Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość <tośka>

teściowa nie pozwala mi zajmować się synkiem...

Polecane posty

Gość -tośka-
teściowa do mnie wydzwania od rana i mówi, że mam wracać do domu. twierdzi, że jestem nieodpowiedzialna, że zostawiłam męża samego sobie i mam jakieś widzimisię, że pojechałam do mamy mając wszystkich gdzieś (oczywiście siebie miała na myśli). powiedziałam jej, że nie będę z nią rozmawiać dopóki się nie ogarnie i nie zrozumie, że robi krzywdę dziecku i mnie swoim zachowaniem. ale to jak grochem o ścianę. ona mówi, że powinnam jej być wdzięczna, że mi tak pomaga i oczywiście płacze i lamentuje przez telefon jak jej smutno bez wnusia... jej stała zagrywka. no ręce opadają... mąż ma mi przywieźć dzisiaj więcej rzeczy, bo wczoraj wyszłam tak jak stałam, nie myślałam o pakowaniu nawet... nie wiem, co teraz będzie, nie wiem, co robić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie tu wrózki siedzą
psychopatka ta tesciowa, wynieście sie od babska i tyle, bo wam sie małżeństwo sypnie, ona jakieś obsesji dostala na punkcie twojego dziecka :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klopsik22
autorko a nie mozesz na razie z mezem i dzieckiem zamieszkac u swoich rodzicow?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka anka
uwaZam że nie mzesz tak ciągle uciekać do rodziców, powinnas postanowić co i jak. Ja bym wrocila do domu, skoro dom jest przepisany na Was, to ustal z teściowa że albo dotosuje sie do Waszych zasad, albo sprzedajecie dom, dzielicie sie pieniędzmi za dom i przeosicie sie daleko od niej, a ona prędko wmuka nie zobaczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -tośka-
moglibyśmy zamieszkać u moich rodziców, ale jest tu bardzo ciasno... mielibyśmy tylko jeden pokoik mały... poza tym mąż miałby za daleko do pracy, nie opłacałoby się dojeżdżać tyle kilometrów... wam jest łatwo powiedzieć, żeby postawić sprawę jasno, ale z tą kobietą nie da się porozmawiać normalnie jak z człowiekiem. ona po pierwszym zdaniu zaczyna płakać i narzekać, że jest nikomu niepotrzebne itd... poza tym nic do niej nie dociera, ja mogę mówić i tłumaczyć, a ona albo nie słucha albo ma totalnie gdzieś to co ja do niej mówię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka anka
Wiem że łątwo jest mowić, ale nie mozesz czekać bezczynnie aż sie zmieni, zreszta nie możesz życ w zawieszeniu, musisz cos zrobić. A co Twój mąż na to???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka anka
moze naprawde sprzedaz domu byalby najlepszym rozwiązaniem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eewwwwwa
kazda tesciow to zlo. moja tez sie wtraca, ubieram malego a ona chyba za zimno ubrany. kiedys bylo prawie 15 st na dworze a ona mu rajstopy i grube spodnie zalozyla...kozaki czape i szalik, jak rozebralam go byl caly mokry od potu. kiedys sie na nia wydarlam ze to moje dziecko jak zlapala synka za reke i chciala z nim odejsc. naszczescie nie mieszkamy razem bo bym pogryzla..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -tośka-
mój mąż jest po mojej stronie, też rozmawia dużo z mamą, zdarzyło mu się nawet krzyknąć, ja się nie dziwię, że mu nerwy puszczają... ja sobie nie wyobrażam sprzedaży domu, bo gdzie podzieje się teściowa? w tym wieku ma się wyprowadzać z domu, który budowała razem z mężem i szukać mieszkania gdzieś w mieście, gdy całe życie na wsi mieszkała?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka anka
ale gdybyście sie wyprowadzili to wątpie żeby dala sama rade utrzymać cały dom, więc i tak sprzedaż domu byałby nieunikniona. Nie musicie od razu sie wyprowadzić, ale widać że jej zależy na wnuku, może jakoś postraszyć. Może zrozumie że jak nie będzie zachowywala sie normalnie to wtedy ograniczycie jej kontakt z wnukiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka anka
Chyba że byście coś wynejęli, a teściowj pomagali finansowo w utrzymaniu domu, ale to też bez senu, bo pewnie az tyle pieniędzy to nie macie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teściowa sie za bardzo wczuła w role przez co ty w najwazniejszym momencie zycia twojego synka nie uczestniczysz bo wszystko za ciebie robi tesciowa. Znam to zachowanie poniewaz moja tesciowa tez sie tak zachowuje w stosunku do swojej corki, tez jej mowila to nie tak, tamto nie tak. Na szczescie mieszkaja za granica i nie ma takich cyrków jak ty ale moja tesciowa jest na tyle upierdliwa ze potrafi zadzwonic na skypa nawet jak maly spi to ta chce na niego patrzec itd. Kiedy córka jej zwrócila uwage to sie obrazila i kazala mi powiedziec co ona zle robi a ja powiedzialam NIE! w ten sposób sie jej narazilam ale powiedzialam wyraznie ze ja jestem ciotka ona babka ale to dziecko ma rodziców. Owszem babka tez ma swoje prawa ale na listosc boską nie zeby wywierac na kimś presje. Martwie sie tylko co bedzie jak szwagierka przyjedzie z nim na wakacje bo wtedy moga zaczac sie problemy. Nie pozwól tesciowej na to by dziecko nie znalo matki, bierz małego i uciekaj do rodziców albo na wczasy jak juz ktoś napisał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka anka
Ale całe życie autorka nie będzie chyba uciekala przed teściowa, albo na wczasy. Trzeba zmierzyć sie z problemem i jakoś go rozwiązać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dooorr
Teściową trzeba odseperować, koniecznie. Z mojej najbliższej rodziny znam przykład, że córka bardziej kochała dziadków niż rodziców, właśnie dlatego, że babcia ciągle się nią zajmowała i nastawiała przeciwko matce. Dzisiaj gdy dziewczyna ma 29 lat praktycznie nie utrzymuje żadnego kontaktu z matką. Tośka, teściowa odsuń na bok, nie patrz na jej lament, nie miej żadnej litości. To ona robi krzywdę wnukowi, synowi i Tobie, miej to na uwadze i walcz o swoje dziecko. Rozumiem, że nie możecie się przeprowadzić, jednak macie oddzielne pomieszczenia, mąż stoi po Twojej stronie wiec powinnaś dać radę. Może na początku całkowicie zabroń kontaktów, a gdy sie babcia uspokoi w swoich zapędach macierzyńskich stopniowo pozwalaj na kontakty. Np: spacer na godzinkę, jednak gdy babcia się spóźni 5 minut znowu zakaz widzywania wnuka. Trzymam za Ciebie kciuki, musisz być silna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość genowefa z pigwy
Tośka jak się sprawy mają? Postanowiliście coś? Dobrze, że mąż jest po Twojej stronie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -tośka-
postanowiliśmy, że narazie zostanę u rodziców... nie wiem, na jak długo, chyba aż w końcu czegoś nie wymyślimy. nie wiecie, jak mnie to strasznie wkurza, że przez durną teściową nie mogę się w pełni cieszyć ani mężem ani macierzyństwem, prawie w ogól nie spędzam z mężem czasu, on też mówi, że jest mu ciężko beze mnie i bez synka...nie mam pojęcia ile to potrwa. ale jest ze mną coraz gorzej, nie daję chyba rady psychicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Radykalne
działanie jest najlepsze. Droga Autorko. Napiszę Ci krótko o naszej sytuacji. Po ślubie wprowadziłam się do domu męża (dostaliśmy połowę bliźniaka). Ogród wspólny. Wejścia osobne. Teściowie zaznaczyli, że jak się urządzimy tak będziemy mieli. Na parterze mieliśmy mały pokój, a teściowa zaznaczyła, że on jest jej, bo jak będzie stara, to będzie tam mieszkała i mamy tam nic nie ruszać...Teściowie mieli ogromnego psa, który biegał swobodnie i często sikał mi na taras, a jak przyjeżdżali do nas goście, to musieli się przemykać, bo teściowie "nie chcieli męczyć psa i zamykać". I wiele takich przykładów. Do tego nieustanna krytyka mnie przez teściową (jakie kolory, jakie ułożenie krzeseł, zakaz zmiany mebli...) nakazywanie chodzenia do kościoła i na cmentarz do ich rodziny. Do tego przerażające opowieści w stylu: jak będziesz w ciąży to ja ci nic nie pozwolę robić. Masz mieć 3 dzieci, zrobisz cesarkę itd. To był region z dużym bezrobociem i niestety z moim magistrem nie miałam od początku pracy etatowej, a jedynie na zlecenie. No to dochodziła krytyka moich studiów i sytuacji. W końcu nie wytrzymałam psychicznie i postanowiłam rozmawiać z nimi. Spokojnie i rzeczowo. Oczywiście nic to nie dało, bo oboje odwrócili się do mnie i wyszli... Trwało to przez rok. Z pewnej siebie i zaradnej kobiety stałam się smętną i zamkniętą w sobie... powiedziałam pewnego dnia dość i postawiłam mężowi ultimatum (on niby z nimi rozmawiał, ale tłumaczył, że to są rodzice i on ich szanuje... ) Spakowałam swoje rzeczy i pojechałam na drugi koniec Polski do rodziców. Mąż zdecydował się odejść ze mną. Przeprowadzka trwała ponad pół roku (bo zmiana pracy męża trochę trwała) Mieszkamy teraz w 37- metrowym mieszkaniu w innym mieście. Do moich rodziców mamy 3 godz jazdy. Jesteśmy w tym mieście sami (plus wielu znajomych). Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Trudniej nam owszem. Ciasno jak nie wiem, ale nie zamieniłabym tych naszych metrów na żadne mieszkanie z teściami. NIGDY... Czasem trzeba w życiu podjąć decyzję, która będzie trudna i ryzykowna, ale trzeba ratować siebie. Masz tylko jedno życie i nie pozwól aby ktokolwiek odebrał Ci jego radość. Teściowie obarczyli mnie winą za rozpad rodziny i zabronili przyjeżdżać do siebie (jakbym w ogóle miała zamiar...). Teraz jestem w ciąży, to traktują mnie tylko jak chodzący inkubator i rozmawiają z mężem: jak się masz Ty synku i nasza wnusia... Mąż zaczyna się od nich odwracać, bo przejrzał na oczy. Usłyszał kiedyś jedną z rozmów telefonicznych jaką teściowie do mnie wykonali, nazywając mnie zdrajcą, kłamcą, manipulatorką i przyczyną wszystkich nieszczęść.... Kochana ratuj się. My z mężem nie żałujemy ani pół procenta tej przeprowadzki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Katniss znaczy kotna
http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=5042781 Ten link u góry to mój temat. Wyprowadziłam się kilka dni po tych wiadomościach-jak sie potem wstyczniu okazało porobiły mi sie problemy z sercem puls koło 100...cały czas. Duszności i omdlenia-okazało się że to niewydolność na podłoży stresowym-ustało w marcu. Ale nikt mi nie wróci tych okropnych wspomnien...Wyprowadzilśmy się niemal z dnia na dZien po kłótni...to mojej mamy na przeczekanie 2-3 tygodnie i znaleźliśmy mieszkanie. Duża kawalerka 36m2. Mieszkamy od stycznia i jest super :) w koncu moge sie cieszyc mężem ...rozmawiać...kochać się bez teścia podsłuchującego co robimy i goniącego męża do lisów świn desek czy innych wymysłow za 10 minut jak wróci z pracy-a pracuje na budowie jako inżyner od 7-16/17 teraz...wraca do domku-jemy obiadek idziemy na spacer,basen,do kina w soboty na dyskoteki....jest świetnie-nie boli mnie juz głowa , nie płacze jestem WOLNA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bulinka Bulego
Tośka jak się sprawy mają? Teściowej się poprawiło?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -tośka-
przenosimy się tak z miejsca na miejsce... wróciłam dzisiaj do domu z dzieckiem. zapowiedziałam teściowej, że sama się będę zajmowała synem, że ma się nie wtrącać, że jestm dorosła i sama sobie poradzę. ona oczywiście w płacz, ale na mnie to już nie działa. mówię do niej "niech sobie mama płacze, jak mama coś zrozumie, to wtedy będziemy rozmawiać, bo ja nie chcę się kłócić ani mamy obwiniać, tylko rozwiązać tą złą sytuację, a jak mama będzie wiecznie płakała, to nigdy nie dojdziemy do porozumienia" może poszła po rozum do głowy, bo jak robiłam dzisiaj obiad, a mały grzecznie spał w pokoju obok, to przyszła do mnie do kuchni. siedziała, zrobiłam jej kawę, potem przyjechał mąż, zjedliśmy w spokoju obiad. i powiedziała, że idzie do koleżanki. wróciła po dwóch godzinach, mąż akurat karmił małego jak przyszła do nas. ale nie powiedziała ani słowa, tylko, że przyszła powiedzieć dobranoc. i tak siedzieliśmy z mężem i się zastanawialiśmy jak to będzie dalej wyglądało. czy faktycznie do niej coś dotarło, czy to tylko taka chwilowa zmiana...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lubiąca kawe 22
Będzie dobrze przez miesiąc :) potem znów powtórka..gdzie tam-myslę że nawet 2 tygodnie nie wytrzyma! Kobieto obudź się :) pewnie jak wróciłaś to stres wrócił? Zastanów się co jest dla ciebie dobre.I dla dziecka.Napewno nie przerzucanie z miejsca w miejsce. Dla mnie to i tak twój mąż za mało stanowczy. Głupią kurwę trzeba skurwić z błotem żeby nie chlapała morda-bo takie określenie tylko pasuje jak dla mnie do takich ludzi.Niech twój mąż nie rozmawia grzecznie(uważam że z niego miękk pizda. Rozmowa tu nic nie da bo starych drzew sie nie przesadza tylko wyrywa z korzeniami. Mam teścia co jest zdrowo jebnięty-trzymam go na odległość. Jeździmy z mężem raz w miesiącu raz na dwa msc na godzine dwie-i to dobre :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość genowefa z pigwy
Skoro już odbyła się jakaś rozmowa o problemie to warto jeszcze podkreślić teściowej, że Twoi rodzice powiedzieli, że u nich możecie mieszkać, może to podziała i babol będzie miał jakąś barierę przed takim zachowaniem. Ja też musiałam "ostudzić" moją teściową przed zapędami macierzyńskimi co do mojego Synka, chociaż problem u mnie nie był taki duży i nie mieszkamy razem. Obecnie jest ok. U Was też będzie. Upływ czasu działa na korzyść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CHYBA CIE POKRĘCIŁO
niedługo usłyszysz na wsi jaka jesteś suka i się puszczasz i tylko pieniądze jej synka wydajesz, nie myśl że z koleżankami o pogodzie rozmawia. Ona cię nienawidzi, jeżeli stać było ją na takie cyrki po urodzeniu dziecka to jeszcze lepsze was czekają.....niestety ale znam życie, mieszkam z teściową i wiem co one potrafią. Moja potrafi opowiadać takie historie że się w głowie nie mieści, jest 100 % lepsza od Łepkowskiej. Słyszałaś co mówiła dziecku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -tośka-
dzisiaj rano zeszłam do niej z małym, bo wybierałam się do sklepu i pytałam, czy czegoś nie potrzebuje. zaoferowała się, że ona weźmie go i pójdzie po zakupy... ja na to, że nie ma takiej potrzeby. już widziałam jej minę jakby się miała popłakać za chwilę, ale się powstrzymała. wróciłam ze sklepu, to przyszła od razu, mówi, że upiekła placek, przyniosła, wypiłyśmy po herbacie i nawet normalnie rozmawiałyśmy. teraz robię obiad, a ona się kręci gdzieś po ogrodzie. więc może nie będzie tak źle?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lkjj
Tylko przypadkiem teraz się nie rozmyśl i nie skorzystaj z jej uprzejmości że ona się dzieckiem zaopiekuje a ty zajmiesz się swoimi sprawami. Bo wrócisz znów do punktu wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość genowefa z pigwy
Tośka sama widzisz, że jak tylko masz z nią styczność to ona już się chce małym zajmować. Nie pozwól na to i już. Po to jesteś z synkiem w domu, żeby się nim zajmować. Teraz chce Cię kupić plackiem, herbatką, ale faktycznie może myśleć o Tobie jak najgorzej. Nie daj się zwieść. Bądź czujna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tosia -----uważam ze rozmawiajac z tescioea dobrze robisz nie sztuka ze sobą nie rozmawiać. To ze cie obgaduje i nienawidzi bo nie może zająć sie wnuczkiem to inna sprawa. ja z moja tez mam ciężko i nawet za broniłam do siebie dzwonić, nie rozmawiałyśmy ze soba prawie rok czasu. dopiero po porodzie i oczywiście skończyło sie na kutni i to jakiej. wiem ze ma do mnie zal i ze mówi po rodzinie ze izoluje ja od wnuczki.ostatnio jest troche lepiej mozna powiedziec ze tak jak u ciebie. to moje dziecko i ignoruje jej zaczepki, nie pozwalam sobie ze by robiła cos w brew mojej woli. ale wiem ze nie zawsze tak sie da rade i czasem teście zmuszają to wyboru po między żoną a rodzicami to bardzo przykre:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matkaaaa
autorko a tesciowa to nigdy juz nie bedzie zajmowala sie swoim wnukiem??? to tez troche neisprawieldiwe, ona go bardzo kocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bambaryla147
Autorko, wyglada, ze jestes rozsadna osoba. Swoim spokojem i stanowczoscia dojdziesz do celu. Powodzenia!!!! i Dziekuje bogu z a taka tesciowa jaka mialam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość -tośka-
cześć dziewczyny po pierwsze odpowiadam na pytanie - nie chcę całkowicie zrywać kontaktu babci z wnukiem, ale już nie wiem jak to regulować, bo pisałam już wcześniej, że jak dałam jej małego na spacer na dwie godziny a potem kazałam przynieść do mnie, to jak grochem o ścianę. wzięła go do siebie i jeszcze miała pretensje, że po niego przyszłam po chwili... po drugie - dzisiaj rano przyjechała moja mama. stwierdziła, że nie ma na co czekać, że skoro ja się nie mogę dogadać z teściową, to może ona się dogada. wzięła małego i poszła do teściowej "na kawę". oj, siedziały może ze dwie godziny, bo aż mi mama musiała przynieść go do karmienia, a one jeszcze siedziały. potem mama mi opowiedziała, oczywiście nie w szczegółach, ale tak ogólnie, że rozmawiały o dziecku, o wychowywaniu. mama mówi, że bardzo ciężko się z nią rozmawia i faktycznie co chwilę się obraża, jakby się jej jakaś krzywda działa, bo nie może mieć wnuczka 24h na dobę. mama jej próbowała tłumaczyć, że ona też jest babcią i nie widzi małego codziennie, a też za nim tęskni i bardzo by chciała go widywać. tłumaczyła jej, że od wychowywania są rodzice, a dziadkowie od pomocy raczej. że najlepiej nie wtrącać się "do młodych", bo oni wiedzą swoje, żyją w innych czasach... tak ją trochę pod włos próbowała wziąć. nie wiem, czy to poskutkuje, mam nadzieję, że tak. póki co, to zrobiła dzisiaj ona obiad dla wszystkich, zjedliśmy u niej. ja zmywałam po obiedzie to zapytała, czy nie potrzebuję pomocy przy małym... powiedziałam, że nie, ale że jutro chciałabym jechać na większe zakupy i czy nie posiedziałaby z nim ze dwie godziny i się zgodziła oczywiście, uśmiech już miała od ucha do ucha. myślicie, że dobrze zrobiłam?... bo już sama nie wiem. wiem, że z nią mu nic nie grozi, że się dobrze nim zajmie i wiem, że jak wrócę to go wezmę do siebie... tylko mam jakiś taki dziwny niepokój w sobie. a nie chcę jej całkowicie od niego izolować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×