Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość rogaczka 1980

przyłapałam męża w łóżku z koleżanką

Polecane posty

Gość Taka sobie głupia baba
I jeszcze jedno. Wybaczyć i przebaczyć to właśnie miłość. Bo w miłości to i dawać nie tylko brać. Lecz pamiętaj zawsze. Żeby zawsze pomyśleć czy teraz już jest dobrze. Czy teraz nie popełniasz błędu. Czy jeszcze go kochasz czy już zapomniałaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz ,,,... ..
i wcale taka głupia nie jestes ! pierwszy raz spotykam kogos madrego na kafe . Co suma sumarum ma podobne myslenie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
Mataczu- odpowiadam- ta, przed którąkochanek roztoczy wizje wspaniałego, szczęśliwszego życia a ta w bezmyślności uwierzy, albo ta, której ludzie wokół a w szczególności wredne pseudoprzyjaciółki wmówią, że ta zdrada męża to cios w serce tak mocny , że nie damy z niego wrócić na tory. Nie zapominajmy, że każdy z nas jest TYLKO człowiekiem. Nie mówię tu o przyzwoleniach na otwartą zdradę ale o daniu sobie i innym prawa do błędu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz ,,,... ..
no to jednak mam racje , bo z tymi kobietami cos nie tak i kierują sie dumą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
duma? "Nie ma większego grzechu niż uważać, że wszystko jest jasne i zrozumiałe. Jest to grzech dumy i zaufania do siebie, który chciała popełnić Ewa, gdy pragnęła być bogom równa. " "Uzasadniona duma idzie w parze z głęboką pokorą. " "Duma, nigdy nie zawodząca przywara głupców. "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rogaczka 1980
taka sobie....... strasznie mi przykro. teraz zrobiło mi się wstyd gdy napisałam kiedyś ,że ja czuję się tak gdyby mm umarł...... ale niestety tak czułam....... kociaku będzie dobrze :) mataczu a jakie były powody Twojej zdrady?( może pisałeś a mnie wyleciało z głowy) zdzisiu napisałam coś co Cię uraziło? nie odzywasz się. Nawet jeśli czasem trochę się skarżę - mówiło serce - to tylko dlatego, że jestem sercem ludzkim, a one są właśnie takie. Obawiają się sięgnąć po swoje najwyższe marzenia, ponieważ wydaje im się że nie są ich godne, albo że nigdy im się to nie uda. My, serca, umieramy na samą myśl o miłościach, które przepadły na zawsze, o chwilach, które mogły być piękne, a nie były, o skarbach, które mogły być odkryte, ale pozostają na zawsze niewidoczne pod piaskiem. Gdy tak się dzieje, zawsze na koniec cierpimy straszliwe męki.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
do oświecenia rzadko można dojść bez wielkiego cierpienia. jak już jedziemy cytatami:) Autorko, Twoje cierpienie zmusi CIę prędzej czy później do wewnętrzynych zmian, tylko ono bowiem budzi...Sam z siebie człowiek nie chce cierpiec. Od swoich myśli i wewnętrznego bólu nie masz ucieczki więc prędzej czy później będziesz musiała coś z tym zrobić. Na pocieszenie powiem Ci, że tak się rodzą perły- może dlatego są klejnotem przynoszącym pecha..:-) Autorko- ból minie, trzymaj się tej myśli , gdy będziesz w ciemności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz ,,,... ..
Nie bede tego pisał na forum , nie naleze do ludzi dzielacych sie szczegółami z swojego zycia - moge napisac jedynie, a co juz napisałem , ze nie był to brak sexu , i to , ze wynikło to z braku miłosci z strony partnerki .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
mataczu- ciekawy link

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spogladam z boku
matacz ,,,... .. teraz wiem czemu odeszła... ktoś tak nawiedzony to nie mąż a fanatyk religijny. Tez bym nie wytrzymała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz ,,,... ..
ha ha spogladasz ...moze i ! ale juz nic, a nic nie rozumiesz jak i nie wiesz , nikt nie odszedł , a do fanatyzmu religinego mi daleko niczym do francji , w ogole zły katolik ze mnie ... Przykto mi , ze pojmujesz z tego co tu napisałem tylko tyle .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz ,,,... ..
Bowiem to, ze dałem link w kwesti "Dumy" taki jaki dałem , fanatykiem mnie jeszcze nie czyni .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam nicka z oczywistych
Smętne są te wszystkie posty odsądzające od czci i wiary osoby, które decydują się zakończyć związek po zdradzie i te szukające winy w zdradzonym. Nie dość, że hipokryzja, to jeszcze myślenie życzeniowe zamiast dogłębnej refleksji. Byłam już po wszystkich stronach tych barykad, więc piszę z doświadczenia. Główny problem nie jest oczywiście w zdradzie, bo - pomijając aspekty zdrowotne - cóż właściwie z tego, że ktoś z kimś innym. I nie duma jest powodem mojej niewiary w zlepianie tak potłuczonego związku - dumę można przełknąć dla wyższego dobra, czemu nie. Najbardziej zawiedzione jest oczywiście przekonanie o uczciwości partnera. I czegóż ów wiarołomny się uczy, jeśli zostanie dopuszczony z powrotem w łaski? Uczy się: nie kłam, bo czeka Cię za to kara, możesz stracić partnera. Powiecie - to świetnie, przecież o takie wnioski chodzi! Nic bardziej mylnego. To oznacza tylko, że ŹLE JEST ZOSTAĆ ZŁAPANYM. Że nie należy kłamać, bo GROŻĄ TEGO KONSEKWENCJE. Słowem, ewentualne odrzucenie kłamstwa przez niewiernego warunkowane jest wyłącznie czynnikami zewnętrznymi. Co stanie się więc, gdy owe kajdany zewnętrznych uwarunkowań zostaną zdjęte, gdy sytuacja będzie sprzyjać i gwarantować, że o kolejnym skoku w bok na 100% partner się nie dowie? Nic nie stanie na przeszkodzie kolejnej zdradzie. A wcale nietrudno o takie okoliczności. Co więc czynić? Czy warto reanimować trupa, by potem mozolnie każdego dnia sterczeć nad nim z batem w niewygodnej roli nadzory? Czy może lepiej pozwolić mu zgnić, a obu stronom osobno na tak użyźnionym podłożu dojrzeć, i wtedy myśleć o stworzeniu czegoś nowego - kto wie, może i z tą samą osobą? Tą samą, ale nie taką samą. Kluczem do powodzenia jest to, by zdradzający pojął, że NIE CHCE zdradzać, i to nie dlatego, że może zostać przyłapany in flagranti. Dlaczego ja już nie zdradzę? Długo by wymieniać, ale nie ma tam żadnego argumentu związanego z moim partnerem. I żadna okazja tego nie zmienia, bo czym są okoliczności wobec filozofii życiowej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
TAKA SOBIE..... Nie rozumiem i nie zgodzę się z Tobą. Mowisz, że sztuką jest wytrzymać i utrzymać w związku, że miłość dopiero można poznać po tym, że się umie wybaczać i przebaczać. Czy Twoim zdaniem żadne inne przejawy w związku to nie miłość, jedynie umiejętność wybaczenia zdrady??? A czy przypadkiem MIŁOŚĆ to nie będzie wtedy, jeżeli przed Bogiem ślubujesz miłość, WIERNOŚĆ I UCZCIWOŚĆ MAŁŻEŃSKĄ?? W przypadku Ciebie samej czy Rogaczki wasi mężowie dopuszczają się zdrady z błahego powodu tak naprawdę, bo pojawiły się problemy, szarość życia codziennego itp więc gdzie Ty widzisz miłość w takim związku??? To miłośc wyraża się w waszym przypadku ze strony mężczyzn poprzez zdradę i teraz wg Ciebie jak Autorka wybaczy mężowi tzn że naprawdę kocha, a jak nie potrafi wybaczyć tzn że ot tak sobie zapomniala....Dziwne podejście. A Czy Wasi mężowie w momencie zdrady pomyśleli, ze zdrada to jest jakże najprostsza forma ucieczki przed problemem???? Moim zdaniem MILOŚĆ to bycie razem, wzajemna pomoc, szczerość, umiejętność dawania z siebie, ale także trudna sztuka kompromisu oraz sztuka słuchania drugiej osoby. I te elementy dotyczą niestety, ale DWÓCH osób w małżeństwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz ,,,... ..
wiel osób ma tu racje - by nie było , ze np. ja uwazam ze ja mam . Mysle ze kazy pisze o innym typie czlowieka (zdradzacza) i tu jest problem . Jak wynika z postu powyzej jednej Pani sie udało - czyli jest to mozliwe , ale bez dania szansy dzis ona by nie napisała takiego posta . Tyle

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz ,,,... ..
"jeśli zostanie dopuszczony z powrotem w łaski? Uczy się: nie kłam, bo czeka Cię za to kara, możesz stracić partnera." Wybaczyc mi prosze, ale jezeli w parterze zaszła zmiana i widzi on swój bład jak i przekonany jest , ze tago juz nie zrobi. To znowu ..ale z łaską to pod kosciół :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam nicka z oczywistych
"Wybaczyc mi prosze, ale jezeli w parterze zaszła zmiana i widzi on swój bład jak i przekonany jest , ze tago juz nie zrobi." Przekonany to może być, ale jak długo jest przekonany tylko dlatego, że może coś stracić, to owo przekonanie jest g... warte. Wystarczy jedna okazja, w której będzie przekonany, że nikt się nie dowie - i nawet nie to, że on taki zły i dlatego zdradzi, a tylko to, że przekonanie i wola wynikające z takich pobudek jest słabe. To, że Ty ładnie sobie zawsze zdradę zracjonalizujesz, to już wszyscy wiemy. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matacz ,,,... ..
tu masz racje przekonanie nie moze byc na zasadzie jakie piszesz . To oczywiste nawet dla mnie .:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam nicka z oczywistych
I dlatego moim zdaniem strata musi nastąpić. Bez tego decyzja o "zmianie" jest podejmowana pod presją zagrożenia stratą, a więc jest podstawy są nietrwałe. Stąd związek musi się rozpaść, żeby nastąpiła rzeczywista zmiana. Dopiero potem można go budować od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Autorko, Bardzo Ci dziekuję, że odpisałaś, tym bardziej, że nie miałaś czasu, i zmęczona, i niewyspana, Wczoraj żonka była w podróży, byliśmy w kontakcie telefonicznym, ona zapytała: dlaczego jakiś smutny jesteś? byłem smutny, bo nie wiedziałem, co sie u Ciebie dzieje? Pomyslałem: "tak zależy mi, żeby Rogaczka była z mężem i aby byli szczęśliwi" Wyszedłem po żonę na dworzec, ponosiłem na rękach, w domu rozmawialiśmy sobie. Późno wieczorem przeczytałem Twój list, naprawdę uszczęśliwił mnie. To co napisałaś było dla mnie kojące, i wyobraz sobie, że żonka rano mi mówi: "śniło mi się, że mam na rękach dwa dzidziusie" Bylismy bardzo wzruszeni. Wogóle dzisiaj mamy czas by znowu być ze sobą i rozmawiać, był czas na wyrzucenie jakiegoś żalu, ale przytulilismy się i uzgodniliśmy kiedy bedziemy dzwonić do kliniki, dużo energii emocje pochłaniają. Nie dziwię się, że Ty ledwo żyjesz .... Moja żona też mi powiedziała, że dobrze że się dowiedziała, dziękuję, że Ty mi to potwierdziłaś, bo nie wiedziałem co mam o tym myśleć, a czułem sie oskarżony, że cos nierozsądnie postąpiłem. Ja wszedłem na twój topic też dlatego bo widziałem jak żona cierpi z powodu mojej zdrady, i zrobiło mi się Ciebie żal, Jednak z perspektywy żona uważa że dobrze że sie dowiedziała, bo gdyby dowiedziała sie kiedyś później.... Czar mojej osoby prysł, umarłem dla niej tak jak twój mąż dla ciebie co piszesz .. ale dalej żyłem i ona mnie przyjęła. A teraz czuję, że mnie kocha, że szanuje A tak a pro po, Ty pytałaś, czy ktoś powiedział, że zdradzi przed zdradą? Nigdy nie czułem się komfortowo ze zdradą, obydwoje założyliśmy ze nie zdradzimy, Ja zdrady nie planowałem do końca. Jednak kiedy to się stanie, to później nakręca się jakby spirala zdrady, kiedy sie przyznałem, to żona przez przyjęcie mnie tak naprawdę pomogła zatrzymać tę spiralę zdrady( u mnie spirala - zdrada emocjonalna z kobietą przez kontakt sms-owy, w której się zakochałem, zerwałem , miałem złamane serce ) Kiedy napisałaś, że 30-go spotkałaś się z mężem, i on prosił i rozmawialiście, to byłem troche zły, że nie przyjęłaś, że tamowałaś uczucie, a złapałem tez to kiedy powiedziałaś "ale seksu nie było", to pomyslałem :"no dobrze to znaczy że jeszcze pragnie bliskosci z nim..." Miałem więc nadzieję, że przyjmiesz jeszcze go,... dlatego zrozumiałem później też: "ona ma naprawdę co przerobić, wiecej niz moja żona ze mną, więc musi mieć czas". Ja szanuję to co robi twój mąż, że chce Cię przekupić ale czuję, że mu sie udało :) Choć nie powinien od razu o tym wiedzieć, to wiesz jako kobieta, Tak ładnie piszesz o mnie jako ojcu, i tak sobie pomyslałem, że kiedyś będą Chrzciny naszego maleństwa a ty ze swoją trójką (bo drugie planujecie:) bylibyście naszymi zacnymi gośćmi. Zapraszam. Mówiłaś, żeby wierzyć:) ps. Warto zjeść cos na wzmocnienie układu nerwowego, (suplement z zestawem witamin z grupy B) pić duzo melisy, bo naprawdę duzo przezywasz. Martwię się, że nie wysypiasz się, zadbaj o siebie, należy Ci sie to!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka sobie głupia baba
No i proszę. Lady i ta co nicka nie poda...... Więc waszym zdaniem spalić, zniszczyć do końca, wyrzucić na śmieci i dopiero wtedy od początku ? Bzdura. Jak zrobi się mała dziurka bo tynk odpadnie to co lepiej zrobić ? 1 ) trochę zaprawy i ściana cała. 2 ) rozwalić cały budynek i stawoiać wszystko od fundamentów. Moje zdanie było "1" Wy widzicie "2" Gdzie tu sens, gdzie logika. No chyba że ktoś wyznaje zasadę zacietrzewienia i po mnie choćby potop. Czy tak ma wyglądać reanimacja ? Wpierw zabić a potem rany boskie ratunku ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka sobie głupia baba
A ciągle mu wmawiać że znowu zdradzi... To tak jakby człowiek rzucał od niechcenia zapałki na siano i wierzył że nic się nie zapali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam nicka z oczywistych
Taka sobie głupia baba - podałam konkretne argumenty, a Ty żadnych przeciwstawnych, więc na logikę się nie powołuj, bo ci jej nie staje. "Czy tak ma wyglądać reanimacja ?" Napisałam dość jasno, że w mojej opinii nie może być reanimacji z dobrym skutkiem. Jak z czymś polemizujesz, to najpierw przeczytaj ze zrozumieniem. Żadnych argumentów prócz nietrafionego porównania, bo to nie dziurka w tynku, tylko wyrwa w fundamentach. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka sobie głupia baba
Sorry. Ale jakie konkrety podałaś. Na razie z twojego postu wynika jasno. PUNKT WIDZENIA ZALEŻY OD PUNKTU SIEDZENIA. I przedstawiasz tylko i wyłącznie swoje spojrzenie. A dziurę nawet w fundamencie też można załatać i jedną cegłą. To że facet zdradzi to prawie wszyscy frustraci ryczą na całe gardło. "ON ZNOWU ZDRADZI TYLKO SIĘ ODWRÓCISZ." Taki punkt widzenia to tylko czysta spekulacja niepoparta żadym konkretem. BZDURY

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie podam nicka z oczywistych
"ON ZNOWU ZDRADZI TYLKO SIĘ ODWRÓCISZ." Chcesz się kompromitować upraszczaniami na poziomie pięciolatka, to śmiało. :D Sprzyjająca okazja może nigdy nie nadejść. Ale przez cały ten czas osoba zdradzona będzie żyć (i męczyć się) ze świadomością, że ona może wystąpić i jeśli wstąpi, to prawdopodobieństwo powtórki jest. A to dlatego, że przyczyna nie została wyrugowana. I wcale nie musi to być znów zdrada - ale co, jeśli życie postawi go gdzieś między młotem a kowadłem? Znów kłamstwo będzie fajnym, wygodnym rozwiązaniem. Jeśli dla Ciebie zapicowanie źle zbudowanego budynku, nadającego się do rozbiórki tapetą to wystarczająca "naprawa", to trudno - Twój problem. Jeżeli on teraz ciężko żałuje, to znaczy, że przez całe lata małżeństwa nie zdołał dorobić się żadnej refleksji na temat związku, bezmyślnie brnął w kłamstwa i tkwił w nich. Trudno więc mieć nadzieję, że nagle, w ciągu tygodni nadrobi to, do czego inni dochodzą latami. Jeśli ma to przepracować, to musi zrobić to sam, a nie wstydliwie zamieść pod dywan rękami przebaczającej żony. Szybkie przywracanie stanu sprzed katastrofy nie sprzyja wcale wyciąganiu dobrych wniosków. "Taki punkt widzenia to tylko czysta spekulacja niepoparta żadym konkretem." "Sorry. Ale jakie konkrety podałaś." Jak napisałam, piszę z doświadczenia i tak, byłam po każdej ze stron takich układów. Podałam cały tok rozumowania. A Ty? A Ty tylko - bzdura i bzdura, jedyny argument :P Jeśli dla Ciebie długotrwałe oszukiwanie i zdrada to "dziura do załatania jedną cegłą" - to sorry, nie mam więcej pytań :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bronie tego męża ale
wydaje mi się że twoje zdanie jest BARDZO SKRAJNE. Ty nie dajesz ani sobie ani drugiej stronie żadnej szansy. Pozostawiasz po sobie tylko szmat wypalonej ziemi. Więc nie podawaj swojego nicku i z powodu. Ja też mam podobne zdanie do Baby. Szansa jeżeli jest może być szansą. A skreślić wszystko jednym ruchem to głupota.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie bronie tego męża ale
do "" nie podam nicka z oczywistych "" Twoja teorja na temat to czyzsty feminizm. Faceta określiłabym jako szowinistę. :D Same skrajności nic z możliwości porozumienia.ZABIĆ, WYRWAĆ CHWASTA. To jest metoda i sposób rozwiązania ? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kot13
baby! mamy wspierać autorke a nie gdybać. a tu widzę z dobrego topiku się zaczyna bazar prózności robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×