Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość motylek987

Motyle w brzuchu - wielkie jak helikoptery - niestety nie do męża

Polecane posty

Czekałam tylko aż to napiszesz, wiedziałam, że jesteś facetem... wiesz czemu - z prostej przyczyny - strasznie bronisz męskiego klanu, niezależnie od niczego w Twoich oczach kobieta zawsze będzie winna, nawet gdyby była bita, zdradzana,poniżana, zawsze to wina kobiety. Ze nie układa się w małżeństwie, że ma motylki, bo jest jej źle, to zawsze jej wina, mąż i facet jest święty i wcale nie przyczynia się do ewentualnego powolnego rozpadu związku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zajebisty27
TUTAJ też pasuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natomiast na Twoim miejscu usiadłym i z całym realizmem, na jaki by mnie było w takiej sytuacji stać - wypisałbym wszytkie za i przeciw kontynuacji motylkowego story. Porównałbym korzyści i ew. straty z tytułu wchodzenia do coraz głębszej wody, na co w tej chwili dajesz sobie zgodę niemal automatycznie. Wziąłbym pod uwagę: 1. Małżeństwo - ocena jak największej liczby aspektów wspólnego życia, zagrożenia i perspektywy 2. Dziecko - co czuje i co mogłoby czuć, jego reakcje 3. Ew. dalszy rozwój znajomości - wariant pesymistyczny i optymistyczny (zakochanie i "złamane serce" albo próba zawalczenia o... ) - przy czym zastanowienie się JAKI WARIANT byłby dla Ciebie lepszy, czyli czego tak naprawdę pragniesz - jest podstawą 4. Komplikacje czysto personalne - również jego i jego rodziny 5. Mąż, jego oczekiwania, ew. dalsze funkcjonowanie małzeństwa GDYBY romans (nawet platoniczny) się wydał Dopiero uzbrojona w taką dogłębną analizę własnego życia, ze świadomością zysków i zagrożeń.... podejmiesz sobie decyzję, czy warto i czy chcesz to kontynuować i w jakim celu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 0-
Świetny temat z życia wzięte. Brawo zajebisty 27, który napisał trzeba mieć dwóch mężów starego i nowego. A znam takie małżeństwo nawet doszło do tego, że w jednym łóżku troje spało jeden po prawicy drugi po lewicy, a w środku wybranka. Jeden miłował w dni parzyste, a drugi w nieparzyste prowadzili wspólny interes restaurację, jeden z nich był zaopatrzeniowcem drugi kucharzem i kelnerem w jednej osobie, a pani kasę i księgowość prowadziła. Pech chciał, że ten młodszy z przejebania zmarł, a ten drugi żyje ze swoją żoną pod rączkę się trzymają. Wszyscy z rodziny i sąsiadów o tym wiedzieli i zaakceptowali taki model życia. Spróbuj motylku, może i Tobie będzie tak dobrze Ci w trójkę. Na pewno jesteście dojrzali, jak tych, co opisałem jeden był inżynierem, a drugi lekarzem. Pracowali w swoich zawodach w jgu. a po fajrancie sobie dorabiali. Jak tak dalej pójdzie, to będzie jedyny szybko rozwijający się temat na kafeterii . A te motylki, to dobre określenie pewnej intymnej części ciała u kobiety, która jest chora na chińską chorobę. MAŁO. POWODZENIA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zajebisty27
do O- -> człowiek robi co może :) a co do szukanie dziury w całym - wypisałeś pięknie żeby wzieła pod uwagę logicznie za i przeciw ale nie bierzesz pod uwagę jednego - KOBIETY NIE MYŚLĄ jeżeli w grę wchodzą uczucia, więc ona nie będzie logicznie analizować skoro kieruje się teraz emocjami, to jak opowiadanie ślepemu o kolorach tęczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zajebisty27
krótko mówiąc dupa zbita, i ważne - NIE ŻENIĆ SIĘ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zapach pomarańczy...
Piszesz, ze jesteś rozdarta uczuciowo. Zastanowilaś się dlaczego? Piszesz, że kochasz męża, a czujesz motylki do kochanka. Masz w sobie taki potencjał miłości, że potrafisz podzielić swoje uczucia, zaszufladkować. W tej szufladce jest miłość do męża, a w tej miłość do kochanka. Kochać wolno każdemu, ale ty nie potrafisz dotrzymać tego uczucia osobie której tą miłość ofiarowałaś i własnorecznie podpisałaś. Utworzyłaś związek z ukochana osobą, który miał być trwały i szczęśliwy. A teraz? Kto pokazał słabość tego związku? Nie układa się, to rozmawiaj z mężem. Nie pasuje - odejdź. Nie oszukuj siebie i swojego życiowego partnera. W miłości prawdziwej nie ma kłamstwa, miłość nie istnieje w ukryciu. A motylki, to fizyczne pożądanie, uciecha dla twojego ciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szukanie dziury w całym - ładnie napisałeś, naprawdę ładnie i mądrze, robię to co napisałeś od tygodnia, wierz mi robię. Z jednej strony wszystko sprowadza się do walki o małżeństwo, z drugiej wiem, że walczę o nie już długo i nic pomimo tej walki nie wynika, jest dobrze przez tydzień, a potem znowu powrót do tego co było nie halo. Z drugiej strony pojawia się kac moralny, jakim prawem spojrzałam na innego i jakim prawem coś do niego poczułam... wiem, że moje uczucia są złe, zdaję sobie z tego sprawę, naprawdę. Ale z trzeciej strony od lat nie czułam takiego czegoś, takiego,hmmm nie umiem tego opisać... zawsze zakazany owoc smakuje najlepiej i bądź tu mądry. Macie rację i ja o tym wiem, ale ... no wlaśnie - ale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarne kowboje
Autorko- za swoją zdradę (teraźniejszą emocjonalną, przyszłą fizyczną) usiłujesz obarczyć swojego męża. usilnie usiłujesz wmowić wszystkim, że Ty jesteś taka biedna, bo przecież zakochana, masz motyle- to Cię usprawiedliwia. A prawda jest taka, że sama wiesz, że to co robisz/zamierzasz zrobić jest bardzo nie w porządku, dlatego się usprawiedliwiasz. Dla mnie osoba, która zdradza będąc w związku, jest zawsze winna. Chcesz rady? Rozwiedź się najpierw, a później rozważaj romanse.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie obarczam nikogo winą, to że coś jest nie tak jest winą obu stron (w tym przypadku), a człowiek jest tylko człowiekiem, nie usprawiedliwiam się, nie, przynajmniej nie miałam takiej intencji - po prostu poczułam coś, czego dawno nie czułam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"po prostu poczułam coś, czego dawno nie czułam" no tak, całe pięć lat :) a poważnie - i co w związku z powyższym? przecież nie Ty pierwsza i nie ostatnia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tzw. walka o małżeństwo, o żar w sypialni, o to coś, co zatarło się po drodze i spowszedniało... w tym samym momencie, gdy motylki się wyrywają do innego... no, cóż, sa skazane z góry na porażkę. Nie da się na zawołanie, na wyścigi wykrzesać z siebie niczego na siłę. W tej chwili nie ma sensu się koncetrować na mężu i małżeństwie. Trzeba się skupić na tym, jak W SOBIE wyprostować myślenie, spowodować by zamiast zawirowań wrócił spokój. Aby podjąć decyzję - czy walczyć o małżeństwo czy dać się ponieść. Aby ta decyzja była świadoma. Niektórzy dochodzą do wniosku, że warto i wtedy jest najpierw zdrada a potem nierzadko rozwód . Mąż w tym Ci nie pomoże. To nie on ma motylki. On jest na innym etapie. Diametralnie innym. Twoje metody DLA CIEBIE zupełnie się nie sprawdzą w jego przypadku. Najlepiej jest się maksymalnie odizolować i od motylkodawcy i od męża, udzielając mu jednak pewnych infornmacji na temat powodów. Nie, nie mówię o pełnej informacji. Ale o zasygnalizowaniu problemu, żeby nie zinterpretował pochopnie Twojego zachowania. Bo wtedy być może to on Cię "niespodziewanie" zostawi. I spokojnie spróbować sobie wszystko przemyśleć, poukładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kubel zimnej wody
dlaczego? jestescie przywiazani razem do kaloryfera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie, nie jesteśmy ale jeśli mowa o pełnej izolacji, wyjechaniu gdzieś, pomyśleniu itp to jest to nie do wykonania - niestety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po kilku miesiącach nowy facet
znudzi Ci się tak samo , jak mąż. Ten emocjonalny stan, w którym jesteś, nie potrwa długo. Każdy wielki smutek i każda wielka radość, przemijają. Mąż kiedyś też wywoływał Twoją ekscytację, a co z tego zostało? W pogoni za tymi wielkimi emocjami można zmieniać kochanków przez całe życie i krzywdzić przy tym innych. I, jak ktoś zauważył, za wszelką cenę szukasz usprawiedliwienia dla swoich postępków. A to Ci czegoś w małżeństwie brakuje, a to kiedyś doświadczyłaś złego traktowania ze strony mężczyzn, pomimo tego, że dawałaś im wszystko, że Tobie też się coś od życia należy. Może tym Twoim nielojalnym facetom z przeszłości w związkach z Tobą czegoś brakowało? Może Twojemu mężowi w Waszym małżeństwie również czegoś brakuje? Może uważa, że robi dla Waszego małżeństwa wszystko, a za malo dostaje od Ciebie, że za malo się starasz, że to Ty się zmieniłaś po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dopóki o czymś się nie rozmawia to się o tym nie wie, ja jestem otwarta i potrafię wyrażać swoje zdanie, mój mąż ma z tym problem od zawsze był skryty i nie potrafił mówić, o odczuciach szczególnie. Jak tylko usiłujemy rozmawiać to jego "uwagi" sprowadzają się do tego, że jedyną rzeczą jaka mu przeszkadza to moje wkurzanie się jak zostawia okruszki na desce do krojenia - bo tam powinny one być... koniec, reszta jest super, nic innego nie chce zmieniać... wszystko mu pasuje, a mnie nie ... i tu powstaje problem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurde, nie jest za dobrze !!! nie jestem wymagającą osobą, naprawdę... dlaczego zainteresowałam się kimś innym????, gdyby było wszystko cacy to nie byłoby mi to potrzebne, ale oczywiście znowu będzie to moja wina, taki kanon został już przyjęty... właśnie weszłam sobie do służbowego intranetu, zobaczyłam jego zdjęcie i od razu we mnie coś drgnęło, a mąż siedzi w pokoju obok z laptopem na kolanach i jak co wieczór ma swój świat a ja swój

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"właśnie weszłam sobie do służbowego intranetu, zobaczyłam jego zdjęcie" Tym sposobem droga jest tylko w jedną stronę... Pielęgnujesz w sobie te motylki, upajasz się nimi, nawet w niedzielę przed północą. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atakajedna
znam to motylku...znam ten temat dokładnie.....i niedawno sama miałam ten dylemat.....najgorsze, ze z braku odwagi trwam przy mężu...i co ? Nie jestem szczęśliwa.... Podobnie jak Ty zamieściłam temat na forum ale wtedy wszyscy zgodnie okrzyknęli mnie K..., szmatą....itp. Poczułam sie fatalnie...ale teraz jest jeszcze gorzej...... żałuję, że nie zrobiłam tego kroku....straciłam szansę i raczej już jej nie odzyskam....a jak pomyślę sobie, że motyle w brzuchu już nie wrócą nigdy, bo do męża to niemożliwe...to chce mi się płakać.....rób tak, abyś nie musiała żałować , że czegoś nie zrobiłaś.....głupie uczucie niedosytu......:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie mam czasu na bzdury
Mam to wszystko za sobą w tym i rozwód. Życie chyba jest już tak ułożone, że każdy musi najpierw popełnić jakąś życiową bzdurę, żeby później móc ją odpokutować. Czytam Twoje biadolenie, że nie jest tak, że jakieś okruchy, że on laptop ja komputer. Pięć lat małżeństwa i już znudzenie? a w zasadzie cztery, bo jeśli dobrze pamiętam to już od roku błądzisz myślami za jakimś gościem? Ciekawe co naprawdę zrobiłaś dla swojego związku zanim zaczęłaś za nim wodzić oczami? Powinienem tu opisać swoje doświadczenia życiowe w tej materii, żebyś może chociaż trochę przejrzała na oczy..... jednak widzę, że jesteś tak zdeterminowana, że najnormalniej nie chce mi się, bo i tak będzie to jałowe pisanie. Po prostu sama musisz doświadczyć jak to jest zepsuć to co się posiada. Powiem tylko, że żal po tym co było pozostaje nawet wtedy gdy życie ułoży się sobie na nowo, szczególnie gdy ma się dzieci... i nawet całkiem szczęśliwe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×