieniach ludowych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej ja tym razem z krakowa. PIsze bo mam podobna sytuacje. Jestem już na studiach magisterskich, mieszkam w akademiku, a mimo to doskwiera mi samotność. Miałam wcześniej paczkę znajomych ale teraz każdy poszedł na inna specjalizacje i drogi sie troche rozeszły. W nowej grupie jakoś nie umiem nawiązać bliższej znajomości. W akademiku też trafaim na jakieś dziwczyny ktore sa całkiem niemowami albo juz maja określonych znajomych. Bardzo chcialabym to zmienić. Znależć kumpele lub kumpla od cerca z kim mozna pogadac, posmiac sie wyjśc gdzies czasem. Mama nadzieja że jest więcej takich osób? Jeśłi tak to prosze o kontakt:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kotowiczka
Wrocław kotowiczka@o2.pl Ja mam to samo co wy. Chętnie z kimś popiszę na priv :) lat 29. Mam męża. ale mimo to czuję się samotna na codzień, brakuje mi bratniej duszy z ktorą mogłabym pogadać. Brakuje mi koleżanek. Wszystkie koleżanki pędzą gdzieś do przodu. Mają już swoje życie, pozakładane rodziny. A Facetów przedkładają nad "spotkania z koleżankami', wolą się skupiać na czymś innym. Staram się jakoś utrzymac przynajmniej te znajomości, które już mam. Ale bywa ciężko. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ScottyDoesntKnow
Jak się pewnie domyślacie, mam to samo. jestem na pierwszym roku studiów. Również nigdy nie byłam typem "imprezowiczki", nigdy nie byłam na dyskotece i wcale nie jest mi z tego powodu przykro, bo to po prostu nie moja bajka, jednak ostatnimi czasy dobija mnie fakt, że muszę siedzieć 24h/7 w domu. Uwielbiam czytać książki, oglądać seriale, zawsze to kochałam, ale teraz mi to po prostu wychodzi nosem. No bo ile można? Patrzę za okno, słońce grzeje, idzie jakaś grupka przyjaciół, śmieje się, a ja? To jest naprawdę dołujące... A co do starych znajomych, maja mnie gdzieś. Zresztą, nigdy nie mogłam na nich polegać nawet w najbardziej błahej sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 21paula_lbn
Znalazłam ten wątek bo ostatnio poczułam się samotna, z racji tego że nie mam naprawdę bliskich przyjaciół. Mam wielu znajomych z którymi spotykam się raz na jakiś czas, a ostatnio parę osób z którymi myślałam że jestem blisko po prostu mnie olało. To przykre, człowiek nagle zatrzymuje się i rozgląda wokół by stwierdzić że nie ma nikogo naprawdę do tańca i do różańca. A tu są jacyś samotni z Lublina? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochani. Jestem samotna 19latka z Kruszwicy. Mieszkam z chlopakiem ale nie mam zadnych przyjaciol ani znajomych. Chcialabym to zmienic. Cale dnie spedzam sama bo aktualnie nie pracuje a moja rodzina mieszka w innym miescie bo sie od nich wyprowadzilam. Zamierzam isc od wrzesnia do liceum zaocznego po zawodowce. Moze tam uda mi sie kogos poznac. Nie mam nawet emaila ani gg zeby wam podac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochani. Jestem samotna 19latka z Kruszwicy. Mieszkam z chlopakiem ale nie mam zadnych przyjaciol ani znajomych. Chcialabym to zmienic. Cale dnie spedzam sama bo aktualnie nie pracuje a moja rodzina mieszka w innym miescie bo sie od nich wyprowadzilam. Zamierzam isc od wrzesnia do liceum zaocznego po zawodowce. Moze tam uda mi sie kogos poznac. Nie mam nawet emaila ani gg zeby wam podac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, od podstawówki zawsze miałam mało przyjaciół, z racji, że dobrze uczę się to inni liczyli na moją pomoc, głównie odzywali się jak coś chcieli, zwłaszcza prace domowe itd. Zawsze wszyscy traktowali mnie jako nudną osobę, głównie na doczepkę. Fakt, że jestem cichą osobą, czasami nieśmiałą. Teraz na studiach niewiele się zmieniło, z ludźmi z roku najwyżej czasami po zajęciach lub na przerwie wychodzę na piwo i tyle, bo wszyscy mają swoje kręgi znajomych, w czasie sesji zaczynają mnie bardziej po notatki zauważać. A najbardziej to lubią mnie wszyscy zawsze w czasie sprawdzianów, egzaminów :D Mam przyjaciółkę, która została u mnie na wsi, jak ja poszłam na studia, więc mamy już mniejszy kontakt. Nie raz wyszłabym pobawić się do klubu ale nie mam z kim :( Dobrze, że chociaż lubię robić zdjęcia, to mam czym zająć czas. Chętnie poznam nowe osoby, mieszkam w Lublinie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość COCO. R.
Troche mnie pociesza, ze tak duzo jest tu postow. Ja skonczylam studia mialam pare przyjaciolek zreszta zawsze bylam zapraszana i lubiana. Niestety pozniej sama sie zaczelam zamykac i potracilam wszystkich z wlasnej winy mniejsza o to niektorych odstarszylam bardzo brutalnie. Zostalo pare osob z roznych srodowisk. Niestety po skonczeniu studiow jedna przyjaciolka wyjechala do domu juz na zawsze a druga za granice. Zostala ze mna zamezna przyjaciolka w ciazy ma juz swoje problemy i calkiem inne zycie. To jest aktualna sytuacja wyjechalam na wakacje i siedze sama szczerze mowiac nie przeszkadza mi to ale boje sie powrotu do domu i samotnosci. Staram sie wymyslic jakas late na moj problem. Moze jakis kurs Zmiana miejsca pracy sama nie wiem. nie jestem jedna z tych osob ktore potrafia wychodzic na miasto same czuje sie wtedy nieswojo. Zreszta to nie rozwiaze problemu. Wydaje mi sie ze ja przy blizszym poznaniu wiele trace i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zawsze samotna
Mam tak samo jak Wy, w tym roku ide do liceum. Nie mam już ochoty dzwonić, prosic, błagac o spotkanie. bo zawsze tylko ja to robię. Po prostu płaczę, jak przypadkiem np. na fejsie zobaczę posta o wczorajszej wyprawie moich "przyjaciółek" za miasto... Nigdy o mnie nie pamiętaja, nigdy mnie nie zabiorą. To jest takie przykre, naprawdę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asd123456789
To moze w koncu ktos chetny zglosilby sie, zeby sie spotkac, a nie tak kazdy bedzie jeczal?;) Mam 24 lata, Warszawa, kobieta:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ndjkfhjfhne
ja tez chetna na spotkanie, 23 lata dziewczyna, Białystok ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 21paula_lbn
Crazy_Krzak możemy się spotkać ;))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszksl
Witam, po przeczytaniu dogłębnie wszystkich postów w tym temacie, muszę powiedzieć, że w 90% wszystko jest o mnie ;/ Nie ma z kim porozmawiać, ciągłe siedzenie w domu z komputerem może zabić. Nie chcę się tu rozpisywać jak bardzo jestem samotny i jak do tego doszło, zapewne z mojej tylko winy :( Ale dobrze, że wiem, że nie jestem sam :( I niech ktoś mnie przytuli :( Miłość !! i nie oszczędzać nikogo !! Jakby ktoś chciał pogadać o samotności lub nie koniecznie z chęcią oderwę wzrok od seriali na weekend.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mały Płaszów
Po co Wam znajomi? Lepiej skupić się na szukaniu drugiej połówki. Będzie druga połówka to zaraz i znajomi się znajdą. Tak myślę, przynajmniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sarrabbi
no wlasnie , po co znajomi?lepiej szukac milosci i byc para odludkow co se siedza w domu, ludzie to bydlo, przyjaciel i znajomi wbijaja nuz w plecy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna______*
Jest ktoś może z województwa opolskiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdjhdffhsfhhsdffsd
Autorko, czytając Twoje wypowiedzi mam wrażenie, że chodzi o mnie. Mam dokładnie tę samą sytuację. Mnie też nikt nie chce:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna______*
A skąd jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zalamana :(((
I kolejny dzien mija mi a w sumie przelatuje przez palce. To totalny idiotyzm, że muszę to wypisywać tu by poczuć ulgę. Ale nie mam innej opcji nie mam w około nikogo kogo mogłabym zamęczać swoim gadaniem o ciągłych niepowodzeniach bo i racja kto je wytrzyma? Przynajmniej tutaj nigdy nikt tego nie zobaczy a ja poczuje ulgę, że wyrzuciłam to z siebie. Mam dużo żalu, w sumie to zza dużo żaludo siebie, do swojej rodziny, i do faceta który czasem jest u mojego boku, a zazwyczaj wtedy i tylko wtedy kiedy jest ze mną dobrze, kiedy się uśmiecham bez jego większych starań, chociaż fakt wyjątkiem tu były wakacje gdzie przez pierwsze 4 dni był naprawdę kochany, a to ja byłam tą wredną, wiecznie niezadowolona zolzą i dlatego wydaje mi się ze mam to na co sobie pracuję. Jak to mówią? każdy sobie rzepkę skrobie? Taa Poza tym wyjątkiem jest ciągle ta sama reguła: Mam prace to mam pracę nieodpowiednia. Nie mam pracy jest jeszcze gorzej. Jestem najgorszą, najmniej porządana osobą na swiecie o ile nie we wszechświecie. Po prostu wszystko co robię, to robię źle. To ze nie wykorzystałam szansysklepu trochę żałuję. Czy moje obawy były wtdy słuszne? Czy moja potężna duma uniosła się już nie pamiętam więc ciezk mi okreslic. Wiem tyle ze teraz jestem żebraczką, żmiją, pijawką która tylko wysysa pieniądze, ma wieczne potrzeby za dorogie potrzeby fakt bo czasem przeginam. Tylko czy trochę więcej przyjemności raz na jakiś czas jest czyms bardzo złym? Zwłaszcza ze te przyjemności koncza się dość szybkobardzo spektakularnie i bardzo nieprzyjemnie ikrzykiem, obwinianiem, rzucaniem, przeklinaniem, alkoholem, obelgamino i oczywiście moimi wszchmogacymi popierdolonymi emocjami nad którymi nie umiem panować (czyt.płacz,chisteria,wychodzenie,trzaskaniem drzwiami itp. Itd.)nie wpominając o zrywaniu którego nadużywam. Tylko ile jeszcze? Ile jeszcze razy?ile to potrwa?za każdym razem mam wrazenie ze to koniec a potem plącze do niego, wypisuje jakies głupoty, po czym czuję się jeszcze gorzej, jeszcze bardziej zgniłym owocem niż w zasadzie jestem. I po co to robie? Nie wiemmogłabym już to skonczyc po prostu chlasnąć tym raz na zawszei nie wracac. Tylko wtedy pojawiają się obawy czy poradzę sobie sama?wkoncu on ma pieniądze, on tyle mi dal i pewjie mógłby dawac dalej, ale tez moglby si ena mnie wyzywac a na końcu i tak rzucic w koat co przychodzi mu z łatwoscia. Gdyby tak teraz znalazł sobie obiekt westchnień to gwarantuje ze by mnie tak zjechal albo po prostu rzucil i nigdy więcej nie wrocil. A jego rodzina? Skakala by chyba z radości ze nie majaj takiego obciążenia jakim jestem. Ze nie zagrazam ich synowi, nie zepsuje mu zycia, nie zabiorę i nie zmarnuje jego majątku, nie obarcze dzieckiem albo alimentami apotem polece do innego atego beidaka w chorobie zostawei ena pastwe losu Boze czy ja az na taka chetere wyglądam? Nie fakt jestem roztrzepana, ciagle czegos zapomina, nie umiem skupic się na jednym al. Eczy to az tak wiele by uznac mnie za beznadziejna i nic nie warta? A ne zapomniałam, mam dlugi, konia którego nie mogę utrzymać, studia ktorcych nei umiem splacic a je ciagne zamiast zajac się odpowiednia praca np. w policji, mam jeszcze mame ktroa tak jak ja albo ja tak jak ona jest beznadziejna, podjela tak samo debilne decyzje i zachowuje si etak samo.. tak wiec gwarantowany ejst fakt ze i ja przejme te krzywe geny i zjebie cala rodzine szymczakow.macie racje trzymajcie się ode mnie z dalekai tak się dzieke : ons ie do mnie nie przyznaje, nie sprwadza mnie już do domu, nikomu nie przedstawia, nie bierze na imprpezy, wręcz zazyn amnie unikac, i ma racje ma racje bo ja nie mogę dac niczego wartościowego. Nie dość ze ciagne pieniądze, nie dość ze ni eumiem sobie poradzić, to jesczez jeste,m wiecznie nieadoqwolona,przygebiona i narzekam na swoje biedne zycie. Ma racje bo co ja mam??no wlasnie co ja mam? Mam dlugi u pani oli, w bankkach, teraz ejszcz ewydatki na szkole ok 500 zł, nie mam pracy wiec on znowu by pomaga lanie możejedyne co dobrego teraz?dziadekdziadek który pyta czy mam co jesc.poza tym? Mam pyta jak się mam czy zyje i się zegna, ojca nie mam lezy w grobie, babcia która pomagalatez jej nie ma tez ywladowala na cmentarzu. CHrzestnys ie do mnie nie przyznaje prócz grania w pilke co jakiś czas raczej mnie unika. Już do domu mnie nie zapraszają..a ciotka wola mnie jak trzeba do solarium do towarzystwa.A napominając o ojcu.to minie zal bo i tak go nie miałam. Tylko ten fakt z ejestem teraz sama tak cholernie mnie przerazazostałam z tym wsyztskim sama po prostu sama. Z brakiem pieniędzy, z osobami które mówia ze nic nie potrafie , z długami, z kolejnym szukaniem pracym i z totalną załamką i poczuciem ze do niczego dobrego już się nie nadaję tyle mi zostałoi wiem pewnie wrazenie ejst taki nic nie robi, t n ie ma powinna się wziąć w garść. Tylko jak?? Niech ktoś powie mi jak do cholery. Bez prądu w domu, z siedzeniem po cichu samemitylko kot czasem murczy jak śpipoza tym nie ma nic. Jedna wielka pustka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna______*
zalamana :((( a można wiedzeć z jakiego województwa jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uble
ciężko żyć samemu... ale czasem jesteśmy sami bo inni nas krzywdzą... więc dlaczego lecieć jak ćma do ognia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszksl
Ja jestem z Opolskiego... Wiesz załamana, też się teraz uczę życia samemu. jest to najwieksze wyzwanie jakiemu musialem kiedy kolwiek sprostac. Ale jedno powiem... po ogarnieciu łez, smutków (no nie do końca) dostałem takiego buta od życia na zmianę wszystkiego, jakiego nigdy nie miałem. No wiadomo siedzieć w domu nie ma co z załamanymi rękami. Ale co pozostaje ja się pytam ? Praca , pracą. Zrobisz swoje, wracasz i zamykasz się w czterech ciemnych ścianach. Mam pod praktycznie wszystkimi względami jak Ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gios28
Bardzo brakuje mi przyjaciół,takich prawdziwych,szczerych...a o takich ciężko dzisiaj...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×