Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Beatrycze80

Wróżbiarstwo

Polecane posty

Gość myszka mikkky
didid- akurat z tobą nie dyskutuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dididi/./../. Beatrycze80 Gdybys za darmo im tu wrozyla bylabys dobra, tego oczekuja,jak znam zycie to i tak by obgadaly --------------------------------------------- tak sie składa ze ja przed laty tu wrózyłam po kilka tematów gigantycznych z wrózbami miłam ale jak mnie fanatycy religi objechali to moderatorka usuwała nie potrafiłam tego zrozumiec to mnie skrzywdzono a moderator za kare usuoł mi temat wrcałam kilka razy mam gdzies jeden z wahadła ale to bylo nie dawno na kafetri nie zamierzam juz wrózyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dididi/./../.
] myszka mikkky Ja rowniez z toba nie mam zamiaru dyskutowac,wyrazilam swoje zdanie,i podziwniam Beatrycze ze dyskutuje z toba, ale jak widac ta Kobieta ma takt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka mikkky
Beatrycze80- widocznie. Dzięki za dyskusje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dididi/./../.
Beatrycze80 Ojej nie wiedzilam, to przykre, masz racje , pomagalas bezinteresownie i dostalas zaplate, wredni sa ludzie. Wiesz kiedys kilka razy wrozylam sobie u pewnej wrozki, przez skype, bardzo fajna babeczka, i tez mi mowila ze strasznie ja obrazali na forach, oczywiscie tez wrozyla zadarmo , brak slow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Papież Jan Paweł II kochał wszystkich był tolerancujny zawsze głosił ze trzeba byc dobry dla bliźniego i nie ocenial naszej wiary a dla mnie jest i był autorytetem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skoro wróżyła ci na skype to chyba płatnie ?? rozumiem a mimo to robiła to za darmo wiec kobieta zapewne miała pasje :)a nie tylko chce zarobku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziś wrózek internetowych jest jak grzybów po deszczu . Szkoda tylko ze wiekszosc to pseudo wrózki przez takie praktyki cierpia potem tylko te prawdziwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dididi/./../.
jesli moge zapytac.... Wrozka mi powiedzila iz lacza mnie karma z pewnym mezczyzna,czy to sie kiedys skonczy?czy cos takiego wogole istnieje?Czytalam o tym,ale nie wiem czy wierzyc w tzw. zwiazki karmiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dididi/./../. bo na forum anonimowo kazdy pisze oszczerstwa jak by miał to wrózce wsprost powiedziec to by sie juz zastanowił a na forum jak to na forum gimnazjalistów nie brakuje:) lub mocherowych beretów jak milka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dididi/./../.
tak to fakt, tych pseudo wrozek teraz jest duzo , przez nie cierpia te ktore znaja sie na wrozbiarstwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak sa zwiwazki karmiczne musisz to przepracowac by sie odciac od tego zrególy zwiazki karmiczne sa bardzo trudne i dzielą na kilka kategori kiedyś miałam panią co miała związek karmiczny z męzem alkoholikiem jej przepracowaniem miała byc pokora wybaczanie (jej ojciec tez był alkoholikiem ona gradziła alkoholikami mówiłam jej by odpracowała karme musi szczerze wybaczyc za akceptowac dopiero kiedy do niej dotarło ze alkoholizm to choroba kiedy to przepracowała (po 20latach małżenstwa) los sie odwrócił to zalezy co ty masz do przeprcowania jedni szybko odpracowuja dług karmicznyu inni latami iny przykład w poprzednim wcieleniu źle tarktowałas ludzi w tym mozesz ty byc źle traktowana to twój dlug i musisz to odpracowac oczywiscie tych kategori jest duzo i kazda jest inna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesli chodzi o karmę zwiazków to jest cos takiego ze jak na potykamy te nasza karmiczna osobe lgniemy do niej czasem rozum mówi ona nie dla ciebie itp a my jak ćma do światła nie idzie tego zatrzymać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z internetu Pech czy zła karma? Mam pecha powie Polak, gdy mu się coś nie powiedzie. „Taka karma jęknie Hindus w takiej samej sytuacji. Czy prócz różnicy w gadaniu coś z tego wynika? Otóż, czasami wynika, czasami nie. My, Polacy, lubimy myśleć, że mamy pecha. Jesteśmy wręcz w światowej czołówce tych, którzy myślą, że ciąży nad nimi fatum. Wielu z nas wręcz przeżywa duchową ekstazę chwaląc się innym, jakimi są pechowcami. Wiadomo, że pechowiec zawsze ma czym zabawić towarzystwo. Wiadomo też, że nad pechowcem wszyscy się litują i jest szansa, że go wyręczą. Pech się wielu z nas po prostu opłaca. Zawsze przecież jest na co zwalić. Jak już nie na „onych, to na pecha. „Taka karma jękną Hindusi słysząc nasze polskie opowieści o wiecznym pechu i o tym, że wszystko nam się nie udaje przez legendarnych „onych. „Taka karma z kolei dla większości naszych rodaków to coś, co kojarzy się z hinduizmem, buddyzmem, albo ... z miską jedzonka. Kiedy jednak nawet osoby uważające się za zaawansowane w rozwoju duchowym zajmują się tym tematem, wówczas okazuje się, że nie do końca rozumieją, o co chodzi i do rozumienia głębokiego im daleko. Naszym rodakom karma kojarzy się w najlepszym razie z karą za złe uczynki w poprzednich wcieleniach. Na pewno jednak nie z sytuacją, którą właśnie tworzymy, lub którą stworzyliśmy jakiś czas temu, w obecnym życiu. Najmniej z „zasługami, dzięki którym żyje nam się dobrze lub coraz lepiej. A to błąd. Czym więc jest karma? To przyczynowość wydarzeń zachodzących w naszym życiu. Więcej o ezoteryce przeczytasz w Strefie Tajemnic Przyczynami owych zdarzeń są nasze intencje. Intencje to myśli, oczekiwania, zaślepienia, ale także emocje te pozytywne jak i negatywne. Pozytywne myśli i emocje dają w rezultacie dobrą karmę, a negatywne złą. Dodać trzeba, że w popularnym ujęciu - karma wynika z uczynków. Trzeba się z tym zgodzić, ale należy też uwzględnić prosty fakt, że nie ma uczynków bez intencji (nawet w afekcie). Zrozumienie, jak działa karma i czym ona jest w istocie, przeciętnemu rodakowi nastręcza wiele problemów. Hindus powie: - „mam dobrą karmę, więc studiuję medycynę. Polak mu odparuje: „jaka tam karma. Bzdury gadasz o jakiejś karmie! Musiałeś skończyć dobre szkoły i dostać się na studia. To co to za karma?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Istnieje coś dziwnego, co stwarza lub określa naszą karmę. Nie widzimy tego i nie badamy za pomocą urządzeń pomiarowych. Tym niemniej, możemy to coś zauważyć, gdy medytujemy, gdy stajemy się świadomi własnych odczuć. Tym czynnikiem, który wpływa na nasze życie i na zdarzenia, z którymi się spotykamy, są wibracje. Wibracja to częstotliwość drgań. Człowiek, dopóki żyje, wibruje w różny sposób. Na obraz człowieka nakłada się całe mnóstwo różnych wibracji. Czasami są one harmonijne, a czasami nie. Również po śmierci ciała fizycznego człowiek zachowuje część ze swych wibracji. Wibrują nasze ciała, myśli i emocje. Umysł normalnie pracuje w rytmie beta. Odznacza się on pewnym chaosem i brakiem harmonii. Również stan medytacyjny wprowadza nas w pewne wibracje. Są nimi fale alfa, charakteryzujące się harmonijnymi przebiegami. Dzięki wibracjom nasz umysł raz potrafi być spokojny, a innym razem staje się podniecony. Tylko ludzie świadomie medytujący wiedzą, jak wytworzyć w ciele i umyśle harmonijne wibracje i utrzymać je przez dłuższy okres czasu. A po co nam harmonia? Po pierwsze, w harmonii czujemy się lepiej i sprawniej funkcjonujemy. Po drugie, harmonia uwalnia od chorobotwórczych stresów. Kiedy jesteśmy zharmonizowani, wówczas nie ma w nas wewnętrznych konfliktów, a to znaczy, że wszystkie nasze plany możemy z łatwością realizować. To również znaczy, że życie nas cieszy. Oczywiście, ktoś może sobie wyobrażać, że uda mu się zharmonizować z niskimi wibracjami - np. mocą Szatana. To jednak nie jest możliwe. A nie jest, ponieważ zawsze w człowieku pozostają wibracje wysokie, jako że mamy w sobie boską iskrę, zalążek boskiej doskonałości. Tu sprawa się komplikuje, ponieważ po pewnym czasie eksperymentów stwierdzamy, że w pełni możemy się zharmonizować tylko z tymi wysokimi, subtelnymi wibracjami. Próby koncentrowania się na innych wprowadzają tylko narastanie chaosu i cierpienia. To tak, jakbyśmy byli pozbawieni możliwości wyboru? A gdzie nasza wolność? Ależ mamy wybór, tylko trzeba zastanowić się, czy warto za niego płacić cenę chorób, cierpień czy pomieszania umysłowego. Trzeba też zapytać się, czy warto cierpieć, by udowadniać swą urojoną wolność, czy też ją odzyskać? Odzyskanie realnej wolności polega na zharmonizowaniu się z wibracjami najsubtelniejszymi. Tylko one gwarantują pełnię wolności. Wolności twórcy, a nie buntownika. Doskonałość nie ma powodu buntować się przeciw samej sobie. Tylko ktoś, kto innym zazdrości doskonałości, buntuje się i zamiast budować, niszczy siebie. Wprowadza w ten sposób dysharmonię i w związku z tym nie może być szczęśliwy. Owszem, może czuć się przyjemnie, ale jest to krótkotrwała satysfakcja. Wibracje, które w nas się pojawiają, wydają się nam przyjemne, bądź niemiłe. Ale to odczucie nic jeszcze nie mówi o ich jakości. To dlatego, że nasze poczucie przyjemności może być spaczone. Przyjemność to stan odczuć zupełnie subiektywnych. Odczucie przyjemności nie mówi nam zazwyczaj nic na temat jakości wibracji, które odczuwamy. Mówi natomiast o sposobie naszego indywidualnego reagowania na zdarzenia. Co innego sprawia przyjemność alkoholikowi, co innego nimfomance, a co innego masochiście. Nieprawdaż? To dlatego przyjemności często postrzega się jako zakłócenia w duchowym rozwoju. Tym niemniej takie stanowisko świadczy o "wylewaniu dziecka razem z kąpielą". Po czym poznać, że jedne wibracje są korzystne, a inne nie? Pytanie 1: Dla kogo korzystne i w jakim celu? Mrówki i pszczoły najlepiej rozwijają się w miejscach, które dla człowieka są zabójcze. Ale to jeszcze nie dowód, że te owady mają paskudną karmę. One korzystają z właściwych dla siebie wibracji. Drapieżniki mogą przeżyć tylko dzięki agresywności. Ale to nie znaczy, że człowiekowi owa agresywność jest potrzebna do życia. Owszem, wojownikom, sportowcom - do odnoszenia sukcesów jak najbardziej. Ale dla tych, którzy chcą żyć normalnie, albo rozwijać się duchowo - stanowi przeszkodę, obciążenie karmiczne. Z tego, co dotychczas przeczytałeś, mógłbyś wyciągnąć wniosek, że w naszym życiu nie ma niczego złego, niczego niekorzystnego, bo to jest relatywne. Nie całkiem o to chodzi. Myślę, że kiedy dobrniemy wspólnie do końca lektury, będziesz na to patrzeć inaczej - bardziej świadomie. Teraz możesz być jednego pewien: nie wszystko jest korzystne, nawet nasze cele mogą się okazać szkodliwe dla nas samych. Ot, taka niespodzianka! Możesz też zastanowić się nad tym, że to, co wydaje się korzystne i przyjemne, wcale takim być nie musi. Pytanie 2: Czy odczucie przyjemności może być weryfikatorem tego, co korzystne, a jeśli tak, to w jakim zakresie? Jak wspomniałem, poczucie przyjemności bywa uwarunkowane. Kiedy jednak opanujemy medytację, wówczas w większości przypadków przestaniemy popełniać błędy. W większości, ale nie we wszystkich. Harmonia wewnętrzna jest przyjemna. A wewnętrzna harmonia bazuje na dostrojeniu umysłu i ciała do subtelnych, wysokich wibracji. Świadomość tych wibracji rozwijamy podczas medytacji. Okazuje się przy tym, że większa wprawa medytującego powoduje, iż doświadcza on subtelniejszych wibracji, których istnienia podczas pierwszych medytacji nawet nie podejrzewał. Sztukę weryfikowania wibracji opanujemy doskonale dopiero wówczas, gdy przyzwyczaimy się do głębokiego relaksu oraz do zaniechania napięć i wysiłków w codziennym życiu. Odczucie, któremu towarzyszy napięcie, też może wydawać się przyjemne. Ileż to razy ludzie twierdzą, że czują się świetnie, ponieważ trenowali aż do bólu? A ile razy przyjemność sprawia im odurzenie? Rzecz jednak w tym, że zarówno przyjemne zmęczenie, jak i przyjemne odurzenie, wiążą się ze stresem, a ponadto z niskimi wibracjami, które mają tendencję przyciągania do nas niemiłych, destrukcyjnych zdarzeń. Owszem, zdarzenia niemiłe mogą być pociągające, pasjonujące, podniecające - zupełnie jak oglądanie horrorów. Wyzwalają one jednak bardzo niskie wibracje. Prawo harmonii mówi tymczasem, że podobne wibracje przyciągają się. A jak myślisz, kogo możesz przyciągnąć pielęgnując emocje i poglądy spod budki z piwem? A kogo, jeśli jeżysz się w nienawiści i szykujesz do walki? A nienawidząc kogoś, czy rzucając na niego klątwy? Czy ludzi miłych, sympatycznych? A może anioły, lub oświeconych? Nic z tego. Ci drudzy mają zupełnie inne wibracje, które nie przyciągają ich do ciebie, jeśli jesteś pogrążony w negatywnościach. To, co sprawia nam przyjemność, to rzecz gustu. Osoby medytujące znacznie lepiej czują się w obecności tych, którzy są spokojni, wyciszeni wewnętrznie, radośni. Z kolei osobnikowi znerwicowanemu radość czy spokój mogą się wydawać czymś obrzydliwie nudnym, lub wręcz nienormalnym, chociaż same w sobie bazują na subtelnych wibracjach. Norma nerwicowca różni się zarówno od normy depresyjnego flegmatyka, jak i do normy medytującego jogina. Zaakceptujmy ten fakt. Kiedy mówimy o spokoju, sprawa nie wydaje się jednoznaczna. Spokój bowiem kojarzy się podświadomie z uspokojeniem na siłę, a to znaczy ze zduszeniem w sobie żywotności. Taki "spokój" ma wibrację śmierci. Ona na pewno nie harmonizuje ani z wibracją życia, ani oświecenia. Jest ciężka i brudna. Zupełnie innego spokoju doświadcza ktoś, kto dłuższy czas medytuje. Już nawet podczas pierwszych ćwiczeń może doznać tego wspaniałego odczucia. Świadomość subtelnych wibracji pojawia się nam w związku z medytacją. Wówczas zauważamy, że spokój, radość, czy miłość, których doświadczamy w medytacji, są to uczucia zupełnie różne od tych, które nazywaliśmy tymi słowami. Przede wszystkim są one dużo subtelniejsze, delikatniejsze. Z takim odkryciem i z taką świadomością mamy podstawy, by oceniać jakość wibracji związanych z odczuciami. Jeszcze lepiej by było, gdybyśmy mogli odwołać się do jasnowidzenia. Wówczas zauważylibyśmy, że wibracje zwane subtelnymi - świecą, że są jasne. Natomiast te, które nazywamy ciężkimi, są ciemne (czasami wręcz smoliste) i rzeczywiście ciężkie. Jeżeli jesteśmy świadomi swych odczuć, wówczas mamy też możliwość oceniać jakość myśli. Z myślami uduchowionymi bowiem wiążą się duchowe, subtelne odczucia, a z niskimi, nieczystymi - niskie (ciężkie). Niskie uczucia mają to do siebie, że nie pojawiają się w medytacyjnym stanie świadomości, a przede wszystkim w jego głębokich fazach. Można by więc podejrzewać, że człowiek stale medytujący jest w jakiś sposób upośledzony, gdyż nie ma możliwości doświadczać negatywnych odczuć. Te negatywne odczucia wydają się nam przecież takie ważne, motywujące do działań. Otóż to! Tak przejawia się kiepska karma. Niskie odczucia przyciągają do siebie niskie myśli, a z nimi jakość naszego, życia czy duchowych dokonań też nie może wyjść poza wibrację klozetu. A ileż przy tym trzeba się natyrać! Owszem, można współczuć medytującemu, że nie zna tak "wspaniałych" odczuć jak gniew, nienawiść, żal, strach itp., że nie wie, co to kac, czy rzyganie po chlaniu. Można się o niego martwić, że zagubi się w rzeczywistości, w której przecież podobno nie ma miejsca na miłość, szczęście, radość, harmonię. Można się martwić o los medytującego, tylko po co? Tym bardziej, że systematycznie medytujący doskonale radzi sobie bez niskich emocji. On świadomie sięga przyczyn sprawczych najwyższej jakości i nie przyciąga do siebie niskich wibracji oraz ludzi z nieczystymi intencjami. A jeśli takich przyciąga, to tylko w tym celu, by zrozumiał, że jego intencje i jego umysł nie zostały jeszcze całkowicie oczyszczone. Ktoś, kto uważa, że przekierunkowanie zainteresowań na wysokie uczucia jest tym samym, co stłamszenie odczuć, popełnia błąd. Odcięcie się od niskich uczuć działa inaczej i bazuje na znieczuleniu. Medytujący zaś dokonuje zmiany wibracji transformując swoje uczucia na wyższy poziom, a ta zmiana z kolei wpływa pozytywnie na jego karmę. autor: Leszek Żądło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktoś, kto uważa, że przekierunkowanie zainteresowań na wysokie uczucia jest tym samym, co stłamszenie odczuć, popełnia błąd. Odcięcie się od niskich uczuć działa inaczej i bazuje na znieczuleniu. Medytujący zaś dokonuje zmiany wibracji transformując swoje uczucia na wyższy poziom, a ta zmiana z kolei wpływa pozytywnie na jego karmę. autor: Leszek Żądło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dididi/./../.
dziekuje:) Tak cos w tym jednak jest,to bardzo trudna i strasznie meczaca relacja, pojawila sie niewiadomo skad, zburzyla mi caly swiat,jest mi strasznie ciezko z tym.Od wizyty u wrozki duzo na ten temat czytalam,i chyba prawde mowila bo "to takie objawy"mam tylko nadziej iz szybko przerobie ta karme bo sie wykoncze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iny przykład w poprzednim wcieleniu źle tarktowałas ludzi w tym mozesz ty byc źle traktowana to twój dlug i musisz to odpracowac oczywiscie tych kategori jest duzo i kazda jest inna - i ty piszesz, że Jan Paweł II jest dla ciebie autorytetem? i że jesteś katoliczką? od kiedy to katolicy wierzą w karmę i poprzednie wcielenia? daj spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
iny przykład w poprzednim wcieleniu źle tarktowałas ludzi w tym mozesz ty byc źle traktowana to twój dlug i musisz to odpracowac oczywiscie tych kategori jest duzo i kazda jest inna z tym sie zgadzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dididi/./../.
Miernik głupoty ja tez jestem katoliczka i wierze w cos takiego jak karma bo jej doswiadczam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i ty piszesz, że Jan Paweł II jest dla ciebie autorytetem? jest dla niewierzacych tez autorytetem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie stosuje zasad z którymi sie nie zgadzam (pierwsza to ze człowiek po smierci czeka na sąd ostaeczny ) wierze w reinkarnacje . Poniewaz w swojej pracy spotkałam s ie z czyms takim kilka lat temu trafiłam do akt jednego z dokumentalistów były tam nagrania i materiały chłopczyk około 3-4lata opisywał o zamku w malborku jak tam był w poprzednim wcieleniu do wielu inforacji mogli dotrzec sami rodzice i mu opowiedziec jednak były tam inforacje do których po wnikliwym sprawdzeniu dotarli dokumentalisci poza tym z precyzhja oprowadzał po zakmu jak by był w swoim domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
na tym polega praca dokumentalisty to nie tak ze ja wierze w wszystko zawsze najpierw to badam weryfikuje itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×