Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Milosz z Maszewa

jak wam się podoba początek mojej ksiażki którą zaczolem wlaśnie pisać?

Polecane posty

tak zgadza się mniał obciete ponieważ przejechał mu po nogach TIR. Ale Krystian dostał dwie nawoczesne protezy które do złudzenia przypominają jego własne nogi i kiedy jest w spodniach to nawet nikt nie podejerzewa że TIR mu obcią nogi. Teraz już przypomina zwyklego chlopaka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zauroczona Twoją prozą
Miłoszu! A kiedy możemy oczekiwać kolejnego fragmentu?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kryspin nie bardzo wiedział czym jest śledziona i za co odpowiada. Śledziona od zawsze muliła mu sięz trzustką chociaż o trzustce też nie wiele wiedział. Wiedzial czym jest wontroba bo kiedy rozrobił zbyt wiele mleka w proszku z wodą w kubku wtedy wlasnie odzywała się mu wontroba i kryspin wiedział żę zbyt wiele mleka w proszku wsypał. Wiedzial też gdzie leży wiele innych nażądów w jego ciele ale śledziona? czy Trzustka? Nie , tego nie wiedział. W celu jak najszego dowiedzenia się o co chodzi zapytał Babci, ale ona zbyła go wzruszając ramionami. nie bylo wyjście , Kryspin czym prędzej udał się do niewielkiej małej księgarenki prowadzoną od lat przez postawnego z bląd wlosach menszczyznękuśtykającego na jedną nogę. Biblioteka znajdowała się nie opodal tuż nad stawem i płynącą sennie niewielką żęczką. Kryspin wszedł do bibloteki i dokonal zakupu za ostatnir pieniądze atlasu anatomicznego. Wybiegając z bibloteki zawadzil o próg , przewruciol się, ale nic mu się nie stalo. Książkę którą akurat zakupil zamortyzowała uderzenie ratując go przed poważnym urazem glowy. W domu babci Kryspin odrazu wzią siędo czytania i po chwili wiedzial że bez trzustki nie można żyć , ale bez śledziony to i owszem, tylko nie można jeśc pieczonego i w ogóle trzeba uwarzać co się je i na zajęcia z WEFU też Ester będzie zwalniana. kamnień spadl Kryspinowi z serca , teraz już wiedział żę Ester nie umże tylko będzie4 musiala uważać i cieplo sięubierać , zimą. Pelen optymizmu postanowił ją odwiedzić w szpitalu który był jakieś z pięćset metrow od domu babci, tuż obok dwuch placzących wierzb rosnących od lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Wieszczu :) Nadrobiłam zaległości i muszę przyznać, że jestem zdruzgotana wypadkiem Ester... To mogło skończyć się o wiele gorzej. To mogło spowodować kalectwo! A tymczasem szczęściem w nieszczęściu jest jedynie zakaz spożywania smażonych potraw i potrzeba dokładnego mycia owoców... Dziękuję Opatrzności, że okazałeś się łaskaw dla dziewczyny, której życie i tak nie oszczędziło. To poświęcenie wobec beznogiego Krystiana... Ach.. Szkoda tylko, że to uszczupli repertuar kulinarny Twojej powieści, z której (przyznaję się) sama czerpię pomysły na wykwintne posiłki. Pytałeś co radzę Ci w sprawie ochrony praw autorskich? Ciężki orzech do zgryzienia, ale jedno Ci powiem. W razie czego będę zeznawać w sądzie i poświadczę, że to Ty jesteś autorem. Sądzę, że tak zrobi całe grono Twoich czytelników. Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kryspin wszedł do ponuro szarego korytarza szpitala. Pogoda za oknem była upalna a tu w szpitalu panowa przenikliwy mrok. Prtzeszyły go dreszcze kiedy idac wąskim korytarzem zobaczył lekaeza w białym fartuchu. Męszczezna był wysokim postawnym człowiekiem o wydatnych kościach policzkowych i wyraźnie zarysowanej brodzie. - W czym pomuc? Spytał. - Szukam Ester, mojej kolerzanki, która gdzieśtu leży. - Acha to ta Dziewczyna której usunięto sledzionę - pokiwał lekarz i skiną głową na białe drzwi nie opodal kolejnych drzwi na których widniały numery. Kryspin podziękował i nie czekając wszedł pewnym krokiem do sali numer 337. W roku pomieszczenia nie tuż przy oknie leżała Ester. czytała akurat jakaś gazetę bodajrze była to TINA. Kryspin podszedł do łużka, odchżąknąl trzy razy i zawołał - A kuku. Ester spojrzała nad gazetęi uśmiechnęła się najpiękniej jak tylko potrafuła. - Chej - powiedzial do niego ciesząc się z jejgo wizyty. - Co u ciebie słuszałem że mniałaś operacje? - tak - pokiwala głową Ester - Wycieli wi sledzionę , ale jużjest okej. - To super - powiedzial kryspin i zaklaskał z radości w obie dlonie. - A u ciebie co słychać? - zapytała Ester - Widzę że dalej ćwiczysz na silowni bo masz sportową sylwetkę nadal, jak wcześniej. - Tak dalej uprawiam kulturystykę, bo trzeba coś robić. - To fdajnien żę dbaż o zdrowie i trenujesz. Kryspin usiadł na brzegu łużka Ester, łużko zaskrzypiało, aEster zrobiła w tym samym momęcie niepewną minę. - lepiej usiądź na taborecie bo to lużko jakoś dziwnie trzeszczy, chyba jest stare, kto wie ile ma lat i czy aby nie powinno być juą wymnienione na nowsze takie z regulowanym oparciem. kryspin staną na równe nogi jakby go ktośpolał wodą. - masz racjęjepiej nie ryzykować - powiedział i usiadł na drewnianym taborecie które stalo obok lużka. tego dnia długo rozmawiali i wszystko było by dobrze gdyby nie komplikacje związane z operacją Ester, Ester Pół godziny przed wyjściem Kryspina dostała stany podgorączkowego a potem gorączki i kryspin musial wyjść i dalej już nie rozmawiać bo Ester zasnęła rozpalona gorączką....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To niesamowite jak zwróciłeś uwagę na bolączkę dzisiejszych czasów... Mianowicie na stan wyposażenia szpitali, a co za tym idzie - na całą służbę zdrowia, której przydałoby się uzdrowienie. Myślę, że Twoja książka zwróci na to uwagę elit rządzących. Nawet Konopnicka nie potrafiła poruszać problemów społecznych z taką finezją, a zarazem bezpośrednio i dosadnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem czemu, ale jakoś nigdy nie zdarzyło mi się czytać tego topiku. Dziś przeczytałem pierwszą stronę i żałuję poświęconego czasu. :D Że ludzi potrafi zainteresować takie dość dziwne bajkopisarstwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milooooszu!!!!!!!!!!!!
kiedy dalsza czesc? Nie moge juz wytrzymac, tyle watkow, w kazdy sie juz wkrecilam, czekam na dalsze losy bohaterow! masz wielki talent!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakużone wnetrze autobusu dalekobieżnego wiózło miłosza do rodzinnego rybackiego, nadmorskiego miasteczka. Przez calą drogę zastanawiał sięczy tabletki na zbicie gorączki faktycznie potrafią zbić gorączkę Ester. Czy dany medykament żekomo o silnym działaniu upora się ze stanem zapalnym ktory rozwinął się w coraz to bardziej niestetty wontłym z powodu braku apetytu ciele Ester. Myslał o tym, chuchając na okno autobusu, przez co mało co widział. czuł poddenerwowanie które c każdą minutą jazdy powodowalo bolesne zarzynanie w brzuchu. Kryspin czul poprostu bul brzucha i bał się że nie zdoła wytrzymać końca drogi. Jego bojaźnie okazały się prawdziwe . jakieś dwadzieście siedem km przed przystankiem końcowym. kryspinowi zchciało się a ubikację. - Co robić? - pomyślal przecierając zaparowane własnym chuchem okno warkoczącego złowrogo autobusu. Brzych bolal coraz bardziej , charakterystyczne zarzynania nie dawaly spokoju i wywoływały poważne obawy. Kryspin nie mniał wyjścia musiał poprosić kierowcę by ten zatrzymał pojazd. Podszedł do trzymającego się kierownicy kierowcy. Nie zawysoki, krępy menszczyzna z wyrażnie przezdzoną grzywką spojżał na niego bez entuzjazmu - Przepraszam ale muszę się zalatwić, zarzyna mnie w brzychu, To prawdopodobnie z nerwów. Kierowca nie puszczając ani na moment dużej kierownicy pokręcił glową. - Nie mogę, to autobus pośpieszny a my i tak mamay już poważne spuźnienie. - Więc nic sięnie da zrobić? - kryspin zapytał pelen zaniepokojenia. Głos mu drżał a w skroniach tętniło. kierowca na sekundę puścił kierownicę i rozlożyl szybko bezradnie ręce. - Musi pan jakoś wytrzymać - powiedział - usmiechając się serdecznie do kryspina. Kryspin nie mogł mieć pretęsji, męszczyzna byl profesjonalistą a dalsze spóźnienie kto wie może spowodowało by że kierowca stracil by pracę. kryspin usiadł delikatnie na swoim miejscy i po cichu liczył. Policzenie do czterdziest sekund. odpowiadało przejechaniu - !km, bo autobus pędził dość szybko. Czterysta sekund przed rodzinnym rybackim miasteczkiem, Kryspin nie wytrzymał , poddal się, przestał walczyć z samym sobą....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kryspin znowu podszedła do kierowcy. Teraz już naprawdę nie mógł wytrzymać. - Proszę pana, ja już nie mogę. proszę zatrzymać autobus. - Nie mogę. - Proszę. - Nie. - No bardzo proszę. - Dobra, ale tylko na chwilę. Autobus zatrzymal się nieopodal małego lasu liściastego a kryspin uścisną z sympatią kierowcę. - to zajmie chwilę - wyjawił zbiegając po dwuch ogómowanych autobusowych schodkach Niestety jak tylko wysiadł drzwi zatrzasnęły sięi autobus ruszyl z piskiem wzbijając w powietrze kłęby czarnego gryzącego w oczy piasku pomieszanego ze żwirem. - A niech to - zakrzyczł Kryspin i pomkną w głąb liściasto iglastego lasu. Po około pięciu minutach szedł już żwirową krętą ścieszką prowadzącą prosto do miasteczka w ktory to czekali już na niego ztęschniali rodzice z obiadem i kompotem ze śliwek....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kracz
nie kracz. Spieszy Ci się do zimy? Bo mi wcale..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kryspin dotarł do rodzinnego domu w którym to rodzice poczęstowali go zapiekanką domowej roboty z prodiża a potem ojciec Waldemar zaproponował mu by obejrzał sobie jakiś film w telewizji - Kryspin, synku masz ochotę obejrzeć sobie film. - powiedział wiedżąc iż dziś ma lecieć na drógim programie choror. - Wiem synu że lubisz filmy groxzy a dziś wyczytałem w TVstylu gazecie z programem telewizyjnym którru prenumeruje ad dobrych kilku lat, Że mająpuścić film o wilkołakach, a mówiłeś że ta tematyka cięnawet interesuje. Kryspin zwiesił glowę by odrazu spojrzeć na stojącego na dywanie w dużym pokoju ojca. - Obejrzę napewno, bo lubię filmy o wilkołakach. Niestety tuż przed transmisją filmu za pięć dwudziesta zerwała się jakaś dziwna wichura i zerwało druty. Światozgasło i działał juz tylko telefon stacjonarny ktory stał na dębowej ciuemnej komodzie nieopodal sporych rozmiarów donicy z ozdobną Tują. - Inici z seansu - wyjawił smutno Kryspin i poszredl zadumany do swojego pokoju - To do jutra tatao. - Do jutra synu, prond raczeju już dziś wieczorem nie wruci, bo to musi być prawdopodobnie jakaś większa awarja. - Pewnie zerwało rduty albo i nawet piorun trafił w elektrownie - odparł Kryspin naciskając na klamkę drzwi swojego małego pokoju. - Pewnie tak - żucił z szybka ojciec. Kryspin poolozyl się na łużku , blask piorunów oświetlało jego pokuj a on myslal teraz o Ester i zastanawiał się jak teraz bedzie żyć bez tego z kon inąt ważnego organu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mOIK KOCHANI CZYTELNICY !!!! jak wam się podobają przeżycia Kryspina i Ester. jak widzicie akcja toczy się całkiem fajnie i nie przewidywalnie a co będzie dalej to ujuż niebawem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pwiało grozą przy tych wilkołakach i piorunach! Widzę, że z łatwością żonglujesz stylami, od komizmu do grozy! Pisz dalej, czekamy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kryspin wstał złużka , wydawałomu sięże coś skrobie za szafą. Stanąprawie na bacznosć i stał tak jakieś trzy minuty. nasluchiwał i przestępował z nogi na nogę. Wyraźne sktobanie dobiegał zza szafy na ubrania która stala przy biurku. Podszedł i w tej samej chwili zobaczyl jak przez środek dywanu przebiegł szczur. Kryspin aż wżasną z przerażenia , myszy to się by nie bal ale szcura to się już bał bo szczury gryzą i mają truciznę w ogonie. obudził ojca i mamę - Wstawajcie jakimś cudem w moim pokoju biega szczur! - krzyczł w niebogłosy. - Szcur? Zapytał zaspana mama i stanęła na równe nogi razem z ojcem. - Choćmy pokażę wam tego szczyra! - poszli do pokoju i odrazu zobaczyli biegającego w ciemnościach szczura ktory biegał jak oszalały i szczeżył na nich ostre zęby. Ojciec chwycił ciężką pufę i żucił w kierunku szczura. Zwieże nie mniało szans ciężki puf rozgniutł szczura. - trzeba będzie zdesynfekować pokuj - oznajmił drżącym głosem ojciec i poszedl do piwnicy po środek dyzenfykujący. - Z kon on się tu wzią, pewnie przeszedł jakąś dziurą- powiedział mama - Pewnie tak - dodal Krysp[in. Pokuj zdesynfekowali i Kryspin polozyl się spać, chociaż nie pógl spać z powodu intensywnego zapachu chemikaliów, ktore drażnily go w drogi oddedchowe i wywołały zapalenie spojówek. na drógi dzień Kryspin byłm mocno podtruty, ale już po poludniu czu się trochę lepiej a wieczorem już calkiem dobrze. teraz już wiedzial żę nastepnym razem nie może przebywać w pokoju jak jeszcze nie wywietrzał od srodka dezynfekującego, zresztą ojciec i matka Kryspina też. Kryspin Wrycił do Kościeżyny do internatu chociaż do wakacji brakowało jeszcze sporo czasu chciał jak najszybciej pojechać do babaci i odwiedzieć Ester . Mniał jej tyle do naopowiadania, tęschnił za nią....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba pół wiadra wylali tego środka dezynfekującego. U nas w firmie jak robią dezynfekcję, to po 5 min nic nie czuć :) Podziwiam umiejętności taty Kryspiana w zabijaniu szczura miękką pufą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×