Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość malina299

Inseminacja

Polecane posty

allisa: Myślimy intensywnie i planujemy z nowym rokiem (będziemy mieli przypływ większej gotówki) spróbować znowu odwiedzić klinikę niepłodności i zapytać o in vitro lub inseminację. 3mam kciuki za Twoje starania. Oby się udało! Ile masz lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allisa
asiena, ale napisałaś, że już byłaś w ciąży, więc jednak się udało? pewnie też się dziwicie co to za cud. My się co miesiąc pytamy siebie jak to zrobiliśmy w styczniu. ale skoro raz się udało to jak? to chyba znaczy, że jakieś plemniki tam jednak były? ja mam już 35 lat i chociaż u nas jest wszystko idealnie, to mamy potworne problemy z zajściem w ciążę. Od 3 lat raz mi się udało, a naprawdę się staramy. Testy owulacyjne non stop, często Clo i Duphaston itp. Ja już powoli wysiadam i psychicznie. Od 3 lat co miesiąc pilnowanie i nie spontaniczne zbliżenia już powoli mnie wykańczają. Jedyne co mnie jeszcze trzyma przy życiu, to to, że nie oddaliliśmy się od siebie uczuciowo, bo sfera intymna wymaga odpoczynku. Ponieważ nie mam już czasu i siły czekać zdecydowałam się metody inwazyjne, powoli do tego dochodziałam i już się oswoiłam z tą myślą. Z drugim dzieciaczkiem nie będziemy się napinać i kiedyś się uda naturalnie. Myślę też często o tym skarbie, który się nie urodził, dziś miałby już miesiąc:-( asiena ja mam doły, ale pozwalam sobie na nie, a potem dalej walczę. Ja niestety lub nie ukrywam moich problemów, oczywiście wśród najbliższych osób, ale i tak rozumiem to, że jak ktoś nie przeżył tego nigdy nie zrozumie jak się reaguje na inne dzieci. I nie chodzi tu o zazdrość, ale smutne wspomnienia i zawiedzione marzenia, to w takich chwilach do nas wraca lub odzywa w miarę normalnym funkcjonowaniu- tak chyba jest? przynajmniej u mnie. trzymaj się, daj znać co postanowisz. ja już nie mam siły czekać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
allisa: Tak, byłam w ciąży ale z poprzednim partnerem, nie z mężem. Między innymi przez to że poroniłam, miałam sporą depresję, rozpadł się mój poprzedni związek. Poznanie mojego męża było dla mnie w tamtym czasie jak zbawienie, jak łut szczęścia. To on mi pomógł uwierzyć, że mogę jeszcze kochać i być kochana. Niestety w tym moim wielkim szczęściu okazało się i małe nieszczęście - właśnie bezpłodność męża... Wiedziałam o tym od samego początku, od naszej drugiej randki, ale choć to wszystko było dla mnie trudne, to nie wyobrażałam sobie odrzucić człowieka, którego pokochałam, tylko dlatego że jest bezpłodny. Naiwnie też myślałam i myślę do dziś, że skoro ja jestem płodna to stanie się jakiś cud... No i co miesiąc na ten cud czekam. Ja mam 30 lat, mąż 32. Czas goni. Ja też często myślę o tym dziecku, które straciłam. Gdyby się wszystko udało w grudniu miałoby roczek..., ale już się z tym pogodziłam, tak po prostu miało być, a i dzięki temu, że tak się stało, poznałam męża, więc nie mogę tego żałować. Ja też patrzę na dzieci z jakimś takim smutkiem. Mój mąż jest dla mnie naprawdę cudownym człowiekiem, moim najlepszym przyjacielem i kochankiem. Moim największym marzeniem byłoby dać mu upragnione dziecko... Dużo rozmawiamy też o adopcji lub inseminacji aid (z nasienia dawcy). Obie decyzje nie będą dla mnie łatwe, ale dla męża jestem w stanie zrobić wiele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viki 1985
hej ALLISA tak , tak wiem ze trzeba uważać, alkoholu już nie pije od dłuższego czasu , a zresztą bardzo mało go piłam :) a wśród znajomych nikt nie pali :) ASIENA ja tez długo się starałam aż w końcu się zdecydowaliśmy na inseminacje i jakimś cudem za pierwszym razem się udało, chociaż to dopiero miesiąc od zabiegu i ciągle się martwię, czy na pewno donoszę i czy wszystko będzie ok , i tez długo się zastanawialiśmy czy się zdecydować, adopcja wchodziła tez w grę ale ta papirologia, procedury, psychotesty itd to są lata oczekiwań na decyzję a wiec na swoim przykładzie mogę powiedzieć ze warto próbować naprawdę wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Viki 1985: Trzeba wierzyć, że będzie wszystko dobrze. Dbaj o siebie, unikaj dźwigania, nadmiernego sprzątania, kawy. Dziecko najważniejsze. Dużo zdrówka dla Was! Miałaś inseminację z nasienia męża czy nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viki 1985
staram sie uwazac, ale jak człowiek się stara to jest na odwrot. z nasienia dawcy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
viki 1985: Czy była to dla Ciebie trudna decyzja? Czy miałaś jakieś opory psychiczne? Ja trochę mam obaw...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viki 1985
hm napewno jest stres im mysli czy się uda, czy dawcą jest zdrowy itd ale nawet gdyby było nasze dziecko to też człowiek się martwi i nie wie co będzie po 9 m-c.naprawdę nie zastanawiają się tylko szybko decyduje bo czas leci a później tylko w brodę można pluc dlaczego nie zdecydowałam die szybciej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allisa
dziewczyny, dużo się naczytałam o dawcach nasienia i wydaje się, że nie ma możliwości, żeby to nasienie nie było bardzo dobre. Przecież panowie są kwalifikowani właśnie na podstawie parametrów ich nasienia, poza tym wiem, że nawet wcześniej jest wstępna selekcja ze względu na wiek, wykształcenie itp. i ograniczenia liczbowe w oddawaniu. Ja też rozważałabym taką opcję, gdyby u nas okazał się ten problem, zresztą nie mogę jej wykluczyć, bo czytałam, że problem może być taki, że wytwarzam przeciwciała na nasienie męża i mimo, że ono jest ok to nie dochodzi do zapłodnienia. asiena - spróbuj pogadać o tym z lekarzem w klinice, mojej koleżanki mąż miał zdiagnozowaną na podstawie jednego badania bezpłodność, po pół roku zrobił drugie, parametry były odrobinę lepsze, brał stosy leków i mają dzidziusia z in vitro:-) viki, pisz jak się czujesz, trzymamy kciuki za Ciebie i baw się dobrze. Nie martw się na zapas, bo jak wszystko się uda, będziesz żałowała, że spędziłaś czas na zamartwianiu się, zamiast korzystania z przywilejów tego stanu:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allisa
asiena, ja też przeżyłam poronienie i załamanie. Nie wiem czy miałam depresję, ale dwa tygodnie ryku, bez wychodzenia z domu, potem czekanie na zabieg i też ryki przed, potem jakoś się pozbierałam, ale nie do końca, co miesiąc ryczę jak dostanę okres. Prawie codziennie o tym rozmawiamy, mąż jeździ ze mną na prawie wszystkie badania, sam robi ich stosy i dba, żeby mieć wszystkie na czas. Myślę, że gdyby przez to rozpadł się mój związek, to znaczy, że jak nie teraz to nie podołalibyśmy innej próbie w przyszłośc***Problemy są i dotykają niespodziewanie i jeżeli nie umie się przez nie przejść razem, to chyba lepiej wcześniej się rozstać.Więc pewnie z perspektywy czasu patrzysz na to inaczej:-) trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viki 1985
na moim przykładzie widać że warto ryzykować. teraz też sobie mówię, że co ma być to będzie:) nie wszystko zależy od nas. narazie czuje się dobrze, tylko plecy bola po noc bo zawsze spalam na brzuchu:) a teraz trzeba na boku.wizytę z pierwszym usg mam we wtorek, czekam z niecierpliwością na nią i modłę się żeby był to dobry początek. trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Viki Na początku możesz spać a mażddj pozycji. Ja ze wzgl.na tyłozgięcie macicy miałam nawet nakaz na brzuchu. Spanie na boku to w zaawansowanej ciąży

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Allisa ja również trzymam za Ciebie kochana kciuki. Mam nadzieje, ze się w końcu nam uda. Moja 1 IUI już w styczniu. Ktoś na forum zadał mi pytanie dlaczego przez 2,5 roku nie podeszliśmy do IUI wiec wyjaśniam: najpierw mąż miał słabe nasienie dużo bakterii i lekarz nie potrafił ich wyleczyć. Ja miałam problem z owulacją i podobno nie szlam na żadne leki ani na CLO ani na Femarę. Postanowiliśmy więc zmienić lekarza. Po zmianie okazało się, ze tamten tylko brał kasę i nic nie robił. Teraz chodzimy do konkretnego lekarza. Po roku leczenia u niego udało się zajść w naturalnym cyklu w styczniu a w marcu planowaliśmy IUI. Niestety okazało się ze ciąża to puste jajo płodowe. Nie mogłam dojść do siebie. Teraz znów zaczynamy walkę. Myślę ze w dużym skrócie przypomniałam swoja historię. Mam nadzieje, ze styczniowa IUI okaże się tą ostatnia i wszystko się ułoży po naszej myśli. Asiena wiem kochana jak to jest, co się czuje w momencie przyjścia @. Bol, rozczarowanie i mnóstwo pytań dlaczego nie ja??? Ale zobaczycie dziewczyny musi się nam udać!!! A wy z czym dokładnie macie problem???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viki 1985
malina 299. trzymam za Ciebie kciuki, pewnie nie możesz się doczekać bo to jeszcze kilka długich dni. ale zawsze trzeba myśleć pozytywnie, mąż zawsze mi tak tłumaczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość POWODZENIAmalinko
Tak się po prostu zastanawiałam, bo założyłaś temat blisko 3 lata temu, e ciąży byłaś 1,5 roku temu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Dziewczyny. Od kilku miesięcy wczytuję się w różne fora, śledziłam historię różnych dziewczyny, niektóre z nich są już w ciąży albo urodziły a niektóre nadal czekają...szukam swoistego wsparcia, staramy się z mężem od 7 lat i niestety do dzisiaj nie udało Nam się. Badania zaczęliśmy 4 lata temu od obserwacji owulacji i tak przez 2 lata, później przyszedł czas na hsg, wszystko drożne no i badania męża, bez rewelacji ale nie było źle (mało r****iwe plemniczki, mała liczba). Postanowiliśmy po tym wszystkim odpuścić i poszliśmy na żywioł stwierdziliśmy co ma być to będzie no ale do dnia dzisiejszego wciąż jesteśmy we dwójkę..tak więc w tym roku na samym początku udaliśmy się do kliniki badania niepłodności i wszystko zaczęło się od początku. Badanie owulacji 3 miesiące, wszystkie badania (tarczyca,wirusy, badania męża), wyszło że mam podwyższone tsh więc wybrałam się do endokrynologa celem wyrównania hormonu tarczycy. Po doprowadzeniu tarczycy do porządku,w październiku podeszliśmy do naszej pierwszej inseminacji, nadzieje były duże, zaczełam się oszczedzac ale niestety nie udało się, była przeprowadzona na nie pęknietych pęcherzykach, jedynie na CLO od 2-5 dnia cyklu. No i w dniu dzisiejszym podeszliśmy po raz drugi, w tym cyklu brałam większą dawką CLO, OVI na pękniecie i prawdopodobnie dzisiaj pękły z tego co było widać na usg więc czekamy na cud i mamy kolejną nadzieję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allisa
Dziewczyny, ja właśnie myślę, że skrajnie czasem odmiennie opinie lekarzy powodują przedłużanie naszej sytuacji. Ja na początku po pół roku starań poszłam do Lux Medu po wstępne badania, nic wymyślnie, hormony, USG. Od pierwszego lekarza usłyszałam, że nie ma takiej potrzeby, bo mam czekać do roku starań, a ja chciałam zacząć jakieś badania, bo przeczuwałam, że nie będzie kolorowo. Poszłam dwa dni później do drugiego lekarza, a ten od razu wysłał mnie do kliniki bezpłodności, bo miał teorię, że 5 m-cach starań, w przypadku brak problemów to ciąża musi być na 100%. Byłam w szoku i opadły mi ręce z powodu tych skrajnych opinii. Potem poszłam do trzeciego, który diagnozował hiperprolaktynemię i brałam bromergon. Kazał mi hormony skonsultować z endokrynologiem, a ten powiedział, że mam odstawić wszystkie leki. Znowu ręce mi opadły i poszłam do Novum. Tam drożność, stymulacja, wszystko pięknie rośnie, pęka, mąż wyniki super a ciąży nie ma. Cała nadzieja, że to może być drogi śluz i załatwię to inseminacją za 8-10 dni:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allisa
malinka, dziękuję i trzymam kciuki za Ciebie, ja tez zaszłam w ciążę w styczniu i 6 marca musiałam ją usunąć, ale my zaczęliśmy się starać już w czerwcu. Do tej pory czekaliśmy, bo wierzyłam w cud (wtedy w styczniu zażyłam wiesiołka) i myślałam naiwnie, że ten wiesiołek to panaceum:-), ale niestety nie wiem co się wtedy w styczniu stało, nie udało się tego powtórzyć. Malinka, dam Ci znać jak po mojej inseminacji:-) ja bardzo czekam na nią, chociaż nigdy w życiu nie przypuszczałam, że będę się z czegoś takiego cieszyć. Jednak jak widać, człowiek mierzy się z losem i zmienia swoją rzeczywistość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allisa
viki daj znać, jak C****szło, życzę Ci sukcesu:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viki 1985
kolorowa30 ciezka droga za Toba, ale trzymam kciuki za szczescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viki 1985
allisa jutro mam dopiero wizytę po poludniu i okaże się czy jest oki czy coś nie tak, ostatnio często pod wieczór mam dziwne kucie w brzuchu, ale to może znak że sie ciałko się rozwija:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
allisa: Masz rację apropo mojego wcześniejszego związku. Nie wytrzymaliśmy najważniejszej próby w naszym życiu i cóż... Chyba dobrze się stało jak się stało. Teraz mam cudownego męża, jestem szczęśliwa i wiem, że z nim przebrniemy przez wszystko. W sobotę byliśmy u moich znajomych. Mają dwójkę dzieci; synka 3 letniego i 4miesięczną córkę. Jak wyszliśmy to mąż mówi; "chciałbym żyć tak jak oni, mieć dzieciaki, hałas w domu i narzekać że brakuje kasy...". Samo życie. Jedni mają i narzekają, a drudzy chcieliby mieć i narzekać. :] Trzymam kciuki za tę zbliżającą się inseminację. Oby się udało. Póki nie poznałam męża tematy bezpłodności były mi kompletnie obce, nie znałam pojęć inseminacja, in vitro, a nawet jeśli coś zasłyszałam to wydawało mi się, że to niemoralne, że jak nie można mieć dzieci trzeba to zaakceptować i już. Dziś jestem w takiej sytuacji, rzeczywistość się zmieniła i moje zdanie również. Ja też bym się cieszyła jak głupia z inseminacji. :) viki 1985: Obiecaliśmy sobie z mężem, że od nowego roku będziemy się starać o dziecko, bo będziemy mieli większy przypływ gotówki. Spróbujemy najpierw powalczyć o in vitro, a jak nie to zostanie inseminacja nasieniem dawcy. Do tego ostatniego jeszcze nie mam stuprocentowego przekonania, ale powoli układam sobie to w głowie... malina 299: U nas problem jest po stronie męża. Ma azoospermię (brak plemników). Ten miesiąc znowu będę miała nadzieje, bo cały czas naturalnie działamy. :) kolorowa30: Jak czytam ile już przeszliście to aż boję się ile może być jeszcze przede mną... Mam nadzieję i wierzę, że będę miała na to wszystko siłę. Nie możemy się poddawać!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viki 1985
hm jak ma brak plemnikow to czemu staracie się naturalnie? chyba że ominęła jakąś wypowiedzi: (

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość viki 1985
uwierz mi że ją przez tyle lat nie wiedziałam że mój mąż to ma a jak tylko się dowiedzieliśmy o co chodzi to bez zastanowienia inseminacja nasieniem dawcy. jeżeli lekarz nie zlecil badań i nie postawił żadnej diagnozy która dawala by szansy na wyleczenie meza to naprawdę nie czekajcie bo tylko czas ucieka Nio ale decyzja należy do Was:) trzymam kciuki za powodzenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allisa
dziewczyny, czy nie doszłyście do wniosku, że za długo czekamy, bojąc się podejmować bardziej inwazyjnych metod, a pewnie nie taki diabeł straszny:-) moja koleżanka (już o tym pisałam) przeszła przez in vitro, ma piękną córcię i żałuje, że tak długo zwlekała. Ja już też nie mam siły łudzić się, że się uda i czekać, choć lekarze twierdzą, że są szanse, bo u nas jest wszystko ok. Ale ja coś czuję przez skórę, że jakiś poważny problem jest i nie chcę już dłużej czekać, boję się, że popadnę w depresję. Viki - jak Cię kuje to BARDZO DOBRZE- tak ma być:-) moją wczesną ciążę konsultowałam 6 razy z różnymi lekarzami zanim upewniłam się, że nie ma nadziei i wszyscy lekarza mówili, że jak kuje to dobrze. Ja boli to gorzej, ale wtedy zalecali nospę:-) więc też nic strasznego. Podobno kuje, bo wszystko rośnie i rozciąga się, ale ja uwielbiałam to kucie:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość allisa
malinka i kolorowa trzymam za Was kciuki, za chwilę znajdziemy się w podobnej sytuacji, a każdy sukces to nadzieja dla innych. Ja za bardzo wierzę, że się uda,a mój mąż rwie włosy z głowy, bo wie co będzie jak się nie uda:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki viki 1985, allisa i asiena za miłe słowa, trzymam za Nas wszystkie kciuki! musimy mieć nadzieję bo bez niej ani rusz ;) a mnie dzisiaj boli i kłuje nieźle dół brzucha, tak jak przy pierwszej inseminacji, leże sobie i odpoczywam po ciężkim dniu pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Viki 1985
hm a wiec ja od dzisiaj tez uwielbiam kucie :) fajnie ze jest wparcie między osobami :) miłego dnia dziewczynki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kłucie to dobry objaw i piękna sprawa. :) Pamiętam jak swego czasu co chwila miałam kłucia i takie jakby ciągnięcia w podbrzuszu. To taka namiastka ruchów dziecka, że czuje się że "COŚ" tam jest, że nie jest się już samym ze sobą. Do tego ja byłam dość taka ospała i miałam drażliwy węch. Ah, piękny czas. :) Oszczędzajcie się tylko dziewczynki i uważajcie na siebie. Tak na wszelkie zaś. Macie racje, że nie powinno się długo czekać. Czas leci i nikt nam go nie zwróci. Ja mam 30 lat i zdaję sobie sprawę, że mój organizm nie robi się młodszy. Nawet sobie tak w duchu założyłam, że jak nie zajdę w ciążę do 35 roku życia to rezygnuję z posiadania potomstwa, bo będę za stara, więc tym bardziej czasu mam niewiele. :) A i tak marzyliśmy z mężem, żeby na święta zimowe 2014 być już we trójeczkę... Oby się udało!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×